ďťż

Kto idzie do nieba i dlaczego?

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Niejeden człowiek mówi: "Wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba". Gdy go zapytać, dlaczego oni idą do nieba, pada odpowiedź: "Żeby być z Bogiem" albo: "W nagrodę za to, że byli dobrymi ludźmi". A czego uczy Biblia?

Biblia mówi wyraźnie, że Jezus został wskrzeszony z martwych i że poszedł do nieba. Oznajmiono w niej również, że zostaną tam zabrani jeszcze inni ludzie. W nocy przed swą śmiercią Jezus powiedział do wiernych apostołów: "W domu Ojca mego jest wiele mieszkań. Gdyby było inaczej, byłbym wam to powiedział, ponieważ idę tam przygotować wam miejsce. A gdy tam pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i przyjmę was do swego domu, żebyście też byli tam, gdzie ja jestem" (Jana 14:1-3).
Jezus jednoznacznie oznajmił tu apostołom, że zostaną zabrani do nieba i będą tam razem z nim. Apostoł Paweł często wspominał o tej cudownej nadziei pierwszym chrześcijanom. Na przykład napisał: "Co do nas, to mamy obywatelstwo w niebiosach, skąd też z utęsknieniem oczekujemy zbawcy, Pana Jezusa Chrystusa" (Filipian 3:20, 21; Rzymian 6:5; 2 Koryntian 5:1, 2). Na podstawie takich obietnic miliony ludzi uchwyciły się nadziei, że będą żyć w niebie.
Ale czy wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba?

Wkrótce po zmartwychwstaniu Jezusa apostoł Piotr powiedział do zgromadzonych Żydów: "Godzi się mówić (...) o głowie rodu, Dawidzie, że umarł i został pogrzebany, a jego grobowiec jest pośród nas aż po dzień dzisiejszy. Dawid w rzeczywistości nie wstąpił do niebios" (Dzieje Apostolskie 2:29, 34). Tak więc Dawid, chociaż był dobrym człowiekiem, nie poszedł do nieba. A co należałoby powiedzieć o sprawiedliwym Hiobie?
Gdy Hiob bardzo cierpiał, modlił się do Boga: "Obyś mnie schował w Szeolu [grobie], trzymał mnie w ukryciu, dopóki się nie odwróci Twój gniew, wyznaczył mi granicę czasu i sobie o mnie przypomniał!" Hiob spodziewał się, że po śmierci będzie nieświadomy leżał w grobie. Wiedział, że nie pójdzie do nieba. Żywił jednak nadzieję, bo przecież powiedział: "Jeżeli umiera krzepki mężczyzna, czy może znowu żyć? Przez wszystkie dni swojej przymusowej służby [wyznaczonego czasu przebywania w grobie] będę czekać, aż nadejdzie moje uwolnienie. Zawołasz, a ja Ci odpowiem" (Hioba 14:13-15).
Jan, który ochrzcił Jezusa, również był dobrym człowiekiem, a jednak Jezus rzekł: "Ten, kto jest mniejszy w królestwie niebios, jest większy niż on" (Mateusza 11:11). Powiedział tak dlatego, że Jan Chrzciciel nie poszedł do nieba. Podczas swego pobytu na ziemi, a więc ponad 4000 lat po buncie Adama i Ewy, Jezus oświadczył: "Żaden człowiek nie wstąpił do nieba, tylko ten, który z nieba zstąpił, Syn człowieczy" (Jana 3:13).
A zatem według wypowiedzi samego Jezusa przez całe 4000 lat dziejów ludzkości aż do jego czasów ani jeden człowiek nie poszedł do nieba. Dawid, Hiob i Jan Chrzciciel będą wskrzeszeni do życia na ziemi. Prawdę mówiąc, wszyscy wierni mężczyźni i kobiety, którzy zmarli przed śmiercią Jezusa, mieli nadzieję na ponowne życie na ziemi, a nie w niebie. Zostaną wskrzeszeni, aby się znaleźć w gronie ziemskich poddanych Królestwa Bożego (Psalm 72:7, 8; Dzieje Apostolskie 17:31).

O raju na ziemi, polecam:
http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/o-jakim-raju-mowil-jezus-zloczyncowi-luk-23-43,5789.html

Dlaczego Jezus poszedł do nieba? Jakie zadanie ma tam do spełnienia? Odpowiedzi na te pytania mają istotne znaczenie, ponieważ ci, którzy idą do nieba, będą brać udział w tym, co robi Jezus. Właśnie po to tam idą.
Jezus będzie panował nad rajską nową ziemią jako król niebiańskiego rządu Bożego. Na długo przedtem, zanim przyszedł na ziemię, w biblijnej Księdze Daniela przepowiedziano, że "synowi człowieczemu" "dano panowanie". "Synem człowieczym" jest Jezus Chrystus (Marka 14:41, 62). Daniel mówi dalej: "Panowanie jego jest panowaniem po czas niezmierzony, które nie przeminie, a jego królestwo nie będzie doprowadzone do upadku"(Daniela 7:13, 14).
Warto jednak zaznaczyć, że z Księgi Daniela nie wynika, jakoby "syn człowieczy" miał panować sam. Biblia mówi: "A królestwo i panowanie (...) dano ludowi świętych Najwyższego. Ich królestwo jest królestwem po czas niezmierzony" (Daniela 7:27). Z wyrazów "lud" oraz "ich królestwo" wynika, że w rządzie Bożym razem z Chrystusem będą panować jeszcze inni.
Podczas ostatniego wieczoru spędzonego z 11 wiernymi apostołami Jezus oznajmił im, że będą razem z nim władcami w Królestwie Bożym. Powiedział: "Wy wytrwaliście przy mnie w moich próbach; i ja zawieram z wami przymierze, tak jak mój Ojciec zawarł ze mną przymierze, co do królestwa"(Łukasza 22:28, 29). Później włączeni zostali do tego przymierza, czyli porozumienia co do Królestwa, apostoł Paweł i Tymoteusz. Dlatego Paweł napisał do Tymoteusza: "Jeśli dalej będziemy trwali, będziemy też razem królować" (2 Tymoteusza 2:12). Poza tym apostoł Jan napisał o tych, którzy będą "królować nad ziemią" razem z Jezusem Chrystusem (Objawienie 5:9, 10; 20:6).
A zatem ci, którzy idą do nieba, mają tam służyć w charakterze współwładców Chrystusa w niebiańskim rządzie Bożym. Chociaż Jezus jest głównym "nasieniem" obietnicy, to jednak Bóg wybiera też innych z rodzaju ludzkiego, żeby panowali w Królestwie razem z Jezusem. W ten sposób stają się częścią "nasienia", bo Biblia mówi: "Jeśli należycie do Chrystusa, to jesteście rzeczywiście nasieniem Abrahama, dziedzicami w stosunku do obietnicy" (Galatów 3:16, 29; Jakuba 2:5).

Ponieważ ci, którzy idą do nieba, mają panować nad ziemią, więc rzecz jasna muszą to być wypróbowani i doświadczeni naśladowcy Chrystusa. A zatem niemowlęta i dzieci, które przecież nie mogły być dokładnie sprawdzone podczas wieloletniej służby chrześcijańskiej, nie są przyjmowane do nieba (Mateusza 16:24). Niemniej jeśli takie dzieci umrą, mogą być wskrzeszone do życia na ziemi (Jana 5:28, 29). Tak więc ogólna liczba tych, którzy idą do nieba, będzie stosunkowo mała w porównaniu z wieloma, którzy dostąpią życia na ziemi pod panowaniem Królestwa. Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie bój się, mała trzódko, ponieważ Ojciec wasz uznał za słuszne dać wam królestwo" (Łukasza 12:32).
Jak mała będzie ta klasa władców Królestwa? Czy będą do niej należeć tylko apostołowie i inni pierwsi naśladowcy Jezusa? Nie, Biblia mówi, że w skład "małej trzódki" wejdzie więcej osób. W Objawieniu 14:1, 3 czytamy: "I spojrzałem, a oto Baranek [Jezus Chrystus] stał na [niebiańskiej] górze Syjon, a z nim sto czterdzieści cztery tysiące (...) tych, którzy zostali wykupieni [czyli zabrani] z ziemi". Zwróć uwagę na to, że na niebiańskiej górze Syjon widać obok Baranka, Jezusa Chrystusa, tylko 144 000 osób (Hebrajczyków 12:22). A zatem Biblia wyjawia, że nie wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba, tylko 144 000 wypróbowanych i wiernych, którzy tam będą panować razem z Chrystusem.

Ale dlaczego Bóg wybiera tych władców spośród ludzi? Dlaczego razem z Chrystusem nie mają panować aniołowie? Otóż tu na ziemi zakwestionowano prawo Boga Jehowy (JHWH) do panowania. Tutaj można było wypróbować ludzi, czy pomimo sprzeciwu Diabła pozostaną wierni Bogu. To tutaj Jezus, gdy był wystawiony na próbę, dowiódł całkowitej lojalności wobec Boga i dał życie na okup za ludzkość. Właśnie dlatego Bóg Jehowa postanowił wziąć z ziemi "małą trzódkę" ludzi, żeby byli razem z Jego Synem w Królestwie niebiańskim. Są to ci, którzy swą wiernością wobec Boga udowodnili, że oskarżenia Szatana, jakoby ludzie służyli Bogu jedynie z samolubnych pobudek, są bezpodstawne. A zatem Bóg Jehowa słusznie posługuje się tymi ludźmi ku swej chwale (Efezjan 1:9-12).
Pomyśl też o tym, jak wspaniałe będzie życie pod panowaniem ludzi, którzy dowiedli na ziemi wierności wobec Boga, a w niejednym wypadku nawet złożyli w ofierze życie na rzecz Królestwa (Objawienie 12:10, 11; 20:4). Aniołowie nie byli wystawieni na takie wypróbowanie. Nie znają też z własnego doświadczenia ludzkich problemów. Nie rozumieliby więc w pełni, co to znaczy być grzesznym człowiekiem i mieć takie trudności, z jakimi musimy się borykać my, ludzie. Natomiast należący do 144 000 będą to rozumieć, ponieważ sami tego doświadczyli. Niektórzy musieli się uporać z bardzo grzesznymi zwyczajami i dobrze wiedzą, jakie to może być trudne (1 Koryntian 6:9-11). Będą więc mogli traktować swych ziemskich poddanych z pełnym zrozumieniem (Hebrajczyków 2:17, 18).

Jehowa Bóg nie zmienił swego zamierzenia co do ziemi i mieszkających na niej ludzi, gdy Adam popchnął ludzkość na drogę grzechu i śmierci. Gdyby tak postąpił, oznaczałoby to, że nie był w stanie urzeczywistnić swego pierwotnego zamierzenia. Jego zamierzeniem od samego początku był ogólnoziemski raj zamieszkany przez szczęśliwych, zdrowych ludzi, i to zamierzenie nadal jest aktualne. Jedyną wprowadzoną przez Boga nowością było postanowienie co do nowego rządu, który by urzeczywistnił to zamierzenie. Jego Syn Jezus Chrystus jest naczelnym władcą w tym rządzie, a spośród ludzi ma być wzięte 144 000 osób, które by razem z nim rządziły w niebie (Objawienie 7:4).
Ci władcy w niebie mają stanowić "nowe niebiosa" nowego systemu Bożego. Oczywiście, jeśli mają być tacy sprawiedliwi władcy nad ziemią, to muszą też być ludzie, nad którymi będą panować. Biblia nazywa ich "nową ziemią" (2 Piotra 3:13; Objawienie 21:1-4). Należeć będą do nich między innymi Hiob, Dawid i Jan Chrzciciel — ogółem biorąc, wszyscy wierni ludzie, którzy żyli przed przyjściem Jezusa na ziemię. Ale w skład "nowej ziemi" wejdzie jeszcze wielu innych, włącznie z tymi, którzy przeżyją koniec tego złego świata.
Koniec ten nastąpi za sprawą właśnie tego niebiańskiego rządu a opisał to Daniel:

Daniela 2:44 -"A za dni tych królów Bóg nieba ustanowi królestwo, które nigdy nie zostanie obrócone wniwecz. I to królestwo nie przejdzie na żaden inny lud. Zmiażdży ono wszystkie owe królestwa i położy im kres, lecz samo będzie trwać po czasy niezmierzone"

Czy chciałbyś być poddanym rządu Bożego w rajskiej ziemi? Jeśli tak, to musisz spełniać pewne wymagania.




A zatem Biblia wyjawia, że nie wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba, tylko 144 000 wypróbowanych i wiernych, którzy tam będą panować razem z Chrystusem. (…)Natomiast należący do 144 000 będą to rozumieć, ponieważ sami tego doświadczyli. Niektórzy musieli się uporać z bardzo grzesznymi zwyczajami i dobrze wiedzą, jakie to może być trudne (1 Koryntian 6:9-11). Będą więc mogli traktować swych ziemskich poddanych z pełnym zrozumieniem (Hebrajczyków 2:17, 18).


Szanowny T…
Powiedz mi czy owe 144 000 odczytujesz dosłownie czy symbolicznie?
Traktowanie z pełnym zrozumieniem… kiedy to będzie? Czy to nie jest zwyczajną fikcją teologiczną?
Ludzie przebywający w ziemskim raju mają być poddani ludziom tym w niebie… od kiedy ta nowina jest głoszona?

Pozdrawiam

R


W Objawieniu 14:1, 3 czytamy: "I spojrzałem, a oto Baranek [Jezus Chrystus] stał na [niebiańskiej] górze Syjon, a z nim sto czterdzieści cztery tysiące (...) tych, którzy zostali wykupieni [czyli zabrani] z ziemi".

Co mówi o owych 144 tysiącach rzymskokatolicka egzegeza?

Ludzie przebywający w ziemskim raju mają być poddani ludziom tym w niebie… od kiedy ta nowina jest głoszona?

Teraz może ja zapytam, czy poglądy głoszone przez wieki nie podlegają weryfikacji? Czyżby ich długowieczność dowodziła słuszności?
Dla przykładu weźmy poglądy kościoła katolickiego, który obstając przy swoich poglądach wytaczał procesy, które kończyły się dla niejednego tragicznie. Jednym z takich poglądów było twierdzenie, że Ziemia jest płaska i rzekomo potwierdza to Biblia.

