ďťż

Dlaczego istnieje raczej coś niż nic.

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

W sumie można do tego podejść tak. Jeżeli nic jest 0 na osi to nic, to wyjątkowo nieprawdopodbne jest, aby było właśnie 0. Właściwe pytanie to dlaczego istnieje inteligentny wszechświat albo czy coś musi mieć początek.


Odpowiedzi są różne.

"Coś" jest, bo jakby nie było "nic" to nie trzeba byłoby zastanawiać się, dlaczego "coś" jest. A skoro "coś" jest to to "coś" się manifestuje.

Interpretacja ateistyczna:

W tym "cosiu" nie ma sensu, bo sens to subiektywne poczucie, że jest jakaś celowość, a to jest uwarunkowane w długim procesie.. czy jakoś tak.. To "coś" jest sobie i tyle.

Interpretacja teistyczna:

Prościej byłoby gdyby "nic" nie istniało, ale "coś" istnieje, bo "coś" zostało stworzone.

Wybierz sobie, co cię bardziej przekonuje

A tak bardziej naukowo podchodząc, ale nie wiem czy czegoś nie pomieszam... Wszechświat raczej powstał z kawałka próżni czyli z "niczego". Nie było materii, energii, oddziaływań, nie było czasu, ani w prawo, lewo, do góry czy w dół i nagle nie wiadomo skąd i, dlaczego "eksplozja" - ale nie w takim sensie jak rozerwanie granatu, nie z punktu, bo żadnego punktu nie było Ale nie wiem czy ta próżnia to takie "nic" bo próżnia to zbiornik cząstek elementarnych. Ale jak nie było nic to chyba cząstek też, więc sam już nie wiem czy wszechświat powstał z próżni..

Bo w literaturze piszą, że wszechświat to jednak z kawałka próżni, czyli z "niczego", ale wcześniej piszą, że próżnia nie jest pustką, nie jest niebytem, tylko realnym bytem. Tu taj nie kapuje..

Ale czymkolwiek ta próżnia jest (niech będzie, że niczym) to okazuje się, jak przekonują w literaturze, że globalne parametry mierzalnego kosmosu zdają się wyraźnie świadczyć, ze rzeczywiście wszechświat powstał z kawałka próżni.

W pewnym sensie można dostać "coś" z "niczego". Na zasadzie:

"(ilość energii)(ilość negatywnej energii)(suma energii)
0-0=0 (stan na początku wszechświata)
1-1-0
2-2=0
100-100=0

A więc jak widać suma energii się nie zmienia i zostaje zachowane prawo termodynamiki ale po lewej stronie równania mamy COŚ - z czego powstają galaktyki, planety i ludzie."

Zagadką jest impuls, który spowodował "eksplozję" owej pierwotnej "kropki" energii.

Hipotezy są rożne podobno mało prawdopodobne, ale statystycznie możliwe: kwantowe oscylacje w próżni; spontaniczne przejście tunelowe; jakieś wielowymiarowe brany i metastabilne stany energetyczne.. i inne rzeczy, które tyle mi mówią, co "sjncsdssdcnjh" tylko, że ładniej brzmią Rozumiesz coś ? xD

Prościej byłoby gdyby "nic" nie istniało, ale "coś" istnieje, bo "coś" zostało stworzone.
W tym "cosiu" nie ma sensu, bo sens to subiektywne poczucie, że jest jakaś celowość, a to jest uwarunkowane w długim procesie.. czy jakoś tak.. To "coś" jest sobie i tyle.

Nie mówimy, że nie ma w tym sensu, bo w ogóle nie o to było pytanie. Pytanie brzmi "dlaczego istnieje coś, a nie nic?", a nie czy w tym co istnieje jest sens.

Celowość to domena ludzi - skąd projekcja, że coś innego może być celowe i że ktoś miałby za tym stać? Dlaczego akurat persona? Niezmiernie mnie to ciekawi i liczę na to Błażeju, że rozwiejesz moje wątpliwości ;)

Wg ateisty ta kwestia rozwiązuje się inaczej niż ją przedstawiłeś. Nie ma odpowiedzi na to pytanie. My zastajemy fakt, że coś już istnieje, a każda próba racjonalizacji jest skazana na niepowodzenie, ponieważ modele mentalne nie odzwierciedlają w 100% rzeczywistości, a metodą zdobywania wiedzy jest obserwacja i weryfikacja teorii... tym samym teizm odpada w przedbiegach z bycia kandydatem na teorię - jest to dogmat, który trzeba przyjąć a priori żeby wyciągnąć z tego inne wnioski, a żeby go utrzymać trzeba wprowadzać inne niejasne teorie jak np wolna wola, dusza itp, bo tylko wtedy jedne niejasne teorie mają być dowodem na inne w myśl przyjęcia założenia, że aksjomaty mają udowodnić teorię. Teiści więc tworzą celowo takie aksjomaty, które pasują w ich własnych indukcyjnych, lingwistycznych teoriach do twierdzeń mających wynikać z tych aksjomatów. Celowo wszytko jest niedoprecyzowane i opiera się na analogiach i metaforach, a także ogólnikowych wnioskach z jednostkowych zdarzeń. Wtedy religia może przybrać formę kultu, stylu życia, a niektórzy nawet próbują zestawić ją z teoriami naukowymi na zasadzie argumentum ad ignorantiam.

