ďťż

Dedykacja dla Pani Luzik

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag


Subiektywne odczucia leżą tak czy owak u podstaw czegokolwiek. Nie da się udowodnić, że w ogóle istnieją jacyś "inni obserwatorzy", da się udowodnić jedynie, że "ja" - obserwujący podmiot - postrzega (przetwarza) jakąś informację

Jeśli jednak przyłożymy się do sprawy, to starczy nam tematów na wiele lat rozmowy


Panie Dąbrowski zaprosił minie Pan do dyskusji w Kawiarni, to i przyjąłem zaproszenie. Jeżeli odpowie mi Pan na moje pytanie, to nie będzie potrzeby rozmawiać wiele lat, tak jak to obiecałem Panu w Krzykniku, w trzech zdaniach wskaże sprzeczność logiczną Pańskiego twierdzenia.

PYTANIE:
Czy ta jakaś informacja również jest tylko subiektywnym odczuciem leżącym u podstaw czegokolwiek?

Wiem co może Pan odpowiedzieć, ale chcę żeby Pan to zrobił, a wtedy wykażę Panu nie tylko sprzeczność wewnętrzną, ale zupełny obskurantyzm logiczny.

Aam Barycki


PS. No i co Pani na to, Pani Luzik, już Pani będzie klaskać, czy poczeka Pani na finisz?
Panie Dąbrowski, Pan ma kurewskie szczęście, że Pana lubię, a lubię tak bardzo, że uczynię z Pana w trymiga marksistę. Próbowałem z Panem Dyszyńskim, ale to głupek, mam, co prawda lichą, ale jednak nadzieję, że Pan nie jest zupełnym głupkiem.

Adam Barycki
Panie Dąbrowski, czy brak odpowiedzi, to budząca się w Panu marksistowska świadomość absurdu logicznego konieczności wynikającej z Pańskiego solipsyzmu, czy tylko jakie przeczucie każe Panu milczeć na wszelki wypadek? Głęboko wierzę, że to pierwsze i teraz kiedy już postawił Pan jedną nogę na twardym gruncie marksizmu, obejmę Pana moim programem szczególnej troski i bezpiecznie wyprowadzę drugą Pańską nogę z bagna. Troskliwie trzymając Pana za rękę, doprowadzę do słonecznej polany dialektyki marksistowskiej. A Pan Dyszyński niech dalej błąka się w oparach oparzeliska, niech Go bóg prowadzi przez bagienne odmęty.

Adam Barycki


O tym, czym jest informacja, może Pan przeczytać w mojej rozmowie z Rajzelem. Ostatni post do tego się odnosi. Jest tam też link do mojej odpowiedzi linoskoczkowi, z tego postu dowie się Pan, jak to jest z podziałem na subiektywne i obiektywne pojęcia.

Odczucia wewnętrzne, subiektywne, są fundamentalne i pierwotne. Jednostka postrzega świat subiektywnie, dzieląc następnie swoje postrzeżenia na postrzegający podmiot i na obiekty zewnętrzne. Obiekty zewnętrzne oddziałują na siebie wzajemnie, robiąc to zazwyczaj nie chaotycznie, ale według pewnych reguł. Reguły wiążące zachowania różnych obiektów zewnętrznych ze sobą to właśnie reguły obiektywne, prawa natury. To prawa opisujące i porządkujące część subiektywnych postrzeżeń jednostki.
Subiektywne odczucia leżą tak czy owak u podstaw czegokolwiek. Nie da się udowodnić, że w ogóle istnieją jacyś "inni obserwatorzy", da się udowodnić jedynie, że "ja" - obserwujący podmiot - postrzega (przetwarza) jakąś informację

Co, Panie Dąbrowski, powtórzę pytanie, postrzega podmiot, czy jak Pan to powyżej pisze, postrzega obiekty zewnętrzne oddziałujące na siebie wedle obiektywnych reguł, czy jak również Pan powyżej pisze, nie da się udowodnić, że postrzega istniejące, a tylko jakąś tajemniczą informację krztałtującą świadomość podmiotu?

Panie Dąbrowski, dalsza dyskusja może być możliwą tylko po sprecyzowaniu przez Pana swojego stanowiska na tyle, aby stanowisko to zlikwidowało tę absurdalnie logiczną sprzeczność, którą powyżej wykazałem. Odsyłanie mnie do banialuków, które zachwycają Pana Dyszyńskiego i innych głęboko myślących, może mi Pan darować. Nie chce Pan dyskutować poważnie, to nie musimy wcale.

Adam Barycki

Odczucia wewnętrzne, subiektywne, są fundamentalne i pierwotne. Jednostka postrzega świat subiektywnie, dzieląc następnie swoje postrzeżenia na postrzegający podmiot i na obiekty zewnętrzne. Obiekty zewnętrzne oddziałują na siebie wzajemnie, robiąc to zazwyczaj nie chaotycznie, ale według pewnych reguł. Reguły wiążące zachowania różnych obiektów zewnętrznych ze sobą to właśnie reguły obiektywne, prawa natury. To prawa opisujące i porządkujące część subiektywnych postrzeżeń jednostki.
czy te obiektywne reguły – prawa natury – wiążące zachowania różnych obiektów zewnętrznych ze sobą i te zewnętrzne obiekty oddziałujące na siebie wzajemnie wedle tych praw obiektywnych, to obiektywna rzeczywistość niezależnie istniejąca od subiektywnej świadomości, czy tylko są te obiektywne prawa tajemniczym niematerialnym czynnikiem kształtującym subiektywne odczucia wewnętrzne, a i tylko subiektywnym odczuciem są oddziałujące wzajemnie na siebie obiekty?
Subiektywne odczucia leżą tak czy owak u podstaw czegokolwiek. Nie da się udowodnić, że w ogóle istnieją jacyś "inni obserwatorzy", da się udowodnić jedynie, że "ja" - obserwujący podmiot - postrzega (przetwarza) jakąś informację
postrzega podmiot, czy jak Pan to powyżej pisze, postrzega obiekty zewnętrzne oddziałujące na siebie wedle obiektywnych reguł, czy jak również Pan powyżej pisze, nie da się udowodnić, że postrzega istniejące, a tylko jakąś tajemniczą informację krztałtującą świadomość podmiotu?
Ani jedno, ani drugie.

"Obiekty zewnętrzne" są - jak wynika to z poprzedniego opisu - strukturą strumienia informacji. Nie są to żadne obiekty siedzące gdzieś na zewnątrz obserwatora. Na zewnątrz obserwatora są tylko inni obserwatorzy. Nie należy sobie przy tym tego wyobrażać jako obserwatorów upchanych ciasno w przestrzeni fizycznej. Czasoprzestrzeń fizyczna jest tak samo strukturą strumienia informacji, jak wszystko, co należy do "świata zewnętrznego", czyli co jest domeną badań nauk przyrodniczych. Obserwatorzy są po prostu zbiorem świadomości oddziałujących na siebie wzajemnie w sposób zgodny z ich własnościami.

Wszystko to może Pan przeczytać w moim starym artykule o czasie. Ale nie musi Pan, bo to długi artykuł.
Dziękuję za odpowiedź, sznur prawie gotowy, pozostało jeszcze uściślić parę kwestii i będę wiązał pętlę. Niestety, dopiero w czwartek, teraz wyjeżdżam na kilka dni.

Interesuje mnie szczególnie struktura strumienia informacji, oddziaływanie świadomości na siebie wzajemnie i właściwości świadomości.

Adam Barycki

Po pierwsze,
Po drugie,
Po trzecie,
Po czwarte,
Tylko jedna z tych możliwości wymaga światopoglądu teistycznego.
Ani jedno, ani drugie.


Pan Papież porodził Syna Bożego.
Po pierwsze, jak się stało to się stało że się stało.
Po drugie, wsze narody według prawa zachowania pędu pędzą przywitać Syna Papieża.
Po trzecie, jeszcze nie wiadomo jak się owo dziecię nazywa.
Po czwarte, jedna z tych możliwości wymaga światopoglądu satanistycznego.

Alleluja, dominus vobiskum sursum corda.
De rationalibus dollarum coelestium.

A żeby was pojebało.Was das? Hu iz hu?
Spierdalać zabójcy Neandertalczyków.

Dziękuję za odpowiedź, sznur prawie gotowy, pozostało jeszcze uściślić parę kwestii i będę wiązał pętlę. Niestety, dopiero w czwartek, teraz wyjeżdżam na kilka dni.

Interesuje mnie szczególnie struktura strumienia informacji, oddziaływanie świadomości na siebie wzajemnie i właściwości świadomości.
Adam Barycki

Strumień informacji jest owym sznurem. Jeden za sznury pociąga aby drugiemu uściślić.
Ale my Słowianie nie wierzymy cudzym bogom. My mamy swojego Boga Bogów, którym jesteśmy sami.
Gdyby każdy z nas wierzył jak Swowianin w Słowa swojego Boga Bogów, nigdy by się nie poważył ważyć.

Ten co waży jest Belzebubem Obcych. On się mieni spoza układu, jako sprawca prawa zachowania spędu. On się mieni oglądającym drugą, ciemną stronę księżyca, on się mieni badaczem plam słonecznych i wędrowcem po marsie. On naucza z drukowanych ksiąg belzebubów Kentum jak liczyć racjonalnie nie myśląc banalnie.

Mój kot Puszek jak patrzy w kierunku słonca nie mruży oczu ani nie zwęża źrenic. On nie widzi ani pozytywnej ani negatywnej strony ksieżyca. On siebie nie rafinuje z układu jeno go tworzy.

… o tyle obiektywna rzeczywistość składa się tylko i wyłącznie z subiektywnych świadomości …
… wobec tego zależne od świadomości.
… świadomości jest na świecie gigantyczna ilość.
… siła popychająca reguły do zmian …
… można też alternatywnie przyjąć, …
Zachodzi więc kilka różnych możliwości …
Na zewnątrz obserwatora są tylko inni obserwatorzy.
Obserwatorzy są po prostu zbiorem świadomości … j.w.


Sorry, że się wcinam, ale mam wolną chwilkę
Po pierwsze, o ile świat jest możliwy do racjonalnego opisania, o tyle obiektywna rzeczywistość składa się tylko i wyłącznie z subiektywnych świadomości
To założenie, czy twierdzenie?
wobec tego zależne od świadomości.
Czy ja dożyję chwili, w której jakiś ktoś mię objaśni o czym mowa?!
świadomości jest na świecie gigantyczna ilość.
No niestety Wuju, ja np. zakładam, że nie ma ani jednej!
siła popychająca reguły do zmian
Kurde – o jakiej sile rozpowiadasz?!
można też alternatywnie przyjąć
Można, ale po co?
Zachodzi więc kilka różnych możliwości
Na zewnątrz obserwatora są tylko inni obserwatorzy.
Jeśli wnioskujesz o tym, ze „struktury strumienia”, to ja poproszę o specyfikację tegoż strumienia - np. dziedzinę, zakres stosowalności, typy danych, wymiary, miary, ilość wymiarów … itd?
Sprawdź w Wikipedii pojęcie "fizyka".

… czy chcesz poważnie porozmawiać?
To stwierdzenie faktu.
Czy zapytałeś mnie chociaż raz, nie dostając wyjaśnienia?
Cóż, być może rozmawiam więc tutaj nie z tobą, ale sam ze sobą.
Dowiedz się nieco o teorii ewolucji.
Jeśli nie interesują cię alternatywy, to nie mówmy o nich i tyle.
Nie znam innych.
Sprawdź w Wikipedii pojęcie. "fizyka" Sprawdź gdzie uważasz pojęcie „świadomość”.


czy chcesz poważnie porozmawiać?
Kiedyś chciałem, ale mi przeszło
Wobec tego szkoda mojego czasu. Zabawy znam ciekawsze.
I słusznie!

Boże dobry, jak mi się nie chce pisać, toż już wszystko wyjaśnił Pan Chryzjan, ale muszem, muszem, bo dedykowałem to Pani Luzik i ludzkim językiem będę musiał się nagimnastykować, aby wszystkich przekonać, że Pan Dąbrowski nie ma innego wyjścia, jak tylko stać się marksistą. Dzisiaj w noc głuchą i ciemną napiszę, a i nie zapomnę o Panu Neko i też napiszę.

Adam Barycki

"Obiekty zewnętrzne" są - jak wynika to z poprzedniego opisu - strukturą strumienia informacji. Nie są to żadne obiekty siedzące gdzieś na zewnątrz obserwatora. Na zewnątrz obserwatora są tylko inni obserwatorzy. Nie należy sobie przy tym tego wyobrażać jako obserwatorów upchanych ciasno w przestrzeni fizycznej. Czasoprzestrzeń fizyczna jest tak samo strukturą strumienia informacji, jak wszystko, co należy do "świata zewnętrznego", czyli co jest domeną badań nauk przyrodniczych. Obserwatorzy są po prostu zbiorem świadomości oddziałujących na siebie wzajemnie w sposób zgodny z ich własnościami.

Subiektywne odczucia leżą tak czy owak u podstaw czegokolwiek. Nie da się udowodnić, że w ogóle istnieją jacyś "inni obserwatorzy", da się udowodnić jedynie, że "ja" - obserwujący podmiot - postrzega (przetwarza) jakąś informację


Przedstawił Pan wcześniej cztery alternatywy, dla mnie wystarczające, aby się od nich odnieść nawet na fundamencie tego tu powyżej dualizmu, jednak dla społecznej jasności, poproszę Pana jeszcze o zjecie stanowiska wobec powyższej sprzeczności. Chciałbym wiedzieć, czy decyduje się Pan na jedno, czy pozostawia dwie alternatywy. Dla mnie to bez znaczenia, czy będę miażdżył jedno, czy dwa. Jeżeli Pan się postara nie popędzić w postmodernistyczną sieczkę, to być może uda mi się i to w bardzo krótkiej formie przedstawić tu jedną z poważniejszych na tej planecie krytyk solipsyzmu. Oczywistym jest, że na gruncie marksistowskim.

Ma Pan jeszcze czas na sprecyzowanie swojego stanowiska, w którym występują sprzeczności, inaczej odniosę się do nich na podstawie obowiązujących definicji. Do ewentualnych poprawek również zastosuję obowiązujące definicje, ale mogę mieć trudniej, a wolałbym trudniej, byłoby ciekawiej.

Adam Barycki
Przedstawiłem trzy, a nie cztery alternatywy. Moje "po pierwsze" to stwierdzenie faktu, zaś "po drugie", "po trzecie" i "po czwarte" to trzy stanowiska kompatybilne z tym faktem. W "po drugie" przedstawiłem stanowisko odrzucające solipsyzm i możliwe przy tym do uzgodnienia zarówno z teistycznym jak i z ateistycznym punktem widzenia. Stanowisko "po trzecie" jest możliwe to przyjęcia zarówno przez solipsystę jaki i przez polipsystę; pasuje też wprost do ateizmu. Teista przyjmie natomiast raczej wersję opisaną jako "po czwarte"; do solipsyzmu ono nie pasuje, bo solipsyzm może być tylko ateistyczny: w solipsyzmie nie ma nadrzędnej świadomości, lecz tylko jedna jedyna świadomość, a mianowicie solipsysta. Solipsysta może być teistą tylko w cudzysłowie; może bowiem co najwyżej powiedzieć "czasami wydaje mi się, że Bóg to nie ja, ale to tylko moja fantazja".