Wracając do Twojego pytania, to Dobra Nowina o Królestwie Bożym była głoszona już przez Jezusa i jego naśladowców. Uczniowie Jezusa rozumieli, że Królestwo to rzeczywisty rząd Boży, choć nie pojmowali w pełni, jaki będzie zasięg jego panowania. Natanael rzekł do Jezusa: "Rabbi, tyś jest Syn Boży, tyś jest król Izraela" (Jn 1:49). Uczniowie wiedzieli też, co w proroctwie Daniela przepowiedziano o "świętych" (Dn 7:18, 27). Chrystus wyraźnie obiecał swym apostołom, że zasiądą na "tronach" (Mt 19:28). Gdy Jakub i Jan zabiegali o uprzywilejowane stanowiska w mesjańskim rządzie, Jezus przyznał, że istotnie będą takie stanowiska, ale o ich przydziale decyduje jego Ojciec, Najwyższy Władca (Mt 20:20-23; Mk 10:35-40). Chociaż więc uczniowie błędnie mniemali, i to nawet w dniu, w którym zmartwychwstały Jezus wstąpił do nieba, że Mesjasz będzie panował jako ziemski król nad cielesnym Izraelem (Dz 1:6), to poprawnie rozumieli, że chodzi o realny rząd (por. Mt 21:5; Mk 11:7-10).

Marka 11:7-10 -" I przyprowadzili źrebię do Jezusa, i włożyli na nie swe szaty wierzchnie, a on na nim usiadł.
8 Wielu też słało na drodze swe szaty wierzchnie, inni zaś ścinali na polach gałązki.
9 A idący z przodu i podążający z tyłu wołali: "Racz wybawić! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Jehowy!
10 Błogosławione jest przychodzące królestwo naszego ojca Dawida! Racz wybawić na wysokościach! "

Ten rząd Boży nazwany w Biblii Królestwem Bożym był zapowiedziany w księdze Daniela 7:13,14:

13 "Patrzyłem w wizjach nocnych, a oto z obłokami niebios nadchodził ktoś podobny do syna człowieczego; i uzyskał dostęp do Istniejącego od Dni Pradawnych, i przyprowadzono go tuż przed Niego.
14 I dano mu panowanie i dostojeństwo oraz królestwo, aby jemu służyły wszystkie ludy, grupy narodowościowe i języki. Panowanie jego to panowanie po czas niezmierzony, które nie przeminie, a jego królestwo nie będzie obrócone wniwecz. "

Podobne proroctwo znajdujemy w Daniela 2:44:

"A za dni tych królów Bóg nieba ustanowi królestwo, które nigdy nie zostanie obrócone wniwecz. I to królestwo nie przejdzie na żaden inny lud. Zmiażdży ono wszystkie owe królestwa i położy im kres, lecz samo będzie trwać po czasy niezmierzone"

Ponieważ Mesjasz miał być potomkiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, członkiem plemienia Judy i "synem Dawida", więc musiał urodzić się jako człowiek; zgodnie z proroctwem Daniela miał być "synem człowieczym". "Gdy się dopełnił czas", Jehowa Bóg posłał swego Syna, który narodził się z kobiety i spełniał wszystkie wymagania prawne, by móc odziedziczyć ‛tron Dawida, swego ojca’ (Gal 4:4; Łk 1:26-33).

Mesjasz pojawił się wtedy, gdy Jezus dał się ochrzcić Janowi, a Bóg namaścił go swoim świętym duchem (Mt 3:13-17). W ten sposób został wyznaczony na Króla, a Bóg Jehowa przyznał mu prawo do tronu Dawidowego — prawo, z którego od sześciu stuleci nikt nie korzystał.

Podczas ostatniej nocy spędzonej z uczniami Jezus powiedział im o "nowym przymierzu", którym mieli zostać objęci na mocy jego ofiary okupu (Łk 22:19, 20; por. 12:32). On sam był Pośrednikiem tego przymierza między swymi naśladowcami a Panem Wszechwładnym, Jehową (1Tm 2:5; Heb 12:24). Oprócz tego Jezus zawarł ze swymi uczniami osobiste przymierze "co do królestwa", dotyczące ich współudziału w jego władzy królewskiej.
W nocy 14 Nisan 33 r. n.e. Jezus po ustanowieniu Wieczerzy Pańskiej zawarł przymierze z 11 wiernymi apostołami, przyrzekając im, iż zasiądą na tronach (Łk 22:28-30; por. 2Tm 2:12). Później wskazał, że obietnica ta dotyczy wszystkich zrodzonych z ducha ‛zwyciężających’ (Obj 3:21; zob. też 1:4-6; 5:9, 10; 20:6). W dniu Pięćdziesiątnicy Jezus wprowadził to przymierze w życie, namaszczając duchem świętym uczniów zebranych w pewnej sali w Jerozolimie (Dz 2:1-4, 33). Kto wytrwa przy nim w jego doświadczeniach i poniesie śmierć podobną do jego śmierci (Flp 3:10; Kol 1:24), ten będzie panować razem z nim w jego Królestwie. To przymierze między Jezusem Chrystusem i jego współkrólami będzie obowiązywać na zawsze (Obj 22:5).

Jak zauważyłeś, ci wybrani nie mieli być tylko królami, ale mieli być również kapłanami. Jak to rozumieć?
Jehowa obiecał Izraelitom, że jeśli będą przestrzegali Jego przymierza, staną się dla Niego "królestwem kapłanów i narodem świętym" (Wj 19:6). Jednakże kapłaństwo Aaronowe miało istnieć jedynie do pojawienia się większego kapłaństwa, którego było zapowiedzią (Heb 8:4, 5), czyli do wygaśnięcia przymierza Prawa i zastąpienia go nowym przymierzem (Heb 7:11-14; 8:6, 7, 13). Początkowo kapłanami Jehowy usługującymi w ramach zamierzenia co do obiecanego Królestwa mogli zostać wyłącznie Izraelici, dopiero później przywilej ten udostępniono również poganom (Dz 10:34, 35; 15:14; Rz 10:21).
Jedynie żydowski ostatek przyjął Chrystusa, toteż Izrael jako naród nie zdołał wyłonić wszystkich członków prawdziwego królestwa kapłanów i narodu świętego (Rz 11:7, 20). Kilka stuleci wcześniej Bóg za pośrednictwem proroka Ozeasza przestrzegł swój niewierny lud: "Ponieważ odrzuciłeś poznanie, więc i ja ciebie odrzucę, abyś mi nie służył jako kapłan; i ponieważ stale zapominasz o prawie swego Boga, więc ja zapomnę o twoich synach" (Oz 4:6). Podobnie Jezus oświadczył przywódcom żydowskim: "Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi wydającemu jego owoce" (Mt 21:43). Ale w czasie pobytu na ziemi podlegał Prawu Mojżeszowemu, dlatego uznawał kapłaństwo Aaronowe i zalecał uleczonym przez siebie trędowatym udać się do kapłana i złożyć wymaganą ofiarę (Mt 8:4; Mk 1:44; Łk 17:14).

W dniu Pięćdziesiątnicy 33 r. n.e. przymierze Prawa przestało obowiązywać, a w życie weszło nowe, "lepsze przymierze" (Heb 8:6-9). Tego dnia Bóg potwierdził tę zmianę przez wylanie ducha świętego. Apostoł Piotr wyjaśnił Żydom przybyłym z wielu krajów, że odtąd ich wybawienie zależy wyłącznie od okazania skruchy i uznania Jezusa Chrystusa (Dz 2; Heb 2:1-4). W późniejszym czasie wspomniał o żydowskich budowniczych, którzy odrzucili Jezusa jako kamień węgielny, a następnie oznajmił chrześcijanom: "Wy jesteście ‚rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem na szczególną własność’" (1Pt 2:7-9).
Ponadto Piotr wyjaśnił, że ci nowi kapłani są "duchowym domem" i że mają stanowić "święte kapłaństwo, żeby składać duchowe ofiary godne przyjęcia przez Boga za pośrednictwem Jezusa Chrystusa" (1Pt 2:5). Ich Arcykapłanem jest Jezus Chrystus, a oni tworzą klasę kapłańską, podobnie jak potomkowie Aarona (Heb 3:1; 8:1). Jednakże w przeciwieństwie do kapłaństwa Aaronowego, które nie miało udziału w sprawowaniu władzy królewskiej, współdziedzice Chrystusa tworzą razem z nim „królestwo kapłanów”. W Księdze Objawienia apostoł Jan wspomniał, że Chrystus ‛własną krwią uwolnił swych naśladowców od grzechów i uczynił ich królestwem, kapłanami dla swego Boga i Ojca’ (Obj 1:5, 6).

Ta ostatnia księga biblijna ujawnia, ilu kapłanów ma usługiwać pod kierownictwem Jezusa Chrystusa. Ci, których uczynił on ‛Bogu królestwem i kapłanami’, śpiewają nową pieśń o tym, iż zostali wykupieni krwią Chrystusa (Obj 5:9, 10). Nieco dalej wspomniano, że śpiewających tę nową pieśń jest 144 000 i że zostali oni "kupieni spośród ludzi jako pierwociny dla Boga i dla Baranka" (Obj 14:1-5). A na koniec ukazano, jak po wskrzeszeniu do nieba dołączają do Jezusa i stają się "kapłanami Boga i Chrystusa", z którym królują podczas jego Tysiącletniego Panowania (Obj 20:4, 6).

Te wyjaśnienia nie są pełne, ponieważ wypadałoby omówić jeszcze na czy polega usynowienie przez Boga ludzi i kto zostaje ochrzczony duchem świętym. Może o tym następnym razem.

Pozdrawiam, Zbyszek


Daniela 7:18 -"Ale królestwo otrzymają święci Najwyższego i posiądą królestwo na czas niezmierzony, wręcz na czas niezmierzony za czasami niezmierzonymi".
Daniela 7:27 -"‚A królestwo i władzę, i wspaniałość królestw pod całymi niebiosami dano ludowi świętych Najwyższego. Królestwo ich to królestwo po czas niezmierzony, a wszelkie władze będą im służyć i okazywać posłuszeństwo’".

A zatem Bóg postanowił dać Jezusowi Chrystusowi współwładców. Oznacza to, że niektórzy ludzie mieli pójść do nieba. Gdy Jezus był na ziemi, zaczął wybierać mężczyzn i kobiety na swoich współwładców. Powiedział, że idzie do nieba przygotować im miejsce (Jana 14:1-3).
A kim są "święci" z wizji Daniela? Apostoł Paweł tak o nich napisał: "Tenże duch świadczy wespół z naszym duchem, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli więc jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami wprawdzie Bożymi, lecz współdziedzicami z Chrystusem, jeśli tylko razem z nim cierpimy, aby też razem zostać otoczeni chwałą" (Rzymian 8:16, 17). A zatem "święci" to namaszczeni duchem Bożym uczniowie Jezusa.

Jakie dziedzictwo objął Chrystus? Bóg Jehowa ustanowił go Królem i Kapłanem "na sposób Melchizedeka", i to "na zawsze"

Hebr. 6:19, 20; 7:1 -"Tę nadzieję mamy jako kotwicę dla duszy, pewną i niewzruszoną, a wchodzi ona poza zasłonę, gdzie dla naszego dobra wstąpił poprzednik, Jezus, który stał się na wieki arcykapłanem na sposób Melchizedeka. Albowiem tenże Melchizedek - król Salem, kapłan Boga Najwyższego - który spotkał Abrahama powracającego z rzezi królów i go pobłogosławił"

Chrześcijanie zrodzeni z ducha, będący współdziedzicami Chrystusa, również otrzymują od Boga Jehowy namaszczenie na duchowych kapłanów.

2 Kor. 1:21 -"Ale tym, który gwarantuje, że wy i my należymy do Chrystusa, i który nas namaścił, jest Bóg"
1 Piotra 2:9 -"Lecz wy jesteście „rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem na szczególną własność — żebyście szeroko oznajmili wspaniałe przymioty” tego, który was powołał z ciemności do swego zdumiewającego światła"

Nie koniec na tym: Bóg Jehowa uznaje ich za sprawiedliwych również po to, aby w przyszłości mogli "królować w życiu za pośrednictwem jednego, Jezusa Chrystusa" (Rzym. 5:17).

Chociaż chrześcijanie ci są powołani przez Boga do grona dzieci Bożych, to dopóki żyją w ciele, mają tylko "zadatek tego, co ma przyjść" (2Ko 1:22; 5:1-5; Ef 1:5, 13, 14). Co prawda apostoł Paweł nazwał siebie i innych chrześcijan "synami Bożymi", niemniej oznajmił: "My sami, którzy mamy pierwociny, mianowicie ducha, właśnie my sami wzdychamy w sobie, z przejęciem oczekując usynowienia, uwolnienia z naszych ciał na podstawie okupu" (Rz 8:14, 23). A zatem pełnego usynowienia osoby takie dostępują dopiero wtedy, gdy zwyciężają ten świat, dochowując wierności aż do śmierci, i zostają wskrzeszone do życia w charakterze duchowych synów Boga i "braci" Chrystusa Jezusa — najwybitniejszego z synów Boga Jehowy (Heb 2:10-17; Obj 21:7; por. Obj 2:7, 11, 26, 27; 3:12, 21).

Wybrańcy ci muszą być też ochrzczeni duchem święty. Dlaczego?

Jan Chrzciciel zapowiedział, że nastąpi chrzest nie tylko wodą, ale też duchem Bożym. Oświadczył: "Ja ochrzciłem was wodą, ale on [Jezus] będzie was chrzcił duchem świętym" (Marka 1:7, 8). Ewangelista Marek tak zrelacjonował pierwszy tego rodzaju chrzest: "W owych dniach przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i został przez Jana ochrzczony w Jordanie. Natychmiast też, wychodząc z wody, ujrzał rozwarte niebiosa oraz ducha zstępującego na niego niczym gołąb" (Marka 1:9, 10). W chwili zanurzenia w rzece Jordan Jezus został ochrzczony wodą. A w momencie otrzymania z nieba ducha został ochrzczony duchem świętym.

