ďťż

Od niegrzecznego do serdecznego.

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag


Adam Barycki: Panie Krowa, synku, ubij faszystę.
Adam Barycki: Faszystę ubił Pan Dyszyński, wykpił hitlerowca.
Adam Barycki: MK, emcek jest do dupy.

MK: Owszem, dotyczy nawet "dupy." 

Adam Barycki: Miałeś hitlerowcu ze mną nie rozmawiać. Nie masz za grosz godności łajdaku.

MK: To mnie nie wołaj i nie obrażaj.

Adam Barycki: Nie obrażam ciebie, sam siebie uczyniłeś obrazą świata i boga.

MK: Wiesz, co to jest projekcja? To sytuacja kiedy to, co myśli się o sobie wmawia się komuś.

Adam Barycki: To dlaczego szlachetny Pan Malaavi nazwał ciebie pomiocie faszystowski, rasistą?
Adam Barycki: Panie MK, a czy bóg może fruwać szybciej od światła i czy jest aryjczykiem?

MK: Twoje wypowiedzi świadczą o tym, że klasa twojego tak jak i jego szlachectwa nie wychodzi poza próg wychodka. Musisz wiedzieć, że w odróżnieniu do ciebie ja obrażania używam w celach edukacyjnych i

MK: używam celnie, nie chlapię wszędzie tak jak ty. Przestudiuj dokładniej przygodę malaaviego, bo zmierzasz w tym samym kierunku.

Adam Barycki: Och ty barani łbie, ty łbie barani, żeby celnie edukować, musiałbyś wiedzieć, czy bóg jest aryjczykiem, że już o prędkości fruwania nie wspomnę.
Adam Barycki: Panie MK, a gdyby Pański cel edukacyjny trafił celnie we mnie, to mogę liczyć na Pańską pomoc w zrozumieniu emceka?

MK: Naturalnie, widzę, że już trafił, zobaczymy czy trwale.

Adam Barycki: Panie MK, ja wcale nie chciałem pisać o Panu tego co wyżej pisałem, żona mnie do tego namówiła, to zła kobieta jest. Ja w głębi duszy jestem dobry, tylko źli ludzie kuszą mnie do złego.
Adam Barycki: Niech Pan mnie uczy dobrego, a ja już sklnę tych wszystkich złych ludzi.
Adam Barycki: Takiego bobu im damy, ze nas popamiętają szubrawcy.

MK: Zacznij od tego, aby nie skląć i bobu nie dawać wszystkim i wszędzie, i (nie)ładnie (nie) nazywać, to pierwsza lekcja.

Adam Barycki: Ja mam siedzieć pod miotłą jak mysz kościelna, a Pan tymczasem sklnie wszystkich i nic nie zostanie dla mnie.
Adam Barycki: Mogę nie kląć przez dwie godziny, ale jak się nie dowiem, czy bóg fruwa szybciej od światła i czy jest aryjczykiem, to, kurwa mać, nie wiem co zrobię, ale coś zrobię na pewno.


Najlepiej uspokój się, to będzie najlepsze coś. Masz kompres przyłóż sobie do czoła Fruwa światłem i jest aryjczykiem.

Miałem inną odpowiedź, ale swoją erupcją powyżej złamałeś rosnącą harmonię, więc trzeba znowu budować.


Skoro jest aryjczykiem, to dlaczego nosi brodę? Czy to aby nie jaki przechrzta?

A neutrina nie są światłem i są szybsze od boga. Skoro takie malutkie neutrina mogą być szybsze od boga, to ja, przecież większy od neutrina, czy mogę być od boga mądrzejszy? Co na to emcek?

Adam Barycki

A neutrina nie są światłem i są szybsze od boga.
Skąd to wiesz? Jaką prędkośc ma neutrino? Czy mając masę może być szybsze od światła, które masy takiej nie ma?

Zauważam, że zmieniasz temat mam rozumieć, że wycofujesz się cichaczem? Czy też już cię uleczyłem?
Jak to skąd o tym wiem, z komunikatu Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN. Eksperyment wykazał większą od światła prędkość neutrin i teraz wszyscy zachodzą w głowę, co z tym fantem począć. A skoro bóg jest wszystkim, to jest i neutrinem, a więc fruwa szybciej od światła, a Pan mnie okłamał, że szybciej nie fruwa. Odkrycie tej strasznej prawdy o Pańskim oszustwie tak mnie zasmuciło, tak wytrąciło z równowagi, że mało mnie krew nie zalała. Toż to nie uchodzi tak oszukiwać Panie Kotasiński. Skąd ja teraz mam czerpać siły do wiary w emceka, jak Pan mi te siły odebrał swoim oszustwem.

Chyba, że Pan się pomylił i bóg nie jest wszystkim, czyli nie jest też neutrinem i nie fruwa szybciej od światła. Jak Pan to przyzna głośno i wyraźnie, to poważnie rozważę powrót mojej wiary w emceka.

Adam Barycki


Nie czytasz uważnie niesprawdzonych doniesień prasowych nie zbadanych przez wiele niezależnych grup. Ale obrażasz. Zdecyduj czego chcesz, czy chcesz poznać i dokładnie zbadać? Czy zaprzeczać tym czego do końca nie sprawdzasz.

Bóg istnieje samodzielnie, nie zależy od światła, On światło czyni. Robi to tak, że ogląda każdą najdrobniejszą Swoją myśl, po kolei z największą dbałością, wszystkie rozświetlając Świadomością, a temu towarzyszy energia, którą jest światło.
Zgadza się Panie Kotasiński, niesprawdzonych doniesień nie czytam dokładnie, dokładnie czytam sprawdzone.

A jak najdrobniejsza jest myśl boga, czy tak jak kwant i drobniejsza już być nie może, i czy w związku z tym podlega zasadzie nieoznaczoności, czy może jest ciągła jak guma do żucia? Bardzo jestem ciekaw, co na to emcek.

Adam Barycki
Skoro chcesz tylko grać w udawanie, to może sobie to darujmy, co? Ja mam ciekawsze zajęcia niż udawanie.
Jakie udawanie, jak to darujmy sobie? Skoro wszystko podlega emcekowi, to ja chcę wiedzieć jaka jest struktura boga, kwantowa, czy gumiasta?

Adam Barycki
Zatem skoro nie udajesz, to ty mi odpowiedź, dlaczego może być gumiasta a dlaczego kwantowa. Jaka jest różnica i dlaczego wykluczają się. Zobaczę może to ja udaję, co?
Oj Adamie, z czym do gościa? Ty obcujesz tylko z aniołami i kudy Ci tam do zażyłości z bossem!

Ja to nie mam jeszcze tak źle, dla mnie boss jest łaskawy, okiem rzuci i palcem pogrozi, a to zaszczyt. Gorzej ma taki Heisenberg, jego, boss nie dostrzega swoim godnym wzrokiem.

Adam Barycki
Panie Kotasiński, nigdy nie pozwoliłbym sobie zarzucić Panu udawania, Pan nie udaje, Pan naprawdę wie wszystko. Co innego ja, ja należę do tej nieszczęsnej, nielicznej, zaledwie kilkuprocentowej części populacji ludzkiej, która nie wie wszystkiego. Dlatego, to ja pytam Pana.

Adam Barycki

Gorzej ma taki Heisenberg, jego, boss nie dostrzega swoim godnym wzrokiem.
Chciałbyś mieć taką godność, prawda. Ale żeby to mieć trzeba mieć szacunek do siebie. Jeśli chcesz tą odpowiedź, to zacznij siebie szanować albo powiedz tyle tylko ile potrafisz, że ci ta łaska spływa.
Jak na razie tylko spekulujesz jak mnie zwieś, ale może ci się to nie udać. Weź to pod uwagę, to, że może być ktoś mądrzejszy od ciebie. Jak chcesz się bawić, to pobawmy się, na końcu „klepnę” ci na czole pieczątkę „malavi2”, na życzenie, które ci spełniam.

Hello jak nie masz odwagi zapytać o to, co po głowie ci chodzi, to posłuchaj po, co mam i tobie coś udowadniać, ty potrafisz być miły od razu, ale szukasz dowodu na bossa, a cha.

Adasiu, gramy w pokera, ale ostrzegam mam w rękawach same pokery, chyba, sprawdzam dopiero przy … sprawdzaniu, choć wcześniej to znam, „kumasz” Heisenberga.
Panie Kotasiński, ja się Pana boję, a Pan mnie jeszcze bardziej chce przestraszyć, tak się nie godzi.

Adam Barycki
Nie bój się, zamiast bać się bądź szczery, wtedy nie będziesz się bał, bo masz szczerość i nic musisz skrywać o co musiałbyś się bać, że wyjdzie na jaw. Stąd ten strach. Zatem nie godzi się mieć strach.
Panie Kotasiński, toż mi nawet nie przystoi nie mieć pietra przed Panem, gdybym się Pana panicznie nie bał, to natychmiast nakopałbym Panu do dupy.

Adam Barycki
Kłopot z tobą jest taki, że ty już tak wrosłeś w swój „pogląd” na życie, że już wyjść z niego nie chcesz, dlatego na zmianę raz będziesz szczery, a jak zobaczysz, że ja to zauważę, to będziesz kłamał. Dlatego mi się z tobą już nie chce rozmawiać, bo tobie jest dobrze, bo nie wiesz i nie szukasz jak może być lepiej. Po, co to ciągnąć, chcesz dla ciebie, chcesz czuć wzięcie na siebie, śmieszny jesteś „playboyu.” Goodbye, spekuluj z innymi oni wciąż się na to nabierają.
To jak to Panie Kotasiński przepełniony prawdą miłości prawdziwej, nie wykrzesze ta najprawdziwsza miłość z siebie najmniejszego wysiłku, aby błądzącą cząstkę energii bożej, jaką wedle emceka jam również jest, spróbować poprowadzić ku prawdzie? Toż to nie uchodzi miłości prawdziwej. Chyba, że miłość Pańska jest nieprawdziwa i nie w prawdzie Pan żyjesz, a w kłamstwie, miłością swoją fałszywą prowadząc zbłąkanych ku kłamstwu wszetecznemu. Ale nie może to być, Pan nie jest kłamcą i poprowadzi playboya ku prawdzie prawdziwej.

Adam Barycki
A jednak może być. Jest Pan oszustem, deklaruje Pan dążenie do miłości, a gardzi Pan zbłąkanym, a to kurestwo jest, a nie miłość, Panie Kotasiński. Takiej kurewskiej miłości jak Pańska, pełne są rynsztoki wszelakie. Może i Panu się wydaje, że dąży Pan do jakiej miłości, jednak na razie jest Pan na etapie miłości alfonsa do swoich prostytutek, które okrada i leje po pysku. Pisał Pan na wstępie, że z tego wątku wyjdzie prawda, no i prawda wyszła, Panie Kotasiński, prawda o Panu.

Adam Barycki
NIE CHCĘ Z TOBĄ ROZMAWIAĆ, BO TY NIE CHCESZ P O P R A W Y !!!
Głuchyś czy co? Coś musisz słyszeć albo „poprawa” albo „spadaj.” Które?
Chcę poprawy, ale strach mnie przed nią taki bierze, że wytrzymać nie idzie. Diabeł jeszcze mocno trzyma. Jednak nie tracę nadziei, że znajdzie się nieugięty mąż sprawiedliwy i wyrwie mnie piekłu.

Adam Barycki
Ja nie traktuję cię serio, bo ty w taki sposób traktujesz mnie, w każdej odpowiedzi wyrażając się w żartobliwy sposób. Jest na to sposób, który przez dzieci uznany zostanie za kontrowersyjny. Kiedy będziesz mi oddawał to, co jak sądzę jest ci najbliższe, to bliższa stanie się dla ciebie dbałość o szczerość i prawdomówność – dziesięć złoty od sztuki porady korespondencyjnej. Wtedy nawet jeśli nie będziesz traktował tego serio, to i ja nie pozostanę z niczym.
Nie wstydzi się Pan wyłudzać wdowi grosz od staruszka? Przecież nie mam wyjścia zapłacić muszę, nie chcę iść do piekła, pragnę dobra, a Pan jest taki dobry.

Adam Barycki
A tobie nie jest wstyd kłamać przy każdej odpowiedzi? Piekła nie ma, chyba, że masz na myśli szaleństwo, do tego prowadzi ciągły relatywizm, bo gubi się grunt pod nogami.
Panie Kotasiński, cały emcek opiera się na transformacji Lorentza, a ona to właśnie czyni całą rzeczywistość relatywistyczną, wiec jak to jest Panie Kotasiński z tym Pańskim autorytetem przysłaniającym autorytet Einsteina, skoro Pan nie wie, że Pański emcek bez transformacji Lorentza nie może funkcjonować? Musi Pan to natychmiast wyjaśnić, inaczej mógłby sobie kto lekkomyślnie dojść do przekonania (oczywiście absolutnie błędnego), że nie ma Pan zupełnego pojęcia o teorii względności.

Adam Barycki

Panie Kotasiński, cały emcek opiera się na transformacji Lorentza
Kilka minut temu pewien profesor fizyki podważył podobne stwierdzenie na Salon 24 możesz rzucić okiem. Będzie cię także interesowało pod względem wcześniejszej wymiany opinii na temat neutrina.
Cóż rzec, boisz się wprost, to podchodzisz z boku zmieniając temat. To też ma swój kres według „emceka” - nie odbierz tego jako straszenie, raczej jako przewidywanie.
Panie Kotasiński, na boga, ulituj się Pan nad sobą, przecież, aż taka głupota, nie uchodzi.

Ktoś napisał, że TW jest dziełem Lorentza i nie ma praktycznego zastosowania, a ktoś odpisał, że to nieprawda i miał rację, bo praktyczne zastosowanie ma choćby tylko w powszechnie dziś używanej nawigacji, a twórcą TW był Einstein. Nie było to zaprzeczenie fundamentu TW, transformacji Lorentza. Chyba, że do analizy tego tekstu użył Pan NTI. Jeżeli Pan odrzuca transformację Lorentza, to pozostaje Panu tylko transformacja Galileusza, a ona jest zupełnie sprzeczna z elektrodynamiką Maxwella, na której również opiera się TW. Bez tych fundamentów niemożliwe jest równanie E=mc2, matematyka na to nie pozwala. Tak wiec, Panie Kotasiński, pierdoli Pan takie idiotyzmy, które wykluczają, aby Pan miał jakiekolwiek, choćby tylko najmniejsze pojecie o teorii względności.

Nie jest przerażającym to, że taki obskurant jak Pan, pierdoli banialuki, iż wyprzedził Einsteina w opisie rzeczywistości, każdy analfabeta ma takie prawo, przerażającym jest to, że nauczyciel fizyki, zamiast skopać dupę obskurantowi, wchodzi z obskurantem w obskurancką dyskusję.

Pan, Panie Kotasiński, nie tylko jest matołem, Pan przede wszystkim jest skurwysynem żerującym jak padlinożerca na analfabetach, wciąga ich Pan w otchłań ciemnoty, bo tylko w tak obskuranckiej przestrzeni, taki matoł jak Pan, może pasożytować.

Zastanawia mnie tylko, czego w tej obskuranckiej przestrzeni szukał Pan Dyszyński.

