ďťż

Co było przed narodzinami?

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Czy człowiek(dusza) już istniała i gdzie była?


Ciekawe pytanie w kontekście:
"Dusza ludzka jest nieśmiertelna"
Powiedz najpierw jak tobie to wychodzi? dnia Sob 14:01, 20 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz

"Dusza ludzka jest nieśmiertelna"

Adam i Ewa zostali stworzeni i też byli nieśmiertelni(do czasu) czyli z mojego rozumowania wychodzi na to że dusza ludzka powstaje w czasie stworzenia zarodka ale potem istnieje już na wieczność.
Widzę tu problem fundamentalny:
Czy Adam i Ewa, stworzeni przez Boga, mogli być w swoim ciele nieśmiertelni?

Przeprowadźmy proste rozumowanie logiczne:
Załóżmy że nie popełnili grzechu pierworodnego ... i co dalej?
Czy mogli mieć nieśmiertelne dzieci?
... idąc dalej czy te nieśmiertelnie dzieci mogły mieć kolejne nieśmiertelne dzieci?
itd

Poproszę o odpowiedź. dnia Sob 14:51, 20 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz



Widzę tu problem fundamentalny:
Czy Adam i Ewa, stworzeni przez Boga, mogli być w swoim ciele nieśmiertelni?

Przeprowadźmy proste rozumowanie logiczne:
Załóżmy że nie popełnili grzechu pierworodnego ... i co dalej?
Czy mogli mieć nieśmiertelne dzieci?
... idąc dalej czy te nieśmiertelnie dzieci mogły mieć kolejne nieśmiertelne dzieci?
itd


Dlaczego nie? Jedynym problemem było by to że populacja by rosła... (Zbyt)
Bóg stworzył ziemię, będącą Rajem dla Adama i Ewy.
Mówisz dlaczego nie, jedynym problemem to wzrost populacji ..?!

To dalsze pytania:
Dlaczego tylko Adam i Ewa i ich potomkowie mieli by być nieśmiertelni?

... a co z wszelką przyrodą?
Czy zwierzęta (plus roślinność) też byłyby nieśmiertelne?
Czy jednak śmiertelne i nieśmiertelni ludzie zabijali by je żeby żyć, odżywiac się?
Czy też nieśmiertelni ludzie w ogóle nie potrzebowaliby się odżywiać, przecież nie ma grzechu pierworodnego i z założenia wszyscy ludzie są nieśmiertelni ... to po co w ogóle jeść?
... skoro jem czy nie jem to i tak jestem nieśmiertelny?

Dlaczego tylko Adam i Ewa i ich potomkowie mieli by być nieśmiertelni?

... a co z wszelką przyrodą?
Czy zwierzęta (plus roślinność) też byłyby nieśmiertelne?
Czy jednak śmiertelne i nieśmiertelni ludzie zabijali by je żeby żyć, odżywiac się?
Czy też nieśmiertelni ludzie w ogóle nie potrzebowaliby się odżywiać, przecież nie ma grzechu pierworodnego i z założenia wszyscy ludzie są nieśmiertelni ... to po co w ogóle jeść?
... skoro jem czy nie jem to i tak jestem nieśmiertelny?


Z tego wszystkiego wychodzi na to że w świecie materialnym nie istnieje nieśmiertelność,tylko jest jeden problem bo ogród Eden znajdował się w okolicach morza kaspijskiego czyli tu na ziemi a z tego co mi wiadomo oni byli nieśmiertelni przed zerwaniem jabłka tylko kiedy nauka poszła w przód wiadomo przecież że ziemia zniknie przez Słońce....To co by sie z nimi stało jakby nie zerwali jabłka?

Jednak też mi się wydaje że "mit" o Adamie i Ewie jest pokazaniem jak będzie naprawdę z ludźmi czyli:
1.Ludzie będą sie przeciwstawiać Bogowi
2.Przed zerwaniem jabłka byli nieśmiertelni ale wybrali zło a jak mówi list do Rzymian "Zapłatą za grzech jest śmierć..) czyli piekło jednak Bóg nie mógł ich wtrącić do piekła z tego powodu że nie znali zła
3.Grzesznik nie mógł wejść do Nieba bez czystego serca dlatego ogród Eden to taki odpowiednik Nieba.


z tego co mi wiadomo oni byli nieśmiertelni przed zerwaniem jabłka


To co by sie z nimi stało jakby nie zerwali jabłka?

Fruwaliby samotnie w kosmosie przez całą wieczność, przecież byliby nieśmiertelni. dnia Nie 0:38, 21 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz

Widzę tu problem fundamentalny:
Czy Adam i Ewa, stworzeni przez Boga, mogli być w swoim ciele nieśmiertelni?

Przeprowadźmy proste rozumowanie logiczne:
Załóżmy że nie popełnili grzechu pierworodnego ... i co dalej?
Czy mogli mieć nieśmiertelne dzieci?
... idąc dalej czy te nieśmiertelnie dzieci mogły mieć kolejne nieśmiertelne dzieci?
itd


Dlaczego nie? Jedynym problemem było by to że populacja by rosła... (Zbyt)


To dalsze pytania:
Dlaczego tylko Adam i Ewa i ich potomkowie mieli by być nieśmiertelni?

... a co z wszelką przyrodą?
Czy zwierzęta (plus roślinność) też byłyby nieśmiertelne?
Czy jednak śmiertelne i nieśmiertelni ludzie zabijali by je żeby żyć, odżywiac się? Czy też nieśmiertelni ludzie w ogóle nie potrzebowaliby się odżywiać, przecież nie ma grzechu pierworodnego i z założenia wszyscy ludzie są nieśmiertelni ... to po co w ogóle jeść?
... skoro jem czy nie jem to i tak jestem nieśmiertelny?


