ďťż

Nieodpowiednie zachowanie się Michała Dyszyńskiego.

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Zwracam się z prośbą do moderatorów [administratorów] tego forum o upomnienie dla użytkownika Michała Dyszyńskiego, aby zaprzestał stosowania w odpowiedziach do moich tekstów podejścia typu "język nienawiści". Przyznaję, że sam w trakcie polemiki z nim używam czasem określeń bardzo dosadnych, momentami wulgarnych- ale to jest jedna strona sytuacji; poza tym staram się ograniczać w tym względzie. Natomiast on w niektórych tematach- głównie założonych przez siebie oraz tych na jego blogu- odpisując, skupia się wyłącznie na tych nielicznych raczej moich emocjonalnych określeniach, epitetach, pomijając czasem całkowicie nawet zasadniczą treść moich postów, ignorując w nich wszystko to, co mu "nie pasuje", do czego nie potrafi- nie chce się odnieść z rozwagą i rzeczowo. Pisanie z nim, polemika w tych wątkach wygląda tak, że opisuje on różnorakie swoje dość swobodne spostrzeżenia, myśli- nie zawsze i nie koniecznie ze sobą nawet powiązane- po czym kolejne... Niejednokrotnie są one w sprzeczności ze sobą, nie wspominając o tym, że na ich choćby ogólne potwierdzenie nie przytacza niczego, poza własnym widzimisię, własnymi wymysłami słabo skorelowanymi. Gdy często zwracam mu na to uwagę [kiedy czyni tak nieudolnie kolejny i kolejny raz- robię to używając raczej ostrych słów], Michał reaguje, odpisując właśnie w ten sposób, iż pomija meritum poruszanych kwestii, a skupia się na kilku dosadnych epitetach, które padają czasem z mej strony. Ma w tym akurat rację, a ja gotów jestem zrezygnować z takich określeń- jednak pod warunkiem, że wejdzie w rzeczowa polemikę n/t konkretnych poruszanych zagadnień; zamiast zupełnie swobodnego snucia swoich "luźnych" esejów opisujących wyłącznie jego ulotne, chwilowe przeczucia, nieprzemyślane pomysły i t. p. Czy zbyt wiele wymagam? Może jednak nie powinienem wymagać od niego takiej rzeczowości ani skrupulatności w analizie treści, skoro ten człowiek ma taki swój swobodny, "niezobowiązujący" styl pisania oraz rozumowania. Jednak akurat często porusza takie tematy, kwestie, które mnie osobiście silnie interesują i uważam, że mam na te tematy trochę do przekazania. Ale chcę raczej starać się wyjaśniać te zagadnienia, konfrontować je z rzeczowym wnioskowaniem oraz z postulatami, hipotezami, opiniami innych [użytkowników forum]. A tak się nie da, jeśli ktoś, jak tutaj Michał Dyszyński, nie chce próbować zrozumienia poglądów, opinii innych użytkowników- w tym akurat mnie- i nagminnie je ignoruje, snując dalej wyłącznie swobodne opisy swoich odczuć, bez uzasadnień, bez przytaczania związków, podstaw logicznych na których by je opierał; ba!- często odczuć, intuicji bez większego związku ze sobą, a również rozłącznych oraz sprzecznych.

Mnie szczególnie irytuje w jego takim zachowaniu to, że "błędy", nieadekwatności, które sam popełnia zarzuca, wypomina mi. A raczej nawet przypisuje mi je niezgodnie z prawdą, z faktami. Bo ja staram się dość dokładnie wyjaśniać i analizować moje hipotezy, poglądy, przypuszczenia. Również [niegdyś faktycznie w mniejszym stopniu] odnoszę się często bezpośrednio do fragmentów treści, które zaprezentowali inni forumowicze- tu w szczególności Michał- analizuję je i nieraz oczekuję wyjaśnień, pokazania związków, wyłuszczenia przyczyn, podstaw stawianych przez niego tez [tak, tez też, bo czasami stwierdza coś jednoznacznie, a raczej arbitralnie właśnie].
No, i powtórzę jeszcze, że zazwyczaj takie właśnie "błędy"- oprócz wypominania moich dosadnych epitetów, w czym akurat ma sporo racji- przypisuje mi! Z pewnością zdarza mi się niekiedy je popełniać, czasem pewnie też trochę innych; ale nie robię tego w tak nagminny, a czasem jakby ostentacyjny sposób, jak on sam!

