ďťż

Jak się mają do siebie nauka, filozofia, teologia

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Kiedyś tam, na początku drogi poznawczej ludzkości była praktycznie wyłącznie filozofia - dziedzina rozważań. Przetwarzała masę zagadek, strachów i bardzo niewiele realnych danych.
Nauka była w powijakach absolutnych, za to większe pole do popisu miały religijne zabobony...
W miarę zwiększania się ilości obserwacji, ilości gromadzonych danych filozofia ulegała organizacyjnemu podziałowi - wyodrębniały się z niej konkretne dyscypliny naukowe. Nauki tzw przyrodnicze i ścisłe najwcześniej poszły swoją drogą: prawo już sporo ponad 2 tys lat temu, a taka np. psychologia prawie przed chwilą.
Teologie w różnych rejonach świata i różnych okresach zajmowały różne miejsca w peletonie aktywności umysłowej ludzi. Dzisiaj są już tylko wynaturzeniem myśli, reliktem zakorzenionym w starożytnych mitach.

Filozofia i nauka nadal są w najszerszym rozumieniu tym samym - dążeniem do poznawania i rozumienia świata. Stosują te same rozumne metody poznawcze; argumentacja, dyskusja, wątpienie, sprawdzanie.

A teologia to pokraczne połączenie filozofii z bajkopisarstwem. Zajmuje się tworzeniem, rozwijaniem, usprawiedliwianiem mitologii własnej religii bez kontaktu ze światem. Gdyby teologie opisywały Bogów rzeczywistych i odpowiadały na pytania dotyczące problemów realnych byłyby po prostu fragmentem nauki. A nie są.

To tak z grubsza.



Gdyby teologie opisywały Bogów rzeczywistych i odpowiadały na pytania dotyczące problemów realnych byłyby po prostu fragmentem nauki. A nie są.
To tak z grubsza.

Każdy ma prawo do własnego zdania, ale nie do własnych faktów

No tylko szkoda, że nigdy takiego "faktu" w swoim światopoglądzie nie wskazałeś

"Zgodnie z teorią prawdopodobieństwa indukcyjnego prawdopodobieństwo początkowe wszelkich praw i teorii naukowych jest równe lub bliskie zeru dla każdego, dostatecznie dużego, uniwersum a zatem żadna ilość zgodnych z nim wyników obserwacji nie jest zdolna zwiększyć ich początkowego prawdopodobieństwa i zbliżyć go do jedności. (...) Głównie za sprawą wysiłków K.R. Poppera okazało się jednak, że niezależnie od dostępnych świadectw empirycznych wszystkie teorie mają zerowe prawdopodobieństwo. Konsekwencją tego jest sąd, że wszystkie teorie są nie tylko w takim samym stopniu nieudowodnialne, ale i nieprawdopodobne"


A w jaki sposób określasz to prawdopodobieństwo? To tak jakby powiedzieć że prawdopodobieństwo istnienia Boga to 50% bo albo jest albo nie ma.

A w jaki sposób określasz to prawdopodobieństwo?

No właśnie nie da się go w sumie określić bo wszystkie takie próby skończą się błędnym kołem, regresem ad infinitum lub aprioryzmem

Cała historia nieudanych prób z tym związanych jest opisana u Poppera w Logice odkrycia naukowego, rozdział X

Problemy są bardziej epistemologiczne niż liczbowe bo nawet jak masz jakąś metodę probabilistyczną to musisz określić prawdopodobieństwo tej metody przy pomocy nowej metody, potem tej nowej metody przy pomocy kolejnej nowej metody i tak w nieskończoność - regres ad infinitum

Dodatkowo z hipotezami naukowymi jest taki problem, że nie są "w jednym kawałku" ale składają się z szeregu mniejszych twierdzeń i hipotez, które z kolei składają się z szeregu założeń i tak do nieskończoności. Próby szacowania tutaj jakiegoś prawdopodobieństwa poszczególnych twierdzeń w skali 0=>1 są również niemożliwe. Probabilizm jest ślepym zaułkiem

Ale zahipnotyzowane prymitywnym scjentyzmem ateistyczne klony nie mają o tym wszystkim nawet cienia zielonego pojęcia i cały czas są jeszcze na etapie rozumowania przedszkolnego "naukowy = udowodniony"


Rzucę ciekawym przykładem z pewnej audycji, bo trochę się w niej o nauce przewinęło.

"W nauce nie ma twierdzeń absolutnie pewnych. Nauka nie jest pewna. Wszystkie zdania w nauce są hipotezą. Wiele teorii dawniej wydawało się być absolutnie pewne i absolutnie prawdziwe np. teoria grawitacji Newtona, która odnosiła tryumfy bo dzięki niej odnajdywaliśmy nowe planety, czy ciała niebieskie. Jego teoria padła. Według Newtona za zjawiska grawitacyjne odpowiadają siły grawitacyjne. (ten przykład obrazuje, sytuacje, w której teoria, która wydaje się być absolutnie pewna mimo to jednak pada.) Weedług Einsteina sił grawitacji nie ma. Zjawiska grawitacyjne są wynikiem geometrii czasoprzestrzeni(...)Nawet najlepiej ugruntowana empirycznie teoria może w końcu paść. W nauce nie ma twierdzeń absolutnie pewnych, absolutnie udowodnionych. Dzięki temu nauka się rozwija." - prof. zw. dr hab. Kazimierz Jodkowski

Na podstawie błędnej teorii Newtona można było wyciągać pewne poprawne wnioski, a jednak teoria nie wytrzymała próby czasu.

Link do audycji:

http://watchtower.org.pl/forum/topic/3980-kierowana-przez-boga-ewolucja-lub-bezposrednie-stwarzanie-a-kwestia-okupu-jezusa/


Na podstawie błędnej teorii Newtona można było wyciągać pewne poprawne wnioski, a jednak teoria nie wytrzymała próby czasu


Błędna teoria flogistonowa też miała poprawne przewidywania i wnioski, na przykład słusznie uważała że rdzewienie i spalanie jest procesem utleniania. Błędna teoria geocentryczna teź miała dużo poprawnych przewidywań, nawet więcej niż kopernikowska (nawet Wikipedia to przyznaje). Kuhn napisał całą książkę o tym. Jak widać ani poprawne przewidywania, ani nawet mnogość potwierdzeń nie są w stanie dowieść prawdziwości jakiejkolwiek hipotezy. Nie wspominając już o tym, że jak wiadomo ogólnie, poprawne przesłanki mogą prowadzić do fałszywych konkluzji i na odwrót, co zdarzało się również niejednokrotnie w samej nauce (na przykład hipoteza gorączki połogowej Semmelweisa, która miała poprawne przesłanki ale już całkowicie błędne wnioski)


Na podstawie błędnej teorii Newtona można było wyciągać pewne poprawne wnioski, a jednak teoria nie wytrzymała próby czasu


Błędna teoria flogistonowa też miała poprawne przewidywania i wnioski, na przykład słusznie uważała że rdzewienie i spalanie jest procesem utleniania.Błędna teoria geocentryczna teź miała dużo poprawnych przewidywań, nawet więcej niż kopernikowska (nawet Wikipedia to przyznaje). Kuhn napisał całą książkę o tym. Jak widać ani poprawne przewidywania, ani nawet mnogość potwierdzeń nie są w stanie dowieść prawdziwości teorii

Z tym że prawdziwość teorii tez nie jest sprawa jednoznaczną.

Teoria Newtona jest nieprawdziwa w tym sensie, że wbrew temu co się ludziom niegdyś wydawało, nie stanowi jakiegoś uniwersalnego fundamentalnego prawa przyrody, sprawdzajacego się w każdej sytuacji. Są sytuacje w których nie potrafi ona dac jednoznacznych przewidywań (np. wplyw grawitacji Newtonowskiej na ruch fotonu) lub daje przewidywania wprost błędne (ruch peryhelium Merkurego). Wówczas potrzebna jest nowa, bardziej fundamentalna teoria potrafiąca poprawnie (w sensie rezultaty obserwacji wprost wynikają z teorii) opisać podane zjawiska. Taką rolę pełni obecnie OTW.

