ďťż

Definicja dobra i miłości

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Witam!
Chciałbym poprosić o konstruktywną krytykę dla prezentowanych przeze mnie poniżej definicji dobra i miłości.

Dobro - ogól zmiennych środowiskowych sprzyjających utrzymaniu się i rozwojowi genu i genów zależnych a także zmiana środowiska w celu poprawy warunków utrzymania się i rozwoju genu i genów zależnych. Ocena środowiska i jego zmian następuje na podstawie wrodzonej hierarchii genowej i jest zależna od obecności i aktywności innych genów w tym genów zależnych.

Miłość - wystąpienie innego genu zależnego rozpoznanego jako gen równorzędny lub nadrzędny we wrodzonej hierarchii genów.


wykasowano dnia Pon 8:56, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Może rozwinę to na czym buduję swoje definicje. Człowiek nie ma żadnego wpływu na swoje myśli. Myśli człowieka są efektem potrzeby ochrony i rozwoju własnego genu lub innych istotnych genów. Ocena ważności własnego genu a także innych genów odbywa się poza świadomością. Myśli są takim samym procesem w ciele człowieka jak odżywianie się czy przepływ krwi. Rodzaj myśli determinują elementy, które wpływają na utrzymanie się genu i jego rozwój: środowisko, w którym gen się znajduje, obecność innych genów w otoczeniu genu, obecność genów istotnych. Wszyscy ludzie myślą w ogólności to samo. U niektórych osób jest to proces bardziej rozwinięty u innych mniej. System wartości jest efektem jednakowego myślenia. W ogólności wszyscy ludzie mają ten sam system wartości. Gdyby dla dwóch osób o podobnie rozwiniętych procesach myślowych stworzyć idealnie zbieżne warunki środowiska i obecności innych genów w otoczeniu – te 2 osoby miałby bardzo zbieżne myśli.

Proste przykłady.
Dlatego nie zjeżdżam na lewą stronę ulicy podczas prowadzenia samochodu i dlatego nie muszę umierać ze strachu, że ktoś inny się na to zdecyduje.
Dlatego nie zniósłbym cierpienia malutkiego dziecka i dlatego inni również nie znieśliby cierpienia tego dziecka.
Dlatego wybrany fragment filmu obrazujący zakochiwanie się, odwagę, podniecenie walką, czy odwet robi na mnie duże wrażenie i dlatego to samo wrażenie zrobi ten fragment na innych ludziach żyjących w zbliżonych warunkach do moich.
hoho...Czyżby następny determinista?


wykasowano dnia Pon 8:56, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 13 razy

Jak to jest że zazwyczaj nieliczni są zdolni do odwagi?
Jak to jest że zazwyczaj większość trzęsie się ze strachu?
Jak to jest że trudno odnaleźć partnera do miłości?
Jak to jest że większość co się trzęsła ze strachu żąda odwetu?
Kto miałby w zastępstwie człowieka żyć, Bóg czy sztuczny system? Po co? Dlaczego?
Zdefiniuj sobie najpierw życie, zamiast wypisywać te głupoty. Tak się zastanawiam, czy to prowokacja, czy niestety nie... dnia Pon 17:08, 11 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
wykasowano dnia Pon 8:55, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 8 razy
Najwidoczniej, prowokacją z twojej strony, są tylko posty, w których starasz się być poważny. dnia Pon 17:22, 11 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Człowiek nie ma żadnego wpływu na swoje myśli.

Jak by wyglądał hipotetyczny stan, w którym człowiek "miałby wpływ na swoje myśli"?

Ocena środowiska i jego zmian następuje na podstawie wrodzonej hierarchii genowej i jest zależna od obecności i aktywności innych genów w tym genów zależnych.
Miłość - wystąpienie innego genu zależnego rozpoznanego jako gen równorzędny lub nadrzędny we wrodzonej hierarchii genów.

To stwierdzenie brzmi jakbyś nigdy Miłości nie doświadczył. Dla przypomnienia proponuję pomyśleć o miłych zachowaniach rodziców najprościej z czasu dzieciństwa, albo o ukochanej osobie. Na tej podstawie porównaj sobie to, co napisałeś z tym jak objawia się Miłość w twoim życiu.

Najkrócej mówiąc Miłość jest uczuciem, uczuciem najwyższego spełnienia.
Człowiek nie ma wpływu na to o czym myśli, co myśli, jakie wyciąga wnioski, jakie podejmuje decyzje. W myślach podobnie jak w działaniu funkcjonuje zasada uczucia bólu i uczucia spełnienia. Przykłady. Myślę, że Bóg istnieje i czuje się z tym dobrze. Gdybym myślał, że Boga nie ma czułbym się z tym źle. Myślę, że potrzebna jest sprawiedliwość społeczna i jest mi dobrze z taką myślą, gdybym myślał, że sprawiedliwość społeczna jest bez znaczenia czułbym się źle z taką myślą. Myślę, że klonowanie jest niedopuszczalne itd. U podstaw myślenia funkcjonują pierwotne uczucia bólu, spełnienia i całą masa innych mniej lub bardziej złożonych uczuć. Uczucia te podobnie jak uczucia cielesne służyć mają przetrwaniu genu i zapewnieniu mu dalszego rozwoju. Wydaje się, że musi istnieć hierarchia genowa ponieważ w przeciwnym razie człowiek nigdy nie zdecydowałby się na śmierć – a są osoby, które podejmują takie decyzje. Przypuszczam, że dzieje się tak dlatego, że w ocenie ważności genów ich gen spada na sam dół tej hierarchii – przestaje być istotny - skutkiem czego gen się samounicestwia.

Człowiek nie ma wpływu na to o czym myśli, co myśli, jakie wyciąga wnioski, jakie podejmuje decyzje.
W myślach podobnie jak w działaniu funkcjonuje zasada uczucia bólu i uczucia spełnienia.
Myślę, że Bóg istnieje i czuje się z tym dobrze. Gdybym myślał, że Boga nie ma czułbym się z tym źle.
Myślę, że potrzebna jest sprawiedliwość społeczna i jest mi dobrze z taką myślą, gdybym myślał, że sprawiedliwość społeczna jest bez znaczenia czułbym się źle z taką myślą.
U podstaw myślenia funkcjonują pierwotne uczucia bólu, spełnienia i całą masa innych mniej lub bardziej złożonych uczuć.
Uczucia te podobnie jak uczucia cielesne służyć mają przetrwaniu genu i zapewnieniu mu dalszego rozwoju. Wydaje się, że musi istnieć hierarchia genowa ponieważ w przeciwnym razie człowiek nigdy nie zdecydowałby się na śmierć – a są osoby, które podejmują takie decyzje. Przypuszczam, że dzieje się tak dlatego, że w ocenie ważności genów ich gen spada na sam dół tej hierarchii – przestaje być istotny - skutkiem czego gen się samounicestwia.
Gen nie jest obdarzony samodzielnym życiem, tym bardziej nie jest obdarzony wolą, aby zdecydować się na samounicestwienie. To jest informacja o tym jak ma rozwijać się ciało, kod informujący o tym jak ma zachować się każda komórka, aby ukształtować odpowiednią budowę całości, ciała. Samobójstwo ktoś popełnia, bo uważa, że takie rozwiązanie jest słuszne, ale robią to tylko nieliczne jednostki, bo ogólnie wszystkich ludzi cechuje wola życia. Samobójców także cechuje, ale kiedy się na to decydują to, dlatego że uważają, że nie widzą możliwości kontynuowania życia w sposób dla siebie wygodny w danej sytuacji.

Tak, ale jeśli decyduję się przerzucić tonę węgla, albo przezwyciężyć inną trudność, to godzę się na ból, aby osiągnąć lepszą przyjemność/spełnienie. Więc istnieje wariacja od tej prostej reguły, które zachęcają nas do tego, aby wziąć najpierw cierpienie, aby uzyskać lepsze spełnienie. Oznacza to wreszcie, że nie jestem poddany ścisłej kontroli regule cierpienie – spełnienie, ale mam wolną wolę i mogę wybierać człon tej reguły.
Człowiek nie ma wpływu na to o czym myśli, co myśli, jakie wyciąga wnioski, jakie podejmuje decyzje.

Bzdura.
Nie ma to jak mocna argumentacja.
"Man is free to do what he wills, but he cannot will what he wills - Schopenhauer"
Najważniejsze są te bardzo subtelne niezauważalne uczucia czy odczucia, myśli, których w danym momencie sobie nie uświadamiamy.

Nie uświadamiamy sobie tego, z czym się identyfikujemy, a z czym nie, i gdzie, jeśli jest, przebiega ta granica.

Zamiast tworzyć ogólne teorie ewolucji, praw natury, czy jakkolwiek to nazwać, możemy również skierować uwagę na samą dyskusję tu i teraz, na samego siebie odpowiadającego w dyskusji tu i teraz, bądź skierować uwagę na reakcje, odczucia pojawiające się w czasie czytania odpowiedzi innych użytkowników.

Po skierowaniu uwagi zaczyna się obserwacja, lecz jeśli identyfikujemy się, świadomie lub nie, z jakimś bodźcem, uczuciem, myślą, poglądem, to obserwujemy z punktu widzenia tego, z czym się identyfikujemy. Taka obserwacja ma z góry nakreślony, nawet nieuświadomiony, kąt widzenia, który oczywiście jest dogmatyczny i ślepy, bo na każdy bodziec, odpowiedź w dyskusji spoza swojego zakresu widzenia będzie reagować w ten sam, z góry określony przez identyfikację, sposób. Będzie się bronić, ignorować, nie rozumieć, można to różnie nazywać.