Adam Barycki

nie tylko jest matołem, Pan przede wszystkim jest skurwysynem żerującym jak padlinożerca na analfabetach, wciąga ich Pan w otchłań ciemnoty, bo tylko w tak obskuranckiej przestrzeni, taki matoł jak Pan, może pasożytować.
Zastanawia mnie tylko, czego w tej obskuranckiej przestrzeni szukał Pan Dyszyński.
Bo szuka zgody z sobą, a ty prowadzisz z sobą konflikt, który przenosisz na każdą dyskusję z każdym.
Jesteś banalny.
Nie dyskusja ustala fakty, one, kurwa, po prostu są, a są takie, że Pan jesteś kabotyn. Przecież jak już tak bardzo nie możesz Pan żyć bez nieweryfikowalnej absolutnej prawdy, to wypadałoby choć troszku się pouczyć, aby przynajmniej pobieżnie poznać prawdy weryfikowalne. Ale Pan jesteś śmierdzący leń, głupek i degenerat, że leń i głupek, to wiadomo dlaczego, a degenerat dlatego, że udało się Panu poznać jedną prawdę weryfikowalną, iż w otaczającym morzu ciemnoty lepiej sprzedaje się obskurantyzm od rzetelnej wiedzy i handlujesz tymi paciorkami hochsztaplerze, wpisując się na listę kolejnej grupy pasożytów społecznych. Jeszcze trzydzieści lat temu, zanim neoliberalizm korporacyjny zdobył władzę nad światem, w świecie cywilizowanym nie było miejsca dla takiego obskurantyzmu.

Każdy kabotyn i analfabeta, nie tylko szuka zgody ze sobą, ale i ją znajduje, trudno byłoby nie znaleźć, skoro nic się nie wie i nie jest zdolnym do analizy. Analizować można coś, a niewiedza jest niczym, a niczego, analizować się nie da. To wiedza powoduje konflikt, człowiek wiedzący, żyje w ciągłym konflikcie z sobą i otoczeniem, bo tylko wiedza pozwala widzieć konflikt przeciwieństw, które są motorem rozwoju i postępu. Pan ze swoją wewnętrzną zgodą, Panie Kotasiński, jesteś jak woda w sadzawce, zakisły i martwy.

I jeszcze jedno, jak już Pan przypisuje mi projekcję, to wypadałoby wskazać przynajmniej jeden przykład mojego analfabetyzmu. Pan, który, jak sam twierdzi, wyprzedził Einsteina, nie powinien mieć kłopotu z wykazaniem sprzeczności w mojej argumentacji idiotyzmu Pańskiego emceka.

Jak Pan wskaże jeden mój błąd, to kasuję całą NTI.

Adam Barycki

Jak Pan wskaże jeden mój błąd, to kasuję całą NTI.
Pisanie do ludzi w sposób obraźliwy, zniechęca ich do rozmowy i kontaktów z tym, który ich obraża. Jest to działanie sprzeczne z zamiarem uzyskania ode mnie odpowiedzi na inne zadawane pytania. To przykład analfabetyzmu. Zastrzegam, że nie będę odpowiadał na dalsze twoje impertynencje, banalny barbarzyńco. Zmień język albo szczekaj do lustra.

Nie jest przerażającym to, że taki obskurant jak Pan, pierdoli banialuki, iż wyprzedził Einsteina w opisie rzeczywistości, każdy analfabeta ma takie prawo, przerażającym jest to, że nauczyciel fizyki, zamiast skopać dupę obskurantowi, wchodzi z obskurantem w obskurancką dyskusję. ...

Zastanawia mnie tylko, czego w tej obskuranckiej przestrzeni szukał Pan Dyszyński.

Dyskutuję WŁAŚNIE DLATEGO, że jestem nauczycielem. Ten zawód ma "we krwi" odpowiadanie na pytania ze strony audytorium - czy to audytorium ze szkoły podstawowej, czy gimnazjum, czy liceum. W etyce zawodowej prawdziwego nauczyciela jest (przynajmniej w moim przekonaniu) obowiązek NIE OBRAŻANIA SIĘ nawet za najgłupsze pytanie, najbardziej niedorzecznie postawiony problem. Warunkiem podstawowym do dyskusji jest za to DOBRA WOLA, uczciwość względem samego siebie. W mojej pracy z uczniami, bez mrugnięcia okiem, odpowiadałem na dziesiątki pytań, które merytorycznie kwalifikowałyby się bardziej do wybuchu śmiechu, czy riposty w stylu "lecz się młody człowieku". Ale ponieważ z drugiej strony było przekonanie, wiara, że to pytanie ma sens, to uważałem za właściwe nie naśmiewać się, aby nie zniszczyć owej "iskierki poznawczego ducha". Bo nauczyciel nie ma prawa zniechęcać nikogo do zadawania pytań.

Prawdziwy nauczyciel może odpowiedzieć na każde pytanie, bo to właśnie on widzi całość problemu i potrafi wskazać, w którym miejscu ktoś popełnia błąd.
Natomiast jeśli z drugiej strony ktoś wyraźnie "robi sobie jaja", to taki przypadek jest oczywiście pretekstem do zwinięcia całej owej etycznej nadbudowy.

Tu mi się też jednak przypomina stary dowcip:
Wykładowca mówi do studentów:
Teraz proszę pytać o wszystko co wam się wyda interesujące. Nie ma pytań złych, czy głupich. Na każde pytanie można odpowiedzieć w sposób sensowny, bo nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.
Na to głos z sali:
To ja mam pytanie Panie Profesorze: jeśli dwoma nogami stanę na szynach, a rękami chwycę się kabla trakcji elektrycznej, to pojadę jak tramwaj?...
Panie Kotasiński, aż tak durny to chyba Pan nie jest, aby zakładać, że ja oczekuję od Pana odpowiedzi. Ja podobnie jak Pan Dyszyński, mam ciągoty pedagogiczne i nauczam ludzkość na Pańskim przykładzie, jak wygląda durnota.

Adam Barycki

PS. Na żadne pytanie, które mógłbym ewentualnie Panu zadać, Pan, Panie Kotasiński, nie jest wstanie udzielić odpowiedzi, a to z tej prostej przyczyny, że Pan jest pospolitym głupkiem.
Wykazałem ci sprzeczność i świetnie trafiłem, boś się aż zapluł i przytkał i zaraz pewnie znowu się zaplujesz bolszewicki dinozaurze. Co do odpowiedzi to zauważ, że zadałeś już wiele pytań np. o Lorentza czy o materialistyczno – idealistyczne przeciwstawienie i inne, a teraz w uniesieniu nagle nie chcesz odpowiedzi. , to wyraz resztek godności albo raczej „godności.”
Przed chwilą też narzekałeś na Michała, a teraz się do niego kleisz, co za niekonsekwencja, kolejna zresztą z szeregu wielu. Jakim ty jesteś prostym człowiekiem, co krok mogę ci takie duże i małe „rzeczy” pokazywać.

Dyskutuję WŁAŚNIE DLATEGO, że jestem nauczycielem.... To ja mam pytanie Panie Profesorze: jeśli dwoma nogami stanę na szynach, a rękami chwycę się kabla trakcji elektrycznej, to pojadę jak tramwaj?...

Was dwóch smieciarzy cywilizacyjnych Dychawiczny i Rafełek jestescie gópimi kórwami cywilizacyjnymi.
i jeszcze chuciami ciuchciami dla milumilusińskich.
Panie Kotasiński, oczywiście, że zadałem pytania, tak jak tłumaczyłem, zadałem je po to, abyś Pan na nie, nie odpowiedział, bo to przekracza Pańskie możliwości, a ludzkość zobaczyła jak wygląda idiota maskujący swoje banialuki teoriami naukowymi, o których nie ma absolutnie najmniejszego nawet pojęcia. Muszę Panu też powiedzieć, że ja wyżej sobie cenię edukację ludzkości, aniżeli swoją godność, możesz ją Pan naruszać sobie dowoli, najważniejsze, aby ludzkość odniosła z tego pożytek.

Bardzo też Pana proszę, aby mi Pan pokazywał małe i duże rzeczy, sam nie poradzę wymyślać przykładów idiotyzmu, a Pan jest jak znalazł i ludzkości będę miał co pokazać, aby ją przestrzec, przed takimi odrażającymi typami jak Pan. A jeżeli mogę mieć do Pana prywatną prośbę, to proszę jak najczęściej zwracać się do mnie per bolszewiku, bardzo lubię dźwięk tego słowa, zawsze czytam je na głos, aby się napawać jego urokiem.

Adam Barycki
Panie Krowa, a coś Pan taki rozeźlony na świat cały? Czyżby jakaś sikorka nie pozwoliła Panu potrzymać się za cycek? A może to sprawa poważniejsza, sikorka i owszem, pozwoliła, jednak zanim Pan zdążył złapać za cycek w teraźniejszości, to on już hyc i był w przyszłości, a Panu w ręku zostawała tylko zerowa energia bez materialnej jedności?

Adam Barycki

zadałem je po to, abyś Pan na nie, nie odpowiedział
nie odpowiedział, bo to przekracza Pańskie możliwości
ludzkość zobaczyła jak wygląda idiota maskujący swoje banialuki teoriami naukowymi, o których nie ma absolutnie najmniejszego nawet pojęcia
 edukację ludzkości, aniżeli swoją godność, możesz ją Pan naruszać sobie dowoli, najważniejsze, aby ludzkość odniosła z tego pożytek
Bardzo też Pana proszę, aby mi Pan pokazywał małe i duże rzeczy
 per bolszewiku, bardzo lubię dźwięk tego słowa, zawsze czytam je na głos, aby się napawać jego urokiem.
Naturalnie, drogi bolszoj – bolszewiku o dinozaurzym przebiegu, bardzo proszę, spełniłem twoje życzenie.
Wybacz bolszewiku w kamaszach, ale jeśli chcesz powiedzieć, że byłem złośliwy zwracając się tak do ciebie – bolszewiku, to weź pod uwagę to, że to twoje życzenie. Jeśli ci się nie podoba, to trzeba wymawiać życzenie świadomie, z prawdziwym wyrazem woli, nie z przekąsem. Dlatego wybacz mi proszę, że się tobą zabawiłem trafiając w twoją - bolszewicką godność!
Jak boga kocham, to wszystko dla ludzkości, nic mnie tak nie raduje jak szczęście ludzkości, dlatego powinien mi Pan wybaczyć, kiedy będę Panem pomiatał okrutnie, ludzkość musi zobaczyć jak dobro zwycięża zło wcielone w tak ohydną kreaturę jak Pan. To zwycięskie dobro, to nie chwaląc się, jam jest.

A teraz nakopię Panu troszeczku do dupy, aby ludzkość miała troszeczku rozrywki. Matole, jak wytłumaczysz w kontekście teorii względności posiadanie przez horyzont zdarzeń temperatury? A teraz ludzkość łapie głęboki oddech i w napięciu oczekuje drugiego kopa w dupę matoła. I nie zawiodłem ludzkości, drugi kop właśnie trafia w dupę matoła. Jak opisuje Pański emcek proces przemiany materii przy gęstości Plancka?

Teraz troszeczku Pan odpocznie, a potem polecą następne kopy. Ludzkości nie możemy zawieść.

Adam Barycki
Najpierw nauczysz się grzecznie do mnie zwracać, a później ci odpowiem. Zauważ - ponownie - że to ty zadajesz mi pytanie, nie ja tobie i to ty chcesz odpowiedź, zatem wiedź również, że aby coś otrzymać, należy mieć to, czego życzy sobie ten, od którego chcesz dostać, czy to cukierek, czy wiedza. Nie dysponujesz czymś, co ja chciałbym, tak abym starał się o twoją wolę, jest na odwrót – zauważ to, albo prostacko unieś się i powiedz, że nie chcesz.
Panie Kotasiński, Panu za mało atrakcyjnym wydało się opowiadać podobnym sobie analfabetom, że jesteś Pan większy od Einsteina, uatrakcyjnił Pan opowieści o sobie osobistym koleżeństwem z bogiem i kolega bóg, podzielił się z Panem po koleżeńsku swoją boską wiedzą. A z tego wniosek jeden, bóg jest tumanem, bo gdyby tumanem nie był, to nie plótłby Panu takich banialuk. Panie Kotasiński, nawet człowiekowi tak durnemu jak Pan, nie wypada fraternizować się z jeszcze durniejszym od siebie bogiem, pluń Pan na niego, to dureń nad durnie jest, a do tego kłamca ohydny. Przecież żebym był nawet najgrzeczniejszym na świecie, to na te pytania nie odpowie mi Pan później, ani nigdy. Raz, dlatego, że jest Pan idiotą i nie rozumie zupełnie o co był pytany, a dwa, to temperatura horyzontu zdarzeń jest sprzeczna z TW i TW niezdolna jest do opisu procesów w gęstości Plancka. A z tego wniosek, że wiedza przekazana Panu przez durnego boga, stoi w sprzeczności z wieloma aspektami rzeczywistości. No, sam Pan musi przyznać (nawet pomimo Pańskiej durnoty), że bóg, który nie rozumie zjawisk w świecie, który sam stworzył, musi być durniem. Dlatego to Panie Kotasiński, jeżeli mógłbym wybierać, to wolę dostać od Pana cukierka, zamiast Pańskiej wiedzy.

Adam Barycki
Gdybyś wiedział o czym mówisz, to ściągnąłbyś tą swoją bolszewicką czapę, przeprosił i podwinął ogon pod siebie. Dodam, że mur na, który nie potrafisz wskoczyć wybudował właśnie Bóg, knypku.
Może i wybudował ten mur, ale obydwaj napierdalacie tylko swoimi pustymi łbami w tę betonową ścianę ino dudni. Na razie, nieuki, obydwaj stoicie bezradni w swojej głupocie przed wiedzą dostępną ludziom nie tylko na uniwersytetach, ale nawet w szkołach średnich i podstawowych. A bolszewicy nie mają powodów ściągać swoich czap z głów przed takimi durniami, jak Pan i bóg Pański, bo pierwsi polecieli w kosmos i potrafili wybudować elektrownie atomowe, co byłoby niemożliwe, gdyby zamiast prawdziwej wiedzy, posługiwali się durnotami takimi jak Pański emcek przekazany Panu osobiście przez boga. Bóg Pański musi być niezgorszym durniem, skoro na swojego ambasadora wybrał sobie takiego durnia jak Pan.

Adam Barycki
Przcież to ciebie głowa boli i denerwujesz się od bezskutecznego uderzania głową w mur, którym jest moja wola wyćwiczona przez Boga. Z tego, co słychać, to bolszewicy wykradli plany atomowe amerykanom i dlatego zdołali to zbudować wczesniej niż przewidywano. W kosmos polecieli marginalnie wczesniej, ale owszem tylko za jaką cenę, za wyścig na siłę kosztem wielu narodów.
Ponadto Bóg jest również twój, różnica między nami w postrzeganiu tego faktu polega na tym, że ja to zakceptowałem i odkryłem w sobie, siebie jako On, uzyskując Jego Wolność, siłę w Prawdzie i własną wrażliwość – Miłość do siebie, innych, a nawet do ciebie, bo rozmawiam z takim duchowym „brudasem.” Ty natomiast żyjesz w „wewnętrznym” sprzeciwie, dlatego można tobą manewrować w różny sposób, bo jesteś z powodu owego przeciwstawienia przewidywalny. Zauważ, że ton ci się zmienił, zacząłeś już traktować mnie serio, mamy postęp w dążeniu do serdeczności, ale nie obiecuję, że będę ci towarzyszył do końca drogi, bo zaczynasz mnie nudzić swoim ślimaczym postępem, a poza tym możesz w swojej starobolszewickiej godności poczuć się urażony i unieść się nie-chceniem. Ale jak wiesz decyzja każdego człowieka, ostatecznie, to jego sprawa, a rezultaty tej decyzji też, przynajmniej do momentu dopuki zrezygnuje z podboju murów i wejdzie grzecznie przez otwartą bramę.
Panie Kotsiński, ja bardzo serio traktuję takie zjawiska jak Pan w przestrzeni publicznej, toż ludzkość muszę chronić przed taką zarazą. Natomiast Pan, jako osoba, to tylko pospolity idiota, sam w sobie gówno wart uwagi. Zdarza się czasem spotkać głupka wariata, który potrafi wzbudzić zainteresowanie, ale Pan nie jest wariatem, Pan jest tylko głupkiem powtarzającym pospolite komunały. Panu może się wydawać, że Pańskie odkrycie swojej boskości jest fascynujące, ale w dzisiejszym świecie przepełnionym analfabetami, jest to zjawisko bardzo pospolite.

