ďťż

Męska nieodpowiedzialność

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

W kobiecym ujęciu mężczyźni to osobnicy nieodpowiedzialni.
Dlaczego?
Jak mężczyzna unika wiążących deklaracji w związku z kobietami, to jest "nieodpowiedzialny".
Więc mężczyzna w końcu, wbrew własnemu poczuciu, deklaruje się na ów "poważny związek".
Potem w tym związku coś nie bardzo wychodzi (mężczyzna zadeklarował się wbrew poczuciu tego do czego się nadaje, więc trudno się dziwić).
Wtedy kobiety mówią - ten facet jest nieodpowiedzialny, bo przecież skoro się zadeklarował, to powinien być w tym związku inny...

To wynika z tego, mężczyzna, który czuje się, że nie nadaje się do związku, co by nie zrobił, i tak zawsze jest nieodpowiedzialny...

W mojej rodzinie (dawnej, znam tylko z opowieści) była jedna ciotka, która miała męża pijaka. Ona wychwalała innego pijaka ze swojej rodziny, mniej więcej tymi słowy: oooo, ten ... to jest odpowiedzialny mężczyzna, jak pije, to się nie ożenił. Bardzo odpowiedzialny człowiek.


"Mężczyzna unika wiążących deklaracji w związku", a jak rodzi się (z tego związku) dziecko, to szczytem jego odpowiedzialności jest stwierdzenie, że będzie płacił alimenty. I szuka kolejnego, niezobowiązującego związku, bo w tym jest mu już za trudno. A nie daj Bóg przyjdzie na świat chłopiec, to ten chłopiec wyrośnie na kolejnego ojca alimenciarza, bo taki zna schemat ojcostwa.

Kobieta nie może sobie pozwolić na taki luz w związku, choćby z tego względu, że przez 9 miesięcy, chciał nie chciał, to ona bierze odpowiedzialność za ich wspólne dziecko. A i potem, nie słyszałam o takich przypadkach, żeby kobieta zostawiała dziecko ojcu a sama odchodziła w kolejny związek. Choć na pewno i od tej reguły są wyjątki.

A 100% pewna antykoncepcja nie istnieje.
Z resztą różnicę w myśleniu między kobietą a mężczyzną widać nawet na przykładzie naszych tekstów. Ty o związku pomyślałeś z perspektywy deklaracji wierności drugiej osobie, ja wzięłam też po uwagę wierność trzeciej osobie, która może pojawić się jako konsekwencja bycia w związku dwóch osób.

Jeśli ten temat Cię interesuje, polecam książkę Eichelbergera "Zdradzony przez ojca". Można znaleźć w sieci.
czyli widać, że mamy grę- obie strony biorą udział w fantazji, zaprzeczając części samych siebie. z tego fantazjowania rodzi się dziecko.
dziecko nie jest owocem miłości; jest albo wynikiem wypartych części rodziców, albo elementem fantazji.
dziecko kontynuuje zaprzeczanie, bądź kontynuuje fantazję.


No raczej. Tam gdzie nie ma zaangażowania i deklaracji, czyli wspólnego planowania przyszłości, tam nie ma mowy o miłości. Może być co najwyżej zakochanie, albo tak jak piszesz - gra.
Sorry Michał, jeśli to, co napisałam zabrzmiało oskarżycielsko. Wielu mężczyzn jest fantastycznymi ojcami. To, że boją się zaangażować, nie musi świadczyć o tym, że nie będą odpowiedzialnymi ojcami. To naturalne, że kobieta prędzej pomyśli o konsekwencjach współżycia, dlatego naturalne też jest, że szybciej się angażuje w związek z mężczyzną, z którym sypia. I tego samego oczekuje od niego. Tak właśnie to widzę. Choć podobno ostatnio ta tendencja ulega jednak zmianie, dzięki temu, że kobiety stały się bardziej niezależne i nie boją się być samotnymi matkami. Dla mnie to bzdura i egoizm, bo taka niezależna matka rodzi dziecko dla siebie. Nie uczy go niezależności, tylko wręcz przeciwnie, uwiązuje je do siebie. Nie musi być tak zawsze, ale ponoć często jest.

No raczej. Tam gdzie nie ma zaangażowania i deklaracji, czyli wspólnego planowania przyszłości, tam nie ma mowy o miłości. Może być co najwyżej zakochanie, albo tak jak piszesz - gra.
Sorry Michał, jeśli to, co napisałam zabrzmiało oskarżycielsko.
To, że boją się zaangażować, nie musi świadczyć o tym, że nie będą odpowiedzialnymi ojcami. To naturalne, że kobieta prędzej pomyśli o konsekwencjach współżycia, dlatego naturalne też jest, że szybciej się angażuje w związek z mężczyzną, z którym sypia. I tego samego oczekuje od niego. Tak właśnie to widzę. Choć podobno ostatnio ta tendencja ulega jednak zmianie, dzięki temu, że kobiety stały się bardziej niezależne i nie boją się być samotnymi matkami. Dla mnie to bzdura i egoizm, bo taka niezależna matka rodzi dziecko dla siebie. Nie uczy go niezależności, tylko wręcz przeciwnie, uwiązuje je do siebie. Nie musi być tak zawsze, ale ponoć często jest.
Mi nie chodziło o odpowiedzialność ojcowską. Na pewno nie pochwalam niebieskich ptaków, facetów, którzy rozsiewają swoje (jakże przecież wspaniałe...) geny na lewo i prawo, a nie poczuwają się do niczego ze swojej strony. Myślę o innym przypadku - facetach, którzy właściwie są z innego bieguna - oni się nie angażują właśnie z tego powodu, że nie chcą być nieodpowiedzialni, nie chcą okazać się złymi ojcami, mężami. Oni unikają deklaracji, czasem nawet związków, zamykają się w sobie. Właściwie, to może powinni iść do zakonu, albo zostawać pustelnikami.
Wydaje mi się, że dużej części kobiet łatwiej jest dostosować się do pewnych wymagań odpowiedzialności - w sposób, jaki urządził to współczesny świat. Ta odpowiedzialność to po prostu mrówcza praca, cierpliwość, nadzieja, że się uda, że będzie lepiej. Kobiety w sposób bardziej naturalny pragną potomstwa, a potem (w większości, bo oczywiście nie wszystkie), łatwiej przychodzi im obdarzać te dzieci uczuciem.
Faceci mają znacznie częściej zespół Aspergera - czyli takie psychiczne silne ukierunkowanie się na zadanie, na cel, przy upośledzeniu uczuć, szczególnie tych uczuć społecznych, związanych z bliskością, empatią.

I jeszcze jedno na koniec. Proszę nie wyciągać wniosków, że ja się skarżę na swój los. To nie tak. Uważam, że mój związek jest dość udany, dzieci też są chyba w miarę udane. To co piszę wynika z pewnej post analizy zarówno części własnych uczuć (choć jednak z nieco innego zakresu, niż tutaj opisywany), ale też (bardziej!) z obserwacji zachowań innych ludzi. Z moją osobistą sytuacją, uczuciami, opis który przedstawiłem ma związek dość odległy i zawikłany. Na pewno narzucający się wniosek w tą stronę byłby fałszywy. Po prostu chciałem tu przedstawić pewien problem ludzi, którzy żyją wbrew sobie, dostosowując się do różnych społecznych wzorców. Nawet jeśli te wzorce jakoś intelektualnie akceptują, ale nie czują się na siłach sprostać wynikających z nich wymaganiom. W uczuciach romantycznych to fajnie wychodzi, bo najsilniej widać tu ów konflikt pomiędzy świadomością własnej ułomności, a wymaganiami życia.

…W kobiecym ujęciu mężczyźni to osobnicy nieodpowiedzialni.
Dlaczego?
Chyba nie rozumiem Michale o co Ci chodzi…
Przecież mężczyźni z tzw. natury do tzw. związków się nie nadają.
Czy chcesz zrozumieć kobiety i do nich kierujesz pytanie?


…W kobiecym ujęciu mężczyźni to osobnicy nieodpowiedzialni.
Dlaczego?
Chyba nie rozumiem Michale o co Ci chodzi…
Przecież mężczyźni z tzw. natury do tzw. związków się nie nadają.
Czy chcesz zrozumieć kobiety i do nich kierujesz pytanie?

Do nich, ale nie tylko.
Faktycznie owe "tzw. związki" to ogólnie wytwór kobiecego języka. Mężczyzna ma "swoją kobietę", wtedy jest zadowolony. I wisi mu kalafiorem to, czy "jest w związku". Dla kobiet (chyba...) jest to jakoś inaczej.

Tu mamy pytanie o definicję miłości. Czy miłość musi być wspólnym planowaniem przyszłości?
Myślę o innym przypadku - facetach, którzy właściwie są z innego bieguna - oni się nie angażują właśnie z tego powodu, że nie chcą być nieodpowiedzialni, nie chcą okazać się złymi ojcami, mężami. Oni unikają deklaracji, czasem nawet związków, zamykają się w sobie. Właściwie, to może powinni iść do zakonu, albo zostawać pustelnikami.
Wydaje mi się, że dużej części kobiet łatwiej jest dostosować się do pewnych wymagań odpowiedzialności - w sposób, jaki urządził to współczesny świat. Ta odpowiedzialność to po prostu mrówcza praca, cierpliwość, nadzieja, że się uda, że będzie lepiej. Kobiety w sposób bardziej naturalny pragną potomstwa, a potem (w większości, bo oczywiście nie wszystkie), łatwiej przychodzi im obdarzać te dzieci uczuciem.
Faceci mają znacznie częściej zespół Aspergera - czyli takie psychiczne silne ukierunkowanie się na zadanie, na cel, przy upośledzeniu uczuć, szczególnie tych uczuć społecznych, związanych z bliskością, empatią.
Myślę, że zarówno wielu mężczyzn, jak i wiele kobiet w dzisiejszym świecie czuje, że nie spełnia narzuconych norm. Kobieta przekonuje się, że nie potrafi sprostać kanonowi zawsze zadbanej, wykształconej, dobrze zarabiającej, niezależnej, a do tego wiecznie młodej mamy, znajdującą czas na wychowywanie swojej gromadki dzieci, oczywiście wychowanie bez klapsów. Mężczyzna zaś... A no właśnie, co przerasta współczesnego mężczyznę? Zobowiązania? Bliskość emocjonalna? Napisałeś, że mężczyzna nie chce się zobowiązywać dlatego, że boi się, że nie sprosta roli dobrego ojca, męża. A jaki jest, Twoim zdaniem dobry ojciec i dobry mąż?


______
„Niektóre kobiety są po to, by je wielbić, inne - żeby je bzykać.
Problem mężczyzn polega na tym, że ciągle mylą pierwsze z drugimi.”


I tu psa żeśmy pogrzebali...

------------------------
"Miłość nie wy­raża się w prag­nieniu up­ra­wiania sek­su, lecz w prag­nieniu wspólne­go snu."


Faktycznie owe "tzw. związki" to ogólnie wytwór kobiecego języka. Mężczyzna ma "swoją kobietę", wtedy jest zadowolony. I wisi mu kalafiorem to, czy "jest w związku". Dla kobiet (chyba...) jest to jakoś inaczej.


Owe "związki" to wytwór odpowiedzialnosci kobiet. Czy posiadanie kobiety różni się od posiadania auta?

Myślę, że zarówno wielu mężczyzn, jak i wiele kobiet w dzisiejszym świecie czuje, że nie spełnia narzuconych norm. Kobieta przekonuje się, że nie potrafi sprostać kanonowi zawsze zadbanej, wykształconej, dobrze zarabiającej, niezależnej, a do tego wiecznie młodej mamy, znajdującą czas na wychowywanie swojej gromadki dzieci, oczywiście wychowanie bez klapsów. Mężczyzna zaś... A no właśnie, co przerasta współczesnego mężczyznę? Zobowiązania? Bliskość emocjonalna? Napisałeś, że mężczyzna nie chce się zobowiązywać dlatego, że boi się, że nie sprosta roli dobrego ojca, męża. A jaki jest, Twoim zdaniem dobry ojciec i dobry mąż?

Samoakceptacja rozwiązuje problem.
Wiszą mi kalafiorem narzucane przez innych normy.
Dzięki temu jestem wiecznie młodą matką (bo matką koleżanką).
Z przyjemnoscią pewną zauważam, że dzięki temu liczba moich dzieci, mimo, że się nie rozmnażam wciąż rośnie.
A, no i nie rozdzielam klapsów, mam anielską cierpliwosc do dzieci, psow i podopiecznych.
Atrakcyjnosc to kwestia gustu. Najlepiej jest w chwili narodzin zakochac się w sobie na zabój. Taka miłosc procentuje z wiekiem ;).
Kluczem do szczęścia nie jest zakładanie masek. Na starcie trzeba pokazac wszystko, słabosci także. Odbior na wspolnych falach pozwoli na bezpieczne żeglowanie w życiu. Amen

Myślę, że zarówno wielu mężczyzn, jak i wiele kobiet w dzisiejszym świecie czuje, że nie spełnia narzuconych norm. Kobieta przekonuje się, że nie potrafi sprostać kanonowi zawsze zadbanej, wykształconej, dobrze zarabiającej, niezależnej, a do tego wiecznie młodej mamy, znajdującą czas na wychowywanie swojej gromadki dzieci, oczywiście wychowanie bez klapsów. Mężczyzna zaś... A no właśnie, co przerasta współczesnego mężczyznę? Zobowiązania? Bliskość emocjonalna? Napisałeś, że mężczyzna nie chce się zobowiązywać dlatego, że boi się, że nie sprosta roli dobrego ojca, męża. A jaki jest, Twoim zdaniem dobry ojciec i dobry mąż?
Właśnie ten problem mi tu świta. Tzw. "poważny związek" niesie ze sobą jeszcze jeden bagaż - rodzina. Człowiek nie wie, jak zostanie przyjęty, jak zostaną odebrane jego słabości. Do tego dochodzi rola ojca. Dla wielu facetów, rola bardzo mało intuicyjna, niezrozumiała. Kobiety chyba jakoś mają genetycznie wyraźniej ustanowione macierzyństwo.
Dobry ojciec i mąż?...
Na pewno pierwszym pasującym tu słowem wydaje się być "miłość", a drugim jeszcze "rozsądek". Ale to chyba nic nowego.

Kiedyś (nie pamiętam gdzie) przeczytałem takie określenia na temat miłości:
CZY JESTEM KOCHANY(A)? - to pytanie zadaje sobie pewnie każdy
rzadziej ludzie pytają się siebie:
CO ZROBIĆ, ABY MNIE LUDZIE MOGLI KOCHAĆ?
a już objawem wyjątkowym jest postawienie pytania:
CZY JA SAM(A) POTRAFIĘ KOCHAĆ?

Osobiście nurtuje mnie właśnie to ostatnie pytanie: bo właściwie to nie widzę jakichś takich - do końca pewnych, niezaprzeczalnych - objawów miłości.
- pożądanie?... - może wystąpić całkiem bez miłości, może go nie być u osób kochających
- pragnienie bliskości?... - niektórzy całkiem dobrze opanowali sztukę kochania na odległość
- pragnienie pomocy?... - niektórzy ciągle ludziom się ze swoją pomocą narzucają i z miłością (tej drugiej osoby) może to nie mieć wiele wspólnego
Ten problem stawia też luzik, pytając o facetów, którzy kochają i kobiety, i swoje samochody. I może do końca sami nie wiedzą, co bardziej, trwalej.