Po skierowaniu uwagi zaczyna się obserwacja, lecz jeśli identyfikujemy się, świadomie lub nie, z jakimś bodźcem, uczuciem, myślą, poglądem, to obserwujemy z punktu widzenia tego, z czym się identyfikujemy. Taka obserwacja ma z góry nakreślony, nawet nieuświadomiony, kąt widzenia, który oczywiście jest dogmatyczny i ślepy, bo na każdy bodziec, odpowiedź w dyskusji spoza swojego zakresu widzenia będzie reagować w ten sam, z góry określony przez identyfikację, sposób. Będzie się bronić, ignorować, nie rozumieć, można to różnie nazywać.

Kori nie próżnował.
To ciągłe identyfikowanie się z różnymi stanami jest potocznie nazywane "Ja". Nieprzerwane "stawanie się", to tym, to tamtym. To z czym się identyfikujemy jest determinowane wcześniejszymi doznaniami.
Jak widać, "Ja" nie może wyjść poza stawanie się, identyfikację. Innymi słowy, nie możesz się nie identyfikować z niczym, bo wtedy nie byłoby ciebie.
wykasowano dnia Pon 8:55, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 5 razy

Innymi słowy, nie możesz się nie identyfikować z niczym, bo wtedy nie byłoby ciebie.


Jeśli się nie identyfikujemy to nie mamy świadomości, a jeżeli się identyfikujemy to mamy świadomość.


Czy możesz rozwinąć to stwierdzenie? Świadomości w ogóle czy świadomości tego, z czym się nie identyfikujemy, czy jak? Po prostu odpowiedz pełnym zdaniem na mój punkt.

Uważam, że dopóki Barah nie przestanie się naśmiewać na awatarze, nie ma sensu z nim dyskutować.

Ty nie musisz, co więcej oszczędzasz mi zachodu w wytykaniu twoich błędów ;). Jak zreszą widać, ja nie trafiłem na takie przeszkody jak ty.
http://www.youtube.com/watch?v=b_W4EV-ikJY

- tutaj ładny obrazek do naszej pogawę dki na temat "I-am-ness".
Barah skoro uważasz, że istnieje determinizm i nie ma wolnej woli, to wyjaśnij mi, co zmusza, determinuje twoją wolę do tego, aby pisać posty.
Nie wiem w tej chwili jak udowadniać tego rodzaju tezę inaczej niż przez brak zaprzeczenia. Wszystko bierze się z rozważań na temat dobra i zła. W moich rozważaniach o tych pojęciach pojawiła się zbieżność pojęć dobro = życie, zło = śmierć. Z dalszych rozważań wynika, że życie i śmierć, trwanie i unicestwienie w pojęciach dobra i zła nie dotyczy człowieka lub zwierzęcia ale wartości nadrzędnej - założyłem że genu - bo wszystko na to wskazuje. Ktoś pisze, że gen jest tylko kodem. Jeśli potrafi zdeterminować wszystkie myśli człowieka, to Bóg raczy wiedzieć czym on jest. Bardzo złożoną rzeczywistość można przekuć czasem w E=mc2. Uważam też nie nie było momentu w ewolucji, w którym człowiek nabył świadomość. To jest wciąż ta sama świadomość co u zwierząt tylko rozwinięta.

Trochę oderwany ale powiązany przykład:
Cokolwiek sobie tu nie powiemy, nie będzie to miało wypływu na generalne założenia w naszym myślach. O 15-tej dziecko musi być odebrane z przedszkola, muszę wyjść z domu, żeby zrobić zakupy. Nic co nie jest zwiększeniem szansy na przetrwanie genu, na jego rozwój lub nie stanowi dla niego zagrożenia lub to samo w odniesieniu do genów zależnych nie jest w stanie zmienić naszych myśli. Plan zostanie wykonany, ponieważ jesteśmy zaprogramowani. Nie mam żadnego wyboru co do tego czy w myślach będę chciał odebrać dziecko z przedszkola czy też nie - bo nie znoszę psychicznego bólu. Nie zniósłbym pozostawienia dziecka w przedszkolu bez żadnej przyczyny, bez wyjaśnienia i bez żadnej dodatkowej reakcji potem.

Barah skoro uważasz, że istnieje determinizm i nie ma wolnej woli, to wyjaśnij mi, co zmusza, determinuje twoją wolę do tego, aby pisać posty.
Jeśli dokładnie przeczytasz swojego posta, zauważysz, że sam na niego częściowo odpowiadasz. Różnica jest jedynie w tym, co determinuje moją wolę. Ja uważam, że wcześniejsze doznania, a ty, że wolna wola. Nie potrafisz jednak wytumaczyć na jakiej zasadzie się to dzieje, a ja owszem. Wystarczy konsekwentnie zadawać pytanie "dlaczego?" dnia Wto 12:20, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Człowiek nie ma wpływu na to o czym myśli, co myśli, jakie wyciąga wnioski, jakie podejmuje decyzje. W myślach podobnie jak w działaniu funkcjonuje zasada uczucia bólu i uczucia spełnienia. Przykłady. Myślę, że Bóg istnieje i czuje się z tym dobrze.

1. nie odpowiedziałeś na pytanie,
2. ponieważ nie odpowiedziałeś na pytanie, drążymy:

a co np. z tymi, którzy myślą, że Bóg nie istnieje, ale nie czują się z tym dobrze?

Moja odpowiedź zawsze brzmiała: bo czują się dobrze z tym, że nie czują się dobrze. Gdyby czuli się źle z tym, że czują się źle, to myśleliby, że Bóg jest.

Jest dobrze, bo jest źle. Czyż to nie buddyzm w pełnej krasie?

Oczywiście, problem w tym, że jest to tylko paradygmat. Odpowiada na wszystkie pytania, bo zanim ktokolwiek jakiekolwiek pytanie zada, odpowiedź już istnieje.

O 15-tej dziecko musi być odebrane z przedszkola, muszę wyjść z domu, żeby zrobić zakupy.

„Musi” być, bo ty decydujesz, że musi. Jeśli zdecydujesz, że nie musi to nie będzie i już. Decydujesz się na determinizm „musi” swoim wolnym wyborem. Kiedy ja decyduję się na cos takiego to mnie nie boli, bo jestem świadomy dokonanego wybory i tego co z niego wynika a co według Ciebie boli. Trzeba po prostu mieć odwagę manifestowania swojej wolności wtedy się odkrywa, że Wolność się ma i staje się ona dużą Wolnością.

Jest dobrze, bo jest źle. Czyż to nie buddyzm w pełnej krasie?
„Musi” być, bo ty decydujesz, że musi. Jeśli zdecydujesz, że nie musi to nie będzie i już.
A na jakiej podstawie podejmujesz decyzję? dnia Wto 12:55, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Jeśli dokładnie przeczytasz swojego posta, zauważysz, że sam na niego częściowo odpowiadasz. Różnica jest jedynie w tym, co determinuje moją wolę. Ja uważam, że wcześniejsze doznania, a ty, że wolna wola. Nie potrafisz jednak wytumaczyć na jakiej zasadzie się to dzieje, a ja owszem. Wystarczy konsekwentnie zadawać pytanie "dlaczego?"
A na jakiej podstawie podejmujesz decyzję?

Wolnego wyboru.

A na jakiej podstawie podejmujesz decyzję?
Wolnego wyboru.
Wolność jest atrybutem nie podstawą. Jeśli nawet ubzdurałeś sobie, że jest podstawą, to nie powinieneś mieć problemu z jej opisaniem.

Każdy, nawet głupi wie, że przy wyborze bierze się pod uwagę różne czynniki i ocenia je według wcześniejszego doświadczenia. Może nie ? dnia Wto 13:04, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 3 razy

Człowiek nie ma żadnego wpływu na swoje myśli.

Jak by wyglądał hipotetyczny stan, w którym człowiek "miałby wpływ na swoje myśli"?

To przekracza ludzkie pojęcie. Nie wyobrażam sobie świata, w którym ludzie mają wolną wolę. Z mojego obecnego punktu widzenia świat stałby się obozem zagłady. Jeśli przyszłe pokolenia będą w jakimś stopniu uzyskiwały wolną wolę to mogą mieć problem z utrzymaniem się przy życiu.

Wstajesz, któregoś ranka, wyglądasz przez okno, patrzysz w słońce i myślisz "Boże dziś jest tak pięknie, że aż mam ochotę palnąć sobie między oczy. Zaraz to zrobię , tylko nastawię kawę". Nastawiasz kawę i walisz z nienacka w przejściu z kuchni do pokoju, w którym akurat dzwoni telefon.

Każdy, nawet głupi wie, że przy wyborze bierze się pod uwagę różne czynniki i ocenia je według wcześniejszego doświadczenia. Może nie ?

Tak, ale z wolnego wyboru znając je mogę wszystkie lub niektóre odrzucić.

To głupota w pełnej krasie.
To przekracza ludzkie pojęcie.
Wstajesz, któregoś ranka, wyglądasz przez okno, patrzysz w słońce i myślisz "Boże dziś jest tak pięknie, że aż mam ochotę palnąć sobie między oczy. Zaraz to zrobię , tylko nastawię kawę". Nastawiasz kawę i walisz z nienacka w przejściu z kuchni do pokoju, w którym akurat dzwoni telefon.

Załóżmy, że taka sytuacja miałaby miejsce (już Dostojewski pisał o poszukiwaniu wolnej woli poprzez popełnianie samobójstwa bez żadnego powodu). W takim razie nie piszesz o wolnej woli, która jest po prostu niemożliwa, tylko o takiej, której ludzie na szczęście nie mają, ale gdyby chcieli, to by mieli (i np. popełnialiby samobójstwo bez żadnego powodu, zaraz po porannej kawce). A więc na pewno nie jest to determinizm w rozumieniu barahowym.

To głupota w pełnej krasie.
To przekracza ludzkie pojęcie.
Wstajesz, któregoś ranka, wyglądasz przez okno, patrzysz w słońce i myślisz "Boże dziś jest tak pięknie, że aż mam ochotę palnąć sobie między oczy. Zaraz to zrobię , tylko nastawię kawę". Nastawiasz kawę i walisz z nienacka w przejściu z kuchni do pokoju, w którym akurat dzwoni telefon.