Niemniej jednak teoria Newtona nie została porzucona, i nadal jest prawdziwa tylko że teraz w tym sensie jako szczególny przypadek bardziej ogólnej teorii, który ze względu na swoja relatywna prostotę znajduje szerokie zastosowanie do opisu zagadnień szczegółowych, od opisu budowy planet i gwiazd, aż po ewolucję gromad galaktyk, gdzie zastosowanie ogolniejszej teorii byłoby niefektywne, ze wzgledu na trudności obliczeniowe. Zastosowanie teorii ogólnie nieprawdziwej, jednak w pełni stosowalnej w danym przypadku ma swoje uzasadnienie i pozwala osiągnąć lepsze przewidywania niż daloby zastosowanie pełnej, ale obliczeniowo niepraktycznej teorii.

Pewne opisy w nauce podlegają równiez reinterpretacji. Termodynamika fenomenologiczna, sformulowana w epoce cieplika, zachowała swoja postać dostosowujac się do nowej sytuacji gdzie w miejsce teorii cieplika przyszla mechanika statystyczna.

Czyli jedne teorie moga zastępowac inne jako fundamentalny opis, (dlaczego tak jest), ale niekoniecznie jako opis praktyczny czy ilościowy.
Zgadza się, tak jak pisałem nawet błędna lub częściowo obalona hipoteza może wciąż dawać niektóre poprawne przewidywania i całkiem nieźle sprawdzać się w określonych zakresach zastosowania

Gdyby teologie opisywały Bogów rzeczywistych i odpowiadały na pytania dotyczące problemów realnych byłyby po prostu fragmentem nauki. A nie są.
To tak z grubsza.
No to dorzućmy też coś dla uzupełnienia na temat tej tak ubóstwianej przez ciebie świętej krowy zwanej "nauką"... Głównie za sprawą wysiłków K.R. Poppera...
Popper różne rzeczy mówił. Nie zmienia to tego, że religijne brednie, które od 15 lat serwujesz naiwnym na forum, nie są fragmentem nauki.

Na podstawie błędnej teorii Newtona można było wyciągać pewne poprawne wnioski, a jednak teoria nie wytrzymała próby czasu
http://watchtower.org.pl/forum/topic/3980-kierowana-przez-boga-ewolucja-lub-bezposrednie-stwarzanie-a-kwestia-okupu-jezusa/
Religie zaś od tysięcy lat nie dały żadnej odpowiedzi na żadne pytanie.

Nie zmienia to tego, że religijne brednie, które od 15 lat serwujesz naiwnym na forum,
nie są fragmentem nauki.
Bzdura. Mechanika Newtona do dziś jest w naukowym użyciu.
Oczywiście choć Newton (Einstein i inni) byli dobrymi uczonymi, też się mylili, bo byli tylko ludźmi. Stąd teraz inni uczeni mogą poprawić ich błędy i posuwać naszą wiedzę do przodu

Ciekawe co poza swoją wiarą masz na to, że "naukowa wiedza" idzie do przodu a nie jedynie porusza się w kółko

Czy Ty jesteś botem, nieszczęśniku?
Pisałem tylko co jest co, a nie co daje co...
Tobie nawet nie próbowałbym sugerować, że nauka może dać coś więcej niż nieuctwo....

Czy Ty jesteś botem, nieszczęśniku?
Pisałem tylko co jest co, a nie co daje co...
Tobie nawet nie próbowałbym sugerować, że nauka może dać coś więcej niż nieuctwo....


Nie wciskaj ukradkiem swych scjentycznych kitów bo i tak każdy to widzi. Parę latek już tutaj dyskutujemy ze zindoktrynowanymi klonami waszego pokroju i wiemy co jest grane

Nie przypominam sobie żebym na tym forum propagował jakąś religię
za to przypominam sobie że od lat z przyjemnością demaskuję tu jako jedno wielkie kłamstwo ateistyczną propagandę w wykonaniu szarlatanów twojego pokroju
religijne brednie, które od 15 lat serwujesz naiwnym na forum, nie są fragmentem nauki. A kogo to obchodzi...
Ciekawe co poza swoją wiarą masz na to, że "naukowa wiedza" idzie do przodu a nie jedynie porusza się w kółko
Ty Jasiu jesteś tego dobrym tego dowodem, w przeciwieństwie do swych teistycznych przodków nie wierzysz już w to, że pioruny mają boskie pochodzenie. Scjentyzm zaorał nawet tak tępe przypadki jak wy, czyż to nie postęp.

Nie przypominam sobie żebym na tym forum propagował jakąś religię
To skończ z komedią "apologetyki" katolickiej i zacznij reklamować np. apologetykę islamską.
religijne brednie, które od 15 lat serwujesz naiwnym na forum, nie są fragmentem nauki. A kogo to obchodzi...
Przecież was religiantów to najbardziej obchodzi. Zdając sobie sprawę z nieprzypadkowego autorytetu nauki jako źródła o ogromnej wartości poznawczej a masakrującej starożytne zabobony, próbujecie ich nieudolnie bronić, bełkotliwie sprowadzając naukę do poziomu tychże starożytnych zabobonów.
Ciekawe co poza swoją wiarą masz na to, że "naukowa wiedza" idzie do przodu a nie jedynie porusza się w kółko
Ty Jasiu jesteś tego dobrym tego dowodem, w przeciwieństwie do swych teistycznych przodków nie wierzysz już w to, że pioruny mają boskie pochodzenie.
Scjentyzm zaorał nawet tak tępe przypadki jak wy, czyż to nie postęp.

Scjentyzm nic nie mógł zaorać gdyż jest już dawno obalony i tym samym błędny a zaorać to ty sobie możesz co najwyżej swoje pole u siebie na wiosce

Nie przypominam sobie nadal żebym apologetykę akurat katolicką uprawiał w dyskusjach z tobą, a co do apologetyki islamskiej to mnożą się jak króliki i jest ich coraz więcej w Europie dzięki samobójczym popisom europejskich lewaków twojego pokroju
więc niedługo jeszcze zatęsknisz do katolickiej apologetyki wziąwszy pod uwagę to, że teiści muzułmańscy w ramach swojej apologetyki po prostu obrzynają łby takim jak ty, zamiast się z nimi potulnie cackać tak jak ja
Nauka wysuwa jedynie hipotetyczne sądy o świecie, które wielokrotnie były zresztą obalane, więc twoje brandzlowanie się nauką pomoże ci tyle co umarłemu kadzidło.
Nie wspominając już o tym, że w ogóle nie formułuje ona uniwersalnych sądów o świecie i tym samym nie wchodzi na obszar sporów ateizm-teizm, więc leżysz podwójnie i jedynie wycierasz sobie nią gębę, zwyczajnie nadużywając jej
Nie ma żadnego sporu ateizm-tezim, tak samo jak nie ma żadnego sporu akrasnoludkizm-kranosludkizm, aelfizm-elfizm etc., po prostu nauka ucina brzytwą Ockhama wasze starożytne bóstwo jako zarówno nieudowodnione jak i nieprzydatne do wyjaśnienia czegokolwiek. I idzie tutaj w parze z ateizmem spuszczając do klozetu wszystkie brednie jakie nam tu opowiadasz.