Dlatego pewnie trochę nie dziwię się ludziom, którzy w ogóle uciekają od uczuć, związków. Skoro tu tyle komplikacji...



Kiedyś (nie pamiętam gdzie) przeczytałem takie określenia na temat miłości:
CZY JESTEM KOCHANY(A)? - to pytanie zadaje sobie pewnie każdy
rzadziej ludzie pytają się siebie:
CO ZROBIĆ, ABY MNIE LUDZIE MOGLI KOCHAĆ?
a już objawem wyjątkowym jest postawienie pytania:
CZY JA SAM(A) POTRAFIĘ KOCHAĆ?

Osobiście nurtuje mnie właśnie to ostatnie pytanie: bo właściwie to nie widzę jakichś takich - do końca pewnych, niezaprzeczalnych - objawów miłości.



Mnie także nurtuje tylko trzecie pytanie. Ciągle nie wiem ... .



Mnie także nurtuje tylko... pytanie. Ciągle nie wiem ... .

Tu jest chyba ten ciekawy związek z odpowiedzialnością. Z jednej strony bez odpowiedzialności trudno sobie wyobrażać prawdziwą miłość. Ale z drugiej strony skupienie się zbytnie na odpowiedzialności jakoś zabija spontaniczność, jakąś formę zaufania, radości bycia razem. U osób kochających się odpowiedzialność chyba jest bardziej naturalna, może automatyczna, a nie wymuszona skierowana przeciwko wewnętrznym impulsom. Może to jest właśnie część odpowiedzi na to pytanie - że ktoś kocha (naprawdę) wtedy, gdy odpowiedzialności nie musi sobie narzucać rozumem, a pojawia się ona sama, w sposób naturalny, tak jak się oddycha, albo unika bólu?...
Luzik, no ale tu znowu masz jakieś dopasowywanie się do norm. Tak ja to widzę. Zastanawiacie się z Michałem nad poprawną definicją miłości, zamiast zastanawiać się nad tym czym ona jest dla Was. Ale może się mylę?

Ja myślę, że jest tyle rodzajów miłości, ile jest istnień, które jej doświadczają. A nawet jeszcze więcej, bo inaczej się kocha rodzica, inaczej męża/żonę, inaczej dziecko, inaczej psa, kota, rybkę, chomika, przyrodę... nie wiem co tam jeszcze.
Mam wrażenie, że my, ludzie, za bardzo racjonalizujemy, za dużo główkujemy nad emocjami, a za mało pozwalamy sobie je po prostu czuć, zauważać. Może pokutuje w nas przekonanie, że człowiek inteligentny, na poziomie, to człowiek, który kontroluje swoje emocje, nie ulega im? Tylko czy niezauważanie ich jest kontrolowaniem? Wydaje mi się, że jest wręcz odwrotnie, bo niezauważane emocje nie znikają, a żyją sobie w podświadomości i właśnie w tamtym miejscu pozostają poza kontrolą świadomości.

Michał, a dlaczego mężczyzna nie może po prostu sięgnąć pamięcią do swojego dzieciństwa, młodości i czerpać ze wzoru ojcostwa jaki miał w domu?

Znowu zadajesz ogólne pytania o objawy miłości, a ja niezmiennie twierdzę, że nie ma ogólnej odpowiedzi. Sam to przecież widzisz.

Co zrobić, żeby ktoś mnie mógł pokochać? Ano może zwyczajnie zapytać go, co mogę dla niego zrobić? Słuchać, interesować się (ale nie być wścibskim!), zauważać potrzeby drugiej osoby i w miarę możliwości wyciągać pomocną dłoń, szanować jej odmienność, akceptować, ale też umieć "dać kopa" kiedy robi coś złego. Jednocześnie dzielić się sobą, swoimi uczuciami, myślami, problemami, radością, czasem... To mówię rzecz jasna ze swojego punktu widzenia. Tego ja potrzebuję od osób, które kocham, to staram się im dawać, bo najczęściej też takie potrzeby komunikują.

Czy to właśnie jest definicyjna miłość? "Wisi mi to kalafiorem"

... skupienie się zbytnie na odpowiedzialności jakoś zabija spontaniczność, jakąś formę zaufania, radości bycia razem. Normalnie jakbym słyszała mojego kolegę
Wy, mężczyźni, chyba generalnie nie jesteście stworzeni do monogamii, wiązania się na całe życie. Nie chcę tutaj oceniać, ale mam jakieś takie obserwacje ostatnio. Nawet jeśli ktoś się zwiąże, to tak w okolicach 40 - 50 zaczyna się u mężczyzn kryzys i "duszenie się" w związku. Zjawisko dość myślę znane powszechnie.

Kolega ma tak silny ten opór przed formalizacją związku, że kryzys pojawia mu się zawsze po raptem średnio 2 - 3 latach. A dodam, że do 40 mu jeszcze sporo brakuje.
Co Wy tu o jakiejś miłości - miało być o odpowiedzialności (albo jej braku)!
Np. prawo – prawie wszędzie – dość precyzyjnie orzeka w TYCH sprawach, pytanie czy prawidłowo - niech będzie nawet z kobiecego punktu widzenia?


Michał, a dlaczego mężczyzna nie może po prostu sięgnąć pamięcią do swojego dzieciństwa, młodości i czerpać ze wzoru ojcostwa jaki miał w domu?
... skupienie się zbytnie na odpowiedzialności jakoś zabija spontaniczność, jakąś formę zaufania, radości bycia razem. Normalnie jakbym słyszała mojego kolegę
Wy, mężczyźni, chyba generalnie nie jesteście stworzeni do monogamii, wiązania się na całe życie. Nie chcę tutaj oceniać, ale mam jakieś takie obserwacje ostatnio. Nawet jeśli ktoś się zwiąże, to tak w okolicach 40 - 50 zaczyna się u mężczyzn kryzys i "duszenie się" w związku. Zjawisko dość myślę znane powszechnie..

Ja akurat jestem z moją żoną już ponad 23 lata. I "jakoś ciągniemy". Więc to chyba nie ten przypadek.
Piszę o czymś trochę innym (chyba) - nie o prostym znudzeniu, nie o typowo męskim pragnieniu wolności, a do tego pewnie jeszcze łechtaniu ambicji zdobywcy kolejnej kobiety. Myślę o tych ludziach, którzy wiele lat spędzają razem z czystego obowiązku, może trochę ze strachu przed samotnością i nie zastanowią się, czego właściwie od tego życia, od samego siebie, od drugiej osoby chcą. Obowiązek, jeśli to tylko obowiązek i nic poza nim, to straszny kierat, cierpiętnictwo, wrzucenie życia w koszmar.

W hymnie o miłości św. Paweł wyraża się, że
" gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał. "
Tutaj widać ciekawe postawienie sprawy, że samo poświęcenie jest nieskuteczne - "nic bym nie zyskał".
Miłość jest więc czymś więcej, niż gotowością do poświęceń i też pewnie czymś więcej, niż spełnianiem norm społecznych. Jest więc czymś więcej, niż prostą odpowiedzialnością za słowo, za miejsce, w którym nas postawił los.
Niepoprawna pisała o różnych rodzajach miłości.
W tym wątku zajęliśmy się miłością do partnera (choć Chryzjan "czepnął" się, że nie o miłości miało być, ale o odpowiedzialności). Tematy zaś są ze sobą związane, a nawet gdyby nie były, to kto nam zabroni powiązać?
Myślę, że i mężczyznę każdego kocha się inaczej. Zależne jest to od wieku, doświadczenia, sytuacji życiowej a także cech osobowych obiektu.
Inaczej kocha się tyrana, despotę, inaczej niedorajdę, pierdołę, safandułę. W przypadku facetów zaradnych, samczych możemy sobie poczucie odpowiedzialności darować, natomiast gdy mamy okoliczność z kimś kto jest od nas zależny w sposób fizyczny i psychiczny to opieka nad nim jest nadrzędna. Sobie owszem możemy kochać kogo tam chcemy, nie zwalnia nas to jednak z obowiązku opieki nad osobą od nas zależną, którą w jakims tam momencie swojego życia ześmy przytulili.

------------------------------
"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś."
...................... dnia Nie 11:20, 12 Maj 2013, w całości zmieniany 12 razy
To oczywiste Krowo, że każda Twoja wyprawa w sfery wyobrażone kończy się sukcesem - rozumiem, że będą dzieci.
Przyjemnego przeżuwania!



No to chodzi, czy nie chodzi o tę odpowiedzialność ojcowską, czy nawet małżeńską?

Piszesz o wątpieniu w miłość, o cierpieniu związanym ze zmuszaniem się do pełnienia określonych ról w rodzinie. Zastanawiasz się, czy kochałbyś, gdybyś nie czuł się odpowiedzialny za pewne osoby, za żonę, za dzieci?

Wiesz, myślę, że każdy dorosły jest odpowiedzialny przede wszystkim za siebie, za to co robi, czego nie robi, za wybory. No i za dzieci, dopóki nie staną się dorosłe. Jeśli ktoś jest w związku, jest w połowie za niego odpowiedzialny. Za związek, nie za partnera. Nie odpowiadasz za to co zrobi, czy czego nie zrobi Twoja żona, nie odpowiadasz za to co powie, czy, że się przeziębi bo nie założy czapki.

Co znaczy zmuszać się do określonych ról? Czy to jest tak, że są jakieś sztywne ramy, których należy się trzymać? Jakich ram Ty się trzymasz? Co się stanie, jeśli o nich zapomnisz?

Sobie owszem możemy kochać kogo tam chcemy, nie zwalnia nas to jednak z obowiązku opieki nad osobą od nas zależną, którą w jakims tam momencie swojego życia ześmy przytulili.

------------------------------
"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś."

Oj no nie wiem. "Przytuliłam" kiedyś pewnego mężczyznę, teraz on jest w innym związku, ja w innym, i co, nadal jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni?
W ogóle nie rozumiem użytego tu przez Ciebie pojęcia "obowiązek opieki". Obowiązek opieki to można mieć wobec dziecka, a i to można się tego "obowiązku" zrzec, więc co to za obowiązek? Uważam, że odpowiedzialność, to jest wybór i to powinien być wybór wolny, niezależny od nacisków zewnętrznych.


Oj no nie wiem. "Przytuliłam" kiedyś pewnego mężczyznę, teraz on jest w innym związku, ja w innym, i co, nadal jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni?
W ogóle nie rozumiem użytego tu przez Ciebie pojęcia "obowiązek opieki". Obowiązek opieki to można mieć wobec dziecka, a i to można się tego "obowiązku" zrzec, więc co to za obowiązek? Uważam, że odpowiedzialność, to jest wybór i to powinien być wybór wolny, niezależny od nacisków zewnętrznych.


Mówię o takim przypadku, gdy człowiek ktorego "przytuliłas" nie umie zawrzec nowego związku, bo jest zupelnie zalezny od ciebie.
I wyboru zadnego nie ma, ty albo nikt.
Myślę, że odpowiedzialności za kogoś nie można wziąć, bo każdy ma ją za siebie. Nawet dziecko musi być odpowiedzialne odpowiednio do wieku.

Myślę, że odpowiedzialności za kogoś nie można wziąć, bo każdy ma ją za siebie. Nawet dziecko musi być odpowiedzialne odpowiednio do wieku.

Ja zaś uważam, że nie wolno budowac swojego szczęścia na czyjejś krzywdzie.

Myślę, że odpowiedzialności za kogoś nie można wziąć, bo każdy ma ją za siebie. Nawet dziecko musi być odpowiedzialne odpowiednio do wieku.

Ja zaś uważam, że nie wolno budowac swojego szczęścia na czyjejś krzywdzie.
Masz rację i z tym się zgadzam.
Nie mozna zaczynać budowy stale nowego domu nie konczywszy poprzedniego, bo nigdy nie bedzie gdzie mieszkać.
Zawsze trzeba uporządkować jedną sprawę, czyli przysłowiowe drzwi zamknąć, by otworzyć następne.
odpowiedzialność to jest reakcja na pytalność
i odwrotnie:

pytalność jest reakcją na odpowiedzialność

i znowu (aż do znudzenia)

następna odpowiedzialność skutkuje kolejną pytalnością

w sumie, te pytalności i odpowiedzialności są rozmową.

PS. Gdyby to było Więzienie a nie Kawiarnia, należałoby po trzeciej pytalności odpowiedzieć:

S P I E R D A L A J



PS. Gdyby to było Więzienie a nie Kawiarnia, należałoby po trzeciej pytalności odpowiedzieć:

S P I E R D A L A J


Ależ nikt siłą nie trzyma. Droga wolna Krowo.
Nie ma odpowiedzialności na skutek zapytania, to żadna odpowiedzialność...sobie a muzom.

Odpowiedzialność, to wynik wolności człowieka. On dokonuje wyboru i bierze odpowiedzialność. Jesli nie ma takiej kolejności, to o kant dupy potłuc taki związek...i wszystko inne też.

Myślę, że odpowiedzialności za kogoś nie można wziąć, bo każdy ma ją za siebie. Nawet dziecko musi być odpowiedzialne odpowiednio do wieku.

Ja zaś uważam, że nie wolno budowac swojego szczęścia na czyjejś krzywdzie.
Masz rację i z tym się zgadzam.
Nie mozna zaczynać budowy stale nowego domu nie konczywszy poprzedniego, bo nigdy nie bedzie gdzie mieszkać.
Zawsze trzeba uporządkować jedną sprawę, czyli przysłowiowe drzwi zamknąć, by otworzyć następne.

1. Odpowiedzialność za siebie to jest wtedy gdy pani w szkole sprawdza obecność i wtedy dana osoba odpowiada się "Obecny!"
2. Odpowiedzialność względem siebie to jest wtedy gdy się jest schizofrenikiem. Wtedy jedno JA odpowiada drugiemu JA.
3. Stawiam tezę, że każdy uczynek wobec drugiej osoby krzywdzi ją w tym sensie że wymusza jej reakcję, inną od dotychczasowej. W ten sposób osoby wchodzą w nowe stosunki i może to być JEDYNA droga do rozwoju tych osób, tj. KRZYWDZICIELA i SKRZYWDZONEGO.
4. Po cholerę zamykać drzwi za sobą, skoro się ma zamiar wyjść przez następne?
5. Po cholerę zamykać drzwi za sobą, skoro się ma zamiar tylko na chwilę otworzyć kolejne drzwi a po stwierdzeniu że tam nic ciekawego nie ma, powrócić do punktu wyjścia?
6. Po cholerę porządkować coś co na już nie interesuje?

Nie ma odpowiedzialności na skutek zapytania, to żadna odpowiedzialność...sobie a muzom.

Odpowiedzialność, to wynik wolności człowieka. On dokonuje wyboru i bierze odpowiedzialność. Jesli nie ma takiej kolejności, to o kant dupy potłuc taki związek...i wszystko inne też.