Załóżmy, że taka sytuacja miałaby miejsce (już Dostojewski pisał o poszukiwaniu wolnej woli poprzez popełnianie samobójstwa bez żadnego powodu). W takim razie nie piszesz o wolnej woli, która jest po prostu niemożliwa, tylko o takiej, której ludzie na szczęście nie mają, ale gdyby chcieli, to by mieli (i np. popełnialiby samobójstwo bez żadnego powodu, zaraz po porannej kawce). A więc na pewno nie jest to determinizm w rozumieniu barahowym.

Nie twierdziłem, że moja wypowiedź ma sens i dalej tak nie twierdzę. Jeżeli istnieje w jakimś celu, którego nie pojmuje to jak mam odpowiedzieć na pytania co byłoby gdybym istniał w innym celu lub bez celu. A jeśli istnieje bez celu i jestem tylko płynącym strumieniem to jak mam odpowiedzieć na pytanie co byłoby gdybym był Bogiem. Jedyne co to udaje mi się zauważyć że wszystko co żywe dba o to, żeby gen przetrwał a jeśli nie to z określonych powodów.

Choćbyś chciał najbardziej na świecie pomyśleć, że teraz masz ochotę wyskoczyć przez balkon to i tak nie pomyślisz w ten sposób i nie będziesz chciał tego przenieść na działanie. Nie jesteś w stanie pomyśleć niczego innego w odniesieniu do wyskakiwania przez balkon, ponadto to że nie masz najmniejszej ochoty wyskoczyć przez balkon. Czyli wdech a potem wydech.
Nauka to pewnie tylko eksploracja - poszukiwanie nowych szans. Myślę, choć tego nie wiem, że gdyby małpę nauczyć, żeby przy wydawaniu smakołyków wskazywała palcem która z małp go otrzyma - wskazywałby na siebie. Takie mi - ja - tylko prostsze. Świadomość to tylko efekt logicznego myślenia. Logicznie myśleć potrafi cała masa zwierząt. Myślenie to samouczący się program. Program jednak znajduje się w genie. Człowiek nie rodzi się czysty - jest już konkretną aplikacją. Myślenie jest wynikiem jej działania. Człowiek nie może pomyśleć niczego wbrew regułom ustalającym czym właściwie jest.

Jeśli pojawia się pytanie czy ktoś przy tym coś majstrował i czy miał jakiś cel - to należy się zastanowić ja na nie odpowiadać.

Czy możliwe jest aby świadomość była oderwana od genu? Ja bez kodu źródłowego? Sztuczna inteligencja w oderwaniu od aplikacji, która ją tworzy?

Barah:

Każdy, nawet głupi wie, że przy wyborze bierze się pod uwagę różne czynniki i ocenia je według wcześniejszego doświadczenia. Może nie ?


Tak, ale z wolnego wyboru znając je mogę wszystkie lub niektóre odrzucić.
Podaj mi przykład odrzucenia czegoś pod wpływem wolnej woli, czyli bez czynników determinujących.
wykasowano dnia Pon 8:54, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
wykasowano dnia Pią 11:47, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 8 razy

Nie ma to jak mocna argumentacja.

której ludzie na szczęście nie mają, ale gdyby chcieli, to by mieli (i np. popełnialiby samobójstwo bez żadnego powodu, zaraz po porannej kawce). A więc na pewno nie jest to determinizm w rozumieniu barahowym.
A dlaczego nie mają ? Dlaczego nie chcą? Czyżby była tego jakaś przyczyna?
Dlaczego ludzie nie popełniają samobójstwa bez żadnego powodu, zaraz po porannej kawce ?

Bo się boją (albo mają 1000 innych powodów, czyt. przyczyn). dnia Wto 17:21, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Podaj mi przykład odrzucenia czegoś pod wpływem wolnej woli, czyli bez czynników determinujących.
Teraz daję Ci ten przykład, nie chcę odpowiadać właściwie na twoje pytanie i nadal przekonywać Krystkona, że gen jest nieżywy i to my dysponujemy wolną wolą. Dowód mojej wolnej woli: pozwalam Ci i jemu zagadać się.
Według Ciebie powinienem być zdeterminowany do odpowiedzi tymczasem nie muszę, bo wiem że ją mam.

Nie twierdziłem, że moja wypowiedź ma sens
Choćbyś chciał najbardziej na świecie pomyśleć, że teraz masz ochotę wyskoczyć przez balkon to i tak nie pomyślisz w ten sposób i nie będziesz chciał tego przenieść na działanie. Nie jesteś w stanie pomyśleć niczego innego w odniesieniu do wyskakiwania przez balkon, ponadto to że nie masz najmniejszej ochoty wyskoczyć przez balkon.
A twoja była mocniejsza?
Dlaczego ludzie nie popełniają samobójstwa bez żadnego powodu, zaraz po porannej kawce ?

Według krystkona - bo, na całe szczęście, nie poddają się "wolnej woli", tylko determinują swoje zachowania przyczynami. I co ty na to?

Była przynajmniej jakaś. Chętnie poczytam, co ci się w niej nie podoba.
Według krystkona - bo, na całe szczęście, nie poddają się "wolnej woli", tylko determinują swoje zachowania przyczynami. I co ty na to?
A więc na pewno nie jest to determinizm w rozumieniu barahowym.
Opisz proszę czym jest determinizm w moim rozumowaniu i co jest w nim niepoprawne. dnia Wto 18:31, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Jest bezpodstawne, bezsensowne
Tylko ich zachowania są determinowane przyczynami... mała korekta. I zgadzam się.
Opisz proszę czym jest determinizm w moim rozumowaniu i co jest w nim niepoprawne.

Najkrócej mówiąc: jest wszystkim. I to jest w nim właśnie niepoprawne. A dlaczego? Dlatego, że, jak sam wielokrotnie pisałeś, taka koncepcja rozwala się sama od środka. Co wypełnia znamiona "niepoprawności". Koniec dowodu.

Najkrócej mówiąc: jest wszystkim. I to jest w nim właśnie niepoprawne. A dlaczego? Dlatego, że, jak sam wielokrotnie pisałeś, taka koncepcja rozwala się sama od środka. Co wypełnia znamiona "niepoprawności". Koniec dowodu.
Co wypełnia znamiona nierozumności. Nie przeprowadziłeś żadnego dowodu. I co to w ogóle znaczy "wypełniać znamiona" ? Jeśli nie chcesz być posądzony o gołosłowność, przeprowadź dowodzenie niepoprawności. Jeśli tylko zrozumiesz czego dowodzisz, będziesz wiedział, że udowodnienie niepoprawności jest kompletnie niemożliwe. No, ale o taką wiarygodność cię nie posądzam. dnia Wto 19:19, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Nie przeprowadziłeś żadnego dowodu.

No tu akurat nie. Ale w innych wątkach dochodziłem do tego samego wniosku, co i ty. Miałeś pretensje jedynie o to, że doszedłem do tego od razu, zamiast wpierw odrzucić wolną wolę i inne takie. Więc o co ci chodzi? Nie muszę ci tutaj przeprowadzać dowodu na to, że twoje rozumowanie na końcu samo się dekonstruuje, bo sam wiesz to najlepiej. Rozumowanie, które, poprawnie prowadzone, doprowadzone do pewnego momentu generuje sprzeczność dekonstruującą je, jest niepoprawne. Z definicji niepoprawności. Jeśli masz inną definicję niepoprawności, to słucham (och, ileż ja razy już o to pytałem..).


Baraha Podaj mi przykład odrzucenia czegoś pod wpływem wolnej woli, czyli bez czynników determinujących.

Teraz daję Ci ten przykład, nie chcę odpowiadać właściwie na twoje pytanie i nadal przekonywać Krystkona, że gen to trup i dysponujemy wolną wolą. Dowód mojej wolnej woli: pozwalam Ci i jemu zagadać się.
Według Ciebie powinienem być zdeterminowany do odpowiedzi tymczasem olewam to, bo wiem że ją mam.
Barah dałem Ci przykład wolnej woli i co? Ignorancja ma oznaczać, że nie potrafisz odpowiedzieć?

Nie przeprowadziłeś żadnego dowodu.

No tu akurat nie. Ale w innych wątkach dochodziłem do tego samego wniosku, co i ty. Miałeś pretensje jedynie o to, że doszedłem do tego od razu, zamiast wpierw odrzucić wolną wolę i inne takie. Więc o co ci chodzi? Nie muszę ci tutaj przeprowadzać dowodu na to, że twoje rozumowanie na końcu samo się dekonstruuje, bo sam wiesz to najlepiej. Rozumowanie, które, poprawnie prowadzone, doprowadzone do pewnego momentu generuje sprzeczność dekonstruującą je, jest niepoprawne. Z definicji niepoprawności. Jeśli masz inną definicję niepoprawności, to słucham (och, ileż ja razy już o to pytałem..).
Przeprowadź to dowodzenie, bo błędność twojego poglądu właśnie ci zarzucam. Co ci zależy ?


Baraha Podaj mi przykład odrzucenia czegoś pod wpływem wolnej woli, czyli bez czynników determinujących.

Teraz daję Ci ten przykład, nie chcę odpowiadać właściwie na twoje pytanie i nadal przekonywać Krystkona, że gen to trup i dysponujemy wolną wolą. Dowód mojej wolnej woli: pozwalam Ci i jemu zagadać się.
Według Ciebie powinienem być zdeterminowany do odpowiedzi tymczasem olewam to, bo wiem że ją mam.
Barah dałem Ci przykład wolnej woli i co? Ignorancja ma oznaczać, że nie potrafisz odpowiedzieć?
"nie chcę odpowiadać właściwie na twoje pytanie"
Skoro ty, z własnej wolnej woli nie chcesz odpowiadać, to czyja jest ta wolna wola, która chce? A może ty masz dwie wolne wole? Tylko, że wtedy jedna by miała przyczyny do odpowiadania, a druga do nieodpowiadania i znowu ZERO wolności.