Adam Barycki
I co Panie głupek, boisz się Pan pisać we własnym wątku? Przecież obiecałeś Pan wypędzić ze mnie diabła, czyżby zabrakło Panu boskiej wszechmocy?

Adam Barycki
Nie chce mi się, a co jednak chcesz ssać mój sutek wiedzy zamiast cukierka?
Panie Kotasiński, przecież cały czas ssę tę Pańską wiedzę, cały ten wątek, to jej przegląd, autoprezentacja Pańskiego obskurantyzmu. Ja jeszcze dodam z playbacku kilka Pańskich prawd bożych i zrobię podsumowanie. Na poziomie wiedzy matematyczno fizycznej nie będziemy się tu specjalnie skupiać, bo to są absurdy już z poziomu szkoły podstawowej, zajmiemy się patologią psychologii hochsztaplera idioty.

Adam Barycki
Postanowił Pan, Panie Kotasiński, zastosować powszechnie stosowaną tu metodę przemilczenia i kontynuować swoje banialuki w innych wątkach. A ja tu na to nie pozwolę, tu dla tchórzy chowających głowę w piasek i wystawiających dupę, jest kopniak w tę wystawioną dupę. To nie będzie forum dla gówniarzy chowających sie za maminą, czy bożą sukienką, ja na to tu nie pozwolę, tu mogą pisać głupki, ale tchórze pisać tu nie będą.

Adam Barycki

Najpierw nauczysz się grzecznie do mnie zwracać, a później ci odpowiem. Zauważ - ponownie - że to ty zadajesz mi pytanie, nie ja tobie i to ty chcesz odpowiedź, zatem wiedź również, że aby coś otrzymać, należy mieć to, czego życzy sobie ten, od którego chcesz dostać, czy to cukierek, czy wiedza. Nie dysponujesz czymś, co ja chciałbym, tak abym starał się o twoją wolę, jest na odwrót – zauważ to, albo prostacko unieś się i powiedz, że nie chcesz.

Jeśli jesteś bucem to nim pozostaniesz a jeśli nie to nie.

(Oto słowo moje)
W czym mogę pomóc?

W czym mogę pomóc?

Prośba taka aby nie roznosić wirusa Kotasińskiego po innych forach.
Na jakich forach mam nie pojawiać się?

Na jakich forach mam nie pojawiać się?

Na wszystkich włącznie z tym.
Krowa, jak zapewne dobrze wiesz, twoje życzenie jest tylko życzeniem, na które ja wcale mogę nie przystać. Dobrze wiesz, że nie możesz w taki sposób wpłynąć na moją wolę, o której równie dobrze wiesz, że ewentualnie może chcieć wejść na każde forum jakie zechce. Wiedząc to, dobrze wiesz także, że jeśli zrobię wbrew twojemu życzeniu, ty znajdziesz w tym subiektywny powód potwierdzający „słuszność” twojego sprzeciwu. Intuicyjnie dobrze wiesz, że wyrażając życzenia sprzeczne z wolą innych ludzi, sam wynajdujesz sobie owody do tego, aby sprzeciwiać się i epatować buntem.
Zadam ci proste pytanie i proszę o prostą, pełną i prawdziwą odpowiedź: Za co mnie winisz?
I co Pan Na to, Panie Kotasiński? Pan Krowa ma mózg zupełnie oczyszczony z wszelakiego brudu, przez niego bez najmniejszych oporów przepływa najczystsza energia boża pozostawiając w nim najczystszą prawdę. Zaprzeczyć temu nie można w żaden sposób i dlatego jest to najznamienitszy dowód na Pańskie, Panie Kotasiński, konszachty z diabłem. A my już z Panem Krową nie pozwolimy na to, aby diabelstwo szerzyło się w Internecie. Pójdziesz precz kozi synu, a pergamina Twoje zostaną spalone w świętym ogniu słusznego oburzenia. Jeszcze tylko do wyborów masz zarazo przeklęta czas na orgie swoje bezecne, a po wyborach zrobi się porządek z przesiąkniętą siarką zarazą.

Adam Barycki
Piszesz tak niedorzeczne, że nie ma ci co odpowiedzieć, bo jak odpowiadam bezpośrednio, to ty przemilczasz to. Moim zdaniem Krowa, którego przyciągasz do siebie jest naiwny, świadczy o tym to, że daje ci się przyciągnąć do siebie, choćby kiedy przytakuje na twoje wypowiedzi, albo to, że jeszcze nie odpowiedział na moje pytanie, bo zdał sobie sprawę z tego, że winił mnie za nic. Nie wiem też na jakiej podstawie twierdzisz coś o jakichś konszachtach, kiedy to ja wciskam ci Prawdę w oczy, a ty kłamiesz, wypierasz się, obrażasz, spekulujesz, udajesz itd. Zatem nie wiem też w jaki sposób chcesz zrobić porządek, kiedy za każdym razem ja ci zadaję kłam, a ty unikasz odpowiedzi na moje zarzuty, w zamian atakując. Z powyższego widać, że żyjesz w świecie fantazy, a ja patrzę na rzeczy realnie, dlatego – Krowo – daję „w pysk” jak trzeba zrobić z opornym porządek, bo chyba o to mnie winisz, że nie jestem przejawem anielskiej niewinności, ale takie wyobrażenie to przejaw naiwności, przynajmniej w warunkach „realizmu” jaki prezentuje „Adasiek.”
Panie Kotasiński, Pan jako syn orangutana nie może mówić prawdy, ponieważ Pan jest orangutanem, a każdy orangutan to kłamca, a każdy kłamca to syn orangutana. Z emceka przedstawionego na lejku jasno wynika, że orangutania masa im bardziej przemienia się w energię, tym bardziej jest kłamliwa i tak samo jest, kiedy lejek odwrócimy do góry nogami, kłamliwa energia orangutania, im bardziej przemienia się w masę orangutanią, tym bardziej cuchnie szalbierstwem.

Adam Barycki
Sam widzisz jaki z ciebie półgłówek.
Nie będzie orangutan pluł nam w twarz, ani nam dzieci orangutanił.

Adam Barycki
Panie Krowa, sklnij Pan orangutana.

Adam Barycki
Krowa nie chce przyjść, bo w odróżnieniu od ciebie jest twórczy, a ty niszczycielski. Widzi to intuicyjnie, choć czasem przytakuje kiedy się pomyli.
Tak jak bóg zniszczył nicość, aby świat mógł zaistnieć, tak ja niszczę Pana, Panie Kotasiński, aby świat mógł istnieć. Takie gangreny jak Pan, ciągną ten świat w otchłań nicości.

Adam Barycki
Panie Kotasiński, grawitacja niczego nie przyciąga, ale co ciekawsze, nie zakrzywia jakiejś absolutnej przestrzeni, bo nie istnieje nic takiego jak przestrzeń absolutna. Grawitacyjne zakrzywienie przestrzeni jest lokalne dla każdej cząstki (obserwatora). Wybij Pan sobie ze swojego durnego łba geometrię euklidesową, coś takiego nie występuje w przyrodzie. Pańskie przedstawienia próbujące zunifikować Uniwersum w przestrzeni euklidesowej są tylko infantylne. Takie bajdurzenia jak Pańskie, mają wartość, kiedy bajdurzą kilkunastolatki, rozwijają wyobraźnię i budzą ciekawość. A potem jest rybka, albo pipka, nauka, albo nieuctwo i mistycyzm w oparach absurdu. Pan wybrał pipkę i opary.

Adam Barycki
Panie Kotasiński, Dziękuję Tobie o Panie za Twój trud nawrócenia mnie na emceka, dzięki wielkie też składam bogu w niebiesiech, że był łaskaw losy nasze złączyć, na razie na tym plugawym forum. Teraz rozumiem, opatrzność mnie zesłała na to plugastwo, żebym mógł Ciebie Panie Wielki Kotasiński tu spotkać, żałuję tylko, że na tak plugawej drodze, drogi nasze się zeszły. Boję się jeszcze spojrzeć na Twoją Panie Kotasiński stronę, nie jestem jeszcze oczyszczony z cywilizacyjnego plugastwa, ale zmuszam do tego inne istoty, sprawdzając pierwej czy są wystarczajaco oczyszczone z rozumu. Żonę moją, kobiecinę niezanieczyszczoną plugawym rozumem, posłałem na Twą Panie stronę, opierała się, ale kiedy ją zbiłem, weszła. Niestety szatan jakiś w niej siedzi, bo nie chce mimo bicia siedzieć na Twojej Panie stronie internetowej i wchłaniać prawdy bożej. Teraz będę ją bił codziennie, na razie tylko rano. Radość, jaka mnie ogarnęła po przeczytaniu Twojego Panie blogu, kazała mi wyjść z domu w poszukiwaniu istot do oczyszczenia z rozumu, aby prawda boża emceka bez oporu mogła w nie wnikać i tak z laptopem trafiłem do pobliskiego baru, obecnie z szatańska zwanym pubem. Namowy moje nie trwały długo, a to ze względu na szatański wir, jaki powstał w barze, wszystko w nim wirowało, stoły, krzesła, butelki. Kiedy pokazałem Twoją Panie stronę internetową, natychmiast musiałem zwrócić uwagę komentującemu ją niegrzecznie, on dla pewności zapytał mnie, czy mówię do niego nie żartem, kiedy dwukrotnie powtórzyłem że poważnie, zaczął się wir. Diabłów musiało być więcej, jeden by takiego wiru nie zrobił. Z laptopa zostały tylko okruchy, nawet ich nie zbierałem. Do domu, zakrwawionego, przywiozła mnie policja, kiedy żona mnie zobaczyła, to mimo to, że ją wcześniej zbiłem, zapłakała nade mną ze współczucia. Kiedy w łazience, po dwóch godzinach moczenia zaschniętej na skorupę krwi, zdjąłem ją z twarzy, pod spodem był tylko kolor fioletowy. Nie wiem jak go zobaczyłem, bo oczu w lustrze też nie widziałem spod opuchlizny. Ciężka jest droga do oczyszczania z rozumu, ale ja będę nią szedł i jak tylko opuchlizna zejdzie, wracam do baru szukać nowych istot do oczyszczania. Tych, z którymi się oczyszczałem w szatańskim wirze, nie będę już oczyszczał, zbyt duży respekt przed nimi czuję, chyba, że sam się całkowicie oczyszczę przy Twojej Panie pomocy i znajdę siły do powtórnego ich oczyszczenia. Z nadzieją czekam Wielki Panie Kotasiński na Twoje Panie rady.

Adam Barycki
O Panie mój Kotasiński, dzięki Ci, że łaską swoją mnie pobłogosławiłeś i zechciałeś mi się objawić w całej Twej doskonałości na stronach swoich internetowych. Klęczę oddając się łasce Twojej, ale całe piekło rzuciło się na mnie, żeby mnie od Ciebie Panie łaskawy odsunąć. Żona moja jeszcze wczoraj czysta, dziś pełna diabelstwa piekielnego, obsiadły ją jak psa pchły, bić się nie pozwala i strony Twej, Panie Kotasiński, oglądać nie chce, jakby tego było mało, zabrania mi stronę Twą, Panie Kotasiński, oglądać pod groźbą ubezwłasnowolnienia. Przysłała do domu Lucyfera, dla niepoznaki, w białym fartuchu, alem rozpoznał diabła od razu i z braku wody święconej oblałem go wrzątkiem, bo akurat był pod ręką. Natychmiast przedzwonił po swoich piekielnych kamratów i zawiązali mnie w kaftan. Nastrzykiwali mi trutki szatańskiej i dopiero mój prawnik mnie uwolnił od diabłów, jak się okazało, człowiek to czysty, wziął tylko jedną kupkę pieniędzy, a mógł dwie. Ale i on by nie pomógł gdyby nie moja opuchnięta głowa, diabły bały się wziąć mnie do piekła z tą opuchlizną. Już zabierałem się do studiowania prawdy bożej na Twojej, Panie Kotasiński, stronie internetowej, a tu pojawia się restaurator i za wiry diabelskie czyni mnie odpowiedzialnym, i żąda odszkodowania za straty i remont, który ma potrwać trzy miesiące. Teraz z kolei żona zadzwoniła po prawnika, wziął drugą kupkę, jednak jest opętany, wygnałem ich za drzwi, żeby nie przy mnie o szatańskich sprawkach radzili i oddałem się zgłębianiu prawdy bożej emceka. Nie trwało to długo, bo przyszedł posłaniec i przyniósł wezwanie do prokuratora. Ten diabelski pomiot prawnik wziął trzecią kupkę. Prawnik okazał się nieopętanym, a samym diabłem, przeszedł na stronę żony i uradził z nią żeby nie płacić restauratorowi odszkodowania i dzwonią znowu po Lucyfera, żeby mnie jednak do piekła zabrał. Jak ja mogę się oczyścić, kiedy z diabłami paktować muszę. Po tej wstrzykniętej diabelskiej truciźnie czuję się tak słaby, że na walkę z diabelstwem brak mi sił. Ratuj Panie studenta swego i wybaw od plugastwa diabelskiego. Oczyść mnie z piekielnych demonów rozumu, zatrzymaj czas emcekiem, ale nie od razu, dopiero jak zejdzie opuchlizna i wybaw mnie ode piekła tego, Panie kotasiński.
Na tym kończę, bo właśnie wchodzi Lucyfer, ale jakby trochę inny, morda diabelska czerwona jak pomidor i pomazana bita śmietaną, nie wiem jak można się tak zmienić w dwie godziny.

Adam Barycki
Po co przychodzisz z tym do mnie, ja nie wierzę w bajki, o których piszesz, idź do egzorcysty, to twoja bajka. Ponadto znudziło mi się odpisywanie na twoje wciąż podobne posty, siedź w swojej noże i mnie nie wywołuj.
No to niech mi Pan chociaż powie jak się zakrzywia lejek emceka, kiedy cząstka przenika barierę potencjału? Koniecznie muszę to wiedzieć, przecież byłem grzeczny i pełen szacunku dla Pana, zasłużyłem sobie choć na odrobinę Pańskiej prawdy, jak mi Pan nie powie, to na pewno umrę z ciekawości.

Adam Barycki

Koniecznie muszę to wiedzieć
 przecież byłem grzeczny i pełen szacunku
zasłużyłem sobie [i] choć na odrobinę
na pewno umrę z ciekawości
W tych zdaniach czaisz się, teraz milutki, ale jak odpowiem, to nawet gdybym ci tautologią odpowiedział, to byś odpowiedział - mówiąc delikatnie - krytycznie. Mówiąc szczerze jestem zniechęcony do rozmowy z tobą, bo kiedy ci coś wskażę słusznie i wiem, że to jest Prawdą i wiem, że ty wiesz, to ty powinieneś przyznać rację otwarcie, to znak, że masz świadomość, że popełniłeś błąd i chcesz poprawy, ale zamiast tego ty w zamian „krytycznie” oddajesz.
Jak boga kocham, plwał będę na matematykę i fizykę, nawet NTI uznam, jak tylko uchyli mi Pan rąbka wielkiej tajemnicy. A za samego emceka dam tyle na mszę wotywną, że proboszcz będzie mógł ze trzy lata chadzać do najlepszych burdeli i złożę dar wotywny w Świętej Lipce, będzie to żeliwny odlew lejka emcekowego (szer. 3,5m, wys. 4,5m).