Jakieś trzy lata po swoim chrzcie Jezus obiecał uczniom: "Po niewielu dniach zostaniecie ochrzczeni w duchu świętym" (Dzieje 1:5). I co się wydarzyło?
W dniu Pięćdziesiątnicy 33 roku n.e. w pewnym domu w Jerozolimie zebrało się około 120 uczniów Jezusa. "Nagle z nieba dobiegł szum jakby pędzącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym siedzieli. I ukazały się im jakby języki ognia, (...) a wszyscy zostali napełnieni duchem świętym" (Dzieje 2:1-4). Tego samego dnia do wielu ludzi znajdujących się w Jerozolimie skierowano zachętę, by ochrzcili się w wodzie. Apostoł Piotr nawoływał: "Okażcie skruchę i niech każdy z was da się ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa ku przebaczeniu waszych grzechów, a otrzymacie wspaniałomyślny dar ducha świętego". Z jakim spotkało się to oddźwiękiem? "Ochrzczono (...) tych, którzy ochoczo przyjęli jego słowo, a tego dnia zostało dołączonych około trzech tysięcy dusz" (Dzieje 2:38, 41).
Wydarzenia, które rozegrały się w dniu Pięćdziesiątnicy 33 roku, pomagają nam zrozumieć, w jaki sposób odbywa się ponowne narodzenie. Obecnie przebiega ono tak samo jak za czasów apostołów i pierwszych uczniów Jezusa. Ktoś okazuje skruchę za swoje grzechy, odwraca się od złego postępowania, oddaje swe życie Jehowie i potwierdza to publicznie przez chrzest w wodzie. Następnie — jeśli Bóg wybierze go na władcę w swym Królestwie — zostaje namaszczony duchem świętym. Pierwszy etap (chrzest w wodzie) jest uzależniony od decyzji danego człowieka, drugi zaś (chrzest duchem świętym) zależy od Boga. Gdy nastąpią te dwa chrzty, można mówić o "nowym zrodzeniu".

Jezus, mówiąc o ochrzczeniu duchem świętym, nazwał je ‛narodzeniem się z ducha’?
Jana 3:5 -"Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, zaprawdę ci mówię: Jeżeli ktoś nie narodzi się z wody i ducha, nie może wejść do królestwa Bożego"

Słowo "narodziny" w sensie przenośnym może oznaczać "początek czegoś", tak jak w wyrażeniach "narodziny nowej epoki" czy "narodziny państwa". A zatem "nowe zrodzenie" oznacza "nowy początek". Nawiązanie do narodzin podkreśla, że między Bogiem a osobami ochrzczonymi duchem świętym powstaje coś, czego nie było — tworzy się nowa więź. Jak się to dzieje?
Gdy apostoł Paweł chciał wyjaśnić, w jaki sposób Bóg przygotowuje ludzi do sprawowania władzy w niebie, odwołał się do relacji rodzinnych. Napisał do ówczesnych chrześcijan, że dostąpią "usynowienia" i Bóg będzie mógł ‛obchodzić się z nimi jak z synami’ (Galatów 4:5; Hebrajczyków 12:7). Ta ilustracja słowna pomaga zrozumieć, jaka zmiana zachodzi, gdy ktoś zostaje ochrzczony duchem świętym.

O tych przybranych synach Bożych Biblia mówi: "Będą kapłanami Boga i Chrystusa i będą z nim królować przez tysiąc lat" (Objawienie 20:6). Mają panować wraz z Chrystusem w Królestwie Bożym — niebiańskim rządzie. Apostoł Piotr wspomniał w liście do współchrześcijan, że otrzymają "dziedzictwo niezniszczalne i nieskalane, i niewiędnące", które jest ‛zachowane dla nich w niebiosach’ (1 Piotra 1:3, 4).

Szanowny T…
Powiedz mi czy owe 144 000 odczytujesz dosłownie czy symbolicznie?
Traktowanie z pełnym zrozumieniem… kiedy to będzie? Czy to nie jest zwyczajną fikcją teologiczną?
Ludzie przebywający w ziemskim raju mają być poddani ludziom tym w niebie… od kiedy ta nowina jest głoszona?

Pozdrawiam


Napotkałem taką informację w necie gdzieś na forum:

,,...Rzecz w tym, że '144 000' stoi wraz z Barankiem na górze Syjon, mając 'wypisane na swych czołach mię Ojca i imię Baranka'.
"Wielka rzesza" stoi nie "na górze Syjon", lecz < estotes enopion tou Thronou kai enopion tou arniou > [= "stojący przed -- tronem i przed -- barankiem", Int. Vocatio]. ..."

Szczegół ten nie jest bez znaczenia. I nie mamy tutaj do czynienia z równoznacznością określeń.


kawus
Czytając Biblię można zrozumieć jakie znaczenie i jaką symbolikę ma góra Syjon.

Kiedy król Dawid zdobył górę Syjon, obrał ją na swą siedzibę (2Sm 5:6,7,9). Z Syjonu sprawował rządy jako pomazaniec Boży, W Psalmie 2:6 czytamy: "Ja ustanowiłem mego króla na Syjonie, mojej świętej górze". Syjon stał się w oczach Bożych szczególnie święty, kiedy Dawid przeniósł tam Arkę Przymierza (2Sm 6:17). Potem nazwa „Syjon” objęła również teren świątyni na górze Moria (dokąd przeniesiono Arkę za panowania Salomona), a w końcu całą Jerozolimę (por. Iz 1:8; 8:18)

Z czym Biblia kojarzy Syjon?

Ps.9:12 BT wyd. II -"Psalm śpiewajcie dla Jahwe, co mieszka na Syjonie, pośród narodów głoście Jego dzieła".
Ps. 74:2 BT -"Pomnij na Twoją społeczność, którą dawno nabyłeś, na pokolenie, które wziąłeś w posiadanie, na górę Syjon, gdzie założyłeś sobie siedzibę"

W podobnym tonie można przeczytać jeszcze kilkanaście podobnych wypowiedzi.
Jezus Chrystus mógł zgodnie z zapowiedzią Zachariasza wjechać do Jerozolimy na źrebięciu oślicy i przedstawić się Syjonowi jako Król (Za 9:9; Mt 21:5; Jn 12:15), ale przywódcy religijni nie uznali go za Króla i domagali się jego śmierci. W ten sposób ściągnęli nieszczęście na ziemski Syjon, który został odrzucony przez Boga (Mt 21:33-46).

W 1 Piotra 2:6 czytamy: "Bo jest w Piśmie: „Oto kładę na Syjonie kamień — wybrany, fundamentowy kamień narożny, drogocenny; i nikt, kto wierzy, na pewno nie dozna rozczarowania".

A w Hebrajczyków 12:22-24 powiedziano: "Ale wy przystąpiliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, Jerozolimy niebiańskiej, i do miriadów aniołów, w ogólnym zgromadzeniu, i do zboru pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, i do Boga, Sędziego wszystkich, i do życia duchowego prawych, którzy zostali doprowadzeni do doskonałości, i do Jezusa, pośrednika nowego przymierza".

Właśnie na tej niebiańskiej górze Syjon stoi Baranek, Chrystus Jezus, wraz z gronem 144 000 kupionych z ziemi

Obj. 14:1-3 -"I ujrzałem, a oto Baranek stojący na górze Syjon, a z nim sto czterdzieści cztery tysiące mających napisane na swych czołach jego imię i imię jego Ojca.  I usłyszałem odgłos z nieba jak odgłos wielu wód i jak odgłos potężnego gromu; a głos, który słyszałem, był taki, jak śpiewaków, którzy wtórują sobie na harfie, grając na swych harfach.  I śpiewają jak gdyby nową pieśń przed tronem i przed czterema żywymi stworzeniami, i starszymi; i nikt nie zdołał opanować tej pieśni oprócz stu czterdziestu czterech tysięcy kupionych z ziemi".
"TATANATI"
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne WSZĘDZIE.
Grzeczne są najczęściej brzydkie i nikt je nie chce więc nie mają dokąd iść i pozostaje im jedynie NIEBO.
Niegrzeczne, to te ładne więc wszędzie zapraszane i każdy je chce więc chodzą wszędzie.
Trąbisz o Jezusie.
Wpierw zastanów się co było w koło Jerozolimy, bo jedynie tam w kilku niewielkich wioskach znany był ewentualnie Jezus i nigdzie indziej na świecie, gdzie było stado setek jeśli nie tysięcy innych wędrownych gawędziarzy- nigdy nie adaptowanych pasierbów Boga.

A kim Bóg Jahwe.
Jahwe w płonącym krzaku po raz pierwszy objawił się grupce żydków z Egiptu.
Dziś Egipt zatłoczony ale 3 i pół tysiąca lat temu liczył zaledwie kilka tysięcy ludzi i dużo wiecej bydła.
Ile może być tam dziś żydów? Dziś tysiące ale wówczas kikadziesiąt a góra kilkaset .
Całą trasę eksodusu od Egiptu do ziemi obiecanej wielbłąd przechodzi spacerem w ciągu jednego do dwóch tygodni co żydom zajeło 40 lat.
Gdyby dziś z Egiptu wyszło 6 milionów narodu a każdy z licznym bydłem jak to niektórzy pieją na całej tej trasie powstałby nowy OBECNY Kair.

Mogę sobie wyorazić że Jahwe miał maszynkę do produkcji manny i tą wyżywił 60 osób, no przypuśćmy 600 ale że żydki ukradli egipcjanom bydło i nie tylko, to jak Jahwe wykarmił i napoił kila razy wiecej bydła i napoił skoro tylko jedna krowa wypija 20 litrów wody dziennie?

Wybacz ale szli przez pustynię a bydło piasku nie je ani piasku nie pije.
Możesz sobie wyorazić Jahwe biegajacego z taczkami pełnymi trawy i wiaderkami wody aby wykarmić i napoić miliony bydła, bo manny nie jadły?

No dobrze, Mojżesz dziubnął patykiem i pociekła woda dla kilku osób ale dla tyle narodu i bydła musiałaby być to rzeka a nie kropelki.

Załóżmy, że jednak to było wówczas 6 milionów żydów ale nie zmieni to faktu ża na obszarze dwóch tygodni spacerem, gdzie TYLKO I WYŁĄCZNIE znany był wówczas Jahwe.
Do sąsiedniego Egiptu Jahwe nie miał wstępu, gdyż tam Bogiem był Ptah, Ra, Ammun/Amen, Aton.......w Babilonie Baal w Indiach Kriszna itd.- tysiące innych bogów już o krok dalej od tego maleńkiego skrawka świata.

Niczego też nie stworzył, gdyż tysiące lat przed nim wybudowano piramidy, budowle w Pichu, świątynie Indyjskie itp a co najwyżej zmajstrował jakiegoś bękarta, co też wątpliwe, bo 300 lat po śmierci Jezusa zaadaptował go jako swojego pasierba.

Masz prawo być głupcem i nikt Ci tego przywileju nie odbierze ale niech Ci się nie wydaje, że raszta ludzi jest głupsza od Ciebie i możesz wciskać takie bzdety, tylko dlatego że sam wierzysz w te karkołomne fantazje.

Teksty bibilijne możesz naciągać jak gumę od majtek ale oczywiste fakty to ani guma od majtek ani guma do żucia a każdy jakiś rozum ma nawet osioł z wyjątkiem Ciebie i podobnych fanatyków Tobie.
Czy Jezus nie miał przyjść w ciągu pokolenia? Czy im się nie zdawało, że to niemal już? że może co najwyżej za drugie - trzecie pokolenie, jeśli już nie za życia Apostołów Jezus powróci? Tymczasem minęło 2000 lat.

Czy Jezus nie miał przyjść w ciągu pokolenia? Czy im się nie zdawało, że to niemal już? że może co najwyżej za drugie - trzecie pokolenie, jeśli już nie za życia Apostołów Jezus powróci? Tymczasem minęło 2000 lat.
Z Jezusem jak z zegarkiem; idzie, idzie i nigdy nie dochodzi aż wreszcie staje a Jezusowi za życia nie stał i dlatego nie interesowały go niewiasty ale po zmatwychwstaniu mu stoi i nie ma jak dojść - do orgazmu? czy do nas?

PTRqwerty zapytał:
Czy Jezus nie miał przyjść w ciągu pokolenia? Czy im się nie zdawało, że to niemal już? że może co najwyżej za drugie - trzecie pokolenie, jeśli już nie za życia Apostołów Jezus powróci? Tymczasem minęło 2000 lat.


Ap. Paweł pisząc do Tesaloniczan wspomina, że niektórzy chrześcijanie wyczekiwali i ogłaszali szybkie przyjście Jezusa, ale jak ap. Paweł to wyjaśnił?

2 Tesaloniczan 2:

1. Co się zaś tyczy przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i spotkania naszego z nim, prosimy was, bracia,
2. Abyście nie tak szybko dali się zbałamucić i nastraszyć, czy to przez jakieś wyrocznie, czy przez mowę, czy przez list, rzekomo przez nas pisany, jakoby już nastał dzień Pański.
3. Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo nie nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia,
4. Przeciwnik, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga.
5. Czy nie pamiętacie, że jeszcze będąc u was, o tym wam mówiłem ?
6. A wiecie, co go teraz powstrzymuje, tak iż się objawi dopiero we właściwym czasie.
7. Albowiem tajemna moc nieprawości już działa, tajemna dopóty, dopóki ten, który teraz powstrzymuje, nie zejdzie z pola.
8. A wtedy objawi się ów niegodziwiec, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego.
9. A ów niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana z wszelką mocą, wśród znaków i rzekomych cudów,
10. I wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić.
11. I dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu,
12. Aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości.

Relacja ta wyjaśnia, że muszą się spełnić pewne wydarzenia zanim nastąpi ponowne przyjście Jezusa.
Apostołowie już wcześniej dopytywali się Jezusa, "kiedy to nastąpi i co będzie znakiem jego obecności?" (Mat. 24:3). Wtedy Jezus wymienił szereg znaków, które w pierwszej kolejności spełniły się na zniszczeniu Jerozolimy i państwa żydowskiego w latach 66-70 n.e.

