ďťż

Dyskusja Marcina z Michałem

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag


Michale, skoro mamy czas do północy, nie przymusiłem cię do niczego to, co robiłem to kolejnymi pytaniami zawężałem ci drogę, aby nakierować twoją twarz bezpośrednio na pytanie/zagadnienie przez pozbawienie ciebie możliwości manipulowania wariantami odpowiedzi. Ty na każdym etapie podejmowałeś wolną decyzję wszędzie mogłeś odpowiedzieć lub nie. Świadectwem twojej wolności są właśnie próby wymknięcia mi się, które wielokrotnie podejmowałeś i które dopiero w szeregu postów pozwoliły mi cię przyszpilić. Nie pozostawiłem cię nigdzie w sytuacji bez wyjścia, to są wszystko twoje wolne wybory determinowane twoim pragnieniem szanowania innych tak jak siebie. A ja wiem, że my pragniemy Prawdy i Miłości i widziałem, że na to powołując się u ciebie nakłonię cię do przyznania się. Nie wiń siebie albo mnie to, co zrobiłeś jest słuszne, oczyściłeś sytuację, teraz jest lepiej niż było wcześniej, na to zwróć uwagę, bo to jest ważne, pokazuje, że niebo przed nami jest rozpogodzone.
Marcinie. Jesteś przekonany, że mnie "przyszpiliłeś". Zastanawiam się, czy zgodzić się z tym określeniem?
Pewnie mogę się zgodzić. Pod pewnym względem. Tzn. na pewno na każdy mój post możesz odpowiedzieć jakimś innym. Coś tam napiszesz, jakieś myśli zawrzesz. Możesz nawet napisać tysiąc razy wyraz "pomidor", albo "ku..a mać". I "przyszpilsz" mnie swoim uporem wypisywania jakichś tekstów do moich odpowiedzi. Możesz mieć z tego satysfakcję.
Czy jednak, poza upierdliwością, doszło tu do jakiegoś "przyszpilenia"? Mam wątpliwości. Po prostu nie czuję się MERYTORYCZNIE (!) "przyszpilony". Ale to już zależy od tego, co kto pod terminem "merytoryczny" rozumie.


A jak chcesz być przyszpilony? Jak twoim zdaniem wygląda przyszpilenie?

A jak chcesz być przyszpilony? Jak twoim zdaniem wygląda przyszpilenie?
Ogólnie przyszpilenie może być dowolne. Nawet za pomocą kopniaka.
Jeśli zaś chodzi o coś, co wzbudziłoby raczej mój respekt, niż poczucie zmęczenia i irytacji upierdliwością, to na pewno nie zwykłym domaganiem sie czegokolwiek.
Respekt wzbudziłbyś wtedy, gdybyś:
1. zrozumiał dobrze problem, który ja postawiłem, ewentualnie postawił nowy problem tak, ze musiałbym uznać oryginalność tego ujęcia (myśl: że też nigdy na to nie wpadłem...)
2. wykazał, ze umiesz wskazać w jakimś problemie (np. także tym z pkt 1) oryginalne rozwiązanie, które znowu nasunęłoby by myśl (oooo, sam bym na to nie wpadł, a to takie przekonywujące, sensowne pod wieloma względami...).
Wtedy poczułbym się przyszpilony podziwem dla Ciebie, musiałbym uznać Twoją kompetencję intelektualną.
W przeciwnym kierunku natomiast zadziałoby wypisywanie komunałów, albo innych "wielkich mądrości", które znają już uczniowie gimnazjum, płytkie spojrzenia na sprawę, branie zewnętrznych objawów za istotę zjawiska, skupianie na emocjach, zamiast na obiektywnym spojrzeniu.

Jeśli coś w moich oczach najbardziej negatywnie świadczy o Tobie, to fakt, że przynajmniej w paru tekstach deklarowałeś odpowiedź na konkretny problem, a okazało się, że zupełnie nie dotykasz w swoim tekście kluczowej sprawy, tylko piszesz coś z boku. Oczywiście zawsze można się bronić w tym przypadku "szerszym spojrzeniem", ale swobodne traktowanie takiego podejścia skutkowałoby w komunikacji czymś podobnym do słynnej rozmowy "pies, jaki pies" z kabaretu bodaj "Dudek" - czyli się tam komu skojarzyło, to będzie tematem rozmowy.

Oczywiście, że zakładam, bo traktujesz Byt jakby służył tobie, tymczasem Byt, to Bóg, który stwarza materię, aby służyła ona Jemu, a poprzez Niego wszystkim istotom jakie weń wprowadza. Tymczasem ty chcesz uważać go za swój i z egoizmem odnosić się do roszczeń innych, których w ogóle nie uznajesz, a co dopiero rozważać ich roszczenia.

Skoro przyjmujesz każde doświadczenie, to mówisz tym samym, że istnieje coś, co przekracza twój solipsyzm, w którym ty znajdujesz się. Wszystko, co robisz, to próbujesz zamknąć się w jakiejś muszli i uznawać ważność tylko siebie. Naprawdę gdybyś mówił to Bogu i On podjąłby z tobą próbę udowodnienia tego kto ma rację i zabrałby ci ciało i możliwość doznawania, doświadczania, pozostałbyś tylko jako ja co byś miał? Gdzie byłbyś? Czy byłbyś nie mając odniesienia do czegokolwiek? Przecież my orientujemy się o sobie poprzez to, że wychodzimy z siebie, że doświadczamy i rezultat naszej aktywności jako doświadczenie mówi nam o tym kim jesteśmy i co myślimy, o tym czy nasz pogląd na wszystko jaki mamy jest odpowiedni do doświadczenia, do świata. Informują nas też o tym inni ludzie, wszystko.