Proszę więc jeszcze raz o jakieś "przywołanie do porządku" Michała Dyszyńskiego, lub chociaż zwrócenie mu uwagi, aby zastanawiał się bardziej nad swoim zachowaniem oraz nad tym co i po co [i jak] pisze na forum.




Piotrze -jakiś cytat...
Gdzie można mi przypisać nienawiść?
Jeśli coś takiego znajdziesz, to ja poprawię, a Ciebie przeproszę.
Ale NIENAWIŚĆ...


Piotrze -jakiś cytat...
Gdzie można mi przypisać nienawiść?
Jeśli coś takiego znajdziesz, to ja poprawię, a Ciebie przeproszę.
Ale NIENAWIŚĆ... Niezbyt tu trafnie i trochę przesadnie się wyraziłem. Ale chodzi mi o to, że stawiasz mi zarzuty, przypisujesz zachowanie [w procesie pisania postów] niezgodne z prawdą, z faktami- o czym piszę w powyższej tu pierwszej wypowiedzi w tym wątku.
Raczej to nie wynika z nienawiści. Ale z czego?? Z ignorancji, niechęci, głupoty? Z całkowitego dystansu to tego, co ci obce, inne (w sensie myśli, poglądów, konceptów)? Z jednej strony jesteś chyba jedynym forumowiczem- oprócz może czasem kiedyś wujazboja, Banjankriego..- który w ogóle podjął się dyskusji ze mną na takie zaawansowane tematy i mój specyficzny światopogląd. Ale często odpisujesz tak, jakbyś niewiele potrafił zrozumieć z tego, co ja tam opisuję- w co nie do końca wierzę, bo tępak nie jesteś- albo nie chciał zrozumieć; często to ignorujesz po prostu...
A taką, momentami nawet dość ostentacyjną niechęć, dla prób zrozumienia czyichś- choćby mocno odmiennych i dziwnych- poglądów odbieram jako ignorancję; również, jako ignorancję samego siebie, twego rozumu, który idzie na łatwiznę. I osobiście uważam, że ignorancja [w każdym chyba kontekście] jest jeszcze gorsza od nienawiści. W nienawiści zazwyczaj wiadomo o co chodzi... A w ignorancji?.. To chyba najlepiej nie mieć ze sobą do czynienia w cale...

Nie chodzi więc tyle dosłownie o język nienawiści, ile o stawianie fałszywych zarzutów i bezpodstawną ignorancję. Chociaż ignorować masz prawo...



Zacznijmy od rzeczy najprostszej - jak możesz mi zarzucać, że ja czegoś nie chcę zrozumieć u Ciebie, że coś ignorujesz, a jednocześnie cała masa Twoich odpowiedzi na moje posty ogranicza się do "napierdołeś", "bzdety" itp. I to ja jestem ten zły?...
Czy ja gdziekolwiek użyłem wobec Ciebie takich określeń?

A dawałem wyraz temu, że taki sposób wyrażania się nie jest dobrze widziany. To kto nas właściwie bardziej powinien apelować do moderatorów?...



jak możesz mi zarzucać, że ja czegoś nie chcę zrozumieć u Ciebie, że coś ignorujesz, a jednocześnie cała masa Twoich odpowiedzi na moje posty ogranicza się do "napierdołeś", "bzdety" itp.
Czy ja gdziekolwiek użyłem wobec Ciebie takich określeń? Nie użyłeś. Co nie znaczy, że odpisujesz mi w taki sposób często, iż odnoszę wrażenie, że chcesz przez to powiedzieć coś w rodzaju "znowu tępak coś majaczy i się czepia- olać go!"...