To zaś, że w jednym z zacytowanych przez Pana fragmentów przyjmowane jest w jasny sposób istnienie wielu obserwatorów a w drugim fragmencie stwierdzone jest, że istnienia wielu obserwatorów nie da się udowodnić, nie stanowi żadnej sprzeczności. Jak to regularnie podkreślam, fałszywości solipsyzmu nie da się udowodnić, ale fałszywość ta jest powszechnie przyjmowana, przeze mnie też. (Gdyby ktoś z nas był solipsystą, to poprzednie zdanie sformułowałbym inaczej. Na przykład tak: "Poprawności solipsyzmu nie da się udowodnić i dlatego gdy dyskutuję ze sobą nie tylko moimi myślami, ale także moimi obiektami nazywanymi nieco przekornie 'zewnętrznymi', to zazwyczaj produkuję tymi obiektami informację o werbalnej treści 'nie jestem solipsystą'. To jest kompatybilne zarówno z tym, że nie będąc osobami ani nawet bytami, nie mają one żadnych odczuć i nie mogą wiedzieć, co w ogóle znaczy 'jestem solipsystą', jak i jest kompatybilne z tym, że za pomocą 'obiektów zewnętrznych' zapewniam sobie wielość wrażeń wraz z całkiem interesującym poczuciem pozornego oderwania źródła tych wrażeń ode mnie.")

Z moich założeń wynika odrzucenie solipsyzmu. Ale wiem, że to są tylko założenia i wobec tego wiem, że fałszywość solipsyzmu przyjmuję w gruncie rzeczy na wiarę (bo inaczej nie da się tego uczynić).

Na potrzeby tej dyskusji mogę jednak przyjąć stanowisko solipsysty i argumentować z solipsystycznego punktu widzenia. Z chęcią przyjrzę się marksistowskiej krytyce solipsyzmu, którą zamierza Pan przedstawić. Odpowiadając, będę zapewne po prostu wskazywał na metafizyczne założenia, na jakich ta krytyka się opiera.

Po pierwsze, o ile świat jest możliwy do racjonalnego opisania, o tyle obiektywna rzeczywistość składa się tylko i wyłącznie z subiektywnych świadomości i przez to jest od nich zależna. Reguły według których obiekty zewnętrzne oddziałują ze sobą są wobec tego zależne od świadomości. Co nie znaczy bynajmniej, że jednostka może je do woli kształtować. Znaczy to natomiast, że obecność i treść tych reguł są pochodną świadomości, a nie - odwrotnie.

Po zakończeniu rozprawy z jedną świadomością, postaram się powyższy fakt sprowadzić do faktu teologicznego, co wynikające z niego trzy alternatywy również sprowadzi do teologii.

Adam Barycki
Jeszcze jedno. Będzie miał Pan problem ze wskazaniem metafizycznych założeń w moich argumentach. Jak pisałem, będzie to krytyka marksistowska, a więc naukowa, a w tym przypadku nie będzie potrzeby wychodzenia poza logikę. Marksizm i owszem, jest i filozofią, i ideologią, jednak do opisu rzeczywistości używa narzędzi naukowych. Tylko niewiele wniosków marksistowskich wychodzi poza naukę, a i w tych przypadkach trudno im odmówić spójności logicznej.

Adam Barycki
Mam nadzieję, że Pańska przerwa nie jest spowodowana trywialnym brakiem czasu, a refleksją. Czy już Pan widzi problem solipsyzmu?

Adam Barycki

ustalmy jeszcze „nasze definicje” solipsyzmu. Jeżeli dobrze rozumiem, to jest jedna świadomość, która nie jest skutkiem żadnej przyczyny, nie jest częścią czegokolwiek, w tym i nie jest częścią samej siebie, nie podlega żadnym zewnętrznym wpływom, ani żadnym prawom zewnętrznym. Świadomość owa sama organizuje sobie zasady i prawa wedle których się rozwija.
Jeszcze jedna uwaga. Jednostkowa świadomość, czy jednostkowy podmiot? Wydaje mi się, że jednostkowa świadomość jest bliższa rzeczy, czy nawet rzeczy samej w sobie od jednostkowego podmiotu, które to pojęcie bardziej jest określeniem rzeczy, aniżeli samą rzeczą. Dlatego proponuję trzymać się określenia świadomość, ale nie upieram się przy tym, jednak dla lepszej jasności publicznej wolałbym trzymać się jednego określenia. Jest oczywistym, że świadomość możemy określać jako podmiotową
(Jednak, nie wyobrażam sobie, aby marksizm pozwolił na podmiotowość takiej świadomości i to postaram się udowodnić).
Będzie miał Pan problem ze wskazaniem metafizycznych założeń w moich argumentach. Jak pisałem, będzie to krytyka marksistowska, a więc naukowa, a w tym przypadku nie będzie potrzeby wychodzenia poza logikę. Marksizm i owszem, jest i filozofią, i ideologią, jednak do opisu rzeczywistości używa narzędzi naukowych. Tylko niewiele wniosków marksistowskich wychodzi poza naukę, a i w tych przypadkach trudno im odmówić spójności logicznej.
Ja zaś przypuszczam raczej, że nie sposób będzie za pomocą naukowych argumentów podważyć solipsyzm, jako że naukowy obraz świata jest integralną częścią solipsyzmu (a przynajmniej tej jego wersji, której tutaj bronię), a całość solipsystycznego światopoglądu jest już na poziomie teoriopoznawczym skonstruowana tak, aby z każdym naukowym modelem zachować pełną zgodność. Ale nie przechwalajmy się. Wszystko powinno wyjść w praniu. Tak czy owak, może to być ciekawe ćwiczenie. dnia Sob 18:17, 03 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Wyśmienicie. Teraz popracuję nad interpretacją argumentów, przekonać Pan mi mało, pragnę aby pospólstwo było przekonane, że wszechmądrość moja jest objawieniem danym mi osobiście przez boga, a może nawet podejrzewało, że jam jest bóg.

Adam Barycki
Apropopo ciekawych zabaw …
http://www.kosciol-spaghetti.pl/pliki/skarga.pdf

Targany rozterkami nad metodą, podjąłem najlepszą decyzję - empiria. Tylko dowód empiryczny rozstrzygnie, czy jest materia, czy też jej nie ma. Tydzień temu przystąpiłem do eksperymentu naukowego, acz empirycznego, to jednak ściśle matematycznego. Eksperyment umocowałem na solidnej podstawie aksjomatycznej zmałpowanej od Pana Dyszyńskiego – dobry duch i zła materia. Zacząłem od dobra, rozpocząłem odczuwanie upojenia spirytualiami. Założyłem ściśle matematycznie w sposób spójny logicznie, że odczucie upojenia alkoholowego jest dobre i dopóki tylko dobro będę chciał odczuwać, to strumień informacji spirytusowej będzie płynął nieustannie i solipsyzm jest absolutną prawdą. A gdyby się okazało, że pragnienie odczuwania dobrego strumienia jest, a strumień wysechł, to znaczy się, że spirytus nie jest duchowym strumieniem informacji, a tylko wstrętną materią wtykającą kij w szprychy duchowego koła solipsyzmu. I niestety, empiria pokazuje, że nie ma dobrego ducha, a tylko zła materia. Kiedy pierwszy raz empiria wskazała na materialnie wyschnięty strumień, ja materialista, nie zacząłem skakać z radości, a pchany solidnością naukową kontynuowałem eksperyment dal dobra nauki. Odczułem dobry strumień informacji pchający mnie do samochodu, wziąłem kluczyki i łapiąc się kolczastych krzewów dotarłem do auta, jednak przy aucie nie było krzewów, więc się wywróciłem i już obdrapaną krzakami mordę rozbiłem dodatkowo o beton. Ale to nie wszystko, podeszli sąsiedzi, wykręcili mi mocno zaciśniętą dłoń i wyrwali kluczyki od auta. Nie podobały mi się te odczucia, zacząłem poważnie wątpić, aby to był strumień informacji dobrego ducha, gdzieś głęboko jęło się tlić podejrzenie, że to chyba materia. Zawziętość naukowa nie pozwoliła jednak poddać się tak łatwo, z odrapaną mordą i skręconą ręką doczołgałem się do sklepu. Dobry duch wrócił do strumienia informacji. Już miałem nadzieję, że byłem w błędzie, że materia nie istnieje, że świat jest pełen dobrych strumieni, jednak nadzieja był a złudna. Po tygodniu dobry duch znikł, a pojawiła się okrutna materia, nie tylko strumień był suchy, ale i w pysku było całkiem sucho. Jak bardzo się starałem odczuć choć troszeczkę wilgoci, a tu nic. Wszędzie tylko ta okrutna sucha materia. Myślę, że ogrom mojego poświecenia dla nauki zostanie przyjęty z szacunkiem, a empiryczny dowód materializmu przyjęty bez szemrania.

Adam Barycki

PS. Jak minie kac, przygotuję dokumentację teoretyczną, oczywiście ściśle matematycznie naukową.

Po tygodniu dobry duch znikł, a pojawiła się okrutna materia...
Panie Barycki
To nie była żadna materia. To był tylko strumień wrażeń, który w Pana umyśle (duchowym, jak najbardziej), ułożył się kształt imitujący materię. A że ten strumień wrażeń był odpowiednio konsekwentny i przekonywujący, to dał się Pan oszukać. Ale prawdziwej materii nie było - ani kluczyk w Pana ręku nie był materialnie prawdziwy, ani beton tworzący wrażenie uderzenia. Wszystko to były tylko wrażenia. Ale się Pan dał nabrać...

Michał Dyszyński
Niech sobie kluczyk będzie duchem, niech duchem będzie beton, ale na boga, dlaczego duch jest tak okrutny i duchową iluzją czyni spirytus? Czy dobry bóg nie mógłby zrobić malutkiego wyjątku i spirytus uczynić materialnym, abym mógł uchwycić w dłoń szklanicę pełną materialnego spirytusu, wlać w gardło i precz przepędzić natrętne swym okrucieństwem duchowe odczuwanie kaca.

Adam Barycki

PS. Skoro empiria nie przekonała niedowiarków, to jak tylko usunę spod nóg chwiejący się niepewnym duchem fundament i stanę na twardym materialnym gruncie, zmiażdżę solipsyzm ściśle matematyczną teorią.
Panie Dyszyński, skoro strumień wrażeń był to, a nie materia, której przecie ze świecą, okrucha nawet nie znajdzie, to nie chce wyjść inaczej, jak tylko, że świadomość w jednej swojej części tworzy strumień, aby go skierować w inną część siebie, a przecie strumień wrażeń Pana Wuja Zbója wyraźnie Pana poinformował, że świadomość nie dzieli się na części. Ale o tem potem, jak tylko strumień informacji potnej i trzęsiawkowej mnie opuści.

Adam Barycki

...Ale o tem potem, jak tylko strumień informacji potnej i trzęsiawkowej mnie opuści.

Adam Barycki

I co? Opuścił?...
Trzeba uważać z solipsystycznym mocnym spirytem, bo mocno człowiekiem trzącha. Nawet bardziej, niż ten materialny spiryt, który musiałby wszystko przepchnąć przez atomowo - cząsteczkową maszynerię. Spiryt solipsystyczny wchodzi do głowy od razu i trzącha jak złoto.
A gówno tam odpuścił. Widać już wyraźnie, że nie trzęsie mną strumień dobrego ducha solipsyzmu. Duchowe strumienie nie mogą być tak okrutne i zatwardziałe, duchy są ze swej natury miękkie i ulotne. Nie, mokry rzadki strumień, a wyschła na wiór i zbita w twarde grudy materia trząść mną musi, dlatego duchowy strumień kaca nie może przez tę materialną skałę się przebić na zewnątrz i ulecieć w dal siną.

Adam Barycki

PS. No i znowuż mamy długi polski weekend, teraz już nie uda mi się wykręcić od walki na śmierć i życie w obronie honoru bezbronnej materii. Jest to jeszcze jeden ściśle matematycznie naukowy dowód na nieistnienie boga. Dobry bóg nigdy by nie pozwolił, aby taki jak ja fascynat lenistwa musiał w ten cudowny weekend trudzić się walką z wiatrakami. Gdyby istniał, zabiłby wszystkich wrogów materii, abym mógł oddawać się błogiemu lenistwu.
Jedyny model świadomości solipsystycznej, który nie popada w sprzeczność logiczną, to model podobny do modelu Wielkiego Wybuchu. Jednak całkowicie zmienia istotę tej świadomości.

Powstała z osobliwości struktura (w tym czas) „świadomości solipsystycznej” ewoluowała do powstania świadomości i tym samym samoświadomości. Tak więc, świadomość jest skutkiem procesów ewolucyjnych nieświadomego „organizmu” o określonej nieświadomie strukturze, czyli niezależnej od świadomości, a zależnej od niezależnych od niej czynników. A skoro są niezależne od świadomości czynniki, to muszą być wobec niej osobne, czyli świadomość może być tylko elementem owej „świadomości solipsystycznej”. Tak więc mamy już dwa konflikty logiczne z Pańską definicją – skutek i osobność.

Jeżeli jednak, nie struktury stworzyły świadomość, a odwrotnie, świadomość struktury, w tym czas, to jak mogła dokonać aktu stworzenia czasu bez tego czasu wcześniejszego istnienia, skoro świadomość jest strukturalnie związana z czasem? Nie ma logicznej odpowiedzi na to pytanie, jedynie możemy stwierdzić, że przed stworzeniem czasu była osobliwość, ale nie możemy stwierdzić, że osobliwość jest świadomością, czyli przed powstaniem czasu, świadomości być nie mogło.

No i najważniejsze, skoro mamy niezależne od świadomości struktury, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby stwierdzić w sposób logicznie poprawny, że i struktury materialne mają rację bytu w tym modelu. Tym samym mamy model opisujący byt, który ja w zgodzie z logiką nazywam wszechświatem, a Pan w sprzeczności z logiką nazywa świadomością solipsystyczną, ponieważ z przyczyn logicznych przyczyną tego co istnieje nie może być świadomość, a osobliwość. Oczywiście wolno Panu osobliwość nazywać świadomością, jednak nie upoważnia Pana do tego poprawność logiczna, a wiara tylko w alogiczny byt. Tym samym o dupę rozbić twierdzenie, że solipsyzm jest logicznym opisem rzeczywistości. Jak wykazałem powyżej, nie jest.

Jeżeli odejdziemy od modelu Wielkiego Wybuchu, to pozostaną już tylko same absurdy logiczne, co wykażę jak tylko zajdzie taka potrzeba.

Adam Barycki

Jeżeli jednak, nie struktury stworzyły świadomość, a odwrotnie, świadomość struktury, w tym czas, to jak mogła dokonać aktu stworzenia czasu bez tego czasu wcześniejszego istnienia, skoro świadomość jest strukturalnie związana z czasem? ...

No i najważniejsze, skoro mamy niezależne od świadomości struktury, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby stwierdzić w sposób logicznie poprawny, że i struktury materialne mają rację bytu w tym modelu. Tym samym mamy model opisujący byt, który ja w zgodzie z logiką nazywam wszechświatem, a Pan w sprzeczności z logiką nazywa świadomością solipsystyczną, ponieważ z przyczyn logicznych przyczyną tego co istnieje nie może być świadomość, a osobliwość. Oczywiście wolno Panu osobliwość nazywać świadomością, jednak nie upoważnia Pana do tego poprawność logiczna, a wiara tylko w alogiczny byt. Tym samym o dupę rozbić twierdzenie, że solipsyzm jest logicznym opisem rzeczywistości. Jak wykazałem powyżej, nie jest.