Solipsyzm to skrajny egoizm, taka postawa nie jest w stanie naprawdę poradzić sobie w życiu. Może za życia cielesnego siłą wyrywając, albo naciągając kogoś sztuczkami lub wykorzystując, ale co po nim? Czy przekonasz Boga do tego, aby cię przygarnął, nie, bo nie będziesz chciał go widzieć mówiąc tylko ja. On jeśli ma dawać chce, aby uznać jego wyższość jako tego kto posiada Prawdę i chęć do jej dawania.

To sen, nie realizm. Czy istnieje taka droga? Nie, jeśli chcesz być szczęśliwy.

Ponadto jako solipsysta w ogóle nie powinieneś ze mną rozmawiać, a ty w każdym poście uznajesz moje istnienie.

Nie podjąłeś kwestii, którą jasno określa Wuj - argumentu przeciwko człowiekowi, który JEST PRZEKONANY, że wszystkie wrażenia pochodza z jego wnętrza. To co piszesz ma się nijak do głównego zagadnienia - np. jeśli ktoś jest przekonany, że istnieje tylko on, to argument o Bogu jest kompletnie chybiony (przecież myśl i tak Boga "naprawdę nie ma" bo jest przeze mnie wymyślany, co utrąca argument z miejsca).
Podobnie argument o "egoizmie" nic nie wnosi, bo dla solipsysty naprawdę przekonanego, że nikogo innego, niż on nie ma na świecie, egoizm jest najbardziej naturalną postawą.
Podobnie argumentowanie "to sen nie realizm" jest myśleniem niezgodnym z założeniami solipsysty, a zatem do tego solipsysty nie przemawiającym absolutnie.
Wygląda jak byś w ogóle nie umiał "wcielić się" w rolę solipsysty, który coś myśli i którego przekonanie można by pokonać wyłącznie odwołując się do jego myśli i systemu wartości!
Ty próbujesz "solipsystę" przekonać argumentami z własnego podwórka myślowego. Tak możesz przekonać nie solipsystę, a co najwyżej samego siebie, albo kogoś o podobnym systemie wartości.

Gdybym miał opisać to podejście do dyskusji, to chyba najbardziej pasuje tu stwierdzenie, że W OGÓLE NIE PODJĄŁEŚ PROBLEMU, bo nie zaakceptowałeś głównego założenia, iż człowiek którego masz przekonywać JEST (!) solipsystą, czyli spełnia podstawowy warunek tego światopoglądu.


Dziękuję ci panie boże żeś sługę swego wiernego, acz durnego, Pana Wuja Zbója, przekabacił, aby przepędził te dwa matoły do kawiarni, ku radości i szczęściu memu, twojemu ukochanemu koledze. Już ja im krwi upuszczę, oj upuszczę. Na początek wstawię tu swój tekst zamieszczony w „prawdzie absolutnej”.

„Panie Dyszyński, Pan Kotasiński tak konstruuje swoje twierdzenia, aby były połączone z jego osobą, przepraszając Pana Kotasińskiego, tym samym przeprosi Pan prawdę absolutną. Jeżeli Pan nie przeprosi, to tym samym wyjdzie Pan na chama, który nie ma merytorycznych argumentów przeciwko prawdzie absolutnej. Jeżeli odniesie sie Pan krytycznie do prawdy absolutnej, tym samym odniesie się Pan a priori krytycznie do osoby Pana Kotasińskiego, który zareaguje argumentum ad misericordiam, a następnie przejdzie do argumentum ad baculum, grożąc przerwaniem dyskusji z niekompetentnym interlokutorem idiotą. Z absolutną pewnością nie może Pan liczyć na odniesienie się debila do argumentu stojącego w konflikcie z jego instynktem samozachowawczym (przykład: nawigacja satelitarna). Czyli Pańskie argumenty zawsze będą a priori niemerytoryczne, a erystyczne, argumentum ad personam, cokolwiek Pan nie zrobi, to albo wyjdzie Pan na głupka, albo na pospolitego chama. Taka technika manipulacji jest dobrze rozwinięta u osób upośledzonych umysłowo, jest to bardzo proste, ponieważ wynika z instynktu zachowawczego, który u debili funkcjonuje bardzo sprawnie. Jak Pan już zauważył, prymitywne pospólstwo bardzo łatwo wpada w pułapkę debili, bo samo nie odbiega zbytnio od debili poziomem intelektualnym. (przykład: Pani Niepoprawna). Oczywiście, jak zwykle jest trzecie wyjście, lać na odlew durną kanalie razem z jej durnotami, tak jak są ze sobą razem związani, nie rozwiązywać tego gordyjskiego węzła, a ciąć mieczem bez litości na drobną sieczkę, nie oglądając się na wykrzywione w niesmaku durne mordy pospólstwa. Chyba, że chce się Pan z pospólstwem fraternizować, wtedy musi Pan z siebie robić durnia, chyba, że Pan nim jest, wtedy nie musi Pan robić tego co już jest.”

