ďťż

30 maja - Notatki połamańca - Nalewka Salomona

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Bardzo nie lubię dopłat.

Szczególnie, gdy chodzi o pieniądze.


        YouTube: Money. Liza Minnelli i Joel Grey
I jeśli to ja muszę je dopłacać.

Oczywiście, nie przesadzam z tym nielubieniem. Na przykład dam się namówić, żeby mi dopłacano. Dobrowolne dopłaty także zniosę:
Ale już taki n,a ten przykład, podatek wywołuje we mnie zdecydowane obrzydzenie.
Obniżenie podatku. Zachowanie wieku emerytalnego. To wszystko jest jak miód dla uszu!

No dobrze, dworować sobie można - ale niejeden faktycznie ledwo wiąże koniec z końcem, albo nad siły pracuje, albo tylko dlatego wiąże, bo pracuje nad siły. I naprawdę nie ma w tym nic dziwnego, że ktoś taki chwyta się nadziei wielkich obietnic.

Problem w tym, że nalewanie z próżnego kończy się, powiedzmy, różnie.

Różnie od optymistycznych oczekiwań.

Prawie sto lat temu, gdy I wojna światowa dobiegła końca, niemieckie wojska wycofujące się z Francji zalewały wodą francuskie kopalnie węgla. Wkrótce potem działające niemieckie kopalnie w Zagłębiu Ruhry znalazły się pod francuską okupacją. Ale rząd Niemiec nie chciał, żeby Francuzi czerpali zyski z niemieckich kopalń; niemieckim górnikom także na tym nie zależało. I dlatego wypłacał górnikom pensję za to, żeby mogli sobie pozwolić nie pracować dla Francuzów.

Taka operacja nie miała jednak pokrycia w mocno nadszarpanym wojną budżecie. I wkrótce trzeba było dodrukowywać pieniążki. Doszły do tego jeszcze inne perturbacje i na skutki nie trzeba było długo czekać:
Taki był skutek ratowania górnictwa za pomocą nalewania z niczego. Niektórzy z nas pamiętają także efekty ratowania gospodarki za pomocą podobnej techniki.
A jednak idea obniżenia podatków przy jednoczesnym ogromnym wzroście wydatków budżetu wydała się ostatnio większości polskich wyborców obiecująca.

Może pomyśleli sobie: jak się nowy rząd weźmie za tych marnotrawców i aferzystów, to zaoszczędzi tyle, że i z mniejszymi dochodami więcej będzie miał do wydania?

Tyle, że nawet najskuteczniejsze zwalczanie marnotrawstwa, korupcji i afer nie daje zauważalnych skutków w skali roku czy kilku lat. Tym bardziej, skutków finansowych. I tym bardziej, tak gigantycznych, jak te, które byłyby niezbędne, żeby pieniędzy nie trzeba było masowo dodrukowywać.

A i co do tej skuteczności w zwalczaniu też można mieć tu historycznie uzasadnione wątpliwości.

Zresztą, skoro o historii znów mowa, to nawet za Piłsudskiego ludzie było przekonani, że jest tak źle, bo władza kradnie.

Mimo to rozumiem sprzedawcę tej wyborczej nalewki Salomona. Bo w końcu ludzie ją tłumnie kupili. Cel został już osiągnięty.

Nalewać nie będzie trzeba.

A jak nawet, to może kto inny będzie pił.

Czego pomysłodawcy tego projektu z całego serca i z niemal szczerego współczucia życzę.



    Może nie będzie tak źle?
    1.
    Duda jest prawnikiem, znaczy potrafi myśleć logicznie
    2.
    Skoro potrafi myśleć to nie otoczy się doradcami ekonomicznymi w stylu Maciarewicza, wyciągającego z czarodziejskiego kapelusza dowolne króliczki.
    3.
    Na jego miejscu jak miałbym wybierać miedzy zepsuciem gospodarki a dymisją to wybrałbym to drugie z przeproszeniem wyborców za swoje obietnice.

    Póki co to jest w komfortowej sytuacji, może sobie zgłaszać różne bzdurne projekty, sejm z większością PO i tak je odrzuci - to PO będzie winna zdaniem ciemnego ludu.
    Sytuacja mu się skomplikuje jak PiS będzie miał większość w sejmie.
    ... ale zauważmy, że kaczuchy już były u władzy i gospodarki nie popsuły
    Dlaczego?
    Bo dowolny, wykształcony ekonomista byłby idiotą gdyby chciał wprowadzić w życie wszystkie obietnice Dudy.
    Dowolna partia, w tym PiS nie znajdzie doradców - ekonomicznych idiotów.