Adam Barycki

PS. Jak tylko Pan sobie zażyczy, to natychmiast założę włosienicę i powrozem konopnym uwiążę na szyi miniaturkę lejka, też z żeliwa, (szer. 35cm, wys. 45cm).
Panie Kotasiński, przestudiowałem emceka i wyszło mi na wszystkich lejkach, że został w Panu wstrzymany proces emceka, zamiany masy w energię. Doszło też do dziwnej perturbacji, energia gdzieś znikła, a w Panu pozostała tylko sama ciemna masa. W tej sytuacji, sam Pan to najlepiej rozumie, lejki się powyginały i pozostała z nich bezkształtna masa, też ciemna. Koniecznie trzeba coś z tym zrobić, mus wyklepać młotkiem pogięte lejki, aby na powrót emcek mógł przemieniać jedno w drugie i na odwrót, razem damy radę, co dwa lejki, to nie jeden.

Adam Barycki
Nie mam pojęcia co mam ci odpowiedzieć???
Odpowiadanie adekwatne do ciebie znudziło mi się, a do odpowiedzi adekwatnych do mnie nie dorosłeś. ???
Ja nie dorosłem? Ja właśnie przeprowadzam ważne badania empiryczne na lejkach emceka. Leję do lejków i robię pomiary przemiany masy moczowej w rozumną energię. Wypijam butelkę wina i szczam do lejka, a co wyleci przez lejek, mierzę. Z każdej wypitej butelki, ćwiartka przemienia mi się w energetyczny rozum. Po trzech butelkach, wydaje mi się, że promienieję energią i rozświetlam mroczną masę.

Adam Barycki
To znaczy ... mam rozumieć, że najpierw w głowie masz mocz, a później jak spuszczasz go, to ci się rozum przejaśnia? Dość dziwne, bo nie wiem, jak ci w głowie mocz powstaje i jak alkohol wprowadza przytomność do rozumu. Ponadto zauważam, że błędnie rozumiesz „działanie” lejków, bo one powstają w trakcie przemiany, której są obrazem, nie są na początku.
Toż przecie pisałem, że na początku jest butelka z winem, a dopiero potem mocz wylata i dopiero jak wylata, to emcek podstawia lejek i następuje przemiana w rozum. Muszę Panu powiedzieć Panie Kotasiński, że rozum jest bardzo przyjemny, jak tylko emcek podstawia lejek i następuje przemiana, to od razu robi się tak lekko i miło. A głupia materia jest nieprzyjemna, ciśnie, spiera, ciąży niemiłosiernie, całą lekkość odbiera.

Adam Barycki


A głupia materia jest nieprzyjemna, ciśnie, spiera, ciąży niemiłosiernie, całą lekkość odbiera.

Adam Barycki


A pan Krowa kocha materię mimo wszystko
Na upartego można materię kochać, jednak nie jest to nic przyjemnego, przecież, jak głęboko filozoficznie zauważył sam Pan Krowa, materia robi kupę.

Adam Barycki

...jak głęboko filozoficznie zauważył sam Pan Krowa, materia robi kupę.

Adam Barycki


No robi, i nie tylko kupę.
Pan Krowa jednak jest ponadto, baaaa on potrafi nawet pewną zmysłowośc w tym dostrzec patrz "Zuzanna w wiklinie"


P.S.
Pewnie nie patrz, bo Krowa (znając go) ten wiersz wykasował.
Chce Pani powiedzieć, że Pan Krowa unosi się nad kupą?

Adam Barycki

Chce Pani powiedzieć, że Pan Krowa unosi się nad kupą?

Adam Barycki


i nie tylko
A swoją drogą, ciekawym by było, gdyby Pan Kotasiński zechciał nam powiedzieć ileż to rozumnej energii potrafi wytworzyć emcek z kupy?

Adam Barycki

proces poznawania Absolutu, ale na tyle zaawansowany, że pozwala dostrzec różnicę między posiadaczem tego świadomego dostępu i wiedzy w większym wymiarze, a posiadaczem dostępu nieuświadomionego, ludzkiego.

Zanim napiszę zapowiedzianą odpowiedź, jako częściowy i całkowity dowód wskazuję na swoje dotychczasowe wypowiedzi w różnych tematach, których nie podważono, a które wskazały na to, że znam odpowiedzi te i inne zagadnienia o wiele lepsze niż to co obecnie funkcjonuje w filozofii i dziedzinach w których wypowiadałem się, nawet jeśli pewne nie zostały dotąd wyjaśnione do końca i domknięte.


Panie Kotasiński, ależ z Pana filut, po cóż to ta kokieteryjna skromność kreująca Pana zaledwie na półboga, skoro my wszyscy tu doskonale wiemy, że jesteś Pan bogiem pełnym, co jasno wynika z emceka, który swoim lejkiem przemienił zupełnie Pańską masę w energię, a jak wynika z wielkiego równania Pana Krowy, to jako energia jesteś Pan zerem. Panie Kotasiński, chyba nie będzie Pan na tyle niegrzeczny, aby zaprzeczyć wielkiemu odkryciu Pana Krowy? Pan, jako zero, to wynik absolutnej świadomości Pana Krowy, a jak Pan sam najlepiej wie, absolutna świadomość, to nie w kij dmuchał.

Adam Barycki
Tak, ale można to samo sformułować grzeczniej, wtedy nie wzbudzałbyś we mnie tego, co wzbudzasz. Niemniej pragnę ci też lekko „dołożyć”, zauważam, że od kilku dni lub kilkunastu już nie jesteś taki wulgarny, trzepanie twojej skóry coś pomogło, jak widzisz. Oczywiście wiem, że możesz zaraz postarać się udowodnić mi coś innego, więc cobie daruj, bo dane odpowiedzi i tak świadczą o zmianie, a po co masz znowu taplać się w błocie. Lepiej ci przecież skoro wybrałeś lepiej.

Tak, ale można to samo sformułować grzeczniej, wtedy nie wzbudzałbyś we mnie tego, co wzbudzasz. Niemniej pragnę ci też lekko „dołożyć”, zauważam, że od kilku dni lub kilkunastu już nie jesteś taki wulgarny, trzepanie twojej skóry coś pomogło, jak widzisz......

Adamie Barycki, uwielbiam Ciebie, takiego ułożonego
To zasługa emceka, jak tylko wlazłem do lejka, natychmiast złe ze mnie odparowało, a cienkim same dobre skapuje.

Adam Barycki

PS. Panie Kotasiński, nie ma czasu na krygowanie, diabeł nie śpi, musi Pan się objawić w swojej prawdziwej postaci, ludzkość z niecierpliwością wyczekuje Pańskiego objawienia.
To kto ci to zrobił żeś się zmienił?
Czasu nie ma z natury rzeczy, bo jest tylko Teraz i właśnie chodzi o Teraz, abyś ty w nim, w świetle stanął, wtedy w świetle i diabeł ci zniknie, i objawisz się jak należy. To kto ci to zrobił?
Podpowiem ci, to nie byłem ja i z dużej litery nie zapomnij i bez żartów wtedy będę widział, że w świetle stoisz i bez tego kocmołucha.
Panie Barycki

Emcek Marcina został zweryfikowany doświadczalnie na Pana przykładzie. Żaden śmiertelnik od tej chwili nie ma prawa mowić że jest do dupy.

Trzeba jeszcze potwierdzenia tego faktu.
Może Pan krowa poświęci sie dla nauki ?

Gdyby tak Pan Prowa też wszedł do tego lejka i wyszedł jako samo dobro, to byłoby to potwierdzenie słuszności emceka.

Możnaby wówczas uruchomić masową produkcje takich lejków. Człowiek w ktorym złość zbiera, wcisnąłby sie w lejek pierwszej potrzeby wszedł do niego od strony tłuściejszej i wyszedł od strony chudszej, czyli jako samo dobro.

Trzeba jeszcze sprawdzić doswiadczalnie co będzie jak Pana wejdzie do lejka z cieńszej strony i wyjdzie strona grubszą, czy przypadkiem nie wygeneruje to zła wielkiego ?

Proszę się poświęcić dla nauki i sprawdzić czy nie wystapi ten niepożadany efekt uboczyny, generujący złych ludzi.

Kubuś
Pan przecież wie, Panie Kubusiu, że ja dla nauki serce z piersi wyjmę i oddam. Na razie jednak, Pan Dyszyński się ukrył i nijak nie mam sposobności serca mu wyjąć, aby je w darze nauce złożyć. Przez tego łotra, Pana Dyszyńskiego, nauka musi czekać.

Pana Krowy nie możemy na razie wkładać do lejka, bo Pan Krowa jest ubrudzony kontaktami z nieczystymi babami, które robią kupę, o czym lojalnie nas tu wszystkich powiadomił. A ja już cienkim do lejka nie wejdę, dobroci we mnie jest taki ogrom, że przez cienkie jej nie przeciśnie. Do lejka od cienkiej strony trzeba by wetknąć kogo mniej dobrego ode mnie, na przykład, tego łotra, Pana Dyszyńskiego i po wyciągnięciu przez grube, sprawdzić, czy dalej będzie w swojej dobroci dawał beznogim kalekom po całe dwa złote, czy już tylko po pięćdziesiąt groszy, a może emcek tak go przemieni, że jednonogiemu kalece utnie drugą nogę. Pan Kotasiński, przez cienkie cały został skroplony w samo dobre, tak, że gdyby zobaczył kalekę, to musiałby mu oddać wszystkie swoje pieniądze, dlatego w ogóle nie wychodzi z domu, aby nie daj bóg, nie natknąć się gdzie na ulicy na jakiego kalekę.

Adam Barycki
Ja mogę do tego lejka, tylko, że we mnie za grosz zła nie ma ...
Po głębokim namyśle, strudzony nim wielce, jednak promieniejący energią świetlistą objawiłem się sobie w całej promienistej istocie. Otóż Panie Kotasiński, Pan się pomylił, siódmego poziomu, to nie Pan, a Jam dostąpił. Pan jeszcze tkwi w oparach fałszu, który to fałsz wyprowadził Pana na manowce. Pan wlazł gdzieś w jakieś złudne opary fałszywego ducha, a prawda absolutna jest we mnie, Jam ci to bogiem objawionym, jako istota społeczna, bo społeczeństwo jest bogiem, stwórcą człowieka, którego obdarowało duszą społeczną.

I zauważ Pan, że tak jak Pan sobie życzył, piszę o swojej boskości z dużej litery. Jam ci to On jest. Natomiast Pan, na razie nie powinien używać dużej litery, aby tym nie obrażać majestatu Jego, czyli Mojego. Bedzie Pan mógł to robić dopiero po zespoleniu sie ze świadomością społeczną, a to wymaga od Pana w pierwszej kolejności zaznajomienia się z fizyką i jeszcze paroma innymi osiągnięciami społecznej boskości.

Adam Barycki
Tyle dobra, co jest w Pani, Pani Luzik, przez cienkie do lejka nie wejdzie, a wlewać przez grube, aby dobro podwójnie destylować, byłoby niebezpieczne, takiego podwójnego dobra, świat mógłby nie znieść.

Adam Barycki

Tyle dobra, co jest w Pani, Pani Luzik, przez cienkie do lejka nie wejdzie ....

Adam Barycki


Panie Barycki, ale ja o wewnętrznym dobru pisałam

Pani Luzik, Pani jest tylko człowiekiem i nie ma Pani zielonego pojęcia o siódmym poziomie, na którym i sam emcek nie ma już nic do roboty.

Adam Barycki
Na razie ścierają sie tu dwie boskie idee, o których wy ludzie nie macie żadnego pojęcia. Co prawda, Pan Kotasiński, bogiem jeszcze nie jest, ale już już ociera się o boskość. No, a Ja, to wiadomo.

Adam Barycki

..potrafię dostarczyć najbardziej spójną koncepcję świadomości (w tym samoświadomości, podmiotowości) z tych które funkcjonują w filozofii i psychologii. Dlatego potrafię, bo samopoznanie, to po prostu poznanie własnej świadomości (samoświadomości, podmiotowości), pozostało tylko sprawdzić.

... jak pan wiszisz Panie Barycki, emcek bije na głowę tego idiote Markse, ojca państwa totalitarnego (komunizmu) z Leninem i Stalinem na czele ... na Hillerze i jego marzeniu o 1000-letniej rzeszy kończąc.

Idea Marksa wygenerowała samo zło jeno ... a emcek Marcina Kotasińskiego to samo dobro z którego zła nie sposób uczynić.

Na razie popieram zatem emceka, jego lejek dobroci ma szansę nawrócic ludzkośc na samo dobro.

Poczekajmy, zobaczymy,
Kubuś dnia Sob 12:48, 15 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Paszoł won kanalio. Tu marksizm się wdrapuje na siódmy poziom tocząc ciężkie walki z oparami znad oparzelisk bagiennych, a Pan Panie Kubusiu będziesz pod nogi piasek sypał tytanowi w walce o Olimp? Toż to nie uchodzi kanalio przebrzydła.

Adam Barycki

PS. A za ten marksizm, to ja się dobiorę do dupy Pańskiej wylazłej z oparów bagiennych NTI.
Pnie Barycki, jest Pan typowym przykładem wodza ludu. Nie sposób takiego odwołać w demokratycznej dyskusji bo wszystkim swoim przeciwnikom będzie głowy ścinał metodami niegodnymi sportowca - przykład dyskusja z samym dobrem, Panem Dyszyńskim.

... dlatego zamelinował sie Pan w twierdzy świątyni męki Pańskiej i nie chce wyjść do ludzi, identycznie jak znani wodzowie ostatnich bastionów Marksizmu, Fidel i Kim Ir Sen.

.. no coz trudno, niech Pan sobie tam żeje w błogim przeswiadzceniu iż rzeczywistośc jest ohydna, iż raj na ziemi to jedynie Pana twierdza, nie mam nic przeciwko,
Kubuś

 siódmego poziomu, to nie Pan, a Jam dostąpił.
Jam ci to On jest.
emcek nie ma już nic do roboty.
 Tu marksizm się wdrapuje na siódmy poziom tocząc ciężkie walki
Ja mogę do tego lejka, tylko, że we mnie za grosz zła nie ma ...
Wszyscy są puści od tego, co w ogóle nie istnieje. Paradoks? Nie, bo to po prostu ludzka pomyłka, zagubienie się, słabość, które w buncie wywołują niszczycielską siłę. Dlatego w całym procesie rozwoju chodzi o świadomość, o jej rozświetlanie, a do tego prowadzi opanowywanie emocji, czyli oddalanie się od wzbudzania emocji, aby były one proste – kochały, wyrażały życzliwość, to w czym same siebie lubią. To jednocześnie umożliwia klarowne poznanie, bo to daje rozświetlona świadomość, a zatem trzeźwe spojrzenie i poznanie Prawdy, i Miłości wraz z uporządkowanymi emocjami.
Panie Kotasiński, aby coś robić, potrzebny jest czas na tę robotę, więc wychodzi na to, że Pański robiący coś bóg, jest ograniczony czasem, a skoro ograniczony, to nie wszechmocny, a skoro nie jest wszechmocny, to nie może być bogiem. Tak więc, bóg emceka, to dupa, tak jak i emcek Pański.