A z innego kąta patrząc, to zależy ci na odpowiadaniu, ale widzisz, że niewiele możesz wskórać. Pragniesz udowodnić swoją "Prawdę" bardziej, niż odpycha cię od dyskusji wątłość twoich postulatów. Czyli masz kilka warunków świadczących na "przeciw" i więcej na "za", dlatego odpowiadasz, mimo że nie chcesz. dnia Wto 20:08, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz

Przeprowadź to dowodzenie, bo błędność twojego poglądu właśnie ci zarzucam. Co ci zależy ?


No position therefore constitutes the ultimate truth (paramārtha), including the views and statements made by the Prasaṅgikas themselves
To nie jest dowód, to jest postulat... do tego niepełny. dnia Wto 20:10, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
W takim razie ten postulat jest niepoprawny, skoro znosi sam siebie.

CHYBA ŻE POSŁUGUJESZ SIĘ INNĄ DEFINICJĄ NIEPOPRAWNOŚCI. W TAKIM RAZIE JĄ PRZEDSTAW.
Barah:
Czekam, czekam z grzecznego wyboru mojej jednej wolnej woli.

Pragniesz udowodnić swoją "Prawdę" bardziej, niż odpycha cię od dyskusji wątłość twoich postulatów. Czyli masz kilka warunków świadczących na "przeciw" i więcej na "za", dlatego odpowiadasz, mimo że nie chcesz.

To jest pozbawione sensu.

W takim razie ten postulat jest niepoprawny, skoro znosi sam siebie.

CHYBA ŻE POSŁUGUJESZ SIĘ INNĄ DEFINICJĄ NIEPOPRAWNOŚCI. W TAKIM RAZIE JĄ PRZEDSTAW.

Umówmy się że Prasangika zniosłą się sama (taka je rola), nadal jednak czekam na dowód.
Nie rozumiem: na jaki dowód jeszcze czekasz? Że Prasangika zniosła siebie samą? Czyżbyś w to wątpił?
Moje wątpienie nie ma tu nic do rzeczy. Przeprowadź dowód, który pozwoli ci wykazać, że "No position therefore constitutes the ultimate truth". Wtedy dopiero będziesz mógł ją usunąć. Inaczej robisz to bezpodstawnie. dnia Wto 20:41, 12 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Ależ ok, wszystko mi jedno, ja nawet nie muszę tego wcale robić. Wystarczy, że robisz to ty i tym samym dowodzisz niepoprawności rozumowania.
Nic nie musisz. Pytanie jest, czy potrafisz?

Nie wyobrażam sobie świata, w którym ludzie mają wolną wolę. ...
Wstajesz, któregoś ranka, wyglądasz przez okno, patrzysz w słońce i myślisz "Boże dziś jest tak pięknie, że aż mam ochotę palnąć sobie między oczy. Zaraz to zrobię , tylko nastawię kawę". Nastawiasz kawę i walisz z nienacka w przejściu z kuchni do pokoju, w którym akurat dzwoni telefon.


Twoje wyobrażenie "wolnej woli", to w moim języku wizja chaosu decyzyjnego.
Oczywiście można definiować po swojemu, jednak chyba tradycja językowa pojęcia wolnej woli nie sprowadza do chaosu, braku jakichkolwiek uwarunkowań.
W moim przekonaniu warunek wolności decyzji, w typowym rozumienie oznacza z grubsza że:
1. osobnik podejmujący decyzję posiada autonomię (zwykle częściową, bo druga część wynika z kontaktu ze światem) dotyczącą zasad wartościowania swoich działań i ich skutków
2. decyzja jest niemożliwa do przewidzenia dla kogokolwiek z zewnątrz w 100% (można przewidywać z dużym prawdopodobieństwem, ale nie można być pewnym co wybierze osoba w sposób wolny) - Tu postulat dodatkowy: każda decyzja jest niepowtarzalna w tym sensie, że nawet jeśli w jakiś tajemniczy sposób udało się wrócić z warunkami do chwili podejmowania decyzji, to dalej nie byłoby pewności, że wybór się powtórzy.
3. decyzja jest w unikalny sposób powiązana z "ja" danej osoby, co oznacza, że fakt podjęcia owej decyzji wpływa na przyszłe decyzje i na wartościowanie świata, oraz samoocenę osoby.

Te z grubsza warunki (a nie chaos decyzyjny), w moim przekonaniu, poprawnie opisują postulat wolnej woli.
Dlaczego więc u jednych mogę wybierać jest wartością nadrzędną i brak wyboru jest stanem nie do zaakceptowania a dla innych przekonanie, że nie mam wpływu na swoje decyzje jest do zaakceptowania skoro wszyscy myślą jednakowo i w ogólności mają ten sam system wartości. Myślę, że może to wynikać z różnic genowych i rozwoju procesów myślowych u danych osób.

Przypuszczam tylko, że na wolnej woli zależy osobom, które mają większą skłonność do wiary w Boga. Choć brak wolnej woli w żadnym stopniu nie wyklucza istnienia Boga a wręcz przeciwnie. Przypuszczam, że osoby, które mają wątpliwości co do wolnej woli człowieka mają mniejszą skłonność do wiary.

Rozmowa o wolnej woli może być tak naprawdę nacechowana obroną niewyrażonych wartości związanych akurat z wiarą w Boga.

Skąd Bóg i to tak powszechny w myślach powołanych przez geny? Nie zastanawiałem się nad tym jeszcze.
Może stąd, że w logicznym myśleniu musi być zawsze przyczyna a brak przyczyny jest nie do zaakceptowania. Może stąd, że wszyscy dostrzegając wzajemnie, że myślą, że myślą jednakowo o wielu rzeczach i potrzebują wyjaśnienia dla tych zjawisk. Muszą poznać źródło swojej świadomości. Muszą za wszelką cenę poznać przyczynę istnienia wspólnego systemu wartości. Bóg jak do tej pory jest jedynym logicznym wyjaśnieniem więc przyjmują to wyjaśnienie. Ponadto z tym wyjaśnieniu otrzymuje się informację o tym, że jest się kochanym, co daje poczucie spełnienia i informację o życiu wiecznym co również daje poczucie spełnienia. Choć urojone mogą być odbierane jako warunki zwiększające szanse genu.

Według mnie świadomość jest to pamięć przeszłości oraz zdolność jej odtwarzania czyli sprawność.

Według mnie istnieje tylko teraźniejszość, która trwa nieprzerwanie. Organizacja życia według kalendarza, czas zegarowy, cykle dojrzewania i rozpadu organizmu, społeczny podział życia na czas dojrzewania, uczenia się, pracowania i emerytury, ... - tworzy to iluzje czasu.
wykasowano dnia Pią 11:42, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 11 razy
Trudno mi się wypowiadać precyzyjnie - jestem laikiem - operuje na małej liczbie pojęć i praktycznie nie znam żadnych definicji, którymi operujecie.

Nie odnoszę się do pojęcia wolnej woli - choć mimowolnie to robię. Twierdzę, że źródłem myśli, świadomości, przekonań, wartości są geny a w gruncie rzeczy ich przetrwanie i rozwój. szukam zaprzeczenia. Przykładów decyzji, które zmieszałby szanse na przetrwanie i rozwój genu.

Są takie decyzje sam potrafię je znaleźć - wyjaśniam to jednak funkcjonowaniem wrodzonej hierarchii genów. Czyli unicestwiasz swój gen ale tylko dlatego, że inne geny są ważniejsze.

Potrafię znaleźć wyjątki jak życie bez dzieci z własnej woli czy bycie księdzem bez żony i dzieci. Jeszcze się nad tym zastanawiam co z tym.

W gruncie rzeczy mam jednak przekonanie, że wszytko co robimy to robimy dla własnego genu lub genu osoby, którą się kocha. I nie można już niczego innego zrobić.

Zastanawiam się nad tym.

A wiemy że umysł człowieka wykorzystuje na razie około 1% swych możliwości.
Chyba twój .

Przypuszczam tylko, że na wolnej woli zależy osobom, które mają większą skłonność do wiary w Boga. Choć brak wolnej woli w żadnym stopniu nie wyklucza istnienia Boga a wręcz przeciwnie.
Brak wolnej woli oznacza zdeterminowanie decyzji.
Jeśli decyzje miałyby być zdeterminowane, to traci sens ODPOWIEDZIALNOŚĆ za czyny (w końcu i tak każdy robi to, co jednoznacznie wynika z sytuacji początkowej). W tym sensie postulaty religijne faktycznie wymagają, aby to konkretna osoba odpowiadała (jeśli później miałaby dokonywać się ocena jej życia, sąd itp.).
W moim przekonaniu jednak, wizja świata pozbawionego wolności wydaje się trudna do wyobrażenia. Powodem tego jest koncepcja CZASU. Fakt, że czas płynie zawsze do przodu, świadczy niezbicie o tym, że nie możemy go traktować jako rodzaj filmu, który się przewija, odtwarza. Taki istniejący w czasie zapis filmowy powinien móc się cofać. Uważam, że się nie cofa właśnie dlatego, że decyzje są unikalne, mogą być dokonane tylko raz.

Twierdzę, że źródłem myśli, świadomości, przekonań, wartości są geny a w gruncie rzeczy ich przetrwanie i rozwój.

Jeżeli Twoje zachowanie jest całkowicie zdeterminowane przez geny, to nie możesz niczego twierdzić.