W Raju obowiązywała dieta jarosza:

Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi". I rzekł Bóg: "Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona". -Rdz 1:28-30 (BT)


z tego co mi wiadomo oni byli nieśmiertelni przed zerwaniem jabłka

Skąd ta pewność?
Z Ziemskiej szkółce tego uczą?


Z tego wszystkiego wychodzi na to że w świecie materialnym nie istnieje nieśmiertelność,tylko jest jeden problem bo ogród Eden znajdował się w okolicach morza kaspijskiego


Tak twierdzą. Tylko skoro sam piszesz w czasie przeszłym znajdował się na Ziemi gdzieś w tamtych okolicach, to co się z nim w końcu stało?

Niech każdy sam sobie spróbuje odpowiedzieć na to pytanie.

Tak twierdzą. Tylko skoro sam piszesz w czasie przeszłym znajdował się na Ziemi gdzieś w tamtych okolicach, to co się z nim w końcu stało?

Słyszałem jeszcze jedną hipotezę,że ogród Eden jest na dnie morza Kaspisjkiego.lub zatoka perska.

Tak twierdzą. Tylko skoro sam piszesz w czasie przeszłym znajdował się na Ziemi gdzieś w tamtych okolicach, to co się z nim w końcu stało?

Słyszałem jeszcze jedną hipotezę,że ogród Eden jest na dnie morza Kaspisjkiego.lub zatoka perska.

Znaczy się został zalany (raczej z owym nieszczęsnym Drzewem, od którego zaczęły się wszystkie udręki ludzkości)? Cóż, jeśli przyjąć że Eden znajdował się na Ziemi, a Potop Noego miał wymiar globalny, to przecież musiał zostać zalany...

A Cheruby z tym mieczem muszą teraz pilnować drzewa życia pod woda, żeby nikomu się tam nie chciało zanurkować...

Co było przed narodzinami?

A co jest teraz?

A Cheruby z tym mieczem muszą teraz pilnować drzewa życia pod woda, żeby nikomu się tam nie chciało zanurkować...

czemu piszesz z ironią?Powiedz co Ci się wydaje tu niedorzeczne



czemu piszesz z ironią?Powiedz co Ci się wydaje tu niedorzeczne


Po prostu sądzę że szukanie Edenu, jako konkretnego miejsca na Ziemi, biorąc dosłownie biblijną opowieść, moim zdaniem jest pozbawione sensu. Chociażby z wyżej wymienionych powodów.

A co jest teraz?

Teraz jest życie potem jest życie wieczne(oczywiście dla wierzącego)

A co jest teraz?

Teraz jest życie potem jest życie wieczne(oczywiście dla wierzącego)

A teraz jest życie niewieczne?

A teraz jest życie niewieczne?

A żyjesz na tej planecie wiecznie?

A teraz jest życie niewieczne?

A żyjesz na tej planecie wiecznie?

Nie wiem.
A ty wiesz?
Rajem/Edenem podobno miała być Atlantyda.

Rajem/Edenem podobno miała być Atlantyda.

Mogła byś coś więcej na ten temat?

Rajem/Edenem podobno miała być Atlantyda.

Mogła byś coś więcej na ten temat?
Tak, ale nie dziś.

Rajem/Edenem podobno miała być Atlantyda.

Mogła byś coś więcej na ten temat?

Trudno mi z tzw. biegu powiedzieć, kto porównywał Atlantydę do Raju, jednak ląd ten był tak fascynujący, że mówiono o nim, że to raj. Czy rzeczywiście porównywano go z Edenem biblijnym tego nie wiadomo, jak niewiadome jest czy istniał Raj i czy Atlantyda mogła być tym Rajem.
Na dziś jedno i drugie świat nauki uznaje za mit.

Jednak wielu zafascynowała Atlantyda i sporo o niej napisano. Wiadomości pochodzą od naocznych świadków, którym udostępnili kapłani egipscy zapiski Atlantów, a Ci znaleźli się na terenie Egiptu po kataklizmie jaki nawiedził Atlantydę.

Atlanci byli wysokorozwiniętą cywilizacją.
R. Steiner z przestudiowania dokumentów dowiedział się, że prehistoryczni korzystali z siły natury-energii, która pobudza wszystkie istoty do życia.
J. Michell stwierdza, że podobną koncepcję energii mają australijscy aborygeni.
Czy to można uznać za mit, a może prawda?

Vigers w Atlantis RRising pisze o energii fal dźwiękowych, dzięki której bez użycia urządzeń technicznych podnoszono i opuszczano olbrzymie bloki skalne, z których to budowano posągi, świątynie.

To wyjaśniałoby technikę budowy piramid.

Energia jądrowa.
Skutki jej po wojnie z Indiami są opisane w Mahabharata i Ramajana.
Wojna kończąca się oślepiającym wybuchem, niebo zasnute dymem , a popiół spadał na zwierzęta, ludzi i wszystko inne dookoła. Badania wykazały, że z tego okresu znaleziono szkielety w starożytnych hinduskich miastach o charakterze radioaktywnym.

Atalantom były znane jeszcze inne źródła energii, a ich rozwój duchowy był wysokorozwinięty.

Jeśli potraktować mój wpis jako przed narodzinami obecnej cywilizacji, to jestem w temacie, ale jeśli temat ma być ukierunkowany inaczej, to tej wiedzy chyba tu pisać nie można. To jest tylko cząsteczką, bo nie bardzo wiem co Cię w tymże temacie interesuje.
"Żeby mogło zabrzmieć słowo, musi być cisza; przedtem i potem"
(Ursula K. LeGuin - tetralogia, "Ziemiomorze")

To proste, a jednocześnie najbardziej mądre słowa, o życiu i śmierci, jakie znam.