Nie wszystkie zapowiedziane znaki spełniły się w tamtym czasie. ponadto już po zburzeniu świątyni Bożej w Jerozolimie, której dotyczyły w/w zapowiedzi, ap. Jan napisał księgę Objawienia w której przedstawił wizję przyjścia Jezusa jako króla.

Biblia przedstawia w kilku wątkach to przyjście Jezusa, dlatego zacznę może od opisów z Pism Hebrajskich (Starego Testamentu).

W księdze Daniela (2 rozdz.) przedstawiono w jaki sposób powstanie Królestwa Boże. Po opisaniu następujących mocarstw po sobie, które były przedstawione obrazowo w postaci posągu, czytamy w 2:44: "Za dni tych królów Bóg nieba ustanowi królestwo, które nigdy nie zostanie obrócone wniwecz. I to królestwo nie przejdzie na żaden inny lud. Zmiażdży ono wszystkie owe królestwa i położy im kres, lecz samo będzie trwać po czasy niezmierzone"

Podobną myl znajdujemy w ks. Objawienia 11:16 :"I zatrąbił siódmy anioł; i odezwały się w niebie potężne głosy mówiące: Panowanie nad światem przypadło w udziale Panu naszemu i Pomazańcowi (Chrystusowi) jego i królować będzie na wieki wieków".

Pan Jezus w znanej modlitwie "Ojcze Nasz" zachęcił swoich uczniów, aby modlili się o to Królestwo w którym on (Jezus) będzie królem - "przyjdź królestwo twoje". Skoro Jezus uczył swych naśladowców modlić się: "Niech przyjdzie twoje królestwo", było oczywiste, że w tamtym czasie wydarzenie to jeszcze nie nastąpiło. Może więc Królestwo Boże przyszło, kiedy Jezus udał się do nieba? Też nie, ponieważ i Piotr, i Paweł wyjaśnili, że po zmartwychwstaniu Jezusa spełniło się proroctwo z Psalmu 110:1: "Wypowiedź Jehowy do mego Pana: ‚Siądź po mojej prawicy, aż położę twych nieprzyjaciół jako podnóżek dla twoich stóp’" (Dzieje 2:32-34; Hebrajczyków 10:12, 13). A zatem na nadejście Królestwa trzeba było poczekać.

Opisy Biblii przedstawiają przyjście Jezusa na zasadzie odebrania władzy ludziom, ale ludzie dobrowolnie tej władzy nie będą chcieli oddać, dlatego nastąpić ma wojna. Biblia dużo mówi o rozstrzygającej wojnie między Królestwem Bożym a rządami tego świata. Wyjawia na przykład, że gdy ta wojna się przybliży, niegodziwe duchy będą rozpowszechniać kłamstwa mające wprowadzić w błąd "królów całej zamieszkanej ziemi". W jakim celu? Aby "zgromadzić [ich] na wojnę wielkiego dnia Boga Wszechmocnego". Władcy ci mają być zebrani "na miejsce zwane po hebrajsku Har-Magedon" (Objawienie 16:14, 16). Z tych dwóch wersetów wynika, że ostateczna walka między rządami ludzkimi a Królestwem Bożym nazywa się Har-Magedon lub inaczej Armagedon.

Pan Jezus swoje przyjście przyrównał do dni potopu. W Mat. 24:37-39 czytamy:
37. Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego.
38. Bo jak w dniach owych przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki,
39. I nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego. .

Można dodać takie fragmenty jak:
Łukasza 21:24 "I padną od ostrza miecza, i zostaną uprowadzeni do niewoli u wszystkich narodów, a Jerozolima będzie zdeptana przez pogan, aż się dopełnią czasy pogan". A także opis walki w niebie z Szatanem, aby nie miał już tam wpływów, który zanotowano w 12 rozdz. ks. Objawienia.

Te fragmenty wskazują, że te wydarzenia jeszcze nie nastąpiły.
Oczywiście, to nie jest wyjaśniony temat do końca, lecz jedynie odpowiedź na pytanie, dlaczego nie nastąpiło to w pierwszych wiekach n.e.
TATANATI
Zanim to się stanie co obiecujesz, może minąć następne 2 tys lat a może też nigdy sie nie stać.
Zanim co, do nieba idą grzeczne dziewczynki, bo nikt ich nie chce.
Niegrzeczne dziewczynki idą wszędzie, więc i Ty je lubisz- chyba, żeś impotent
Kiedy Jezus miał objąć władzę i czy ta władza będzie widoczna dla oczu ludzkich?

Biblia podaje szereg wersetów, które należy wnikliwie rozpatrzyć, aby pojąć pewne zagadnienia.

Psalm 110:1 na który powołali się ap. Paweł i Piotr (Dzieje 2:32-34; Hebrajczyków 10:12, 13) mówi, że po wniebowstąpieniu Jezus nie zaczął od razu panować nad wszystkimi ludźmi żyjącymi na świecie, miał czekać, aż zostaną pokonani przeciwnicy.
Jednak inny fragment mówi, np. z Kolosan 1:13 (z kontekstem):

9. Dlatego i my od tego dnia, kiedy to usłyszeliśmy, nie przestajemy się za was modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu,
10. Abyście postępowali w sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Boga,
11. Utwierdzeni wszelką mocą według potęgi chwały jego ku wszelkiej cierpliwości i wytrwałości, z radością
12. Dziękując Ojcu, który was zdolnymi uczynił do uczestniczenia w dziedzictwie świętych w światłości,
13. Który nas wyrwał ("wyzwolił" NW) z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego,

Kontekst tej wypowiedzi dotyczy chrześcijan, którzy dostępują (w. 12) zaszczytu pójścia do nieba, aby być tam w Królestwie Jezusa -świętymi. Wyzwolenie to zaczęło się w dniu Pięćdziesiątnicy 33 roku n.e., gdy na wiernych naśladowców Jezusa został wylany duch święty (Dzieje 2:1-4; 1 Piotra 2:9).
A zatem Chrystus już w I wieku, rzeczywiście zaczął panować nad zborem chrześcijańskim, Jak je sprawował? Za pośrednictwem ducha świętego, aniołów oraz swoich "ambasadorów" ("posłów" BW) o których czytamy w 2 Kor. 5:20.

W 1 Kor. 4:8 czytamy -"Już jesteście nasyceni; już wzbogaciliście się; bez nas staliście się królami. I obyście byli królami, abyśmy i my wespół z wami królowali". Ten z kolei werset potwierdza, że królowanie wraz z Jezusem nie rozpoczęło się w I wieku.

Dlaczego Świadkowie Jehowy twierdzą, że zaczął panować w niebie w 1914?

Na ten rok wskazują dowody z dwóch źródeł, ale w szczególności dotyczy wyliczeń na podstawie proroczej wizji opisanej w księdze Daniela 4:1-17.
Na ten temat można przeczytać na moim blogu:

1914 -Czy w tym roku Jezus został królem ( cz. 1) - http://tatanati.blogspot.com/2011/01/1914-czy-w-tym-roku-jezus-zosta-krolem_13.html

Kiedy Jezus otrzymał władzę królewską, najpierw stoczył bitwę w niebie z Szatanem i zrzucił go na ziemię, o czym czytamy w ks. Objawienia 12:10-12 -"I usłyszałem donośny głos w niebie, mówiący: Teraz nastało zbawienie i moc, i panowanie Boga naszego, i władztwo Pomazańca jego, gdyż zrzucony został oskarżyciel braci naszych, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem.
11. A oni zwyciężyli go przez krew Baranka i przez słowo świadectwa swojego, i nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć.
12. Dlatego weselcie się, niebiosa, i wy, którzy w nich mieszkacie: Lecz biada ziemi i morzu, gdyż zstąpił do was diabeł pałający wielkim gniewem, bo wie, iż czasu ma niewiele. .

Na koniec zastanówmy się, czy objęcie władzy przez Jezusa miała być widoczna dla oczu ludzkich?

Jezus podał znak swojej obecności (Mateusza 24:3). Czy byłby potrzebny znak, gdyby ta obecność miała być dla ludzi widzialna? Oto przykład: Wyobraź sobie, że jedziesz nad morze. Po drodze widzisz znaki wskazujące kierunek. Ale gdy już staniesz na plaży, na samym brzegu, przed wodą sięgającą aż po horyzont, czy będziesz szukać strzałki bądź znaku z wielkim napisem "Morze"? Skądże! Po cóż nam znak, jeśli widzimy coś na własne oczy?
Jezus podał znak swojej obecności nie po to, by pokazać ludziom coś, co sami mogą zobaczyć, ale by pomóc nam zrozumieć, co się wydarzyło w niebie. Powiedział: "Królestwo Boże nie przychodzi w sposób rzucający się w oczy" (Łukasza 17:20). Jak zatem wspomniany znak miał wskazać mieszkańcom ziemi, że rozpoczęła się obecność Chrystusa?

Podczas obecności Jezusa ludzie na ziemi mieli być świadkami wielu dramatycznych wydarzeń. Jezus zapowiedział, że gdy zacznie już królować w niebie, na naszym globie nastaną wojny, klęski głodu, trzęsienia ziemi, zarazy i bezprawie (Mateusza 24:7-12; Łukasza 21:10, 11). Co miało wywołać te nieszczęścia? Jak wyjaśniono w Biblii, Szatan, "władca tego świata" pała wielkim gniewem, bo wie, że odkąd rozpoczęła się obecność Chrystusa, "mało ma czasu" (Jana 12:31; Objawienie 12:9, 12). Dowody obecności Chrystusa oraz gniewu Szatana są dziś wszędzie widoczne. Występują na całym świecie w niespotykanej wcześniej skali, zwłaszcza od roku 1914, uznawanego przez historyków za punkt zwrotny.

Wydarzenia, które od roku 1914 są spełnieniem proroctw ( cz. 2 ) - http://tatanati.blogspot.com/2011/01/1914-czy-w-tym-roku-jezus-zosta-krolem.html

Podczas obecności Jezusa miała być po całej ziemi głoszona dobra nowina. Jezus przyrównał swoją obecność do "dni Noego" (Mateusza 24:37-39). Noe nie tylko budował arkę. Był także "głosicielem prawości"(2 Piotra 2:5). Ostrzegał ludzi przed zbliżającym się wyrokiem Bożym. Jezus zapowiedział, że podczas jego obecności słudzy Boży na ziemi będą prowadzić podobną działalność. Oświadczył: "Ta dobra nowina o królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom; a potem nadejdzie koniec" (Mateusza 24:14).

...Podczas swego pobytu na ziemi, a więc ponad 4000 lat po buncie Adama i Ewy, Jezus oświadczył: "Żaden człowiek nie wstąpił do nieba, tylko ten, który z nieba zstąpił, Syn człowieczy" (Jana 3:13).
A zatem według wypowiedzi samego Jezusa przez całe 4000 lat dziejów ludzkości aż do jego czasów ani jeden człowiek nie poszedł do nieba. Dawid, Hiob i Jan Chrzciciel będą wskrzeszeni do życia na ziemi. Prawdę mówiąc, wszyscy wierni mężczyźni i kobiety, którzy zmarli przed śmiercią Jezusa, mieli nadzieję na ponowne życie na ziemi, a nie w niebie. Zostaną wskrzeszeni, aby się znaleźć w gronie ziemskich poddanych Królestwa Bożego (Psalm 72:7, 8; Dzieje Apostolskie 17:31).

Jest taki fragment z Biblii, w którym Jezus przemienia się na górze Tabor. Apostołowie to widzą, a oprócz niego także Mojżesza i Eliasza, którzy stoją obok Jezusa. Św. Piotr chce nawet dla tych ostatnich "rozstawić namioty".
Teraz pytanie do Ciebie Tatanati: skąd się wzięli podczas przemienienia Jezusa Mojżesz i Eliasz, jeśli nie z Nieba?

Teraz pytanie do Ciebie Tatanati: skąd się wzięli podczas przemienienia Jezusa Mojżesz i Eliasz, jeśli nie z Nieba?
Z niebem, to jak we fizyce kwantowej;
Jak obserwujesz to fala, jak nie obserwujesz to czasteczka,
Tak i z niebem;
Jak wierzysz w niebo, to jest Jezus,Mojzesz, Eliasz..........
Jak nie wierzysz ,- nie ma nieba, Jezusa, Mojzesza...............

Z niebem, to jak we fizyce kwantowej;
Jak obserwujesz to fala, jak nie obserwujesz to czasteczka,

Raczej odwrotnie - jak obserwujesz, to cząsteczka, a jak nie obserwujesz, to fala.
Tyle, że nieba nie obserwujemy.
Fali i cząsteczki z resztą też. Bo fala i cząsteczka, to tylko szufladki w umyśle. Obserwujemy tak naprawdę obrazy, dźwięki, zapachy. Fale, cząsteczki sobie później do tych obserwacji DOINTERPRETOWUJEMY. Tak, żeby się zgadzało, trzymało kupy.
Niektórzy do swojego świata obrazów, dźwięków, zapachów dointerpretowali niebo. Pewnie nie samodzielnie, ale za wskazaniem "mądrzejszych". Podobnie jak fale i cząstki dointerpretowujemy dzięki Planckowi, Einsteinowi, Heisenbergerowi, Schroedingerowi i innym...
To wszystko działa jakoś tak podobnie.
Drogi Michale,

Dlaczego zakładasz, że wzięli się tam z nieba? Jaki fragment Biblii sugeruje taką ewentualność?

Jezus nazwał to wydarzenie "wizją" ("widzeniem" -hòrama):
Mt 17:9 -"A gdy zstępowali z góry, Jezus nakazał im, mówiąc: „Nikomu nie opowiadajcie tej wizji, dopóki Syn Człowieczy nie zostanie wskrzeszony z martwych”"

Wizja ta rozegrała się na "wysokiej górze" (Mat. 17:1), więc niekoniecznie na górze Tabor. Dlaczego? Ponieważ tuż przed przemienieniem, Jezus z uczniami przebywał w okolicach Cezarei Filipowej, na miejscu której leży obecnie wieś Banijas (Marka 8:27). Trudno przypuszczać, że zabrał stamtąd apostołów na jakąś odległą "wysoką górę" (Mk 9:2). Jest to mało prawdopodobne, ponieważ znajduje się ona ok. 70 km na pd. pd. zach. od Cezarei Filipowej a znacznie bliżej Cezarei, bo ok. 25 km na pn. wsch., jest góra Hermon. Wznosi się na wysokość 2814 m n.p.m. i również zasługuje na miano "wysokiej góry". Oczywiście, są to tylko przypuszczenia, ponieważ Biblia milczy w tej sprawie.