Twoje myśli, świadomość i przekonania nie wynikają z jakiegokolwiek osądu, który może wykonać tylko osoba mająca wolną wolę. Stwierdzać cokolwiek może jedynie osoba, która nie jest całkowie zdeterminowana np. przez geny. Zdanie osoby całkowicie zależnej od genów (czyli zaprogramowego przez geny automatu) nie mają żadnej wartości, bo nie wynikają z oceny jakiej taki automat nie byłby w stanie wykonać.

Twierdzę, że źródłem myśli, świadomości, przekonań, wartości są geny a w gruncie rzeczy ich przetrwanie i rozwój.

Jeżeli Twoje zachowanie jest całkowicie zdeterminowane przez geny, to nie możesz niczego twierdzić.

Twoje myśli, świadomość i przekonania nie wynikają z jakiegokolwiek osądu, który może wykonać tylko osoba mająca wolną wolę. Stwierdzać cokolwiek może jedynie osoba, która nie jest całkowie zdeterminowana np. przez geny. Zdanie osoby całkowicie zależnej od genów (czyli zaprogramowego przez geny automatu) nie mają żadnej wartości, bo nie wynikają z oceny jakiej taki automat nie byłby w stanie wykonać.
Zgodzę się z Jacolem pod tym względem, że same geny nie budują przekonań. One tworzą jedynie bazę, do której wprowadzane są dane, w trakcie życia. Przekonania, to nic innego jak zapytania do tej bazy danych. Dlatego też bliźniacy jednojajowi mogą mieć identyczną badę, ale ponieważ wypełniona jest różnymi danymi, ich reakcje na bodźce nie będą identyczne. dnia Śro 8:37, 13 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Na początku założyłem, że myślenie, którego źródłem jest gen i on określa ramy myślenia, jest zmienne w zależności od środowiska w jakim gen się znajduje - zależy także od obecności i aktywności innych genów.

Twierdzę, że źródłem myśli, świadomości, przekonań, wartości są geny a w gruncie rzeczy ich przetrwanie i rozwój.

Jeżeli Twoje zachowanie jest całkowicie zdeterminowane przez geny, to nie możesz niczego twierdzić.

Twoje myśli, świadomość i przekonania nie wynikają z jakiegokolwiek osądu, który może wykonać tylko osoba mająca wolną wolę. Stwierdzać cokolwiek może jedynie osoba, która nie jest całkowie zdeterminowana np. przez geny. Zdanie osoby całkowicie zależnej od genów (czyli zaprogramowego przez geny automatu) nie mają żadnej wartości, bo nie wynikają z oceny jakiej taki automat nie byłby w stanie wykonać.

Nie rozumiem czemu myśli generowane w określonym celu, który definiuje, i które są całkowicie zdeterminowane przez ten cel nie mogą prowadzić do przekonań, wartości czy twierdzeń. Sądzę, że mogą. Podobnie jak sądzę, że taka konstrukcja myśli nie wyklucza możliwości zdawania sobie sprawy przez człowieka z tego, że jego myślenie jest całkowicie zdeterminowane.

Moje twierdzenie jest takie, że myśli generowane są i zdeterminowane są w celu zapewnienia przetrwania i rozwoju genu i genów zależnych. Wszystko co może posłużyć temu celowi jest dopuszczalne w myśleniu. Wszystko włącznie ze zdawaniem sobie sprawy przez nosiciela genu, że właśnie tak jest. Wyłącznie myśli niezgodne z celem są niedopuszczalne i nie pojawią się w umysłach ludzi.
1. Nie tyko gen jest źródłem myślenia, chociaż mocno się do nie go przyczynia.
2. Dlaczego zatrzymywać się na genie? Czy on jest ostatni w tym łańcuchu ? Niezależny ?

1. Nie tyko gen jest źródłem myślenia, chociaż mocno się do nie go przyczynia.
2. Dlaczego zatrzymywać się na genie? Czy on jest ostatni w tym łańcuchu ? Niezależny ?


Na razie nie znajduje zaprzeczenia, że wyłącznie gen jest źródłem myślenia a inne czynniki powodują zmiany w myśleniu.
Dlaczego zatrzymywać się na genie - bo jest on rzeczą zupełnie niewyjaśnioną - ignorowaną - traktowaną jako transporter informacji. Przypuszczam, że to on może być istotą - kluczowym elementem.

Załóżmy, że dana aplikacja pracuje w określonym środowisku. Wciąż odpytuje swój kod źródłowy o to jaką wykonać teraz czynność. Wciąż uzyskuje odpowiedzi i działa. Ta aplikacja nie potrafi abstrahować od własnego środowiska - ponieważ niczego innego poza swoim środowiskiem nie potrafi dostrzec. Prosta gra komputerowa nie potrafi spojrzeć poza monitor albo dowiedzieć się na jakich podzespołach komputerowych jest uruchomiona. Kolejne zdarzenie, kolejne odpytanie kodu, kolejna czynność i tak w kółko + wiele czynników rozwijających aplikację aby lepiej realizowała założone zadania.

Może należy sobie zadać pytanie dlaczego wciąż uzyskuje się te same komendy z kodu źródłowego. W jaki sposób kod może funkcjonować. Jakie może być inne środowisko niż te które widzimy i czujemy.

Na razie nie znajduje zaprzeczenia, że wyłącznie gen jest źródłem myślenia a inne czynniki powodują zmiany w myśleniu.
Dlaczego zatrzymywać się na genie - bo jest on rzeczą zupełnie niewyjaśnioną - ignorowaną - traktowaną jako transporter informacji.
Przypuszczam, że to on może być istotą - kluczowym elementem.
Kolejne zdarzenie, kolejne odpytanie kodu, kolejna czynność i tak w kółko + wiele czynników rozwijających aplikację aby lepiej realizowała założone zadania.
Może należy sobie zadać pytanie dlaczego wciąż uzyskuje się te same komendy z kodu źródłowego. W jaki sposób kod może funkcjonować. Jakie może być inne środowisko niż te które widzimy i czujemy.
Czyli uważasz, że kod/gen może być niezależny od środowiska, w którym funkcjonuje ?
Dobrze mówisz, że trzeba sprzętu, prądu, pamięci, procesora i wielu innych czynników, aby zaczął funkcjonować. Aplikacja - logiczny program może wyłącznie operować na prądzie przepływającym w procesorze. Jej działanie inicjowane przez kod źródłowy wynika z odczytów z sensorów. Odczyty z sensorów są przetworzone dla aplikacji i jej środowiska. Aplikacja bez względu na to czy jest świadoma samej siebie, czy podejmuje decyzje, wyciąga wnioski i zapamiętuje nie jest w stanie postrzegać niczego innego poza odczytami z sensorów. Aplikacja nigdy nie będzie w stanie niczego innego dostrzec jak odczyty. Nigdy nie dostrzeże sprzętu na którym pracuje.

Być może jednak steruje sensorami. Być może może skierować sensory do odczytu innych parametrów. Być może może analizować kombinację wielu odczytów i wyciągać z tego wnioski. Być może jest w stanie przetworzyć odczyty z sensorów na odzwierciedlenie w swoim środowisku rzeczywistości w której operuje.

Wiem jaki jest sposób na sprawdzenie tej teorii. Wystarczy pomajdrować w genach związanych z mózgowiem i obserwować jaki to będzie miało wpływ na zachowanie. Jeśli ta teoria jest słuszna - to mogłyby z tego urodzić się "złe zwierzęta" i "źli ludzie".

Obawiam się jednak, że jeśli takie zmajdrowane geny trafiłby do środowiska to wszystko mogłoby się zmienić.

Dygresja.
Zastanawiałem się kiedyś jakież to choroby mogą spotkać w przyszłości człowieka, który powiedzmy rozkompiluje kod genetyczny i będzie mógł go dowolnie zmieniać. Więc teraz przychodzi mi do głowy, że może go spotkać choroba zmodyfikowanego kodu genetycznego, co będzie miało wpływ na jego myśli i system wartości w taki sposób, że z naszego punktu widzenia będzie jednostką do odstrzału. A powiedzmy, żyć będzie chciał.
wykasowano dnia Pią 11:40, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 10 razy
wykasowano dnia Pią 11:39, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 5 razy
To jest tylko niepewna analogia i uproszczenie jednocześnie - rozważania. Prezentacja czegoś co może być podobne.

Jeśli myślenie człowieka przyrównać do działania aplikacji to jak w działaniu aplikacji z punktu widzenia aplikacji odnosić się do materii. Z punktu widzenia aplikacji całe środowisko to normy narzucone przez program + zmienne bodźce z sensorów. Nawet jeżeli za przetworzonymi danymi z sensorów stoi coś więcej niż przepływ prądu - np. materia - to aplikacja jest w stanie odbierać jedynie przepływ prądu i to tylko o określonych parametrach. Jeśli nawet aplikacja potrafi się sama rozwijać i rozwinie się tak bardzo, że będzie potrafiła się przeprogramować to i tak nie stanie się materią. Pozostanie aplikacją.

Z punktu widzenia człowieka to co może postrzegać aplikacja jest tylko urojonym odzwierciedleniem rzeczywistości człowieka. Jeśli człowiek działa w podobnym środowisku co aplikacja wszystko co postrzega - materia, zapach, światło, ciążenie itd są tylko urojeniem. Odzwierciedleniem rzeczywistości, której nie jest w stanie odbierać. Człowiek podobnie jak aplikacja nie może funkcjonować poza swoim środowiskiem. Musi działać tylko w swoim środowisku i obecnie tylko w zakresie norm nałożonych na niego przez gen.

To trochę zmienia istotę wątku.

Więc wrócę do podstawowego pytania - czy człowiek może myśleć, wyciągać wnioski i podejmować decyzje, które byłby niezgodne z założeniem, że wszystko robimy wyłącznie w celu zapewnienia przetrwania i rozwoju naszego genu i / lub genów zależnych?

Czy ktoś mam pomysł na decyzję, która jest wbrew temu.
Krowę to śmieszy - to może dam Ci przykład myślenia progenowego.