Nie przypominam sobie nadal żebym apologetykę akurat katolicką uprawiał w dyskusjach z tobą, a co do apologetyki islamskiej to mnożą się jak króliki i jest ich coraz więcej w Europie dzięki samobójczym popisom europejskich lewaków twojego pokroju
Czyli katolicka "apologetyka" jest cieńsza tak od "europejskiego lewactwa" jak i apologetyki islamskiej, i nikogo nie potrafi już przekonać, sam jesteś tego dobrym przykładem. Tutaj akurat się zgodzę.
więc niedługo jeszcze zatęsknisz do katolickiej apologetyki wziąwszy pod uwagę to, że teiści muzułmańscy w ramach swojej apologetyki po prostu obrzynają łby takim jak ty, zamiast się z nimi potulnie cackać tak jak ja
Islam to religia prawdziwie monoteistyczna, nie jak katolicyzm z jego pogańskim a bluźnierczym kultem Maryi, podobno matki bożej i jednocześnie dziewicy, wiec z dwojga złego lepiej przejść na islam niż bełkotać jasiowe androny.
Nauka wysuwa jedynie hipotetyczne sądy o świecie, które wielokrotnie były zresztą obalane, więc twoje brandzlowanie się nauką pomoże ci tyle co umarłemu kadzidło.
"Hipotetyczne sądy o świecie" nauki (tablica Mendelejewa, mechanika kwantowa, genetyka, itd.) powiedziały nam więcej o otaczającej nas rzeczywistości niż tysiącletni bełkot wszystkich religii świata razem wziętych.
Nie wspominając już o tym, że w ogóle nie formułuje ona uniwersalnych sądów o świecie i tym samym nie wchodzi na obszar sporów ateizm-teizm, więc leżysz podwójnie i jedynie wycierasz sobie nią gębę, zwyczajnie nadużywając jej
Nie ma żadnego sporu ateizm-tezim, tak samo jak nie ma żadnego sporu akrasnoludkizm-kranosludkizm, aelfizm-elfizm etc., po prostu nauka ucina brzytwą Ockhama wasze starożytne bóstwo jako zarówno nieudowodnione jak i nieprzydatne do wyjaśnienia czegokolwiek.
I idzie tutaj w parze z ateizmem spuszczając do klozetu wszystkie brednie jakie nam tu opowiadasz.

To pokaż mi ateistyczny szarlatanie jakikolwiek oficjalny podręcznik do metodologii naukowej, zatwierdzony przez jakieś międzynarodowe gremium uznane jednogłośnie przez wszystkich naukowców, który mówi to samo co ty. Nie istnieje nic takiego więc po prostu fantazjujesz oszuście publiczny i tyle

A brzytewka Ockhama też ci niewiele pomoże bo ta zasada nie jest żadnym dogmatem, którego zasadność ktokolwiek by udowodnił, a wręcz przeciwnie

http://lewandowski.apologetyka.info/ateizm/czy-brzytwa-ockhama-neguje-istnienie-boga,387.htm

Bzdura. Mechanika Newtona do dziś jest w naukowym użyciu. Oczywiście choć Newton (Einstein i inni) byli dobrymi uczonymi, też się mylili, bo byli tylko ludźmi. Stąd teraz inni uczeni mogą poprawić ich błędy i posuwać naszą wiedzę do przodu.
Religie zaś od tysięcy lat nie dały żadnej odpowiedzi na żadne pytanie.

mat wytłumacz mi tępemu religiantowi, jak to jest, że coś takiego jak religia, która od tysięcy lat nie dała żadnej odpowiedzi na żadne pytanie ma się całkiem nieźle i nic nie wskazuje na to, aby miała wyparować z ludzkiego życia. To musi być gorzka pigułka do przełknięcia, dla sceptyków antyreligijnych, że bezużytecznie poznawczo religia nie okazała się przemijającym zjawiskiem, które pomogło nam się dostosować do wymagań środowiska. Wyraźnie widać ze stanowi stały i istotny aspekt funkcjonowania człowieka.
Błażej, teorie są modelami mającymi odzwierciedlać to co potrzebujemy obliczyć. Nowe lepsze modele muszą wyjaśniać dlaczego poprzednie były błędne i dlaczego jednak były w jakimś sensie prawdą. Tylko teiści próbują zrównać naukę z religią i zarzucić wiarę ludziom, którzy mają wiedzę naukową.

Jak ci tak źle w katolickim tolerancyjnym społeczeństwie to być może będzie ci lepiej w społeczeństwie muzułmańskim w którym ateistów się po prostu morduje za samo napisanie czegoś w Internecie
Nie jestem fanem Islamu ani tym bardziej zabijania za poglądy ale jak sobie z drugiej strony pomyślę, że oni się z wami cackać w ogóle nie będą tak jak my, to nawet mi was nie szkoda
Ciekawe skąd to wiesz skoro wszystkie te koncepty jakie wymieniłeś mogą być zastąpione czymś innym, jak to bywało wiele razy.
A poza tym tablica Mendelejewa to tak wspiera twój ateizm jak wypięta dupa poezję, więc nadal tylko nadużywasz szarlatanie autorytetu nauki, która pomoże ci tyle co umarłemu kadzidło
nic takiego nie robi bo jest w tej kwestii co najwyżej a-gnostyczna a nie a-teistyczna
tak samo jak nie jest a-malarska czy a-wędkarska
a ty jesteś jedynie parszywym ideologicznym oszustem
który wpycha ją tam gdzie ona nigdy nie miała zamiaru być.
pokaż mi ateistyczny szarlatanie jakikolwiek oficjalny podręcznik do metodologii naukowej, zatwierdzony przez jakieś międzynarodowe gremium uznane jednogłośnie przez wszystkich naukowców, który mówi to samo co ty.
Nie istnieje nic takiego więc po prostu fantazjujesz oszuście publiczny i tyle
A brzytewka Ockhama też ci niewiele pomoże bo ta zasada nie jest żadnym dogmatem, którego zasadność ktokolwiek by udowodnił, a wręcz przeciwnie
http://lewandowski.apologetyka.info/ateizm/czy-brzytwa-ockhama-neguje-istnienie-boga,387.htm
Nie musisz linkować swej katolickiej "apologetyki", mam ją w ulubionych, niezastąpione źródło rozrywki i humoru.

Jak ci tak źle w katolickim tolerancyjnym społeczeństwie to być może będzie ci lepiej w społeczeństwie muzułmańskim w którym ateistów się po prostu morduje za samo napisanie czegoś w Internecie
"Katolickie tolerancyjne społeczeństwo", nigdy nie istniało, ani nie istnieje, chyba, że w twojej pustej łepetynie, a islam (upraszczając i pomijając różnice szyicko sunnickie oraz inne) jest na poziomie średniowiecznego chrześcijaństwa więc nic dziwnego, że jest radykalne.
Nie jestem fanem Islamu ani tym bardziej zabijania za poglądy ale jak sobie z drugiej strony pomyślę, że oni się z wami cackać w ogóle nie będą tak jak my, to nawet mi was nie szkoda
Chrześcijańscy religianci też się nie cackali, mieli swój czas. A teraz lepiej martw się o siebie i pogański kult bałwochwalstwa który uprawiasz
Ciekawe skąd to wiesz skoro wszystkie te koncepty jakie wymieniłeś mogą być zastąpione czymś innym, jak to bywało wiele razy.
A być może, wciąż coś tam jest do odkrycia, jedno jest tylko pewne.
Żaden koncept naukowy nie będzie zastąpiony religijnym bełkotem.
A poza tym tablica Mendelejewa to tak wspiera twój ateizm jak wypięta dupa poezję, więc nadal tylko nadużywasz szarlatanie autorytetu nauki, która pomoże ci tyle co umarłemu kadzidło
"Autorytetu nauki"? Przecież nauka tyle nam mówi o świecie rzeczywistym jak każda inna wiara, jak wiara w to, że głupi Jasio przeniknie dłonią blat stołu czy jak wiara w Jehowe dzielącego się na troje.
nic takiego nie robi bo jest w tej kwestii co najwyżej a-gnostyczna a nie a-teistyczna
Bzdura. Naturalizm metodologiczny na którym oparta jest nauka w wystarczający sposób wyjaśnia zjawiska obserwowane we wszechświecie, nie zakłada on żadnego agnostycyzmu wobec Jehowy, skresla potwora.
Najlepiej ateistyczny charakter nauki obrazuje anegdota: Pierre Simon de Laplace, francuski astronom, pytany przez Napoleona, czemu w jego modelu Układu Słonecznego nie ma boga, odpowiedział: "Najjaśniejszy Panie, ta hipoteza nie była mi potrzebna".
tak samo jak nie jest a-malarska czy a-wędkarska
Na szczęście pomalować czy iść na ryby możemy, natomiast starożydowski bożek istnieje tylko w twoim wypranym mózgu.
a ty jesteś jedynie parszywym ideologicznym oszustem
Powiedział szarlatan reklamujący tzw. trójce świętą, tzw. matkę bożą, wino zamieniające się w krew, a chleb w ciało pewnego żyda z Nazaretu. Komiczne.
który wpycha ją tam gdzie ona nigdy nie miała zamiaru być.
Oczywiście trudno, żeby nauka chciała mieć coś wspólnego z prymitywnymi wierzeniami ludów pierwotnych, co najwyżej może je zaorać.
pokaż mi ateistyczny szarlatanie jakikolwiek oficjalny podręcznik do metodologii naukowej, zatwierdzony przez jakieś międzynarodowe gremium uznane jednogłośnie przez wszystkich naukowców, który mówi to samo co ty.
Oficjalne publikacje są bardziej dyplomatyczne niż ja, co nie zmienia istoty rzeczy, że metoda naukowa spuszcza do kibla
A brzytewka Ockhama też ci niewiele pomoże bo ta zasada nie jest żadnym dogmatem, którego zasadność ktokolwiek by udowodnił, a wręcz przeciwnie
Nie musi być dogmatem, po prostu jest wystarczająca aby załatwić twego bożka.
http://lewandowski.apologetyka.info/ateizm/czy-brzytwa-ockhama-neguje-istnienie-boga,387.htm
Nie musisz linkować swej katolickiej "apologetyki", mam ją w ulubionych, niezastąpione źródło rozrywki i humoru.