Rozumiesz jezyk polski?

odpowiedź + odpowiedź + odpowiedź + ..... = zespół odpowiedzi świadczący o odpowiadającym

przykład:

PYTANIE: Jak ty sobie wyobrażasz dalsze życie?
ODPOWIEDŹ: Nie wyobrażam sobie.
PYTANIE: Co z dziećmi?
ODPOWIEDŹ: Jak to co z dziećmi? Spytaj ich a nie mnie!
PYTANIE: Ty chyba jesteś nienormalny...
ODPOWIEDŹ: A ty normalna.
Nie bój się śmierci Krowo, to tylko kolejne drzwi, których nie musisz zamykać.


Mówię o takim przypadku, gdy człowiek ktorego "przytuliłas" nie umie zawrzec nowego związku, bo jest zupelnie zalezny od ciebie.
I wyboru zadnego nie ma, ty albo nikt.

Poznajesz człowieka, spotykasz się z nim raz, drugi, trzeci... Stwierdzasz, że on Ci nie pasi (normalna rzecz, na starcie nie zawsze to wychodzi), mówisz to człowiekowi, a on Ci na to, że się zabije, jak odejdziesz, bo on Cię kocha. Ot, sytuacja z życia wzięta. Co robisz?

Poznajesz człowieka … Oj Niepoprawna, chyba pomyliłaś człowieka z mężczyzną!


Poznajesz człowieka, spotykasz się z nim raz, drugi, trzeci... Stwierdzasz, że on Ci nie pasi (normalna rzecz, na starcie nie zawsze to wychodzi), mówisz to człowiekowi, a on Ci na to, że się zabije, jak odejdziesz, bo on Cię kocha. Ot, sytuacja z życia wzięta. Co robisz?

To tak jak mój pracownik, powiedział że jak go zwolnię z pracy to skoczy z budynku. Zwolniłem go i zdaje mi się że nie skoczył. Nie sprawdzałem nekrologów.


1. Odpowiedzialność za siebie to jest wtedy gdy pani w szkole sprawdza obecność i wtedy dana osoba odpowiada się "Obecny!"
2. Odpowiedzialność względem siebie to jest wtedy gdy się jest schizofrenikiem. Wtedy jedno JA odpowiada drugiemu JA.
3. Stawiam tezę, że każdy uczynek wobec drugiej osoby krzywdzi ją w tym sensie że wymusza jej reakcję, inną od dotychczasowej. W ten sposób osoby wchodzą w nowe stosunki i może to być JEDYNA droga do rozwoju tych osób, tj. KRZYWDZICIELA i SKRZYWDZONEGO.
4. Po cholerę zamykać drzwi za sobą, skoro się ma zamiar wyjść przez następne?
5. Po cholerę zamykać drzwi za sobą, skoro się ma zamiar tylko na chwilę otworzyć kolejne drzwi a po stwierdzeniu że tam nic ciekawego nie ma, powrócić do punktu wyjścia?
6. Po cholerę porządkować coś co na już nie interesuje?


6. Nie interesowanie zwie się uporządkowaniem...zamykam rozdział, bo już mnie nie interesuje.
5. Otwierasz kolejne...właśnie kolejne, a nie te same. Pozostawienie poprzednich otwartych daje przeciąg, a poco on potrzebny.
Nie wiesz czy na chwile otwierasz, bo nie wiesz co za nimi jest, więc nie kombinuj jasnowidztwa.
4. Tego zupełnie nie rozumiem, skoro wychodzisz przez następne, to czemu nie zamknąć poprzednich?
3. Uczynek-wymuszenie reakcji...zmiana i zgoda moze być to droga do rozwoju, ale nie jedyna.
-reakcja może byc udawana by zmylić uczynkowca, by zyskac na czasie i podjąć inną drogę...rozłąkę np.
2. Odpowiedzialność za czyny, to nie odpowiedzialność drugiego ja. O patologii nie ma mowy. To ja robię coś niezgodnego z panujacymi normami i wiem, że jak uczynię, to zostaję ukarana...mój wybór: kara po uczynku lub wycofanie.
1. To jest odpowiedź na pytanie.
Akcentowałam, ze odpowiedzialność, to nie jest pytalność.

3. Stawiam tezę, że każdy uczynek wobec drugiej osoby krzywdzi ją w tym sensie że wymusza jej reakcję, inną od dotychczasowej. W ten sposób osoby wchodzą w nowe stosunki i może to być JEDYNA droga do rozwoju tych osób, tj. KRZYWDZICIELA i SKRZYWDZONEGO.

No wreszcie męska odpowiedź:

Każdy uczynek wobec drugiej osoby krzywdzi ją w tym sensie że wymusza jej reakcję, inną od dotychczasowej. W ten sposób osoby wchodzą [b]w nowe stosunki i może to być JEDYNA droga do rozwoju tych osób, tj. KRZYWDZICIELA i SKRZYWDZONEGO.[/b

Co robisz?

Jesli oswoiłam ponoszę konsekwencję.
Choc ja raczej na myśli mialam stały związek, nie grę wstepną.


Rozumiesz jezyk polski?

odpowiedź + odpowiedź + odpowiedź + ..... = zespół odpowiedzi świadczący o odpowiadającym

przykład:

PYTANIE: Jak ty sobie wyobrażasz dalsze życie?
ODPOWIEDŹ: Nie wyobrażam sobie.
PYTANIE: Co z dziećmi?
ODPOWIEDŹ: Jak to co z dziećmi? Spytaj ich a nie mnie!
PYTANIE: Ty chyba jesteś nienormalny...
ODPOWIEDŹ: A ty normalna.


I co chcesz tym dialogiem udowodnić?
Bywają i tacy.
Jesli jedno z nich nie podejmie decyzji i odpowiedzialności za nią, to tak sobie bedzie do usranej śmierci...awantura...przytłumienie...awantura...itd.


Rozumiesz jezyk polski?


I co chcesz tym dialogiem udowodnić?

Chce ci otworzyć oczy na to, że przegrasz na całej linii.
Wszystko stracisz!
Bo się odwołujesz do zasad, które nie istnieją.
Żadne twoje normy i zasady nie istnieją fizycznie.
Nie ma ich w powietrzu, w wodzie, na ziemi.

Prawo, zasady, normy - obowiązują tylko z wyroku osobowego sędziego.
Bez sędziego twoje pieprzone litery i wyrazy NIC NIE ZNACZĄ.
Tu mi jeszcze jedna kwestia przyszła do głowy - litość. Tak mi się kojarzy odpowiedzialność bez miłości. A ja nie wyobrażam sobie związku, który opiera się na litości.

Tym bardziej, że pomóc też można komuś, nie będąc z nim w związku.

A kolejna rzecz, to o co chyba pytał Michał (ale może źle zrozumiałam), jeśli nie jest nam z kimś "po drodze", czy to znaczy, że go nie kochamy? W związku powinno się kochać nie tylko tą drugą osobę, ale też (najpierw!) siebie. Czyli nie tylko dbać o szczęście drugiej osoby, ale i pozwalać sobie na szczęście, na bycie uszczęśliwianym. No i tutaj właśnie jestem głupia, bo mi się wydaje, że jak jest w związku miłość, to jest i szczęście. A jeśli nie, to co nie pozwala na bycie szczęśliwym?
Po cóż więc tworzyc jakies związki? Nie prościej byc sobie szczęśliwym kiedy się zechce i z kim się zechce?

Co robisz?

Jesli oswoiłam ponoszę konsekwencję.
Choc ja raczej na myśli mialam stały związek, nie grę wstepną.
No to weźmy stały związek. Rzecz wcale nie rzadka, rodzisz dziecko, okazuje się, że świeżo upieczonego tatusia nowa rola przerasta. Z tego stresu robi sobie małą przerwę od rodziny - ucieka w romans biurowy, w domu tłumacząc nadgodzinami w pracy, dla lepszego dochodu. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi, po kilku miesiącach dowiadujesz się od życzliwych, że Twój pracowity mąż ma kochankę. Płacze, przeprasza, mówi, że kocha, że to się nie powtórzy... Kochasz, więc wybaczasz. Mija rok - dwa, ponowna zdrada... Znów płacz i zgrzytanie zębów, bo przecież jak nie Ty to żadna... Co teraz?

Po cóż więc tworzyc jakies związki? Nie prościej byc sobie szczęśliwym kiedy się zechce i z kim się zechce?
Eh! Ja to myślę, że jednak związki mają swoje plusy dodatnie
Tylko jak tak brnę w ten temat, a brnę czas jakiś, to dochodzę do wniosku, że istnieją czynniki inne niż brak miłości, które mogą czynić człowieka nieszczęśliwym w związku.


No to weźmy stały związek. Rzecz wcale nie rzadka, rodzisz dziecko, okazuje się, że świeżo upieczonego tatusia nowa rola przerasta. Z tego stresu robi sobie małą przerwę od rodziny - ucieka w romans biurowy, w domu tłumacząc nadgodzinami w pracy, dla lepszego dochodu. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi, po kilku miesiącach dowiadujesz się od życzliwych, że Twój pracowity mąż ma kochankę. Płacze, przeprasza, mówi, że kocha, że to się nie powtórzy... Kochasz, więc wybaczasz. Mija rok - dwa, ponowna zdrada... Znów płacz i zgrzytanie zębów, bo przecież jak nie Ty to żadna... Co teraz?


Mowimy o roznych sytuacjach. Ja piszę o sytuacji gdy jedna strona zyc bez drugiej nie może, gdy żyje jej zyciem, nie od niej ucieka do innej.
Facet o ktorym piszesz to mientki fiutek, i takiego spoko odstrzelic można.
.................... dnia Pią 11:40, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 10 razy



Citusiu lub mientki fiutku, jak wolisz, może w następnym wcieleniu będziesz motylem i życie stanie się prostsze. Póki jednak żyjesz, pogodzic sie musisz z tym, że kobiety są mądrzejsze od motylic i nie dają się zapylac przypadkowym palantom.
A tak na marginesie zupełnie, to w naturze samice dają się kryc najlepszym reproduktorom. Myślisz, ze bys się załapał?

P.S.Odstrzelic nie znaczy zabic, (więc tutaj lufa i celownik nie trafione nieco) lecz spuścic do płynnych nieczystości.
................. dnia Pią 11:34, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Skoro pan bóg kochał miłością największą i najdoskonalszą, a więc, najprawdziwszą, matki z dziećmi gazowane w komorach Brzezinki, to dla Pana Dyszyńskiego nie może być prawdziwą miłością poczucie odpowiedzialności i obowiązku, za prawdziwą miłością musi kryć się jaka scholastyczna tajemnica.

Adam Barycki


Chce ci otworzyć oczy na to, że przegrasz na całej linii.
Wszystko stracisz!
Bo się odwołujesz do zasad, które nie istnieją.
Żadne twoje normy i zasady nie istnieją fizycznie.
Nie ma ich w powietrzu, w wodzie, na ziemi.

Prawo, zasady, normy - obowiązują tylko z wyroku osobowego sędziego.
Bez sędziego twoje pieprzone litery i wyrazy NIC NIE ZNACZĄ.


Dziękuję serdecznie, ale ja nie Borussia Dortmund by wygrywać, a przegrana na całej linii, to wielkie nieszczęście...wszystko stracone.
Mnie natomiast przyjemnie będzie, jeśli ktoś logicznie i mądrze w oparciu o istniejący system ogólny bądź jego własny udowodni, że nie mam racji.
Zasady nie istnieją?
Bzdura lub niemota jesteś w temacie.
Wg tego co piszesz, to wszystko można, a kat pogładzi po główce za
zamordowanie skurczybyka (obie płcie). Bomba, to mi się podoba...tylko jest jeden problem. Ja takiego szympansa, czy małpę ja osobiście bym nie ukatrupiła, musiałbym poprosić lub zwyczajnie nająć kogoś do wykonania tegoż czynu...ale teraz pomyśl intensywnie...jak mam to zrobić? skoro żadne zasady nie istnieją, a więc mowa może nie zaistnieć
wg mego życzenia, jak ona ma w ogóle zaistnieć?...nieprawdaż?
No to idioctwo mamy z głowy.

Na wstępie by mnie zrozumiano, zaznaczam, że piszę ogólnie bez podziału na płeć.
Jeśli chodzi o mężczyzn (jak w temacie) w moim otoczeniu i z mojej obserwacji są bardziej odpowiedzialni niż kobiety.
Ktoś pisał o patriarchacie i to prawda. Dzisiejszy w szczególności młody facet pracuje, gotuje, kąpie noworodka/niemowlaka, robi zakupy, sprząta, bo partnerka jest albo w ciąży, albo w stanie połogowym, albo niedomaga i Bóg tylko wie z jakiego powodu. Czyż taki stan facetowi nie znudzi się? Na tym ma polegać partnerstwo/odpowiedzialność?
Jak można mówić o nieodpowiedzialności męskiej, wszak ona tak samo istnieje jak kobieca.
Jeśli ludzi połączy miłość i podpisują kontrakt (także słowny - między sobą), to odpowiedzialność wynikająca z niego obowiązuje obu jednako. 1.Przychodzi krach, rozwiąż kontakt.
2.Jeśli zmienność partnera jest priorytetem, to partnerowi na wstępie należy o tym powiedzieć.
Odpowiedzialność, to wiele cech składowych i nie można mieć jednoznacznego zdania, to zależy od sytuacji, czasu i wielu innych czynników.

Skoro pan bóg kochał miłością największą i najdoskonalszą, a więc, najprawdziwszą, matki z dziećmi gazowane w komorach Brzezinki, to dla Pana Dyszyńskiego nie może być prawdziwą miłością poczucie odpowiedzialności i obowiązku, za prawdziwą miłością musi kryć się jaka scholastyczna tajemnica.

Adam Barycki


Panie Barycki, ciekawy wątek Pan podjął.
Ja spojrzę szerzej na niego niż jak tu Pan zasygnalizował, bo w aspekcie całej natury: narodziny-śmierć.
By zwierzę przeżyło musi karmić się innym zwierzęciem lub roślinnością...musi zabijać.
Człowiek istota rozumna, ale gdzie jej do rozumności, skoro nie dla jadła uśmierca innych (zarówno mam na myśli ludzi jak i zwierzęta).
Każdy może kochać miłością czystą, jeśli zechce, przecież mamy wybór.


Wszystko stracisz!
Bo się odwołujesz do zasad, które nie istnieją.


... udowodni, że nie mam racji.
... czynników.

Twoje racje mnie nie interesują. Nie przeczę że ktoś ci wydziela racje żywnościowe i pieniężne.
Słowo "czynniki" zamieniłbym na "odczynniki" i będzie bardziej naukowo.
Cała będziesz "nie w skowronkach" tylko w "racjach i odczynnikach".

Mam cię gdzieś naukowo-technokratyczna kreaturo.

Nie ma ich w powietrzu, w wodzie, na ziemi.

Odpowiedzialność, to wiele cech składowych ....

Masz na myśli koleje żelazne czy magazyny towarowe?
Cechą składu kolejowego jest LIST PRZEWOZOWY.
Cechą składową TOWARU jest METKA.

Ty wstrętna technokratyczna kreaturo kobiety!