Adam Barycki
Panie Kubusiu, zgadzam się z Panem całkowicie, Pan Dyszyński, to samo dobro, jednak, niestety, tego dobra jest tam tylko za dwa złote, a jak Pan sam wie, dobre buty kosztują 270 złotych, a gdzie reszta dobra, koszula, marynarka, że już o dobrych spodniach nie wspomnę.

No i Panie Kubusiu, hitlerowska partia też była socjalistyczną, Korea Północna też jest socjalistyczna, a i Pan przecie też jest matematykiem, a nawet ścisłym matematykiem, co w hierarchii matematycznej stawia Pana tak wysoko, jak w hierarchii komunistycznej stał sam Pan Pol Pot.

Adam Barycki
Bóg nie potrzebuje czasu, bo ten nie istnieje, każde zdarzenie, które rozgrywa się w świadomości rozgrywa się Teraz, zawsze, i w Boskiej i ludzkiej. Ten Bóg jest też twój, tylko sprzeczasz się z tym. Pierwiastkiem boskim w człowieku jest transcendentalna świadomość/podmiotowość/samoświadomość, to właśnie zostaje odkryte jako Bóg kiedy przegląda się przez siebie. Transcendentalna jest świadomość względem materii, jeśli nie zatrzymałeś się na Marksie i Leninie to może czytałeś choćby Husserla, on zwrócił uwagę na ponadmaterialny charakter świadomości, że ona "dotyka" materii rozświetlając doświadczenie sobą.
Świadomość jest materialna, a doświadczanie odbywa się poprzez świadomą analizę. Aby coś było oczywiste, to musi być pierwej świadomie zanalizowane, a nie jak w fenomenologii Husserla, najpierw jest oczywiste, a dopiero potem uświadomione. Prawda jest wynikiem świadomej analizy, a nie „świetlistej pewności” (świetlistej pewności pełne są szpitale psychiatryczne i portale internetowe). Nie istnieje istota tego co dane, istota rzeczy jest wynikiem analizy, a nie „przeżyciem prawdy”. W odróżnieniu od Pańskich nieweryfikowalnych „prawd”, świat daje się weryfikować, jak tylko postawi się na marksistowskie nogi to, co Husserl odwrócił do góry nogami.

Adam Barycki

PS. Panie Kotasiński, zdaje się, że jak sam Pan to ustalił, to ja ma tu robić za chama, a Pan za grzecznego, a wychodzi jakoś odwrotnie. Pańskie głupkowate zarzuty o moich brakach w oczytaniu, nawet na upartego nie można nazwać grzecznymi. Doprawdy trudno mi zrozumieć Pańską niegrzeczność w kontekście Pańskiego przeżycia prawdy, która to dała Panu świetlistą pewność swojej boskiej miłości do mnie.
Nic w świadomości nie odbywa się „teraz”, świadomość to proces, a proces, to czas.

Pisze Pan: „proces jest nieskończony, co by Bóg robił? Bóg to wieczne poznanie”.

Proces jest związany z czasem. Robić coś można też tylko w czasie. Poznanie, to też proces w czasie. Wieczność, to również określenie czasu. Tak więc, Panie Kotasiński, jeżeli chce Pan pisać o zjawiskach bezczasowych, to nie może Pan do ich opisu stosować pojęć zdefiniowanych jako związane z czasem, w ten sposób zaprzecza Pan sam sobie, czyli mówiąc potocznie, plecie Pan nonsensy. Sam Pan musi przyznać, że nonsensów nie można traktować poważnie, a głupka plotącego nonsensy, każdy przyzwoity człowiek (a nie chwaląc się, jam właśnie takim przyzwoitym), może sobie podrwić.

Adam Barycki

Świadomość jest materialna
a doświadczanie odbywa się poprzez świadomą analizę.
Aby coś było oczywiste, to musi być pierwej świadomie zanalizowane, a nie jak w fenomenologii Husserla, najpierw jest oczywiste, a dopiero potem uświadomione.
Prawda jest wynikiem świadomej analizy, a nie „świetlistej pewności”
Nie istnieje istota tego co dane, istota rzeczy jest wynikiem analizy, a nie „przeżyciem prawdy”.
PS. Panie Kotasiński, zdaje się, że jak sam Pan to ustalił, to ja ma tu robić za chama, a Pan za grzecznego, a wychodzi jakoś odwrotnie. Pańskie głupkowate zarzuty o moich brakach w oczytaniu, nawet na upartego nie można nazwać grzecznymi
Nic w świadomości nie odbywa się „teraz”, świadomość to proces, a proces, to czas.
Tak więc, Panie Kotasiński, jeżeli chce Pan pisać o zjawiskach bezczasowych, to nie może Pan do ich opisu stosować pojęć zdefiniowanych jako związane z czasem, w ten sposób zaprzecza Pan sam sobie, czyli mówiąc potocznie, plecie Pan nonsensy.
Wieczność to nie jest termin czasowy ściśle, bo jest również terminem przekraczającym czasowość, Teraz jest wieczne, i wieczność jest w Teraz, bo zawsze ma się Teraz i czasu tu nie ma.
Panie Kotasiński, wczoraj nie mogłem nic napisać, bo spadłem z siódmego poziomu, kac tak mnie łupał, że wytrzymać nie szło. A dzisiaj umęczon jestem wspinaczką na siódmy poziom i błogość taka leniwa siódmego poziomu rozlewa się we mnie. Napiszę jednak, ale krótko, kreując, nie jakieś, a po prostu, cudne wytłumaczenie.

Wyobraź Pan sobie słoik z wodą w jednej ręce, a w drugiej łyżkę z solą, następnie Pan tę sól wsypuje do słoika z wodą i łyżką miesza. I co się dzieje Panie Kotasiński? Ano dzieje się proces rozpuszczania soli w wodzie. A co zostaje Panu, Panie Kotasiński w słoiku? Ano zostaje Panu w słoiku, roztwór, a po procesie rozpuszczania nie ma w słoiku ani śladu. Możemy śmiało stwierdzić, że jeszcze żadnemu laborantowi na tym naszym świecie, nie udało się w słoiku zamknąć procesu rozpuszczania, ani w formalinie, ani bez formaliny. A pomimo baraku dowodów tego procesu zamkniętych w słoiku (bo w słoiku mamy tylko roztwór, a nie proces rozpuszczania), to jednak proces rozpuszczania soli w wodzie istnieje, można się nawet upierać, że istnieje obiektywnie, a do tego wszystkiego, wszystko wskazuje na to, że jest to, proces materialny, a nie duchowy. Skoro Pan, jednak uważa, że jeżeli czegoś nie można zamknąć w słoiku, to musi to coś być duchowe, a nie materialne, to ja już na to nic, ale to zupełnie nic, poradzić nie mogę.

A z widzeniem, to jest tak. Najpierw mózg analizuje sygnały z oka i dopiero po tej analizie widzi Pan drzewo, na które Pan patrzy, Panie Kotasiński. Bez analizy mózgu, oko nie widzi drzewa, a tylko mozaikę kolorowych plam o różnym natężeniu jasności. To Pańska świadomość ukształtowana w procesie społecznym widzi drzewo w tej mozaice plam świetlnych, a nie Pańskie biologiczne oko. I kiedy już Pańska ukształtowana społecznie świadomość zobaczy drzewo, to może poddać je bardziej szczegółowej analizie. Dlatego cokolwiek wyskoczy Panu przed nosem, jest już wstępnie zanalizowane. A prawda jest kategorią analizy, a nie spostrzeżenia zmysłowego. Tak samo intuicja, jest wynikiem analizy wynikającej z praktyki kształtowanej społecznie.

Jak już pisałem, świadomość jest procesem materialnym i jak każdy proces realizuje się w czasie (dokładnie tak samo jak proces rozpuszczania soli w wodzie). W „teraz” nie ma świadomości, tak jak i żadnego procesu. Jeżeli świadomość jest liniowa, to nie można nawet wyodrębnić jej najmniejszego elementu, a jeżeli jest kwantowa, to jej kwanty („teraz”) są zbyt małe, aby mogły określić cokolwiek sensownego. Czytając jedną literę, nie możemy być świadomi niczego, ponieważ jedna litera nic nie oznacza.

Miało być krótko, a rozgadałem się. Pozostała nam jeszcze wieczność. Wieczność jest pojęciem skorelowanym z czasem, na określenie zjawisk mogących nie mieć z czasem nic wspólnego, używamy współcześnie pojęcia - osobliwość.

I na Koniec. Panie Kotasiński, niektórym twierdzeniom stawianym przez Pana nie można zarzucić niepoprawności, jednak, wnioski jakie Pan z tego wyciąga, stawiają je na głowie, a do tego, polewa Pan to wszystko sosem absurdów. Uważam, że gdyby Pan potrafił się zdobyć na chwilową utratę swojej boskości i cofnąć o kilka kroków do tyłu, pouczył się troszeczkę i na nowo spróbował analizy, to może udałoby się Panu w końcu zostać bogiem, jako i mi się udało, bo jam ci to bóg prawdziwy z materialnej krwi i kości.

Adam Barycki
Panie Marcinie

Nie ma pojecia "teraz" bez czasu.
Jak Panu puszczę obrazek drzewa przez 1/1000 sek to pana mózg nic nie zauważy. Zauważy natomiast superszybka kamera.

Panie Marcinie

Nie ma pojecia "teraz" bez czasu.
Jak Panu puszczę obrazek drzewa przez 1/1000 sek to pana mózg nic nie zauważy. Zauważy natomiast superszybka kamera.


Ty idioto filozoficzny, kamera niczego nie zauważy.
Ciężki idioto. Do zauważenia czegokolwiek jest potrzebna Osoba.
Krowo, przestań beczeć, idź na zieloną trawkę.
Ja mówie o normalnym fizycznym doświadczeniu.

Krowo, przestań beczeć, idź na zieloną trawkę.
Ja mówie o normalnym fizycznym doświadczeniu.


Kto zaobserwował doświadczenie?
Osoba ludzka zwoim umysłem.

A więc jesteś idiotą filozoficznym jeśli uważasz że kamera.

spadłem z siódmego poziomu
słoik z wodą w jednej ręce, a w drugiej łyżkę z solą
nie udało się w słoiku zamknąć procesu rozpuszczania
jest to, proces materialny, a nie duchowy
jeżeli czegoś nie można zamknąć w słoiku, to musi to coś być duchowe, a nie materialne
Najpierw mózg analizuje sygnały z oka i dopiero po tej analizie widzi Pan drzewo,
analizy mózgu, oko nie widzi drzewa, a tylko mozaikę kolorowych plam o różnym natężeniu jasności.
świadomość ukształtowana w procesie społecznym widzi drzewo
To Pańska świadomość ukształtowana w procesie społecznym widzi drzewo w tej mozaice plam świetlnych, a nie Pańskie biologiczne oko
 Dlatego cokolwiek wyskoczy Panu przed nosem, jest już wstępnie zanalizowane.
A prawda jest kategorią analizy, a nie spostrzeżenia zmysłowego.
Tak samo intuicja, jest wynikiem analizy wynikającej z praktyki kształtowanej społecznie.
W „teraz” nie ma świadomości, tak jak i żadnego procesu.
Jeżeli świadomość jest liniowa, to nie można nawet wyodrębnić jej najmniejszego elementu, a jeżeli jest kwantowa, to jej kwanty („teraz”) są zbyt małe, aby mogły określić cokolwiek sensownego.
Czytając jedną literę, nie możemy być świadomi niczego, ponieważ jedna litera nic nie oznacza.
Wieczność jest pojęciem skorelowanym z czasem, na określenie zjawisk mogących nie mieć z czasem nic wspólnego, używamy współcześnie pojęcia – osobliwość.
chwilową utratę swojej boskości
 jako i mi się udało, bo jam ci to bóg prawdziwy z materialnej krwi i kości.
Panie Marcinie
Nie ma pojecia "teraz" bez czasu.
Jak Panu puszczę obrazek drzewa przez 1/1000 sek to pana mózg nic nie zauważy.
Zauważy, ale nie posiadasz narzędzi mogących to sprawdzić, najbardziej dostępnymi narzędziami są te które sprawiają, że podświadome zdarzenia zostają w ich wyniku przywołane do świadomości, być może należy do tego hipnoza, czasem w śnie, a czasem pod wpływem np. halucynogenów. Jeśli by tak było jak piszesz, a każde zdarzenie składa się tylko z takich, a nawet jeszcze szybszych klatek „filmu”, to nie obserwowalibyśmy jakichkolwiek zdarzeń, ale właśnie fakt, że widzimy wszystkie drobne sprawia, że widzimy ich całe uogólnienie jako zdarzenie, które składa się z tych drobnych. Drobne i pojedyncza są bardzo małe, ale zauważalne choć dla ludzkiej podmiotowości nie są świadome, pozostają podświadomymi.

Także wyjaśnij na czym polega koherencja pomiędzy solą a wodą w słoiku, że ta może się w nim rozpuścić skoro świadomość jest tak różna od materii? Jest transcendemtna (od mental) względem materii, dotyka jej rozświetleniem sobą, a materia jest namacalna dla materii i świadomości dotknąć nie może materią, DLACZEGO???

Panie, jak ja widzę koherencję, transcendencję i rozświetlenie to mam ochotę kopnąć w tyłek.

Bo panie kochany filozofia która odbiega zanadto od kopnięcia w tyłek to jest gierka słowna intelektualistów w szlafmycach.

Sól żywa nie jest

Jak sól nie jest żywa to co ona robi na tym świecie?
Co ona robi we mnie który żyję?

Pan filozof od 7-miu boleści poda definicję życia?

Pan nie potrafi, więc panu podam:

Życie oznacza przepływ energii przez materię czego przejawem jest upływający czas.
Świat jako całość żyje w upływającym czasie.
Trup też żyje bo energia w nim płynie wobec upływającego czasu.
Każdy fragment materii żyje i wyznacznikiem życia jest czas, który nigdy nie przestaje upływać w świecie.

Teraz masz Teraz, to jest Teraz, i tu, i znowu jest Teraz, i znowu i.... Jesteś w Teraz, w którym znajdujesz własną świadomość, Teraz! Tu w świadomości jesteś Teraz kiedykolwiek spostrzegasz własne istnienie, znajdujesz je zawsze Teraźniejsze. A proces jest szeregiem „Terazów”, kolejnymi aktami postrzeżeń układającymi się w szereg.

Teraz oznacza jedną stop klatkę Ten RAZ.
Teraz nie można odnosić do życia, jest to filozoficzny stan braku materii, czyli właściwość NICZEGO.
Albowiem materia zawsze się rusza w czasie i kwantowanie ruchu jest przybliżeniem nieżywym.

Ponadto zwracam panu uwagę że każde spostrzeżenie odbywa się w upływającym czasie. ZAWSZE musi upłynąć czas życia aby mogło być dokonane spostrzeżenie.
Nie można spostrzec Teraz gdyż nie można spostrzec NICZEGO.

Bo panie kochany filozofia która odbiega zanadto od kopnięcia w tyłek to jest gierka słowna
Jak sól nie jest żywa to co ona robi na tym świecie?
Co ona robi we mnie który żyję?
Życie oznacza przepływ energii przez materię
Świat jako całość żyje w upływającym czasie.
Trup też żyje bo energia w nim płynie wobec upływającego czasu.
Każdy fragment materii żyje
Teraz oznacza jedną stop klatkę Ten RAZ.
Teraz nie można odnosić do życia, jest to filozoficzny stan braku materii, czyli właściwość NICZEGO.
ZAWSZE musi upłynąć czas życia aby mogło być dokonane spostrzeżenie.
Mylisz płaszczyznę podmiotową na której wszystko dzieje się teraz wraz z pomyśleniem, z płaszczyzną cielesną gdzie za opóźnienie odpowiedzialne są reakcje fizyko-chemiczne.