    P.S.
    Maciarewicz co prawda znalazł eksperta, prof. jakiejś tam uczelni który poparł jego zamachowe tezy .. ale jak się okazało ów znał się na lotnictwie bo w dzieciństwie budował modele samolocików plus widział katastrofy lotnicze w Internecie - marnie się to dla owego eksperta skończyło, chyba z uczelni go wywalili dnia Nie 5:56, 31 Maj 2015, w całości zmieniany 3 razy
    byłem tu i okazuje sie,,ze ty mimo IE,musisz dopłacać..?
    jest modalnośc-wolna wola,choc zniewolona,dopłacasz dona zewnatzr ,komus niezależnemu od twojej woli,chyba ,ze tak sam dla siebie wymyslasz sobie dłuznika i jemu płacisz ,czyli sobie,ALBO bozia to wszystko ci nadaje;
    jednoczesnie nadaje i ESSE ES PERCIPI,CZYLI OSIOŁKOWI W ŻŁOBY... ;
    A JA SKAD SIE WZIĄŁEM?
    ZDRÓWKA ZYCZE I POZDRAWIAM WSZYSTKICH ZAANGAZOWANYCH...
    Rafale, trudno powiedzieć, jak będzie. W jednym z poprzednich felietonów (Polubić Dudę) pisałem, że z punktu widzenia polityki prezydentura Dudy jest faktem a prezydentura Komorowskiego - przeszłością i że trzeba z tego wyciągnąć praktyczne wnioski. Z jednej strony starać się wychować Dudę na prezydenta wszystkich Polaków (czyli przekonać go, żeby szanował poglądy inne niż jego nie tylko słowami, ale także czynami), oraz żeby PiS nie dostał się do władzy.

    Na fb ktoś mi w odpowiedzi na ten felieton napisał, że jestem "małej wiary", bo nie wierzę w sukces dudzinego planu. Ktoś inny zaś wyraził przypuszczenie, że ludzie głosowali na Dudę nie ze względu na jego plan, lecz z innych powodów. Wszystko być może, chociaż zauważ, że jeszcze parę miesięcy temu Komorowski był ponad dwa razy bardziej popularny od Dudy - ergo, to kampania wyborcza Dudy (czyli plan Dudy) zadziałała.

    Co do wspomnianego eksperta, to którego z nich masz konkretnie na myśli?


    Zbyszku, ty piszesz o jakichś swoich abstrakcyjnych wyobrażeniach, a nie o idealizmie empirycznym.
    To co zacytowałem było w TV.
    https://www.youtube.com/watch?v=VAQ-nPS-g3I

    Chyba o tego prof. Obrębskiego chodziło - oglądał płonące stodoły plus pracujące silniki odrzutowca jako pasażer - dlatego zna się na lotnictwie i jest ekspertem Maciarewicza.

    http://wyborcza.pl/1,76842,14617664,_Sklejalem_modele____Widzialem_wybuch_w_szopie___Kompromitacja.html
    Sklejałem modele samolotów". "Widziałem wybuch w szopie". "Latając samolotami, oglądam skrzydła". Eksperci Macierewicza przedstawili w prokuraturze swe kompetencje, nie przedstawili dowodów na wybuch tupolewa

    ... a tu jest dobry kabaret, jakim pośmiewiskiem byliśmy za granicą:
    https://www.youtube.com/watch?v=wR7Zi59V4WI dnia Nie 20:30, 31 Maj 2015, w całości zmieniany 2 razy
    WIĘC POCO MNOŻYC NAZWY I byty NADAREMNIE,A POWIEDZIANO" NIE POŻĄDAJ ZONY SWEGO BLIZNIEGO NADAREMNIE!"