Bez sędziego twoje pieprzone litery i wyrazy NIC NIE ZNACZĄ.

Jak można mówić o nieodpowiedzialności męskiej, wszak ona tak samo istnieje jak kobieca.

Odpowiedzialność w słowach i piśmie NIE ISTNIEJE FIZYCZNIE.
Odpowiedzialność to tylko udzielanie bzdurnych odpowiedzi na bzdurne pytania.
Mądrzy ludzie odróżniają czynności od słów i pisma.
Pojęcie ISTNIENIA jest ściśle związane z czynnościami płciowo-rozrodczymi.
Istnienie dla mężczyzny to czynności poczynania dzieci i przekazywania genów Y które zapewnianią ciągły rozwój życia. Istnienie dla kobiety to wykarmienie i wyopiekowanie tego genu.

Pojęcie istnienia jest dla mężczyzny równoznaczne z czynnościami erotycznymi i w mniejszym stopniu z ojcowskimi. Natomiast dla kobiety pojęcie istnienia jest równoznaczne z dowartościowaniem pustki życiowej a w większym stopniu z macierzyństwem.
................... dnia Pią 11:35, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz

Chce ci otworzyć oczy na to, że przegrasz na całej linii.
Wszystko stracisz!


Żadne twoje normy i zasady nie istnieją fizycznie.
Nie ma ich w powietrzu, w wodzie, na ziemi.

Prawo, zasady, normy - obowiązują tylko z wyroku osobowego sędziego.
Bez sędziego twoje pieprzone litery i wyrazy NIC NIE ZNACZĄ.


Znaczą, jeśli DLA MNIE ZNACZĄ!
Nie obchodzi mnie, czy zostały napisane. Zasady znaczą, jeśli jak się do nich przyznam, a potem traktuję jako część siebie.
Mogę nie rozpaczać z powodu ofiar katastrofy, a cierpieć wielkie rozterki i bóle psychiczne z powodu tego, że NIE STANĄŁEM NA WYSOKOŚCI ZADANIA. Zadania, które SAM sobie wyznaczyłem.
Odpowiedzialność nie musi być przed kimś zewnętrznym. Jeśli jest tylko przed kimś/czymś zewnętrznym, to zawsze można to coś zignorować/ominąć/uznać za narzucone i nie moje.
Odpowiedzialność przed samym sobą wydaje się być jeszcze łatwiejsza do zignorowania - przecież tu nikt nam nic nie narzuca. Ale to złudzenie. Człowiek, który co chwila wypiera się tego/ignoruje to, co sam postanowił, co uznał za ważne, taki człowiek staje się nikim, osobowością bez trwałego bytu - jest nieodróżnialny od chaosu wokoło. Taki człowiek, niczym kawałek kory rzucony na fale, nie daje własnego wkładu w świat, a jest jedynie wskaźnikiem fal, które nim miotają.
To jest ontologia, to jest istota bytu. STAJEMY SIĘ - JAKO OSOBY - MECHANIZMEM ODPOWIEDZIALNOŚCI! Gdy potrafimy coś wyrazić, zachować wbrew wszystkim, wtedy jesteśmy TYM, KTÓRY OSTAŁ SIĘ WBREW WSZYSTKIM. Mamy nowe imię. To imię będzie "Ten, który jest (niewzruszony) niezależnie od czyjegoś widzimisię"
Wydaje mi się, że jest w (każdym) człowieku wbudowany taki tajemny bezpiecznik/pytajnik/czujnik, który nakazuje temu człowiekowi pytać: czy ty w ogóle kimś jesteś? I jeśli odpowiedź na to pytanie jest negatywna, wtedy człowiek cierpi. Tak w sposób ustanowiony poza nim.

Bez odpowiedzialności (powtarzam przede wszystkim wobec samego siebie, a niekoniecznie wobec zewnętrznych rygorów) nie ma nas! Nie istniejemy.

Prawo, zasady, normy - obowiązują tylko z wyroku osobowego sędziego.
Bez sędziego twoje pieprzone litery i wyrazy NIC NIE ZNACZĄ.


Gdy potrafimy coś wyrazić, zachować wbrew wszystkim, wtedy jesteśmy TYM, KTÓRY OSTAŁ SIĘ WBREW WSZYSTKIM. Mamy nowe imię. To imię będzie "Ten, który jest (niewzruszony) niezależnie od czyjegoś widzimisię"...
Bez odpowiedzialności (powtarzam przede wszystkim wobec samego siebie, a niekoniecznie wobec zewnętrznych rygorów) nie ma nas! Nie istniejemy.

No i coś napisał dyslektyczna kreaturo? Zaprzeczyłeś sam sobie!

Przykładzik:
Tzw. "nieodpowiedzialny" kochaś spłodzi kilkanaścioro dzieci.
I co z tym ISTNIENIEM wobec normatywnej "odpowiedzialności" ?
Rzekomo "nieodpowiedzialny" Maciuś Pojeb stworzył sobie nowe imiona:
- Justynka
- Agnieszka
- Pawełek
- Andrzejek
- Michaś
- Adaś
- Elżunia
- Iza
- Dominika
- Witek
- Kubuś
- Zosia

Niech będzie że Maciuś Pojeb zainicjował 12 nowych swoich imion.


Przykładzik:
Tzw. "nieodpowiedzialny" kochaś spłodzi kilkanaścioro dzieci.
I co z tym ISTNIENIEM wobec normatywnej "odpowiedzialności" ?
Rzekomo "nieodpowiedzialny" Maciuś Pojeb stworzył sobie nowe imiona:
- Justynka
- Agnieszka
- Pawełek
- Andrzejek
- Michaś
- Adaś
- Elżunia
- Iza
- Dominika
- Witek
- Kubuś
- Zosia

Niech będzie że Maciuś Pojeb zainicjował 12 nowych swoich imion.

Czy to Macius Pojeb kopulował, tworząc te dzieci?...
Ano pewnie tak - to on.
Czy to On jest stworzył?...
Ano.... tylko trochę. Trochę się tam zasapał, trochę mu było przyjemnie (albo i nie). Te dzieci stworzyło wszystko wokół - od matki począwszy, poprzez osobę, która zapoznała Maciusia z matką, czas, który im ofiarowano na spotkania, wreszcie bezosobowe hormony, które nakazały im dać ujście instynktom Maciuś.... BYŁ TYLKO WYKONAWCĄ.
Tak jak miliony bezmyślnych palantów (i palantek) kopulujących każdego dnia, płodzi dzieci. Potem mówią "mam dzieci". Bo formalnie to ich potomstwo - ale to TYLKO POTOMSTWO CIAŁA. Z rozumem, duchem, ontologią nie ma to wiele wspólnego. Oni są tylko wykonawcami programu ewolucyjnego. Robią to samo co kotki, pieski, pszczółki - podobnie bezmyślnie, bezrefleksyjnie. Są narzędziami ewolucji.
Prawdziwym twórcą, jest ten kto rozumie, a więc PODEJMUJE ODPOWIEDZIALNOŚĆ, KTO W OGÓLE JEST W STANIE TĘ ODPOWIEDZIALNOŚĆ PODJĄĆ!
................... dnia Pią 11:35, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 3 razy
Czosnek, Panie Krowa, tylko czosnek daje rezultaty.

Adam Barycki


Czy piszę, że JA przejmuję?
Panie Krowa, czytać warto ze zrozumieniem, nie wyciągając wniosków z próżni.
Ja nie wspominałem o sobie. Wskazuję tylko na problem rozdzielności fizycznego i faktycznego (ontologicznego) ojcostwa. Jeśliby Nadinteligencja-ksi sterowała Panem Krową, nie dając mu wyboru w kwestii kopulacji (jak też innym uczestnikom tej zabawy), to formalnie Pan Krowa byłby ojcem. I by się tym cieszył. I wszyscy by to uznali. Oczywiście. Temu nie przeczę.
Ale Nadinteligencja-ksi - wiedząca doskonale, że Pan Krowa nie miał tu nic do powiedzenia w owej sprawie, że Pan Krowa był tylko SIMEM w tym układzie, zaśmieje się z tego. Nadinteligencja-ksi dobrze wie, że wszystko co się dzieje jest według jej pomysłu - od kopulacji począwszy, na zadowoleniu i satysfakcji z owego ojcostwa Pana Krowy skończywszy. Pan Krowa w tym układzie był jedynie narzędziem, jednym z wielu w ciągu zdarzeń i obiektów manipulowanych. Prawdziwym twórcą tej sytuacji, tych dzieci i wszystkiego razem była Nadinteligencja-ksi.
Wyrwać się impotencji ontologicznej Pan Krowa móglby tylko w jeden sposób - poznając odpowiedzielność, czyli dokonując ŚWIADOMEGO WYBORU, a nie będąc jedynie kolejnym ogniwem ewolucyjnych przemian organizmów na Ziemi.
Ale nich lepiej się Pan Krowa cieszy z tego co ma, bo odpowiedzialność to trudna sprawa, więc nie każdemu warto doradzać branie się za nią. Przyjemniej jest być sobie już tym simem, cieszyć się z dziedzictwa ewolucyjnego i formalnej przynależności (tak jak to zaplanowała Nadinteligencja-ksi).
.............. dnia Czw 0:45, 20 Cze 2013, w całości zmieniany 12 razy
Panie Krowa, a czy ten milion, to taka sama kosmologiczna wizualizacja, jak srebrzysty rogalik na niebie, czy jakie brudne papiery?

Panie Krowa, a czy ten milion, to taka sama kosmologiczna wizualizacja, jak srebrzysty rogalik na niebie, czy jakie brudne papiery?

Utytłane w spermie, gównie, pocie, brudzie.
To nie dla pana Adamie B. To dla gówniarzy.
No dobrze, ale czy ten milion podlega kosmologicznemu prawu i jeden milion=0?

Adam Barycki

No dobrze, ale czy ten milion podlega kosmologicznemu prawu i jeden milion=0?

Adam Barycki


Ty oszuście, chamie jajogłowy. Kosmologia to nie kosmogonia.
Ja pisałem o kosmogonii, czyli mitologicznej i filozoficznej wierze w gonienie świata
W sprawach kosmologicznych proszę ja chama pisać w dziale METODOLOGIA i adresować do Kubusia Kosmity.
Bilety trza mieć, czyste spodnie. Sprawdzają na bramkach, chamie.
Panie Krowa, przecie to bez znaczenia, kosmologia to nic innego, jak kosmogoniczna wizualizacja. Spłaszczył Pan Ziemię, z Księżycem Pan Sobie poradził, a wkurwia Pana taka popierdóła, jak kosmologia.

Adam Barycki
Panie Krowa, Pani Isabel ujawniła nam, że naturalne prawo wszechświata (0=1) odkrył i zapisał w swojej ewangelii św. Jan. Tak więc, jest Pan podłym plagiatorem, wstrętny oszuście.

Adam Barycki

Panie Krowa, przecie to bez znaczenia, kosmologia to nic innego, jak kosmogoniczna wizualizacja. Spłaszczył Pan Ziemię, z Księżycem Pan Sobie poradził, a wkurwia Pana taka popierdóła, jak kosmologia.
Adam Barycki


Moja nazwa jest oryginalna i brzmi:
KOSMOGONICZNE PRAWA DYNAMIKI ZIEMSKIEJ wg. "krowy"

1. Mam dowody naukowe na prawdę mojej teorii, ale ich nie podałem.
2. Nie spłaszczyłem Ziemi; ona nadal jest bryłą kulisto-podobną.
3. Dopiero co wróciłem z podróży, gdzie pozyskałem inne dowody.
4. Nie uczytelnię mojej teorii tutaj; nie jestem dzieckiem tej macochy.
5. Teorię zawrę w książce wydanej prywatnie, prezentowanej darmowo.
Panie Krowa, dowody naukowe są nic niewarte, bo są sprzeczne z naturalnym prawem wszechświata. Skoro przeszedł Pan na wrażą stronę jajogłowego judeogermanizmu naukowego, to odbieram Panu prawo wypowiedzi o naturalnym prawie wszechświata, a za kalanie słowiańszczyzny jajogłowacizną dostanie Pan w mordę.

Adam Barycki

Panie Krowa, przecie to bez znaczenia, kosmologia to nic innego, jak kosmogoniczna wizualizacja.
Panie Krowa, dowody naukowe są nic niewarte, bo są sprzeczne z naturalnym prawem wszechświata. Adam Barycki
Moja nazwa jest oryginalna i brzmi:
KOSMOGONICZNE PRAWA DYNAMIKI ZIEMSKIEJ wg. "krowy".
Dowody naukowe są informacją i nie można o nich wyrokować zanim się ich nie zrozumie.

1. Mam dowody naukowe na prawdę mojej teorii, ale ich nie podałem.
2. Nie spłaszczyłem Ziemi; ona nadal jest bryłą kulisto-podobną.
3. Dopiero co wróciłem z podróży, gdzie pozyskałem inne dowody.
4. Nie uczytelnię mojej teorii tutaj; nie jestem dzieckiem tej macochy.
5. Teorię zawrę w książce wydanej prywatnie, prezentowanej darmowo.

ad.3 i 5
W Świątyni Światła Nic mnie nie zaskoczyło....
Miało być cicho, bez dźwięku, ale nie było.
Miały padać szczególnie promienie słońca, ale nie padały.
Miały być oznaczone astronomiczne kierunki ale nie były.
....................................Miała mnie zabić Czarna Istota ale nie zabiła.


http://bialczynski.files.wordpress.com/2010/09/ros-nowa-wiosenne-zrownanie-d9b2e864b52f.jpg dnia Pią 19:19, 03 Maj 2013, w całości zmieniany 11 razy

Bez sędziego twoje pieprzone litery i wyrazy NIC NIE ZNACZĄ.

Jak można mówić o nieodpowiedzialności męskiej, wszak ona tak samo istnieje jak kobieca.

Odpowiedzialność w słowach i piśmie NIE ISTNIEJE FIZYCZNIE.
Odpowiedzialność to tylko udzielanie bzdurnych odpowiedzi na bzdurne pytania.
Mądrzy ludzie odróżniają czynności od słów i pisma.
Pojęcie ISTNIENIA jest ściśle związane z czynnościami płciowo-rozrodczymi.
Istnienie dla mężczyzny to czynności poczynania dzieci i przekazywania genów Y które zapewnianią ciągły rozwój życia. Istnienie dla kobiety to wykarmienie i wyopiekowanie tego genu.

Pojęcie istnienia jest dla mężczyzny równoznaczne z czynnościami erotycznymi i w mniejszym stopniu z ojcowskimi. Natomiast dla kobiety pojęcie istnienia jest równoznaczne z dowartościowaniem pustki życiowej a w większym stopniu z macierzyństwem.