Czy świadomość jest strukturalnie związana z czasem?
- Skąd to wiemy?...
Tak sobie wyobrażać możemy TĘ (najbardziej znaną nam) świadomość, ale czy czas jest nadrzędny wobec świadomości (której świadomości?...), czy odwrotnie, tego nie wiemy.
Tak jak nie wiemy, czy są niezależne od świadomości struktury. Tzn. wiemy, że pewna część struktur nie poddaje się WOLI, ale czy od świadomości się jakoś separuje?... Tego nie wiemy, bo wszystko to, łącznie z myślą, o bytach niezależnych od świadomości i samą koncepcją bycia niezależnym od świadomości...
... jest nam dostępne wyłącznie ze świadomości.
Panie Dyszyński, przekonał mnie Pan, swoim tu uporem wykazał Pan, że czas nie ma absolutnie żadnego wpływu na Pańską skostniałą świadomość.

Adam Barycki

PS. Panie Dyszyński, ten wątek, to ekspres, osobowe chodzą w działach naukowych.

nie wiemy, czy są niezależne od świadomości struktury
naukowy obraz świata jest integralną częścią solipsyzmu (a przynajmniej tej jego wersji, której tutaj bronię), a całość solipsystycznego światopoglądu jest już na poziomie teoriopoznawczym skonstruowana tak, aby z każdym naukowym modelem zachować pełną zgodność
Czy świadomość jest strukturalnie związana z czasem?
- Skąd to wiemy?...

Czasoprzestrzeń fizyczna jest tak samo strukturą strumienia informacji
doznania świadomości wynikają z własności charakteryzujących świadomość


Panie Dyszyński, ten wątek, to nie nocnik, do którego każdy może sobie nawalić kupę po jakim bigosie, tu wali się kupy tylko po astrachańskim kawiorze.

Adam Barycki


Panie Dyszyński, ten wątek, to nie nocnik, do którego każdy może sobie nawalić kupę po jakim bigosie, tu wali się kupy tylko po astrachańskim kawiorze.

Adam Barycki


No właśnie, w każdym powinna dedykacja dla Luzik być. Jakaś taka niedopieszczona się ostatnio czuję .
W mojej celi właśnie przed chwilką złożyłem Pani hołd.

Adam Barycki

W mojej celi właśnie przed chwilką złożyłem Pani hołd.

Adam Barycki


Myślę sobie, że Panu łatwiej by przychodziło dawanie mi cukierków. Hołdy dla innych pań zachowaj Pan.
To ja tu szykuję najpoważniejszą od trzysu lat rozprawę z trucizną całej berkleyowszczyzny, a Pani nazywa to cukierkiem? Ludzie trzymajcie mnie, bo ukręcę łeb Tej durnej babie.

Adam Barycki
Rozprawą mi Pan pyska nie zapchasz.
To co, mam jak Pan Krowa przyglądać się, jak Pan Dyszyński Panią zeżre? Że już o innych zaletach Pana Krowy nie wspomnę.

Adam Barycki
Pan Dyszyński ma na mnie apetyt?
Czy mam Panu Dyszyńskiemu życzyć Smacznego ?

eżeli jednak, nie struktury stworzyły świadomość, a odwrotnie, świadomość struktury, w tym czas, to jak mogła dokonać aktu stworzenia czasu bez tego czasu wcześniejszego istnienia, skoro świadomość jest strukturalnie związana z czasem?
No i najważniejsze, skoro mamy niezależne od świadomości struktury, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby stwierdzić w sposób logicznie poprawny, że i struktury materialne mają rację bytu w tym modelu..
Jeżeli odejdziemy od modelu Wielkiego Wybuchu, to pozostaną już tylko same absurdy logiczne, co wykażę jak tylko zajdzie taka potrzeba.
Potrzeba zachodzi jak najbardziej. Bo o ile wiem, złożył Pan deklarację bez pokrycia. Jeśli uważa Pan inaczej, proszę o obiecane dowody. dnia Sob 23:11, 17 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Świadomość zmienia swoje stany i postrzega zmiany przechodzenia po kolei ze stanu w stan. Czyli nie postrzega jednocześnie wszystkich swoich możliwych stanów, tylko postrzega je po kolei, taki wniosek wynika z twierdzenia w pierwszym zdaniu, a to Pańskie stwierdzenie. Bo gdyby nie Pańskie, to proszę mnie poprawić i poinformować, że nie miał Pan na myśli tego, co Pan napisał. Ja, niestety, nie jestem telepatą i dociera do mojej świadomości tylko to, co Pan pisze.

Więc, świadomość najpierw postrzega kolorowe zajączki w lusterku, a potem postrzega wiedzę naukową wyjaśniającą w całkowitej zgodności z wcześniejszym postrzeżeniem zajączka, zachowanie fal elektromagnetycznych.

Jeżeli świadomość po kolei przechodzi ze stanu w stan, to do stanu wcześniej postrzeżonego zajączka dopasowuje następny kolejny stan z kompatybilną teorią fal elektromagnetycznych, czyli, gdyby postrzeżony wcześniej zajączek miał nie siedem, a sześćdziesiąt kolorów, to w późniejszym stanie, świadomość postrzegłaby inną wiedzę naukową fal elektromagnetycznych, a co za tym idzie, inną wiedzę o innych wcześniejszych milionach spostrzeżeń. Jeżeli wcześniejsze stany postrzeżeń są zależne tylko od świadomości nieświadomej przyszłych jej stanów, a wszystkie późniejsze stany są kompatybilne z wcześniejszymi, to jakie jest statystyczne prawdopodobieństwo zaistnienia takiej kompatybilności? Pańska świadomość jest obecnie w stanie, który pozwala jej postrzegać nieskończoność takiego prawdopodobieństwa, a nieskończoności nie są kompatybilne z postrzeganiem stanu świadomości postrzegającej złudzenie obserwowania świata fizycznego. Więc, nie może być tak, jak Pan napisał, „że solipsyzm jest jak najbardziej kompatybilny z obserwowanym światem fizycznym i z całą wiedzą naukową.”. Tak więc, mamy pierwszy logiczny dowód solipsystycznego absurdu.

Tak na marginesie. Proszę zauważyć, że model z materią nie popada w nieskończoności i tym jest logicznie niesprzecznym w odróżnieniu od solipsyzmu.

Jeżeli, jak Pan pisze, świadomość ma to do siebie, że przechodzi ze stanu w stan i jej istotą jest postrzeganie tych zmian, bo bez przechodzenia ze stanu w stan nie byłoby postrzegania, a bez postrzegania nie byłoby świadomości, a te struktury nie są niezależne od świadomości w takim sensie, że mogłyby świadomość poprzedzać. To znaczy, że świadomość jest wieczna ze swoją jednoczesną strukturą czasu, a wiec, istnieje, czyli przechodzi ze stanu w stan od nieskończoności, czyli powinna przejść już nieskończoną ilość stanów. Zdaje się, że obecny stan Pańskiej świadomości pozwala Panu widzieć ten absurd logiczny. Tak wiec mamy drugi dowód.

Mogę tak bez końca (jednak, co jest oczywiste, nie w nieskończoność), jeżeli tylko dalej będzie Pan uważał, że jak najbardziej zachodzi taka potrzeba.

Adam Barycki

PS. A nawet sam od siebie od czasu do czasu będę wykazywał absurdy wynikające z już przedstawionych tu twierdzeń.

Świadomość zmienia swoje stany i postrzega zmiany przechodzenia po kolei ze stanu w stan. Czyli nie postrzega jednocześnie wszystkich swoich możliwych stanów, tylko postrzega je po kolei, taki wniosek wynika z twierdzenia w pierwszym zdaniu, a to Pańskie stwierdzenie.
Więc, świadomość najpierw postrzega kolorowe zajączki w lusterku, a potem postrzega wiedzę naukową wyjaśniającą w całkowitej zgodności z wcześniejszym postrzeżeniem zajączka, zachowanie fal elektromagnetycznych.
Jeżeli świadomość po kolei przechodzi ze stanu w stan, to do stanu wcześniej postrzeżonego zajączka dopasowuje następny kolejny stan z kompatybilną teorią fal elektromagnetycznych, czyli, gdyby postrzeżony wcześniej zajączek miał nie siedem, a sześćdziesiąt kolorów, to w późniejszym stanie, świadomość postrzegłaby inną wiedzę naukową fal elektromagnetycznych, a co za tym idzie, inną wiedzę o innych wcześniejszych milionach spostrzeżeń.
Jeżeli wcześniejsze stany postrzeżeń są zależne tylko od świadomości nieświadomej przyszłych jej stanów, a wszystkie późniejsze stany są kompatybilne z wcześniejszymi, to jakie jest statystyczne prawdopodobieństwo zaistnienia takiej kompatybilności?
Jeżeli wcześniejsze stany postrzeżeń są zależne tylko od świadomości nieświadomej przyszłych jej stanów /.../
/.../ a wszystkie późniejsze stany są kompatybilne z wcześniejszymi, /.../
/.../ to jakie jest statystyczne prawdopodobieństwo zaistnienia takiej kompatybilności?
świadomość jest wieczna ze swoją jednoczesną strukturą czasu, a wiec, istnieje, czyli przechodzi ze stanu w stan od nieskończoności, czyli powinna przejść już nieskończoną ilość stanów.
I co z tego?

Już zwyczajna matematyka mówi, że nieskończoność dzielona przez nieskończoność daje wynik zależny od tego, jakie te nieskończoności są. Może to być także wynik skończony. Podobnie, suma nieskończonej ilości elementów może dawać wynik skończony. Czyli nieskończona ilość możliwych stanów świadomości podzielona przez nieskończoną ilość wykonanych do tej pory kroków może oznaczać skończony progres procesu ewolucyjnego. (Skończony w sensie nie-nieskończony, a nie w sensie - zakończony.) Podobnie, jak skończona może być suma nieskończonej do tej pory ilości kroków ewolucyjnych, czyli skończony może być ich aktualny skutek.

A jakie jest prawdopodobieństwo, że natura pozbawiona wiedzy o przyszłych wydarzeniach wygeneruje na drodze ewolucyjnej jakiś biologiczny ekosystem?

A nieznający się na żartach stryj odpowiada rubasznemu Wujowi: Ano takie, jak sam Pan zauważył, że twarde prawa natury dają prawdopodobieństwo równe jedności, a prawa materialnej struktury świata są twarde. Inaczej jest z prawami natury świadomości solipsystycznej, które są miękkie (jak również Pan zauważył) i tym powodują nieskończoność (a to już Pan przemilczał, czym zmusił mnie Pan do tego, abym to ja zauważył). Jeżeli postrzegane słońce mogłoby być kwadratowe, to mogłoby być i inne, a nawet mogłoby go nie być i mogłoby być nieskończenie wiele innych możliwości. Jak już wcześniej pisałem, nieskończoności nie da się uniknąć, a to daje nam tylko absurd.

Adam Barycki

PS. Do innych aspektów Pańskiej wypowiedzi odniosę się później. Niestety, muszę w nocy troszkę popracować zawodowo.
A tutaj już Pan się grubo myli, i to wielokrotnie. Pewno zobaczy Pan to, gdy będzie Pan miał czas przeczytać mój list mniej pospiesznie, ale dla wygody napiszę parę słów wyjaśnienia, żeby łatwiej było myśl zaczepić.

Po pierwsze, twarde prawa natury dają prawdopodobieństwo równe jedności tylko wtedy, gdy zachodzi warunek, o którym pisałem w następnym zdaniu i potem w następnym akapicie (po zdaniu, które Pan zacytował). Co jest o tyle oczywiste, że niezależnie od twardości praw natury, prawdopodobieństwo tego, że za moment wyrośnie Panu na dłoni kaktus, jest praktycznie zerowe. Prawdopodobieństwo bezdyskusyjnie równe jedności ma natomiast (na mocy definicji) zajście każdego zjawiska a posteriori, czyli zjawiska, którego zajście zostało już stwierdzone. Nie ma to nic wspólnego z modelem, za pomocą którego zjawisko to jest opisywane. W tym, z treścią i charakterem praw natury materialnej, solipsystycznej czy jakiejkolwiek innej. I dlatego też na przykład fakt, że widzimy Słońce okrągłe, w żaden sposób nie upoważnia do wniosku, że ta okrągłość jest koniecznością absolutną, tj. że nie mogło się wydarzyć nic, co by spowodowało, że Słońce widzielibyśmy dziś jako kwadratowe. "Nie zdarzyło się" i "nie mogło się zdarzyć" to dwie różnie rzeczy. Tak samo, jak dwie różne rzeczy to prawdopodobieństwo a posteriori (musi być albo 1 albo 0) i prawdopodobieństwo a priori (może być dowolną liczbą pomiędzy 1 i 0).

Po drugie, wcale nie wiadomo, jak twarde są prawa materialnej struktury świata. Tyle, że wprowadzanie dodatkowego elementu swobody do fizyki poprzez dopuszczenie ewolucji praw jest zazwyczaj mało produktywne bo i tak jak na razie nie istnieje zunifikowana teoria wszystkich oddziaływań fizycznych. Ale i tak niektórzy badacze zastanawiają się, czy i w jakim stopniu założenie, że taka ewolucja zachodzi, mogłaby poprawić aktualny opis przyrody. Na przykład, rozwijane są teorie dopuszczające, że podstawowa wielkość fizyczna - prędkość światła - zmienia się w toku ewolucji wszechświata. Przypomnę też, że takie teorie jak mechanika kwantowa mają same w sobie charakter statystyczny, czyli są już u swojego podłoża miękkie. Zgodnie z mechaniką kwantową, chociaż Pan jest, to mogłoby równie dobrze Pana nie być. Nie jest Pan konieczną konsekwencją stanu początkowego wszechświata, chociaż Pana widać.

Po trzecie, wcale nie wiadomo, czy prawa natury świadomości solipsystycznej są twarde czy miękkie. W jawny sposób pisałem, że jedno i drugie jest możliwe i że koncentruję się na przypadku miękkich praw dlatego, że jest on ciekawszy, a nie dlatego, że nie ma on alternatywy.

Po czwarte, nie jest prawdą, jakoby prawa świadomości solipsystycznej powodowały nieskończoność "bardziej", niż jest to w jakimkolwiek innym przypadku (w tym zakładając na potrzeby dyskusji, że materialistyczna ontologia ma sens i włączając ją w ten sposób w tę analizę). A wszystkie sztuczki usuwające lub rozbrajające taką nieskończoność, możliwe do zastosowania w próbach przeniesienia praw fizyki na poziom praw ontologicznych, można natychmiast, jednym ruchem przenieść do ontologii solipsystycznej. Pisałem przy tym, że ewentualnie pojawiające się w solipsystycznym modelu nieskończoności nie stanowią żadnego problemu (oraz dlaczego problemu nie stanowią; proponuję może zapoznać się np. z paradoksami Zenona i z ich rozwiązaniami). Dokładnie to samo dotyczy zresztą w tym przypadku także i innych modeli, z materialistycznymi włącznie, bo takie rozwiązania można przenosić w obie strony. To tylko i wyłącznie matematyka, tej zaś jest obojętne, jakie znaczenie przypisuje się symbolom.
Może to rzeczywiście kwestia braku czasu, którego Panu zabrakło, aby dokładnie przeczytać, co napisałem. Gdyby Pan dokładnie przeczytał, to zauważyłby Pan, że pisałem, iż twardość praw natury materialnej wyklucza wyrastanie kaktusów na dłoni, jak i kwadratowe słońce, a to wykluczenie, właśnie wyklucza nieskończoności w odróżnieniu od solipsyzmu, który dopuszcza kwadratowe słońce, jak i nieskończoność innych możliwości, co czyni solipsyzm już tylko z powodu nieskończoności, absurdem.