PS. Nich Pan, Panie Dyszyński, podejmie tutaj stanowisko Pana Wuja Zbója, niepodważalności solipsyzmu (proponowałem to w więzieniu, ale boi się mnie jak diabeł świeconej wody), a zrobię z Pana wiatrak, tym samym i z wujowego neoberkleyizmu.
Michał tobą kieruje uproszczone myślenie. Kiedy rozważasz jakieś zagadnienie to chcesz przez nie przemknąć jak po schodach z pominięciem części z nich. Jeśli tak zrobisz to, gdy będziesz chciał wskoczyć na wyższy, ostatni stopień to okaże się, że wychodzi pytanie, o któryś ze schodów pośrednich i robi się bałagan w rozmowie. Ta zamiast być rozmową uporządkowaną polegająca na szczegółowym trzymaniu się wynikających z siebie stopni i wchodzeniu po nich po kolei, w twoim wydaniu wskazuje, że trzeba się cofnąć o krok, aby coś wyjaśnić, a po tym okazuje się, że trzeba cofnąć się jeszcze, przejść w bok, itp., a wtedy okazuje się dodatkowo, że zapomnieliśmy 2,3 strony wcześniej po co się cofaliśmy i jest bałagan.

Z tego powodu głównie nie rozumiesz moich wypowiedzi, również dlatego, ponieważ konstruuję odpowiedzi najbardziej ogólne odnoszące się do wszystkich zdarzeń lub jeśli nie, to zaznaczam do jakich nie. Wskazuje to, że są to odpowiedzi o najwyższym jaki da się stopniu abstrakcji. Zatem, aby uznać ich prawdziwość lub nie trzeba je odnieść do różnych sytuacji, skonkretyzować je i wtedy pozwala się stwierdzić w konkretnych przypadkach czy są prawdziwe czy nie.

Na owo „przeskakiwanie po schodach” zwróciłem ci uwagę ostatnio kiedy o Prawdzie rozmawiałem z Jarkiem, na to, że nie wyjaśniliśmy czegoś po czym dopiero możemy przejść do spraw związanych z poszczególnymi jednostkami i podobnie subiektywnym postrzeganiem przez ludzi Prawdy. Nadto, prawdopodobnie w ogóle może nie doszlibyśmy z Jarkiem do tych rozważań, ponieważ te, które prowadziliśmy dotyczyły tylko i wyłącznie samego kryterium Prawdy. Może w ogóle nie rozmawialibyśmy o odniesieniu do jednostek ludzkich, a ty wyskoczyłeś z tymi stwierdzeniami nie stąd nie zowąd.

Co do abstrakcji to rozumiem, że może to być trudne do odniesienia gdzieś jeśli nie operuje się na co dzień na wysokim poziomie abstrakcji, ale w takiej sytuacji trzeba zwrócić mi uwagę, że nie rozumiesz i najlepiej napisać czego konkretnie cytując dane sformułowanie, być może już podczas pisania zastanawiając się nad nim zaczniesz odnajdywać jego sens.

Najlepiej byłoby, aby jeśli masz jakieś zarzuty wobec mnie, abyś podał konkretne przykłady wtedy będę mógł wyjaśnić ściślej.

*******

Adaś wyjesz jak bezpański pies, chcesz już, aby się tobą zająć, tak? Dobrze, ale obiecaj, że jak będę cię głaskał to ty nie będziesz gryzł, dobrze?

Michał tobą kieruje uproszczone myślenie. Kiedy rozważasz jakieś zagadnienie to chcesz przez nie przemknąć jak po schodach z pominięciem części z nich. Jeśli tak zrobisz to, gdy będziesz chciał wskoczyć na wyższy, ostatni stopień to okaże się, że wychodzi pytanie, o któryś ze schodów pośrednich i robi się bałagan w rozmowie. Ta zamiast być rozmową uporządkowaną polegająca na szczegółowym trzymaniu się wynikających z siebie stopni i wchodzeniu po nich po kolei, w twoim wydaniu wskazuje, że trzeba się cofnąć o krok, aby coś wyjaśnić, a po tym okazuje się, że trzeba cofnąć się jeszcze, przejść w bok, itp., a wtedy okazuje się dodatkowo, że zapomnieliśmy 2,3 strony wcześniej po co się cofaliśmy i jest bałagan.

Z tego powodu głównie nie rozumiesz moich wypowiedzi, również dlatego, ponieważ konstruuję odpowiedzi najbardziej ogólne odnoszące się do wszystkich zdarzeń lub jeśli nie, to zaznaczam do jakich nie. Wskazuje to, że są to odpowiedzi o najwyższym jaki da się stopniu abstrakcji. Zatem, aby uznać ich prawdziwość lub nie trzeba je odnieść do różnych sytuacji, skonkretyzować je i wtedy pozwala się stwierdzić w konkretnych przypadkach czy są prawdziwe czy nie.

Na owo „przeskakiwanie po schodach” zwróciłem ci uwagę ostatnio kiedy o Prawdzie rozmawiałem z Jarkiem, na to, że nie wyjaśniliśmy czegoś po czym dopiero możemy przejść do spraw związanych z poszczególnymi jednostkami i podobnie subiektywnym postrzeganiem przez ludzi Prawdy. Nadto, prawdopodobnie w ogóle może nie doszlibyśmy z Jarkiem do tych rozważań, ponieważ te, które prowadziliśmy dotyczyły tylko i wyłącznie samego kryterium Prawdy. Może w ogóle nie rozmawialibyśmy o odniesieniu do jednostek ludzkich, a ty wyskoczyłeś z tymi stwierdzeniami nie stąd nie zowąd.

Co do abstrakcji to rozumiem, że może to być trudne do odniesienia gdzieś jeśli nie operuje się na co dzień na wysokim poziomie abstrakcji, ale w takiej sytuacji trzeba zwrócić mi uwagę, że nie rozumiesz i najlepiej napisać czego konkretnie cytując dane sformułowanie, być może już podczas pisania zastanawiając się nad nim zaczniesz odnajdywać jego sens.