Jeśli nie widzisz innej alternatywy, a szczerze wierzysz w to co napisałeś, to może być i tak.
Jeśli stan upojenia procentowego minął jak 17-ste mgnienie wiosny, to
czas na uporządkowanie.
1. Lubię zabawę słowem Panie jak tam Panu od wyzywanie bab/kobiet, ale w Pana wykonaniu jest ona nie taka jaką mógłby Pan zabłysnąć...ale skoro błyskały w Panu %, to trudno o coś innego/lepszego.
A swoją drogą Panowie...nie mam zapędów politycznych, bo kobiety, a szczególnie te wstrętne jak ja do polityki się nie pchają, chyba są bez szans.
A zastępniki oraz steki niecenzuralnych i różnej innej maści obelg sobie stosujcie wobec siebie...Wam w tym do twarzy.
2. Z przykrością stwierdzam, a mam tu sygnały potwierdzające, że Pan Panie Krowo ze swymi wszystkimi nikami jest ubożuchny w wiedzę jaką sam Pan inicjuje. Jesli Pan nie zmieni swych nawyków, to książkę obaczymy na św. nigdy.
3. Do Pana Michała.
Wiedzę jaką nam przedstawiasz jest w większości przypadków prawdziwą i prawie w 100%, ale nie ma reguł bez wyjątków.

Odpowiedzialność wobec siebie, a niekoniecznie wobec rygorów?
To o czym piszesz, to może nastąpi, kiedy zaistnieje kolejny Raj na Ziemi, ale póki co, to ludzkość czyni jak również stara się byc odpowiedzialna właśnie dla świata zew, chce sprostać tym wymogom by mieć święty spokój lub jak kto woli spokój sumienia, ale na skutek pozbycia uwag czy kar zew.
Na każdym kroku mamy brak odpowiedzialności. Taki człowiek nie pyta kim będę jak pozbawię życia dzieci, zwierząt, jak oszukam, jak nie powiem, ale czy poniosę konsekwencje, a nie czy będę wielki, jak tego nie uczynię.
Czy nie tak to leci?
.................. dnia Pią 11:32, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 19 razy


Czy kobiety nie znoszą niecenzuralnych słów...? Do chuja pana - uwielbiają je. Gówniary i starsze cipy też, a nawet kurEwcie.



Macasz KruFcia, ale niezby udolnie.
Bez wyczucia używasz wulgaryzmów chcąc przypodobac się kobietom licząc jednocześnie, ze tym wykreujesz się na super samca.
Pamiętam starego Krowę, miły, uważny, pomocny. Z tamtym mozna było " iśc na wrzosowisko i zapomniec wszystko". Mam nadzieję, ze kiedys jeszcze wroci stara Krowa.
.................... dnia Pią 11:33, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 4 razy



A dupa tam. Uznaję, że coś może byc dobrem narodowym i wtedy chętnie się TYM dzielę. Krowę tak właśnie traktuję, więc z tą wyłącznością to nie trafione raczej.
Co Ty mi tu o zdjęciach piszesz. Wiem, że bywają piękne chwile, które dzieli się z innymi. Mam świadomośc, ze Ty także ich doświadczasz, baaa nawet, że inni doświadczają ich z Tobą.
Piszesz, ze kobiety lubią wulgaryzmy. Mówi się też, że kobiety pociągają mężczyźni agresywni a także, że mężczyzny nigdy nie znudzi kobieta która nim gardzi. Krowa, to półprawdy.
No i cóż, że młodsza przedstawiła Ci się z imienia. Ja też mogę ... Elzbieta. Przedstawienie się z imienia to zwrot grzecznościowy, nie ściągnięcie majtek.
Kurwują nie tylko małolaty, kurwują już niemal oseski. Ostatnio słyszałam jak cztero latek od kurew matce jechał. Pewnie w domu słyszy, że mamusia jest głupia (ale co tam zapewne szczęśliwa, bo do szczęścia kobiecie nie brakuje niczego innego ponad to, by uświadomiła, że jest głupia właśnie. No i oczywiście wcieliła zdobytą o sobie wiedzę w życie.
.................... dnia Pią 11:33, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 3 razy


Mamusia z twojego przykładu otrzymała to na co zasłużyła swoim wyrachowaniem w życiu. Ona była i jest nadal kurwą cywilizacyjną a nie głupią niewiastą. Oblicza jak kurwa, godzi się z tym wcieleniem i niczego nie zmienia. Tak samo robisz ty. Nie zmieniłaś pracy, kanapy, upodobań do psów i objadania się okruszkami życia. Nie wcieliłaś w życie ukrytych pod skórą pragnień. Nic a nic. Ale się nie dziwię. Po prostu nie wyobrażasz sobie takich jak ja, do czego jestem zdolny ruchem palca.


Mamusia z mojego przykładu to ofiara patologii w rodzinie. Pozwala na takie traktowanie siebie przez innych, bo z dużym prawdopodobieństwem była ofiarą lub świadkiem przemocy w rodzinie. Krowo, nie masz pojęcia o czym piszesz. Wymyślasz bajeczki, w które sam wierzysz i szukasz innych naiwnych.
Nie zmieniam pracy, bo lubię swoją obecną. Wykonywanie obowiązków sprawia mi przyjemnośc.
Kanapę mam najwygodniejszą na świecie. Po cóż mam ją zmieniac?
Psy towarzyszyły mi od dziecka, nigdy mnie nie zawiodły. Czemuż więc nie miałabym odpłacac im za ich oddanie miłoscią?
Realizuję swoje marzenia. Pragnien ukrytych nie realizuję, pewnie dlatego, że ukrywają się także przede mną.
Czy sobie wyobrażam takich jak Ty? Oczywiście, że wyobrażam. Swiat wbrew pozorom jest pełen szalonych krów.


Mamusia z twojego przykładu otrzymała to na co zasłużyła swoim wyrachowaniem w życiu. Ona była i jest nadal kurwą cywilizacyjną a nie głupią niewiastą.


Mamusia z mojego przykładu to ofiara patologii w rodzinie. Pozwala na takie traktowanie siebie przez innych, bo z dużym prawdopodobieństwem była ofiarą lub świadkiem przemocy w rodzinie. Krowo, nie masz pojęcia o czym piszesz.

Dla mnie jasne. To ty nie masz pojęcia o psychice człowieka i szermujesz umownym dla branży społecznych psycholi definicją patologii. Nie pojmujesz tego od strony neuropsychiki. Jesteś normatywnie tępa.
Reszta nie cytowana potwierdza i twoje wyrachowanie czyli kurestwo.

Mamusia z mojego przykładu to ofiara patologii w rodzinie. Pozwala na takie traktowanie siebie przez innych, bo z dużym prawdopodobieństwem była ofiarą lub świadkiem przemocy w rodzinie.

Dla mnie jasne. To ty nie masz pojęcia o psychice człowieka i szermujesz umowną dla branży społecznych psycholi definicją patologii. Nie pojmujesz tego od strony neuropsychiki. Jesteś normatywnie tępa.

Powinienem użyć też słowa że jesteś zastana, nienowoczesna.
W neurofilozofii tworzy się potrzeba NEUROPRAWA które ma się nadzieję od nowa zrozumie zjawiska tzw. patologii lub tzw. psychopatów.
Oni, ci rzekomi patogenni osobnicy, są świadkami nowego i punktują normalnych za pomocą pałki w łep. I bardzo dobrze, bo dewiantami okażecie się wy - normatywni i prymitywni.

Dla ciebie pojąć te sprawy to wyprawa na Jowisza. Na Świętego Nigdy.
Tacy jak ty są kulą u nogi dla przyszłości.


Dla mnie jasne. To ty nie masz pojęcia o psychice człowieka i szermujesz umowną dla branży społecznych psycholi definicją patologii. Nie pojmujesz tego od strony neuropsychiki. Jesteś normatywnie tępa.


Powinienem użyć też słowa że jesteś zastana, nienowoczesna.
W neurofilozofii tworzy się potrzeba NEUROPRAWA które ma się nadzieję od nowa zrozumie zjawiska tzw. patologii lub tzw. psychopatów.
Oni, ci rzekomi patogenni osobnicy, są świadkami nowego i punktują normalnych za pomocą pałki w łep. I bardzo dobrze, bo dewiantami okażecie się wy - normatywni i prymitywni.

Dla ciebie pojąć te sprawy to wyprawa na Jowisza. Na Świętego Nigdy.
Tacy jak ty są kulą u nogi dla przyszłości.

Patologię promują tacy jak Ty. Nic nie wiedzący, nic nie widzący, nie czytający, głusi.
Roisz sobie we łbie jakieś bzdety i świat chcesz do nich dopasowac. To nie tak Krowo. Chcesz czy nie, to ja specjalistą jestem i z wykształcenia i doświadczenia. Ty posiadasz tylko urojenia.
Partnerem do rozmowy dla nie nie jesteś żadnym, ale za to ciekawym obiektem do obserwacji. Wszak wszelka patologia budzi moje zainteresowanie.

Chcesz czy nie, to ja specjalistą jestem i z wykształcenia i doświadczenia. Ty posiadasz tylko urojenia.

Specjalista to najgorszy wyrób cywilizacji antyhumanistycznej.
Koń dorożkarski z klapkami na oczach - powozi pan i go pogania w kółko.
Albo lepiej pies gończy.

Jesteś psem wytresowanym do ujadania. Bierzesz pieniądze za psucie stosunków międzyludzkich.
Ty psie!
Ty więźniaro. Kurwo sprzedajna.


Specjalista to najgorszy wyrób cywilizacji antyhumanistycznej.
Koń dorożkarski z klapkami na oczach - powozi pan i go pogania w kółko.
Albo lepiej pies gończy.

Jesteś psem wytresowanym do ujadania. Bierzesz pieniądze za psucie stosunków międzyludzkich.
Ty psie!
Ty więźniaro. Kurwo sprzedajna.


Cipciusiu, nie irytuj się.
Nie jestem nijak związana ze Służbą Więzienną.
Natomiast wyszkolono mnie bym stosunki międzyludzkie naprawiała.
Co tekst to nietrafiony. Kiepściutko jak na szamana

P.S.
Cienias jesteś, gdy sobie nie radzisz merytorycznie, to starasz się obrazic.
"Właściwie była mi nawet dosyć potrzebna chwila odpoczynku w tym ujeżdżonym, śmiertelnie przerażonym fotelu na biegunach, zanim ruszę tropić bestię zaszytą w jamie – kto wie, gdzie – a potem odciągnę do tyłu napletek pistoletu i przeżyję rozkoszny orgazm zduszonego cyngla: zawsze byłem posłusznym uczniem czarownika z Wiednia."


Specjalista to najgorszy wyrób cywilizacji antyhumanistycznej.
Koń dorożkarski z klapkami na oczach - powozi pan i go pogania w kółko.
Albo lepiej pies gończy.

Jesteś psem wytresowanym do ujadania. Bierzesz pieniądze za psucie stosunków międzyludzkich.
Ty psie!
Ty więźniaro. Kurwo sprzedajna.


Cipciusiu, nie irytuj się.
Nie jestem nijak związana ze Służbą Więzienną.
Natomiast wyszkolono mnie bym stosunki międzyludzkie naprawiała.
Co tekst to nietrafiony. Kiepściutko jak na szamana

P.S.
Cienias jesteś, gdy sobie nie radzisz merytorycznie, to starasz się obrazic.

Obrazić to znaczy namalować czyjś OBRAZ.
Ja naprawdę tak myślę jak napisałem, co do słowa.
Moje prawo myśleć, malować, obrazować, wyobrazić, obrazić...wsio ryba.
Jeśli nie jesteś pewna Luziku o co chodzi idealnemu mężczyźnie, to normalnie jak każdemu bydlęciu…, zjeść, wypić i od czasu do czasu zerwać jakąś dupę.



Obrazić to znaczy namalować czyjś OBRAZ.
Ja naprawdę tak myślę jak napisałem, co do słowa.
Moje prawo myśleć, malować, obrazować, wyobrazić, obrazić...wsio ryba.


A pewnie. Walniętej Krowie wolno wszystko, tylko czy w Kawiarni?
Może zakładaj swoje wątki w Więzieniu.
Każda Twa myśl parszywa, jako i jej twórca. Po cóż pchasz się na salony, skoroś cham?

Jeśli nie jesteś pewna Luziku o co chodzi idealnemu mężczyźnie, to normalnie jak każdemu bydlęciu…, zjeść, wypić i od czasu do czasu zerwać jakąś dupę.

„Zdarłem z niej koszulkę. W zgrzycie zamka błyskawicznego ściągnąłem resztę. Zerwałem sandałki. Jak dziki rzuciłem się w trop za cieniem jej niewierności, ale gorący ślad, po którym pędziłem węsząc, był tak nikły, że w praktyce nie do odróżnienia od przywidzeń wariata.”


Chcialabym byc mężczyzną czasami, oczywiście idealnym

----------------------------------------------
"Ko­bieta, aby pójść do łóżka z mężczyzną, pot­rze­buje blis­kości, zaufa­nia i poczu­cia więzi. Mężczyz­na - prze­ważnie - pot­rze­buje tyl­ko miejsca.


Obrazić to znaczy namalować czyjś OBRAZ.
Ja naprawdę tak myślę jak napisałem, co do słowa.
Moje prawo myśleć, malować, obrazować, wyobrazić, obrazić...wsio ryba.


A pewnie. Walniętej Krowie wolno wszystko, tylko czy w Kawiarni?
Może zakładaj swoje wątki w Więzieniu.
Każda Twa myśl parszywa, jako i jej twórca. Po cóż pchasz się na salony, skoroś cham?

Gówno w kawiarni jest takie samo jak w więzieniu.
Perfuma toże.
Kto z szanownych gówno wartych państwa odczuwa różnicę ten sam siebie okłamuje.

Ja was prawdą przegonię z dowolnego miejsca.



Ja was prawdą przegonię z dowolnego miejsca.


Przegonic nie możesz, możesz zanudzic jedynie.
Ty i prawda nijak i się nie komponuje.

Ko­bieta, aby pójść do łóżka z mężczyzną, pot­rze­buje....

nóg

„Zdarłem z niej koszulkę. W zgrzycie zamka błyskawicznego ściągnąłem resztę....

Tu przerwał lecz wciąż zgrzytał; wszystkim się zdawało
Że Chryzjan wciąż z niej zdziera, a to mu zgrzytało

Chcialabym byc mężczyzną czasami, oczywiście idealnym
Idealny mężczyzna to
albo nudziarz - jeśli nagięty do wzorców
albo dupek - jakiś nadęty macho, któremu wszystko kręci się wokół jego ego
albo palant - celebryta, który z każdym wypowiedzianym słowem kalkuluje, czy to słowo było "medialne"
albo jakiś inny piękniś, modniś, może świętoszek, a może z drugiej strony wiecznie zbuntowany chłopiec epatujący swoja buntowniczością.

Prawdziwy ideał mężczyzny to...
oczywiście
FACET Z KRWI I KOŚCI
czyli osobnik nieidealny!

Podobnie z resztą jest chyba z idealną kobietą...

Nie jejmościu, właśnie snuję wizję spotkania z 22-letnią panną. Dałem jej czas i wolność popełnienia błędu, po którym przytuli się do mnie..
Czy kobiety nie znoszą niecenzuralnych słów...?
Ksążkę Nr 1 już napisałem. ... Czy towarzystwo stetryczałych cywilizacją globalną te książki zobaczy? Raczej nie. Ja wzorem pewnego artysty, malarza, Stefana Żechowskiego, wydam tę książkę nielegalnie. Mam pewność....że kobieta oślepiona wiedzą nie jest niewiastą a babochłopem.