A to dobrze, ja mam za to kupę rozrywki jeżdżąc walcem po waszych metafizycznych bajeczkach

mat wytłumacz mi tępemu religiantowi, jak to jest, że coś takiego jak religia, która od tysięcy lat nie dała żadnej odpowiedzi na żadne pytanie ma się całkiem nieźle i nic nie wskazuje na to, aby miała wyparować z ludzkiego życia. To musi być gorzka pigułka do przełknięcia, dla sceptyków antyreligijnych, że bezużytecznie poznawczo religia nie okazała się przemijającym zjawiskiem, które pomogło nam się dostosować do wymagań środowiska. Wyraźnie widać ze stanowi stały i istotny aspekt funkcjonowania człowieka.
Religia to słodkie placebo żerujące na ludzkim strachu egzystencjalnym, stąd choć podaje urągające logice 'rozwiązania' większości ludziom wystarcza aby rozwiać wątpliwości.

Religia to słodkie placebo żerujące na ludzkim strachu egzystencjalnym, stąd choć podaje urągające logice 'rozwiązania' większości ludziom wystarcza aby rozwiać wątpliwości.

Skoro tak stawiasz sprawę. To, ci tak odpowiem: Ateizm "to słodkie placebo" dające złudne poczucie przynależności do "oświeconej" części ludzkości. Ateizm jest całkiem niezłą metodą polegającą na zamurowaniu w sobie tej piwnicy,w której wciąż jest żywe szukające Boga serce, i co ważne taka postawa to stagnacja intelektualna, bo przecież już na starcie nie pozwala mi przetestować "auta" w trasie, gdyż stwierdza, że to mój omam. ; )

Religia rozwiązuje wątpliwości ? Masz namyśli to, ze osoby wierzące nie mają wątpliwości odnośnie świata, na wszystko mają swoją jedyną pewną odpowiedź, wszystko ładnie wypielęgnowane i przypudrowane tanimi teoriami ?
Twoja wypowiedź, ani trochę nie trafia w moje odczucia na temat poruszanej kwestii, a przecież także jestem tym religiantem, któremu religia ma służyć jako tanie wytłumaczenie nieprostych spraw.

Wcale tak tego nie widzę, ani nie czuję. Wręcz przeciwnie, odkąd zacząłem świadomie (czyli kilka lat temu) podchodzić i rozważać kwestie mojej wiary i w ogóle światopoglądu to "rozkręcanie się" wiary nie zmniejszyło puli pytań, które jej sie stawia, mało tego wątpliwości rosną i staram się szukać dobrych odpowiedzi, rozważać to, co na duszy gniecie. Widzę w tym sens i nie przestaje poszukiwań.

Ateizm jest całkiem niezłą metodą polegającą na zamurowaniu w sobie tej piwnicy,w której wciąż jest żywe szukające Boga serce, i co ważne taka postawa to stagnacja intelektualna, bo przecież już na starcie nie pozwala mi przetestować "auta" w trasie, gdyż stwierdza, że to mój omam.
Religia rozwiązuje wątpliwości ? Masz namyśli to, ze osoby wierzące nie mają wątpliwości odnośnie świata, na wszystko mają swoją jedyną pewną odpowiedź, wszystko ładnie wypielęgnowane i przypudrowane tanimi teoriami ?
Wcale tak tego nie widzę, ani nie czuję. Wręcz przeciwnie, odkąd zacząłem świadomie (czyli kilka lat temu) podchodzić i rozważać kwestie mojej wiary i w ogóle światopoglądu to "rozkręcanie się" wiary nie zmniejszyło puli pytań, które jej sie stawia, mało tego wątpliwości rosną i staram się szukać dobrych odpowiedzi, rozważać to, co na duszy gniecie. Widzę w tym sens i nie przestaje poszukiwań.

Obawiam się, że im dłużej będziesz pytał, miał wątpliwości i poszukiwał, tym twa wiara będzie słabsza. Jakby co, ostrzegałem.

Póki co nie stwierdzono istnienia tego "auta", więc nie ma czego testować.
Obawiam się, że im dłużej będziesz pytał, miał wątpliwości i poszukiwał, tym twa wiara będzie słabsza. Jakby co, ostrzegałem

Mam wrażenie, że właśnie jest na odwrót. Kiedy nie pytałem i nie dopuszczałem wątpliwości do głosu to moja wiara była słaba, jak zapałkę można było ją złamać. To trochę jak z nauką. Wraz z poszerzaniem się wiedzy pula pytań nie maleje, a wręcz przeciwnie cały czas rośnie, ale przecież dzięki temu, że pytamy, mamy wątpliwości i szukamy nauka się rozwija. Myślę, że podobnie jest z wiarą religijną. Tylko, że ona ma bardziej osobisty charakter.

Moim zdaniem ateizm (rozumiany jako pewien światopogląd filozoficzny) jest zbyt wygodną postawą wobec świata. Łatwo rzucić kilka "niezniszczalnych" pytań i zarzutów wobec teisty np. "ty musisz cały czas udowadniać"; "dlaczego nieskończenie dobry Bóg pozwala na cierpienie"; "dlaczego twój Bóg się ukrywa"; "czemu w Jego życiorysie jest tyle sprzeczności"; "jak pogodzić historię naszej planety z osobowym Bogiem, który ma na nas oko"; "Biblia jest nielogiczna, dlaczego wierzysz jej treści"; "religia popada w konflikt z nauką" ect... I mierz się teisto z tym wszystkim ! I to jest właśnie fascynująca intelektualnie i duchowo przygoda, "zmuszająca" do szukania odpowiedzi na niełatwe pytania, przed jakimi stawiany jest teista. Łatwiej rzucić którymś z pytań potem usiąść wygodnie w fotelu i powiedzieć "jakoś to się tak samo wszystko stało, kiedyś to odgadniemy". Ateizm jest jednym ze sposobów patrzenia na świat. Ateizm przecież pytań eschatologicznych nie pozostawia bez odpowiedzi. Opis natury świata dokonany przez ateistę wydaje się szczelny, dobrze poukładany, bez błędny logicznie. Zachwycająco w prosty sposób tłumaczy każde przekonanie teisty (np. za pomocą ewolucji). Ale jak się bliżej przyjrzeć to wcale tak dobrze to nie wygląda. Z punktu światopoglądu ateistycznego także rodzą się problematyczne zagadnienia odnośnie natury świata. Mimo wszystko wydaje mi się (moje prywatne odczucie na tę chwilę), ze teizm chrześcijański wraz z całym swoim bagażem przekonań i wizji świata jest trudniej obronić od tej wizji proponowanej przez ateizm. I to jeden z powodów (ale nie najważniejszy i nieostrzygający) dlaczego kroczę ścieżką "wiary". Bo to trudniejsza ścieżka, z większymi wymaganiami, większym wysiłkiem, ale dobrze ukierunkowany wysiłek prowadzi do rozwoju.