Jeżeli jednak, jak się dowiaduję od Pana, natura praw świadomości solipsystycznej może być również twarda, to nie tylko wyrastanie kaktusów na dłoni jest zerowe, ale i kwadratowe słońce. Dlatego musimy wyraźnie rozróżnić owe dwie sprzeczne ze sobą teorie solipsyzmu i rozmawiać o każdej z osobna. Wykluczam dalsze kontynuowanie ciuciubabki, w której to, Pan kontrargumentuje moje argumenty przeciwko solipsyzmowi miękkiemu kontrargumentami solipsyzmu twardego, co jest przelewaniem z pustego w próżne. Oczywistym jest, że twardy solipsyzm wyzbywa się absurdu nieskończoności, jednak popada w inny absurd (o którym napiszę innym razem), wyklucza podmiotowość samoświadomości, a Pan Dyszyński nie zniósłby tego, Jego wolną wole natychmiast trafiłby nagły szlag.

Panie Dąbrowski, gdyby Pan bardziej skupił się na istocie, a mnie na erystyce, to nie pisałby Pan do mnie tego: „Nie jest Pan konieczną konsekwencją stanu początkowego wszechświata, chociaż Pana widać.”. Ponieważ do rozmowy naszej to nic nie wnosi, co prawda, jełopy się nie połapią, ale ja i Pan doskonale wiemy, że moja obecność na tym świecie nie jest konieczną konsekwencją stanu początkowego, to jednak była konsekwencją możliwą tego stanu, w odróżnieniu od kwadratowego słońca, którego pojawienie się jest zerowe, ponieważ w odróżnieniu ode mnie nie jest możliwą konsekwencją stanu początkowego naszego wszechświata. Tak wiec, moja obecność na tym świecie nie daje powodów do zarzucania światu naszemu absurdu nieskończoności. W odróżnieniu od stanu Pańskiej świadomości, w którym to stanie, z nieskończenie możliwych, postrzega Pan akurat mnie, zamiast kwadratowego słońca.

Adam Barycki

musimy wyraźnie rozróżnić owe dwie sprzeczne ze sobą teorie solipsyzmu i rozmawiać o każdej z osobna.
/.../ to jakie jest statystyczne prawdopodobieństwo zaistnienia takiej kompatybilności?
Jeśli prawa są "twarde", to prawdopodobieństwo to jest tożsamościowo równe jedności. To jest jednak dość nudny przypadek: jest jak jest i nie ma o czym dyskutować.

Ciekawiej się robi, gdy prawa są miękkie. /.../
I dalej pisałem już tylko o tej ciekawej teorii, czyli tej z miękkimi prawami.

OK? Rozróżniamy w jawny sposób dwie teorie. Pierwsza z nich jest nudna, a druga - ciekawa. Oczywiście, jeśli Pan woli, możemy zacząć od dokładniejszego omówienia przypadku nudnego. Możemy też zacząć - jak ja to zrobiłem - od dokładniejszego omówienia przypadku ciekawego, a dopiero gdyby to nas do niczego nie doprowadziło, ewentualnie powrócić do przypadku nudnego. Który być może wtedy właśnie stanie się ciekawszy.

Myślę, że jednak powinniśmy dokończyć rozmowę o "miękkich prawach", bo stawia Pan tej koncepcji zarzut popadania w "absurd nieskończoności", co moim zdaniem jest całkowicie błędne. Uzasadnienie znajdzie Pan w obu moich poprzednich postach. Zresztą i tak wracamy do tego uzasadnienia. Drogą może nieco okrężną, ale być może wszystkie drogi prowadzą do tego Rzymu.

W drogę więc. Zaczynamy tym razem od praw natury, jako że Pana zdaniem - jak rozumiem z Pana postu - jeżeli one twarde, to stanowią przykład systemu, który nie prowadzi do nieskończoności będącej według Pana absurdalną konsekwencją założenia miękkich praw świadomości solipsystycznej (I pewno też dlatego uważa Pan prawa natury za twarde).

Otóż nawet jeśli założymy twardość praw natury (czyli ich niezmienność w czasie), i tak nie da się z samej tej twardości wywnioskować, że to, co obserwujemy, jest absolutnie konieczne. tj. że nie mogło się wydarzyć nic, co by spowodowało, że świat wyglądałby dziś inaczej, niż wygląda. "Nie zdarzyło się" i "nie mogło się zdarzyć" to dwie różnie rzeczy. Tak samo, jak dwie różne rzeczy to prawdopodobieństwo a posteriori (musi być albo 1 albo 0) i prawdopodobieństwo a priori (może być dowolną liczbą pomiędzy 1 i 0).

Żaden w tym kłopot, bo wielość możliwości nie prowadzi do żadnej nieskończoności realnej, co najwyżej tylko do nieskończoności potencjalnej: do nieskończonej ilości możliwości. Niech Pan narysuje ołówkiem kreskę na papierze. O ile przestrzeń jest ciągła (a wszystkie stosowane w praktyce teorie fizyczne zakładają, że jest), to ilość sposobów, na które może Pan umieścić nad tą kreską czubek ołówka, jest nieskończona. Nie przeszkadza to Panu ani trochę w umieszczeniu ołówka nad kreską.

Pojawienie się kwadratowego Słońca jest zaś zabronione przez prawa fizyki, o ile więc one są twarde, o tyle kwadratowe Słońce się nie pojawi i kropka. W nieskończonościach nic to nie zmienia, bo - podobnie jak to było z ołówkiem nad kreską - gdyby Słońce w dniu dzisiejszym (tj. w tej samej sekundzie liczonej od Wielkiego Wybuchu) znalazło się o metr lub o milion kilometrów bliżej lub dalej Ziemi, niż jest faktycznie, byłoby to nadal z prawami fizyki zgodne. Z dokładnie tymi samymi prawami fizyki, które obowiązują teraz i które - według naszego założenia - obowiązywały od zawsze. A licząc prawdopodobieństwo na palcach według recepty "jeden dzielone przez ilość możliwości", uzyskujemy prawdopodobieństwo znalezienia Słońca w tym miejscu, w którym jest dzisiaj, jako równe dokładnie zeru. Tak samo, jak równe zeru jest tak liczone prawdopodobieństwo tego, że umieści Pan ołówek w tym miejscu nad kreską, w którym Pan go właśnie umieścił.

Dokładnie taka sama sytuacja jest w przypadku miękkich praw fizyki, bo dodanie tutaj jednego czy miliona czy kontinuum stopni swobody niczego zmienia. Już sama ciągła przestrzeń to kontinuum stopni swobody: dwa obiekty może Pan w niej umieścić na dokładnie nieskończoną ilość sposobów, nawet jeśli rozmiary świata liczone w metrach są skończone.

I tak samo jest w przypadku miękkich praw solipsystycznej świadomości. Kontinuum możliwości podzielenia świadomości na stany nie prowadzi do realnych nieskończoności, lecz co najwyżej do nieskończoności potencjalnych. Tych zaś i tak jest wokół Pana dostatek.

Jakby to Pana dalej zdumiewało, niech Pan poszuka w Wikipedii albo gdzie indziej hasła "gęstość prawdopodobieństwa". Może nie pokrywa to wszystkiego, o czym tutaj mówimy, ale powinno sporo wyjaśnić. dnia Pon 22:58, 19 Sie 2013, w całości zmieniany 2 razy
Czy możesz pokazać i objaśnić Wuju, co rozkład gęstości prawdopodobieństwa pomiarów obserwabili ma wspólnego ze świadomością?
Ponawiam pytanie – gdzie, kiedy i w jaki sposób zaobserwowano ŚWIADOMOŚĆ?!

A masz już czas, Chryzjanie, żeby rozmawiać poważnie? Czy też wciąż jest jak było gdy zadawałeś to pytanie: na poważną rozmowę nadal nie masz czasu lub chęci? Bo jeśli jest jak było, to proponuję, żebyś poczekał na moment, gdy pytanie twoje podniesie Adam Barycki. dnia Pon 23:54, 19 Sie 2013, w całości zmieniany 2 razy
Panie Dąbrowski, zapewniam Pana, że marksista ma w dupie kopenhaskie interpretacje i nie ma potrzeby poszukiwać ich w Internecie. I nadejdzie wiekopomna chwila, kiedy w odpowiednim kontekście postawię takie pytanie.

A jednak z twardości praw natury (zapewne Panu na złość) dało się wywnioskować zasadę antropiczną i dlatego moja obecność jest możliwa, a kwadratowego słońca, nie jest. A w świadomości solipsystycznej jest możliwe kwadratowe słońce, jak i absolutnie wszystko. Skoro Pan jednak uparł się nie dostrzegać różnicy w nieskończoności możliwych ułamków sekundy, w którym to ułamku mogę kichnąć, a kwadratowym słońcem z nieskończonością alternatyw, to świadomość solipsystyczna musi w zgodzie z Pańskim uporem posiadać również ograniczone możliwości. Jeżeli jednak wersja miękka solipsyzmu ich nie ma, to różnica owych nieskończoności ma zasadnicze znaczenie.

Chyba dziś wieczorem zdążę, a jak nie, to za trzy dni po powrocie, spróbuję Pana przekonać, że solipsyzm miękki z nieskończonościami potencjalnymi wyklucza swoją miękkość, a tym jest wewnętrznie sprzeczny. Spójność wewnętrzną daje mu tylko nieskończoność realna, to samo w sobie jest sprzecznością właściwiej byłoby powiedzieć – absurdem. Tak czy siak, zawsze będzie do dupy.

Ale to nie koniec, w dalszych częściach naszej rozmowy mam zamiar zamordować Pana Dyszyńskiego, odbiorę Temu zacnemu człowiekowi wolną wolę i uczynię przedmiotem.

Adam Barycki
Cóż Wuju, pytanie moje jest o tyle niepoważne, że znam odpowiedź.
Czasu u mnie skąpo, ale staram się odwzajemniać adekwatnie – w miarę możności.

to jest doskonala odpowiedz wszyskim idealistom subiektywny ,tu zwanych empirycznymi,
ale ale mamy w polskiej tradycji filozoficznej doskonaly przyklad krytki tegoz idealizmu, dokonany przez ajdukiewicza,sprawdzcie gogle, krytki kanta ,
jest to swiatowe osiagniecei w krytycznej mysli filozoficznej i szkoda ,ze tak slabo rozpowszechnione, "jezyk a poznanie " to wybor prac logiczno-filozoficznych,poszukajcie ,a znajdziecie.
,
do wuja nie mam sily juz sie odnosic ,jesli on ,ot tak sobie twierdzi,ze rzweczywistosci ? zewnetrznej nie mozna wykazac ,tak drogi wuju ...,ale trzeba z nia zyc i "radzic " sobie o to calkowicie wystarcza na dowod, oczywiscie ,ze to nie jest ani aksjomat ,ani twierdzenie ,to jest koniecznosc ,ktorej ominac nie mozna,zreszta do kogo tam mowa..? to ostatnie zdanie przyslal mi pan bog abym jego woli zadal wlasnie takie pytanie ,no i jeszcze jedno skad biora sie zaimki osobowe i nieosobowe ,po co pan bog wymysla taka zabawe,a do tego jeszcze ta cala sprawa z pomieszaniem jezykow ,

co jezyk ,to inny swiat! czyzby pan bog tworzac tak wiele swiatow chcial tak wszystko pomieszac?
a co z wymarlymi jezykami? czyli z wymarlymi swiatami i czy te swiaty jezyki istnialy tylko wirtualnie....

wezmy takiego korwina mikke! jaki jest sens istnienia takiego biologicznego aparatu tylko w moim umysle ,czy w naszych wszystkich umyslach jako calosc i sprawiac wrazenie ,i tylko wrazenie ,ze sie jest wolnym? ale jak tylko naturalnie potraktujemy onego korwina, sprawa nabiera sensu i mozan go calkiem "zewnetrznie " kopnac w dupe ,nie robiac zamieszania we wlasnych umyslach cz tez w naszym wspolnym umysle,
moglbym na ten przyklad wziac gronkiewicz -walc ,albo gronkiewicz tango,ale juz calkiem nie na miejscu bylo by wziac gronkiewicz -sambe,
zreszta co to jest "miejsce" i " na miejscu"?
tu dziala jeszcz bardziej zlosliwa cenzura niz za prlu,
napisalem kilka postow i wszyskie nie udalo mi sie wyslac ! albo znika polaczenie,albo na polaczenie zbyt dlugo sie czeka....! I TIME IS AUT:::::,,,....
to nie jet przypadek,tchorzostwo bogatych nie zna granic ,a jak to nie wystarcz zrobia cos naprawde strasznego.....tak bylo z roza luksemburg i rudim dutschke na przyklad...
wujowi proponuje aby przestudiowal " jezyk a poznanie" ajdukiewicza ...,wtedy napewno przestanie byc idealista empirycznym,
naprawde jego upor jest najlepszym dowodem na istnienie materii....

zreszta "idealizm empiryczny" jest sprzeczny wewnetrznie jako pojecei,szkoda gadac!
panie adamie ,mozana tez tak postapic ,jak postapil stalin z opozycja,wyrznac solipsystow ,skoro logicznie nie potafia myslec,sa niepotrzebni,a nawet niebezpieczni,
bijesz takiego solipsyste w morde ,a on ci powie ze to pozor i wlasciwie calosc jest niepozanawalna ,ale ty widzisz ,ze kapitalista w XIX wieku eksploatuje dzieci i mozesz cos zrobic,mozesz utopic takiego kapitaliste i ...to ma byc wiazka wrazen,ale konkretna masa zostala pod woda i nawet podniosl sie pozom wody ..- prawo archimedesa ,wyciagasz topielca ,a tu poziom wody opada,tak? no my materialisci nazymamy to procesami materialnymi,mierzymy rozne wielkosci ,jako wielkosci niezalezne od naszej woli ,wielkosci zanamy z praktyki,ogolnie mowiac, i wiemy,ze prawa natury funkcjonuja niezaleznie od naszej woli,na dodatek maja historyczny charakter,o to powinno juz zakonczyc dyskusje ! jesli nie ,to jednak trzeba ich deportowac do gulagu,ale lepiej bedzie ukatrupic na miejscu,

ZLO JEST WIAZKA WRAZEN!? ale kini ,ale zlo ich kopie w ich materialna dupe...
panie adamie ,aby pomoc panu otrzasnac sie z tego okropnego ataku solipsyzmu ,bierzemy tylko nastepujace sprawy pod uwage:
historia
czas jako aspekt istnienia materii
rozwoj kosmosu i spoleczno-historyczny
geometria jawiaca sie zdrowemu rozsadkowi i geometria ogolnej teorii wzglednosci
teoretyczna fizyka,np mechanika kwantowa,teorie pola
wszystkie te sprawy wymagaja istnienia niezaleznej od naszej woli rzeczywistosci materialnej
skoro berkeley przyjal istnienie roznych umyslow ,tym samym zaprzeczyl solipsyzmowi!
istnienie umyslu i jego funkcjonowanie bez istnienia rzeczwistosci zewnetrznej jest niemozliwe ,a funkcjonowania tegoz ...,tym bardziej...

no juz o tym kilka lat temu pisalem: ISTNIENIE BLEDU wyklucza idealizm subiektywny i obiektywny,do tego potrzebny jest czas ,historia i TZW: praktyka MATERIALNA ....

kazde z powyzszych komplementarnie zawiera sie jedno w drugim,kazde prowadzi do kazdego,a jesli spojnosc logiczna uznamy za warunek sine qua non wszelkiego poznania,wchodzimy do krolestwa DIALEKTYKI ;TAK RZECZYWISTISCI a takze DIALEKTYKI POZNANIA,

z takimi ludzmi-idealistami nie prowadzi sie dyskusji,zatrzymali sie oni na przelomie 17/18 wieku ,to pogrobowcy berkeleya,huma iii wspolczesnie tego nieboraka intelektualnego POPPERA,

dac sobie spokoj! a propos ..., dziwie sie ,ze STALIN nie kazal rozstrzelac poppera,hajeka i wyrznac cala szkole frankfurcka..?
Panie Miller, czyś Pan zwariował, skąd Panu przyszło do głowy, że ja tego mogę nie wiedzieć? Mój zamysł jest diabelski, zamierzam rozpieprzyć solipsyzm z pozycji solipsyzmu, co będzie majstersztykiem dialektyki marksistowskiej. Jeszcze zbieram (i co oczywista, zapisuję w kajeciku) definicje Pana Dąbrowskiego, a właściwiej, ich wzajemną sprzeczność, a jak już uzbieram pełen słoiczek, to wezmę się za zjadanie, a zjem razem z kośćmi.