Odpowiedz intuicyjnie - czy jeśli się zastanawiasz nad zmianą ludzkiego genu - albo nawet zwierzęcego - powiedzmy w zakresie mózgu człowieka albo zwierzęcia - powiedzmy tak czysto eksperymentalnie - to zgodziłbyś się na takie modyfikacje czy nie.

Jak przypuszczam twoja i moja wiedza na ten temat w tej chwili jest taka że na 50% przyniosłoby to coś dobrego i na 50% coś złego.

I teraz zapytaj sam siebie dlaczego ja, Ty i każdy inny (wykluczam wariatów jako anomalię) zdecyduje, że nie należy tego robić. Wyjaśnij mi dlaczego wszyscy zdecydujemy jednakowo w tej sprawie? Odpowiedz mi dlaczego będziemy wręcz gotowi do walki w tej sprawie aby do czegoś podobnego nie doszło?

W końcu jest 50% na 50% - więc 50% decyzji powinno być na tak a 50% na nie. Natomiast 100% decyzji w tej sprawie będzie na nie.

Czy Ciebie to nie zastanawia?
wykasowano dnia Pią 11:38, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 12 razy
[usunięto]

-Barah dnia Pią 19:17, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy

Twierdzę, że źródłem myśli, świadomości, przekonań, wartości są geny a w gruncie rzeczy ich przetrwanie i rozwój.
Jeżeli Twoje zachowanie jest całkowicie zdeterminowane przez geny, to nie możesz niczego twierdzić..
Nie rozumiem czemu myśli generowane w określonym celu, który definiuje, i które są całkowicie zdeterminowane przez ten cel nie mogą prowadzić do przekonań, wartości czy twierdzeń. Sądzę, że mogą. Podobnie jak sądzę, że taka konstrukcja myśli nie wyklucza możliwości zdawania sobie sprawy przez człowieka z tego, że jego myślenie jest całkowicie zdeterminowane.


Ludzie mają różne myśli i różne poglądy. Tu się zapewne zgadzamy.
Ty uważasz, że wszyskie poglądy i myśli wszyskich ludzi są zdeterminowane przez geny.
Jeżeli jeden człowiek zdaje sobie sprawę że jego myślenie jest całkowicie zdeterminowane, to to zdawanie sobie sprawy jest też zdeterminowane i nie jest zwiazane z jakimkolwiek osądem rzeczywistości.
Jeżeli inny człowiek uważa, że geny w ogóle nie mają wpływu na jego zachowanie - to ten poglad także jest zdeterminowany przez geny.

Geny nie mają świadomości - myślę, że się zgodzisz. Inaczej - nie są osobami. Nie moga mieć więc jakiegokolwiek celu. Jest im dokładnie wszysko jedno - czy są, czy nie. Jeżeli mówimy, że geny cokolwiek determinują, to przecież nie myślimy, że geny robią to świadomie. Geny także muszą być zdeterminowane, tzn ich działanie wynikać musi z pewnych przyczyn na które geny nie miały wpływu. Te przyczyny wynikają jeszcze z wcześniejszych przyczyn itd. Wszysko co ma miejsce później wynika z tego co miało miejsce wcześniej. Wszysko zostało już ustalone na samym początku. Rzeczywistość pojawiła się całkowicie i kopletnie ustalona. Te słowa, które do ciebie piszę, musiały zostać napisane i było to wiadome od kiedy istnieje rzeczywistość. W takim świecie geny do niczego nie dążą, ich istnienie, przetrwanie i dalszy los był ustalony od początku.

W takim świecie nie ma możliwości wydawania sądów - prawdziwych lub nie. Do tego potrzebne są osoby, które chociaż częściowo nie podlegają determintycznym regułom. Które są jakoś niezależne od rzeczywistocii na temat której się wypowiadają. Niesądzisz?
Definicje-aksjomaty znane ludziom od tysiącleci:

Dobro to brak zła
Zło to brak dobra

Miłośc to brak nienawiści
Nienawiśc to brak miłości

... a dalej to się męczcie
Geny nie mają świadomości ani celu - tego ostatecznie nie wiem bo nie wiem jak to działa. Z pt. widzenia organizmu, który żyłby 1 sekundę człowiek byłby drzewem. Może na życie genów należy spojrzeć z innej perspektywy czasu. Świadomością genu może być zbiorowa świadomość wszystkich organizmów, które tworzy. Być może jestem jedynie złożoną komórką wielokomórkowego organizmu, którego istnienia nie dostrzegam. Nie umiem się z tym zgodzić anie nie potrafię się z tym nie zgadzać. Z mojej perspektywy, kiedy porównam gen do siebie to tak gen nie ma świadomości. w normalnym pojęciu świadomości. Nie wykluczam jednak, że żyje i że posiada inny rodzaj świadomości od mojej. Myślę, że nie jako pojedynczy gen ale jako suma genów.

Ponadto uważam, że gdybym stworzył aplikację do realizacji określonego zadania, uruchomił ją w określonym środowisku i wbudowałbym w nią moduł, który ma ją rozwijać i ulepszać, który zmieniałby jej kod źródłowy w tym także samego siebie czyli moduł odpowiedzialny za jej rozwój. Pozostawiłbym tą aplikację funkcjonującą w swoim środowisku. To nie będę w stanie przewidzieć skutków jak aplikacja się zmieni. W zależności od środowiska i losowości jego zmian aplikacja mogłaby realizować zadanie świetnie ale może mogłaby się tak zmienić, że w ogóle przestałaby je realizować.

Nie uważam, żeby wszystko było ustalone. Nie twierdziłem tego.
Uważam, że źródło myśli jest w genach a zmiany tego myślenia wynikają ze środowiska i innych genów.
wykasowano dnia Pią 11:37, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 6 razy

Nic nie musisz. Pytanie jest, czy potrafisz?


To nie ma żadnego znaczenia. Ważne, że ty potrafisz. Zresztą, nawet nie jest ważne, czy rzeczywiście potrafisz. Wystarczy, że to przyznajesz.
[usunięto]

-Barah dnia Pią 19:17, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Nie ma znaczenia czy potrafię. Ty mówisz: rozumowanie rozwala się samo na końcu. Ja mówię: to znaczy, że jest niepoprawne. Nic nie muszę robić.

Co najwyżej mógłbym ci nie uwierzyć i chcieć sam sprawdzić, czy faktycznie jest niepoprawne. Ewentualnie gdyby mi zależało na tym, by było użyteczne, mógłbym jego elementy przeinterpretować tak, by było poprawne. To właśnie, jak mi się zdaje, robi Wuj. Elementy rozumowania przeinterpretował tak, by mu się na końcu nie rozwaliło.

Geny nie mają świadomości ani celu - tego ostatecznie nie wiem bo nie wiem jak to działa.

Tu zgoda! Jeżeli nie wiesz jak działają, geny a wypowiadasz się na ten temat, to jest to twoje wyznanie wiary.
Co ciekawe, Richard Dawkins, którego koncepcją "samolubnego genu" inspiruje się krystkon, mówi jednocześnie, że ludzie są pierwszym gatunkiem, który zaczął świadomie wpływać na swój rozwój genetyczny. Nie orientuję się, czy odpowiedział, KTO w takim razie przejął stery.

Ponadto uważam, że gdybym stworzył aplikację do realizacji określonego zadania, uruchomił ją w określonym środowisku i wbudowałbym w nią moduł, który ma ją rozwijać i ulepszać, który zmieniałby jej kod źródłowy w tym także samego siebie czyli moduł odpowiedzialny za jej rozwój. Pozostawiłbym tą aplikację funkcjonującą w swoim środowisku. To nie będę w stanie przewidzieć skutków jak aplikacja się zmieni. W zależności od środowiska i losowości jego zmian aplikacja mogłaby realizować zadanie świetnie ale może mogłaby się tak zmienić, że w ogóle przestałaby je realizować.

Chyba to co napisałeś nie jest adekwatne do Twojej teorii genów rządzących naszym zachowaniem.
Geny nie są aplikacją. Geny to określone środowisko. Aplikacją w twojej teorii możemy być np. my sami. Mówiąc, że geny wszyskim kierują mówisz o środowisku człowieka. Tak mi się przynajmniej wydawało.

Twój przykład wydaje mi się mało adekwatny także z tego powodu, że w Twoim przykładzie początkiem opisanej sytuacji jesteś Ty - osoba obdarzona wolną wolą, która konstruuje apikacje. Jesteś jak Bóg który stwarza człowieka. Bóg obdarzając człowieka wolną wolą (moduł odpowiedzialny za rozwój) także nie jest wstanie przewidzieć ludzkiego zachowania.
Ty w swojej teorii decydującą (podmiotową) rolę przypisałeś środowisku, które zmnieniając się wpływa na aplikacje. Od czego zależy zachowanie się środowiska?
[usunięto]

-Barah dnia Pią 19:17, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy

Jeżeli mówimy, że geny cokolwiek determinują, to przecież nie myślimy, że geny robią to świadomie. Geny także muszą być zdeterminowane, tzn ich działanie wynikać musi z pewnych przyczyn na które geny nie miały wpływu. Te przyczyny wynikają jeszcze z wcześniejszych przyczyn itd. Wszysko co ma miejsce później wynika z tego co miało miejsce wcześniej. Wszysko zostało już ustalone na samym początku. Rzeczywistość pojawiła się całkowicie i kopletnie ustalona.
Nie uważam, żeby wszystko było ustalone. Nie twierdziłem tego.
Uważam, że źródło myśli jest w genach a zmiany tego myślenia wynikają ze środowiska i innych genów.

Nie wyobrażam sobie świata, w którym ludzie mają wolną wolę.
Ja uzałem to za twoje przekonanie o przyczynowo-skutkowej naturze wszyskiego. Wszysko ma swoją przyczynę we wcześniejszych sytuacjach. Wolnej woli nie ma w ogóle? Wolną wolę mają geny a nie ludzie?