Najlepiej byłoby, aby jeśli masz jakieś zarzuty wobec mnie, abyś podał konkretne przykłady wtedy będę mógł wyjaśnić ściślej.

*******

Adaś wyjesz jak bezpański pies, chcesz już, aby się tobą zająć, tak? Dobrze, ale obiecaj, że jak będę cię głaskał to ty nie będziesz gryzł, dobrze?

Dobre to!!!
Ubawiłem się setnie.

Dziękuję ci panie boże żeś sługę swego wiernego, acz durnego, Pana Wuja Zbója, przekabacił, aby przepędził te dwa matoły do kawiarni, ku radości i szczęściu memu, twojemu ukochanemu koledze. Już ja im krwi upuszczę, oj upuszczę. Na początek wstawię tu swój tekst zamieszczony w „prawdzie absolutnej”.

„Panie Dyszyński, Pan Kotasiński tak konstruuje swoje twierdzenia, aby były połączone z jego osobą, przepraszając Pana Kotasińskiego, tym samym przeprosi Pan prawdę absolutną. Jeżeli Pan nie przeprosi, to tym samym wyjdzie Pan na chama, który nie ma merytorycznych argumentów przeciwko prawdzie absolutnej. Jeżeli odniesie sie Pan krytycznie do prawdy absolutnej, tym samym odniesie się Pan a priori krytycznie do osoby Pana Kotasińskiego, który zareaguje argumentum ad misericordiam, a następnie przejdzie do argumentum ad baculum, grożąc przerwaniem dyskusji z niekompetentnym interlokutorem idiotą. Z absolutną pewnością nie może Pan liczyć na odniesienie się debila do argumentu stojącego w konflikcie z jego instynktem samozachowawczym (przykład: nawigacja satelitarna). Czyli Pańskie argumenty zawsze będą a priori niemerytoryczne, a erystyczne, argumentum ad personam, cokolwiek Pan nie zrobi, to albo wyjdzie Pan na głupka, albo na pospolitego chama. Taka technika manipulacji jest dobrze rozwinięta u osób upośledzonych umysłowo, jest to bardzo proste, ponieważ wynika z instynktu zachowawczego, który u debili funkcjonuje bardzo sprawnie. Jak Pan już zauważył, prymitywne pospólstwo bardzo łatwo wpada w pułapkę debili, bo samo nie odbiega zbytnio od debili poziomem intelektualnym. (przykład: Pani Niepoprawna). Oczywiście, jak zwykle jest trzecie wyjście, lać na odlew durną kanalie razem z jej durnotami, tak jak są ze sobą razem związani, nie rozwiązywać tego gordyjskiego węzła, a ciąć mieczem bez litości na drobną sieczkę, nie oglądając się na wykrzywione w niesmaku durne mordy pospólstwa. Chyba, że chce się Pan z pospólstwem fraternizować, wtedy musi Pan z siebie robić durnia, chyba, że Pan nim jest, wtedy nie musi Pan robić tego co już jest.”
.

Co do Marcina to jestem już pewny na 99,99999%. On sobie robi jaja z nas wszystkich. To po prostu niemożliwe, żeby od to wszystko pisał na poważnie.
Ale nas wkręcił
Michale j a --- n i e --- r o b i ę --- s o b i e --- z --- c i e b i e --- ż a r t ó w ! ... ! ... !

Jest jedna możliwość, abym mógł zaakceptować takie twierdzenie wtedy, kiedy do ciebie by dotarło, że ja znam Prawdę Boską i dlatego ludzka jest dla mnie śmieszna. Ale kiedy robię sobie z kogoś żarty, to na ogół tego nie ukrywam, a śmieję się komuś prosto w twarz.
O jak to dobrze, że już jest między Wami zgoda.
Już Pani nie mogła wytrzymać i przyszła tu pokazać swój goły tyłek.
A Pan widzę dalej te swoje fantazje erotyczne snujesz...
No właśnie, Panie Przerażony fantazje erotyczne nt. Tyłka Pani Niepoprawnej należą do mnie, więc nie bądź pan cham i złodziej!
Co tam się komu marzy, to nie moja sprawa, ale wolałabym jednak, żeby nie toczyły się na forum rozmowy o mojej pupie. Tym bardziej gołej
poprawię się, obiecuje
Panie Lucku, w dowód sympatii dla Pana, oddaje Panu do wyłącznej dyspozycji goły tyłek Pani Niepoprawnej.
Panie Kotasiński, a czemuż to nie chce Pan roześmiać się boską prawdą o nawigacji satelitarnej prosto w twarz moją? Czyżby Pan mi tego oszczędzał z litości nade mną? I proszę mnie nie okłamywać, że się Pan do mnie odezwie, nie pozwoli Panu na to, Pański instynkt samozachowawczy, a nic innego poza tym instynktem Pan nie ma, a kopa w dupę ode mnie, zawsze.
Panie Przerażony - i całą resztę, i od intelektu Pani Nieoprawnej odpieprzysz się już Pan raz na zawsze, bo będzie z Panem źle - zobaczy Pan co to Przerażenie!!
Panie Lucku, ja wiem, że Pan chce dla pani Niepoprawnej tylko dobra, ale dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, a ja nie mogę pozwolić na to, aby przez Pańską głupotę, Pani Niepoprawna popadła w szpony piekła. Dlatego będę czynił nad nią egzorcyzmy, aż pokocha dobro, czyli mnie, bo jam jest dobrem samym. Kto by wszystko kochał, a nie kochałby mnie, nic by nie kochał i miłości by nie miał, a kto by wszystko miał, a miłości by nie miał, nikim by był. A przecież Pan nie chce, aby Pani niepoprawna była nikim.
Mam nadzieję, że Pana nie pokocha bo jest Pan obrzydliwy, niestety głupi nie - a przynajmniej na razie nie zauważyłem ... ma Pan więc szczęście, nie nakopię Panu do dupy. Tak bez przekonania się nie da.
I to jest błąd, Panie Lucku, będzie Pan skazany na samotność, gdyby nakopał mi Pan do dupy, nie tylko bez przekonania, ale nawet wbrew przekonaniu, to zyskałby Pan szacunek i uznanie tłumu motłochu i nie byłby Pan samotny. A poza tym, co Panu przeszkadza zmienić przekonania, przecież idiotą być jest przyjemnie, żadnych wątpliwości, sama absolutna pewność.

