ďťż

Operator przeczenia

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Postanowiłem napisać ten esej o operatorze przeczenia. Ktoś powie: zwykłe NIE, co w tym ciekawego?...
A ja uważam, że w operatorze przeczenia jest ukryta przepustka do nieskończoności, do kreacji wszechświata, do poznania i do błędu wobec wszystkiego.

Aby choć trochę liznąć problemu podam parę przykładów. Na początek dość "prosty" problem, związany z podwójnym przeczeniem. Jak głoszą logicy, podwójne przeczenie daje twierdzenie.
Czyli weźmy twierdzenie:
Oto KOT.
Jego zaprzeczenie to NIE KOT. Czyli co?
Może PIES.
A w takim razie NIE PIES to co?
czy aby na pewno KOT?...
A może papuga?...

Pewnie logicy na to zripostują: to nie tak NIE KOT, to WSZYSTKO INNE, byle tylko nie było kotem.
Słusznie - ale owo WSZYSTKO INNE to co?
Czy liczba pi jest tym wszystkim innym? Czy "liczba pi jest zaprzeczeniem kota?"
A nie brzmi to jakoś dziwnie?...
Wszystko inne może być czymś błędnym - np. równaniem "2+2=5". Czy taki błąd jest zaprzeczeniem kota? A "2+2=4" jest, czy nie jest zaprzeczeniem kota?...
W każdym razie, wprowadzając owo WSZYSTKO INNE, jak się wydaje obronimy poprawność dla podwójnego przeczenia, bo z zaprzeczenia WSZYSTKO INNE NIŻ KOT, wyjdzie nam KOT. Problem jest w tym, że koncepcja WSZYSTKO INNE NIŻ ... jest według mnie bardzo kulawa koncepcyjnie.
Weźmy problem nieskończoności - owo WSZYSTKO INNE może być nieskończone. Wtedy jest nieuchwytne bezpośrednio. Jak zaprzeczyć, czemuś co nie jest uchwytne. Czym jest NIE NIESKOŃCZONOŚĆ?
Czymś skończonym?
A może np. innym rodzajem nieskończoności?
A może BŁĘDEM LOGICZNYM, który wdarł się do rozumowania, któremu też za chwilę chcielibyśmy może zaaplikować atrybut NIE?... (choć nie wiemy, co z tego wyjdzie).

Jak zaprzeczyć czemuś co jest błędem/fałszem?
POWIEDZIEĆ, że to jest prawdą?
- Powiedzieć, owszem można, ale przecież w ten sposób nie dokonujemy operacyjnie zaprzeczenia, bo "wzięliśmy" owego obiektu w tryby zaprzeczania, tylko sobie arbitralnie mówimy - to znaczy, że to jest prawda.
Ale może nie tak - może zaprzeczeniem tego konkretnego błędu jest jakiś INNY BŁĄD?... Przecież jest NIE TAMTYM błędem...
Podobnie byłoby z fałszem - nie fałsz, to prawda. Ale NIE TEN KONKRETNY FAŁSZ, może być INNYM FAŁSZEM. Przecież gdy powiem "2+2=5" jest zdaniem fałszywym, to nie generuję tym stwierdzeniem dziedziny dla poprawnych wyników dodawania "2+2", nie wynika stąd, że "nie 2+2=5", czyli np. "2+2=6" jest prawdziwe.

Pojawia się dość podstawowe pytanie:
Czy potrafię skutecznie zaprzeczyć fałszowi?
Według mnie to pytanie w pewien sposób "rozsadza" logikę.
Poprawność zaprzeczenia będziemy mieli w pewnym konkretnym przypadku - gdy mamy ZAMKNIĘTĄ DZIEDZINĘ DLA DESYGNATÓW czyli np. system binarny. Jeśli bit może być 0 albo 1, a do tego ustalimy, że zaprzeczeniem 1 jest 0, a zaprzeczeniem 0 jest 1, to przeczenie będzie działać poprawnie i podwójne przeczenie da nam oczekiwane wyniki. Ale już praktycznie w dowolnej sytuacji SYSTEMU OTWARTEGO, gdy zaprzeczenie nie jest dobrym, uchwytnym konkretem, wtedy ta operacja (przeczenia) robi się koszmarem, wyprowadza myślenie w cały (wszech)świat.

Zaprzeczanie w dwuelementowym zbiorze zer i jedynek to prosta czynność, ale ZAPRZECZENIE ODPOWIEDNIKOM tych zer i jedynek w świecie twierdzeń i myśli, to już coś o wiele bardziej skomplikowanego. Logika trochę traktuje sytuacje tak, jak by tu zawsze dało się znajdować odpowiedniki, czyli jakby zbiór fałszów i zbiór prawd tworzonych wyrażeniami językowymi dawał się rozbijać na te dwie rozłączne, ale jednak dające się jasno wskazać, kategorie. Czy to nie jest jednak ułuda?...
Zdanie "dzisiaj jest sobota" tylko pozornie jest proste w interpretacji (a potem w zaprzeczaniu. Bo co jest zaprzeczeniem takiego zdania NIEdzisiaj jest sobota? A może, że sobota nie "jest", tylko że "trwa". A może zaprzeczając takiemu zdaniu stawiamy pod znakiem zapytania CAŁY MODEL - system kalendarzowy?... W końcu ten system jest prosty dopóki przyjmiemy jakiś uzgodniony schemat interpretacyjny, lecz gdy rozważymy różne strefy czasowe (także różne ich poprowadzenie), różne sposoby miar czasu (nie każdy musi dzielić tydzień na siedem dni), nazewnictwo dni czy inne aspekty, to wyjdzie, że zaprzeczać można bardzo różnym elementom, a wtedy wynikiem owego zaprzeczenia będą odmienne twierdzenia, koncepcje.
A może zaprzeczając przekształceniu logicznemu w jednym aspekcie, zaprzeczamy tym całej logice? Tak jak według interpretacji, w której z fałszywości poprzednika implikacji wynika dowolne twierdzenie...