    JESLI ie JEST MATERIALIZMEM IDEII,CZY MATERIALIZMEM IDEALNYM,TO praxis TA WŁASNIE,KTÓRĄ UPRAWIAMY JEST NAJLEPSZM NA TO DOWODEM.
    dobranoc!
    IE nie jest materializmem; jest amaterializmem semiotycznym: opiera się na stwierdzeniu, że na poziomie ontologii, czyli na poziomie rozważań o tym, co stanowi podstawę rzeczywistości, materia jest konstruktem nieprawidłowym językowo. IE jest jednak w pewnym sensie faktycznie "materializmem idei" o tyle, że traktuje materię dokładnie tak, jak pojawia się ona w naukach ścisłych: jako zbiór struktur informatycznych.
    IE to Internet Explorer, downy ze Stumilowego Lasu to upośledzeni, a wuje, to jednak zbóje.
    Ale niedługo i tak rządzić będzie PiS- i to wszystko pójdzie się j**ać! W szczególności Internet Explorer.
    Aha, ave Rydzyk!
    Był taki film z serii katastrofy lotnicze gdzie wina naszych pilotów jest ewidentna bo kapitan jest bogiem na pokładzie dowolnego samolotu.
    Fakty które zapamiętałem były takie:
    A.
    Wieża wielokrotnie powtarzała "nie ma warunków do lądowania"
    B.
    Nasz samolot się uparł że "będziemy lądować"
    C.
    Wieża zwariowała - próbuje połączyć się z górą co w tej sytuacji robić - odmówić prawa do lądowania prezydentowi to przecież afera polityczna
    D.
    Nasz samolot: jednak spróbujemy wylądować
    E.
    Piloci to jacyś amatorzy bo:
    - nie ustawili czegoś tam co powodowało fałszywy odczyt rzeczywistej wysokości
    - jak zeszli nisko i stwierdzili że nie da się wylądować to włączyli automatyczne odejście od lądowania podczas gdy jakiś tam przełącznik uniemożliwiał taki manewr

    Podsumowując:
    1.
    Gdyby pilot był sam w samolocie wojskowym, to może sobie "próbować" wylądować
    2.
    W przypadku samolotu pasażerskiego komunikat "nie ma warunków do lądowania" jest jednoznaczny - tu można robić próbę lądowania gdy nie ma alternatywy odejścia na inne lotnisko (np. brak paliwa) .... szczególnie że piloci wiedzieli iż to lotnisko jest lotniskiem wojskowym słabo wyposażonym, rzadko używanym.
    3.
    Piloci byli pod naciskiem, wiedzieli ze załoga prezydenckiego samolotu która wcześniej odmówiła lądowania naszemu prezydentowi (Kaczyńskiemu) w Gruzji z powodu działań wojennych została zwolniona z pracy. dnia Pon 5:32, 01 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
    Zgiń, przepadnij Rafałku niecny, bo miodkiem cuchniesz!
    no to mamu powrót do berkeleya,INFORMACJE=WRAŻENIA ,tylko kłopot jest z INTERSUBIEKTYWNOSCIA ;wszyscy jestesmy zlepkami informacji.., a jednak NOŚNIK musi byc..,a jednocześnie uznajemy siebie jako podmioty,które sie komunikuja,czy nie?,also jestesmy razem z wszechświatem rozszyfrowana (przez samych siebie) bajka;
    jednak uznajemy nauki i to co one badaja,wiec wracamy do LENINA i jego polemiki z MACHEM I AVENARIUSEM;
    CO NAUKI BADAJA ?...:NIEZALEZNA OD NASZEJ WOLI zewnetrzna rzeczywistośc,a te JAKO TAKA NAZYWAMY MATERIĄ.
    CZYŻBY CHODZIŁO TYLKO O SŁOWA? NIE,BOWIEM MAMY historie, i materialna praktyke,KAPITALIZM I WIELKI ZŁODZIEJSTWO,nazywane czasami "dilalektyczna gra=walka przeciwieństw- WŁASNOŚC PRYWATNA/KONKURENCJA,a to nazywa sie WALKA KLAS...
    Nie ma takiego problemu. Nośnikiem informacji jest to, co jest doświadczane jako istniejące: "ja istnieję". Czyli każdy poznający, świadomy podmiot. A nauki, jak wiadomo, badają struktury informatyczne.

    Nauka bada nie to, co jest niezależne od woli, lecz to, co obserwatorzy (czyli przetworniki informacji: nie mylić z poznającym podmiotem) mogą przekazywać sobie wzajemnie w sposób umożliwiający im wykrycie i korektę błędu w przekazie. Tak, nazywa się to materią - ale z materią w sensie ontologicznym nie ma to żadnego związku. Taki związek usiłuje dodać do materii dopiero filozofia, i każda czyni to na swój własny sposób.

    Walka klas nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. To nadbudówka, która pasuje do prawie każdej ontologii.
    Jarek tak mądrze nieraz pisze, a czasem taki z niego zbój normalnie!
    [quote="wujzboj"]Nie ma takiego problemu.[/quote]

    Ile jest warta nauka bądź wiedza człowieka, który został połamany, to znaczy uległ połamaniu, uległ gdyż dopuścił siły "wyższe", albo inaczej mówiąc poddał się im?
    Oczywiście można powiedzieć że nauka każdego człowieka jest "gówno warta". Tylko trzeba sobie zdawać z tego sprawę, co to takiego jest gówno, a także co się stało gdy się połamało?