PS. Musi pokochać, to jedyna droga do zbawienia.

Co to znaczy „fakty widać.” Ja przedstawiłem zarzuty, a ty na podstawie jakichś przesłanek stwierdziłeś, że są one wyssane z palca. Pytam o te przesłanki, przecież doszedłeś do nich na bazie rozsądku i logiki, zatem u podstawy takiej decyzji leżą jakieś logiczne wnioski, o nie pytam.

Panie Kotasiński, to jest właśnie solipsyzm jak i jego wszystkie pochodne, na czele z Wujowym. Ręki w niedobry dla siebie ogień nie wsadzi, ale dobre dla siebie „fakty” widzi, choć nie wynikają z żadnej rzeczywistości, boć przecie jej nie ma, jest tylko to, co chce Pan Wuj Zbój, A logika tego fascynującego gówna jest prosta, „fakty” chce widzieć, a ręki w ogień wsadzić nie chce, ot i wszystko, reszty nie ma.
Panie Przerażony pokonałem Pana przyznał Pan, że jest Pan Idiotą
Panie Lucku, wczoraj miałem poważne wątpliwości, że mam wątpliwości i to z powodu tych poważnych wątpliwości popadłem w absolutną pewność, że moje poważne wątpliwości są absolutnie pewne, że nie mam wątpliwości, a dzisiaj na odwrót, mam poważne wątpliwości, że moje absolutnie pewne wątpliwości, że mam wątpliwości, że wątpliwości nie mam, są pełne wątpliwości. Wiec ani wczoraj, ani dzisiaj, idiotą nie mógłbym być, boć przecie wątpliwości ci u mnie dostatek.

Poza tym w solipsyzmie pojawia się pytanie: skąd taka rozrzutność? Skąd się biorą w tak wielkiej ilości wrażenia - niektóre uparcie stałe - innych osób? skąd wrażenia różnych nauk, które mogę zgłębiać do dowolnego poziomu, a one są wciąż spójne, i zgodne z moimi innymi wrażeniami? Skąd tyle dzieł sztuki i literatury? Tyle różnych kultur? Jeżeli z mojego własnego umysłu, to dlaczego tyle wysiłku kosztuje mnie zrozumienie i nauczenie się tego, czego w końcu sam jestem autorem?

Oto fundament, z którego da sie wyprowadzić sprzeczności wewnętrzne wszelakiej maści solipsyzmów i ja to zrobię, Panie Dyszyński, absolutnie nie wychodząc poza aksjomatykę tego gówna.


Panie Lucku, wczoraj miałem poważne wątpliwości, że mam wątpliwości i to z powodu tych poważnych wątpliwości popadłem w absolutną pewność, że moje poważne wątpliwości są absolutnie pewne, że nie mam wątpliwości, a dzisiaj na odwrót, mam poważne wątpliwości, że moje absolutnie pewne wątpliwości, że mam wątpliwości, że wątpliwości nie mam, są pełne wątpliwości. Wiec ani wczoraj, ani dzisiaj, idiotą nie mógłbym być, boć przecie wątpliwości ci u mnie dostatek.

Pan jesteś człowiek inteligentny czasami, wiec sam Pan zrozumie dla czego nie będę, żądał byś od wczoraj zmienił swój nick na Przerażony Największy Idiota, w zamian oczekuje, że nie będzie Pan już dokuczał Pani Niepoprawnej.

Jakby to wyglądało gdyby każdy idiota mógł do Pana powiedzieć: Tyś Panie Przerażony, z nas zawsze, Największy Idiota !

- no jak? Zgoda!?
Może bym się i zgodził, ale mam poważne wątpliwości, czy powinienem zrezygnować z zasady nieoznaczoności, a przecież mi coś takiego nawet nie przystoi.
Więc uznajmy, że Pan dokonał rzeczy niezwykłej, udało się Panu samemu nakopać sobie do dupy.

Tym samym Pani Niepoprawna nie będzie miała wobec mnie zobowiązań.

- zgoda?

Michale j a --- n i e --- r o b i ę --- s o b i e --- z --- c i e b i e --- ż a r t ó w ! ... ! ... !
Przykro mi. Nie wierzę Ci w tym względzie.
Zostałeś ZDEMASKOWANY!
Zdaje mi się, Panie Lucku, że ja dokonałem rzeczy nie tyle niezwykłej, co zwykłej zupełnie i nakopałem do dupy Panu, a tylko idiotyzm Pański nie pozwala Panu o tym wiedzieć.