Mylisz płaszczyznę

Widzisz jaki z ciebie dureń? Płaszczyzn panie durniu nie ma w świecie. Sa tylko na kartkach pierwszoklasistów.
Są za to w świecie kamienie myślące panie durniu, myślące i żyjące, bo to panie durniu jest to samo.

Panie durniu, słowo "jest" oznacza że "NIC nie ma".
A jeżeli "ktoś ma" to znaczy że ten "ktoś żyje" i nie jest NICZYM.
A jak żyje to się rusza a jak się rusza to upływa czas.

To jest panie durniu pojemnikowy nauka nazwana przeze mnie z szyderstwa dla pseudonaukowców - KROWOFIZYMATYKĄ

Tam panie durniu filozoficzny jest wytłumaczone czym jest Energia, Materia, Życie i Czas.
I żaden jak dotąd dureń filozoficzny z tego portalu nie wyłączając durnia naczelnego, nie śmiał podważyć sensownie mojego wywodu.
Panie Kotasiński, Pańska niezdolność odróżnienie czynności (proces) od rzeczy (roztwór) i stwierdzenie, że czynność masz pan zamkniętą w słoiku przez chwilę, przekracza moje możliwości jakiejkolwiek intelektualnej relacji z Panem. To właśnie ten brak zdolności do abstrakcyjnego myślenia, wyklucza rozumienie przez Pana procesów materialnych, nie tylko takich jak świadomość, ale i tak nieskomplikowanych jak wybuch dynamitu, czy lot pocisku. Według Pańskiej teorii, i wybuch, i lot, są niematerialne, a jak nie materialne, to wychodzi na to, że duchowe, bo według Pana, materia to takie coś, co można zamknąć w słoiku. Gdyby Pan zdołał zauważyć, że nadawanie wybuchowi i lotowi cech duchowych, zbyt bardzo by Pana ośmieszało i zmuszałoby Pana do uznania wybuchu i lotu za materialne, to, aby pozostać w zgodzie ze swoją definicją materii, musiałby Pan i wybuch, i lot zamknąć w słoiku. Ot i tylko takie pierdoły wychodzą z tego co Pan mówi, jak tylko podda się to analizie.

Nie może Pan, Panie Kotasiński, rozświetlać swoją wiedzą mojej świadomości, ponieważ Pan żadnej wiedzy nie posiada, a wniosek taki stąd, że to ja potrafię w sposób spójny logicznie wykazać sprzeczności wewnętrzne Pańskiego rozumowania, a Pan nie potrafi w moich argumentach wskazać sprzeczności. Więc, to ja jestem tym, który wiedzę posiada, a Pan jest matołem tylko. Oczywiście, może Pan zaprzeczyć swojemu matołectwu, musi Pan tylko przedstawić argumenty weryfikowalne i spójne wewnętrznie, zapewniam Pana, że takimi argumentami nie jest Pańska świetlista pewność, ani Pańskie przeżycie prawdy i nie dlatego, że ja mam taką świetlistą pewność przeżycia prawdy poprawności argumentacji, a wyklucza takie argumenty metodologia naukowa.

Adam Barycki
Z tego co Pan pisze, Panie Krowa, wynika, że skoro krasnoludki mają czapki, to żyją i nie są niczym, a jak są i żyją, to upływa im czas na różnych figlach i nikt jak dotąd nie śmiał podważyć sensownie istnienia krasnoludków.

Adam Barycki

PS. Panie Krowa, chyba rozumie Pan, że bóg jest tylko jeden, a to jam jest nim.

Panie Kotasiński, Pańska niezdolność odróżnienie czynności (proces) od rzeczy (roztwór) i stwierdzenie, że czynność masz pan zamkniętą w słoiku przez chwilę, przekracza moje możliwości jakiejkolwiek intelektualnej relacji z Panem. To właśnie ten brak zdolności do abstrakcyjnego myślenia, wyklucza rozumienie przez Pana procesów materialnych, nie tylko takich jak świadomość, ale i tak nieskomplikowanych jak wybuch dynamitu, czy lot pocisku. Według Pańskiej teorii, i wybuch, i lot, są niematerialne, a jak nie materialne, to wychodzi na to, że duchowe, bo według Pana, materia to takie coś, co można zamknąć w słoiku. Gdyby Pan zdołał zauważyć, że nadawanie wybuchowi i lotowi cech duchowych, zbyt bardzo by Pana ośmieszało i zmuszałoby Pana do uznania wybuchu i lotu za materialne, to, aby pozostać w zgodzie ze swoją definicją materii, musiałby Pan i wybuch, i lot zamknąć w słoiku. Ot i tylko takie pierdoły wychodzą z tego co Pan mówi, jak tylko podda się to analizie.

Nie może Pan, Panie Kotasiński, rozświetlać swoją wiedzą mojej świadomości, ponieważ Pan żadnej wiedzy nie posiada, a wniosek taki stąd, że to ja potrafię w sposób spójny logicznie wykazać sprzeczności wewnętrzne Pańskiego rozumowania, a Pan nie potrafi w moich argumentach wskazać sprzeczności. Więc, to ja jestem tym, który wiedzę posiada, a Pan jest matołem tylko. Oczywiście, może Pan zaprzeczyć swojemu matołectwu, musi Pan tylko przedstawić argumenty weryfikowalne i spójne wewnętrznie, zapewniam Pana, że takimi argumentami nie jest Pańska świetlista pewność, ani Pańskie przeżycie prawdy i nie dlatego, że ja mam taką świetlistą pewność przeżycia prawdy poprawności argumentacji, a wyklucza takie argumenty metodologia naukowa.

Adam Barycki


Nie bo pan Kotasiński gustuje w pojemnikach i słoikach obezwładniętych zapętleniem. To dość przekonujące dla przeciętnych ludzi którzy mają do czynienia z przedmiotami codziennego użytku.
Tylko ja sobie kojarzę pewne skłonności pana Kotasińskiego do podmiany podmiotu na czynność i odwrotnie. To samo ma pan Dyszyński że czynność przedstawia jak podmiot:
ten słynny podmiotowy LOT W SKRZYDŁY kojarzy mi sie z wybuchem.

Z tego co Pan pisze, Panie Krowa, wynika, że skoro krasnoludki mają czapki, to żyją i nie są niczym, a jak są i żyją, to upływa im czas na różnych figlach i nikt jak dotąd nie śmiał podważyć sensownie istnienia krasnoludków.
Adam Barycki


Panie, jak krasnoludek "ma czapkę" to chyba jasne jest że najpierw musiał ją "wziąć". Czyli że krasnoludek żyje, bo musiał poruszyć ręką i nawet nogą jakby czapka była w przedpokoju a krasnoludek w kuchni.

Pan nawet nie wiesz jaki ja jestem bystry, szczególnie że Marcelinka mi sprzyja.

krasnoludki mają czapki, to żyją i nie są niczym

panie Barycki, jest godzina 2:57, ale daję panu ostatnią szansę abyś pan przestał być durniem jak reszta tutaj.

ostatnią szansę!

Słowo "ma" oznacza że istnieją przynajmniej dwa elementy w świecie, z których jeden "ma" drugi.
jeżeli pan tego nie zrozumie to będzie pan jak ten dureń Einstein, który poszukiwał w świecie cząstki elementarnej czyli jednoskładnikowej, że ona "nie ma" niczego.

pamiętaj pan:

"ma" oznacza że jedno "ma" drugie.

na przykład że człowiek ma umysł
albo
kobieta ma torebkę
albo
krasnoludek ma czapkę

pamiętaj pan na całe swoje nędzne życie:

"ma" tylko wtedy gdy żyje
"nie ma" zawsze wtedy gdy nie żyje

jak "nie ma" to "jest" ale "nie ma"
jak "jest" to "nie ma" i "nie żyje"

inny przykład:
gdyby na świecie była tylko woda (abstrachując od jej składu chemicznego) to by jej "nie było"
woda aby istnieć musi coś mieć, o:

"woda ma ryby" - wtedy jest OK, woda żyje

"woda na ma nic" - wtedy "nie ok", woda nie żyje

albo

Barycki ma Adam - OK
barycki "nie ma" Adam - żle, chyba że Barycki ma Józef

pamiętaj pan, na całe życie, nie bądź pan śledziennikiem.
Panie Barycki

Sam Pan widzisz, że u prawdziwego boga czasu nie ma, jest tylko TERAZ.
Jest oczywiste że jestes Pan fałszywym bogiem z tym wstrętnym bagażem - czasem.

Radzę się poddać, jest Pan bogiem ułomnym, czyli nijakim.

Kubuś

P.S.
Panie Krowa:
Krasnoludki mają czerwone czapeczki
Prawda to czy fałsz ? dnia Śro 10:22, 19 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Panie Krowa, absolutnie się z Panem zgadzam, jeżeli, „nie ma”, to możemy być zupełnie pewni, że nie ma. Natomiast, „jest”, być nie może, a to z tej prostej przyczyny, że materia nie „jest”, tylko ulega ciągłej przemianie i nigdy nie jest tym czym była przed chwilką. Materia ma ruch, no, a z kolei ruch musi mieć materię, aby mieć co ruszać. Jednak to nie wszystko, żeby się ruszać, musi być dwa, aby ruszało sie jedno względem drugiego, bo bez tej względności nie byłoby ruchu, dlatego jedno ma nie tylko ruch, ale i ma drugie, a z kolei drugie ma pierwsze, no i oczywiście, ruch ma obydwa, ale nie tylko, bo ma jeszcze względność, a względność też musi mieć dwa, aby mogła być względnością, bo gdyby względność nie miała, to i ruch by jej nie mógł mieć, a w tedy materia nie miałaby ruchu i jako „jest” niemające ruchu, nie byłoby jej i nie byłoby przestrzeni, bo żeby była przestrzeń, to ona musi mieć wszystkie tamte, a i tamte muszą mieć przestrzeń. Jakiś głupek mógłby próbować podważyć tę przepiękną tak bardzo spójną logikę, twierdząc, że przestrzeń może niczego nie mieć, a i tak może być, a gówno, możemy takiemu głupkowi powiedzieć zupełnie śmiało, ponieważ zostało już empirycznie udowodnione, że nie istnieje żadna przestrzeń, a tylko czasoprzestrzeń. Nie „jest” przestrzeń i nie „jest” czas, muszą siebie mieć nawzajem, aby być, bez mienia siebie nawzajem, nie ma ich. Tak samo jest z materią i ruchem, materia (definiowana jako cząstka) nie „jest” i ruch (definiowany jako energia) nie „jest”, muszą mieć siebie nawzajem, aby mogły być procesem materialnym, takim jak proces osadzania się wapnia, którego przejawem jest kawałek skały wapiennej zwany kamieniem, czy proces myślowy zwany świadomością. To jest tak oczywiste, że zupełnie nie mogę zrozumieć skąd przyszedł Panu, Panie Krowa, do głowy pomysł żeby mi tłumaczyć takie proste oczywistości, o których ja wiem od dawien dawna.

Adam Barycki
Ano nie ma, Panie Kubusiu, jest tylko jeden problem, Pan Kotasiński nie potrafi tego „nie ma” zdefiniować w sposób niesprzeczny wewnętrznie, a taka głupota nie przystoi bogu.

Ja nie jestem Panie Kubusiu bogiem ułomnym, ani nijakim, jam bogiem materialnym, a co za tym idzie, doskonałym w swoich materialnych możliwościach rozumienia. Ze stworzonego przez materialny proces biologiczny organizmu przemieniłem się w materialnym procesie społecznym w człowieka, istotę boską, czy inaczej zwaną - istotę społeczną. Czas nie jest mi wstrętnym bagażem, czas jest względny, lokalny, a na dodatek w procesie tunelowania, odwraca determinizm, skutek jest przed przyczyną, wektor czasu odwraca się w przeciwną stronę. Są jeszcze osobliwości, w których czasu nie ma, ponieważ nie ma w nich przestrzeni, a czas może przejawiać się tylko w relacji z przestrzenią, jako czasoprzestrzeń, nie występuje osobno. Zgadzam się z Panem, Panie Kubusiu, że to jest bagaż, jednak nie jest wstrętnym, a pięknym w swoim społecznym procesie wznoszącym mnie ku boskości. Materialnej boskości, Panie Kubusiu, materialnej, bo tylko taka jest doskonała swoją wewnętrzną spójnością, każda inna boskość jest ułomna swoimi wewnętrznymi sprzecznościami.

Adam Barycki

Radzę się poddać, jest Pan bogiem ułomnym, czyli nijakim.

Precz FASZYSTO

Panie Krowa, absolutnie się z Panem zgadzam, jeżeli, „nie ma”, to możemy być zupełnie pewni, że nie ma. Natomiast, „jest”, być nie może, a to z tej prostej przyczyny, że materia nie „jest”, tylko ulega ciągłej przemianie i nigdy nie jest tym czym była przed chwilką. Materia ma ruch, no, a z kolei ruch musi mieć materię, aby mieć co ruszać. Jednak to nie wszystko, żeby się ruszać, musi być dwa, aby ruszało sie jedno względem drugiego, bo bez tej względności nie byłoby ruchu, dlatego jedno ma nie tylko ruch, ale i ma drugie, a z kolei drugie ma pierwsze, no i oczywiście, ruch ma obydwa, ale nie tylko, bo ma jeszcze względność, a względność też musi mieć dwa, aby mogła być względnością, bo gdyby względność nie miała, to i ruch by jej nie mógł mieć, a w tedy materia nie miałaby ruchu i jako „jest” niemające ruchu, nie byłoby jej i nie byłoby przestrzeni, bo żeby była przestrzeń, to ona musi mieć wszystkie tamte, a i tamte muszą mieć przestrzeń. Jakiś głupek mógłby próbować podważyć tę przepiękną tak bardzo spójną logikę, twierdząc, że przestrzeń może niczego nie mieć, a i tak może być, a gówno, możemy takiemu głupkowi powiedzieć zupełnie śmiało, ponieważ zostało już empirycznie udowodnione, że nie istnieje żadna przestrzeń, a tylko czasoprzestrzeń. Nie „jest” przestrzeń i nie „jest” czas, muszą siebie mieć nawzajem, aby być, bez mienia siebie nawzajem, nie ma ich. Tak samo jest z materią i ruchem, materia (definiowana jako cząstka) nie „jest” i ruch (definiowany jako energia) nie „jest”, muszą mieć siebie nawzajem, aby mogły być procesem materialnym, takim jak proces osadzania się wapnia, którego przejawem jest kawałek skały wapiennej zwany kamieniem, czy proces myślowy zwany świadomością. To jest tak oczywiste, że zupełnie nie mogę zrozumieć skąd przyszedł Panu, Panie Krowa, do głowy pomysł żeby mi tłumaczyć takie proste oczywistości, o których ja wiem od dawien dawna.

Adam Barycki


No to czegoś kurwa się śmiał z krasnoludka że ma czapeczkę?
Cza było się nie śmiać to bym nie miał chwilowo za durnia.
Ja? Z krasnoludka, jak boga kocham, nigdy.