Hejka Sfinki!
ab.

PS. ksiązki "Ziemiomorze" są super; ale filmu nie polecam.... beznadziejny. dnia Wto 0:27, 30 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz


... bo nie bardzo wiem co Cię w tymże temacie interesuje.

Nieśmiertelność ...


... bo nie bardzo wiem co Cię w tymże temacie interesuje.

Nieśmiertelność ...

Co za problem?
Jeśli ciało Twe przestanie funkcjonować, to dowiesz się, że ono do życia niekoniecznie Ci potrzebne, wszak istnieć będziesz dalej.
... ale jeśli w Raju (na Atlantydzie) z założenia ludzie byli nieśmiertelni to po co im żołądek, po co trudy zdobywania pożywienia?

… to dowiesz się … Jak widzisz Kubusiu, Isa_bel już wie!
Mnie jednak najbardziej zdumiewa fakt, że w zaświatach mają internet.


... ale jeśli w Raju (na Atlantydzie) z założenia ludzie byli nieśmiertelni to po co im żołądek, po co trudy zdobywania pożywienia?
Rafal, złe założenie.
Wszystko ma energie i masę, Ty wiesz o tym najlepiej, bo Einstein to rochę lat temu wymyślił.
Nawet nie robiąc nic traci się energię, by ją mieć trzeba tu na Ziemi dostarczyć paliwa, czyli żarła.
Nieśmiertelność dotyczy energii/duszy/jakiejś tam świadomości, a nie opakowania jakim jest ciało/masa.

Ps. Proszę przekazać Panu Baryckiemu, że czynność o której wspomina na Krzykniku potrafi człowiek do pewnego wieku, a później owa jest mu obca. Obcość polega na tym, że nie wie nic o Atlantydzie.

… to dowiesz się … Jak widzisz Kubusiu, Isa_bel już wie!
Mnie jednak najbardziej zdumiewa fakt, że w zaświatach mają internet.

Myślę, że jesli rozwój techniki pójdzie w przyspieszonym tempie, to jeszcze wiele rzeczy Cię zadziwi. Póki co, poznajemy wiedzę starożytnych ludów.
Czy będzie nam dane poznać więcej?
Jeśli nie schrzanimy tak jak oni i świat będzie istniał, to poznamy komunikację z energią będącą w innym wymiarze, czyli nieśmiertelność.

… jeszcze wiele rzeczy Cię zadziwi … Nie sądzę, aby coś mnie zadziwiło bardziej, niż ewenement obcowania z kimś, kto wie co jest „po tamtej stronie”!
Apropopo - czy są tam hurysy?




Co za problem?
Jeśli ciało Twe przestanie funkcjonować, to dowiesz się, że ono do życia niekoniecznie Ci potrzebne, wszak istnieć będziesz dalej.

... ale jeśli w Raju (na Atlantydzie) z założenia ludzie byli nieśmiertelni to po co im żołądek, po co trudy zdobywania pożywienia?
… to dowiesz się … Jak widzisz Kubusiu, Isa_bel już wie!
Mnie jednak najbardziej zdumiewa fakt, że w zaświatach mają internet.

… jeszcze wiele rzeczy Cię zadziwi … Nie sądzę, aby coś mnie zadziwiło bardziej, niż ewenement obcowania z kimś, kto wie co jest „po tamtej stronie”!
Apropopo - czy są tam hurysy?

Nie wiem, a co jesteś zainteresowany?

A wszelkie teorie o Atlantydzie raczej pominę...

Jednak wielu zafascynowała Atlantyda i sporo o niej napisano. Wiadomości pochodzą od naocznych świadków, którym udostępnili kapłani egipscy zapiski Atlantów, a Ci znaleźli się na terenie Egiptu po kataklizmie jaki nawiedził Atlantydę.
...byli nieśmiertelni (isa_bel)..

Skoro byli nieśmiertelni to po co uciekali?

Nie zgadzam się z teorią że Eden to była Atlantyda..
Ludzie w Atlantydzie(jeśli istniała) byli wysoko rozwinięci i tak dalej,tylko jakim cudem Eden mogli zamieszkiwać ludzie skoro po wygnaniu Adama i Ewy już nikt tam nie zamieszkał?
Druga sprawa OK powiedział że poszukiwanie Edenu jest bez sensowne,to po co w Biblii jest opisane gdzie się znajdował?
Po trzecie Platon o Atlantydzie pisze od kapłanów egipskich jakie jest prawdopodobieństwo że to co mówili kapłani było prawdą?Sam Manethon(kapłan egipski) nie pisze całej prawdy o Mojżeszu...
To jest podobno Atlantyda(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b7/Atlantis_map_kircher.gif) tylko dla mnie ta mapka jest nieważna ponieważ pochodzi ze średniowiecza a wtedy już teorie o Atlantydzie były już znane.

Sporo zainteresowała Atlantyda a jedynie Platon o niej coś pisze...
Naocznych takich jak np.spotkania z Ufo?
Aha czyli Atlantyda podobno była większa od państwa Libia więc na morzu śródziemnym by się nie zmnieścili i liczmy na podstawie tej mapy że Atlantyda była na oceanie Atlantyckim to oni zamiast dobić to najbliższego państwa woleli sobie płynąc przez połowę oceanu i całe morze śródziemne...

...byli nieśmiertelni (isa_bel)..

Skoro byli nieśmiertelni to po co uciekali? [/quote]

Coś tu wyrwane z kontekstu, jeśli to moja wypowiedź, to ją przybliż.



Co za problem?
Jeśli ciało Twe przestanie funkcjonować, to dowiesz się, że ono do życia niekoniecznie Ci potrzebne, wszak istnieć będziesz dalej.