Co rozumiesz przez "rozwalenie się" ?
I akurat usunięcie natury z teorii postulującej brak natury wszystkiego czyni ją kompletną i poprawną w stosunku do samej siebie, nie odwrotnie.

W tekście jest określenie "ultimate truth". Jak rozumiem, rozumowanie, o którym mówimy, które neguje istnieje "ultimate truth", samo również nie stanowi "ultimate truth", przynajmniej na poziomie uniwersalnym. Czyli zaprzecza samemu sobie, ponieważ jeśli nie stanowi "ultimate truth", to "ultimate truth" jednak istnieje. Co ciekawe, jeżeli stanowi "ultimate truth", to również zaprzecza samemu sobie, bo postuluje nieistnienie tego, czym samo jest.

Świadomością genu może być zbiorowa świadomość wszystkich organizmów, które tworzy. Być może jestem jedynie złożoną komórką wielokomórkowego organizmu, którego istnienia nie dostrzegam. Nie umiem się z tym zgodzić anie nie potrafię się z tym nie zgadzać. Z mojej perspektywy, kiedy porównam gen do siebie to tak gen nie ma świadomości. w normalnym pojęciu świadomości. Nie wykluczam jednak, że żyje i że posiada inny rodzaj świadomości od mojej. Myślę, że nie jako pojedynczy gen ale jako suma genów.

W rozmowie można używać dowolnych słów, ale są słowa, które nie mają dla mnie treści.
Ja nie potrafię wyobrazić sobie i rozmawiać o czymś takim jak "zbiorowa świadomość", istnienia czegoś czego nie doświadczam (np. jakiegoś organizmu, którego jestem komórką), świadomości innej niż w normalnym pojęciu, innego rodzaju świadomości od mojej, itp.
Dla mnie to zupełnie niezrozumiałe pojęcia. Nie mam potrzebnego doświadczenia, aby zrozumieć te pojęcia. Inaczej: nie potrafię tych pojęć odnieść do jakiegokolwiek desygnatu.
Obawiam się, że Ty także. W takim wypadku nasza rozmowa jest tylko przerzucaniem się słowami. Rozmawiać możemy jedynie o tym co jest treścią naszej świadomości wynikającej z naszego doświadczenia. Nie da się rozmawiać o czymś czego nie doświadczyliśmy.
Jeśli już tak prosto o tym mówimy to raczej myślenie jest aplikacją, środowiskiem człowiek a skompilowanym kodem źródłowym gen. W moim rozumowaniu aplikacją było raczej myślenie wielu osób lub wszystkich razem. Chyba możliwa jest konstrukcja jednej aplikacji działającej w rozproszeniu - jak chociażby mutujące wirusy.

Wciąż wracam do pomijanego meritum - pozostałe rzeczy wypowiadam w sposób nieprzemyślany. Meritum wątku jest to, że u wszystkich funkcjonuje zbliżony system wartości. System wartości jako efekt jednakowego myślenia. System wartości który nie wynika z nauki, wiary. doświadczeń, pamięci czy wrażeń. Wskazuje, że system wartości jest funkcją ściśle związaną z przetrwaniem i rozwojem genu.

Na podstawie tego wątki mogę powiedzieć, że trudno temu zaprzeczyć.
Mi nie jest tak ciężko wyobrazić sobie świadomość zbiorową. W tej chwili grupy i społeczeństwa nierzadko działają jak organizm wielokomórkowy. W wielu sprawach istotnych dla każdego funkcjonuje my zamiast ja. W tej chwili to co robimy nazywamy komunikacją. Jeżeli technika pójdzie naprzód a komunikacja przyśpieszy do prędkości myślenia - komunikację będzie można nazwać współmyśleniem. Gdybyśmy się w tej chwili spotkali z obcą formą życia, która składałby się z tylko i wyłącznie jednego osobnika - komunikowalibyśmy się z tą formą prawdopodobnie jako całość. Współodczuwanie, współdecydowanie. Nie chciałbym tu uprawiać zbyt dużego Sci-Fi bo to zatraci sens wszystkiego.

I jeszcze w odniesieniu do wolnej woli. Chciałbym o wolnej woli porozmawiać powiedzmy po 2 dniach długiej wędrówki po chłodnym pustkowiu w lekkim ubraniu, bez jedzenia ale z niedużą ilością wody. I powiedzmy z 4 godzinami na odpoczynek w nocy na dworze oczywiście. Po wejściu do ciepłego pomieszczenia, obstawionego jedzeniem i wygodnymi wyrkami, pomimo tego, że umysł po takiej wędrówce jeszcze nie szwankuje, przypuszczam, że nie padłoby ani jedno słowo na żaden temat, o wolnej woli już nie wspomnę. Więc na czym polega ta wolna wola, że jak już jestem bezpieczny, ogrzany, najedzony, napity, zaspokojony seksualnie, w poczuciu uznania po zwycięskiej walce to mogę sobie trochę pofantazjować? I to ma być wolna wola?
wykasowano dnia Pią 11:36, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 13 razy

Dobro - ogól zmiennych środowiskowych sprzyjających utrzymaniu się i rozwojowi genu i genów zależnych a także zmiana środowiska w celu poprawy warunków utrzymania się i rozwoju genu i genów zależnych. Ocena środowiska i jego zmian następuje na podstawie wrodzonej hierarchii genowej i jest zależna od obecności i aktywności innych genów w tym genów zależnych.

Miłość - wystąpienie innego genu zależnego rozpoznanego jako gen równorzędny lub nadrzędny we wrodzonej hierarchii genów.

A czemu konkretnie te definicje mają służyć? Bo wartość definicji zależy od kontekstu, w którym mają być używane.
Powiedzmy temu, żeby zdać sobie sprawę, że wszelkie emocje człowieka, nawet te najbardziej złożone i również te związane z wiarą Boga, podobnie jak ból pochodzą z kodu genetycznego. Wszelkie uczucia, które całkowicie określają ludzką świadomość tą prostą i tą złożoną.
Zgadzam się, że współmyślenie to wymysł - czysta fantazy. Nie mam żadnych danych na potwierdzanie takiego fantazy. Mogę jednak założyć, że w przyszłym pokoleniu będziemy mogli patrzyć oczami innego człowieka i będziemy mogli myśleć używając mózgu innego człowieka. Podobnie jak można założyć, że uda się człowiekowi zbudować całkowite odwzorowanie komórki mózgowej - tak że będzie można rozbudować mózg człowieka o część zewnętrzną realizującą ce same procesy. Wówczas myślenie działoby się również poza mózgiem człowieka. Procesy wykonywane przez jedną komórkę mózgową być może w przyszłości będzie można powtarzać poza mózgiem. Jeśli tak to może nawet świadomość mogłaby zostać oderwana od ciała. Ale to tylko czysta fantazy - zabawa.

Wracając jednak do tematu posługując się przykładami krowy. Proszę krowo powiedz mi coś o wolnej woli niemowlęcia albo kretyna, którego nie można uznać jeszcze za chorego. Na czym polega wolna wola w ich wypadku. A może to nie ludzie? Może człowiekiem stajesz się w którymś momencie? Jeśli tak to powiedz mi w którym momencie uzyskałem wolną wolę i stałem się człowiekiem?

W moim rozumowaniu świadomość ryby, psa, niemowlęcia i profesora filozofii jest wciąż ta sama.
wykasowano dnia Pią 11:32, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 20 razy
Istnieją ludzie, którzy z własnej woli dążą do samodestrukcji. Zdają sobie sprawę z tego, że robią coś złego dla siebie i dla osób które kochają. Mimo tej świadomości nie przestają czynić zła. Świadomość zła, które czynią i uczicia z tym związane, powodują, że mają ochotę umrzeć, zniknąć, zapaść się pod ziemię, unicestwić swoją świadomość na zawsze, przestać myśleć.

Nie chce mi się tego rozwijać ale to w gruncie rzeczy jest zaprzeczeniem mojego twierdzenia a także zaprzeczeniem dla braku wolnej woli.
Nasuwa mi się jeszcze taki wniosek, że właśnie czynienie zła bezcelowego, działanie przeciwko życiu bez żadnej korzyści a wręcz ze stratą jest potwierdzeniem dla wolnej woli człowieka. Działanie przeciwko życiu bez celu, jest wbrew naturze człowieka, i mojej teorii nie mogłoby mieć miejsca. Ma jednak miejsce, więc geny i uczucia z nich płynące nie są w stanie całkowicie zdeterminować naszego myślenia

Wychodzi na to, że człowiek w gruncie rzeczy jest zdolny do palnięcia sobie między oczy bez przyczyny zaraz po porannej kawie - podobnie jak jest zdolny do tego żeby wyskoczyć przez balkon bez ceregieli.

To jednak nie obala całkowicie mojej teorii. Czyni ją jedynie niekompletną.
[usunięto]

-Barah dnia Pią 19:17, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Tworzenie dzieł z pomijaniem ważnych potrzeb życiowych. Tworzenie dzieł niedocenianych - nie dla poklasku lecz tworzenie z konieczności tworzenia. Skoncentrowanie się wyłącznie na tworzeniu kolejnych dzieł. Wiele przypadków z historii i chyba nie byli chorzy umysłowo.
Prowadzenie życia pustelnika. Konkretnie w nieprzyjaznym miejscu, w którym ciężko utrzymać się przy życiu. Ciągłe powracanie do takiego życia z wyboru.

Życie we frustracji i przygnębieniu bez dawania sobie szansy na zmianę tego samopoczucia, bez celu, bez pragnień bez nadziei. Zupełne zamknięcie się na wszystko co mogłoby ten stan zmieniać. Pełno takich ludzi.

Podsycanie w sobie poczucia winy w związku z jakimś zdarzeniem, świadome odrzucanie wszelkiej argumentacji zmniejszającej to poczucie winy.