Sprawa interpretacji wizji to osobna sprawa, ale jeżeli będziesz chciał, to przedstawię ją według zrozumienia Ś.J.

Zbyszek


Sprawa interpretacji wizji to osobna sprawa, ale jeżeli będziesz chciał, to przedstawię ją według zrozumienia Ś.J.

Według ŚJ góra to Broklyn, gdzie pisze się SŁOWO BOŻE w STRAŻNICY a dół to Sale Królestwa Bożego, gdzie spotykają się "baranki boże."

Drogi Michale,

Dlaczego zakładasz, że wzięli się tam z nieba?

Drogi Zbyszku

Zastanawiam się skąd mogli się tam wziąć, jeśli nie z Nieba?
Masz jakieś koncepcje w tym względzie?...

Drogi Zbyszku
Zastanawiam się skąd mogli się tam wziąć, jeśli nie z Nieba?
Masz jakieś koncepcje w tym względzie?...

Jezus wylecial z Nowego Testamentu w ktorym zostal upichcony,
Mojzesz wlasnie wyszedl z knajpy gdzie opil sie winem a Eliasza kruki przyniosly.

Zastanawiam się skąd mogli się tam wziąć, jeśli nie z Nieba?
Masz jakieś koncepcje w tym względzie?...


W Biblii spotykamy opisy wizji, które mieli ludzie. Czym one są?

Wizja to obraz lub scena odtworzona w czyimś umyśle za dnia bądź w nocy, przeważnie w niezwykły sposób, niekiedy podczas snu albo w uniesieniu (Rdz 46:2; Dz 10:3). Opisane w Biblii wizje często nie różniły się zasadniczo od snów, a niekiedy występowały z nimi równocześnie.
Kiedy wizja była przekazywana na jawie, Bóg zapewne wywoływał ją w umyśle człowieka, który zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje, a później mógł to sobie przypomnieć i opowiedzieć bądź opisać własnymi słowami. Daniel, Nebukadneccar i inni mieli też wizje nocne. Najwyraźniej otrzymywali je, gdy spali, a więc bez udziału świadomości.

Niekiedy duch święty utrwalał wizję — czyli obraz tego, co zamierzył Bóg — w umyśle osoby, która wpadła w uniesienie, inaczej w trans, czyli stan głębokiego skupienia lub niepełnego snu. W NT (Pismach Chrześcijańskich) "uniesienie" jest tłumaczeniem greckiego wyrazu ékstasis, który dosłownie znaczy "przesunięcie" lub "wyjście z siebie", a w sensie przenośnym wskazuje na wytrącenie umysłu z normalnego stanu. Osoba ogarnięta uniesieniem przestaje zważać na otoczenie i jest całkowicie pochłonięta wizją (Dz 22:17, 18).

Niektóre wizje pochodzące od Boga miały charakter proroczy lub wyjaśniały inne proroctwa przekazane w wizjach i snach. Prorok Daniel "odznaczał się zrozumieniem wszelkich wizji i snów" (Dn 1:17). To właśnie "w wizji nocnej" Bóg wyjawił mu treść i znaczenie snu króla Nebukadneccara o ogromnym posągu wyobrażającym mocarstwa światowe (Dn 2:19, 28; por. 4:5, 10, 13, 20-22).
W pewnym proroczym śnie i nocnych wizjach Daniel zobaczył cztery olbrzymie bestie wychodzące z morza, symbolizujące czterech "królów", którzy mieli ‛powstać z ziemi’ (Dn 7:1-3, 17). Ujrzał w wizji, jak "ktoś podobny do syna człowieczego" otrzymuje od Istniejącego od Dni Pradawnych panowanie, dostojeństwo oraz królestwo (Dn 7:13, 14).

Bóg dawał wizje również takim pisarzom biblijnym, jak: Izajasz,, Amos, Ezechiel, Paweł, Piotr .... A w ks. Objawienia opisano szereg wizji oglądanych przez sędziwego apostoła Jana.

Dlatego wizja, którą oglądali Piotr, Jan i Jakub była tylko wyobrażeniem tego co ma nastąpić. Często w takich wizjach występują w Biblii symbole, np. wspomniane w Daniela bestie symbolizowały królów.

Aby nie wnikać w zawiłości porównań biblijnych przedstawię w skrócie znaczenie tych symbolicznych postaci -Mojżesza i Eliasza.

Za pośrednictwem Mojżesza, Bóg Jehowa wyjaśnił ludziom jak powstał świat, jak powstali ludzie, co było powodem upadku (grzechu) doskonałych ludzi. Cuda których dokonywał Mojżesz potwierdzały, że jest wybrańcem Boga. To właśnie Mojżesza Bóg wybrał, aby wyprowadził on Izraelitów z niewoli. I co najważniejsze, Mojżesz był pośrednikiem Prawa, dlatego można powiedzieć, że Mojżesz przedstawiał przymierze Prawa.

W Piśmie Świętym przepowiedziano, że Jehowa wzbudzi proroka takiego jak Mojżesz, co spełniło się właśnie na Chrystusie (Pwt 18:15-19; Dz 3:19-23). Między Mojżeszem a Jezusem zachodziły liczne podobieństwa. Na przykład kiedy się urodzili, zamordowano inne dzieci, choć oni sami ocaleli, obaj pościli przez 40 dni, obaj zostali powołani przez Boga do obrony religii prawdziwej i dokonania dzieła wyzwolenia, każdy z nich miał zaszczyt być pośrednikiem przymierza zawartego z ludem Bożym oraz posłużyć Bogu Jehowie do wywyższenia Jego imienia.

Z czego był znany Eliasz? Zasłynął jako wielki prorok, który opisał wizję raju, opisał pojawienie się Mesjasza i wiele innych proroctw. Eliasz wniósł ogromny wkład w przywrócenie czystego wielbienia i uświęcenie imienia Boga Jehowy w oczach Izraelitów.
Działalność Eliasza stanowiła zapowiedź czegoś, co miało nastąpić w przyszłości. Wskazał na to prorok Malachiasz, za pośrednictwem którego Bóg oświadczył: "Oto posyłam do was Eliasza proroka, zanim nadejdzie wielki i przejmujący lękiem dzień Jehowy. I na pewno zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ojcom; abym nie przyszedł i w rzeczy samej nie uderzył ziemi skazaniem jej na zagładę" (Malachiasza 4:5, 6 [3:23, 24, Bw]).
Powyższe proroctwo spełniło się na małą skalę na Janie Chrzcicielu. Jezus podkreślił to po przemienieniu, gdy uczniowie zapytali, dlaczego według uczonych w Piśmie przed pojawieniem się Mesjasza ma przyjść Eliasz. Jezus odrzekł: "Eliasz przyjdzie i wszystko odnowi. Lecz powiadam wam, że Eliasz już przyszedł i nie poznali go, ale zrobili z nim, co chcieli. Tak i Syn Człowieczy ucierpi od nich". W sprawozdaniu czytamy dalej: "Wtedy zrozumieli uczniowie, że mówił do nich o Janie Chrzcicielu" (Mateusza 17:10-13, Bw).

W wizji przemienienia Eliasz rozmawiał z Jezusem. Ponieważ miało to miejsce po śmierci Jana Chrzciciela, zakończenie dzieła Eliasza najwyraźniej było jeszcze kwestią przyszłości. Również z samego proroctwa wynika, iż miało nastąpić przed nadejściem "wielkiego i przejmującego lękiem dnia Jehowy". To szybko nadciągające wydarzenie obejmie "wojnę wielkiego dnia Boga Wszechmocnego" w Har-Magedonie, czyli Armagedonie (Objawienie 16:14-16). A zatem należące wówczas do przyszłości ustanowienie niebiańskiego Królestwa Bożego miała poprzedzić działalność odpowiadająca służbie Eliasza. I rzeczywiście, od przeszło stu lat nowożytni Świadkowie Jehowy są zajęci przywracaniem czystego wielbienia oraz wywyższaniem imienia Bożego poprzez ogłaszanie ludziom, że już wkrótce na ziemi nastanie raj za sprawą Jezusa (Mateusza 24:14).

Przemienienie to nastąpiło w przełomowym okresie. Kiedy Jezus zaczął wspominać swym naśladowcom, że będzie cierpiał i umrze w Jeruzalem, trudno im było zrozumieć jego słowa (Mateusza 16:21-23). Wizja ta umocniła wiarę trzech apostołów Jezusa i przygotowała ich na jego nadchodzącą śmierć, a także na lata wytężonej pracy i prób, czekające zbór chrześcijański. A czy obecnie możemy się z niej czegoś nauczyć? Oczywiście, gdyż to, co zapowiadała, spełnia się właśnie w naszych czasach.
Sześć dni przed przemienieniem Jezus powiedział swym naśladowcom: "Syn człowieczy ma przyjść w chwale swego Ojca ze swymi aniołami, a wtedy odpłaci każdemu według jego postępowania". Słowa te miały się urzeczywistnić podczas "końca świata". Następnie Jezus dodał: "Zaprawdę wam mówię, że wśród stojących tutaj są tacy, którzy na pewno nie zakosztują śmierci, dopóki wpierw nie ujrzą Syna człowieczego przychodzącego w swoim królestwie" (Mateusza 16:27, 28; 24:3; 25:31-34, 41; Daniela 12:4). I rzeczywiście ci trzej apostołowie ujrzeli chwałę Jezusa zanim umarli.

Wracając do Twojego pytania, to nie ma żadnych podstaw aby sądzić, że Mojżesz i Eliasz zstąpili z nieba, aby pokazać się tym trzem ludziom. Była to tylko wizja przyszłej chwały Jezusa, a postacie Mojżesza i Eliasza były symboliką, która również dotyczyła przyszłości.
Czy Mojżesz i Eliasz byli obecni literalnie? Obaj bowiem umarli, czekając na zmartwychwstanie (Kaznodziei 9:5, 10; Hebrajczyków 11:35). A czy pojawią się z Jezusem, gdy ten przyjdzie w chwale niebiańskiej? Nie, gdyż Mojżesz i Eliasz żyli w okresie, kiedy dla ludzi nie była jeszcze dostępna nadzieja na życie w niebie. Dopiero Jezus zawarł takie przymierze, które dawało taką możliwość życia w niebie ludziom. Będą więc mieć udział w ziemskim ‛zmartwychwstaniu prawych’ (Dzieje 24:15). A zatem ich pojawienie się w wizji przemienienia ma znaczenie symboliczne.

Zbyszek

Czy Mojżesz i Eliasz byli obecni literalnie? Obaj bowiem umarli, czekając na zmartwychwstanie (Kaznodziei 9:5, 10; Hebrajczyków 11:35). A czy pojawią się z Jezusem, gdy ten przyjdzie w chwale niebiańskiej? Nie, gdyż Mojżesz i Eliasz żyli w okresie, kiedy dla ludzi nie była jeszcze dostępna nadzieja na życie w niebie. Dopiero Jezus zawarł takie przymierze, które dawało taką możliwość życia w niebie ludziom. Będą więc mieć udział w ziemskim ‛zmartwychwstaniu prawych’ (Dzieje 24:15). A zatem ich pojawienie się w wizji przemienienia ma znaczenie symboliczne.

Z tą symboliczną jedynie obecnością da się tak tłumaczyć. Może masz nawet rację. Choć widzę w tym również zagrożenie, że od tej pory wszystko co nam nie przypasuje, opatrzymy etykietką "to tylko symboliczne". Bo ja nie widzę tu jakichś decydujących wskazań na nierealno - symboliczny charakter tego właśnie zdarzenia biblijnego, wobec innych zdarzeń.
Przyznam, że to jest właśnie "urocze" przy okazji czytania różnych interpretacji Biblii, jak bardzo daje się fragmenty owego tekstu dopasować do aktualnej potrzeby i celu. Dotyczy to niemal wszystkich interpretatorów, więc nie bierz tego jako zarzut. Może z resztą tak ma być, może właśnie o to chodzi, że Bóg oczekuje od nas interpretacji biorącej pod uwagę różne trudne, czasem wręcz sprzeczne aspekty.
Ale może też być tak, że Bóg próbuje nas - wiernych - nie tylko pod katem posłuszeństwa, ale także rozsądku. Tylko czego od nas oczekuje bardziej - posłuszeństwa autorytetom, które nam ów tekst objaśniają po swojemu, czy wręcz przeciwnie - posłużenia się własnym rozsądkiem, gdy czujemy, że owe autorytety przesadziły. Ja mówię szczerze - naprawdę nie wiem. Bo skoro wystawił na tak ciężką próbę ludzi wiernych autorytetom Jego czasów (gdy autorytety nakazały wiernym Żydom krzyczeć "ukrzyżuj Jezusa"), to czy nas nie będzie wystawiał na podobną próbę?...
A co jeśli zechce nas - dzisiejszych wiernych - w ten sposób wypróbować?...
Michał Dyszyńsk Przyznam, że to jest właśnie "urocze" przy okazji czytania różnych interpretacji Biblii, jak bardzo daje się fragmenty owego tekstu dopasować do aktualnej potrzeby i celu.
Jak gówno do buta.

Michał Dyszyńsk Przyznam, że to jest właśnie "urocze" przy okazji czytania różnych interpretacji Biblii, jak bardzo daje się fragmenty owego tekstu dopasować do aktualnej potrzeby i celu.
Jak gówno do buta.

Każdy interpretuje zgodnie zgodnie z własną potrzebą i mentalnością. Jak ktoś lubi babrać się w ekskrementach, to pewnie tak mu się skojarzy i tak będzie miał. Wolność ma tę uroczą właściwość, że każdy będzie miał skojarzenie według swoich potrzeb emocjonalno - intelektualnych.
Drogi Michale,

Teraz ja zapytam Ciebie, dlaczego odrzucasz, że to zdarzenie było wizją?
Czy sam Jezus nie nazwał tak tego "przemienienia, gdy schodzili z tej góry?