    Człowiek a i stwór wszelaki ma powiedzmy dwie drogi rozwojowe, niejako przeplatające się z sobą:
    - zdobycie
    - utrata zdobyczy
    Każde zdanie kończy kropka jak gówno pozostałe po zdobyczy. Ale to gówno staje się początkiem nowego zdania.

    Ludzie mizerni zdają się na prawdy podane przez innych. Wtedy im się wydaje, że zdobyli rzeczy i prawdy wespół z innymi, w dobrotliwym podziale wspólnego chleba. I tacy ludzie również wspólnie srają na rzeczywistość, aby zasrać nowe kiełkujące samo z siebie.


    Człowiek a i stwór wszelaki ma powiedzmy dwie drogi rozwojowe, niejako przeplatające się z sobą:
    - zdobycie
    - utrata zdobyczy
    Każde zdanie kończy kropka jak gówno pozostałe po zdobyczy. Ale to gówno staje się początkiem nowego zdania.



    Zwierz wszelaki ma dla zdobyczy tylko dwie drogi - albo ją zjeść, albo puścić wolno i tu można postawić kropkę (na tej zdobyczy). Koniec i kropka jak to się mówi, a zwierz idzie dalej.
    Na to wychodzi, że utrata zdobyczy występuje jako droga rozwojowa u ludzi bez kłów, pazurów, serca i takich tam...no i wtedy można postawić trzy kropki (?)
    to znaczy koniec i jest się w czarnej dupie
    i jak nic dupa blada

    Nie ma takiego problemu. Nośnikiem informacji jest to, co jest doświadczane jako istniejące: "ja istnieję". Czyli każdy poznający, świadomy podmiot. A nauki, jak wiadomo, badają struktury informatyczne.

    Nauka bada nie to, co jest niezależne od woli, lecz to, co obserwatorzy (czyli przetworniki informacji: nie mylić z poznającym podmiotem) mogą przekazywać sobie wzajemnie w sposób umożliwiający im wykrycie i korektę błędu w przekazie. Tak, nazywa się to materią - ale z materią w sensie ontologicznym nie ma to żadnego związku. Taki związek usiłuje dodać do materii dopiero filozofia, i każda czyni to na swój własny sposób.

    Walka klas nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. To nadbudówka, która pasuje do prawie każdej ontologii.


    no to juz zupełne KINO;
    alez bada to co niezalezene od obserwatora jak i to co od niego zależne,OBSERWATOR NADAJE INFORMACJA TO MATERIA!
    wola ,czy intencja,jebał pies jak zwał to aktywana postawa wymuszona w procesie EWOLUCJI,A TO HISTORIA I PRAKTYKA WYMIANY MATERII Z OTOCZENIEM;
    podmiot,czyli JA jest takimże produktem wymiany materii i informacji'INFORMACJIA DOTYCZY CZEGOS,TEGO CO ISTNIEJE NIEZALEZNIE OD MOJEJ I TWOJEJ WOLI,CZY CHCE TEGO,CZY NIE CHCE,MATERIA ISTNIEJE,DALEJ,JAK NIE ISTNIEJE ZADEN PODMIOT,CZEGO WŁASNIE DOTYCZY działalnosc!! nnaukowa;obserwator dajmy na to poszedł do kina,materia trwa...,a w kinie idzie IDA,ALBO POKŁOSIE,LECZ i w kinie płynie czas,choc aktorzy to nie obserwatorzy,ich role tym bardziej,choć informacja dociera ,ale nie wzajemnie,rezyser zaposredniczony przez społeczeństwo,za posrednictwem "srodka przekazu" nadaje,o korekcie błedu nie ma mowy,on jest apodyktyczny i propagandowy,a że HEGEL podpowiada nam,ze dzieło sztuki przybliza nas do POJECIA,my w tej sytuacji jesteśmy bierni wobec nadawcy...

    nauka nie kreuje ontologii tj. BYTÓW,teorie sie zmieniajazmienia sie ontologia "naukowa" ale materia jest dalej taka sama jak była...;

    Z TEGO CO PISZESZ wynika,ze pływamy sobie nie wiadomo w czym,tj. w jakiejs INFORMACJI dotyczacej NICZEGOsame "zera i jedynki"

    walka klas dotyczy tylko jednej ontologi,ontologii bytu społecznego,a wiec praktyki MATERIALNEJ TUT COURT...
    ZDRÓWKAZYCZE,WCZORAJ SKOŃCZYŁEM DRUGA SERIE RENTGENOTERAPII, O 3 RANO AUFSTEHEN BAUCHSCHMERZEN,MORFINY NIE BIORE,I tu wymieniamy informacje ,która dotyczy ONTOLOGII nie tylko BÓLU..
    oczywiście ,twierdzisz,ze wymieniamy infrmacje,ale nawet wiecej że wymieniamy informacje o INFORMACJI,ALE SAM PROCES WYMIANY JAK I TREŚC to własnie materia...;

    przerwałem ,bo wtłaczył mi sie laptop,bateria,musiałem podłaczyc prądzisko...STRUMIEŃ ELEKTRONÓW,JAK DAWNIEJ MÓWIONO...