@Błażej prawo grawitacji Newtona nie jest błędne. Jest wycinkowe.
Najprościej stosuję się do ciał niebieskich w naszym układzie.
Ciekawa dyskusja o tym na racjonaliscie. Wypowiedź vowthyna.

... Opis natury świata dokonany przez ateistę wydaje się szczelny, dobrze poukładany, bez błędny logicznie. Zachwycająco w prosty sposób tłumaczy każde przekonanie teisty (np. za pomocą ewolucji). Ale jak się bliżej przyjrzeć to wcale tak dobrze to nie wygląda. Z punktu światopoglądu ateistycznego także rodzą się problematyczne zagadnienia odnośnie natury świata.
No właśnie.
Dla mnie postawa ateistyczna z grubsza daje się opisać takim schematem:
Zamykam sobie mój system wiedzy w szczelne mentalnie opakowanie, określam z góry zakres pytań, które uważam za poprawne, a resztę uparcie i konsekwentnie ignoruję.
Ignorowanie pytań, problemów innych niż te "ateopoprawne" jest istotą "dynamiki" typowego ateizmu. Piszę dynamiki, bo traktuję światopoglądy jako coś w rodzaju areny walki, coś zmieniającego się - z jednej strony szukającego dróg rozwoju, a z drugiej broniącego się przed atakami.
Ateizm dość skuteczne zabarykadował się w swoim "bunkrze", w którym z góry skreśla jakąś tam grupę problemów, nadając im etykietkę "nienaukowe", czasem "zabobon", czy inne (niekoniecznie odnoszących się nawet do religii, choć zwykle religie jakoś przypominających). Skreśla te problemy bez rozpatrzenia, niczym biurokrata, który dostał od przełożonego polecenie: "wrzucać, bez czytania, do kosza całą korespondencję przychodzącą od N". Tej procedurze nie przeszkadza niespójność z postulatem badania, nie wyrokowania z góry, jaki funkcjonuje w nauce i jaki (teoretycznie) jest potrzebny do potwierdzania ateizmu, jako światopoglądu, ponoć "wynikłego w sposób konieczny z analizy rzeczywistości". Gdzieś w tle tli się przecież wymóg analizowania wszystkiego (!) - nie tylko tych rzeczy wygodnych, znanych, zgodnych z dotychczas uznanymi modelami. Ten wymóg jest oczywisty, aby uznać zdobywaną tak wiedzę za KOMPLETNĄ - bo jeśliby gdzieś jednak udowodniono, że permanentnie ignorowano jakiś rodzaj danych, to byłaby to znacząca okoliczność obciążająca, sugerująca możliwe pominięcie ważnych aspektów. Działa to na podobnej zasadzie, jak by udowodniono sądowi, że permanentnie ignorował jakiś rodzaj danych dowodów - np. tych świadczacych za oskarżonym - gdyby to sie okazało proces należałoby unieważnić, a potem rozpocząć z NOWYM ZESTAWEM SĘDZIOWSKIM, takim który potrafiłby zachować BEZSTRONNOŚĆ.
Ateistyczne podejście jest jednak ignoruje ową zasadę KOMPLETNOŚCI-BEZSTRONNOŚCI. Przyznać się do tego nie chce, a więc musi oszukiwać, udawać coś innego, niż robi.
W związku z tym ateiści wypracowali sobie pewien zestaw zmyłkowych działań, komunikatów, sugerujących otwartość na nowe problemy. Niby nawiązują dyskusję na pewne tematy, niby myślą, niby analizują, choć tak naprawdę do kosza wrzucają z nieprzyjemną dla siebie argumentację teistów. Aby to ukryć produkują wypróbowany zestaw odzywek w rodzaju "niepotwierdzony", "zabobon" itp. Ale ów status "niepotwierdzony" jest nadawany już wyłącznie po odczytaniu adresu nadawcy, a nie w wyniku przeprowadzonej próby potwierdzania. Ateizm niczego od dawna potwierdza i potwierdzać nie zamierza, bo od dawna funkcjonuje jako system arbitralnego odrzucania problemów po ich etykiecie, czy zewnętrznym podobieństwie do wzorca problemów odgórnie klasyfikowanych jako "nie badać! uznać za zbędne!". Ateiści od lat oszukują sami siebie, jak i osoby z zewnątrz, sugerując swoją gotowość do intelektualnego, także eksperymentalnego badania, potwierdzania, stawiania w wątpliwość istniejący stan wiedzy. Ateizm już dawno funkcjonuje w trybie "wątpliwość? - coś takiego jest zabronione w naszym systemie".
Pod tym względem ateizm upodobnił się do najbardziej arbitralnych teizmów - w tym sensie jest właśnie już religią w sferze funkcjonalnej, choć przeciwnikiem religii w sferze językowej - deklaratywnej. Tak to po raz kolejny koło się zamyka z drugiej strony - tzn. skrajne eskalowanie jakiejś tendencji przeciwnej do czegoś, robi kółko i spotyka się, silnie upodabnia właśnie z tym, co stanowiło obiekt krytyki. W podobny sposób skrajnie nastawieni "wolnościowcy", walczący z władzą i totalitaryzmem zwykle zaczynają budować swój własny totalitaryzm i zaczynają posługiwać się coraz bardziej arbitralną władzą. Na podobnej zasadzie skrajne dążenie do sprawiedliwości, odpłaty za winy, rozbija się ostatecznie o brak możliwości bezbłędnego ustalenia winy, skutkując nadmiernym rygoryzmem i ostatecznie niesprawiedliwością - nieraz większą, niż w systemach lekko podchodzących do sprawowania sprawiedliwości. Przykłady można mnożyć.

Ateizm stał się takim intelektualnym gniotem, skupionym na potwierdzaniu samego siebie wszelkimi dostępnymi metodami, nawet gwałcąc przy tym uczciwość intelektualną i własne reguły. Choć skądinąd ja osobiście lubię obserwować to podejście, bo wydaje mi się ono dość wyrazistym, ciekawym przykładem szczególnej grupy błędów ludzkiego myślenia. To jest kształcące i interesujące.


Ciekawa dyskusja o tym na racjonaliscie. Wypowiedź vowthyna.