Chrześcijanie spodziewają się otrzymać swoje ciała z powrotem, w udoskonalonej wersji -wystarczy zacytwać credo.

Tego nie wie nikt...a gdzie jest napisane, że one mają być doskonalsze?

… jeszcze wiele rzeczy Cię zadziwi … Nie sądzę, aby coś mnie zadziwiło bardziej, niż ewenement obcowania z kimś, kto wie co jest „po tamtej stronie”!
Apropopo - czy są tam hurysy?

Młodzi tak mają, bo mało wiedzą, ale zgłębiając ją zaskoczeń będą mieć wiele.
Każdy ma mozliwość poznania różnych dziedzin, ale Tobie nie było dane poznanie tego co ja widziałam i dyskusja jest nt. zbędną.

… dyskusja jest nt. zbędną. Ty jednak nic nie rozumiesz Isa_bel.
Przecie ja z Tobą NIE dyskutuję, ino pytam - jako lepiej zorientowaną - JAK TAM JEST?!
Kłopot w tym, że uparcie umykasz mi z odpowiedzią – zwłaszcza na temat hurys.


… dyskusja jest nt. zbędną. Ty jednak nic nie rozumiesz Isa_bel.
Przecie ja z Tobą NIE dyskutuję, ino pytam - jako lepiej zorientowaną - JAK TAM JEST?!
Kłopot w tym, że uparcie umykasz mi z odpowiedzią – zwłaszcza na temat hurys.

Łał, to specjalny rodzaj rozmowy, który nie zwie się dyskusją?
Pytasz? Ok...mówisz i masz.
Jest fajnie.
To co jest niezbędne, a czasami wręcz potrzebne nam tu do życia, tam nawet muchy się nie gonią by coś mieć, a więc, jeśli będą w Twoim zakresie hurysy , to zupełnie Cię to nie zainteresuje tak, jak to teraz sobie wyobrażasz.

Stopka (jak zwykle ciekawie dobrana)-słuchaj siebie i nie pytaj o drogę, a z pewnością dotrzesz w odpowiednim momencie.

… jeśli będą w Twoim zakresie hurysy , to zupełnie Cię to nie zainteresuje … Nic NIE rozumiem droga Isa_bel!
Czy możesz objaśnić jak krowie na granicy …
- są hurysy, a ja nie mogę?
- hurys nie ma, a ja zapomninam, że były?
- hurysy są i ja mogę, ale mi się nie chce?
- inaczej?

Ps.
Jeśli hurys nie ma, to ja czniam takie zaświaty!


Nic NIE rozumiem droga Isa_bel!
Czy możesz objaśnić jak krowie na granicy …
- są hurysy, a ja nie mogę?
- hurys nie ma, a ja zapomninam, że były?
- hurysy są i ja mogę, ale mi się nie chce?
- inaczej?

Ps.
Jeśli hurys nie ma, to ja czniam takie zaświaty!

„Nie wierzę w życie pozagrobowe, ale na wszelki wypadek zabiorę zmianę bielizny.”


No tak, skoro ja skumałam, że nie prowadzisz dyskusji, a interturniej, to z pewnością tak błyskotliwy człowiek jak Ty dojdzie sam do odpowiedzi czy przy hurysie w zaświatach będzie mógł, czy nie.
Wybrałam odp: inaczej.
A niby jak mam Ci wytłumaczyć, skoro ja nigdy nie widziałam krowy na granicy?
W zaświatach są wszyscy i hurysy też. Pytanie, czy im się spodobasz? Czy będziesz mieć jedną czy harem?
PS. Gdybyś do końca nie wierzył w życie pozagrobowe, to nie dopytywałbyś o hurysy.
Piżama i inne bieliźniane fatałaszki są zbędne...przy hurysach.
Zaświaty niczego nam nie zapewniają, dlatego wracamy z nich na ziemie.
Będziemy tak długo wracać dopóki nie osiągniemy wszystkiego co jest nam potrzebne.
Przybywamy dokladnie w takie miejsca w jakich chcemy zyc. Wybieramy sobie rodziny w jakich chcemy wzrastac, powłokę cielesną, zatrzymujemy się przy ludziach, ktorzy są nam potrzebni do rozwoju. W zaświatach decydujemy się na okreslone życie na ziemi.
Gdy nadamy sobie pożądany kształt zostaniemy w zaświatach na wieki wieków amen!

Zaświaty niczego nam nie zapewniają, dlatego wracamy z nich na ziemie.
Nie zapewniają?
A na Ziemi masz zapewnienie...dla ducha, duszy czy ciała?
---
Myślę, że zapewnienie, to niezbyt odpowiednie pojęcie, ja przychyliłabym się do powiedzenia, że jest jednakowo...w myśl frag. modlitwy..."jako w niebie tak i na ziemi".

A z resztą postu się zgadzam, to wynika z logicznego ludzkiego myślenia.
Pytanie tylko czy takie myślenie obowiązuje we Wszechświecie i w zaświatach?

… skoro ja skumałam, że nie prowadzisz dyskusji …
… ja nigdy nie widziałam krowy na granicy?
Pytanie, czy im się spodobasz?
Gdybyś do końca nie wierzył … Gdybanie na temat czyjejś wiary jest niestosowne nawet w kawiarni, a cóż dopiero w działach naukowych.
Nawet pytanie o wyznanie narusza prawo, ale zawsze możesz kliknąć wstecz - jeśliś ciekawa.


Będziemy tak długo wracać dopóki nie osiągniemy wszystkiego … Oj Luzik, już lepsza Communitas niż reinkarnacja!