Adam Barycki
Adasiu mistrzu poniewierki, zadałem ci kilka prostych pytań, a widzę, że ty od nich krasnoludkowej głupawki dostałeś.
Czy możemy już odłożyć materializm na półkę pobożnych życzeń? Czy też dzielnie będziesz się bronił dalej wiedząc, że niechybnie polegniesz?
Panie Kotasiński, Pańska grzeczność przekracza granice, które pozwoliłyby mi znosić jej aż taki nadmiar. Również Pańskie odczuwanie prawdy, której posiada Pan świetlistą pewność, argumenty moje czyni absurdalnymi w zderzeniu z tak świetlistą pewnością. Zabij Pan, a ja nie poradzę tak jak Pan sobie z tym radzi, zamknąć procesu w słoiku, nawet pomimo tego, że w słoiku sie odbywa. Dlatego skromnie pozostanę przy swoich weryfikowalnych i spójnych wewnętrznie argumentach, które już przedstawiłem, a które poraża swoją nieweryfikowalną pewnością Pańska świetlista prawda, jak i pozostanę przy swojej niegrzeczności, aby równowagę zachować wobec Pańskiego przeogromnego nadmiaru grzeczności. Pańska grzeczność jest tak przeogromna, że gdybym do niej dołożył, choć odrobinę swojej, to planeta mogłaby tego nie udźwignąć, dlatego dla ratowania planety muszę być niegrzeczny ty w dupę jebany koziołku matołku. W związku z tym, przypominam, że to tylko dla ratowania planety, będę ciebie durny koźle kopał w dupę przy każdej okazji, weryfikowalnymi i spójnymi wewnętrznie materialnymi argumentami, które Pańskiej niematerialnej durnocie, krzywdy nie wyrządzą, bo przecież materia nie może dotknąć niematerialnej świadomości, a tym bardziej tak durnej, jak Pańska. Moje materialne kopniaki w Pańską niematerialną dupę, sadzone w materialnej przestrzeni publicznej, będą odbierane tylko przez materialne dupy zdolne do rozumienia materialnych argumentów, które są weryfikowalne i spójne wewnętrznie. Takie jak Pańska, niematerialne świadomości oświetlone pewnością prawdy, pozostaną nietykalne, materialne kopniaki ich nie dotkną.

Adam Barycki

muszę być niegrzeczny ty w dupę jebany koziołku matołku.
Nie musisz ty chcesz, dlatego jak napisałem już na początku spodziewam się po tobie spekulacji, a cytat świadczy o tym, że dostałeś po „dupie” i ponieważ godności ci brak, to przyznać racji nie potrafisz, więc się mścisz, bo języka w gębie zabrakło. A słoikiem ty poniewierko jest kosmos i poza niego nic wyłazi, procesów w nim multum. Materializm to najwyżej z broszurek partii znasz, bo nawet zasadniczych argumentów nie użyłeś.
Jakże mógłbym przyznać Panu rację, skoro siódmy poziom jest dla mnie niedostępny, a rozumienie Pańskich racji wymaga pewności oświetlonej prawdą, a gzie mnie tam do prawdy i do tego jeszcze tak opromienionej. Ja głupkiem jestem, niedostępne są mi, tak jak Panu są dostępne, nieweryfikowalne prawdy. Pan jest ponad weryfikacją, godność Pańska nie pozwala się Panu zniżać do weryfikacji tak bardzo, że nawet Pan nie rozumie, co to oznacza, bo i po co Panu dostrzegać taką podłą świeczkę w jarzącym blasku, który Pana oświetla. Ja godności nie mam, to i dalej drwił będę z Pańskiego opromienienia prawdą absolutną.

Adam Barycki

Ja głupkiem jestem,

To Prawda, bo choć wiesz to przeczysz, a to głupota, a obok niej głupota o nieweryfikowalności i wiele by jeszcze głupot twoich można wypisywać, a ty nadal będziesz przeczył dając świadectwo swojej głupoty. Jak widzisz otaczasz się głupotą na głupocie i się tym ogłupiasz, ale masz szansę wyjść z tego, pierwszy krok, świadomość tego faktu masz już za sobą, teraz jeszcze unieś się na niej i zrezygnuj z poznawania głupoty, a zaczniesz świadomie poznawać, co to jest Prawda łącznie z jej odczuwaniem. Do tego potrzebujesz wyzwolić w sobie wiarę w możliwość uczynienia tego, obecnie stłamszoną przez materialne przekonanie i to jedna z zasadniczych głupot, wiara w to, że stłamszenia nie da się przekroczyć.
No toś mnie Pan złapał Panie Kotasiński na głupocie mojej, nie da się zaprzeczyć, że głupoty plotłem o nieweryfikowalności Pańskiego odczuwania prawdy, a przecież powszechnie wiadomo, że każdy psychiatra potrafi zweryfikować Pańskie odczuwanie prawdy i świetlistą pewność tego odczucia. No cóż, głupek był ze mnie, ale jak to się mówi, lepiej późno niż wcale, teraz już wiem, że wszystkie Pańskie świetliste odczucia dają się weryfikować psychiatrycznie. Choć mam pewne podejrzenia, że aż tak ogromna świetlistość jak u Pana, wymagałaby również weryfikacji neurologicznej.

Adam Barycki
A co u mnie rozpoznałeś, jestem bardzo ciekawy, bo ja u ciebie wypłycone fałdy mózgowe od nadużywania alkoholu?
Widzę, że zaczynasz się gubić i projekcją wołasz o pomoc.
Deformacje stawów kończyn dolnych i neurogenny pęcherz moczowy (nietrzymanie moczu) jest podłożem Pańskiej niepełnosprawności intelektualnej w stopniu lekkim, a przeżycia ejdetyczne z tym związane, wepchnęły Pana w psychozę z zachowaną świadomością. Pierwsze powoduje niezdolność do myślenia abstrakcyjnego, a drugie, zaburzenie percepcji, co właśnie daje Panu świetlistą pewność przeżywanej prawdy. Połączenie tych dwóch czynników chorobowych skutkuje Pańską zdolnością do zamykania procesów fizykochemicznych w słoiku, a procesy psychiczne i społeczne nabierają cech magicznych.

Adam Barycki
Powiedz sam sobie uczciwie, gdyby ktoś tobie napisał taki tekst, przecież powiedziałbyś, że jest najnormalniej głupi. Kontempluj swoją bezsilność, to pomoże ci się zmienić.
Ma Pan całkowitą rację, Panie Kotasiński, gdybym zaczął kontemplować swoją bezsilność wobec mojego otoczenia dotkniętego psychozami i do tego na gruncie niesprawności intelektualnej, to na pewno musiałbym się zmienić, sam popadłbym w psychozę, a kto wie, może i nawet sprawność intelektualna uszkodziłaby się u mnie i zeszła do poziomu niesprawności w stopniu lekkim, a wtedy, można założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, nie trzymałbym moczu.

Adam Barycki
Jeśli uważasz, że twoje całe otoczenie dotknięte jest psychozami, to raczej właśnie ty masz psychozę o tym tle, bo ja tu widzę poszukiwaczy Prawdy w większości bez uświadomionej wiedzy o tym, dlatego zdarza im się błądzić, tak jak tobie. Nawet ty szukasz Prawdy, choć twoja metoda wiedzie przez zaprzeczenie, a w związku z tym najczęściej kiepski humor, który zalewasz alkoholem starając się nim zapełnić pustkę niewiary. Czasem widzę, że udaje ci się uzyskać „humor” na czyjejś krzywdzie kiedy spotkasz jakiegoś młodego słabeusza, który przejmie się spotkaniem z twoją wrogością, ale ma to też dobrą stronę, uczy się jak odróżnić ludzi od szczurów. Jak zapewne już przekonałeś się na dojrzałych ludzi, to nie działa.

A co do twojej niesprawności intelektualnej przekonałem się wielokrotnie, np. nadal czekam, aż odpowiesz na moje pytania, brak odpowiedzi i to twoje puste gadanie świadczy o tym, że nie masz odpowiedzi, co starasz się zasłonić tym pustym gadaniem.
Na boga, Panie Kotasiński, to Pan nie odpowiadał na moje pytania, twierdząc, że są niegrzeczne, choć zabij mnie Pan, nie wiem jak pytania dotyczące nauk ścisłych mogą być niegrzeczne, jedynie chyba wtedy, gdy przyciemniają rozświetloną pewność odczuwanej prawdy. No, ale skoro ja Panu nie odpowiedziałem na Pańskie pytania, to widać ich jasność musiała mnie tak zaślepić, że z wrażenia musiałem przeoczyć, przypomnij mi Pan te pytania, a zaraz Panu na nie udzielę odpowiedzi z całym moim ciemnym zaangażowaniem.

Adam Barycki

Na boga, Panie Kotasiński, to Pan nie odpowiadał na moje pytania, twierdząc, że są niegrzeczne, choć zabij mnie Pan, nie wiem jak pytania dotyczące nauk ścisłych mogą być niegrzeczne
przypomnij mi Pan te pytania, a zaraz Panu na nie udzielę odpowiedzi
Widzę, że cierpisz na amnezję i wielką nieuwagę oraz niedowład cielesny. Jak ty chcesz coś udowodnić jeśli ty jesteś nieuważny? Nie dziwi mnie, że popełniasz takie błędy. Poszukaj sobie, znajdziesz tam gdzie napisane jest dużymi literami słowo „DLACZEGO?” i gdzie chyba po raz pierwszy w życiu usłyszałeś o syntezie, specu od krasnoludków.
Teraz zaczynam rozumieć skąd pochodzi twój idiotyczny zarzut o nierozróżnianie procesu i stanu, porażka człowieku, porażka.

Skąd bierze się ta sól?
Skąd bierze się słoik?
Skąd bierze się materia?

Także wyjaśnij na czym polega koherencja pomiędzy solą a wodą w słoiku, że ta może się w nim rozpuścić skoro świadomość jest tak różna od materii? Jest transcendemtna (od mental) względem materii, dotyka jej rozświetleniem sobą, a materia jest namacalna dla materii i świadomości dotknąć nie może materią, DLACZEGO???

Panie Kotasiński, być może, gdyby nie mokre spodnie i szczypiące odparzenia spowodowane nietrzymaniem moczu, to może udałoby się Panu napisać poprawnie gramatycznie to rozświetlone prawdą zdanie, które z rozświetloną pewnością uważa Pan za pytanie. A gdyby to nieszczęsne nietrzymanie moczu i deformacja stawów kończyn dolnych, które doprowadziły Pana do niesprawności intelektualnej, prawdopodobnie tylko w stopniu lekkim (debilizm), to jako sprawny intelektualnie, zapewne zauważyłby Pan, że nie jest to zdanie pytające, a stwierdzające, Pan w tym zdaniu stwierdza ze świetlistą pewnością odczuwaną prawdę i pyta mnie dlaczego ona tak świeci. Otóż, Panie Kotasiński, ja nie wiem, dlaczego Pańska prawda jest tak rozświetlona, to wie tylko Pan, ja nie posiadam świetlistej pewności prawd Pańskich, ani nawet nieświetliście nie jestem pewny o czym Pan mówi. Jednego tylko jestem pewien, co prawda nie świetliście, ale jednak, że Pańskie stwierdzenia są nieweryfikowalne i jako takie, nie przedstawiają żadnej wartości merytorycznej i nie dlatego, że taką mam świetlistą pewność, a tylko dlatego, że metodologia naukowa wymaga od merytoryczności, aby była weryfikowalna. Od świetlistej pewności odczuwanej prawdy, nie wymaga niczego, a to z tej prostej przyczyny, że się nią nie zajmuje w ogóle.

A o syntezie, która w procesie myślowym poprzedza analizę, to rzeczywiście usłyszałem po raz pierwszy od Pana. Moja materialna świadomość dopiero po przeprowadzeniu analizy dokonuje syntezy. Pańska niematerialna, zapewne jest rozświetlana już gotową syntezą.

Panie Kotasiński, nasze rozmowy prowadzimy w przestrzeni publicznej i jak każda rzecz publiczna, publicznie są oceniane. A Pan zadaje się nie jest tego świadomym, bo gdyby Pan był, to wiedziałby Pan, że zarzuty, które Pan kieruje do mnie, nawet dla niesprawnych intelektualnie w stopniu lekkim, są żenująco śmieszne, tak zresztą, jak i Pańska mentorska konwencja w relacji ze mną.

Adam Barycki
Moja mentorska relacja z tobą uzasadnia się w mojej wiedzy. A ty jesteś tylko płytkim ignorantem niezdolnym do odpowiedzenia na to jedno pytanie, o czym świadczy fakt, że łapiesz się za gramatykę i styl mojej wypowiedzi pisanej „w biegu” na forum, niedbale.
O tym, że ta rozmowa jest publiczna, to ja wiem lepiej od ciebie, bo nie poniżam się, poniżającą autora słów krytyką opartą na obrażaniu rozmówcy. Jeśli, to wtedy kiedy uważam, że mogę uzasadnić to, że uważam ciebie za głupca, więc widzę w tym faktyczną przypadłość, nie chęć obrażenia ciebie po prostu, bo ja w odróżnieniu do ciebie nie jestem mściwy.
Masz pusty łeb Adasiu i nie potrafisz odpowiedzieć na prosto zadane pytanie, pomijając już gromadę innych – dlaczego skoro świadomość jest z materii, to jest tak bardzo jakościowo, substancjalnie różna od materii?
Nie ma się, co dziwić, że tak odpowiadasz, bo w twoich najlepszych odpowiedziach widać, że czytałeś tylko okładki książek albo partyjne ulotki.
Panie Kotasiński, forma substancjalna, to dziedzina scholastyki, a nie nauki i rzeczywiście ma Pan absolutną rację, że mój łeb jest zupełnie pusty od scholastyki, no, a wiedza inna od scholastycznej nie może być inną, jak tylko głupią, dlatego i w tym ma Pan rację nazywając mnie głupcem, wszak zawsze może Pan scholastycznie uzasadnić moją głupotę. Głupota moja nie pozwala mi zrozumieć, dlaczego Pan opromieniony wiedzą scholastyczną, bruka swoją scholastyczną czystość, nazywając swoją czystą scholastyczną prawdę, nauką, kiedy wiadomo, że nauka jest brudną i grzeszną.

A wracając do pytania, to Pańskie stwierdzenie zawarte w Pańskim pytaniu, że świadomość jest substancjalnie różna od materii, jest Pańską odpowiedzią na Pańskie pytanie i to wszystko zawarł Pan w jednym zdaniu. Jednak odpowiedź Pańska na Pańskie pytanie, jest nieweryfikowalna, bo scholastyczna substancjalność świadomości, Panie Kotasiński, nie weryfikuje się. Natomiast, materia i jej procesy są weryfikowalne i można o materii wypowiadać się merytorycznie. Materia występuje w bardzo różnych jakościowo formach, a jednym z procesów materii o bardzo jakościowo złożonej formie, jest świadomość. Model, w którym świadomość jest procesem wysoko zorganizowanej materii, jest modelem weryfikowalnym i spójnym wewnętrznie, tak samo jak proces rozpuszczania soli. Natomiast, Pańska scholastyka, jest tylko pierdoleniem w bambus. Tak więc, odpowiadając na Pańskie pytanie, które jednocześnie jest scholastycznym stwierdzeniem, odpowiadam nie scholastycznie, a merytorycznie, bo w sposób dający się weryfikować, świadomość nie jest różna od materii, bo jest materialnym procesem. Oczywiści możesz Pan twierdzić, że jest inaczej, jednak, aby to było twierdzenie weryfikowalne, musi Pan użyć innych argumentów od tupania nogą o podłogę.