To nawet w tej sekcie scjentycznej kolesie najpierw stwierdzili, że teoria Newtona jest sprzeczna z teorią Einsteina a z kolei teoria Einsteina jest sprzeczna z teorią kwantową:

"I w równoczesnym używaniu obu tych teorii do odmiennych warunków w niczym nie przeszkadza fakt, że są one ze sobą sprzeczne (...) Teoria kwantowa rzeczywiście zakłada, że próżnia to "tygiel" nieustannie powstających i znikających tu i ówdzie cząstek wirtualnych. (...) Mnie natomiast zastanawia jej sprzeczność z inną fundamentalną, i tak samo dobrze potwierdzoną, teorią - Ogólną teorią względności"

http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,14792#w14853

http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,14792#w16218

Myślę, że trzeba by tam z powrotem matoła na nauki wysłać to może trochę otrzeźwieje
Jeszcze raz przypominam:

Nauka nie opisuje rzeczywistości absolutnej. Nauka jest wycinkowa. To, że poszczególne wycinki są ze sobą pozornie sprzeczne, to efekt braku teorii wyjaśniającej wszystko. Sprzeczność jest pozorna, modele naukowe dotyczą świata intersubiektywnego. Nauka nie wyjaśnia prawdy absolutnej - wyjaśnia to co ma wyjaśniać. Za to religia nie wyjaśnia niczego, a że jest trudniejszą ścieżką to dlatego, że atakuje człowieka i jego uczucia. To tak jakby powiedzieć, że warto ćpać, bo trudniej się żyje ćpunowi

Dla mnie postawa ateistyczna z grubsza daje się opisać takim schematem:
Zamykam sobie mój system wiedzy ......

Ale ów status "niepotwierdzony" jest nadawany już wyłącznie po odczytaniu adresu nadawcy, a nie w wyniku przeprowadzonej próby potwierdzania. To ile razy trzeba do trolla mówić żeby jeden raz dotarło?
Ile tysięcy lat jeszcze musicie bełkotać niepotwierdzone bzdety o przedziwnych Bogach świata i zaświatów, żeby można było uznawać je za niepotwierdzone?

A może pokażesz jak, po co i dlaczego sam sprawdzasz od nowa i od nowa czy krasnoludki do mleka nie najszczały? Albo czy znaleziony kamień to nie dziadek w nowym wcieleniu? Albo czy Allah jednak czegoś od Ciebie nie chce?

Jeszcze raz przypominam:

Nauka nie opisuje rzeczywistości absolutnej.

Nauka jest wycinkowa. To, że poszczególne wycinki są ze sobą pozornie sprzeczne, to efekt braku teorii wyjaśniającej wszystko. Sprzeczność jest pozorna
Nauka nie wyjaśnia prawdy absolutnej - wyjaśnia to co ma wyjaśniać.

to jest jakieś masło maślane.

Ale opisywała.
Jak to "pozorna", co ty znowu wygadujesz. Wg. Newtona czas powinien płynąć jednakowo w całym Wszechświecie, czyli jeśli gdzieś ktoś w jednym układzie odniesienia wyznaczałby ile sekund upłynęło pomiędzy zdarzeniami A i B (powiedzmy, że upłynęło X sekund), to w każdym innym układzie odniesienia zmierzony upływ czasu musiałby być też zawsze X. Natomiast według Einsteina czas nie jest niezmiennikiem i stało się możliwe nawet "zahibernowanie" czasowe jakiegoś obiektu w ten sposób, że należałoby go bardzo szybko przemieszczać względem bazowego układu odniesienia. Taka operacja nie jest przecież możliwa w ramach fizyki newtonowskiej. Tak więc mamy ewidentnie sprzeczność pierwszą. Dalej, według Newtona za zjawiska grawitacyjne odpowiadają siły grawitacyjne (choć on sam powiadał że nie wie w zasadzie czym jest grawitacja). Według Einsteina sił grawitacji nie ma. Zjawiska grawitacyjne są wynikiem geometrii czasoprzestrzeni. Tak więc mamy sprzeczność drugą. Dalej, III Zasada dynamiki Newtona zakłada, że oddziaływania rozchodzą się w przestrzeni z nieskończoną prędkością. Tymczasem według Einsteina wszystkie oddziaływania rozchodzą się ze skończoną prędkością nieprzewyższającą prędkości światła. Tak więc mamy już sprzeczność trzecią i nie są to żadne "pozorne" sprzeczności.
To jest jakieś masło maślane.


Jeśli się nie rozumie to tak to wygląda

@fedor -

Ale opisywała.


Kiedy?
Jak to "pozorna", co ty znowu wygadujesz. Wg. Newtona czas powinien płynąć jednakowo w całym Wszechświecie, czyli jeśli gdzieś ktoś w jednym układzie odniesienia wyznaczałby ile sekund upłynęło pomiędzy zdarzeniami A i B (powiedzmy, że upłynęło X sekund), to w każdym innym układzie odniesienia zmierzony upływ czasu musiałby być też zawsze X. Natomiast według Einsteina czas nie jest niezmiennikiem i stało się możliwe nawet "zahibernowanie" czasowe jakiegoś obiektu w ten sposób, że należałoby go bardzo szybko przemieszczać względem bazowego układu odniesienia. Taka operacja nie jest przecież możliwa w ramach fizyki newtonowskiej. Tak więc mamy ewidentnie sprzeczność pierwszą. Dalej, według Newtona za zjawiska grawitacyjne odpowiadają siły grawitacyjne (choć on sam powiadał że nie wie w zasadzie czym jest grawitacja). Według Einsteina sił grawitacji nie ma. Zjawiska grawitacyjne są wynikiem geometrii czasoprzestrzeni. Tak więc mamy sprzeczność drugą. Dalej, III Zasada dynamiki Newtona zakłada, że oddziaływania rozchodzą się w przestrzeni z nieskończoną prędkością. Tymczasem według Einsteina wszystkie oddziaływania rozchodzą się ze skończoną prędkością nieprzewyższającą prędkości światła. Tak więc mamy już sprzeczność trzecią i nie są to żadne "pozorne" sprzeczności.

https://mfiles.pl/pl/index.php/Model

Model naukowy nie oznacza prawdy absolutnej, więc niekoniecznie wszystko można poddać syntezie i przypisać do "modelu wszystkiego".
To jest jakieś masło maślane.


Jeśli się nie rozumie to tak to wygląda

Nie ma tu takiego problemu, za to problem jest taki, że wymyśliłeś sobie nieadekwatny do tematu wybieg, który w niczym ci nie pomoże.

A choćby jeszcze w XX wieku rościła sobie prawo do tego, nie mówiąc o czasach Comte i Milla, którzy kładąc podwaliny pod metodologię naukową twierdzili, że prawa fizyki są prawdą absolutną właśnie. Scjentyści twierdzą tak do dziś.
"Prawda absolutna" nie ma tu nic do rzeczy gdyż wspomniane sprzeczności zachodzą na poziomie nie wymagającym tej koncepcji więc wymyśliłeś sobie na poczekaniu jakiś nieadekwatny wybieg i tyle. Pojęcie sprzeczności jest pojęciem czysto logicznym a logika nie ma nic wspólnego z jakąś "prawdą absolutną" i po prostu nie zawiera w ogóle takiej idei.

Jakbyś czytał ze zrozumieniem to wiedziałbyś co miałem na myśli.

No ale skoro wierzysz w coś takiego: "wymyśliłeś sobie na poczekaniu jakiś nieadekwatny wybieg" to znaczy, że nie zrozumiałeś, a z cudzą wiarą nie zamierzam dyskutować, bo już mam dość

Mylisz modele (subiektywne) opisujące obserwacje w świecie intersubiektywnym z prawdą absolutną.

A choćby jeszcze w XX wieku rościła sobie prawo do tego, nie mówiąc o czasach Comte i Milla, którzy kładąc podwaliny pod metodologię naukową twierdzili, że prawa fizyki są prawdą absolutną właśnie. Scjentyści twierdzą tak do dziś.

Średnio mnie obchodzi co kiedyś mówili. Nauka jako taka opisywała co ma opisywać, a twierdzenia poszczególnych naukowców to często wiara oparta na jakichś obserwacjach naukowych, lub odwrotnie - taka jeszcze nie zniszczona przez obserwacje, albo na tyle nieweryfikowalna, że nie da się jej zniszczyć.
"Prawda absolutna" nie ma tu nic do rzeczy gdyż wspomniane sprzeczności zachodzą na poziomie nie wymagającym tej koncepcji więc wymyśliłeś sobie na poczekaniu jakiś nieadekwatny wybieg i tyle. Pojęcie sprzeczności jest pojęciem czysto logicznym a logika nie ma nic wspólnego z jakąś "prawdą absolutną" i po prostu nie zawiera w ogóle takiej idei.