Mt 17:9 -"A gdy zstępowali z góry, Jezus nakazał im, mówiąc: „Nikomu nie opowiadajcie tej wizji, dopóki Syn Człowieczy nie zostanie wskrzeszony z martwych”"

Dobrym przykładem jak postrzegali wizje apostołowie, jest zamieszczony w Dziejach opis uwolnienia ap. Piotra z więzienia przez anioła.

Dzieje Ap. 12:7-9

7. A oto w pobliżu stanął anioł Jehowy i w celi więziennej zajaśniało światło. Uderzywszy Piotra w bok, zbudził go, mówiąc: "Wstań szybko!" I łańcuchy opadły z jego rąk.
8. Anioł rzekł do niego: "Przepasz się i zawiąż swe sandały". Uczynił tak. W końcu rzekł do niego: "Włóż swą szatę wierzchnią i podążaj za mną".
9. I on wyszedł, i podążał za nim, lecz nie wiedział, że to, co się działo za sprawą anioła, było rzeczywistością. Przypuszczał raczej, że ma wizję.

Zapytam Cię jeszcze raz Michale, dlaczego mam inaczej niż wizję postrzegać "przemienienie Jezusa", jeżeli sam Jezus tak nazwał to wydarzenie?

Myślę, że interpretacją staje się wszystko to, czego nie można do końca doczytać a chcemy mieć pewien zrozumiały obraz sytuacji. Dlatego "dopowiadamy" nasze zrozumienie.
Tak się stało w przypadku samego zrozumienia tego "przemienienia" i postaci tam występujących, ale interpretacja musi bazować też na Biblii.

Pozdrawiam, Zbyszek

Mam chwilowo jakieś przerwy na łączach, więc nie zawsze odpisuje od razu.

Zapytam Cię jeszcze raz Michale, dlaczego mam inaczej niż wizję postrzegać "przemienienie Jezusa", jeżeli sam Jezus tak nazwał to wydarzenie?

Drogi Zbyszku
Ok. Nie zamierzam bronić tezy, że to nie była wizja. Tylko czym jest przypisanie nazwy "wizja" do tego zdarzenia? Jakie wnioski z tego mielibyśmy wyciągać?
Bo problem, który rozważamy dotyczył pytania, skąd wzięli się Mojżesz i Eliasz widziani przez Apostołów?
Jeśli Jezus uznał za stosowne tego rodzaju zdarzenie wprowadzić do historii zbawienia, to miał jakiś cal. Jaki?
- Pokazuje żywych (wizualnie, mniejsza o to czy "wizjonalnie", czy cieleśnie) dwóch ludzi dawnych czasów. I po to, aby Apostołowie sobie pomyśleli: acha mam tu jakaś wizję osób, których nie ma naprawdę, bo Jezus miał na celu zrobić nam taką wizję, oderwaną od realiów?
Po co?
Warto zauważyć dodatkowo, że wziął ich do tego specjalnie na górę, a nie ma nigdzie wzmianki, że potem tłumaczył uczniom coś w stylu: wziąłem was tam i pokazałem tych ludzi, ale nie bierzcie tego poważnie, bo to tylko taki spektakl był?...
Z Twojego tłumaczenia wynika chyba, że taka jest najbardziej adekwatna interpretacja....

Nie ma zatem wątpliwości, że Jakub, Kefas i Jan widzą Jezusa, jak w mocy i chwale powrócił na ziemię. Nie mamy tu do czynienia z autentyczną przemianą ciała Jezusa, ale z wizją przemiany. Apostołowie zachowują się jak ludzie w transie lub we śnie. Bez problemu rozpoznają w osobach, które rozmawiają z Mistrzem - Eliasza oraz Mojżesza. Jak to możliwe, skoro nie mieli oni żadnych zdjęć ani nawet rysunków tych mężów Bożych? Wystarczy sobie przypomnieć jakikolwiek własny sen. Rzeczą naturalną jest, że w czasie snu, choć nie widzimy postaci, wiemy dokładnie, kto z nami rozmawia lub kto nas goni. Podobnie było z uczniami. Bóg „wyświetlał” im przed oczami ten sam sen (wizję). Dzięki temu od początku wiedzieli kim są ci dwaj obok Jezusa.
Zwróćmy tez uwagę na osoby Mojżesza i Eliasza. O tym, że nie są to duchy tych osób, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Gdyby Jezus parał się takimi spirytystycznymi praktykami, to popełniłby jeden z najcięższych - bo karanych śmiercią- grzechów: A jeżeli mężczyzna albo kobieta będą wywoływać duchy lub wróżyć, to poniosą śmierć (3 Moj. 20:27).
Odrzucam też myśl o tym, że Mojżesz i Eliasz zstąpili na chwilę z nieba. Pierwszym argumentem jest właśnie kontekst, który mówi nam, że mamy do czynienia z wizją końca świata, a więc z czasem, kiedy zmartwychwstaną sprawiedliwi i powróci Mesjasz. W takiej wizji widok zmartwychwstałego Mojżesza i Eliasza nie jest niczym nadzwyczajnym.
Drugim powodem są słowa Jezusa, który wyraźnie stwierdził, że prócz Jego samego nikt nie wstąpił do nieba (Jan. 3:13 BW).
Trzecim argumentem są słowa z listu do Hebrajczyków 11:39-40

... Gdyby Mojżesz był teraz w niebie, oznaczałoby to, że apostoł Paweł mylił się, gdy napisał o Jezusie, że był pierwszym ze zmartwychwstałych...


Nie ma zatem wątpliwości, że Jakub, Kefas i Jan widzą Jezusa, jak w mocy i chwale powrócił na ziemię. Nie mamy tu do czynienia z autentyczną przemianą ciała Jezusa, ale z wizją przemiany. Apostołowie zachowują się jak ludzie w transie lub we śnie. Bez problemu rozpoznają w osobach, które rozmawiają z Mistrzem - Eliasza oraz Mojżesza. Jak to możliwe, skoro nie mieli oni żadnych zdjęć ani nawet rysunków tych mężów Bożych? Wystarczy sobie przypomnieć jakikolwiek własny sen. Rzeczą naturalną jest, że w czasie snu, choć nie widzimy postaci, wiemy dokładnie, kto z nami rozmawia lub kto nas goni. Podobnie było z uczniami. Bóg „wyświetlał” im przed oczami ten sam sen (wizję). Dzięki temu od początku wiedzieli kim są ci dwaj obok Jezusa.
Zwróćmy tez uwagę na osoby Mojżesza i Eliasza. O tym, że nie są to duchy tych osób, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Gdyby Jezus parał się takimi spirytystycznymi praktykami, to popełniłby jeden z najcięższych - bo karanych śmiercią- grzechów: A jeżeli mężczyzna albo kobieta będą wywoływać duchy lub wróżyć, to poniosą śmierć (3 Moj. 20:27).
Odrzucam też myśl o tym, że Mojżesz i Eliasz zstąpili na chwilę z nieba. Pierwszym argumentem jest właśnie kontekst, który mówi nam, że mamy do czynienia z wizją końca świata, a więc z czasem, kiedy zmartwychwstaną sprawiedliwi i powróci Mesjasz. W takiej wizji widok zmartwychwstałego Mojżesza i Eliasza nie jest niczym nadzwyczajnym.
Drugim powodem są słowa Jezusa, który wyraźnie stwierdził, że prócz Jego samego nikt nie wstąpił do nieba (Jan. 3:13 BW).
Trzecim argumentem są słowa z listu do Hebrajczyków 11:39-40

... Gdyby Mojżesz był teraz w niebie, oznaczałoby to, że apostoł Paweł mylił się, gdy napisał o Jezusie, że był pierwszym ze zmartwychwstałych...


Dla mnie z kolei wygląda to tak, że Mojżesz i Eliasz byli rzeczywiście duchami. Czy Jezus miałby się "przejmować" oskarżeniem o spirytyzm?... Taka myśl wydaje się mi absurdalna - Bóg, syn Boży, czy ktokolwiek posłany przez Boga pełni wolę Bożą, więc nie ma grzechu nawet wtedy, gdy robi coś zakazanego w jakiejś części pisma. Zakazy biblijne są kierowane do ludzi, a właściwie to do zwykłych ludzi, a nie wypełniających jakieś ważne misje od Boga.
Przyjęcie innej opcji skutkowałoby np. prawomocny oskarżeniem Boga morderstwo (np. związana ze śmiercią Egipcjan w morzu Czerwonym), albo Jezusa o to, że nie pościł, tak jak to nakazywała tradycja. Bóg może "wywoływać" duchy i nie ma z tego powodu grzechu. Wywoływanie duchów przez ludzi, dla zabawy, czy innych ludzkich celów jest grzechem. Ale nawet człowiek, gdyby zostało mu to nakazane przez samego Boga, też mógłby postąpić wbrew któremukolwiek z przykazań i nie miałby grzechu. Tym bardziej ten zakaz nie stosuje się do Boga, który Jezusowi i apostołom zsyła duchy.
Takie wnioskowanie z słabych zakazów z pism biblijnych znamionowało faryzeuszy - np. gdy oskarżali Jezusa o nie przestrzeganie szabatu. Istotą owych oskarżeń i jest absurdalne skupienie się na literze prawa, przy oderwaniu od ducha owego prawa. Duchem prawa jest dobro i, jeśli dobro jest zachowane, tylko ono decyduje ostatecznie o grzeszności, a nie formalne wymogi.

Jeśli chodzi o pierwszeństwo zmartwychwstania, to można rzecz widzieć na dwóch płaszczyznach - po pierwsze Jezus jest "pierwszym", który zmartwychwstał, bo jest bramą, przez którą zmartwychwstanie się dokonuje, zatem wszystkie inne zmartwychwstania - bez względu na czas ich zajścia - są niejako wtórne. Po drugie jeśli Mojżesz i Eliasz byli duchami, to wcale nie zmartwychwstali w tym momencie, bo nie mieli jeszcze ciała. A nawet jeśli tymczasowo Bóg dałby im ciało, to wcale nie musi oznaczać trwałego zmartychwstania.

Napisałeś:
Dla mnie z kolei wygląda to tak, że Mojżesz i Eliasz byli rzeczywiście duchami.

New Catholic Encyclopedia raczej powściągliwie wypowiada się na ten temat: „W Biblii nie ma żadnej wyraźnej wzmianki o pośmiertnym bytowaniu duszy”. Ściślej rzecz biorąc, Biblia w ogóle o tym nie uczy! We wspomnianej encyklopedii przyznano: „Pojęcie duszy ludzkiej w S[tarym] T[estamencie] odbiega od jej koncepcji w filozofii greckiej i nowożytnej”.
Wyraz hebrajski ne′fesz, tłumaczony zazwyczaj na „duszę”, występuje w tak zwanym Starym Testamencie 754 razy. W Nowym Testamencie 102 razy pojawia się greckie słowo psy·che′, również często tłumaczone na „duszę”. Zbadanie sposobu użycia tych wyrazów w Biblii prowadzi do zaskakujących wniosków.
W Księdze Rodzaju 2:7 czytamy, że Bóg tchnął w nozdrza Adama dech życia i „stał się człowiek duszą żyjącą [po hebrajsku ne′fesz]”. Zwróć uwagę: Adam nie otrzymał duszy żyjącej, lecz stał się nią. Innymi słowy, dopiero co stworzony Adam był duszą! Nic dziwnego, że New Catholic Encyclopedia orzeka: „W S[tarym] T[estamencie] słowo dusza nie oznacza cząstki człowieka, lecz całego człowieka — człowieka jako żywą istotę”.


Napisałeś:
Czy Jezus miałby się "przejmować" oskarżeniem o spirytyzm?... Taka myśl wydaje się mi absurdalna


To nie chodzi o to, czy się przejmował, czy też nie.
W Jana 8:28,29 (Bw) napisano:

28. Wtedy rzekł Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię, jak mnie mój Ojciec nauczył.
29. A Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie zostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się jemu podoba.

Można by zapytać, czy Jezus mógł łamać Boże przykazania? Oczywiście, rozpatrujemy tu jeden wątek, czyli ewentualne popieranie spirytyzmu.

Prawo Boże dane Izraelowi zabraniało wypytywania zmarłych, a za uprawianie spirytyzmu przewidywało karę śmierci (Kpł 19:31; 20:6, 27; Pwt 18:9-12; por. Iz 8:19). W Chrześcijańskich Pismach Greckich podkreślono, że osoby zajmujące się spirytyzmem „nie odziedziczą królestwa Bożego” (Gal 5:20, 21; Obj 21:8).
A w ks. Kazn. 9:5,10 uzasadniono i wyjaśniono, dlaczego jest to niemożliwe, żeby skontaktować się z umarłym.

Czy słowa słowa z Jana 5:19 nie mówią o czynieniu przez Jezusa wszystkiego co jest zgodne z wolą Boga Jehowy (JHWH)? -"Tedy Jezus odezwał się i rzekł im: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni" (por. wers. 30).

Co do sabatu, to też już pisałem, że Jezus nie złamał żadnego przepisu zanotowanego w Biblii. To raczej faryzeusze wymyślili szereg przepisów względem zachowania się w sabat i to o te przepisy się im rozchodziło. A w szczególności, że nie przestrzega przepisów zatwierdzonych przez przełożonych zwykłego ludu., że swoim postępowaniem podważa autorytet przełożonych Świątyni.

Wracając do Mojżesza i Eliasz, to zacytuję Jana 3:10, gdzie Jezus odpowiadając Nikodemowi powiedział:

"A nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy"

Jak zatem Mojżesz i Eliasz mogli znajdować się w niebie skoro nikt do nieba nie wstąpił przed przyjściem Jezusa na Ziemię?

Pozdrawiam, Zbyszek


Nie wiem do końca, ale interpretować można ten zapis, skupiając się na słowie "wstąpił" - czyli zrobił to samodzielnie, z własnej mocy i woli. Pozostali nie "wstępują", ale są do Nieba zabierani.
Jak dla mnie z resztą temat nieba jest ogólnie nieszczególnie twórczy - Jezus obiecuje nam zmartwychwstanie i bytowanie z nim po naszej śmierci. Czy to miejsce będzie NAZYWAĆ SIĘ niebem, czy nową Ziemią, Nowym Jeruzalem, czy jakoś tam jeszcze, jest dla mnie nieszczególnie ważne. Generalnie skupiam się na treści w rodzaju:
Ew. Mateusza 25
(45) Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. (46) I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.