To może działać w drugą stronę; Ty nie potrafisz czytać po polsku. I to nie jest złośliwość.
...
Ja nie przychodzę, ja z tych wygodnych, bo przychodzą do mnie...mądrości, więc nie zgłupieję, chociaż w głupotę warto grać i nie masz pojęcia jaka to frajda. Ty ciutek możesz coś o tym wiedzieć, jeśli prawdą jest Twoje szamaństwo.

I taka refleksja.
Krowa, to facet...(tu plusy i minusy) bawiący się w psychologa, a więc
wymyśla kontrowersyjne spojrzenia często z dosadnym słownictwem lub opowieści swych rzekomych zdarzeń.
Dlaczego?
Bawi się , ma zadowolenie, ze inni się wkurzają.


I taka refleksja.
Krowa, to facet...(tu plusy i minusy) bawiący się w psychologa, a więc
wymyśla kontrowersyjne spojrzenia często z dosadnym słownictwem lub opowieści swych rzekomych zdarzeń.
Dlaczego?
Bawi się , ma zadowolenie, ze inni się wkurzają.


Gdyby Cituś się bawił, to byłoby OK, ale odnoszę wrażenie, ze on coraz częściej poddenerwowany jest. Chyba nie spełniamy jego oczekiwań.
Trza by włączyc funkcje aktorstwo. Tak po koleżeńsku, za free zupełnie.

P.S.
Jakie plusy są z tego, ze Krowa jest facetem?

Ko­bieta, aby pójść do łóżka z mężczyzną, pot­rze­buje....

nóg
„Zdarłem z niej koszulkę. W zgrzycie zamka błyskawicznego ściągnąłem resztę....

Tu przerwał lecz wciąż zgrzytał; wszystkim się zdawało
Że Chryzjan wciąż z niej zdziera, a to mu zgrzytało

dobre
....................... dnia Wto 11:41, 14 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz

Dlaczego Janek wbija gwoździa młotkiem w ścianę dużego pokoju aby powiesić na nim obraz który kupiła jego żona w supermarkecie?

żeby nie gderała

a więc idźcie i kupujcie

To jedna z opcji, a kolejne:
Janek uczy się machać młotkiem.
Chce pokazać żonie, że wbijanie gwoździ, to męska rzecz.
Obraz mu się nie podoba, więc marudzi z wbijaniem.

Po moich zakupach...Janek musiałby lecieć po gwoździe do sklepu, więc nie grymaś i spacerkiem po zakup.

Gdyby Cituś się bawił, to byłoby OK, ale odnoszę wrażenie, ze on coraz częściej poddenerwowany jest. Chyba nie spełniamy jego oczekiwań.
Trza by włączyc funkcje aktorstwo. Tak po koleżeńsku, za free zupełnie.
P.S.
Jakie plusy są z tego, ze Krowa jest facetem?


Od końca...plusy ma osoba pod nikiem Krowa, to normalne, że każdy z nas ma pozytywność i negatywność i w takim kontekście pisałam.

Można włączyć wedle życzenia, Ty włącz cukierkowanie, a ja opiumowanie...ciekawe jaki będzie smak, a jeszcze ciekawsze czy citusiowi/piesiowi/misiowi się spodobywuje. Hah.

Twoje wrażenie jest adekwatne do sytuacji, ale nie chodzi o poddenerwowanie, a o jego przyczynę, a moim zdaniem nie tkwi w spełnieniu oczekiwań. ON od nas nic nie oczekuje, no może by chciał byśmy się wyniosły stąd, a on miałby więcej miejsca...mógłby pisać na leżąco. ;) Cosik tam się ma na sumieniu...może jakaś 18-stka potraktowała go nie tak, bo z naszej strony ja nie widzę żadnych usterek.
.................. dnia Pią 11:37, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 8 razy


Co ciekawe, niektórzy zagładę mamutów przypisują ludziom pierwotnym. Populacja tych ludzi była wtedy setki-tysiące razy niższa, niż aktualnie. Ale już byli w stanie zagrozić zasobom planety. Gdyby to, tak sobie w ramach wolności i naturalności, zrobili ludzie dzisiejsi, gdyby każdy wyciął (tak jak to człowiek pierwotny) te kilkadziesiąt drzew w roku, to np. przy prawie 40 milionach ludzi w Polsce, byłoby naprawdę "ekologicznie".
Przy tej ilości ludzi, gdyby zniknęły unie, normatywy, prawa, to oczywiście każdy by chciał przeżyć, ubrać się, ogrzać się - w miesiąc ludzie (w opcji bez praw i normatyw) wybiliby wszystkie zwierzęta (na jedzenie) w rok -dwa wycięliby wszystkie drzewa (na opał), a w następny zapewne wyrżnęliby się nawzajem (kanibalizm). Ten styl pierwotny, ten dawny rodzaj życia, jaki co niektórzy naiwnie uważają za "ekologiczny i naturalny" jest w istocie stylem ekstensywnym, bardzo silnie niszczącym zasoby naszej planety. On nie liczy żadnych kosztów ekologicznych, więc się sprawdza (jako tako) przy ilości ludzi na poziomie miliona na teren całej Europy (jak to wtedy było), a nie miliarda (jak to jest dzisiaj). Ci co (dzisiaj) by, po owym wybuchu wolności i odrzuceniu praw, zostali, aby się "zachłystywać wolnością", musieliby w istocie zachwycać się pustynią, brakiem przyrody i masowymi grobami, czyli fazą totalnego zniszczenia po upadku ludzkości. Właściwie jedyną radą tutaj, żeby ludzkość w ogóle przetrwała, byłoby wzajemne wyjątkowo szybkie i skuteczne wymordowanie się ludzi. Jakaś tak wyjątkowo szybka wojna. Tak, aby zdarzyć z eksterminacją ludzkości przed tym, jak ludzkość zniszczy zasoby planety. Jeśli się ludzie wymordowaliby odpowiednio wcześniej, to lasy mogłyby jeszcze jakoś odbić, przyroda przez parę lat by doszła do siebie, zaś ci nieliczni, co by przetrwali, mieliby szansę....

Ciekawe, że ten model działania ludzkości, aktualnie badacze przypisują temu, co paręset lat temu zdarzyło się na wyspie Wielkanocnej. Tam też do jakiegoś momentu ludzkość trwała. Później równowaga została naruszona. Wyspa Wielkanocna nie jest duża. Jak już zjedzono wszystkie większe zwierzęta, wszystkie ptaki, wszystkie szczury, owady, gdy spożyto każdą rzecz nadającą się do zjedzenia, wreszcie gdy pożarto już większość pobratymców, ostatni ludzie umarli z głodu. Gdyby mieli czas, to by przeżyli, aż by się przyroda odrodziła. Ale nie miała szansy odrodzić się szybko. Dziś mamy piękne posągi na pustych równinach wyspy Wielkanocnej. Raj dla archeologów, bo którzy odkopują cmentarzyska ludzkich kości i zachwycają się posągami. Tamci ludzie, żyjący te kilkaset lat temu, tez myśleli, że to można "naturalnie", "tak po prostu" brać z przyrody, co im potrzeba, że nie trzeba się dogadywać w sprawie ochrony ich wyspy. Zapewne też byli przeciwni "technokratycznym ograniczeniom", pragnęli wolności. Więc ją sobie wzięli. Do czasu...
Apropopo precyzowania myśli Krowo, to nie mówi się - „… stwardniał na jej widok …”, ale - „… jej widok utwierdził go w przekonaniu …”
................. dnia Czw 0:44, 20 Cze 2013, w całości zmieniany 12 razy

ON od nas nic nie oczekuje, ...

Oczekuje. Chce bysmy go podziwiały, byśmy zachwycały się tym, co nam serwuje. Ja nawet bym chciala się pozachwycac, ale jakos mi nie wychodzi.
Coraz trudniej mnie zachwycic .

ON od nas nic nie oczekuje, ...

Oczekuje. Chce bysmy go podziwiały, byśmy zachwycały się tym, co nam serwuje. Ja nawet bym chciala się pozachwycac, ale jakos mi nie wychodzi.
Coraz trudniej mnie zachwycic .

Czasem mnie napędzają czyjeś banialuki.
Nie ulega dwóch zdań:

Ja jestem liderem tego portalu.
Zawsze w życiu byłem liderem i wygrywałem.
I teraz też wygram, ze wszystkimi jak leci - Czas pokaże.



Ja jestem liderem tego portalu.
Zawsze w życiu byłem liderem i wygrywałem.
I teraz też wygram, ze wszystkimi jak leci - Czas pokaże.


Jestes liderem w swojej opinii. Nie wiem czy ktorys z uzytkownikow uwaza podobnie. Dla mnie jestes jednym z wielu. Nie wiem czy jest tu jakis lider?
Ewidentnie widać Krowo, że pielęgniarze olewają robotę, trzeba napisać zażalenie - w końcu to moje pieniądze!


Zawsze w życiu byłem liderem i wygrywałem.
I teraz też wygram, ze wszystkimi jak leci - Czas pokaże.[/size]

Gratuluję i niech się spełnią marzenia.

ON od nas nic nie oczekuje, ...

Oczekuje. Chce bysmy go podziwiały, byśmy zachwycały się tym, co nam serwuje. Ja nawet bym chciala się pozachwycac, ale jakos mi nie wychodzi.
Coraz trudniej mnie zachwycic .
Ja podniosę rękawicę, ale nie będę podziwiać tam gdzie nie będę widziała przedmiotu podziwu.

Gdyby to, tak sobie w ramach wolności i naturalności, zrobili ludzie dzisiejsi, gdyby każdy wyciął (tak jak to człowiek pierwotny) te kilkadziesiąt drzew w roku, to np. przy prawie 40 milionach ludzi w Polsce, byłoby naprawdę "ekologicznie".
Poco tyle ceregieli?
Mordowanie się nawzajem lub planowe zabijanie jest bzdurą.
To Wy mężczyźni winniście wiedzieć lepiej, że naszej cywilizacji wystarczy kataklizm energetyczny, jesli zabraknie prądu, to wszystko pada...nastepuje chaos, a jak będzie to zimowa pora roku, to z niedogrzania i braku gorących posiłków większość zginie w bardziej krótszym lub nieco dłuższym czasie. Głód, zimno i choroby zdziesiątkują populację, a jeśli po zimie nastąpi upalne lato z ogromną suszą, co spowoduje kolejny etap zagłady ludzkości. A wziąwszy pod uwagę, że dzikie zwierzęta będą polować również na ludzi, to garstka jaka zostanie będą zdrowymi/odpornymi/mocnymi (siła fiz.) osobnikami, którzy poradzą sobie, a dobra jakie niesie Natura wystarczy im na dłuuuuuugie lata.

Poddenerwowany to jestem powolnym procesem destrukcji zachodniej cywilizacji. Ja nie mam ochoty ani czasu czekać 20 lat, aż się Zachód zawali, rozsypią układy, unie, normatywy, prawa pańskie. Chciałbym, żeby już było po wojnie, żeby już zachłysnąć się wolnością, żeby rzeki się oczyściły, zniknął przemysł, wyścig szczurów, żeby wyrosły nowe lasy.
Jesteście tworami wirtualnymi, nie czuję niczego osobistego tylko was odbieram jak z onetu. Tak was czytam jak onet, jak gazetę, jak w telewizji miga.
Człowiek jest zawsze samotny,
Samotność człowieka jest wyborem, on nie jest zawsze samotny, tu nie chodzi o samotność lecz o doświadczenia, o uczucie występujące w byciu samotnym.
Pragnąc poznać człowieczeństwo w Twoim kontekście rozumiem jako poznanie człowieka do pragnień erotycznych, a to jest pragnieniem zaspakajania potrzeby, która nie jest w czole.
Homoseksualizm nie należy stawiać w jednym szeregu z samotnością, to zupełnie inny stan. Wspólnie to tylko to mają, że osobnicy dokonują wyboru. Jeśli chodzi o zaspokojenie erotyczne to już jest różnica wszak samotny tylko sam może zaspakajać wspomnianą potrzebę, natomiast homo zaspakajają ją sobie nawzajem, ale osobnicy jednoimienni.
Te akty erotyczne nie dają potomstwa, są pary patnerskie/małżeństwa gdzie również nie dają przedłużenia gatunku.
Nie zgadzam się, że dzieci są sensem życia, bo czy dla tychże co wyżej są? jak również sensem życia nie są tylko doznania erotyczne.

Z wami to sobie ćwiczę umysł. [/color]

Czyli mamy rozumieć, że dzisiaj dzięki żywieniu się telewizorami, plastykiem, złomem, oponami, mamy pod dostatkiem jedzenia?

Sranie w banie kolego Nasrać do głowy każdy może powołując się na mamuty.
Udowodnij mi że woda w mojej rzece jest czysta i że woda w mojej studni nie wyschła.
Udowodnij że dżem ma 100% dżemu a mięso 100% mięsa.
Udowodnij że eksploatacja kopalin przez KGHM nie degraduje środowiska
Udowodnij że stan zdrowia obywateli Polski się poprawia, że rodzi się coraz wiecej dzieci.

Dopóki nie udowodnisz...
Ja nie o tym.
Panie Kolego. Nie odnosi się Pan do tego co napisałem. Przeczytaj Pan moje argumenty, a nie zaczynaj mi Pan znajdować jakieś zadania i zajęcia. Podałem poważne argumenty i oczekiwałem poważnej dyskusji, a nie jakiegoś dziecinnego "udowodnij mi, co mi tam przyszło do głowy, bo jak nie, to...".
Aktualnie mamy w Polsce z grubsza poniżej 1 ha lasów na 4 osoby. To są znane dane statystyczne. Wybicie zwierzyny w 1/4 ha lasu zajmuje parę dni (to powierzchnia 2-3 przeciętnych działek budowlanych). Wycięcie drzew - nawet piłą - parę tygodni. To są fakty.
Nie jestem piewcą rabunkowej gospodarki przyrodą. Nie podoba mi się przemysł ignorujący naturę. Ale faktem znanym już od wielu lat jest to, że aktualnie największa degradacja środowiska (w szczególności licząc na osobę) występuje nie w krajach uprzemysłowionych (gdzie powoli powierzchnia lasów wzrasta, stan przyrody się poprawia), a tam, gdzie ludzie po prostu biorą z przyrody to, co uznają za aktualnie potrzebne. W krajach biednych, zacofanych. W ten sposób np. pustynnieją ogromne obszary Afryki - bo ludzie wycinają drzewa na swoje potrzeby, a jak drzew zabraknie przenoszą się dalej. Za nimi zostaje pustynia.
Wiem, że plastiki nie są przyjazne środowisku i nie zamierzam bronić całej cywilizacji. Nie wciskaj mi Pan tez, których nie głoszę. Patrzę na całościowy bilans! I tak jakoś wychodzi, ze aktualnie w krajach jako tako sensownie rządzonych przyroda ma się lepiej obok przemysłu, niż w krajach, gdzie rządów nie ma, a ludzie stosują "naturalną" (czytaj: rabunkową) gospodarkę. Można zaklinać rzeczywistość, można na to psioczyć, ale takie są fakty.