Jakbyś czytał ze zrozumieniem to wiedziałbyś co miałem na myśli.
No ale skoro wierzysz w coś takiego: "wymyśliłeś sobie na poczekaniu jakiś nieadekwatny wybieg" to znaczy, że nie zrozumiałeś, a z cudzą wiarą nie zamierzam dyskutować, bo już mam dość
Mylisz modele (subiektywne) opisujące obserwacje w świecie intersubiektywnym z prawdą absolutną.

strasznie się zafiksowałeś na punkcie intersubiektywny versus absolutny i próbujesz to wciskać dosłownie w każdą dyskusję ale, pominąwszy już że to też tylko pewna prawda intersubiektywna sama w sobie, w tej dyskusji nie ma to kompletnie zastosowania gdyż sprzeczności o jakich mowa nie muszą w ogóle zachodzić na poziomie prawdy absolutnej i w ogóle jej nawet nie wymagają
Czyli nie zrozumiałeś.

Mamy jakieś zdarzenia i jakieś ramy, które im nakładamy.

Teoria (jakakolwiek) to OPIS i wyznaczenie ram, klasyfikacja obiektów, przypisanie im właściwości i stworzenie modelu przewidującego zachowanie czegoś w danych okolicznościach.

I mamy twarde prawa fizyki, które zawsze zajdą kiedy wykonasz eksperymenty. Mamy też zjawiska, którym można wyznaczyć prawdopodobieństwo (które jest przybliżeniem, oceną). Możesz tworzyć różne modele, punkty widzenia od innej strony, wychodzące z innych założeń i sprawdzasz potem tylko czy to pasuje do rzeczywistości, którą obserwujesz.

Czyli mylisz prawdę intersubiektywną z absolutną, bo zamiast modelu widzisz "absolutną prawdę naukową". To nie ja się na tym zafiksowałem i powtarzam, tylko rozmówcy często popełniają ten błąd (zwłaszcza teiści).

Zauważyłeś nieścisłości modeli naukowych, a to samo dzieje się też w Twoich myślach i wartościach (u każdego). Użyciem takiego modelu dla mnie często jest nawet stwierdzenie "Bóg tak chciał" kiedy mówię o czymś czego nie mogę zmienić. To coś jak metafora, tylko bardziej ścisłe.

Czyli nie zrozumiałeś.
Czyli mylisz prawdę intersubiektywną z absolutną, bo zamiast modelu widzisz "absolutną prawdę naukową". To nie ja się na tym zafiksowałem i powtarzam, tylko rozmówcy często popełniają ten błąd (zwłaszcza teiści).

Mieszasz, nie tworzę żadnej "prawdy absolutnej", po prostu zafiksowałeś się na tym punkcie i obsesyjnie wciskasz to rozmówcom na siłę już wszędzie po kątach ale w tej dyskusji nie ma to najmniejszego sensu bo do zaistnienia sprzeczności logicznej w ogóle nie jest potrzebne zagadnienie prawdy absolutnej. Wystarczy prosty rachunek predykatów w logice pierwszego rzędu (predykaty żadnymi "prawdami absolutnymi" nie są) i w powyższych przypadkach jak najbardziej ma on zastosowanie
No właśnie nie rozumiesz i dlatego tak żałośnie zarzucasz mi jakieś głupoty.
Ok, to łopatologicznie wytłumaczę Ci jak małemu dziecku.

Gdybyśmy mówili o prawdzie absolutnej miałbyś rację. Tu jednak mówimy o innych MODELACH.

Czyli mamy doświadczenie życia w świecie i ten świat poddajemy badaniom. Bierzemy jakiś wycinek i sprawdzamy. I obserwacje oznaczamy jakimiś symbolami i nazwami żeby stworzyć model opisujący to co się dzieje. Jeśli 2 modele są ze sobą "sprzeczne" to wskazuje to tylko, że odnoszą się do innych układów, do zjawisk w innym kontekście.

Za czytanie ze zrozumieniem i niewiedzę pała z wykrzyknikiem...

No właśnie nie rozumiesz i dlatego tak żałośnie zarzucasz mi jakieś głupoty.
Gdybyśmy mówili o prawdzie absolutnej miałbyś rację. Tu jednak mówimy o innych MODELACH.

Czyli mamy doświadczenie życia w świecie i ten świat poddajemy badaniom. Bierzemy jakiś wycinek i sprawdzamy. I obserwacje oznaczamy jakimiś symbolami i nazwami żeby stworzyć model opisujący to co się dzieje. Jeśli 2 modele są ze sobą "sprzeczne" to wskazuje to tylko, że odnoszą się do innych układów, do zjawisk w innym kontekście.

Za czytanie ze zrozumieniem i niewiedzę pała z wykrzyknikiem...

Demagogii ciąg dalszy, niestety.

Mieszasz, nie tworzę żadnej "prawdy absolutnej", po prostu zafiksowałeś się na tym punkcie i obsesyjnie wciskasz to rozmówcom na siłę już wszędzie po kątach ale w tej dyskusji nie ma to najmniejszego sensu
Nie ściemniaj. Oba modele mają punkty styczne w których mówią o tym samym ale nie to samo.

No bo są to różne modele i dlatego nie mówią tego samego. Różne podejścia do tych samych zagadnień nie przeczą innym podejściom, bo modele nie leżą na płaszczyźnie prawdy absolutnej i stąd różne założenia. Przeczytaj to aż zrozumiesz zanim wypiszesz kolejny post świadczący o tym, że nie rozumiesz tego co piszę.

Nie ściemniaj. Oba modele mają punkty styczne w których mówią o tym samym ale nie to samo.

No bo są to różne modele i dlatego nie mówią tego samego.
Różne podejścia do tych samych zagadnień nie przeczą innym podejściom, bo modele nie leżą na płaszczyźnie prawdy absolutnej i stąd różne założenia. Przeczytaj to aż zrozumiesz zanim wypiszesz kolejny post świadczący o tym, że nie rozumiesz tego co piszę.

"Prawda absolutna" nie ma tu nic do rzeczy bo sprzeczność może jak najbardziej zachodzić na poziomie predykatów rachunku zdań logiki pierwszego rzędu, gdzie żadne pojęcie "prawdy absolutnej" nie istnieje, więc przestań już stosować ten wybieg bo dokoptowałeś to tutaj na siłę i bez pomyślunku.
Nie o tym samym. Np materia jest falą czy zbiorem cząstek? Widzisz, możesz popatrzeć na wszystko na różne sposoby. Ty nadal piszesz o jakiejś jednej ostatecznej rzeczywistości, że jakieś założenia i pomiary muszą być prawdą absolutną, a to nie o to chodzi. Bez tego założenia nie ma sprzeczności.

Nie o tym samym. Np materia jest falą czy zbiorem cząstek?
Widzisz, możesz popatrzeć na wszystko na różne sposoby. Ty nadal piszesz o jakiejś jednej ostatecznej rzeczywistości, że jakieś założenia i pomiary muszą być prawdą absolutną, a to nie o to chodzi. Bez tego założenia nie ma sprzeczności.

Ależ jest gdyż te twierdzenia są predykatami i już choćby dlatego podlegają klasycznemu rachunkowi zdań w logice, gdzie można wykazać sprzeczność. "Prawda absolutna" nie ma tu nic do rzeczy więc przestań już stosować ten absurdalny wybieg bo dorzuciłeś to tutaj na siłę.
Nic mi się nie pomyliło, pisałem o materii.

To nie zupełnie inna kwestia, tylko właśnie ta. Pomyśl przez minutę zamiast bezmyślnie odpisywać od razu.

Na siłę bredzisz o predykatach i uroiłeś sobie, że tylko dla Ciebie jednego na świecie coś wynika. Aaa szkoda czasu kopać się z trollem.