Adam Barycki

PS. Dopierom wrócił umenczon okrutnie, najsampierw muszę się uchlać, a potem napiszę o tym, co przed wyjazdem zapowiedziałem, a nawet więcej napiszę, tylko dajcie chwilkę odetchnąć umęczonemu.
Panie Dąbrowski, jak sam Pan tu napisał, świadomość solipsystyczna nie mogła powstać z czegoś i aby nie być nicością przechodzi ze stanu w stan inny, a to wymaga wrażenia czasu, tym samym, wrażenie czasu jest nierozerwalnie związane z bytem świadomości, tłumacząc to dobitniej, wykluczone jest, aby świadomość istniała bez wrażenia czasu, tak więc, niepowstająca z niczego świadomość związana z wrażeniem czasu, musi być w tym wrażeniu czasu wieczną. Wieczny czas nie jest nieskończonością potencjalną, a absolutną, a jak Pan wie, absoluty są logicznym absurdem i jako takie nie podlegają weryfikacji logicznej, a jeżeli coś nie poddaje się weryfikacji logicznej, nie może być faktem logicznym. Taka to analiza logiczna likwiduje solipsyzm jako fakt logiczny i sprowadza go do absurdu tylko. Nie jest więc solipsyzm niczym innym, jak światopoglądem tylko i to światopoglądem absurdalnym, co później pokażę, wskazując na inne absurdy tego absurdu. Na dziś tyle.

Adam Barycki
ja nie mialem zamiaru czegos ulepszac,tylkoo zastosowalem taka forme ,niby pomocy,
wiem dobrze ,ze SEKTA ta , idealeistow empirycznych , do czasu ,do czasu zbiera nowych czlonkow i szturmuje niewinne mlode umysly...
taki wuj/ woj pisze ,ze subiektywne odczucia tak ,czy owak,leza u podtaw wszystkiego....,to znacz jak ? owak ,czy tak? to znaczy, czego wszystkiego? tego co nas otacza i niezaleznie od naszej woli wywiera wrazenia ...? no wlasnie ,to wlasnie nazywamy materia,wlasnie " to wszystko" zadnych subiektywnych odczuc nie ma , ,a to gwarantuje nam WSZECHZWIAZEK ZJAWISK ,monizm ,dlatego wyjasniamy wszystko przyczynowo i poszukujemy zwiazkow przyczynowch ,a w praktyce sprawdzamy ich prawomocnosc,zadych subiektywnych zwiazkow przyczynowych nie ma, jako takie mozna nazwac indywidualne rejestracie obiektywnych zwiazkow przyczynowych, no i OCZYWISTE INDYWIDUALNE POMYLKI ,ktore podlegaja obiektywnej korekcie...
zreszta jak ja jestem subiektywnym odczuciem wuujja ,to wujo jest ksiedzem,a to juz sprawa obiektywno subiektywna....
DLACZEGOS DAL SIE NABRAC NA TO ;ZE swiatopoglad jest czyms nagannym ? WLASNIE OPROCZ NAUK POZYTYWNYCH POZOSTAJE TYLKO SWIATOPOGLAD;ZADNEJ FILOZOFII NIE POTRZEBUJEMY;POTRZEBNE SA JEDNAK HISTORYCZNIE UZASADNIONE PROBY BUDOWANIA SWIATOPOGLADOW , JAKO hipotez, ALE PODSTAWA NASZEGO SWIATOPOGLODU JEST materialna praktyka ludzka I:::: walka klas....
Już pisałem, że rozsadzam tę mydlaną bańkę od środka, a światopogląd jest dla solipsyzmu czymś wyobrażonym, rzeczywistość to solipsyzm, a ja to odwracam, ale od środka.

Adam Barycki
i tak ,jesli pamiec mnie nie myli ,niejaki adam michnik i z prawej strony niejaki tischner pisali w latach70/80 niewybrazalne bzdury ,jeden o przyszlosci socjalizmu, podszyty strachem przed rozwojem mikroelektroniki i broni rakietowej usa( persching...i inne) ,drugi o tzw. socjalizmie etycznym...!
to byly wlasnie swiatopogladowe wypociny zawistnikow spolecznych i politycznych,powiem wiecej, to byly ideologiczne ,w sensie marks-engels proby ratowania prymitywnych postaw spolecznych...!

obserwujac rozmontowywanie przez neoliberalizm np. socjalnego panstwa niemieckiego,nieprawdopodobna bieda, w tak bogatym panstwie ,masowe eksmisje na bruk ludzi ,ktorzy utracili prace ,placac czynsz np. pzrez 30 lat ,12milionow ludz zyjacych ponizej bezpieczenstwa socjalnego,7 milionow bezrobotnych,zerowy przyrost naturalny ...,naprawde nie ma sie z czego cieszyc! to proponuje nam teoryjka neoliberalna...i nikt za to nie ponosi odpowiedzialnosci,oczywiscie jedyna odpowiedzialnoscia jest KARA SMIERCI:::1

Z DRUGIEJ STRONY POKAZUJE SIE ZYCIE BOGACZY I TAK NP: PREZES SIMENSA ZARABIA ROCZNIE "20 MOLIONOW EURO; A NIE JEST ON ANI WYNALAZCA; ANI KIMS NAWET W PRZYBLIZENIU WYBITNYM ;CZY ZASLUZONYM SPOLECZNIE ;PO PROSTU:nikt , W SENSIE WARTOSCI ,JaKO JEDNOSTKA LUDZKA;

KIEPSKI SWIATOPOGLAD I IDEOoLOGIA JAKO falszywa swiadomosc ...,o to mi chodzilo!
to chyba prawdziwe przypuszczenie,ze XIX wieczny kapitalizm pod naciskiem rewolucyjnych wydarzen i wzrostu samoswiadomosci ruchu robotniczego niosl spoleczna nadzieje na lepsze zycie ,i tak rzeczawiscie bylo,
XXI wieczny noeliberalizm takiej nadzieii nie daje,fluktuacje na rynku pracy,FORMALNA WOLNOSC,czyli tzw. DEMOKRACJA,wzrost liczebny BIUROKRACJI jako instrumentu panowania ekonomicznego i mentalnego nad fluktuujaca czescia spoleczenstwa..., czyli po prostu, jest to wspolczesny przejaw WALKI KLAS , oto obraz jednego z najbogatszych panstw swiata,jaki udalo mi sie uswiadomic przez jedynie miesieczny pobyt w berlinie.

niejaki ksiadz TISCHNER pisal " nasza praca jest chora" no i jak teraz wyglada nie tylko nasza praca ,ale praca w calej europie?

dzien w dzien musisz stawiac sie w jakims urzedzie ,ale sprawy do zalatwienia pozostaja dalej nie zalatwione,
przez miesiac uzbieralem dwa segregatory roznych pism,tyle samo musialem wypelnic ..., no jak tak dalej pojdzie technika komputerowa nic nie pomoze!
BIUROKRACJA i lek przed biednymi pozre ten sposob produkcji i podzialu,jesli wczesniej ludzie sami sie nie wymorduja l nie pozdychaja na rozne depresje,raki,zapalenia ploc ,raki prostaty..., a to wszystko w samotnosci ,bez wnukow ,zon, i dzieci.....

JEBAC WIEC KSIEDZA TISCHNERA!
Socjalizacja, choć okrutnego w swojej teraźniejszości, kapitalizmu dziewiętnastowiecznego dawała nadzieję na lepszą przyszłoś i to było motorem rozwoju społecznego w każdej dziedzinie. Dzisiejszy kapitalizm, choć w swej teraźniejszości mniej uciążliwy od dziewiętnastowiecznego, jest w ofensywie do defensywnej obecnie socjalizacji, a to odbiera nadzieję na przyszłość, co skutkuje zastojem rozwoju społecznego, a tym destrukcją cywilizacyjną. 2700 lat rodzenia i umierania naszej europejskiej cywilizacji zawsze odbywało się w dialektycznym porządku, ofenzywa socjalizacji skutkowała rozwojem, a defensywa socjalizacji, jej upadkiem i nie ma powodu uważa, że obecna defensywa socjalizacji nie za skutkuje upadkiem cywilizacji europejskiej. Ciemne wieki, to nie nowina w historii cywilizacji europejskiej.

Adam Barycki
wg. najnowszych obliczen NIEMIECKI PODATNIK ;ALE W ZADNYM WYPADKU NIEMIECKI BOGACZ stracil w wyniku kryzysu finansowego 74mld. EURO! dla tak bogatego panstwa jak niemcy nie jest to oszalamiaca kwota, ale jednak,zaburzenia i jawna kradziez na amerykanskim rynku nieruchomosci spowodowaly glodowa smierc ,na calym swiecie okolo100 mln. ludzi!
a jest to o wiele wiecej niz liczba usmierconych w czasie wojennej ZAGLADY!

no i jak teraz KOSCIOL KATOLICKI MA PRAWO MOWIC O etycznym socjalizmi ,czy wogole o czymkolwiek...!!!!
ale uciazliwosc ,czy nieuciazliwosc jest zasluga rozwoju nauki i technologii, a to ze postep w tych dziedzinach sluzy takze wyzyskowi, a wcale nie wynika z tzw. KAPITALISTYCZNEGO HUMANIZMU jest sprawa oczywista! i tak budowa METRA nie jest jakims humanistycznym darem bogaczy ,tylko potrzeba wynikajaca z maksymalizacji zysku,
ludzie musza byc do dyspozycji na FLUKTUUJACYM RYNKU PRACY!
przeciwnie ... w MOSKWIE BUDOWANO METRO DLA LUDZI,dla ich potrzeb i taka jest roznica!
Toż właśnie to pisałem, że współczesny kapitalizm dzięki postępowi technicznemu, a tym, tanich technologii, wydaje się być bardziej znośny materialnie od dziewiętnastowiecznego, jednak, jak również pisałem, tamten był w defensywie przed socjalizacją, co skutkowało rozwojem cywilizacji, a ten jest w ofensywie do socjalizacji, co skutkuje destrukcją cywilizacji.

Tylko cywilizacja europejska rozwijała się poprzez socjalizację i tym wzrastało upodmiotowienie mas. Wszystkie inne cywilizacje uprzedmiotowiły masy i to właśnie dzieje się obecnie. Koniec cywilizacji, skurwysyny i dobrze wam tak.

Adam Barycki

Otóż nawet jeśli założymy twardość praw natury (czyli ich niezmienność w czasie), i tak nie da się z samej tej twardości wywnioskować, że to, co obserwujemy, jest absolutnie konieczne. tj. że nie mogło się wydarzyć nic, co by spowodowało, że świat wyglądałby dziś inaczej, niż wygląda. "Nie zdarzyło się" i "nie mogło się zdarzyć" to dwie różnie rzeczy. Tak samo, jak dwie różne rzeczy to prawdopodobieństwo a posteriori (musi być albo 1 albo 0) i prawdopodobieństwo a priori (może być dowolną liczbą pomiędzy 1 i 0).

Żaden w tym kłopot, bo wielość możliwości nie prowadzi do żadnej nieskończoności realnej, co najwyżej tylko do nieskończoności potencjalnej: do nieskończonej ilości możliwości. Niech Pan narysuje ołówkiem kreskę na papierze. O ile przestrzeń jest ciągła (a wszystkie stosowane w praktyce teorie fizyczne zakładają, że jest), to ilość sposobów, na które może Pan umieścić nad tą kreską czubek ołówka, jest nieskończona. Nie przeszkadza to Panu ani trochę w umieszczeniu ołówka nad kreską.

Pojawienie się kwadratowego Słońca jest zaś zabronione przez prawa fizyki, o ile więc one są twarde, o tyle kwadratowe Słońce się nie pojawi i kropka. W nieskończonościach nic to nie zmienia, bo - podobnie jak to było z ołówkiem nad kreską - gdyby Słońce w dniu dzisiejszym (tj. w tej samej sekundzie liczonej od Wielkiego Wybuchu) znalazło się o metr lub o milion kilometrów bliżej lub dalej Ziemi, niż jest faktycznie, byłoby to nadal z prawami fizyki zgodne. Z dokładnie tymi samymi prawami fizyki, które obowiązują teraz i które - według naszego założenia - obowiązywały od zawsze. A licząc prawdopodobieństwo na palcach według recepty "jeden dzielone przez ilość możliwości", uzyskujemy prawdopodobieństwo znalezienia Słońca w tym miejscu, w którym jest dzisiaj, jako równe dokładnie zeru. Tak samo, jak równe zeru jest tak liczone prawdopodobieństwo tego, że umieści Pan ołówek w tym miejscu nad kreską, w którym Pan go właśnie umieścił.

Dokładnie taka sama sytuacja jest w przypadku miękkich praw fizyki, bo dodanie tutaj jednego czy miliona czy kontinuum stopni swobody niczego zmienia. Już sama ciągła przestrzeń to kontinuum stopni swobody: dwa obiekty może Pan w niej umieścić na dokładnie nieskończoną ilość sposobów, nawet jeśli rozmiary świata liczone w metrach są skończone.

I tak samo jest w przypadku miękkich praw solipsystycznej świadomości. Kontinuum możliwości podzielenia świadomości na stany nie prowadzi do realnych nieskończoności, lecz co najwyżej do nieskończoności potencjalnych. Tych zaś i tak jest wokół Pana dostatek.

Jakby to Pana dalej zdumiewało, niech Pan poszuka w Wikipedii albo gdzie indziej hasła "gęstość prawdopodobieństwa". Może nie pokrywa to wszystkiego, o czym tutaj mówimy, ale powinno sporo wyjaśnić.

marksista ma w dupie kopenhaskie interpretacje i nie ma potrzeby poszukiwać ich w Internecie
A jednak z twardości praw natury (zapewne Panu na złość) dało się wywnioskować zasadę antropiczną i dlatego moja obecność jest możliwa, a kwadratowego słońca, nie jest.
w świadomości solipsystycznej jest możliwe kwadratowe słońce, jak i absolutnie wszystko
spróbuję Pana przekonać, że solipsyzm miękki z nieskończonościami potencjalnymi wyklucza swoją miękkość, a tym jest wewnętrznie sprzeczny.
Czy możesz pokazać i objaśnić Wuju, co rozkład gęstości prawdopodobieństwa pomiarów obserwabili ma wspólnego ze świadomością?
Ponawiam pytanie – gdzie, kiedy i w jaki sposób zaobserwowano ŚWIADOMOŚĆ?!