Zaświaty niczego nam nie zapewniają, dlatego wracamy z nich na ziemie.
Nie zapewniają?
A na Ziemi masz zapewnienie...dla ducha, duszy czy ciała?
---
Myślę, że zapewnienie, to niezbyt odpowiednie pojęcie, ja przychyliłabym się do powiedzenia, że jest jednakowo...w myśl frag. modlitwy..."jako w niebie tak i na ziemi".

A z resztą postu się zgadzam, to wynika z logicznego ludzkiego myślenia.
Pytanie tylko czy takie myślenie obowiązuje we Wszechświecie i w zaświatach?

Nie wiem jak to jest z tym ludzkim logicznym myśleniem, ale jakby nie kombinował Zaświaty nie zapewniają. Zapewnia COS ( przy założeniu, że to COS istnieje) życie na ziemi zgodne z jakimiś wytycznymi. Dla jednych wytyczne to 10 przykazań, dla innych prawo moralne w nich.
No i jeśli w Niebie jest tak jak na Ziemi to pies j....ł takie Niebo!

Nie „skumałaś”, ino Ci to wyjaśniłem explicite. (BTW: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja)
Widziałaś zjawiska nie z tego świata, ale krowy włażącej w szkodę, to już nie – zastanawiający zestaw doświadczeń!?
Niestety, nie wiesz o czym mówisz (BTW: http://pl.wikipedia.org/wiki/Hurysa ) …, ale może zapytasz, skoro jesteś w kontakcie – zapewne będą wiedziały o kogo chodzi,
a ja będę wdzięczny!?

Gdybanie na temat czyjejś wiary jest niestosowne nawet w kawiarni, a cóż dopiero w działach naukowych.
Nawet pytanie o wyznanie narusza prawo, ale zawsze możesz kliknąć wstecz - jeśliś ciekawa.

Ciekawam zawsze i wszystkiego, ale w tył nie chodzę...zawsze do przodu.
Skoroś taki układny, to powiedz jakiemuś mądremu, by przeniósł post do Kawiarni, a ja tam wyjaśnię czym zajmują się filozofowie w szczególności co dotyczy natury człowieka. [/quote

Nie wiem jak to jest z tym ludzkim logicznym myśleniem, ale jakby nie kombinował Zaświaty nie zapewniają. Zapewnia COS ( przy założeniu, że to COS istnieje) życie na ziemi zgodne z jakimiś wytycznymi. Dla jednych wytyczne to 10 przykazań, dla innych prawo moralne w nich.
No i jeśli w Niebie jest tak jak na Ziemi to pies j....ł takie Niebo!

W zaświatach, to nie ma logicznego myślenie...żadnego myślenia.
Tego możesz być pewna-że istniejesz dalej, a połączenie BOGIEM/COŚ (Twoje określenie) następuje...po realizacji tychże wytycznych.

... a połączenie BOGIEM/COŚ (Twoje określenie) następuje...po realizacji tychże wytycznych.

Właśnie, kluczem są wytyczne. Przychodzimy na Ziemie by popracowac nad sobą. W Zaswitach sadowimy się, gdy na Ziemi wypracowaliśmy wszystko co chcieliśmy.
Niestety Isa_bel, ale nie pogadamy.
Jak zbierzesz myśli do jakiej takiej kupy i powrócisz do przytomności, to daj znać.


Właśnie, kluczem są wytyczne. Przychodzimy na Ziemie by popracowac nad sobą. W Zaswitach sadowimy się, gdy na Ziemi wypracowaliśmy wszystko co chcieliśmy.
Zgadzam się, też tak uważam.

Niestety Isa_bel, ale nie pogadamy.
Jak zbierzesz myśli do jakiej takiej kupy i powrócisz do przytomności, to daj znać.
____
"Lubię słowo indolencja. Dzięki niemu moje lenistwo wydaje się czymś niezwykle wyrafinowanym."

Dobry wybór.
To nie wybór Isa_bel, to dialektyczna konieczność!

Konieczność jest też wyborem.

Teoria śródziemnomorska przypuszcza położenie na M. Śródziemnym.

Niby gdzie?

Teoria śródziemnomorska przypuszcza położenie na M. Śródziemnym.
Niby gdzie?
Przeciw tej teorii świadczy wiele faktów niezgodnych z zapisem Platona, dlatego jest ona wykluczona, a dla wielu zupełnie nieznana.
Propagatorem tej teorii był dr Spyridon Marinatos i jego współpracownicy włącznie z córką, która miała największe wątpliwości co do słuszności owej.
Przesłanki są następujące, że ok 1600 r. pne. w rejonie M. Śródziemnego wybuchł z potężną siłą wulkan, a okolicy tejże erupcji archeolodzy odkrywają miasta i osady o wysokiej cywilizacji minojskiej pokryte oczywiście lawą, stąd koncepcja o istnieniu Atlantydy w tym miejscu.
Miejscem tym jest miała być Thera.

Widzę tu problem fundamentalny:
Czy Adam i Ewa, stworzeni przez Boga, mogli być w swoim ciele nieśmiertelni?

Przeprowadźmy proste rozumowanie logiczne:
Załóżmy że nie popełnili grzechu pierworodnego ... i co dalej?
Czy mogli mieć nieśmiertelne dzieci?
... idąc dalej czy te nieśmiertelnie dzieci mogły mieć kolejne nieśmiertelne dzieci?
itd

Poproszę o odpowiedź.