Generalnie wszystko co dałoby się podpiąć pod zło bez korzyści.
Niepohamowana chęć zepchnięcia kogoś z wysokości - niemająca związku z nienawiścią ani z uciechą. Po prostu niepohamowana chęć wyrządzenia komuś krzywdy - widoczne zwłaszcza u dzieci. Krzywdy po której prawie natychmiast żałuje się, że się to zrobiło.

Całe mnóstwo można znaleźć jak się nad tym lepiej zastanowić.
wykasowano dnia Pon 8:49, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 18 razy
[usunięto]

-Barah dnia Pią 19:00, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Kori ma bloga.


Wyobraźnia jest to odtwarzanie spostrzeżonych i zapisanych obrazów zdarzeń.
Zdarzenia te musiały zaistnieć realnie w przeszłości bo inaczej nie mogłyby być wyobrażone.
Wyobraźnia nie odnosi się do przyszłości tylko "maluje się" obraz z tego co jest w pamięci zapisane.


chyba chodzi ci o wyobrazenie, nie wyobraznie.

w przypadku opierania sie tylko na wyobrazeniu nie wykreowano by nic nowego.
[usunięto]

-Barah dnia Pią 19:00, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy

Kreatywność, to zdolność łączenia różnych koncepcji i jest ściśle zależna od struktury mózgu. Wykreować coś nowego, to połączyć dwie koncepcje w sposób, jaki nikt wcześniej tego nie zrobił. Odbywa się to na poziomie połączeń neuronowych.
Barah, ty nie masz pojęcia jak działa najzwyklejszy komputer, nie odrózniasz sprzętu (neurony i połaczenia) od programu.
Kreatywnośc to efekt działania programu, nasz mózg uczy się przez całe życie i udoskonala swój program działania przez całe życie. Takie pojęcia jak myslenie abstrakcyjne i kreatywność nie sa znane w świcie komputerów - wyłacznie dzieki implikacji bedacej fundamentem logicznego myslenia, to jest możliwe.

To matematyczne "może" przeciw czemu tak gwałtownie protestujesz jest absolutnie genialne - bez niego nie ma ani kreatywności, ani abstrakcji, ani wolnej woli. dnia Czw 20:53, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Kiedy Barah prosił krowę aby ta przykład zachowań z wolnej woli płynących mu dała, to się krowa w wyrażaniu siebie i własnych myśli zupełnie zacięła, przyjmując pózkę półinteligenta mówiącego, że mógłby rzucić palenie w każdej chwili gdyby tylko chciał - ale teraz właśnie nie ma na to ochoty. Więc kiedy krystkon z dziecinną łatwością przykłady takie pokazuje i z dziecinną łatwością znalazłby takich kolejnych 10 w kolejnych 10 minut to się krowie przypomniało, że na 3 stornie przecinka zabrakło. Więc albo krowa ma prawdziwe wymiona i potrafi tym przykładom zaprzeczyć, albo tak naprawdę jest tylko wykastrowanym bykiem i co najwyżej będzie w tonie delikatnego pomukiwania się z tym, z tamtym i z owym nie zgadzać. Mamrotanie i bełkot nie zawsze jest wystarczającą argumentacją. Jeśli krowa nie umie zaprzeczyć przykładom krystkona to wstydu nie będzie jeśli sama przykład swój zachowania z wolnej woli wymyśli, a jeśli nie wymyśli to niech chociaż kogoś o pomoc poprosi udając, że czas na spacerniaku spędza. Albo chociaż nie ktoś inny przykładom tym zaprzeczy i wymyśli do nich przyczyny takich zachowań, które bez związku z wolną wolą pozostają.

Wybaczcie - człowiekiem tylko jestem.
Lepsze mam rozpoznanie, mniej intymne. Wystarczy mi obwód brzucha i obwód bioder, żeby stwierdzić czy dla kogoś filozofia to życie czy tylko pierdzenie w stołek.

Niestety u krów stosunek obwodu brzucha do bioder jest niekorzystny.

Nie będę więcej wypowiadał się w taki sposób w tym wątku - to po prostu był mój czas na zabawę. Z góry przepraszam krowę i wszystkich, których to uraża. To nie jest właściwy sposób i żeby wyrazić lub usłyszeć coś wartościowego. Jeszcze raz uprzejmie przepraszam, że pozwalam sobie na taką stratę czyjegoś czasu.
wykasowano dnia Pon 8:48, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 5 razy

Kreatywność, to zdolność łączenia różnych koncepcji i jest ściśle zależna od struktury mózgu. Wykreować coś nowego, to połączyć dwie koncepcje w sposób, jaki nikt wcześniej tego nie zrobił. Odbywa się to na poziomie połączeń neuronowych.

czyli wg. tego co napisales tak naprawde nic "czysto" nowego nie powstaje a jest jedynie synteza konceptow?
wykasowano dnia Pią 11:30, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
wykasowano dnia Pią 11:29, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy

Kreatywność, to zdolność łączenia różnych koncepcji i jest ściśle zależna od struktury mózgu. Wykreować coś nowego, to połączyć dwie koncepcje w sposób, jaki nikt wcześniej tego nie zrobił. Odbywa się to na poziomie połączeń neuronowych.

czyli wg. tego co napisales tak naprawde nic "czysto" nowego nie powstaje a jest jedynie synteza (antyteza) konceptow?
wykasowano dnia Pon 8:48, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
wykasowano dnia Pią 11:28, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 7 razy

aby stworzyć coś wyjątkowo nowego trzeba postąpić jak wariat lub autysta lub mutant (oderwać się od rzeczywistości)

-czyli ze jedynie wariat, autysta jest w stanie stworzyc cos naprawde abstrakcyjnego?

-marzenia senne sa oderwaniem sie od rzeczywistosci.
[usunięto]

-Barah dnia Pią 19:00, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
wykasowano dnia Pią 11:27, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 8 razy


Tak. Jeśli się nie zgadzasz, podaj mi jedną rzecz (dowolnej natury), która nie powstaje z syntezy innych.


czas
wykasowano dnia Pią 11:26, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 13 razy
[usunięto]

-Barah dnia Pią 18:59, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
wykasowano dnia Pią 11:25, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
[usunięto]

-Barah dnia Pią 18:56, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
wykasowano dnia Pią 11:24, 22 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
[usunięto]

-Barah dnia Pią 18:56, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy

Dobro - ogól zmiennych środowiskowych sprzyjających utrzymaniu się i rozwojowi genu i genów zależnych a także zmiana środowiska w celu poprawy warunków utrzymania się i rozwoju genu i genów zależnych. Ocena środowiska i jego zmian następuje na podstawie wrodzonej hierarchii genowej i jest zależna od obecności i aktywności innych genów w tym genów zależnych.

Miłość - wystąpienie innego genu zależnego rozpoznanego jako gen równorzędny lub nadrzędny we wrodzonej hierarchii genów.

A czemu konkretnie te definicje mają służyć? Bo wartość definicji zależy od kontekstu, w którym mają być używane.
Powiedzmy temu, żeby zdać sobie sprawę, że wszelkie emocje człowieka, nawet te najbardziej złożone i również te związane z wiarą Boga, podobnie jak ból pochodzą z kodu genetycznego. Wszelkie uczucia, które całkowicie określają ludzką świadomość tą prostą i tą złożoną.
Wobec tego nie są to dobre definicje. Bo z góry ograniczają dyskusję do zagadnień niezwiązanych z wiarą z Boga, ani w ogóle z filozofią dnia Pią 23:56, 15 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Być może definicje te nie służą dyskusji i przenoszą pojęcia dobra i miłości poza obszar obecnej filozofii - nie wyklucza to jednak stwierdzenia, że być może najtrafniej i najściślej definiują te pojęcia - oddają prawdziwą naturę tych pojęć. W twoich wypowiedziach widziałem związki pomiędzy filozofią a rachunkiem prawdopodobieństwa. Może filozofia wkrótce zostanie zdominowana przez matematykę - nie można tego wykluczyć. Lub przez chemię lub fizykę.

Gdyby uznać, że moje definicje są trafne i co za tym idzie wszystkie myśli ludzkie służą ochronie, rozwojowi genu a także porównywaniu ważności genów można byłoby inaczej spojrzeć na myślenie abstrakcyjne i myślenie twórcze. Więcej byłoby w tym chemii, fizyki i matematyki aniżeli obecnej filozofii. Byłaby to po prostu nowsza filozofia.

Trudno się zgodzić z takim myśleniem o sobie samym - jednak nie widzę wyraźnego zaprzeczenia tej teorii. Wiele rzeczy tu pasuje do siebie niewiele nie pasuje.
One bardzo ładnie i trafnie definiują te pojęcia - ale jest to trafność w granicach poza-filozoficznych. Czyli nie da się z tego zbudować żadnej etyki, żadnej metafizyki, żadnego światopoglądu.

Ani fizyka, ani matematyka, ani żadna inna nauka nie jest w stanie zdominować filozofii (ani stać się dowodem jakiejś filozofii). O ile coś takiego by się jej udało, o tyle przestałaby być nauką, a zaczęłaby być ideologią.

Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie temu, żeby filozof mówił: według mojego modelu, rzeczywistość rozwija się w taki i taki sposób na skutek działania takich a takich reguł. I może się przy tym dowolnie posiłkować matematyką, fizyką, biologią czy medycyną. Należy jednak przy tym pamiętać, że te same fakty naukowe mogą zostać równie dobrze wykorzystane w zupełnie innym modelu. Matematyka jest techniką bardzo ogólną (to w sumie są wzory ludzkiego myślenia, zapisane w precyzyjnej formie), a fizyka i inne nauki przyrodnicze są tak mocno związane z istotnymi elementami naszego codziennego życia, że każda sensowna filozofia musi się do nich odnosić.