Adaś wyjesz jak bezpański pies, chcesz już, aby się tobą zająć, tak? Dobrze, ale obiecaj, że jak będę cię głaskał to ty nie będziesz gryzł, dobrze?
Michale j a --- n i e --- r o b i ę --- s o b i e --- z --- c i e b i e --- ż a r t ó w ! ... ! ... !
Przykro mi. Nie wierzę Ci w tym względzie.
Zostałeś ZDEMASKOWANY!
Śmieszne, teraz śmieję ci się w twarz.
Pan Przerażony Idiota

Wiesz Pan wszystko o sobie idioto, NAJWIĘKSZY z IDIOTÓW
Zapewne to nowa prawda absolutna, której jest Pan absolutnie pewien. Sam Pan Kotasiński może Panu pozazdrościć.
Panie Kotasiński, żadna to dla mnie nowina, że Pan powracasz, nie pierwszy raz Pan spierdalał nie mając argumentu i odpowiedzi na moje pytania. I po co sie Pan tak krygujesz, przecież Pan wie, że zawsze chętnie nakopię Panu do dupy.

Pani Niepoprawna popadła w szpony piekła. Dlatego będę czynił nad nią egzorcyzmy, aż pokocha dobro, czyli mnie, bo jam jest dobrem samym.

Ależ ja Pana kocham, niebogie stworzenie. Tylko nie lubię za chamstwo.
Pan Przerażony Idiota

Pana prawdy, nie są moimi prawdami IDIOTO.

Panie Kotasiński, żadna to dla mnie nowina, że Pan powracasz, nie pierwszy raz Pan spierdalał nie mając argumentu i odpowiedzi na moje pytania. I po co sie Pan tak krygujesz, przecież Pan wie, że zawsze chętnie nakopię Panu do dupy.

Czyli mam rozumieć, że chcesz gryźć, a przez to twierdzić sobie to, co sobie chcesz, bo nie pozwalasz do siebie podejść grożąc pogryzieniem. Jeśli lubisz, to sobie twierdź i ogłaszaj sobie, co tylko chcesz sam przed własnym solipsystycznym nosem.
Ja pierdolę, co Pan, Panie Kotasiński, ze mną wyprawia, jak Pan nie zaprzestanie, to ani chybi, zesram się ze strachu.

A jak się Pan boi, że Pana pogryzę, to wytłumacz Pan innym, na czym polega nawigacja satelitarna, o której to ja mam solipsystyczne wyobrażenie, a Pan absolutnie naprawdę z absolutną pewnością wie. Szkoda by było, aby taką absolutna prawdę skrywać przed ludzkością.
Panie Lucek, gdyby Pan nie miał zajęcia, to ja mogę Pana zatrudnić, mógłby Pan robić w moim zegarze za kukułkę. Bardzo mi sie podoba Pańskie kukanie.

Ja pierdolę, co Pan, Panie Kotasiński, ze mną wyprawia, jak Pan nie zaprzestanie, to ani chybi, zesram się ze strachu.

A jak się Pan boi, że Pana pogryzę, to wytłumacz Pan innym, na czym polega nawigacja satelitarna, o której to ja mam solipsystyczne wyobrażenie, a Pan absolutnie naprawdę z absolutną pewnością wie. Szkoda by było, aby taką absolutna prawdę skrywać przed ludzkością.


To ty mnie się boisz o czym świadczy to, że cały czas gryziesz dużymi i małymi wulgaryzmami, i kłamstwami. Kiedy bowiem przestałbyś, to ja podszedłbym do ciebie i znowu wyjaśniał, a ty, co byś mógł zrobić jednoznacznie słysząc Prawdę skoro nie masz władzy nad sobą, aby potwierdzić prawdziwość tego, co piszę? Znowu byś kłamał, a nie umiejąc kłamstwami przekonać zacząłbyś gryźć na mało i dużo. I co ja mam w koło to z tobą powtarzać, zlituj się, przecież z nudy można zzielenieć.
Znowu by mi Pan wyjaśnił, że istotą nawigacji satelitarnej jest tylko promieniowanie elektromagnetyczne, a ja słysząc jednoznacznie prawdę i nie mając władzy nad sobą, aby prawdę absolutną przyjąć, znowu bym kłamał, że istotą jest względność czasu i bałbym się Pana, Panie Kotasiński, bo przecież w trymiga zlikwidowałby Pan całą TW i jak ja bym mógł wtedy kłamać, gdyby TW nie było, wtedy musiałby Pan mieć absolutną rację. A tak, ja będę Pana gryzł i nie dopuszczę do zlikwidowania kłamliwej TW, co pozwoli mi kłamać dalej.

ja słysząc jednoznacznie prawdę i nie mając władzy nad sobą, aby prawdę absolutną przyjąć, znowu bym kłamał
Żebyś Pan, Panie Przerażony wiedział, ile ja już nakłamałem Panu Marcinowi. Powinniśmy chyba założyć Klub Kłamców Wobec Prawdy Absolutnej KKWPA. A jeszcze paru kłamców na Sfinii też bym znalazł. Nawet sam Założyciel - Wuj też kłamał niewąsko.
Ale też trzeba przyznać, ze Prawda Absolutna nie jest dla mięczaków. Nie każdy jest w stanie spełnić jej Rygory. Ale jak by już spełnił, to dostąpi szczęścia i miłości, że AaaaCH!
Tu Niepoprawna, stwórca wszystkiego. Nawołuję Was - wytwory mojego umysłu do pojednania! Niech się stanie!