A masz już czas, Chryzjanie, żeby rozmawiać poważnie? Czy też wciąż jest jak było gdy zadawałeś to pytanie: na poważną rozmowę nadal nie masz czasu lub chęci?
Cóż Wuju, pytanie moje jest o tyle niepoważne, że znam odpowiedź.
do wuja nie mam sily juz sie odnosic ,jesli on ,ot tak sobie twierdzi,ze rzweczywistosci ? zewnetrznej nie mozna wykazac
panie adamie ,aby pomoc panu otrzasnac sie z tego okropnego ataku solipsyzmu ,bierzemy tylko nastepujace sprawy pod uwage:
historia
czas jako aspekt istnienia materii
rozwoj kosmosu i spoleczno-historyczny
geometria jawiaca sie zdrowemu rozsadkowi i geometria ogolnej teorii wzglednosci
teoretyczna fizyka,np mechanika kwantowa,teorie pola
wszystkie te sprawy wymagaja istnienia niezaleznej od naszej woli rzeczywistosci materialnej
skoro berkeley przyjal istnienie roznych umyslow ,tym samym zaprzeczyl solipsyzmowi!
istnienie umyslu i jego funkcjonowanie bez istnienia rzeczwistosci zewnetrznej jest niemozliwe ,a funkcjonowania tegoz ...,tym bardziej...

no juz o tym kilka lat temu pisalem: ISTNIENIE BLEDU wyklucza idealizm subiektywny i obiektywny,do tego potrzebny jest czas ,historia i TZW: praktyka MATERIALNA ....

skoro berkeley przyjal istnienie roznych umyslow ,tym samym zaprzeczyl solipsyzmowi!
taki wuj/ woj pisze ,ze subiektywne odczucia tak ,czy owak,leza u podtaw wszystkiego....,to znacz jak ? owak ,czy tak? to znaczy, czego wszystkiego?
zreszta jak ja jestem subiektywnym odczuciem wuujja ,to wujo jest ksiedzem,a to juz sprawa obiektywno subiektywna....
Może odwrotnie: może to wuj jest twoim subiektywnym odczuciem?
Panie Dąbrowski, czy świadomość solipsystyczna stwarza siebie, czy przeciwnie, jest absolutem, który z sobie tylko znanych powodów przedstawia siebie w formie dla niepoznaki zwanym samoświadomością? A dlatego dla niepoznaki, ponieważ to czego jest Pan samoświadomy nie jest samoświadomością absolutu. Pytanie może wydawać się idiotyczne, jednak Pańska jasna odpowiedź pozwoli mi sprecyzować moje argumenty.

Adam Barycki

Panie Dąbrowski, czy świadomość solipsystyczna stwarza siebie, czy przeciwnie, jest absolutem, który z sobie tylko znanych powodów przedstawia siebie w formie dla niepoznaki zwanym samoświadomością? A dlatego dla niepoznaki, ponieważ to czego jest Pan samoświadomy nie jest samoświadomością absolutu.
Pytanie może wydawać się idiotyczne, jednak Pańska jasna odpowiedź pozwoli mi sprecyzować moje argumenty.
Pytanie to nie było ani trochę idiotyczne.

Świadomość solipsystyczna jest z założenia jedynym istniejącym bytem.

ze względu na ten absolutny charakter samopostrzegania, nie jest możliwe przedstawienie racjonalnych argumentów obalających solipsyzm

ze względu na dialektycznie nie-absolutny charakter samopostrzegania jest możliwe racjonalne przypuszczenie, że solipsyzm jednak nie jest prawdziwy


Panie Dąbrowski, to ja się deklarowałem w trzech zdaniach obalić solipsyzm, ale skoro Pan mnie wyprzedził, to wygląda na to, że nie mam już tu nic do roboty. Ale ponieważ miło mi się z Panem droczy, to podroczę się jeszcze.

Adam Barycki
Zanim się Pan będzie droczył, będzie Pan jednak musiał uzasadnić, w jaki to tajemniczy sposób zdania te obalają solipsyzm.
Najpierw odpowiem Panu Kubusiowi.
(S=~S)=~1

A teraz Panu.
Świadomość solipsystyczna przejawia się w dwóch stanach. Jednemu stanowi nie można wykazać nieprawdziwości, a drugiemu stanowi można, a oba stany stanowią jedność, to mamy sprzeczność jedności i tym samym sprzeczność wewnętrzną solipsyzmu, czyli nieprawdziwość.

Adam Barycki

Świadomość solipsystyczna przejawia się w dwóch stanach. Jednemu stanowi nie można wykazać nieprawdziwości, a drugiemu stanowi można, a oba stany stanowią jedność, to mamy sprzeczność jedności i tym samym sprzeczność wewnętrzną solipsyzmu, czyli nieprawdziwość.
A skąd Pan wziął stwierdzenie, że drugiemu z tych stanów można wykazać nieprawdziwość?
A przeczytałem co Pan napisał – „jest możliwe racjonalne przypuszczenie, że solipsyzm jednak nie jest prawdziwy” – i uwierzyłem Panu.

Adam Barycki
W jaki sposób z przesłanki "jest możliwe racjonalne przypuszczenie, że solipsyzm jednak nie jest prawdziwy" wywnioskował Pan, że "można udowodnić, że solipsyzm jednak nie jest prawdziwy"?
Solipsyzm (łac. solus ipse, ja sam) – pogląd filozoficzny głoszący, że istnieje tylko jednostkowy podmiot poznający, cała zaś rzeczywistość jest jedynie zbiorem jego subiektywnych wrażeń – wszystkie obiekty, ludzie, etc., których doświadcza jednostka, są tylko częściami jej umysłu. Za twórcę owego poglądu uważany jest sofista Gorgiasz (ok. 480-385 p.n.e.), który utrzymywał, że:
1.Nic nie istnieje.
2.Nawet jeśli coś by istniało, nikt nie mógłby o tym wiedzieć.
3.Nawet jeśli ktoś by o tym wiedział, nie mógłby tego nikomu zakomunikować.
Podobnym poglądem jest materialistyczny agnostycyzm, mówiący, że nic poza umysłem jednostki nie może być absolutnie udowodnione; wszystko inne może być po prostu iluzją, wyobraźnią lub czymkolwiek mającym miejsce (egzystującym) w obrębie umysłu danej osoby.

****************************

Przede wszystkim uściślijmy, że:
- pojąć, oznacza doznać zmysłowo wrażeń od Rzeczy
- poznać, oznacza dowiedzieć się o "rzeczy" z przekazu Innego

Wobec tego, rzeczywistość pojmujemy osobiście i bezpośrednio a także o tyle prawdziwie o ile sami siebie za prawdziwych uznajemy. Dowodzić Niczego nie musimy, skoro widzieliśmy, słyszeliśmy, dotykaliśmy Rzeczy.

Inaczej ma się sprawa z poznaniem "rzeczywistości".
Poznaje się wiedzę o rzeczach w komunikacyjnym łańcuchu uczonych w mowie i piśmie. Oto ja poznający jestem jednocześnie uczonym wiedzy przez uczonego wiedzy poprzedniego stopnia. Nauczyciel uczy ucznia tego czego został sam nauczony. Pojęcie prawdy zmysłowej zostaje zastąpione informacją, definicją i dowodami.

Jeszcze uwaga na temat wyobraźni:
Prawdziwy obraz rzeczy powstaje w WYOBRAŹNI z rzeczywistego oglądu. A więc wyobraźnia umysłowa dostarcza nam prawdy, którą uczeni w mowie i piśmie traktują jak nieobliczalną...

(samoświadomość absolutu) polega na odczuciu "istnieję"

Czy „samoświadomość absolutu” jest Pańskim stwierdzeniem, czy tylko metaforą odnoszącą się do użytego przeze mnie określenia w moim pytaniu? Co to jest „istnieję”? Nie ma możliwości logicznego odniesienia do niezdefiniowanych pojęć. Nie ma definicji pojęcia „istnieję” ujętego w cudzysłów, dlatego poproszę o definicję. Przydałaby się również definicja – „racjonalne przypuszczenie”, ale przypomniałem sobie teraz, że ona już jest w Pańskim dowodzie abc, który dowodzi, że nieweryfikowalne i alogiczne jest również racjonalnym, dlatego w tej dyskusji już nie będę odnosił się do pojęcia – racjonalne. Ograniczę się do aksjomatyki logiki i dalej będę wydłubywał uparte fakty logiczne.

Adam Barycki
Określenia:

JEST, JESTESTWO - dotyczy osoby (rzeczy) nie przejawiającej funkcji życiowych ale posiadającej pamięć stworzenia
RZYCIE, ŻYWOT - dotyczy zdolności obcowania z innymi, inaczej przejawiania funkcji życiowych przyswajania i wydalania
ISTNIEĆ, ISTNIENIE - dotyczy przejawiania zdolności spółkowania i rozmnażania się
Panie Wuju Zbóju, z tego co nam tu ściśle matematycznie wyjaśnił Pan Krowa, jasno wynika, że świadomość solipsystyczna spółkuje sama ze sobą. Toż mi nawet nie przystoi pisać o takiej świni.

Adam Barycki

(samoświadomość absolutu) polega na odczuciu "istnieję"
Czy „samoświadomość absolutu” jest Pańskim stwierdzeniem, czy tylko metaforą odnoszącą się do użytego przeze mnie określenia w moim pytaniu?
Co to jest „istnieję”?
Solipsysta powinien odpowiedzieć: ja istnieję, więc wiem, co znaczy "ja istnieję", ale Pana przecież nie ma, więc nic dziwnego, że Pan pyta, co to jest to "istnieję" . Dla solipsysty takie pytania są potwierdzeniem solipsyzmu.

Ponieważ jednak nie jestem solipsystą, mogę sobie pozwolić na nieco inne podejście. Zresztą, solipsysta też mógłby się w to zabawić, tyle, że u niego byłby to rodzaj zabawy w test Turinga: w badanie, czy dostatecznie inteligentny przetwornik lingwistyczny (w tym konkretnym przypadku używający nazwy "Adam Barycki") jest w stanie prowadzić dyskusję tak, jakby nie był przetwornikiem, ale osobą i faktycznie istniał. Ja zamiast tego pobawię się właśnie w taki przetwornik lingwistyczny. Z pozycji lustra będę przetwarzał Pana słowa tak, żeby Pan mógł dostrzec, że Pan jednak istnieje i przez to zorientować się, co znaczy "istnieję".

Oto rzecze więc lustro. I tak dla pewności: wiedz, że to Ty, drogi Czytelniku (obojętnie, jaką nazwą się w swoich myślach określasz), jesteś tą jedyną świadomością będącą całym światem. Wuj to tylko lustro informatyczne na Twoich obrzeżach, z którym to lustrem - czyli w sumie tylko i wyłącznie ze sobą - prowadzisz rozmowę mogącą (chociaż nie muszącą) pokazać ci ciebie. Wuj to nie jest żadne "ja", Ty jesteś jedyne "ja", wobec tego gdy wuj mówi o wuju "ja", jest to pewne nadużycie - podobnie jak mówienie "ty" o Tobie jest nadużyciem, bo przecież nie ma "ty", jest tylko to "ja" w Tobie. Wuj będzie starał się unikać tych nadużyć, chociaż ze względów stylistycznych może to być trudne. Niewykluczone, że stachurowe słówko "się" tu pomoże. Tak czy owak, aby do czegokolwiek się doszło, musi się prowadzić rozmowy z "innymi", czyli z lustrami, podobnie jak musi się oddychać, żeby się nie dusić, albo jak musi się myśleć, żeby coś wymyślić.

Pytanie brzmi więc: co znaczy "istnieje się". Odpowiedź na tego typu pytania najłatwiej zauważa się w sytuacjach, w których wolałoby się nie być (można zastanawiać się, dlaczego tak jest, ale to inna rozmowa). Może by więc tak na przykład ugryźć się w język (niekoniecznie do krwi), a potem ponawiać to gryzienie tak długo, dokąd się nie zauważy, na czym polega niechęć do tego, żeby zrobić to jeszcze raz? Czy ta niechęć polega na wykresie na monitorze (na upartego, można do układu nerwowego podłączyć monitor i obserwować przebiegi impulsów nerwowych)? Jeśli tak, to niech się monitor wyłączy. Czy niechęć znikła? Albo niech się spojrzy na monitor podłączony do języka wuja, gdy ten zaciska zęby na własnym języku. Czy wykres monitora, identyczny jak poprzednio, koreluje się z dokładnie taką samą niechęcią, jaką się odczuwało przy gryzieniu się w język?

"Istnieję" to czasownikowa forma zaimka "ja". Albo: "istnieje się" to czasownikowa forma zaimka "się". Różnica między "istnieję" i "ja" jest tylko gramatyczna. "Odczuwam ból" - "mnie boli" - "ja istnieję" - "istnieję". "Widzę drzewa" - "ja widzę drzewa" - "istnieję". "Pada deszcz" - "ja stwierdzam, że pada deszcz" - "istnieję". "To bzdury" - "ja uznaję to za bzdury" - "istnieję". "O co tu chodzi?" - "ja nie wiem, o co chodzi" - "istnieję".
Dobrze, od teraz będę tylko ja i jako jedyne ja będę siebie przekonywał, że to absurd, jednak to moje jedyne ja jest poważnie chore umysłowo, ma podwójną osobowość. Pojawia się ten drugi sukinsyn i bezczelnie sprzeciwia się mojemu jedynemu ja, a ja jak ten durny gadam z tym tworem fantazji zrodzonym w mojej chorej wyobraźni. To bydle dręczące mnie bezlitośnie nazwałem sobie Wujem Zbójem.

Adam Barycki
Solipsyzm, pogląd filozoficzny, wg którego nie można bezpośrednio poznać żadnej innej rzeczywistości poza własną świadomością (umysłem). Człowiek ma dostęp jedynie do subiektywnie odczuwanych zjawisk. W konsekwencji solipsysta przyjmuje, że istnieje tylko on jako konkretny podmiot, dla którego wszystko, poza jego świadomością, jest jedynie układem zjawisk.
Świat może istnieć jako wyobrażenie lub sen.

*************************************

Określam:

RZECZYWISTOŚĆ - dotyczy zdolności i czynności zmysłowego oglądania
POGLĄD - zbiór umysłowych obrazów rzeczy i zjawisk po oglądzie
ŚWIADOMOŚĆ - efekt twórczego przetwarzania wielu poglądów na abstrakcję
TOŻSAMOŚĆ - efekt przedstawienia obrazu siebie na tle innych, obcych.

Soliptyzm jak każdy -IZM jest uproszczeniem bez sensu. Świat musi być WYOBRAŻANY z poglądów i tożsamość musi być zbudowana z rzeczywistości...
...Nie może istnieć POZYTYW sam z siebie, jeno z NEGATYWU i podobnie nie może powstać SEN bez JAWY.
Panie Krowa, a czy jawa może powstać ze snu?

Adam Barycki

Dobrze, od teraz będę tylko ja i jako jedyne ja będę siebie przekonywał, że to absurd, jednak to moje jedyne ja jest poważnie chore umysłowo, ma podwójną osobowość. Pojawia się ten drugi sukinsyn i bezczelnie sprzeciwia się mojemu jedynemu ja, a ja jak ten durny gadam z tym tworem fantazji zrodzonym w mojej chorej wyobraźni. To bydle dręczące mnie bezlitośnie nazwałem sobie Wujem Zbójem.
To żadna choroba umysłowa. Kamień też nie jest chorobą umysłową. To rzecz jak najbardziej naturalna. Osobowość zaś ma się pojedynczą, a nie - podwójną. Osobowość lustra nie jest czymś taki, jak osobowość, którą się posiada. Osobowość lustra jest jak osobowość postaci z książki czy z filmu. Może być nawet bardzo bogata, ale jak się z nią zapoznaje, nie dostaje się od tego choroby umysłowej.

Jak się zresztą ma na to ochotę, to można się uważać za chorego idiotę. Tylko po co? Na czym polega choroba umysłowa? Chory postrzega rzeczy innymi, niż są. Ale przecież nie postrzega się żadnych innych "ja". Istnieje się i tyle. Skąd więc pomysł, że inne "ja" także istnieją i że niepostrzeganie tego istnienia jest chorobliwe? O ile jeszcze można zrozumieć tęsknotę za innymi "ja", o tyle trudno jest zrozumieć, czemu miałoby się przypuszczać, że te inne "ja" miałyby się postrzegać. Na czym takie postrzeganie miałoby polegać?