Oczywiście wszystko DA SIĘ jakoś zinterpretować. Pytaniem tutaj jednak jest, na ile owa interpretacja będzie ARBITRALNOŚCIĄ, takim wyjątkiem od znanych reguł rozumienia, a na ile da się wpisać w całość mechanizmów rozumowania - stając się ROZPOZNAWALNĄ REGUŁĄ.


Kurczę, ten post potwierdza to o czym pisałem, czyli o zafiksowaniu lingwistycznym.

W takim razie przedstawię model, który ja tu postrzegam.

Jest coś takiego jak myślenie teoretyczne i myślenie praktyczne. Myślenie teoretyczne to operacje na słowach i definicjach, a myślenie praktyczne to operacje na faktycznych wprowadzonych danych. Myśleniem praktycznym jest np myślenie naukowe, ale też to, że kiedy piję piwo, to wiem, że będę się inaczej czuł - zejdzie mi napięcie emocjonalne itd. W myśleniu praktycznym występują uczucia skojarzone z realną sytuacją, np miłością, relacją z szefem. W myśleniu teoretycznym jest jakaś emocja "miłość", która kojarzy się z praktyczną miłością. Myśleniu teoretycznemu towarzyszą błędy wynikające z kategoryzacji i dychotomii, ale mamy też zdolność do myślenia lateralnego: https://pl.wikipedia.org/wiki/My%C5%9Blenie_lateralne

Emocje w myśleniu teoretycznym można wywoływać np poprzez manipulacje lingwistyczne na tym poziomie i na tej koncepcji opierają się reklamy, ale też idea Boga.

To takie teoretyzowanie dla teoretyzowania o teoretyzowaniu o niczym. I tym samym jest idea Boga.

Szczególnie głupia jest koncepcja Boga, który stworzył świat po to aby dać ludziom wadliwą wolną wolę, obarczyć ich odpowiedzialnością za to, że stworzył ich za słabych i zesłał swojego syna, czyli samego siebie, po to żeby umarł na krzyżu. A zwykłe ludzkie problemy nie dotyczą takich koncepcji.

Kurczę, ten post potwierdza to o czym pisałem, czyli o zafiksowaniu lingwistycznym.

W takim razie przedstawię model, który ja tu postrzegam.

Jest coś takiego jak myślenie teoretyczne i myślenie praktyczne.
...
Szczególnie głupia jest koncepcja Boga...

W tym wątku nie specjalnie chciałem wchodzić w teologię, teizm, ateizm. Więc nie skomentuję Twoich opinii na temat Boga, jakie tu przedstawiłeś.
Co się tyczy zaś teorii i praktyki. To trochę też odległa sprawa od tematu wątku, choć można by tu dostrzec pewne analogie. W szczególności ciekawe jest, jak umysł procesuje koncept "wszystko", albo jak poszukuje znaczeń dla zaprzeczenia pojęcia. Według mnie jednak zarówno "teoretyczne", jak i "praktyczne" myślenie będzie działało dość podobnie - zawsze chodzi o jakieś USTALENIE KATEGORII, czyli ROZPOZNANIE.
W zasadzie jedynym danym od początku rozpoznaniem jest rozpoznanie zmysłowe i może jakieś elementarne mentalne - poczucie uczestniczenia w procesie świata, bycie odbiorcą (wrażeń i myśli), może częściowo nawet podmiotem. Pozostałe rozpoznania jakoś bazują na tych pierwotnych - tworzy się kategoria pierwszego rozpoznania (np. zimno), a potem nowe rozpoznania są rejestrowane w kontekście tamtego (czy jest zimno?).
Logika standardowa próbuje wrzucić owe rozpoznania w schemat zerojedynkowy, co nie zawsze pozwala zachować spójność dalszego rozumowania. I ja szukam przyczyn dla pojawiających się problemów. Moim zdaniem tą główną przyczyną jest trudno do opanowania nieskończoność/kreatywność/otwartość mechanizmu przeczenia. Zaprzeczając czemukolwiek, otwieramy zbór "wszystko", który de facto jest nieokreślony. A potem zaprzeczając (powtórnie) czemuś nieokreślonemu generujemy nieokreśloność na jeszcze większą skalę. Dlatego twierdzę, że podwójne przeczenie ma sens jedynie dla problemów zamkniętych - najlepiej o binarnej architekturze, gdzie zbiór wartości może być zawsze precyzyjnie utożsamiony z dobrze znanym atrybutem. Zaś pojęcie "wszystko" jest bardzo niebezpieczne od strony logicznej.
To tylko kategorie myślenia. Nie wiem do jakiego konkretu miałoby się to odnosić.