Znowu by mi Pan wyjaśnił, że istotą nawigacji satelitarnej jest tylko promieniowanie elektromagnetyczne, a ja słysząc jednoznacznie prawdę i nie mając władzy nad sobą, aby prawdę absolutną przyjąć, znowu bym kłamał, że istotą jest względność czasu i bałbym się Pana, Panie Kotasiński, bo przecież w trymiga zlikwidowałby Pan całą TW i jak ja bym mógł wtedy kłamać, gdyby TW nie było, wtedy musiałby Pan mieć absolutną rację. A tak, ja będę Pana gryzł i nie dopuszczę do zlikwidowania kłamliwej TW, co pozwoli mi kłamać dalej.

To dziękuję ci porażony prądem energii elektromagnetycznej zasilającej nawigację poza układem planetarnym, właśnie dałeś mi wolne od siebie, huuuRaaa, masz prezencik na koniec, choć poprowadziłbym z tobą jeszcze jakąś debatkę - obitkę na temat filozofii.

Tu Niepoprawna, stwórca wszystkiego. Nawołuję Was - wytwory mojego umysłu do pojednania! Niech się stanie!
Zobaczymy, czy jesteś w stanie zapanować nad swoimi niesfornymi umysłowymi dziećmi. Hehe.
Bardzo się cieszę Panie Kotasiński z Pańskiego prezenciku, już teraz dzięki Panu wiem z absolutną pewnością, że jak sobie swoją trąbkę podłączę do akumulatora, to również z absolutną pewnością trąbka moja określi moje położenie geograficzne. Kiedy Pan myśl swoją o nawigacji satelitarnej samosprawdził z palcem włożonym do kontaktu, to z absolutną pewnością samopotwierdził Pan prawdę absolutną, że podłączenie prądu jest istotą nawigacji satelitarnej. Ciekawi mnie tylko, czy kiedy Pański palec wetknięty w kontakt określił Pańskie położenie geograficzne, to czy wynik z palca również samopotwirdził Pan ołówkiem na kartce, aby jeszcze bardziej absolutnie potwierdzić prawdę absolutną o nawigacji satelitarnej?
Panie Kotasiński, Pan jako zawodowy filozof zapędzi mnie w kozi róg, a do tego jeszcze jako zawodowy psycholog, wyjaśni Pan w sposób naukowy przyczynę moich przekleństw, którymi Pana obrzucę z powodu mojej bezradności intelektualnej. Ale we mnie jest taki pęd ku nauce, że niczego tak bardzo nie pragnę, jak tego, aby Pan nauczał mnie filozofii.
Pan, Panie Dyszyński, już jesteś w klubie (jak tylko Panu powiem w jakim, to zapewniam Pana, że bardzo, ale to bardzo przerazi to Pana) moim. Co prawda nie jest Pan tego jeszcze świadomym, ale ja to zaraz Panu uświadomię. Już gdzieś wcześniej Panu tłumaczyłem, że twierdzenia Pana Kotasińskiego są nierozerwalnie związane z jego osobą, a są te twierdzenia tak durne, że nazwać je inaczej, byłoby jeszcze większą durnotą. Ponieważ Pan nie jest, aż tak durny, jak Pani Niepoprawna, aby tej durnoty nie widzieć, to i nazwał Pan tę durnotę tak, jak tylko można było ją nazwać. No i w ten sposób, zupełnie wbrew swojej dobrej woli, nazwał Pan durniem Pana Kotasińskiego, a to jest już argumentum ad personam absolutnie sprzecznym z regulaminem forum. W ten sposób zrobił Pan nieświadomie to, co ja robię zupełnie świadomie i stał się Pan, acz nieświadomie, to jednak członkiem mojego klubu wulgarnych chamów. Los, Panie Dyszyński, jest okrutny, zaciąga nas w takie miejsca, w które byśmy nigdy dobrowolnie nie wleźli i tak wbrew swojej woli, zupełnie nieświadomie wlazł Pan w tę tak wstrętną Panu ropiejącą ranę na tak przecież bardzo ukochanej przez Pana, przyzwoitości. Teraz pozostało Panu, albo zaprezentować się, jako dureń, całując Pana Kotasińskiego w rękę na przeprosiny i wyrażać się o Nim pochlebnie, a tym samym o jego twierdzeniach, albo plunąć w pysk tej durnej kanalii, drwiąc sobie z jego banialuków i tym zaprezentować się, jako inteligentny cham, pozostając tym samym członkiem mojego elitarnego klubu.

stał się Pan, acz nieświadomie, to jednak członkiem mojego klubu wulgarnych chamów. Los, Panie Dyszyński, jest okrutny,
A członkowstwo jest dożywotnie?
Karta członkowska jakaś jest?
Bo zawsze chamem mogłem być przejściowo.
Poza ty, jeśli już tak kawę na ławę, to uważam, że jestem chamem wyjątkowo subtelnym. Nie piszę wprost, ale "tak jakby" i "na podobieństwo". To chyba jest różnica!?
Michał, chyba nie chcesz zostać członkiem, członkowskiego klubu pana Przerażonego - jedynego członka tego klubu?

Panu Przerażonemu z resztą nie o "uczłonkowienie" Ciebie chodził, a zawarcie tymczasowej koalicji w walce ze swym wrogiem, któremu sam widać podołać nie może. Nic mu jednak nie będzie przeszkadzało zawrzeć podobnej koalicji z wrogiem owym, przeciwko Tobie, któryś też wrogiem jest członka członkowskiego klubu. Taka tam, mało cwana próba manipulacyjna.