PS. A propos jawy - lustro idzie spać! dnia Wto 0:36, 10 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Panie Dąbrowski, niechże Pan po dobroci przyzna się do błędu, inaczej będę zmuszony pizgnąć kamieniem w To lustro.

Adam Barycki

Na czym polega choroba umysłowa? Chory postrzega rzeczy innymi, niż są.

Choroba umysłowa czy nieumysłowa polega na diagnozie. Ktoś musi stwierdzić rzekomą chorobę.
Ktoś niby jest chory, bo ma gorączkę abo opuchlizną, lub kuśtyka...
Ale na co jest chory?
Na nogę kuśtyka, a na głowę jest chory, czy odwrotnie?
Opuchła mu skóra czy zepsuł się brzuch?
Pochylił się od ciężaru czy od psychicznych razów?
Odchyla się od normy z powodu... normy?

Według normy geotropizmu einsteinowskiego Wujo jest chory psychicznie co się objawia stałym odchyleniem standardowym w prawo na zdjęciu.
Wujo ma odchyły niewieście...
racjonalne myślenie zdecentralizowało wuja... To rak...
Tak!
Wuj źle odbiera promieniotwórczy sygnał ze środka Ziemi...
Kręgosłup?
Czarniak?
Choroba czy zdrowie?
Akcja czy reakcja?
Panie Krowa, czy zwykłym przypadkiem jest, czy nie daj bóg, spowodowanym promieniotwórczym sygnałem Ziemi odchylenie trąbki mojej ku lewej nogawce spodni i tam dyndającej?

Adam Barycki

Panie Krowa, a czy jawa może powstać ze snu?

Adam Barycki


Nie od razu
Powstańcie których dręczy głód
We śnie się zmienia parametry
Sygnał odbiorczy czyta lud
Ale lud zimny jak lód i sygnał odbiorczy marznie na lód.

Adam Barycki
Panie Dąbrowski, z tego co Pan mi wyjaśnił, wynika, że jest absolutna świadomość nieświadoma swojego absolutu, a przejawiającą się tylko samoświadomie w określonej przez nieświadomy absolut czasowej strukturze skutkowo przyczynowej. Jednak logika wyklucza tu proces dialektycznego determinizmu, ponieważ w nieświadomym siebie absolucie jest już pełny zapis procesu, którego świadomość doświadcza samoświadomie w deterministycznej kolejności wektora czasu. Czyli, Panie Dąbrowski, mamy taśmę filmową przedstawiającą klatka po klatce zapisany w absolucie film. A tym wykluczyć jesteśmy zmuszeni podmiotowość samoświadomości, która jest tylko przedmiotem odtwarzanym ze struktury podmiotowego absolutu. Wniosek taki możemy logicznie oprzeć o empiryzm doznania siedmiokolorowego zajączka w lusterku i siedmiokolorowej tęczy bez świadomości ich wzajemnego związku elektromagnetycznego, którego to związku doznajemy później. Jeżeli wykluczymy „odtwarzanie taśmy filmowej”, to musimy wykluczyć związek przyczynowo skutkowy zajączka w lusterku z tęczą, a tym samym ten sam związek z elektromagnetyzmem, co stawia świadomość skutkowo przyczynowego związku w sprzeczności logicznej, czyli jest absurdem. Tak więc, Panie Dąbrowski, jeżeli w modelu, który Pan przedstawił chcemy zachować spójność logiczną, to musimy się zgodzić z tym, że świadomość człowieczej podmiotowości jest fikcją, a przyjąć, że owa samoświadomość jest przedmiotem podmiotowego absolutu. No, a absolut z definicji jest nieweryfikowalny logicznie i tym nie może być logicznym faktem rzeczywistości, czyli takim faktem, jakim Pan stwierdza, że solipsyzm jest. Ta już tylko podstawa logiczna upoważnia mnie do niesprzecznego logicznie stwierdzenia, że solipsyzm jest logicznym absurdem, a absurdów logicznych nie używa się do modelowania rzeczywistości i tym solipsyzm może być tylko alogiczną ideą.

A przy okazji, tę właśnie przedmiotowość duszy ludzkiej dedykuję Panu Dyszyńskiemu, miłośnikowi wolnej woli.

Adam Barycki
A Krasnale siusiają do mleka i kwaśnieje.

pa
ab.
Szanowna Pani Abi, zwracam się do Pani moderatorskiego autorytetu i proszę o usunięcie spamu, któren tu sama Pani wpierdoliła. Paszła mnie stąd won.

Adam Barycki

Najpierw odpowiem Panu Kubusiowi.
(S=~S)=~1

A teraz Panu.
Świadomość solipsystyczna przejawia się w dwóch stanach. Jednemu stanowi nie można wykazać nieprawdziwości, a drugiemu stanowi można, a oba stany stanowią jedność, to mamy sprzeczność jedności i tym samym sprzeczność wewnętrzną solipsyzmu, czyli nieprawdziwość.

Adam Barycki

Prawdziwe to to, że Barycki to jednak ciągle taki sam jałop
Panie Bolo, na boga, toż ten wątek nie jest sławojką gdzie możesz Pan popuszczać w spodnie, a nogawką upuszczać popuszczone. To jest bardzo ściśle matematycznie naukowy wątek, tu przeprowadza się bardzo poważne debaty naukowe i nic nie stoi na przeszkodzie, aby przeprowadzić bardzo ścisłą matematycznie analizę naukową upuszczonego nogawką popuszczonego przez Pana. Pan Kubuś pomoże nam ustalić, czy upuszczenie popuszczonego nastąpiło skutkiem decyzji wolnej woli Pańskiej, czy było przypadkowym przypadkiem rzuconej monety.

Adam Barycki

Panie Bolo, na boga, toż ten wątek nie jest sławojką gdzie możesz Pan popuszczać w spodnie, a nogawką upuszczać popuszczone. To jest bardzo ściśle matematycznie naukowy wątek, tu przeprowadza się bardzo poważne debaty naukowe i nic nie stoi na przeszkodzie, aby przeprowadzić bardzo ścisłą matematycznie analizę naukową upuszczonego nogawką popuszczonego przez Pana. Pan Kubuś pomoże nam ustalić, czy upuszczenie popuszczonego nastąpiło skutkiem decyzji wolnej woli Pańskiej, czy było przypadkowym przypadkiem rzuconej monety.

Adam Barycki
Wygląda na to, że fekalia popuszczasz uszami.
Smacznego
No, dobrze Panie Bolo, pożartowaliśmy sobie, ale pora już zabrać się za naukę. Widzę ciekawe naukowo możliwości w zgłębieniu zagadnienia różnorodności sraczki. Pan jako wybitny specjalista z tej dziedziny, na pewno potrafi w sposób ściśle matematycznie naukowy rozwinąć temat i poprzez dogłębną analizę naukową zwrócić naszą uwagę na istotę tego budzącego zrozumiałą ciekawość ludzkości, zagadnienia. Na początek, tak dla intelektualnej rozgrzewki, proponuję wziąć na naukowy warsztat sraczkę brązową po orzechach laskowych i żółtą w odcieniu dojrzałej parzenicy po risotto z białego ryżu z przewagą curry. Po przeprowadzeni wstępnych badań organoleptycznych przedstawi Pan nam tu swoje naukowe wnioski, a następnie po krótkiej wymianie ewentualnych uwag zaangażowanych w naukową debatę, przystąpi Pan do dalszych badań naukowych, po których z niecierpliwością będziemy tu oczekiwali Pańskiego już ściśle matematycznie naukowego referatu.

Adam Barycki
Ale nie samą nauką człowiek żyje, dlatego proponuję do debaty wciągnąć nasz tu wybitny umysł Pana Dyszyńskiego, jednak już na gruncie czysto filozoficznym. Filozofia kupy jako takiej, a w szczególności jej rzadszej odmiany, to problem bardzo złożony, najlepiej zaprezentuje nam filozoficzne aspekty różnorodności sraczki, Pan Dyszyński. Jego wnikliwa analiza złożoności tego wydawałoby się na pozór nieskomplikowanego problemu, unaoczni nam jego głębsze swoją złożonością warstwy filozoficzne. Warto również poprosić Pana Dyszyńskiego, aby zechciał przemyśleć, czy różnorodność kupy ma swój wymiar teologiczny.

Adam Barycki
Fizjologia defekacji wymaga specjalizacji, więc nie idź tą drogą Adamie, boś neptek.

Ja nie z dla siebie, ja tylko pragnąłem czym atrakcyjnym zainteresować ludzkość.

Adam Barycki
Prestończyk poinformował nas,że to niejaki PAWEŁ z tarsu przygotował nam dopiero rewolucję!biorąc poważnie ,to właśnie ów paweł jest autorem ZAGŁADY ŻYDÓW a nie jakiś tam hitler,himler czy eichmann...
Panie Miller, proszę zwrócić uwagę, że w społecznej przestrzeni medialnej odpowiedzialnymi za zło są i jest wszystko (a wybory zależne są już tylko od stopnia zidiocenia), oprócz nieistniejącego w tej przestrzeni Kapitału. Nigdy i nigdzie nie pada to słowo. Jak Pan myśli, ile bilionów kosztuje tak skuteczny marketing? Elity są w gruncie rzeczy marksistowskie – wierzą w analizę klasową i wierzą w walkę klas. A w społeczeństwie kontrolowanym przez biznes, takim choćby jak Stany Zjednoczone, elity biznesu są głęboko zaangażowane w walkę klasową i cały czas w niej uczestniczą. Oni to rozumieją, są instynktownymi marksistami. Nie muszą do tego czytać Marksa, ale właśnie to robią na najlepszych uniwersytetach dostępnych tylko dla elit i tam właśnie uczą się jak produkować takich Prestończików, czy Dyszyńskich.

Adam Barycki

PS. Mam Panie Dyszyński coś dla Pańskiego ducha.
„Jeśli chodzi o teorię gospodarki społecznej, uważam się za marksistę.
Moje zainteresowanie marksizmem wywodzi się stąd, że teoria marksistowska przykłada dużą wagę do sprawiedliwego podziału. U podłoża leży konkretna zasada moralna, sposób myślenia niemożliwy dla kapitalistów, dlatego właśnie kapitalizm prowadzi do wyzysku.
Dalajlama XIV”
Pani Luzik, nożesz co żeś Pani narobiła...taki temat dla Pani i co...siusiu?
Pani Luzik, ja na Pani miejscu wytargałbym Tę małpę za kudły.

Adam Barycki

PS. I o glebę. O glebę bym rąbnął.
A wyobraził sobie Pan, ileż to szkód byłoby, gdyby Pani Luzik posłuchała Pańskiej rady?
Moje niebieskie oczy zgubiłyby wyrazistość gdyby zniknęły piękne długie blond, a o glebie nie wspomnę jakby cierpiała z tego powodu.
A to dla P. Luzik.
http://www.youtube.com/watch?v=PYPVHlzAa3g
Ale na nr.buta baryckiego luzik nie ma co liczyć!ale jak ma się prawo zwyczajowe nomadów do PRAWA RZYMSKIEGO,to już problem historiozofi owego żydowskiego autora cytowanego przez prestończyka!


http://www.youtube.com/watch?v=PYPVHlzAa3g


Hmmm, bardzo dziękuję
A kudły? A gleba? Dzie?

Adam Barycki
Dzieś
Panie Miller, proszę zwrócić uwagę, że Pan Prestończik nie wchodzi nigdy w żadną interakcję z interlokutorem, a odpowiada gotowcami nie zawsze w temacie. Jest to schemat żywcem zdarty z marketingu Świadków Jehowy. Każdy nawet upośledzony umysłowo może być przekaźnikiem broszurowych treści i tym właśnie jest Pan Prestończyk, to tylko instrumentalne gówno.

Adam Barycki
Bo ja na ten przykład nie chwaląc się, zapytana "gdzie" wchodzę w interakcję i odpowiadam w temacie "dzieś".
Proszę bardzo...Pani Luzik.
Panie Barycki Adamie cosik mienszasz Pan z tym Prestończykiem czy jak mu tam, bowiem oficjalnie opowiedział się, że jest sobowtórem Gandhiego, a owy nic ze ŚJ nie miał do czynienia.
Po drugie primo, to biblioteki w głowie nie trza mieć, liczy się kreatywność, a nie skąd brana jest wiedza.
Kudły na miejscu, a gleba nie skażona...ot ekologia.
Otóż to, Pani Isabel, kreatywność, tylko kreatywność daje rezultaty. Niestety, Pan Kubuś jest niekreatywny i dlatego NTI jak nic poszłaby na zatracenie gdyby nie moja wytrwałość w trosce o rozwój ściśle matematycznej nauki. Zapewniam Panią, że zrobię wszystko, aby przekonać Pana Kubusia do kreatywności, już niebawem ulegnie sile moich argumentów i nie tylko ściągnie spodnie na ulicy, ale wbiegnie przy czerwonym świetle na najruchliwsze skrzyżowanie i wypnie goły tyłek na zaskoczonych kierowców. Tak odważna kreatywność zapewni Panu Kubusiowi godne miejsce w mediach publicznych i tak to NTI dotrze pod strzechy.

Adam Barycki
NTI jest dziełem prawdziwego entuzjasty wszelakich formalizmów,a to fizyków ,którzy opanowali tensory ,spinory i coś tam jeszcze,sądząc,że formalny perfekcjonizm jest gwarancją na prawdę i sukces?!jesteśmy za to wdzięczni! Kubuś-owi...
Pozdrowienia dla bolo999!!!
Dedykacja od Luzika, dla Wszystkich Forumowych Chłopaków

A co to za okazja?urodziny fuhrera,czy może wałęsy,nie!to rocznica ?pewnikiem...zgadywać!
Dzień Chłopaka dzisiaj

Panie Dąbrowski, z tego co Pan mi wyjaśnił, wynika, że jest absolutna świadomość nieświadoma swojego absolutu, a przejawiającą się tylko samoświadomie w określonej przez nieświadomy absolut czasowej strukturze skutkowo przyczynowej.
To pierwsze (brak samoświadomości absolutu) polega na ograniczonym charakterze każdego fizycznego obrazu, każdej myśli, każdego rozumowania, jakie świadomość może przywołać i przeanalizować. To drugie (samoświadomość absolutu) polega na odczuciu "istnieję", niemożliwym do zredukowania do żadnego obrazu, do żadnej myśli, do żadnego rozumowania, a przy tym niemożliwym do usunięcia z pola postrzegania i przenikającym każdy fizyczny obraz, każdą myśl, każde rozumowanie - absolutnie wszystko.
Jednak logika wyklucza tu proces dialektycznego determinizmu, ponieważ w nieświadomym siebie absolucie jest już pełny zapis procesu, którego świadomość doświadcza samoświadomie w deterministycznej kolejności wektora czasu.
Czyli, Panie Dąbrowski, mamy taśmę filmową przedstawiającą klatka po klatce zapisany w absolucie film. A tym wykluczyć jesteśmy zmuszeni podmiotowość samoświadomości, która jest tylko przedmiotem odtwarzanym ze struktury podmiotowego absolutu. Wniosek taki możemy logicznie oprzeć o empiryzm doznania siedmiokolorowego zajączka w lusterku i siedmiokolorowej tęczy bez świadomości ich wzajemnego związku elektromagnetycznego, którego to związku doznajemy później. Jeżeli wykluczymy „odtwarzanie taśmy filmowej”, to musimy wykluczyć związek przyczynowo skutkowy zajączka w lusterku z tęczą, a tym samym ten sam związek z elektromagnetyzmem, co stawia świadomość skutkowo przyczynowego związku w sprzeczności logicznej, czyli jest absurdem. Tak więc, Panie Dąbrowski, jeżeli w modelu, który Pan przedstawił chcemy zachować spójność logiczną, to musimy się zgodzić z tym, że świadomość człowieczej podmiotowości jest fikcją, a przyjąć, że owa samoświadomość jest przedmiotem podmiotowego absolutu. No, a absolut z definicji jest nieweryfikowalny logicznie i tym nie może być logicznym faktem rzeczywistości, czyli takim faktem, jakim Pan stwierdza, że solipsyzm jest. Ta już tylko podstawa logiczna upoważnia mnie do niesprzecznego logicznie stwierdzenia, że solipsyzm jest logicznym absurdem, a absurdów logicznych nie używa się do modelowania rzeczywistości i tym solipsyzm może być tylko alogiczną ideą.