Ja podniosę rękawicę, ale nie będę podziwiać tam gdzie nie będę widziała przedmiotu podziwu.


Na łatwiznę idziesz Iska.
Podziwiac tam gdzie jest co podziwiac to "każden jeden guupi potrafi"



Tu nie mogę się zgodzić co do Twego stwierdzenia, błąd merytoryczny. Nie zwracam uwagi na Twoje odczucia, to Twoje pieskie prawo, ale nas nie stworzył Twój komputer, my siedzimy za swoimi kompikami żywe jak Ty z krwi i kości.


Żywe, ale mało realne jednak.
Jak nie zobaczy i paluchami nie pogrzebie w ranach, nie uwierzy.
Krowa, skąd Ci przyszło do glowy, żes liderem.
Jesli ktos tak myśli niech da głos.

------------------------
"Cechą charakterystyczną lidera jest to, że ludzie lub organizacje same chcą go naśladować oraz łatwo poddają się jego przywództwu."
Nie przejmuj się Michale, bo oczywistym jest, że Ty i Twoja progenitura unikniecie kataklizmu - jako, że pozostajesz pod opieką Opatrzności!
Ale co z Krową – befsztyk czy rozpłodowiec?

Dobranoc Luziku, wyjeżdżam … dzisiaj … na krótko …


Dobranoc Luziku, wyjeżdżam … dzisiaj … na krótko …
____
„– To, że kobieta o czymś nie mówi, wcale nie znaczy, że tego nie oczekuje. Co więcej, często zdążają się sytuacje, kiedy kobieta mówi jedno, a chce czegoś zupełnie innego.
– Amen.”


Wcale nie chcę żebyś wyjeżdżał

--------------------------------------
Les fem­mes! - Są wspa­niałe! Mówią bez zas­ta­nowienia i po­tem cud - mają rację. Ko­biety podświ­domie ob­serwują ty­siące naj­drob­niej­szych szczegółów, nie wiedząc na­wet, że to ro­bią. Ich podświado­mość su­muje te szczegóły, no i re­zul­tat, który one na­zywają intuicją."
................ dnia Czw 0:43, 20 Cze 2013, w całości zmieniany 9 razy

Patrzę na całościowy bilans! I tak jakoś wychodzi, ze aktualnie w krajach jako tako sensownie rządzonych przyroda ma się lepiej obok przemysłu, niż w krajach, gdzie rządów nie ma, a ludzie stosują "naturalną" (czytaj: rabunkową) gospodarkę. Można zaklinać rzeczywistość, można na to psioczyć, ale takie są fakty.

Patrzysz a nic nie widzisz.
Oto fakty - oficjalne przyznanie się do niezbilansowania gospodarek państw tzw. "rozwiniętych":

1 United States 16,734,344,500,000 22 Mar 2013
— European Union 16,080,000,000,000 30 June 2011
2 United Kingdom 9,836,000,000,000 30 June 2011
3 France 5,633,000,000,000 30 June 2011
4 Germany 5,624,000,000,000 30 June 2011
5 Japan 2,719,000,000,000 30 June 2011
6 Netherlands 2,655,489,600,000 30 June 2011
7 Spain 2,290,000,000,000 11 April 2013
8 Italy 2,460,000,000,000 30 June 2012
9 Ireland 2,352,000,000,000 30 September 2011
10 Luxembourg 2,146,000,000,000 30 June 2011
11 Australia 1,466,000,000,000 31 December 2012
12 Belgium 1,399,000,000,000 30 June 2011
13 Switzerland 1,346,000,000,000 30 June 2011
14 Canada 1,181,000,000,000 30 June 2011
15 Sweden 1,016,000,000,000 30 June 2011
16 Hong Kong 903,200,000,000 31 June 2011
17 Austria 883,500,000,000 30 June 2011
18 China 710,700,000,000 31 December 2012
19 Norway 644,500,000,000 30 June 2011
20 Denmark 626,900,000,000 30 June 2011

Na pewno jest tego więcej. Może i 10 razy więcej....
Nikt nie potrafi wycenić rzeczywistych szkód jakie poczyniła cywilizacja industrialna, przemysłowa.
Będzie potrzeba kilkuset lat aby natura naprawiła to co zepsute zostało przez ludzi w erze nowożytnej a szczególnie w ostatnich 100 latach rabunku na cele przemysłowo-militarne.

Mądrzy ludzie, starzy ludzie, a też wielu mądrych filozofów, egzystencjalistów, humanistów, przyznaje że era nowożytna nie dała ludzkości osiągnięć, nie narodzili się myśliciele tej klasy co w starożytności.
Moja rzeka będzie potrzebować 50 lat, tych samych które ją zniszczyły, żeby znów być życiodajną.
Ona czeka aż tacy jak ty zdechną. dnia Czw 0:42, 20 Cze 2013, w całości zmieniany 7 razy

Patrzę na całościowy bilans! I tak jakoś wychodzi, ze aktualnie w krajach jako tako sensownie rządzonych przyroda ma się lepiej obok przemysłu, niż w krajach, gdzie rządów nie ma, a ludzie stosują "naturalną" (czytaj: rabunkową) gospodarkę. Można zaklinać rzeczywistość, można na to psioczyć, ale takie są fakty.

Patrzysz durniu patentowany a nic nie widzisz.
Oto fakty - oficjalne przyznanie się do niezbilansowania gospodarek państw tzw. "rozwiniętych":

1 United States 16,734,344,500,000 22 Mar 2013
— European Union 16,080,000,000,000 30 June 2011
2 United Kingdom 9,836,000,000,000 30 June 2011
....
Panie Krowa.
Wygląda mi na to, że po prostu o sprawie nie bardzo jesteś w stanie Pan dyskutować. Znowu rzucasz Pan obelgami, nie odnosząc się do głównego problemu - takiego, że owa "naturalna" gospodarka nie jest możliwa przy aktualnej populacji ludności świata. Wklejasz Pan jakieś dane ekonomiczne, które nijak mają się do problemu. Rozumiem, że w Pana wolnościowym podejściu do dyskusji nie mieści się odnoszenie do przedstawionych zagadnień, tylko takie ogólne pisanie i argumentem z Pana strony może być wszystko - cytat z czata o mrówkach, albo fragment książki kucharskiej. W tym kontekście WYGRYWA PAN w naszej dyskusji. Po raz kolejny dowiódł Pan swojej wyższości. Ja nie widzę tu szans z przebiciem się z argumentacją, którą uznaję za sensowną. Zatem gratuluję zwycięstwa.

A wracając już do sprawy, podam prosty przykład. Ogrzanie się w sposób naturalny (ognisko) wymaga wielokrotnie większych ilości opału, niż ogrzanie się przy kominku. W tym pierwszym przypadku zdecydowana większość ciepła po prostu leci w atmosferę, w tym drugim sporo zostaje zatrzymane w pomieszczeniu. Jeśli jeszcze zamiast kominka zastosuje się dobry, wydajny piec, który został zoptymalizowany pod kątem oddawania ciepła do pomieszczenia, to paroma szczapami drewna da się ogrzać naprawdę sporą powierzchnię domu.
Niestety, wygląda na to, że JESTEŚMY ZAKŁADNIKAMI CYWILIZACJI! Nie da sie już wrócić do tego co było kiedyś, nie da się wyżyć ze zbieractwa i polowań w lasach. Bo lasów (w Polsce) przypada na osobę tyle, ze wyżywi się ona najwyżej parę dni z tego co znajdzie, bądź upoluje. Może się to komuś nie podobać (mi właściwie też się to nie podoba). Ale muszę się z tym pogodzić, tak jak godzę się z wieloma innymi kłopotami w życiu. Przy tej ilości ludności, niestety, mamy już drogę tylko w jedną stronę - postęp techniczny, optymalizacja wykorzystywanej przez ludzkości przestrzeni, energii, żywności. Powrót do tradycyjnej gospodarki, to droga do samozagłady.
.................... dnia Pią 10:42, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz


Ja podniosę rękawicę, ale nie będę podziwiać tam gdzie nie będę widziała przedmiotu podziwu.


Na łatwiznę idziesz Iska.
Podziwiac tam gdzie jest co podziwiac to "każden jeden guupi potrafi"

Jaka łatwizna, podnieść Krowy rękawicę, to łatwizna?
Chyba wiesz, że krowy mają łapy/nogi wielkie. ;)
NO...TAK, ale nie każden guupi zauważy...hehe he.



Tu nie mogę się zgodzić co do Twego stwierdzenia, błąd merytoryczny. Nie zwracam uwagi na Twoje odczucia, to Twoje pieskie prawo, ale nas nie stworzył Twój komputer, my siedzimy za swoimi kompikami żywe jak Ty z krwi i kości.


Żywe, ale mało realne jednak.
Jak nie zobaczy i paluchami nie pogrzebie w ranach, nie uwierzy.
Nie, o nie, dotykać mnie łapami/kulosami/racicami, a w dodatku rany robic i grzebać? "Na to sobie nie pozwolę, starą panną zostać wolę".

Uczucia zawsze są realne, nie można pstryknąć i je wyłączyć. Można tylko być świadomym, iż to są mżonki. Jednak my rozmawiamy i te rozmowy sie liczą, a nie emocje im towarzyszące. Człowiek winien umieć je powstrzymać.

Jednak my rozmawiamy i te rozmowy sie liczą, a nie emocje im towarzyszące. Człowiek winien umieć je powstrzymać.

Oto racjonalizm czyli wyrachowanie - że rozmowy się liczą.
Rozmów nie powstrzymuj człowieku, damy ci darmowe 100 rozmów w Play albo Orange.

Boże, słyszysz? Ludzie uczą się emocje powstrzymywać a rozmowy napędzać.
Gópota. Zabij ich Boziu.

Oto racjonalizm czyli wyrachowanie - że rozmowy się liczą.
Rozmów nie powstrzymuj człowieku, damy ci darmowe 100 rozmów w Play albo Orange.

Boże, słyszysz? Ludzie uczą się emocje powstrzymywać a rozmowy napędzać.
Gópota. Zabij ich Boziu.

Nie odwracaj kota, bo on zakręci ogonem i głowa twoja zgłupieje i jak będziesz sie sexił?.
................ dnia Pią 10:43, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 9 razy
Jakby Ci tu Krowa powiedziec? Palant i bydle jesteś.
Udajesz przyjaciela mlodych dziewcząt, zdobywając ich zaufanie, a myślisz o tym jak dobrac im się do majtek.
Przed takimi jak Ty matki ostrzegają swoje dzieci i dobrze robią Krowo, bo te dzieci zabawkami w Twoich rękach są.
................... dnia Pią 10:43, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 4 razy


Wcale nie udaję przyjaciela. W ogóle nie udaję nikogo innego niż jestem. Najlepsze jest to, że jej matka jest bardzo za mną. Nie kryje się przed innymi zbytnio, z tym, że jak mówi: "nadajemy na tych samych falach".
Jej matka jest piękna, czterdziestoletnia Czarna Istota, szamanka.
Nawet wydaje mi się, ze ona od początku chciała córkę zaznajomić ze mną, taj jakby córka miała ponieść jej nielotne już marzenia.



Szamanka i nielotne marzenia?
Przekombinowałeś coś.
Albo czarownica będąca ponad, albo znudzona życiem pinda, która swoją córkę chce wepchnąc do wyra świrowi, celem zaspokojenia swoich "nielotnych marzeń".
Skoncentruj się może na mamusi i "Waszych falach", a dziewczynę zostaw. Ona ma swoje zycie i niech sobie je realizuje po swojemu, z dala od matki stręczycielki i Ciebie " niby przyjaciela"
.................... dnia Pią 10:44, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 5 razy

Czy ktoś mi może pomóc? Jakieś uwagi?

Przywiozłem dwudziestodwulatkę z jednej miejscowości, gdzie badałem sprawy Układu Geocentrycznego a także promieniotwórczości Ziemi.
Ja ją przywiozłem bo dziewczyna miała lecieć do Hiszpanii z jakimś obcokrajowcem, ale nie będę mówił z jakiego państwa. Wiadomo, szpiegują.
- Muszę zapłacić panu za podróż.
- Coś ty dziecko, potraktowaliście mnie u siebie serdecznie.

Jak to wyjaśnisz, to teraz można ocenić, czy wdzięczność dziewczyny była prawdziwa, czy udawana, a może to nie wdzięczność, a zauroczenie.

To, że Cię objęła i przytuliła, to gest codzienny wśród młodzieży i nie tylko. We wszystkich środowiskach powiedziałabym panuje "moda: lub celowa wymiana energii, polegająca na przekazie poprzez przytulenie. Dla mnie taki gest, to tak jak podanie ręki na przywitanie, czy pożegnanie, ale szamani o tym winni wiedzieć.
Jak odebrała poklepanie...trudno powiedzieć. Ja mogłabym powiedzieć za siebie, ale za nią nie potrafię.

To fajnie, ze zainteresowałeś rozkładem lotów i myślę, że mimo awarii wypożyczyłeś jakieś autko i byłeś tam gdzie trzeba w odpowiednim czasie.
To ważne, by spostrzec, czy to grzeczność, czy może coś więcej.

Musisz podjąć decyzję czy matka, czy córka, bo trójkątów chyba nie lubisz?
.................. dnia Pią 10:44, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 6 razy

Ja zawsze wyprzedzam czas i dlatego zawsze wygrywam, nawet jak pozornie przegram.
W szerszym rozumieniu nie ma wygranych i przegranych.
Każdy wygrywający w istocie składa swoją daninę podległości kryteriom, które zwycięstwo definiują. Emocja zwycięstwa jest daniną złożoną konkurencyjnej naturze, jest świadectwem zależności od ewolucyjnych mechanizmów, jest też dowodem słabości ducha, który dopiero w szczebelkowaniu społecznym odnajduje swoją równowagę.
Każdy przegrany, jeśli tylko jest w stanie naprawdę zaakceptować siebie w owym stanie poniżenia i słabości, wygrywa, bo pokazuje zewnętrznym kryteriom i ocenom figę (albo środkowy palec ustawiony do góry).
Te wszystkie społeczne wyzwania, szczebelkowania, hierarchie są niczym, dla osoby, która naprawdę wie czego chce, rozumie co jest dla niej ważne.
Ktoś, kto wie do czego dąży, sam sobie ustanawia cele i konsekwentnie je realizuje jest niezależny od zewnętrznych kryteriów zwycięstw i porażek. Taki ktoś ma mniej społecznego strachu, niż reszta ludzi, nie musi walczyć o narzucone mu cele, bez żalu może oddać zwycięstwa, które są mu niepotrzebne, choć być może otoczeniu wydają się ważne. Ale żeby tam myśleć, odczuwać, trzeba się wznieść ponad społeczne niewolnictwo, jakie jest typowym udziałem współczesnego człowieka.