Uzasadnij, że taka indukcja ma sens. W ogóle musiałbyś zacząć wtedy od udowadniania, że jakakolwiek indukcja ma sens.
Niezmiernie mnie to ciekawi i liczę na to Błażeju, że rozwiejesz moje wątpliwości ;)
Wg ateisty ta kwestia rozwiązuje się inaczej niż ją przedstawiłeś.

Nie jesteś każdym ateistą, a ja miałem okazje zdobyć swoją wiedze na temat tego, co sądzą ateiści w omawianej kwestii od takich ateistów, którzy swoją wiedzą naukową i filozoficzną biją cię 100000 krotnie, wiec jak czytam twój teks to jak miałbym na niego odpowiadać to musiałbym zmierzyć sie z totalną ignorancją, a ja nie mam ochoty ani czasu poświęcać energii na ignorancję.



Nie jesteś każdym ateistą, a ja miałem okazje zdobyć swoją wiedze na temat tego, co sądzą ateiści w omawianej kwestii od takich ateistów, którzy swoją wiedzą naukową i filozoficzną biją cię 100000 krotnie, wiec jak czytam twój teks to jak miałbym na niego odpowiadać to musiałbym zmierzyć sie z totalną ignorancją, a ja nie mam ochoty ani czasu poświęcać energii na ignorancję.

Ta erystyka tylko dobija leżącego... Ciebie.

Po pierwsze to nie ten wątek - odpowiedzi na tamte wątki możesz oczekiwać w tamtych wątkach, a to że na coś jeszcze nie odpowiedziałem nie oznacza dezercji.
zarzucenie rozmówcy natłokiem bezsensownych zdań, a potem zarzucanie mu, że nie odpowiedział.
Stąd zarzut o dezercji - był prawdopodobnie zaplanowany
Póki co moje argumenty wygrywają i nikt nie potrafił sensownie odpowiedzieć na najważniejsze.
Ta erystyka tylko dobija leżącego... Ciebie.

Pustosłowie bez merytorycznej zawartości, dla tego zdania.

Na tę chwilę wygląda jakbyś zdezerterował.
Próbujesz rozpoczynać zemną nowe wątki, a pozostawiasz stare, które są niedokończone. Jak mam mieć gwarancje, że ja ci tu odpiszę, a ty za chwilę nie zaczniesz jęczeć, że "nie masz sił"; "za dużo tekstu"; "to jest bełkot"; "to manipulacja".... Widzisz prosiaku, moje intencje były całkiem jasne i są. Kiedyś w temacie "światopogląd ateisty jest samowywrotny" napisałem, że zależy mi na ciekawej dyskusji i bez wycieczek pozamerytorycznych zakładałem, że tak będzie (naiwnie zakładałem jak się okazało), ale ty zaczynasz po pewnym czasie w dyskusji nie odpowiadać na argumenty tylko pisać: "nie mam sił"; "za dużo tekstu"; "to jest bełkot"; "to manipulacja".... Uszanuj to, że nie chce mi się wchodzić w poważne dyskusje, (gdzie czasem nie da się czegoś "zamknąć" w kilku zdaniach bo spłyciłoby to myśl) z kimś takim jak ty. Chyba, że zaczniesz odpowiadać na argumenty i wykazywać to o, co cię proszę. Jeśli nie to nie licz na to, że ja będę "rozwiewał" twoje wątpliwości w jakimkolwiek temacie.
skoro uważasz je za bezsensowne, to po co wchodzisz ze mną w kolejne dyskusje ? Przecież najpewniej i w tej dyskusji zarzuciłbym cię natłokiem bezsensownych zdań, powinieneś uczyć się na poprzednich dyskusjach. Ja na twoim miejscu już bym nie zaczynał żadnych wątków z kimś, kto sieje dużo i bezsensu.

Bo forum nie jest tylko prywatną polemiką, inni użytkownicy też to czytają.

Nie "tak wygląda", tylko masz takie wrażenie, a to już nie jest moja wina.
To nie manipuluj. Zadajesz dużo pytań, które są po prostu źle sformułowane, wielu prostych rzeczy nie rozumiesz i muszę tłumaczyć łopatologicznie, a wtedy wypowiedź się rozwleka i staje się wielowątkowa, a to powoduje, że dyskusja nie jest ciekawa i do niczego mi wtedy nie służy, a Tobie przecież i tak nie wyjaśnię jeśli Twoim ukrytym celem jest udowodnienie sobie, że masz rację.
Bo forum nie jest tylko prywatną polemiką, inni użytkownicy też to czytają.

I co z tego ? Tym bardziej nie powinieneś rozpoczynać i uciekać z dyskusji.

No ja cały czas mówię jak to widać z mojego punktu widzenia.
Nie manipuluje. nie są źle zadane. ty nie rozumiesz, i ja muszę tobie tłumaczyć łopatologicznie,a na koniec uciekasz.
I co z tego ? Tym bardziej nie powinieneś rozpoczynać i uciekać z dyskusji.

Z żadnej dyskusji nie uciekłem. Ty natomiast teraz próbujesz to robić.

To używaj słów adekwatnych do punktu widzenia, a nie obiektywizujących ten punkt...

Bzdury, wykazałem Ci manipulacje, więc się nie wypieraj. Choćby w innym wątku teraz z tym sensem...Z żadnej dyskusji nie uciekłem. Ty natomiast teraz próbujesz to robić.