Adam Barycki

Materia występuje w bardzo różnych jakościowo formach, a jednym z procesów materii o bardzo jakościowo złożonej formie, jest świadomość. Model, w którym świadomość jest procesem wysoko zorganizowanej materii, jest modelem weryfikowalnym i spójnym wewnętrznie

materia = mięso = hardware
świadomość = program (algebra Kubusia) = software

W mięsie to sobie możesz grzebac do woli, świadomości tu nie znajdziesz.
Możesz pokroić komputer na mikroskopijne kawałki "udowadniając" brak programu komputerowego.
Możesz pociąć swój mózg na bardzo cienkie kawalki - świadomości nie znajdziesz.

świadomość to fundamentalnie co innego niz mięso armatnie.
Kubuś dnia Nie 9:19, 23 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Dwóch na jednego, łotry, ale ja niczego się nie boję, choćby całą zgraję pozabijam i pokraję.

A jak Pan widzi, Panie Kubusiu, kod genetyczny sterujący organizmem biologicznym, czy taki kod, to niematerialny duch, czy może jednak materia? Bo gdyby to był duch, to jebał pies teorię ewolucji, a gdyby jednak, to był proces materialny, to niczym sie nie różni poza mniejszą tylko złożonością od procesu świadomości. Gdyby Pan, Panie Kubusiu, twierdził, że proces genetyczny jest materialny, a proces świadomości materialnym nie jest, to twierdzenie takie jest wewnętrznie sprzeczne i jako takie nie może mieć wartości merytorycznej. Pańskie twierdzenie, że świadomość to, co innego od materii, jest twierdzeniem nieweryfikowalnym, natomiast, moje twierdzenie, że świadomość jest procesem materialnym daje się weryfikować i model taki jest spójny wewnętrznie. Więc, proszę mi, Panie Kubusiu, wytłumaczyć, dlaczego to ja mam uwierzyć w Pańskie nieweryfikowalne twierdzenie i odrzucić, jako nieprawdziwe, twierdzenie weryfikowalne i spójne wewnętrznie? Czyżbym miał to zrobić tylko dlatego, że Pan tak sobie zachciał? Bo innego argumentu poza Pańskim widzimisię, Pan nie przedstawił. Argument, że w pokrojonym na plasterki procesorze nie znajdzie się programu, ma taką samą wartość scholastyczną, jak argument o nie znalezieniu kodu genetycznego w pokrojonych białkach łańcucha DNA. Przyjmując Pański argument, koniecznym logicznie jest przyjęcie argumentu, że nie znaleziony w białku kod genetyczny, musi być fundamentalnie czym innym niż mięso armatnie, a więc duchem. I może Pan, Panie Kubusiu, razem z Panem Kotasińskim i innymi panami, wierzyć sobie w duchowość świadomości, kodu genetycznego, jak i duchową naturę rozpuszczania soli w wodzie, i huj mi do Waszej wiary, ale Was Panowie, nie zadawala Wasza wiara w Wasze duchy, Wy chcecie ich istnienie uzasadniać, jak Wam się wydaje, naukowo, a wtedy wkraczam ja i daję wam kopa w dupę, ale najważniejsze jest to, że jest to kopniak weryfikowalny, a Wy moi drodzy Panowie, nie jesteście wstanie odwzajemnić mi się kopniakiem o mocy mojego, bo wasze nieweryfikowalne argumenty, to nie kopniaki, a łaskotki, które mogą rozśmieszać, a czasem tylko irytować.

Adam Barycki

Dwóch na jednego, łotry, ale ja niczego się nie boję, choćby całą zgraję pozabijam i pokraję.

A jak Pan widzi, Panie Kubusiu, kod genetyczny sterujący organizmem biologicznym, czy taki kod, to niematerialny duch, czy może jednak materia? Bo gdyby to był duch, to jebał pies teorię ewolucji, a gdyby jednak, to był proces materialny, to niczym sie nie różni poza mniejszą tylko złożonością od procesu świadomości. Gdyby Pan, Panie Kubusiu, twierdził, że proces genetyczny jest materialny, a proces świadomości materialnym nie jest, to twierdzenie takie jest wewnętrznie sprzeczne i jako takie nie może mieć wartości merytorycznej. Pańskie twierdzenie, że świadomość to, co innego od materii, jest twierdzeniem nieweryfikowalnym, natomiast, moje twierdzenie, że świadomość jest procesem materialnym daje się weryfikować i model taki jest spójny wewnętrznie. Więc, proszę mi, Panie Kubusiu, wytłumaczyć, dlaczego to ja mam uwierzyć w Pańskie nieweryfikowalne twierdzenie i odrzucić, jako nieprawdziwe, twierdzenie weryfikowalne i spójne wewnętrznie? Czyżbym miał to zrobić tylko dlatego, że Pan tak sobie zachciał? Bo innego argumentu poza Pańskim widzimisię, Pan nie przedstawił. Argument, że w pokrojonym na plasterki procesorze nie znajdzie się programu, ma taką samą wartość scholastyczną, jak argument o nie znalezieniu kodu genetycznego w pokrojonych białkach łańcucha DNA. Przyjmując Pański argument, koniecznym logicznie jest przyjęcie argumentu, że nie znaleziony w białku kod genetyczny, musi być fundamentalnie czym innym niż mięso armatnie, a więc duchem. I może Pan, Panie Kubusiu, razem z Panem Kotasińskim i innymi panami, wierzyć sobie w duchowość świadomości, kodu genetycznego, jak i duchową naturę rozpuszczania soli w wodzie, i huj mi do Waszej wiary, ale Was Panowie, nie zadawala Wasza wiara w Wasze duchy, Wy chcecie ich istnienie uzasadniać, jak Wam się wydaje, naukowo, a wtedy wkraczam ja i daję wam kopa w dupę, ale najważniejsze jest to, że jest to kopniak weryfikowalny, a Wy moi drodzy Panowie, nie jesteście wstanie odwzajemnić mi się kopniakiem o mocy mojego, bo wasze nieweryfikowalne argumenty, to nie kopniaki, a łaskotki, które mogą rozśmieszać, a czasem tylko irytować.

Adam Barycki


Panie Barycki, z punktu widzenia świadomości DNA to tylko coraz lepszy procesor. Aktualna świadomość kształtowania jest przez niezdeterminowane otoczenie – algebra Kubusia jest na to dowodem. Oczywistym jest że mózg człowieka z epoki kamiennej był bardziej prymitywny, otoczony ówczesną rzeczywistością.

Dzisiejszy noworodek, ma czystą kartę świadomości którą kształtuje NIEZDETERMINOWANE otoczenie. W trakcie swojego życia dokłada kolejna cegiełkę zmieniając rzeczywistość dla przyszłych pokoleń. Ewolucja, sterowana matematyką ścisłą, algebrą Kubusia, to takie małe kroczki, ciągle do przodu.

Czasami jednak zdarza się, że świry zwane wybitnymi jednostkami takie jak Newton czy Einstein zmieniają rzeczywistość w sposób skokowy.

Największym świrem w historii ludzkości jest niewątpliwie Kubuś-kosmita, który już wywrócił do góry nogami całą współczesną, logikę matematyczną – 2500 lat dorobku człowieka w tej dziedzinie leży w gruzach.

Nie ma takiej możliwości, aby ziemianie koniec końców nie załapali banalnej matematyki 5-cio Latków, algebry Kubusia.

.. oj, będzie się działo !

Pozdrawiam,
Kubuś
Znowu ukrywasz swoją niewiedzę zasłaniając ją scholastyką i pompatycznie stosowanym słowem „weryfikowalność”, na razie obiecując ją tylko bez pokrycia.

Zatem uściślę: dlaczego, skoro świadomość jest z materii, a wszystko, co z materii pozwala wykryć w swojej budowie atomy, protony, elektrony, albo chociaż energię elektromagnetyczną, dlaczego nie da się tego wykryć jako świadomości?

Co sprawia, że świadomość jest tak bardzo różna w swojej „budowie” od wszystkich innych rodzajów materii???

Wytłumacz to i wytłumacz też proces powstawania tej nowej jakości, mam też dalej idące pytania.

I teatralnie proszę cię łaskawie odnieś się do mego pytania bezpośrednio. Na później pozostaw sobie wytykanie mojej rzekomej scholastycznej nieweryfikowalności. Gdy uda ci się zatriumfować, to pozwolę ci odtańczyć taniec zwycięstwa na mnie, masz moje słowo.
Świadomość nie jest przedmiotem materialnym, a zjawiskiem materialnym, takim jak proces rozpuszczania soli w wodzie, czy wzrost roślin, które są procesami materialnymi, a nie przedmiotami materialnymi, świadomość nie jest inna od innych procesów materialnych, różnice mają tylko charakter jakościowy procesów materialnych. Aby rozumieć nawet tak prosty poziom abstrakcji, potrzebna jest sprawność intelektualna, rozumienie takie wyklucza analfabetyzm z zespołem niesprawności intelektualnej, dawniej nazywany debilizmem. Dla debila nierozróżnialnym jest proces od rzeczy, a Pan właśnie swoimi pytaniami-stwierdzeniami, pokazuje, że nie potrafi dokonać takiego rozróżnienia.

To Pan, Panie Kotasiński i nie rzekomo, a faktycznie tu w swojej wypowiedzi użył stwierdzenia, że świadomość jest substancjalnie różna od materii, a forma substancjalna, to pojecie z dziedziny scholastyki, a nie nauki, co może Pan sobie sprawdzić w encyklopedii, z niej się Pan również może dowiedzieć, że twierdzenia scholastyczne są nie rzekomo nieweryfikowalne, a nieweryfikowalne naukowo. Jeżeli Pan sie wstydzi być kojarzonym ze scholastyką, to nie posługuj się Pan jej aksjomatyką. A jeżeli moja pompatyczna weryfikacja jest Panu niemiłą, to proszę tę moją weryfikowalność podważyć w sposób weryfikowalny niepompatycznie, o ile Pańska umysłowość debila jest wstanie zrozumieć zasadę weryfikowalności nie rzekomej, a naukowej.

Adam Barycki
A tak już tylko ze zwykłej ciekawości, Panie Kotasiński, to proszę mi powiedzieć jak to jest możliwe, aby Pan oświetlony pewnością doznania prawdy absolutnej, która to prawda pozwala Panu rozumieć tak bardzo złożone zasady rządzące światem, nie pozwala panu zrozumieć tak przecież prostych zasad gramatycznych? Czyżby to było możliwe, aby prawda absolutna nie miała pojecie o zasadach gramatyki języka polskiego? A może to jest tak, że poza Pańską świetlistą pewnością, która wskazuje na kliniczne objawy psychozy, to Pańska wiedza o wszystkim jest na podobnym poziomie, co Pańska wiedza o zasadach gramatyki?

Adam Barycki
Panie Kubusiu, Pańska NTI ma ogromne szanse, współczesność nieuchronnie pędzi ku intelektualnemu poziomowi pięciolatków. Zupełnie się z Panem zgadzam, cały dorobek dwóch tysięcy siedmiuset lat cywilizacji europejskiej legnie w gruzach i NTI na tym gruzowisku będzie jak znalazł.

Adam Barycki

Panie Kubusiu, Pańska NTI ma ogromne szanse, współczesność nieuchronnie pędzi ku intelektualnemu poziomowi pięciolatków. Zupełnie się z Panem zgadzam, cały dorobek dwóch tysięcy siedmiuset lat cywilizacji europejskiej legnie w gruzach i NTI na tym gruzowisku będzie jak znalazł.

Adam Barycki

Panie Barycki,

Algebre Kubusia doskonale znaja w praktyce wszyscy mieszkańcy Ziemi, od 5-cio latków po profesorów z Panem Baryckim na czele. Wszyscy jesteśmy jej naturalnymi ekspertami !

NTI to tylko i az tylko wykopanie w kosmos idiotyzmu zwanego "implikacją materialną", to także totalna zmiana w patrzeniu na pozostałe operatory logiczne z AND i OR na czele.

NTI to koniec rzezi niewiniatek, koniec prania mózgów w I klasie LO przez to gówno, zwane KRZ.

Kiedys to na pewno do Pana dotrze,
Kubuś

forma substancjalna, to pojecie z dziedziny scholastyki,
różnice mają tylko charakter jakościowy procesów materialnych.
No właśnie o to „tylko” mi chodzi, wyjaśnienie powstawania tej „tylko” jakości, którą uważam za substancję w procesie. Jak powstaje ta jakość z tak bardzo innej jakości jak materyja? W jaki sposób dochodzi to tego, że głupi organiczny „kamień” - ciało, uzyskuje samoświadomość, hę? To, że jest to proces, to jasne chyba dla każdego, bo nawet małemu dziecku można zwrócić na to uwagę, które ledwo mówić zaczyna. Tłumacząc to jako proces materialny starasz się domknąć zagadnienie, ale ono się nie domyka. Ponieważ raz, że ma w jakiś czarodziejski sposób ta materyja samoświadomość, taką abstrakcję od materyji „klasycznej.” A dwa, że nie wiedzieć czemu marzy o Ideale, chce Prawdę! Chce Miłość! Chce Sprawiedliwości, co to paranoja materyji? Jak to wytłumaczysz, skąd w materyji te wzorce idealne, skądże się biorą symetrie, czy wszelkie idealizujące układy, czyżby jednak materyja miała coś wspólnego z Ideałem? To ona może sama scholastyczna jest i jednak coś w tej scholastyce można zweryfikować?
Jak to jest, jak powstaje proces myślowy zwany samoświadomością, że w sposób idealny materia wie o sobie i jak to jest z tym Ideałem, z którym się materia non stop żeni???
Do mnie, Panie Kubusiu, to już na pewno nie dotrze, ale dotrze do ludzkości coraz mocniej oświetlanej prawdą absolutną. Oświetlony Pan Kotasiński, o ile prawda absolutna będzie wiedziała, co to jest implikacja materialna, to zaraz oświetli Pana, Panie Kubusiu, prawdą absolutną implikacji materialnej, a interferencja promieniowania takich jak Wy Panowie, absolutów, wywróci nie tylko matematykę, ale i całą planetę do góry nogami.

Adam Barycki
Czyli miękniesz w kolanach?

Adaś gdyby wszystko była materia i nie byłoby Ideału, to byśmy się pozabijali w momencie jakbyśmy powstali, taka jest Prawda. A Ideał istnieje na równi z Materiałem, który idealnie jest kształtowany.
Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości, to odpowiedź:
 jak powstaje proces myślowy zwany samoświadomością, że w sposób idealny materia wie o sobie i jak to jest z tym Ideałem, z którym się materia non stop żeni???

Tylko proszę „łaskawco” zrób to grzecznie.

Czyli miękniesz w kolanach?

Adaś gdyby wszystko była materia i nie byłoby Ideału, to byśmy się pozabijali w momencie jakbyśmy powstali, taka jest Prawda. A Ideał istnieje na równi z Materiałem, który idealnie jest kształtowany.
Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości, to odpowiedź:
 jak powstaje proces myślowy zwany samoświadomością, że w sposób idealny materia wie o sobie i jak to jest z tym Ideałem, z którym się materia non stop żeni???

Tylko proszę „łaskawco” zrób to grzecznie.


Pierwsze słyszę o idealnym kształtowaniu materii. Toż materia przybiera tak rozmaite kształty że ideał się w niej nie znajduje. Ideał to NIC. Jest a nie ma.

Co pan z tą samoświadomością? Przecież wiadomo że świadomość jakiegoś stworzenia jest inna niż cudzoświadomość innego stworzenia.

Proces myślowy rzekomej samoświadomości to pewnie coś jak jałowy bieg. Do życia jest potrzebna zwykła świadomość że biorę do ręki łopatę, kopię i widzę skutek kopania. Wtedy jestem świadomy. A jak nie biorę łopaty, nie kopię, tylko myślę to myślę o niczym.