Nic mi się nie pomyliło, pisałem o materii.

To nie zupełnie inna kwestia, tylko właśnie ta

Nic mi się nie pomyliło, pisałem o materii.
Na siłę bredzisz o predykatach i uroiłeś sobie


Na siłę bredzisz coś o prawdzie absolutnej i coś sobie uroiłeś
Nie dostrzegasz analogii, ale to nie znaczy, że jej nie ma. Mówię żebyś chwilę pomyślał, ale już się zbłaźniłeś, więc będziesz się upierał i błaźnił się jeszcze bardziej.

Na siłę bredzisz coś o sprzecznościach i coś sobie uroiłeś. Jedyny na świecie fedor ma takie wątpliwości, geniusz!

Nie dostrzegasz analogii, ale to nie znaczy, że jej nie ma.
Mówię żebyś chwilę pomyślał, ale już się zbłaźniłeś, więc będziesz się upierał i błaźnił się jeszcze bardziej.
Na siłę bredzisz coś o sprzecznościach i coś sobie uroiłeś.
Jedyny na świecie fedor ma takie wątpliwości, geniusz!

Przecież nawet na forum Racjonalisty z którego tu przypełzłeś piszą o sprzecznościach między tymi teoriami (wklejka wyżej) więc nie błaznuj.
To, że nie widzisz analogii nie znaczy, że jej nie ma, a to że nazwiesz coś demagogią nie znaczy, że nią jest.

Sprzeczności między modelami (punktami widzenia) są ewidentne, tak. Ale punkt widzenia i model to nie teren.

A skoro na forum racjonalisty coś piszą, to na pewno tak jest Piszą w liczbie mnogiej, nikt nie ma tam innego zdania, no ok.

To, że nie widzisz analogii nie znaczy, że jej nie ma, a to że nazwiesz coś demagogią nie znaczy, że nią jest.
Sprzeczności między modelami (punktami widzenia) są ewidentne, tak. Ale punkt widzenia i model to nie teren.
A skoro na forum racjonalisty coś piszą, to na pewno tak jest Piszą w liczbie mnogiej, nikt nie ma tam innego zdania, no ok.

Pisałeś że niby tylko ja tak twierdzę, co jak widać jest bzdurą...
Nic się mnie nie tyczy, bo samo użycie jakiegoś stwierdzenia nie znaczy, że tak jest lub że tak nie jest.

Ty nie używasz argumentów, tylko roisz sobie coś i stawiasz to a priori jakbyś pozjadał wszystkie rozumy. I nie chcesz rozwiązać tego problemu, tylko chcesz go mieć bo wtedy jako jedyny na świecie jesteś taki "mądry"

"Teren jest jeden i ten sam" = PRAWDA ABSOLUTNA

My nie znamy prawdy absolutnej, tylko tworzymy MENTALNE MODELE (intersubiektywne), które mogą być między sobą sprzeczne, bo są tylko modelami, a nie prawdą absolutną.

Prościej nie można tego wytłumaczyć.


Ty nie używasz argumentów

"Teren jest jeden i ten sam" = PRAWDA ABSOLUTNA
My nie znamy prawdy absolutnej, tylko tworzymy MENTALNE MODELE (intersubiektywne), które mogą być między sobą sprzeczne,
bo są tylko modelami, a nie prawdą absolutną.
Prościej nie można tego wytłumaczyć.

Tkwisz w jakimś zapętleniu świata własnych zbędnych pojęć.

sprzeczność może jak najbardziej zachodzić na poziomie najprostszych zdań logiki pierwszego rzędu

I do czego, miszczu, się te zdania odnoszą? Twoja wątpliwość miałaby sens jedynie gdyby odnosiły się do prawdy absolutnej.

Czyli dalej nie zrozumiałeś
Sprzeczność jest między modelami, jest to sprzeczność pozorna, bo modele mają inne założenia i badają de facto co innego
sprzeczność może jak najbardziej zachodzić na poziomie najprostszych zdań logiki pierwszego rzędu

I do czego, miszczu, się te zdania odnoszą? Twoja wątpliwość miałaby sens jedynie gdyby odnosiły się do prawdy absolutnej.

Oczywiście, że nie, Twoje założenie, że sprzeczność może zachodzić wyłącznie na poziomie "prawdy absolutnej" jest bezsensownym wybiegiem, stojącym zresztą w sprzeczności również z całym systemem logiki formalnej i klasycznego rachunku zdań, który definiuje pojęcie sprzeczności i pojęcia prawdy absolutnej nie zna, bo nie jest mu do niczego to potrzebne.

Badają to samo więc nie ściemniaj - czas, przestrzeń, prędkość, grawitację, masę, energię itd

Dziecko, sprawdź sobie czym jest model i czym są w nim pojęcia. I okaże się, że mimo tej samej nazwy nie mówi się o tym samym, tylko o innym ujęciu noumenu, o którym w sensie absolutnym nic nie wiesz. Dlatego tworzy się różne modele, różne ujęcia i różne pojęcia. Tkwisz jak dziecko we mgle w tych pojęciach i nawet nie wiesz co jest pięć.

Lewandowski ma multikonto, wspaniale


Dziecko, sprawdź sobie czym jest model i czym są w nim pojęcia. I okaże się, że mimo tej samej nazwy nie mówi się o tym samym, tylko o innym ujęciu noumenu, o którym w sensie absolutnym nic nie wiesz. Dlatego tworzy się różne modele, różne ujęcia i różne pojęcia. Tkwisz jak dziecko we mgle w tych pojęciach i nawet nie wiesz co jest pięć.


Jeszcze bardziej oderwane od realiów tego zagadnienia teoretyzmy o modelach i wyświechtanych przez Ciebie już wcześniej do bólu noumenach nic Ci tu nie pomogą. Tonący brzydko się chwyta jak widać.
Jak nie masz argumentów to zamilcz.

Szukając dziury w całym przeoczyłeś, że model nie jest prawdą absolutną, a Twój problem nie istnieje bez tego błędu.

Jak nie masz argumentów to zamilcz.
Szukając dziury w całym przeoczyłeś, że model nie jest prawdą absolutną, a Twój problem nie istnieje bez tego błędu.

Nie interesuje mnie twoje dryfowanie w kosmosie teoretycznych rozważań kompletnie już oderwanych od przedmiotu zagadnienia.
Wykazałem Ci, że to związane z tematem. Skoro wolisz trollować zamiast argumentować to Twój problem Jasiu.

Wykazałem Ci, że to związane z tematem.
Skoro wolisz trollować zamiast argumentować to Twój problem Jasiu.

Jesteś chory, jesteś jakimś psychopatą i masz jakąś manię prześladowczą o wydźwięku histerycznym i nic sensownego już nie wyplujesz poza jakimiś pustymi teoretyzmami oderwanymi od tematu.
Dziękuję za potwierdzenie mojej racji emocjonalnym bełkotem i brakiem argumentów
a choćby jeszcze w XX wieku rościła sobie prawo do tego, nie mówiąc o czasach Comte i Milla, którzy kładąc podwaliny pod metodologię naukową twierdzili, że prawa fizyki są prawdą absolutną właśnie. Scjentyści twierdzą tak do dziś.

Podaj cytat na to!

Fizyka nie szuka prawdy!

Fizyka szuka rozwiązań.


Ja jestem typowym ateistą - wierzę w czarnego kota. Jak mi przebiegnie drogę obchodzę miasto dookoła.

Właściwie ateistką. Chociaż nie wiem co dokładnie znaczy ateista. Nie wiem co dokładnie znaczy bóg.

. Właściwie ateistką. Chociaż nie wiem co dokładnie znaczy ateista. Nie wiem co dokładnie znaczy bóg. A nie turbuj się.
Dla tutejszych mędrków "ateista" to worek treningowy, dół chłonny na ich całą głupotę i nienawiść.
A "Bóg" to z kolei dół chłonny na obłąkany, górnolotny bełkot.