    PAROLE,PAROLE,PAROLE..dalida!
    DALIDA...bardzo piekna piosenka..w jej wykonaniu(yutube)



    PAROLEs,PAROLEs,PAROLEs..Dalida!


    Słowa w liczbie mnogiej - Karmelki, cukierki i czekoladki
    bardzo ładne...tzn. smaczne
    ach własnie,ale byłem tak zmeczony,ze napisałem "fonetycznie"
    spasiba!
    Ależ Zbyszku, nauka nie bada, "co", nauka bada,"jak".

    Nauka bada relacje pomiędzy tym, co bada. Nie dyskutuje, CO bada, ale bada, JAK się to zachowuje.

    Tak wygląda nauka od strony jej działania. Czyli tak wyglądają gołe fakty.

    Nauka jest więc po prostu przetwornikiem informacji. Nauka zbiera i przetwarza dane, układając te dane w struktury tak, aby dane dały się opisywać w systematyczny sposób. Nauka szuka teorii matematycznych modelujących te opisy. Nauka stara się budowań struktury tak, żeby modelowane matematycznie związki między nimi pokrywały stopniowo coraz to większy zakres różnorodnych danych. Byle tylko dane te spełniały wspomniany na wstępie warunek: przekazywanie ich pomiędzy obserwatorami (tj,. węzłami sieci informatycznej, zbierającymi i/lub przetwarzającymi dane) musi zawierać procedurę umożliwiającą wykrycie i korektę błędów w przekazie.

    Od tego wszystkiego do woli albo do materializmu jest jak stąd do Księżyca. Podobnie, jak od IE do woli. Pomalutku więc.

    ach własnie,ale byłem tak zmeczony,ze napisałem "fonetycznie"
    spasiba!


    i tak też ładnie
    https://www.youtube.com/watch?v=CFFv9H8-yuE

    Ależ Zbyszku, nauka nie bada, "co", nauka bada,"jak".

    Nauka bada relacje pomiędzy tym, co bada. Nie dyskutuje, CO bada, ale bada, JAK się to zachowuje.

    Tak wygląda nauka od strony jej działania. Czyli tak wyglądają gołe fakty.

    Nauka jest więc po prostu przetwornikiem informacji. Nauka zbiera i przetwarza dane, układając te dane w struktury tak, aby dane dały się opisywać w systematyczny sposób. Nauka szuka teorii matematycznych modelujących te opisy. Nauka stara się budowań struktury tak, żeby modelowane matematycznie związki między nimi pokrywały stopniowo coraz to większy zakres różnorodnych danych. Byle tylko dane te spełniały wspomniany na wstępie warunek: przekazywanie ich pomiędzy obserwatorami (tj,. węzłami sieci informatycznej, zbierającymi i/lub przetwarzającymi dane) musi zawierać procedurę umożliwiającą wykrycie i korektę błędów w przekazie.

    Od tego wszystkiego do woli albo do materializmu jest jak stąd do Księżyca. Podobnie, jak od IE do woli. Pomalutku więc.


    BEZ WOLI NIE DA RADY,
    JA-podmiot,samoswiadomy tak siebie i NIE-SIEBIE,ale zapośredniczony społecznie i historycznie,CZŁOWIEK SPOŁECZNY,żaden OBSERWATOR,czynny podmiot historyczny,połykam KARTOFLE czy informacje? jeśli informacje ,to własnie KARTOFLE,ABY JE POŁKNAC MUSIAŁEM -jako praktykujaca ludzkośc PRZEJSC ..CZAS HISTORYCZNEJ PRAKTYKI wymieniając materie i informacje ze swiatem OBIEKTYWNIE I NIEZALEŻNIE OD MOJEJ WOLI I wzrastajacej historycznie MOCY "PRZELICZENIOWEJ" ISTNIEJĄCYM;