Sprawiedliwi pójdą "do życia wiecznego", a czy to się nazwie niebem, czy inaczej, to już dla mnie jest szczególnie ważny problem.
Gen 5. Adam [zrodził Seta i z czasem] umarł. 8 Set [zrodził Enosza i z czasem] umarł. 11 Enosz [zrodził Kenana i z czasem] umarł. 14 Kenan [zrodził Mahalela i z czasem] umarł. 17 Mahalel [zrodził Jereda i z czasem] umarł. 20 Jered [zrodził Henoha i z czasem] umarł. 21 Henoch żył 65 lat i zrodził Metuszelaha. 23 Henoch przeżył trzysta sześćdziesiąt pięć lat. 24 Henoch chodził z Bogiem, a potem go nie było, gdyż zabrał go Bóg. 27 Meteuszelah [zrodził Lamecha i z czasem] umarł. 31 Lamech [zrodził Noego i z czasem] umarł. 9:29 Noe [przeżył 950 lat i] umarł.
W odróżnieniu od wszystkich innych praojców, Henoch nie umarł więc, lecz "zabrał go Bóg".

II Król 2:11. A gdy oni szli dalej wciąż rozmawiając, oto rydwan ognisty i konie ogniste oddzieliły ich od siebie i Eliasz wśród burzy wstąpił do nieba.
Jak widać, także i Eliasz został zabrany do Nieba.

Wspomniany zapis z Jana 3:10 należy więc interpretować jako "samodzielnie nikt do nieba nie wstąpił poza Jezusem". Ponieważ zabierani do nieba byli wcześniej i inni. dnia Pon 0:24, 17 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz

Napisałeś:
... interpretować można ten zapis, skupiając się na słowie "wstąpił" - czyli zrobił to samodzielnie, z własnej mocy i woli. Pozostali nie "wstępują", ale są do Nieba zabierani.


Gdyby ludzie mogli sami wstępować do nieba, to na jakiej podstawie mogliby to czynić?
Apostołowie wiedzieli o niepodważalnej zasadzie, którą wyrzekł sam Jezus:
Jana 14:6 -"Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie".
Jana 6:44 -"Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał...".

Czy werset z Jana 3:13 można tak interpretować, że ludzie sami mogą pójść do życia w niebie? W zasadzie można, ale czy ma on biblijną logikę? To pozostawiam Tobie pod rozwagę.

wuju,

Werset z Rodzaju 5:24 o porwaniu Henocha, nic jeszcze nie mówi.
W Hebrajczyków 11:5 w Biblii Tysiąclecia czytamy:
"Przez wiarę Henoch został przeniesiony, aby nie oglądał śmierci. I nie znaleziono go, ponieważ Bóg go zabrał. Przed zabraniem bowiem otrzymał świadectwo, iż podobał się Bogu".

W zasadzie te słowa też niewiele tłumaczą, dokąd przeniósł Bóg Henocha. Słowa "aby nie oglądał śmierci" nie potwierdzają interpretacji o pójściu do nieba, ponieważ mogą równie znaczyć, że nie zobaczył śmierci od tych, którzy chcieli go zabić. Gdyby Bóg przeniósł go do nieba, to słowa z Jana 3:13 nie mogłyby być prawdziwe, że nikt przed Jezusem nie mógł wstąpić do nieba.
Apostoł Paweł napisał, iż Henoch oraz inni przedchrześcijańscy słudzy Boży tworzący wielki obłok świadków 'wszyscy pomarli' i "nie dostąpili spełnienia obietnicy" (Hebrajczyków 11:13, 39). Dlaczego? Ponieważ każdy człowiek, także Henoch, odziedziczył grzech po Adamie.
A zbawienie jest możliwe jedynie na podstawie ofiary okupu złożonej przez Chrystusa Jezusa (Dzieje 4:12; 1 Jana 2:1, 2). W czasach Henocha ów okup nie był jeszcze zapłacony. Dlatego Henoch nie mógł pójść do nieba.

Co do 2 Król. 2:11, to można by powiedzieć, że nasz rodak Hermaszewski, też miał ten zaszczyt być w niebie. A na niebie codziennie tylu pilotów, że trudno by ich było policzyć.

W Biblii niekiedy naszą atmosferę również nazywa się niebem, np Psalm 78:26 -"Wzbudził na niebie wiatr ze wschodu I przyniósł mocą swoją wiatr południowy".
Przemierzając tą atmosferę, podobnie jak dzisiaj samoloty, ognisty rydwan najwyraźniej przeniósł Eliasza w inny rejon ziemi, gdzie prorok żył jeszcze przez jakiś czas. Dlaczego taki wniosek?
Po latach Eliasz napisał list do judzkiego króla Jehorama (2 Kronik 21:1, 12-15). Raczej nie pisał do króla z nieba.

Myślę, że uważne czytanie Biblii pozwala wyjaśnić pozorne sprzeczności.

Oprócz tego, że nikt nie wstąpił do nieba przed Jezusem, Biblia podaje w Jana 1:18, że również do tego czasu nikt z ludzi nie mógł zobaczyć Boga Jehowy (JHWH). Ostatnia księga podaje natomiast, że po wniebowstąpieniu ludzi do nieba, będą stać przed tronem Boga.

Zbyszek

Michale,

Napisałeś:
... interpretować można ten zapis, skupiając się na słowie "wstąpił" - czyli zrobił to samodzielnie, z własnej mocy i woli. Pozostali nie "wstępują", ale są do Nieba zabierani.


Gdyby ludzie mogli sami wstępować do nieba, to na jakiej podstawie mogliby to czynić?
Toteż własnie o tym piszę. Nie mogą, a Jezus to potwierdza.
Michale,

Jeżeli coś jest oczywiste, to czy należałoby akcentować na tym swoją wypowiedź? Według Ciebie, tak właśnie uczynił Jezus.

Nie ma znaczenia, czy ktoś sam mógłby się tam (czyli do nieba) dostać, czy też poprzez ofiarę Jezusa. Po prostu nikt tam się nie dostał, dlatego niemożliwe jest aby Mojżesz i Eliasz mogli tam przebywać.

Co innego, gdy ktoś dopuszcza taką interpretację i uznaje ją za zasadną. To ta interpretacja pozostaje już raczej w sferze przypuszczeń i w szczególności wiary w to. Ale nic mi do tego w co pragniesz wierzyć, choć chciałbym abyś przy mojej pomocy, choć zastanowił się, czy masz rację.

Zbyszek

Słowa "aby nie oglądał śmierci" nie potwierdzają interpretacji o pójściu do nieba, ponieważ mogą równie znaczyć, że nie zobaczył śmierci od tych, którzy chcieli go zabić.
Przemierzając tą atmosferę, podobnie jak dzisiaj samoloty, ognisty rydwan najwyraźniej przeniósł Eliasza w inny rejon ziemi, gdzie prorok żył jeszcze przez jakiś czas. Dlaczego taki wniosek?
Po latach Eliasz napisał list do judzkiego króla Jehorama (2 Kronik 21:1, 12-15). Raczej nie pisał do króla z nieba.

Myślę, że uważne czytanie Biblii pozwala wyjaśnić pozorne sprzeczności.
każdy człowiek, także Henoch, odziedziczył grzech po Adamie.
A zbawienie jest możliwe jedynie na podstawie ofiary okupu złożonej przez Chrystusa Jezusa (Dzieje 4:12; 1 Jana 2:1, 2). W czasach Henocha ów okup nie był jeszcze zapłacony. Dlatego Henoch nie mógł pójść do nieba.

Biblia podaje w Jana 1:18, że również do tego czasu nikt z ludzi nie mógł zobaczyć Boga Jehowy (JHWH). Ostatnia księga podaje natomiast, że po wniebowstąpieniu ludzi do nieba, będą stać przed tronem Boga.
To nie są jednoznaczne określenia, chociażby dlatego, że Hagar oglądała Boga (Gen 16:13), Jakub oglądał Boga (Gen 32:30), Manoach oglądał Boga (Sędziów 13:22)... Nawet "twarzą w twarz" (1 Kor 13:13) jest niejednoznaczne - wszak Jakub oglądał Boga, według jego słów, właśnie "twarzą w twarz", i to zdając sobie sprawę z tego, z Kim ma do czynienia.

"Zobaczyć Boga" w sensie postrzeżenia Go w pełni nawet oczyma wyobraźni nie może nikt poza Nim samym. "Zobaczyć Boga" w sensie rozpoznania tego, co czyni Go naszym Bogiem, może każdy. Pomiędzy idealnym postrzeganiem Boga, takim, jakie pozwala patrzącemu zaufać Mu całkowicie i na zawsze, i pomiędzy kompletnym niezauważaniem Boga, znajduje się całe spektrum możliwości, które bywają nazywane różnie w zależności od kontekstu, od autora, od potrzeby. Interpretacji może być więc zawsze mnóstwo i nie jest to dobry materiał na silny argument.

Napisałeś:
To nie są jednoznaczne określenia, chociażby dlatego, że Hagar oglądała Boga (Gen 16:13), Jakub oglądał Boga (Gen 32:30), Manoach oglądał Boga (Sędziów 13:22)... Nawet "twarzą w twarz" (1 Kor 13:13) jest niejednoznaczne - wszak Jakub oglądał Boga, według jego słów, właśnie "twarzą w twarz", i to zdając sobie sprawę z tego, z Kim ma do czynienia.

Napisałeś:
Jezus powiedział wyraźnie: Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych (Mat 22:32).


Do kogo te słowa wypowiedział Jezus? Czy nie do Sadyceuszy, którzy nie wierzyli w zmartwychwstanie?
Mat. 22:23
"W tym dniu przystąpili do niego saduceusze, którzy utrzymują, że nie ma zmartwychwstania, i zapytali go"
A gdybyś przytoczył słowa Jezusa z jednym wersetem wcześniej, to sprawa wyglądałaby jasno.
Mat. 22:31,32
31. A co do zmartwychwstania, czy nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach:
32. Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba ! Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych.

Ap. Paweł wyjaśnia jak to funkcjonuje u Boga.
Rzym. 4:17 -"Jak napisano: Ustanowiłem cię ojcem wielu narodów, zapewniona przed Bogiem, któremu zaufał, który ożywia umarłych i który to, czego nie ma, powołuje do bytu".

Jeżeli ktoś umrze, to nie znaczy, że musi automatycznie zmartwychwstać , bo sam Jezus dopiero po trzech dniach zmartwychwstał, a w następnej kolejności mieli zmartwychwstawać, Ci co do niego należeli( to już inny temat).
1 Kor. 15:20 BT -"Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli".
Jak zatem, ktoś mógł wcześniej niż Jezus zmartwychwstać?

Wersety, które przytoczyłeś mówią raczej o czym innym. Pozostałe wnioski, to też raczej spekulacje i interpretacja.

Zbyszek

Nie ma znaczenia, czy ktoś sam mógłby się tam (czyli do nieba) dostać, czy też poprzez ofiarę Jezusa. Po prostu nikt tam się nie dostał, dlatego niemożliwe jest aby Mojżesz i Eliasz mogli tam przebywać.

Co innego, gdy ktoś dopuszcza taką interpretację i uznaje ją za zasadną. To ta interpretacja pozostaje już raczej w sferze przypuszczeń i w szczególności wiary w to. Ale nic mi do tego w co pragniesz wierzyć, choć chciałbym abyś przy mojej pomocy, choć zastanowił się, czy masz rację.

Dla mnie rozmowa z Nikodemem wyraźnie aspiruje do wyjaśnienia pewnych teologicznych problemów nurtujących samego Nikodema (było nie było - uczonego w Piśmie). Pojawiło się pytanie o kontekst Jezusa i starszych proroków. W innym miejscu też jest wspomniane, że ludzie biorą Jezusa "za Eliasza, albo jednego z proroków". Dlatego Jezus musi wyjaśnić sprawę, wskazać, że nie jest po prostu kolejnym prorokiem, ale Mesjaszem, który swoją mocą wstępuje (nie jest zabierany) do Nieba i przez którego dokona się zbawienie. Dlatego akcentuje fakt, że nikt nie wstąpił do Nieba przed nim, bo nikt mocy do tego potrzebnej nie posiada - tylko Jezus. Pozostali są zabierani do Nieba właśnie tą Jego mocą.
W owym widzeniu na górze obecność proroków właśnie to potwierdza, pokazuje że Jezus jest tą jaśniejącą Osobą szczególną, nawet wobec - tak uwielbianych i szanowanych przez Żydów - proroków Starego Testamentu. Inaczej mówiąc - mamy wzajemne potwierdzenie tej interpretacji - tak w owym widzeniu na Górze, jak i w rozmowie z Nikodemem.


Napisałeś:
Zbawienie to nie żadna magia, a Bóg to nie urażony władca absolutny, którego trzeba przekupywać ludzką krwią.


Pisząc o przekupywaniu Boga podejrzewam, że nie całkiem rozumiesz za co Jezus oddał życie, dlatego moje pytanie do Ciebie.
Czy uważasz, że w Biblii nie ma opisów składania Bogu ofiar ze zwierząt i że te ofiary zastąpiła ofiara Jezusa?

Zbyszek

Michale,

Wnioski można wysuwać różne, jedne bardziej, inne mniej prawdopodobne, ale pozostaną tylko w sferze domysłów i interpretacji. Jednak gdy rozważamy inne łączące się tematy, takie jak to, że nikt nie mógł pójść do nieba zanim nie poszedł tam Jezus.
Dlatego zachodzi takie pytanie: jak zatem mogli przed Jezusem dostać się do nieba inni? Jeżeli byłyby jakieś wyjątki, to raczej Jezus by o nich wiedział, czyż nie?
Jeżeli przed Jezusem nikt tego nie mógł dokonać w jakikolwiek sposób, to dlaczego próbuje się na siłę wyciągać wniosek, że Mojżesz i Eliasz żyli przed Jezusem w niebie? Dla mnie to dziwne.