A przy okazji, tę właśnie przedmiotowość duszy ludzkiej dedykuję Panu Dyszyńskiemu, miłośnikowi wolnej woli.

A jednak wykluczyliśmy bierne odtwarzanie z taśmy filmowej, nie wykluczając przy tym fizyki i związków przyczynowych, ale wręcz przeciwnie - afirmując i jedno i drugie. Uzyskaliśmy przy tym obraz zapewne całkiem przyjemny dla miłośnika wolnej woli. dnia Wto 17:24, 01 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Uzyskaliśmy OBRAZ,więc przeszłość i nie tu o WOLNĄ WOLĘ TU CHODZI lecz o aktywne działanie CZŁOWIEKA SPOŁECZNEGO,który wyklucza solipsyzm,a i także niezasłużony ZYSK..,jeśli zaś przeszłość,jesteśmy w domu,solipsyzm odparto,,cbdo..
No i co TAM się dzieje?
Jak mnie nic nie boli,poczytuję sobie posty wuja ,i co?i nic,same paralogizmy i wyznania wiary,tam nic nie wynika,a punkt wyjścia jest zawsze fałszem!panie barycki,tam nie trzeba szukać sprzeczości,bo wszystko prowadzi do sprzeczności,a więc jest absurdem-w sensie logicznym,nie dialektycznym!

Uzyskaliśmy OBRAZ,więc przeszłość i nie tu o WOLNĄ WOLĘ TU CHODZI lecz o aktywne działanie CZŁOWIEKA SPOŁECZNEGO,który wyklucza solipsyzm,a i także niezasłużony ZYSK..,jeśli zaś przeszłość,jesteśmy w domu,solipsyzm odparto,,cbdo..
Uzyskaliśmy przy tym obraz zapewne całkiem przyjemny dla miłośnika wolnej woli.
Uzyskaliśmy OBRAZ,więc przeszłość
A przy okazji, tę właśnie przedmiotowość duszy ludzkiej dedykuję Panu Dyszyńskiemu, miłośnikowi wolnej woli.
Uzyskaliśmy przy tym obraz zapewne całkiem przyjemny dla miłośnika wolnej woli.
i nie tu o WOLNĄ WOLĘ TU CHODZI
o aktywne działanie CZŁOWIEKA SPOŁECZNEGO,który wyklucza solipsyzm
Jak mnie nic nie boli,poczytuję sobie posty wuja ,i co?i nic,same paralogizmy i wyznania wiary,tam nic nie wynika,a punkt wyjścia jest zawsze fałszem!
Podaj Zbyszku chociaż jeden przykład paralogizmu albo fałszu w którymś z moich postów. Najlepiej uczyń to w wątku, w którym taki post znajdziesz. A jeśli tutaj z czymś takim się spotkałeś, proszę daj przykład tutaj. Bo bez tego z takich haseł naprawdę nic nie wynika. Poza, rzecz jasna, miłą dla mnie wiadomością, że sobie moje posty poczytujesz i poza niemiłą wiadomością, że cię czasami coś boli. W związku z tym ostatnim - zdrowia życzę, trzymaj się! dnia Sob 17:40, 05 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Na razie grzecznie wskazuje,że takie przymioty TWOJE posty zawierają,społeczności człowieka nie trzeba udawadniać,wystarczy SPOJRZEĆ na piramidy i na ich fotografie,a sens mojego dowodu się OBJAWI,jeśli twoja odpowiedzialność za słowa tak się ujawniła zalężnie od mojej woli(determinizm),to jest przykład jak solipsym sam sie znosi! Przepraszam za jednak w mojej strony chamskie wtargnięcie!
Takie "wskazywanie" bez podania ani przykładu, ani argumentu, nie jest bynajmniej grzeczne, lecz przeciwnie - bardzo niegrzeczne. Jeśli znasz choć jeden przykład, to go podaj. Jeśli nie bardzo czujesz, dlaczego powinieneś to zrobić, to wyobraź sobie, że to ja piszę o tobie po prostu tak: "czytam sobie posty Zbyszka i znajduję w nich same paralogizmy, wyznania wiary i fałszywe założenia". Jak odbierasz taką uwagę?

Co do piramid: odpowiedź znajdziesz w niejednym z moich postów w tym wątku, także w tym, co ostatnio napisałem do Adama - i jest to sprawa dość fundamentalna, o ile tego nie zauważasz, o tyle w ogóle nie zauważasz, o co mi w tych rozważaniach chodzi. Jeśli chcesz, możemy się nad tym dłużej zatrzymać, ale miło by mi było, gdybyś przyjrzał się jej pod tym kątem. Łatwiej będzie się nam rozmawiało, jeśli będziesz miał na początek swoje własne przemyślenia z tym związane.
PS. Podejdźmy zresztą do tego pozytywnie . Piszesz o piramidach jako o dowodzie na społeczny charakter "ja" (czyli na to, że klasyczny solipsyzm jest fałszywy). Proszę odpowiedz mi wobec tego na następujące pytania:

1. Czy twoim zdaniem piramidy powstały dzięki czemuś więcej niż dzięki prawom fizyki?

2. Czy twoim zdaniem do zbudowania piramid potrzebna jest wolna wola pracowników je budujących? dnia Sob 21:40, 05 Paź 2013, w całości zmieniany 2 razy
Zanim odpowiem ,pozwól że zapytam:czy budujący mieli świadomość tych praw ,jako praw(solipsyzm);a jeśli mieli świadomość,że wiedza ta jest historyczną kumulacją społecznego doświadczenia,zdobywanego kumulatywnie(w czasie)-jesteśmy w domu,czyli wśród NAS...
Solipsyzm nie twierdzi, że budowniczowie mieli świadomość jakichkolwiek praw, bo według solipsyzmu (tego najprostszego, o którym mówimy) świadomość ma tylko jedno, jedyne istniejące w świecie "ja". Ale moje pytanie nie dotyczy solipsyzmu. Ja pytam ciebie o to, co ty uważasz. Pytam:

1. Czy TWOIM ZDANIEM, według TWOJEGO ROZUMIENIA ŚWIATA, piramidy powstały dzięki czemuś więcej niż dzięki prawom fizyki?

2. Czy TWOIM ZDANIEM, według TWOJEGO ROZUMIENIA ŚWIATA, do zbudowania piramid potrzebna jest wolna wola pracowników je budujących?

A pytam dlatego, że twoje odpowiedzi zapewne pozwolą mi wyjaśnić ci, dlaczego obecność piramid nie stanowi dla solipsysty żadnego problemu. dnia Nie 1:52, 06 Paź 2013, w całości zmieniany 2 razy
Nie sądzę aby jakiś paralogizm mógł przekonywać.!pytania same w sobie sprzeczne,a przynajmniej w złym guście metaforyczne,rozmowa o domysłach,tak jak rozmowa o archaicznym żydowskim myśleniu,jako o pewnej niebezpiecznej dla życia tych społeczeńst patologii potwierdzonych historycznie,obecnie przez genetykę zwalniają mnie odpowiedzi na tak sformuowane pytania,a jak nawet, jakbym się zgodził je sam pprzeformuować? To i tak chodzi o inny punkt wyjścia,nie abrachamowy i nie sekciarski...
Zbyszku, czy umiesz odpowiedzieć na te dwa proste pytania, dotyczące TWOICH POGLĄDÓW?

Jeśli umiesz, to odpowiedz proszę na nie.

Byłoby zdumiewające, gdybyś nie umiał.

Przypomnę te pytania:

1. Czy TWOIM ZDANIEM, według TWOJEGO ROZUMIENIA ŚWIATA, piramidy powstały dzięki czemuś więcej niż dzięki prawom fizyki?

2. Czy TWOIM ZDANIEM, według TWOJEGO ROZUMIENIA ŚWIATA, do zbudowania piramid potrzebna jest wolna wola pracowników je budujących? dnia Nie 14:19, 06 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Dosyć naiwne są te pytania,powiem więcej,to są same metaforyczne gnioty,nawet przykro mi jest to pisać!co to znaczy "potrzebne"w tym kontekście?okazuję się,że mamy nieporozumienie nie tylko towarzyskie-no chyba,że to jakiś żart...
Umiesz odpowiedzieć, czy nie? Odwagi, Zbyszku. A więc:

1. Czy TWOIM ZDANIEM, według TWOJEGO ROZUMIENIA ŚWIATA, piramidy powstały dzięki czemuś więcej niż dzięki prawom fizyki?

2. Czy TWOIM ZDANIEM, według TWOJEGO ROZUMIENIA ŚWIATA, do zbudowania piramid potrzebna jest wolna wola pracowników je budujących?
Na razie ja odpowiem na pytanie, czy materia jest. Odpowiadam – materia jest. Aby odpowiedzieć na to pytanie musiałem ponieść ogromną ofiarę dla nauki ściśle matematycznej, cały tydzień bez żadnego umiaru piłem wódę i tym doszedłem do dowodu ściśle matematycznie naukowego, ale wóda to za mało dla zdobycia empirycznego dowodu, dlatego w połowie tygodnia przeszedłem na czysty spirytus i po kilku dniach objawiła się empiria. Mój boże, największemu wrogowi nie życzę empirycznego kontaktu z materią, jest okrutnie przerażająca, koncentruje się w klatce piersiowej i ogromem drgającego ciężaru rozsadza tę bogu ducha winną klatkę piersiową, a strach taki przy tym, że wytrzymać nie idzie. Nie wspomnę już o wypalonej czystym spirytusem od żywego mięsa skórze warg i jamy ustnej. Ale dowód jest, materia jest faktem. Gdyby nie było materii, a duch tylko, to przecie miękki ze swej natury duch nie mógłby tak drżeć jak drży we mnie materia. Miękki duch mógłby się co najwyżej kołysać, a nie drgać jak napięta twarda struna. Tylko twarda materia może tak mną telepać, duch nie poradziłby sobie, a i sumienia by nie miał tak się nade mną pastwić. Myślę, że mój ogrom poświęcenie dla nauki nie pójdzie na marne i nawet najzatwardzialsi wrogowie materii kochający miłością najczystszą solipsyzm, muszą teraz pogodzić się z twardą empirią istnienia materii. A gdyby nie daj bóg, który szubrawiec zlekceważył mój trud naukowy, to tym obraziłby boga, bo osiągnięcie moje naukowe z łaski bożej było tylko możliwe, bez bożej pomocy człowiek sam z siebie nie podołałby takiemu trudowi, jakiemu ja podołałem dzięki bogu dal dobra nauki.

Adam Barycki

PS. Jak tylko materia się zmęczy i drgania ustaną, a duch we mnie wnidzie, to zaraz przeczytam tu wszystko i z mocy ducha dobra pokonam propagandę złego.
Wujowi na żarty się zbiera,mogłby dobrze zapytać twierdzenie CPT,ALBO JAKĄŚ SYMETRIE -SU-którąś ,albo niech dwa razy zapyta samego siebie,raz głośno i raz cicho czy do zadania takiego pytania jest potrzebna "zrozumiana konieczność" odpowiedź dał barycki...

Umiesz odpowiedzieć, czy nie? Odwagi, Zbyszku. A więc:

1. Czy TWOIM ZDANIEM, według TWOJEGO ROZUMIENIA ŚWIATA, piramidy powstały dzięki czemuś więcej niż dzięki prawom fizyki?

2. Czy TWOIM ZDANIEM, według TWOJEGO ROZUMIENIA ŚWIATA, do zbudowania piramid potrzebna jest wolna wola pracowników je budujących?

Wujowi na żarty się zbiera,mogłby dobrze zapytać twierdzenie CPT,ALBO JAKĄŚ SYMETRIE -SU-którąś ,albo niech dwa razy zapyta samego siebie,raz głośno i raz cicho czy do zadania takiego pytania jest potrzebna "zrozumiana konieczność" odpowiedź dał barycki...
odpowiedź dał barycki
Nie zauważyłem, żeby Barycki pisał coś o piramidach. Nie wykręcaj się kacem Baryckiego. Przypominam ci przy okazji, że obalając solipsyzm nie możesz zakładać, że jest on fałszywy, bo w ten sposób zakręciłbyś się w błędnym kole. Jeśli jednak rezygnujesz z piramid i chciałbyś argumentować kacem, który rzekomo nie może spotkać solipsysty, to spróbuj proszę argumentować z TWOJEGO kaca. Wtedy też zadam ci odpowiednie pytania; czy odważysz się na nie odpowiedzieć?

Czemu aż tak boisz się o całość swojego światopoglądu? Przecież on już się nadkruszył w momencie, w którym zrozumiałeś, dlaczego pytam o te twoje nieszczęsne piramidy. Teraz czas twój światopogląd uczciwie łatać i ratować. To nie jest właściwy moment na chowanie głowy w piasek.

Czy zastanawiałeś się, czemu niemożliwość obalenia solipsyzmu jest zagrożeniem dla twojej wersji marksizmu? Co musiałbyś zmienić, żeby nie przestać być marksistą, a przy tym zachować spójność logiczną z faktem, że solipsyzm jest nie do obalenia? Ja NIE jestem solipsystą, ale niemożliwość obalenia solipsyzmu nie narusza niczego w moim światopoglądzie. Twój światopogląd powinien też stać się na to odporny. Nie uodpornisz go, gdy będziesz od problemu uciekał.

Robinson Crusoe nie może dostać się z bezludnej wyspy na korwecie, którą po wydostaniu się z niej kupi sobie w Lizbonie.

A dlaczego nie? Przecież solipsyzm właśnie na to pozwala. Chciał Pan demaskacji statystycznej, będzie demaskacja statystyczna. Aby pierwej odczuwany kolorowy zajączek z pryzmatu miał związek z kolorami tęczy, musi mieć związek z później odczuwanym elektromagnetyzmem. Bez tego związku prawdopodobieństwo wystąpienia zajączka i tęczy jest nieskończone. Aby jednak taka spójność wystąpiła, musiała samoświadomość pierwej udać się do Lizbony po elektromagnetyzm, aby dopiero na tym zakupionym elektromagnetyzmie powieźć zajączka i tęczę. Aby wykluczyć nieskończoność z jednoczesnej obserwacji zajączka i tęczy, i późniejszej świadomości elektromagnetyzmu, co jest dostępne każdemu dziecku, musimy przyjąć niesprzeczny wewnętrznie model postrzegania zewnętrznej rzeczywistości. Inaczej będziemy się potykać o alogiczne absurdy na które tu wskazywałem i tym samym bajdurzyć o pierdołach.

Adam Barycki
Tu nie ma żadnego obalania,co solipsyzm jako światopogoąd nie istnieje,jest to kiepska metafora...,a na głupie pytania nie ma odpowiedzi;można by takie pypania zadać żydowskiem(wg. Pewnej nomenklatury)głupkowi Wittgensteinowi,ale nie PANU MILLEROWI!