Całe stworzenie było by nieśmiertelne, są zwierząta (np. jakieś futerkowe) kórych populacja może podwajać się co miesiąc. Co roku wzrasta tysiąckrotnie, po dwóch latach miliona razy. A teraz wyobraźmy sobie raj trwający miliardy miliardów lat.
Mógłby któś powiedzieć że po zapełnieniu raju populacja była by się zatrzymała. Ale nie - mamy niezmienne przykazanie "rozmnażajcie się", tak jak teraz ludzi jest blisko 8 miliardów a religia nakazuje rozmnażanie się.
Ale tutaj fantaści z co poniektórych! :wink:
Jeśli już tak chcecie fantazjować na tego typu tematy, to polecam obejrzenie [koniecznie ze zrozumieniem] Neon Genesis Evangelion. Tam wszystko jest wytłumaczone.
A tak zupełnie na poważnie, to zauważyłem, że autor tego wątku zapytywał m. in. co dzieje się z duszą. Lecz wpierw należałoby zdefiniować co rozumiemy przez duszę, i czy nie jest to tylko abstrakcyjny wytwór pojęciowy ludzkich umysłów..
"Dusza to część duszy natury czyli boga", podobnie zabawne teksty miewasz za "definicje". ;)
Która część? Dowolna część? Jak określić tę część? Jak rozpoznać? Istnieje choć jedna dusza?

W matematyce oczywista jest precyzja definiowania, by można było określić, czy jakiś byt czyni definicji zadość czy nie, oczywiste jest też pokazywanie, że definicja nie mówi o niczym, czyli co najmniej jeden byt opisuje.
Ale słyszałem, że to nas ogranicza i lepiej tworzyć definicje, których się nie da stosować i nie wiadomo, czy cokolwiek spełnia warunki, o których mówi definicja. ;)


Apropopo - czy są tam hurysy?

Nie ma, ale na świecie są lepsze rzeczy niż hurysy, Poza tym hurysy są po tej stronie wieczności, z tym że ich używanie powoduje że po tamtej stronie jest nieciekawie

"Dusza to część duszy natury czyli boga", podobnie zabawne teksty miewasz za "definicje". To choćby ta część w tobie, malaavi, która sprawia, że np. pisujesz tutaj.
A rzeczywistość naprawdę nie "obchodzi" to, czy i jak ją definiujesz; czy używasz do tego języka dymnych znaków, hieroglifów, czy symboli i "prawideł" matematycznych. Tzw. precyzyjne definicje matematyczne definiują takie bzdury niejednokrotnie, że potem całe pokolenia głowią się jak kolejny nowo poznany aspekt rzeczywistości "wcisnąć" w te ramy już istniejącej- bo wymyślanej kiedyś, na podstawie błędnych często przesłanek- matematyki.
Masz na myśli, że nie rozumiesz definicji przyjętych i dlatego tworzysz własne?

A możesz mi dać przykłady definicji matematycznych definiujących takie pokoleniowe bzdury? Całkiem lubię czytać o matematyce.
Mam na myśli, ze definicje przyjęte nie zawsze są słuszne. Przykład: choćby jeszcze wszechpanująca geometria eklidesowa i kartezjański układ odniesienia. Bardzo słabo "przystające" do kosmologii i np. OTW.
Geometria euklidesowa jest bzdurą? Czyli nie stosujesz algebry w informatyce, grafice.
Geometria euklidesowa to graniczny przypadek w szerszej klasie różnych geometrii możliwych dla znanego wszechświata. W czasach Euklidesa nie było danych empirycznych umożliwiających na gruncie PRZYJMOWANEJ METAFIZYKI odrzucenie postulatów ówczesnej geometrii. Dopiero znaczący wysiłek Riemanna i Einsteina pozwolił rozważać wszechświat z geometrią nieeuklidesową.
Przy tym założenia metafizyczne są istotne dla spowalniania postępu. Już niewiele po Euklidesie Grecy dysponowali danymi obserwacyjnymi niezgodnymi z teorią kołowych orbit planet. Ale trzymali się metafizyki. Metafizyki przeciwko fizyce-astronomii-matematyce w rozumieniu dzisiejszym.
Jeszcze Kopernik, pisałem już, trzymał się tej samej metafizyki.

O ile jednak geometria Euklidesa ma dalej zastosowanie i nie spotkałem jak dotąd matematyków reprezentujących pogląd, że Euklides "zdefiniował takie bzdury", o tyle założenia metafizyczne, czyli to, co Ty ciągle robisz a ja Ci ciągle wytykam, już dawno jest uznane za błąd. Od czasów Keplera-Newtona mamy matematyczny opis ruchu planet, który nie wymaga założenia o okręgach, a świetnie działa dla pewnych przybliżeń.

Zauważyłeś może, że piszesz tezy o bogu czy wszechświecie, które ja nazywam niesprawdzalnymi spekulacjami i metafizyką. Tak samo wydawało się Grekom, że orbity muszą być kołowe a ruchy jednostajne, jak Tobie się wydaje, że natura ma wolę a bóg jest wszystkim. To są takie niesprawdzalne Twoje osobiste metafizyczne założenia.
To one Greków spowolniły. Nauka była w cenie, szukanie prawdy było wartością, ale to nie definicja Euklidesa stanowiła problem. Stanowiła go metafizyka. Kopernik nie trafił na indeks za błędy matematyczne, trafił za sprzeczności z wydumanymi przez klechów tezami o bogu.
Galileusz nie miał procesu o błędy logiczne, zwyczajnie znieść go nie mogli ludzie od wydumanej metafizyki.

Kartezjański układ odniesienia podobnie jak geometria Euklidesa jest wielkim osiągnięciem matematyki. Algebraizacja geometrii umożliwiła rozwiązanie szeregu problemów, a to nie szereg na kilka pozycji, ale ich legion. I znów - matematycy jakoś nie doszli do wniosku, że to zdefiniowane bzdury.