    jak komu daleko,to jego...,wola jest DYSPOZYCJA OBLICZENIOWĄ MÓZGU,A NIE JAKIMS CZARODZIEJSKIM :"chce mi sie i juz.." świadomośc matematycznosci MATERII jest tez historyczna zaposredniczona przez SPOŁECZNO-LUDZKA PRAXIS,HISTORYCZNA SKALA BŁEDÓW POPEŁNIONYCH przez owa praxis jest ogromna i nieskończona,jak ludzkie poznanie, i tak w twoim przypadku przetwarzanie i strukturalizacja"informacji prowadzi do nieskończonościowego regresu,pzretwarznie informacji o informacji,o informacji... ,ale CZEGO?
    własnie materialnej budowy wszechzwiązku zjawisk,które MY NAZYWAMY MATERIA ...,A matematyka ma właśnie charakter PRAXIS konstruktywny,intelektualno/wolicjonalny,warunkowany PRAXIS ludzkiego społecznego bytowanie,sama mozliwosc matematyzacji poznania jest materialna z gruntu jako "praktykowanie" przez materialny mózg OBLICZENIOWOSCI-nie obliczalnosci,co wiemy od GOEDLA,TURINGA I INNYCH;
    właśnie wiemy,jesli mówisz o komunikowalnosci i obiektywnosci,to zapominasz o nosniku informacji?...,a prawda..., to tez informacja,lecz jesli tak, toTWÓJ,obserwator,bierny i pozbawiony woli,nie ma godnosci walczyc o swoja godnośc.., a prawda..., to tez informacja,ale inna DYSTYNKCJA BYTOWA...,
    ktos jednak ginie i krwawi,ktoś umiera z głodu..,a to też informacja...,a to ci dopiero!
    zapomniałes,ze byt materialny ma dystynkcje,LECZ WARTOŚCI NIE ISTNIEJA bez podmiotów wartoscii nie bedzie zadnych wartości/informacji na ZIEMI za jakies 5mld.lat...,prawda...,to tez wartosc...,godnosci tez nie bedzie,wiec informacji takze;
    swoje istnienie jednak maja dzieki INTELIGENTNYM NOSNIKOM "OBLICZENIOWOŚCI" ,które niszczeja,starzeją sie,choruja
    własnie ,co robia /
    ANO ZMIENIAJA STRUKTYRE MATERIALNA,...
    i to tez informacja,właśnie o czyms,materialnym;

    jeszcze razu informuje ,ze pozdrawiam serdecznie!


    Kartofel jest dokładnie tym, co z nim robisz lub możesz zrobić. Połykasz więc kartofel - czyli informacje Nie połykasz nic więcej ponad to, co się dzieje.

    Wolę zostawmy na razie, bo żeby o niej w ogóle mówić, trzeba zacząć od tego, KTO ma mieć wolę i CO za pomocą tej woli może przetwarzać. A to jest ta właśnie ontologia kartofla
    ja powiedziałbym,że jest to zupa kartoflana,przysmak biedoty europejskiej,dzieki któremu przetrwał niejeden naród;
    co by..nie powiedziec ,to tez informacja;
    pamiec operacyjna wzmaga sie w obliczu DYSONANSU POZNAWCZEGO I JEŚLI JA POŁYKAM KARTOFLA,TO TY TEZ I TU JEST MIEJSCE NA korekte;

    KOREKTA JEST ZNIESIENIE wielkij własności prywatnej,CO I TAK NIE ZAPOBIEGNIE korupcji..,czyli ukrytej informacji;

    a czym jest DOWÓD W SPRAWIE,jakiejkolwiek,czy to informacyjnej,czy materialnej...?
    W tym, czym jest kartofel, zawiera się także zupa kartoflana jako to, co z kartoflem można uczynić. Mamy tu więc strukturę zawierającą bliższe i dalsze konteksty, możliwości, skojarzenia. Zjadam kartofel - więc on już do twojej zupy nie trafi.

    A korekta? Tak, jednym ze sposobów korekty jest robienie tego samego i sprawdzanie, czy tak samo to nazywamy. Jak najbardziej należy do tego wspólne jedzenie ziemniaków.

    Ale nie chodzi w tym momencie o korygowanie naszego zachowania tak, aby spełniało jakieś etyczne wymagania. Chodzi o korektę błędu w przekazie danych. Na przykład, jeśli powiem ci, że z Słońce widziane z Ziemi ma średnicę kątową około 32 sekund łuku, to mogę potem sprawdzić, czy dobrze zrozumiałeś, i ewentualnie krok po kroku zmieniać moją wypowiedź tak, że w ostateczności odbierzesz tę treść poprawnie - i obaj będziemy wiedzieli, że odebrałeś ją poprawnie. dnia Wto 18:24, 02 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
    wujzboj [wuj zbój?] poinformował:
    "Kartofel jest dokładnie tym, co z nim robisz lub możesz zrobić. Połykasz więc kartofel - czyli informacje"

    To bzdurne zdanie. Zaraz bowiem ktoś uzna że informacje są naszpikowane "dez-oksy-chemo-mikro-fikołami" więc łykając informacje połykamy w istocie dezoksychemomikrofikoły.