Nie bardzo Cię tu zrozumiałem.
Niewątpliwie Biblię - wszyscy jak tu jesteśmy - INTERPRETUJEMY. I moja interpretacja wydaje mi się jak najbardziej zgodna z tekstem, zaś Jezus wiedział (i nie przeczy temu), że Mojżesz i Eliasz byli razem z nim, a także, że Mojżesz i Eliasz żyli w niebie.
Czy jednak Mojżesz i Eliasz żyli w niebie przed Jezusem? - To z kolei jest zupełnie inne pytanie. Początek ew. św. Jana wskazuje na to, że "Słowo było na poczatku", a Jezus jest słowem wcielonym. Więc faktycznie Jezus był w niebie jeszcze przed Eliaszem i Mojżeszem.

Weźmy tu też inny cytat z mowy Jezusa:
(Ew. Jana 9:22-28) (5) Teraz zaś idę do Tego, który Mnie posłał.
Bóg Ojciec Jezusa "posłał", a nie "stworzył", bo Jezus już wcześniej był.

I jeszcze jedno:
(1 List Jana 2:7)
(13) Piszę do was, ojcowie, że poznaliście Tego, który jest od początku.

albo

List do Kolosan
(16) bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. (17) On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. (18) I On jest Głową Ciała - Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. (19) Zechciał bowiem /Bóg/, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia

Napisałeś:
Jezus wiedział (i nie przeczy temu), że Mojżesz i Eliasz byli razem z nim, a także, że Mojżesz i Eliasz żyli w niebie.


Wiedział??? Gdzie o tym przeczytałeś? Może jakieś konkrety a nie same domysły. Czy na domysłach można tworzyć tak zdecydowane stanowisko? Widocznie można, ale dla mnie jest to zupełnie pozbawione podstaw.

W Jana 3:13 wyraźnie pisze:
"A nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy"

Dlatego powtarzam pytanie, jak zatem Mojżesz i Eliasz mogli znajdować się w niebie skoro nikt do nieba nie wstąpił przed przyjściem Jezusa na Ziemię?

Zbyszek

Michale,

Piszesz, że mnie nie rozumiesz, a ja przypuszczam, że niedokładnie czytasz, to o czym piszę.
...

Dlatego powtarzam pytanie, jak zatem Mojżesz i Eliasz mogli znajdować się w niebie skoro nikt do nieba nie wstąpił przed przyjściem Jezusa na Ziemię?

Zbyszku
Ty z kolei cały czas ignorujesz, to co napisałem wcześniej na temat znaczenia słowa "wstapić" - wyjaśniłem, że Jezus "wstępuje", bo dostaje się do nieba własnymi siłami. Pozostałe osoby są tam zabierane właśnie dzięki (!) ofierze Chrystusa.
Czyli faktycznie nikt nie wstąpił do nieba przed Jezusem, ale niejeden tam się znalazł (choć też dzięki ofierze Chrystusa).
To chyba wyjaśnia Twoje ostatnie pytanie, jak też mój zarzut, że ignorujesz wyjaśnienie, które przedstawiłem.

Pozdrawiam
Michał
Michale,

Moja "ignorancja" jest spowodowana Twoimi dwuznacznymi wnioskami.
jeżeli stwierdzasz, że "nikt nie wstąpił przed Jezusem do nieba", a zarazem stwierdzasz, że: "Jezus wiedział (i nie przeczy temu), że Mojżesz i Eliasz byli razem z nim, a także, że Mojżesz i Eliasz żyli w niebie", to nie dziw się mojej dociekliwości Twojego zrozumienia. Zwłaszcza, że wypowiadasz się w takim tonie, jakby to było oczywiste.
Teraz, po Twoim wyjaśnieniu myślę, że można zakończyć ten wątek.

Parę razy nawiązywaliśmy do Nikodema z którym rozmawiał Jezus o pójściu do nieba. Zapewne zauważyłeś, że jest pewien warunek, aby żyć w niebie. Trzeba narodzić się z wody i ducha (Jana 3:5). Dlatego chciałbym Cię Michale (oczywiście innych również) zapytać, jak Ty rozumiesz, ten zwrot, aby narodzić się w duchu?

Moja "ignorancja" jest spowodowana Twoimi dwuznacznymi wnioskami.
jeżeli stwierdzasz, że "nikt nie wstąpił przed Jezusem do nieba", a zarazem stwierdzasz, że: "Jezus wiedział (i nie przeczy temu), że Mojżesz i Eliasz byli razem z nim, a także, że Mojżesz i Eliasz żyli w niebie", to nie dziw się mojej dociekliwości Twojego zrozumienia. Zwłaszcza, że wypowiadasz się w takim tonie, jakby to było oczywiste.

Parę razy nawiązywaliśmy do Nikodema z którym rozmawiał Jezus o pójściu do nieba. Zapewne zauważyłeś, że jest pewien warunek, aby żyć w niebie. Trzeba narodzić się z wody i ducha (Jana 3:5). Dlatego chciałbym Cię Michale (oczywiście innych również) zapytać, jak Ty rozumiesz, ten zwrot, aby narodzić się w duchu?
Jestem za. Bardzo ciekawy temat. Ale może w nowym wątku, aby nie zmylić innych uczestników sfiniowych dyskusji? Zgoda?...
Z tego, co wiem, świadkowie Jehowy głoszą, że człowiek po śmierci wraca do stanu niebytu. Abraham, Izaak i Jakub byli już (wg. wykładni śJ) w „stanie niebytu”, ale mimo to Bóg twierdzi: „Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka” (Mat. 22:32).
Dla mnie sprawa jest prosta, jak wiadomo, mister Russell wraz z przyjaciółmi wzięli się za studiowanie Biblii. W trakcie tych studiów doszli do wniosku, że Biblia nigdzie nie uczy o duszy nieśmiertelnej. W takim układzie łatwo wówczas podjąć decyzję o postępowaniu w taki sposób, że gdy jakies jej fragmenty wskazują na trwanie życia osoby (duszy) po śmierci to, należy je tak "harmonizować" z resztą Biblii, aby w żadnym razie nie sprzeciwiały się temu ich wnioskowi. Zaczyna się więc głosić np. o tym, że Abraham, Izaak i Jakub „żyją w Pamięci Boga”. To niebywałe! Nie ma ich, a są ;).
W sumie nie ma problemu, żyli za życia, żyją i po śmierci, i o to chodzi .

Z tego, co wiem, świadkowie Jehowy głoszą, że człowiek po śmierci wraca do stanu niebytu.

O tak, dobrze uważasz adepcie, anihilacjonizm, który pomógł im wpoić prezes (Pastor) Russell ,( w katolicyzmie mamy duszpasterzy), a tam tylko pasterzy, bo odrzucili dusze...Restoracjonistyczne wyznania chrześcijańskie upajają się niekonsekwencja i wręcz de percepcja na 1 wiek, którego znają jedynie z indoktrynacji religijnych. Sam zaś milenaryzm przyświeca im , bo wiedzą jak mają mało czasu aby się zbawić.
(może zdążą, może nie, nic nie wiadomo)
o to są bardzo ciekawe informacje. heh ciekawe gdzie my pójdziemy ...

Drogi Michale,

Teraz ja zapytam Ciebie, dlaczego odrzucasz, że to zdarzenie było wizją?
Czy sam Jezus nie nazwał tak tego "przemienienia, gdy schodzili z tej góry?

Mt 17:9 -"A gdy zstępowali z góry, Jezus nakazał im, mówiąc: „Nikomu nie opowiadajcie tej wizji, dopóki Syn Człowieczy nie zostanie wskrzeszony z martwych”"

Dobrym przykładem jak postrzegali wizje apostołowie, jest zamieszczony w Dziejach opis uwolnienia ap. Piotra z więzienia przez anioła.

Dzieje Ap. 12:7-9

7. A oto w pobliżu stanął anioł Jehowy i w celi więziennej zajaśniało światło. Uderzywszy Piotra w bok, zbudził go, mówiąc: "Wstań szybko!" I łańcuchy opadły z jego rąk.
8. Anioł rzekł do niego: "Przepasz się i zawiąż swe sandały". Uczynił tak. W końcu rzekł do niego: "Włóż swą szatę wierzchnią i podążaj za mną".
9. I on wyszedł, i podążał za nim, lecz nie wiedział, że to, co się działo za sprawą anioła, było rzeczywistością. Przypuszczał raczej, że ma wizję.

Zapytam Cię jeszcze raz Michale, dlaczego mam inaczej niż wizję postrzegać "przemienienie Jezusa", jeżeli sam Jezus tak nazwał to wydarzenie?

Myślę, że interpretacją staje się wszystko to, czego nie można do końca doczytać a chcemy mieć pewien zrozumiały obraz sytuacji. Dlatego "dopowiadamy" nasze zrozumienie.
Tak się stało w przypadku samego zrozumienia tego "przemienienia" i postaci tam występujących, ale interpretacja musi bazować też na Biblii.

Pozdrawiam, Zbyszek

Mam chwilowo jakieś przerwy na łączach, więc nie zawsze odpisuje od razu.


Ten cytowany wyzej fragment zdarzyl sie nas tym forum ages ago, al epozwole sie do niego odniesc dzisiaj, gdyz dawno mnie tunie bylo i nie sledzielem tej dyskusji na biezaco. Otoz SJ nie musza miec tutaj racji gdyz sam Ap. Piotr opisuje to zdarzenie (na tej gorze) w jednym ze swoich listow i pisze o nim jako o wydarzniu rzaczywistym. Poza tym gdzie jest mowa w Pismie, ze Eliasz zmarl?

Michale,

Moja "ignorancja" jest spowodowana Twoimi dwuznacznymi wnioskami.
jeżeli stwierdzasz, że "nikt nie wstąpił przed Jezusem do nieba", a zarazem stwierdzasz, że: "Jezus wiedział (i nie przeczy temu), że Mojżesz i Eliasz byli razem z nim, a także, że Mojżesz i Eliasz żyli w niebie", to nie dziw się mojej dociekliwości Twojego zrozumienia. Zwłaszcza, że wypowiadasz się w takim tonie, jakby to było oczywiste.
Teraz, po Twoim wyjaśnieniu myślę, że można zakończyć ten wątek.

Parę razy nawiązywaliśmy do Nikodema z którym rozmawiał Jezus o pójściu do nieba. Zapewne zauważyłeś, że jest pewien warunek, aby żyć w niebie. Trzeba narodzić się z wody i ducha (Jana 3:5). Dlatego chciałbym Cię Michale (oczywiście innych również) zapytać, jak Ty rozumiesz, ten zwrot, aby narodzić się w duchu?


Przez jakies 7 lat "zwalczalem" nauki SJ. Jako doktor teologii mialem spore sukcesy. Ale bylo to jakby w innym zyciu i wielu moich posuniec dzisiaj sie wstydze. Byly to lata 90 przeszlego wieku. Teraz moge jedynie cieszyc sie z tego, ze kilka teologicznych pomyslow propagowanych przez SJ znalazlo stale miejsce w moim swiatopogladzie. Nie oni te pomysly wymyslili, ale skutecznie wspolczesnie propagowali (zreszta nawet nie wiedzac czesto co jest tych pomyslow zrodlem - lub na te zrodla sie nie powolujac, chcac wywolac wrazenie, ze to ich wlasne - ale moge sie mylic). Szanuje SJ, ale zarazem gardze tym jak (w swojej doktrynie) traktuja bylych SJ lub tych, ktorzy nie chca ich sluchac. Ale to juz nie na temat.
TATANATI! Bardzo mi się podoba Twój spokój w dyskusji z Michałem i Wujem i rzeczowa argumentacja.
Ci dwaj Twoi oponenci mają ułożony system światopoglądowy i każdą próbę innej interpretacji rozważają jako próbę wytrącenia ważnej cegiełki z ich budowli. A jeszcze co ważniejsze Świadkowie Jehowy nie są trendy i nie mieszczą się w mainstreamie tego świata. Wuj i Michał są raczej podobni do Nikodema, który przyszedł w skrytości do Pana Jezusa bojąc się faryzeuszy. Ile ja się nadyskutowałem z Wujem na temat konieczności ofiary drugiego Adama w wątku odpowiadającym na pytanie Barta o sens śmierci Jezusa. Nie pomogły żadne argumenty wskazujące szkodliwość zrównania Jezusa z Bogiem Jedynym. Ich założenia przyjęte z góry o nieśmiertelności duszy czy ducha wynika trochę z nawiązania do buddyjskich wierzeń, a pogląd o powszechnym zbawieniu jest niepodważalny i choć mnie by to nie przeszkadzało, gdyby miłość Boża, jak to określił Wujo była wszechmocna nawet wobec Szatana. Muszę przyznać, że właśnie ta nauka jest niebezpieczna, gdyż apeluje poprzez ludzkie miłosierdzie do lenistwa i koniunkturalizmu.
Ponieważ wiem, że czytanie Biblii jest testem naszego potulności, pokory, dlatego nie dyskutowałem wiele w oparciu o Biblię, bez uprzedniego uzgodnienia punktów wspólnych, a tych rozbieżnych było dość dużo.
Bardzo cenię Wuja Zbója i Michała Dyszyńskiego, ale ich system posiada kilka elementów wbudowanych nierozłącznie, z którymi nie mogę się zgodzić, bo one kiedyś odrzuciły mnie w stronę ateizmu. O tym kim jest człowiek, jaki jest jego los, czy nadzieja zbawienia na to pytanie może odpowiedzieć nie sama logika, a kryterium faktów.Te jednoznacznie świadczą, że tylko Biblia jest Słowem Stwórcy, a On jest Jeden i ciągle ten sam.
Irmejahu Szary! Czy warto ubiegać się o pierwszeństwo odkrywania nowych poglądów teologicznych?
Czy nie lepiej skromnie uznać swoją ograniczoność i zdać się na osąd Jehowy? Oczywiści przez Króla Jezusa Chrystusa?
Przecież Ewangelia nie jest pisana do doktorów, a raczej nawet prości ludzi mogą ją pojąć i wyprzedzić intelektualistów.