Jeśli cokolwiek bywa bzdurne i związane z geometrią euklidesową lub układem kartezjańskim, to metafizyczne założenia.
Jeśli ktoś zakłada z góry, że wszechświat ma geometrię euklidesową, to tworzy takie same metafizyczne założenia jak ktoś twierdzący, że natura ma wolę albo że planety muszą się po okręgach poruszać.
Wielu matematyków to jednocześnie filozofowie i metafizycy. Tylko ich definicje matematyczne trwają przez tysiąclecia, a ich założenia metafizyczne są ośmieszane.

Masz więcej przykładów definicji bzdur w matematyce?
Taaa, mam.. A ty masz rozwiązanie jakiegoś równania, bądź nierówności, które by mnie nakarmiło? Bo bardzo zgłodniałem. Tak więc idę się nawtrząchać pieczonych tarantul, a potem grzać wyro.. Amen, cy cuś?
A tezy o bogu Cię nakarmiły?
Jeśli jednak zacząłeś dostrzegać też jedzenie obok spekulacji o bogu, to już jesteś na niezłej drodze.
Przynajmniej nakarmiły moją logikę, i nie bzdurami od których matematyka puchnie..
Podawaj proszę te przykłady bzdur. Używając każdego dnia tysięcy rzeczy opartych na matematyce opowiadaj, że ona od bzdur puchnie, a nie stosując praktycznie żadnej tezy metafizycznej opowiadaj, że masz rację.
Rzeczy użytku codziennego nie są oparte na matematyce, tylko na fizycznej rzeczywistości. Matematyka to tylko narzędzie, "język" pozwalające nadać zjawiskom fizycznym "formę" przyswajalną dla ludzkich umysłów w sposób możliwie krótki, dokładny i jednoznaczny. I już tu występuje pewna sprzeczność, bo rzeczywisty świat fizyczny może być opisany maksymalnie dokładnie- lecz mniej jednoznacznie, albo maksymalnie jednoznacznie, ale wtedy mniej dokładnie.
A teraz przedstawię mój prawdziwy stosunek do matematyki- nie, żeby być w jakiejś opozycji do niej. Wcale nie uważam matematyki za totalną bzdurę- myślę, że dość dobrze, w pewnym przybliżeniu, opisuje pewne systemy rozumowania [powiedzmy pewien rodzaj logiki] oraz "interfejs" pomiędzy takim rozumowaniem, a zjawiskami zachodzącymi w rzeczywistości. Natomiast nie sądzę, aby akurat takie schematy rozumowania i pojmowania, czy raczej tłumaczenia sobie świata były w większej mierze słuszne. Matematyka może jedynie słusznie opisywać pewne konstrukty "logiczne" lub zjawiska naturalne, ale tylko lokalnie i w pewnym przybliżeniu.
A podstawowymi przykładami bzdur są choćby aksjomaty właśnie. Np. w geometrii euklidesowej najkrótsza linia łącząca dwa punkty była zawsze prostą, natomiast np. w geometrii lorenzowskiej taką linią jest już linia geodezyjna..
Związki w świecie fizycznym się zauważa. Tworzy się matematyczny model. Potem sprawdza się wnioski wynikające z matematycznego modelu i okazuje się, że działają!

Nie ma fizyki bez matematyki. Chyba że mówimy o arystotelesowym spadaniu cięższego szybciej, albo o zatrzymaniu ruchu gdy wygasła przyczyna. Fizyka w rozumieniu dzisiejszym korzysta na każdym kroku z przeróżnych narzędzi matematycznych. Nie ma fizyki bez matematyki.
Oczywiście, wspomniałem już metafizyczny problem dopasowania interpretacji i teorii matematycznej. Tu błędy pomiaru mogą coś źle zasugerować, nie zawsze da się sprawdzić, czy fizyczna rzeczywistość spełnia dobrze założenia jakiejś matematycznej teorii, jest tu też miejsce dla spekulacji. Natomiast nie na dowolność.
Jeśli urodzi się Piotrek, dla którego logika nie będzie przyswajalna, a który będzie mieć swoje "myślicielstwo" na temat wszechświata, Boga, natury, to ten Piotrek ze swoim myślicielstwem nie stworzy nic, żadnego urządzenia korzystającego nietrywialnie z praw fizyki. Mógłby co najwyżej inną symboliką ukryć, że korzysta z matematyki.

Rozumowanie logiczne jest najlepszym co mamy.
Napisałeś na forum trochę tez dotyczących Boga. Jakie lepsze narzędzie pozwala je uzasadnić? Ty mówi jedno, ja łatwo drugie, Ty twierdzisz, ja zaprzeczam. Gdy aksjomaty dwóch różnych teorii są sprzeczne, choć nikt ich nie łączy w jedno, to masz to za bzdurę. Natomiast gdy przy użyciu Twojego narzędzia (intuicji i woli, chyba) podamy dwie tezy, po jednej Ty i ja, to one też będą sprzeczne. To nie problem? Bo matematycy dbają o to, by aksjomaty w obrębie teorii sprzeczne nie były (na ile dbać można), natomiast Ty odrzucając matematykę z uwagi na niedoskonałość stosujesz narzędzia o wiele gorsze. I każdy błąd matematyków, który wymieniasz, jest błędem ze względu na metafizyczne interpretacje, które właśnie tu głosisz (ja nieco przeszkadzam).

nie zawsze da się sprawdzić, czy fizyczna rzeczywistość spełnia dobrze założenia jakiejś matematycznej teorii, jest tu też miejsce dla spekulacji. Słusznie, lecz tylko odwrotnie- tzn. nie zawsze da się sprawdzić czy założenia teorii matematycznej są spełnione dla danej fizycznej rzeczywistości. Tu jest istota rozdźwięku pomiędzy nami; ty chyba zakładasz nadrzędność teorii nad rzeczywistością- ja odwrotnie.
Również zgodzę się, że mój "opis wszechświata" jest właściwie pozbawiony praktycznego znaczenia oraz, że niewiele da się z nim "zrobić" dla utylitarnego zastosowania. Jest również mniej udowodnialny. Co NIE OZNACZA, że nie JEST PRAWDZIWSZY.
Teoria matematyczna jest słuszna.
Teza o tym, która z matematycznych teorii opisuje też rzeczywistość, nie jest już tezą matematyki. Można spekulować. Przy tym wciąż istnieją kryteria odrzucenia tezy.
Mając dwa matematyczne modele szuka się miejsca, w którym się różnią przewidywaniami, a potem tworzy eksperyment pozwalający odrzucić co najmniej jedną z teorii. I to jest nadrzędność rzeczywistości nad teorią metafizyczną.