    A przecież wystarczy powiedzieć po polsku:
    - Zjedz ziemniaki póki ciepłe. Posyp sobie szczypiorkiem.

    Jedząc ziemniaki, odczuwamy ich smak. Ten smak porównujemy ze smakiem zapamiętanym jako dobry. My nie wiemy ilu ludzi na świecie jadło podobne ziemniaki, ilu w tym było króli, książąt, biskupów, a ile zwykłych chamów.

    W każdym razie, ziemniaki przygotowane do jedzenia w sposób nowatorski, ziemniaki wyhodowane w sztucznym i przyspieszonym rozwoju nie będą miały tylu króli, książąt, biskupów i tylu zwykłych chamów, aby nam smakowały jak potwierdzona prawda.

    Na koniec wyjaśnię samo sedno rzeczy ciemnemu ludowi:
    >>>
    Informacja z łaciny, po polsku oznacza wyjaśnienie lub wiadomość.
    przykład:
    "Ugotowałam ci ziemniaki. Zjedz póki ciepłe. Posyp sobie szczypiorkiem"
    (jestem twoja)

    Gdyby zaś rzeczywiście chcieć "wyjaśnić" rozumowo co to są ziemniaki, to zapisaną maczkiem kartkę papieru trzeba by wygumować aby była jaśniutka.
    Najlepsze wyjaśnienie obywa się bez słów i bez liter.

    IE nie jest materializmem; jest amaterializmem semiotycznym: opiera się na stwierdzeniu, że na poziomie ontologii, czyli na poziomie rozważań o tym, co stanowi podstawę rzeczywistości, materia jest konstruktem nieprawidłowym językowo. IE jest jednak w pewnym sensie faktycznie "materializmem idei" o tyle, że traktuje materię dokładnie tak, jak pojawia się ona w naukach ścisłych: jako zbiór struktur informatycznych.

    nauka zajmuje się rzeczami-fizyka,nauki przyrodnicze;

    fizyka teoretyczna tworzy teorie na bazie danych empirycznych,stawia hipotezymjako modele teorii dedukcyjnych wykorzystując matematyke;
    historia nauki pokazuje,że SEN O TEORII OSTATECZNEJ jest własnie snem,ale baba neutronowa nie jest snem! dotyczy RZECZY ,a relacje miedzy rzeczami NISZCZY własnie materialnie przez oddziaływania...miedzy rzeczami tj.atomami..itd.

    jeśli zajmujemy sie semantyka,jezykoznawstwem,logika i metodologia nauk,zajmujemy się definicjami tj.relacjami ,referenCJami,poprawnosciami itd.;

    myla TOBIE SIE DWA POZIOMY ,dystynkcje BYTU,poziom epistemiczny i epistemologicznymw tym metodologiczny..;

    o poprawnosci teorii nie rozstrzyga metodologia ,rozstrzyga zaplanowanym,sztyczna sytuacja epiryczna,EXPERYMENT,A ON DOTYCZY.....M-A-T-E-R-I-I

    DOKONUJAC POMIARU SKACZESZ Z bytu pomyślanego,do bytu rzeczywistego i to wystarcza,ale tylko na chwilę:

    fizyka ciała stałego,atomowa,plazmy... to wszystko są RZECZY,a jak sie one maja,ze wzgledu na hipotezy /teorie rozstrzyga experyment,który dotyczy rzeczy...;
    oczywiście klsayczna mechanika analityczna jest teorią matematyczna i ma rózne modele ;np. hamiltonowski,moze nie dotyczyc niczego,jednak dotyczy,pochodzi ze zdrowego rozsadku-GALILEUSZ(METODA EKSPERYMENTALNA) i modelowania matematycznego-NEWTON
    ;
    ,LAGRANGE,HAMILTON

    jednak istnieje raczej coś niz nic'''

    teorie są skrótami ontologii na papierze

    twój zbigniew..
    Nauka nie zajmuje się "rzeczami" właśnie dlatego, że nauka nie bada, CO jest jej przedmiotem badań, lecz bada, JAKIE SĄ RELACJE pomiędzy przedmiotami jej badań.

    To filozof zastanawia się, CO jest przedmiotem badań nauki.

    I dlatego nauka bada struktury informatyczne. Relacje pomiędzy przedmiotami swoich badań. Tylko to i nic innego.