Ja zawsze wyprzedzam czas i dlatego zawsze wygrywam, nawet jak pozornie przegram.
daninę
kryteriom
definiują
daniną
mechanizmów
szczebelkowaniu
poniżenia
środkowy palec ustawiony do góry
szczebelkowania
hierarchie
wie czego chce
wie do czego dąży
ustanawia cele
konsekwentnie
kryteriów
cele

Biłeś się kiedyś o kobietę?
Skąd możesz wiedzieć czego chcesz, skoro jesteś taki nieruchawy?
Pif Paf - cel osiąnięty, idź do nieba


Mamusia nie jest pindą, tylko wykształconym człowiekiem i bizneswomen. Tatuś też. Poznał mnie, polubił i dostał wiele cennych rad, biznesowych i egzystencjalnych oraz kopa w dupę, że musi się zastanowić nad sobą.
Bo ze mną gra jest pouczająca i trudna...
[b]Ja zawsze wyprzedzam czas i dlatego zawsze wygrywam, nawet jak pozornie przegram.


Można byc wykształconą bizneswomen i byc jednoczenie pindą. To się nie wyklucza.
Krowa zachwyca się kobietą, bo ta jest wykształcona. Fałsz.
Krowa zachwyca się kobietą, bo wydaje mu się iż ona zachwyca się nim. Prawda.
................... dnia Pią 10:45, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 5 razy

Wymigałaś się od osobistych uwag, a tylko o nich mogłaś napisać z sensem.

Chyba nie wymigałam się, bo wszystko co bym napisała, to właśnie byłoby bez sensu. To byłoby planowaniem, wyobrażaniem sobie i kombinowaniem. By poczynić osobiste uwagi trzeba na własnej skórze odczuć/doświadczyć zdarzenie. I wtedy odczucie jest moim, a nie tylko empatycznym, czy wyimaginowanym.

Masz cholernie rozwinięty 'szósty zmysł', jesteś nierozumianym do końca, bo Ty widzisz wiele więcej, a tego dostrzec inni w żaden sposób nie mogą i nie dostrzegą. I nie piszę o Twoim liderowaniu, bo to materialne jest najmniej ważne.

Ty wiesz doskonale, że to planowanie w wyobraźni jest ważne.
Niech losy potoczą się z dziewczynami jak powiadasz na wyczucie, myślę, że dasz radę i potoczy się oki.

Mnie intryguję ten trawnik, powiedz mi czemu kobieta prowadząca biznes nie zatrudni ogrodnika by skosił trawę?
Dlaczego córka?
Jak znasz tę kobietę, to powiedz czemu tak postępuje?
I jeszcze jedno; Nie zastanawiałeś się, że napotykasz młode dziewczyny, które jak domyślam się mogą być wiekowo odpowiadające Twoim wnukom, że w jakiś sposób między wami wywiązuje się nić...no właśnie jak ją nazwać?

Poczekam do jutra i myslę, że napiszesz co sie wydarzyło.

Ja zawsze wyprzedzam czas i dlatego zawsze wygrywam, nawet jak pozornie przegram.
daninę
kryteriom
definiują
daniną
mechanizmów
szczebelkowaniu
poniżenia
środkowy palec ustawiony do góry
szczebelkowania
hierarchie
wie czego chce
wie do czego dąży
ustanawia cele
konsekwentnie
kryteriów
cele

Biłeś się kiedyś o kobietę?
Skąd możesz wiedzieć czego chcesz, skoro jesteś taki nieruchawy?
Pif Paf - cel osiąnięty, idź do nieba

Skąd z kolei Ty (!) możesz wiedzieć czego chcesz, skoro bezkrytycznie akceptujesz dziedzictwo genów i ewolucji. Jesteś jak korek na fali - co prawda podskakuje i wydaje mu się, "że to On" podskakuje. W rzeczywistości to fala nim miota.
Bij się, nawet zabijaj, jeśli to właśnie podpowie Ci usłużnie Szatan - Sufler - Ewolucja. Bierz to jak leci. Bo CIEBIE w tym będzie tyle, co kot napłakał. Chyba, że dla Ciebie JA oznacza po prostu wypadkową zewnętrznych sił na podstawiony bezwolny tłumok. Bądź sobie tłumokiem, jeśli tak wolisz...
...................... dnia Pią 10:45, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 14 razy
................... dnia Wto 11:39, 14 Maj 2013, w całości zmieniany 13 razy
..................... dnia Pią 10:47, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 15 razy

Zostawmy kobietom prozę życia i rachunki przeszłości, bo i tak nie są zdolne do Niczego Innego, nie pojmują twórczości, nie rozumieją jej. Kobiety są bardzo silne w trwaniu, wystarczająco silne aby się bez odpowiedzialności męskiej obyć.


Ja nie wiem co to jest pinda. To ty tak określiłaś więc dostałaś odpowiedź w stylu, który wydał mi się dla ciebie czytelny.


Nie wiesz co to jest pinda, a jednak zabierasz głos w sprawie.
Krowa, podobnie jest z innymi rzeczami, nie wiesz ale gadasz, doradzasz, wpieprzasz się w cudze życie w kopytami.
Mącisz dzieciakom w głowach, nie mając pojęcia o tym co czują, jacy są, jakie są ich potrzeby. Zaspakajasz tylko swoją potrzebę pieprzenia trzy po trzy.
................... dnia Pią 10:50, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 5 razy



Precz ze śmiercią w wydaniu kobiet!
Panowie...
Jeśli ulegniecie, zostanie po was uroczysty cmentarz. Ona będzie z was robić fejsbukowca a na płycie nagrobnej postawi znicze na swoję modłę.
http://www.youtube.com/watch?v=sPxs52hqbp4


Tu się mylisz. Na płycie nagrobkowej będzie leżał wierny pies.



Spieprzaj dziadu.
.................... dnia Pią 10:39, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 12 razy


A wiesz co ja teraz zrobię? Pójdę się wykąpać i potem pojadę do tej dziewczyny w seksownych spodniach.
Każda sytuacja która nastąpi będzie "w to mi graj".
Pozdrawiam szanowną mamusię. Do miłego zobaczenia Beatko!
https://www.youtube.com/watch?v=hPGYh87Jc7Y
Acha, i najważniejsze: Z tego wszystkiego napiszę książkę i dam ją mojemu wnuczkowi żeby wyrósł na człowieka. On już się dopytuje o książkę ode mnie bo bardzo lubi czytać i jest nad wyraz rozwinięty lingwistycznie. Ponadto jest najważniejszym ogniwem sprawy. Tylko on, chłopiec 8-mio letni zna tę dziewczynę. To istny dziw! Sprawa Boska

Tylko on, chłopiec 8-mio letni zna tę dziewczynę. To istny dziw! Sprawa Boska.


Boska, za kilka lat będzie jak znalazł dla tejże dziewczyny

P.S.
Kąpac? Nie boisz się ze zabijesz zapach Szamana i Twoje szanse u dziewczyny drastycznie zmaleją?
Chłopak z którym przyjechała nie będzie żadną przeszkodą. Wystarczy, że powiesz żeby go zostawiła i zrobi to z pewnością. Tym bardziej, że poprą Ciebie (jako osobę powszechnego zaufania na osiedlu) jej rodzice a ona przecież grzeczną córcią jest
Jakie to szczęście, że w moim dziecku niepokorę hodowałam. Zaden oszołom w głowie mu nie zawróci.
.................. dnia Pią 10:33, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 9 razy


Twórczość męska, polega na inicjowaniu, na zapładnianiu kobiet i zapładnianiu świata. Na stwarzaniu dzieci i ideologii, obrazów i symfonii, na obronie przed wrogiem i na zdobywaniu nowych przestrzeni życiowych. Zostawmy kobietom prozę życia i rachunki przeszłości, bo i tak nie są zdolne do Niczego Innego, nie pojmują twórczości, nie rozumieją jej. Kobiety są bardzo silne w trwaniu, wystarczająco silne aby się bez odpowiedzialności męskiej obyć.

zapłodnienie życiodajną spermą albo olanie ciepłym moczem.

Sperma krowy (właściwie sperma byka)
sperma słonia
sperma knura
sperma wieloryba
sperma idioty
sperma śledzia
- bez mikroskopu - nierozróżnialne.
Zapłodnić potrafi: byk, wieloryb, słoń, śledź, krokodyl, truteń - samiec pszczoły.

Człowiek... mógłby myśleć. Człowiek... mógłby wiedzieć co robi, dlaczego to robi, czemu to służy.... mógłby być odpowiedzialny. A więc mógłby BYĆ, albo STAWAĆ SIĘ. W zamian może jednak gonić za tym, aby pozbyć się spermy, która go uwiera.
Problem w tym, ze jego spermy nie chcą. Chronią się gumkami, aby z niej nic nie powstało.
Moze jeszcze w banku nasienia sperma ma swoją wartość.
Ale w życiu... mężczyzna wpatrzony w swoją spermę jest nie odróżnialny od knura, samca krokodyla, czy samca szczura. To samo i tak samo się dzieje - mają ochotę pozbyć się tego płynu.
Dopiero mężczyzna myśląc, to naprawdę mężczyzna, on dopiero ma wartość
- dla kobiety
- dla innych mężczyzn
- dla siebie samego.

Wygodnie jest zapatrzeć się w swoja spermę. Tę ma prawie każdy samiec. Myśleć sensownie... potrafi niewielu. Być odpowiedzialnym (przed samym sobą przede wszystkim) jeszcze mniej.
..................... dnia Pią 10:34, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 3 razy

[quote="krowa"Z tego wszystkiego napiszę książkę i dam ją mojemu wnuczkowi żeby wyrósł na człowieka.
Jakie to szczęście, że w moim dziecku niepokorę hodowałam. Zaden oszołom w głowie mu nie zawróci.[/quote]

Twoje modlitwy nie pomogą, boś hodowała dziecko na starą i własną modłę. Ono bez przerwy się ciebie pytało o wszystko. A ja tylko dwa razy w życiu się rodziców pytałem a poza tym wszystko robiłem po swojemu.
Tylko jeden nauczyciel (języka polskiego) wzbudził we mnie cząstkowy szacunek, a całą resztę uznawałem za głupszych ode mnie. Podobnie w pracy zawodowej nie uznawałem żadnych autorytetów tylko tworzyłem własny.

Każda sytuacja która nastąpi będzie "w to mi graj".
Jakie to szczęście, że w moim dziecku niepokorę hodowałam. Zaden oszołom w głowie mu nie zawróci.

Kłamiesz w zakresie "niepokory". Twoje modlitwy nie pomogą, boś hodowała dziecko na własną modłę. Ono bez przerwy się ciebie pytało o wszystko. A ja tylko dwa razy w życiu się rodziców pytałem a poza tym wszystko robiłem po swojemu. Ani matka ani ojciec nie byli dla mnie autorytetami. Kochałem ich jako rodzicieli i wszystko. Ojciec nie miał na mnie wpływu, a matka dawała mi wolną rękę.
Tylko jeden nauczyciel (języka polskiego) wzbudził we mnie cząstkowy szacunek, a całą resztę uznawałem za głupszych ode mnie. Podobnie w pracy zawodowej nie uznawałem żadnych autorytetów tylko tworzyłem własny.
.................. dnia Pią 10:34, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 6 razy

Twórczość męska, polega na inicjowaniu, na zapładnianiu kobiet i zapładnianiu świata. Na stwarzaniu dzieci i ideologii, obrazów i symfonii, na obronie przed wrogiem i na zdobywaniu nowych przestrzeni życiowych.
zapłodnienie życiodajną spermą albo olanie ciepłym moczem.

Sperma krowy (właściwie sperma byka)
sperma słonia
sperma knura
sperma wieloryba
sperma idioty
sperma śledzia
- bez mikroskopu - nierozróżnialne.

Zjeżdżaj eunuchu bo mnie swoją eunuchowatością wnerwiasz. Masz eunuchu szczęście że ktoś cię ze spermy powołał na świat. Chamie jeden.
Łudziłem się, że jest Pan w stanie zrozumieć. Sorki za naiwność.
Już nie zamierzam Pana niepokoić moimi odpowiedziami.

Michał Dyszyński
....................... dnia Wto 11:35, 14 Maj 2013, w całości zmieniany 17 razy
Cóż Michale, żebym nie mówił ... – ale mówiłem!
http://www.sfinia.fora.pl/kawiarnia,17/wzorzec-meskosci,6621.html#191892
................... dnia Pią 10:37, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 7 razy
Dziura w jakiej wegetujesz Krowo nie pozwala nawet pierdnąć, a cóż dopiero się położyć.
Udawaj dalej ...

Dlaczego usunąłeś Michale? Właśnie miałem odpisać.




[color=green]No i dostaniesz kolejną lekcję ode mnie oraz zaspokojenie ciekawości:


Przeceniasz siebie Cituś, lekcje to Ty ode mnie dostajesz, nieustająco
.................. dnia Pią 10:38, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
.................. dnia Pią 10:31, 10 Maj 2013, w całości zmieniany 2 razy

Dlaczego usunąłeś Michale? Właśnie miałem odpisać.
__
„Milczenie - to jeszcze nie cisza.”

Zmęczył mnie trochę ten temat. Jakoś tak...

Poza tym zawsze w pierwszym odruchu piszę coś ostrzej. Potem bym wszystko łagodził. Nie chcę jątrzyć zbytnio.
U mnie w rodzinie jest jakiś gen ostrych sformułowań. Z doświadczenia tych dostępnych lat życia, wolę je teraz zostawiać innym, bo gdybym zbytnio sobie dał na luz, to bym był chyba niemożliwie wkurzający. A dodatkowo nie chcę tego, bo to uważam za pójście na łatwiznę.
Nie ta dziura Krowo!

Mnie już kiedyś pytano, więc i ja zapytam Michale – o co Ci chodzi, nudzisz się?



Zmęczył mnie trochę ten temat. Jakoś tak...

Poza tym zawsze w pierwszym odruchu piszę coś ostrzej. Potem bym wszystko łagodził. Nie chcę jątrzyć zbytnio.
U mnie w rodzinie jest jakiś gen ostrych sformułowań. Z doświadczenia tych dostępnych lat życia, wolę je teraz zostawiać innym, bo gdybym zbytnio sobie dał na luz, to bym był chyba niemożliwie wkurzający. A dodatkowo nie chcę tego, bo to uważam za pójście na łatwiznę.


Chętnie bym poczytała "niemożliwie wkurzającego" Michała .
Miałam kiedyś podobnie, ważyłam każde pisane słowo , bo przecież mi nie uchodzi z racji, wieku, wykonywanego zawodu, płci i innych takich. Byłam grzeczna, poukładana, emocje trzymałam na wodzy.
Pozwalałam tym samym, różnym zakompleksieńcom internetowym na podbudowywanie swojego ego. Mogli sobie pojeździc na mnie jak na łysej kobyle, bo ja wyniośle milczałam lub starałam się łagodzic sytuację.
Pewnego dnia skończyło się i fajnie. Internetowe przygłupy wzięły solidne baty. Różnie to zostało odebrane jedni krytykowali, drudzy poparli. Ja poczułam się lepiej.
Pozwól sobie Michale czasami( chocby dla swojego zdrowia psychicznego) na trzaśnięcie kogos w pysk, albo zasadzenie kopa.

-------------------------------------
"Człowiek nie może być – jak część składowa maszyny – uczuciowo obojętny; musi on kochać i nienawidzić, a także być kochanym i nienawidzonym." Antoni Kępiński-psychiatra