W przypadku tez o bogach nie ma takiej weryfikacje. Bóg jest czerwony, bóg jest zielony. Dwie tezy, żadnej możliwości stworzenia doświadczenia odrzucającego którąś tezę. Bóg jest dobry, bóg jest zły. Żadnej możliwości. Bóg jest jeden, bogów jest wielu. Żadnej możliwości. Bóg zesłał Jezusa, Jezus jest podrobiony. Żadnej możliwości. Jezus umarł, Jezus kantował. Żadnej możliwości. etc etc.
Dlatego właśnie można dla każdej tezy dorobić setkę z nią sprzecznych, a w niczym nie gorszych. Po co takie tezy nierozróżnialne jakością, niepotwierdzalne i niefalsyfikowalne?
Jeśli taki wytwór czysto ideologiczny, jak teoria matematyczna (czy też inna) w żaden sposób nie opisuje i nie tłumaczy rzeczywistości- jest nic nie znaczącą ideą, czystą abstrakcją i wymysłem. Tezy, a raczej hipotezy- podobnie jak wiele myśli ludzkich- biorą się z jednej strony z codziennych obserwacji i doświadczeń, a z drugiej- ze zbiorowej nieświadomości, z archetypów, przefiltrowanych przez możliwości ludzkiej psychiki i układu nerwowego. A to, że aktualnie nie posiadamy wiedzy ani środków, by którąś z nich zweryfikować, nie oznacza, że kwestia nie jest weryfikowalna. I może kiedyś ludzkości też uda się ją zweryfikować.
Niestety z jakiegoś powodu "czysta abstrakcja" jest u ciebie nacechowana negatywnie.
Matematyka jest abstrakcją i nie jest rzeczą matematyki dopasowywać tę abstrakcję do czegokolwiek poza matematyką.
Abstrahowanie, wyodrębnianie, uogólnianie, analizowanie, wnioskowanie - nie są jednak taką patologią, jak by się mogło zdawać. Warto popróbować, odkrywa się ich wartość.

Gdy nie wiemy, czy wszechświat jest płaski czy zakrzywiony, to nie umniejsza to znaczenia żadnej z geometrii. Geometrie są, a badacze niezależnie od miejsca i od kultury dochodzą do tych samych wniosków.

Widzisz, gdybyś tak miał łazienkę i kuchnię, czy widziałbyś wartość kuchni w tym, że jest kuchnią, a wartość łazienki w tym, że tłumaczy kuchnię (albo jest bezwartościową ideą, skoro kuchni nie tłumaczy)? Jest silnym nieporozumieniem mówienie, że to, co naukowcy odkrywają niezależnie, co poznają identycznie, co mogą badać (a nie wymyślać - bo wówczas każdy sobie by wymyślał), potrzebuje być wyjaśnieniem rzeczywistości.
Zresztą nie byłoby dziwniej, gdybyś powiedział, że rzeczywistość jest abstrakcyjną ideą bez wartości, skoro nie tłumaczy matematyki. ;) A nie tłumaczy.

Związki matematyki z rzeczywistością są dziwne. Matematycy nie mogą matematycznie ich odkryć, związki te są postulowane gdzieś na granicy fizyki z metafizyką. A jednocześnie kontakt z żadną nauką nie dał innym naukom tyle, co z matematyką.
Choć zmienia się matematyczne ujęcie rzeczywistości, modele są złożone, to jednak rzecz nie polega na dodatkach ad hoc (jak dopisywanie jakichś stałych kosmologicznych czy innych czynników w równaniach, by się rzecz zgadzała z obserwacją). Teorie matematyczne pasują do rzeczywistości lepiej niż kiedykolwiek, a nie ma potrzeby tworzenia nieeleganckich korekt. To jest piękno.

Zresztą nie byłoby dziwniej, gdybyś powiedział, że rzeczywistość jest abstrakcyjną ideą bez wartości, skoro nie tłumaczy matematyki. ;) A nie tłumaczy. Kurde, chłopie! Rzeczywistość ma się "podporządkować" wymysłom matematyków?? Jeśli uważasz, że rzeczywistość jest abstrakcyjną ideą bez wartości, to może powinieneś z psychiatrą porozmawiać, albo z psychologiem chociaż..
Zrozumienie rzeczywistości to zrozumienie tego, jaka jest.
Jeśli zrozumienie rzeczywistości polega na przypisywaniu naturze cech ludzkich, gdy można zamiast tego badać rzeczywistość, to mamy oszołomstwo, a nie próby zrozumienia rzeczywistości. Widzisz, gdybyś nie mógł zrozumieć piorunów czy rzek, a wmawiał wszystkim wokoło, że piorun jest skutkiem tego, że chce, rzeka jest skutkiem tego, że ma plan, to tylko byś swoją niezdolność zrozumienia zdarzeń obnażył. Obnażyłeś już. ;)

"może się okazać" - sprawdzimy, gdy się okaże. Na razie możesz wróżyć.
malaavi, to co piszesz nie istnieje- ergo musisz być botem. I to botem ze słabej imitacji skóry krokodyla.