    Dzięki temu nauka jest wolna od ideologii, natomiast filozofia - nie. dnia Wto 21:33, 02 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
    [quote="zbigniewmiller"] [quote="wujzboj"] ...materia jest konstruktem nieprawidłowym językowo. [/quote] ...
    o poprawnosci teorii nie rozstrzyga metodologia ,rozstrzyga zaplanowanym,sztyczna sytuacja epiryczna,EXPERYMENT,A ON DOTYCZY.....M-A-T-E-R-I-I
    twój zbigniew..[/quote]

    Oczywiście zbigniewmiller oświadcza się jako pedał.

    Materia z łaciny to po polsku MATKA, a po rosyjsku MAĆ.
    Eksperyment z łaciny to po polsku PRÓBA, w znaczeniu "dotąd próbujemy doświadczyć matkę aż z tego coś wyjdzie.

    W słowniku języka polskiego sprzed 100 lat wskazano również, że eksperyment może być też "zjawiskiem sztucznie wywołanym", czyli dotyczy DZIEWORÓDZTWA.
    Myślę że MATCE może się przytrafić DZIECKO, jeśli ma silną wyobraźnię jego OJCA.

    Tak. Właśnie tak rozmnażamy się, się nam zdaje że zapładniamy MAĆ, MATKĘ, MATER, MOTHER czy nawet MUTTER.
    A OJCIEC to według naukowych materialistów kto?

    Kto to OJCIEC?
    Oczywiście ANTY-MATERIA.
    [quote="wujzboj"]Nauka
    nauka
    badań nauki.
    nauka bada
    nauka jest wolna [/quote]

    Chłopie, opamiętaj się!

    NAUKA JEST TO STOSUNEK WZAJEMNY POMIĘDZY NAUCZYCIELEM A UCZNIEM.
    A mi znów wydaje się inaczej. Tzn. nie wolę ma ktoś lub cos, a raczej to Wola "ma" cokolwiek, wszystko. Bez Woli nie zachodzą żadne oddziaływania, ani procesy- jedyne, co istnieje bez Woli, to Niebyt, czyli stan bez jakichkolwiek oddziaływań, poza wirtualnymi. W tym ujęciu Wola jest Bogiem, który "wzbudza" Naturę z Niebytu. I Wola "może" wszystko. Lecz, gdy za sprawą Woli, utworzy się cokolwiek realnego, jakiś obiekt- już nie może on wszystkiego, bo jest ograniczony swą formą oraz funkcją, sposobem oddziaływania.
    BARDZO SIE CIESZE Z 3 OSTATNICH POSTÓW,KTÓRE traktowane powaznie moga byc zabawne;
    niestety całkowicie opanowany jestem przez ból,co nie znaczy ,ze macie prawo traktować mnie LEKCE,choc wcale tak nie uwazam,tak tylko sie spowiadam z róznych skojarzeń NATYCHMIASTOWYCH ..A PROPOS..
    Zbyszku, jak zdrowie ci się poprawi (a niech to się stanie jak najprędzej), wróć proszę do tej rozmowy.
    [quote="wujzboj"]Zbyszku, jak zdrowie ci się poprawi (a niech to się stanie jak najprędzej), wróć proszę do tej rozmowy.[/quote]

    Ale on nie chce być zdrowy!
    On chce być pełnoprawnym członkiem tego społeczeństwa. A mamy SPOŁECZEŃSTWO NIEPEŁNOSPRAWNYCH.
    No bo ludzie walą do lekarzy, aż czarno w przychodniach. Tak mi mówiono - ja nie przychodzę do przychodni. Nie lubię utartych chodników przychodzenia dokądkolwiek po cokolwiek.

    Społeczeństwo jest organizacją niepełnosprawnych. Normalny ludź nie może sam z siebie naprawić kranu - musi wezwać hydraulika.
    Normalny ludź niepełnosprawny nie może sam rozstrzygnąć żadnej sprawy z innym ludziem - musi posłużyć się specjalistą.

    Nie można samemu se wyrwać zęba albo zaleczyć - trzeba iść do przychodni. Nie można zakaszleć se samemu dla siebie, Nie można kichnąć w nos kobiecie. Musi wystąpić odpowiedni laryngolog albo ksiądz, ksiądz sakramencko uzdolniony do wiązania tego co samemu nie można rozwiązać.

    Mógłbym mnożyć przykłady. Ale wolę się samemu z siebie napić czerwonego wina. szkoda że nie mam akordeonu, bo bym se zagrał.
    Pammiętajcie!
    My jest Mną a Wy jesteście NIEPEŁNOSPRAWNI.
    O!
    https://www.youtube.com/watch?v=-u2jnvVH19A