Michał, chyba nie chcesz zostać członkiem, członkowskiego klubu pana Przerażonego - jedynego członka tego klubu?

Panu Przerażonemu z resztą nie o "uczłonkowienie" Ciebie chodził, a zawarcie tymczasowej koalicji w walce ze swym wrogiem, któremu sam widać podołać nie może. Nic mu jednak nie będzie przeszkadzało zawrzeć podobnej koalicji z wrogiem owym, przeciwko Tobie, któryś też wrogiem jest członka członkowskiego klubu. Taka tam, mało cwana próba manipulacyjna.

Chcę zwrócić uwagę, że z racji na "przyszpilenie" mnie przez Marcina, sojusz z silnym zawodnikiem, jakim niewątpliwie jest Przerażony, wygląda atrakcyjnie. We dwóch damy radę Marcinowi.
Poza tym mam wątpliwości, czy klub jest jednoosobowy. Ja od lat widzę tam dość aktywne (i w miarę liczne) towarzystwo.
Niech Pani przyzna, Pani Niepoprawna - czy sama Pani nie chadza do tego klubu, napić się choćby łyka sprośnej lury?...
Dwóch na jednego? A fe! Że panu Przerażonemu nie wstyd, to mnie nie dziwi, ale, że Tobie też nie?!

Jeśli już, to chadzam tam komuś do tej lury napluć, także uważaj!
Pani Niepoprawna, teraz to już nie tylko ja, ale i Pan Dyszyński może Panią wciągnąć na członka.
A Pana, Panie Lucek, żebyś Pan nawet nie wiem co, to do klubu nie wpuszczę i na członka nie wciągniesz Pan Pani Niepoprawnej.
Pan Dyszyński domaga się wyróżnienia i zostaje wyróżniony:
Poza ty, jeśli już tak kawę na ławę, to uważam, że jestem chamem wyjątkowo subtelnym. Nie piszę wprost, ale "tak jakby" i "na podobieństwo". To chyba jest różnica!?

Oczywiście, że jest to różnica, dodaje Pańskiemu chamstwu perfidii, co chamstwo Pańskie czyni jeszcze bardziej podłym, a tym samym wyróżnia Pana spośród chamów zwykłych. Dlatego już teraz mogę zakomunikować Panu radosną nowinę. Zostaje Pan uhonorowany złotą odznaką chama podłego.

Poza ty, jeśli już tak kawę na ławę, to uważam, że jestem chamem wyjątkowo subtelnym. Nie piszę wprost, ale "tak jakby" i "na podobieństwo". To chyba jest różnica!?

Oczywiście, że jest to różnica, dodaje Pańskiemu chamstwu perfidii, co chamstwo Pańskie czyni jeszcze bardziej podłym, a tym samym wyróżnia Pana spośród chamów zwykłych. Dlatego już teraz mogę zakomunikować Panu radosną nowinę. Zostaje Pan uhonorowany złotą odznaką chama podłego.
"A Pana, Panie Lucek, żebyś Pan nawet nie wiem co, to do klubu nie wpuszczę i na członka nie wciągniesz Pan Pani Niepoprawnej."

nie wiem czy Pani Niepoprawna ma członek, czy nie i nie wiem czy chciałbym należeć do Pańskiego klubu ... Na pewno Panie Przerażony nie marzy mi się wkładanie ręki pod sukienkę nie wiedząc komu, nawet bez członka ... tu, Panie Przerażony, znów Pan u mnie trochę punktów stracił ...
Panie Lucku, wszystko wskazuje na to, że nie ma Pan innego wyjścia, jak tylko mnie pokochać, a przyjdzie wytchnienie i błogość.
PS. A i członek Pański się odnajdzie.
o mój członek niech się Pan nie niepokoi
No jak mam się nie niepokoić, jak Pan go już szukał u Pani Niepoprawnej i znaleźć nie mógł.
przeczytaj jeszcze raz, ze zrozumieniem palancie
Może gdzie Panu go schowała?
a co pedał? że się tak moim członkiem interesuje?
A co, chciałby? Mogę na członka wciągnąć.
pierdol się zboczeńcu
Członkostwo może przyjąć moralnie, jak hostię, do buzi.
A nawet nowocześnie, do ręki.
ale tu nfajnie ! o solipsyżmie sie gada ,ze az ho!ho!,ale samo gadanie solipsyzm znosi ,skoro sa rózne JA,i to jakie ! kopią się po dupach ,ale tylko wirtualnie,a to juz pierwsza różnica ontologiczna,gadaja rzeczywiście ,ale wirtualnie ,a to juz różnica w określeniach i to na dodatek sprzecznych ,więc mamy rozwój,czyli coś dzieje sie w czasie ,a czas tymczasem sobie niezależnie od świadomości płynie ,a w nim mozliwe są zmiany ,czego? oczywiście zdarzeń materialnych,na elementarnym poziomie mikro,opisywanych przez symetrie,więc lucku kochany wygrałeś ,ale z kim ?! z solipsyzmem ,boś z kims wygrał....

czekam na linki ,aby odpowiedzieć!
linki na adres : zbigniewmiller@tlen.pl

oczywiście zdarzeń materialnych,na elementarnym poziomie mikro,opisywanych przez symetrie,więc lucku kochany wygrałeś ,ale z kim ?! z solipsyzmem ,boś z kims wygrał....

- to nie pomyłka? - co ja z solipsyzmem mam wspólnego ? - nie łapię o co chodzi?

w każdym razie pozdrawiam
lucku powyżej twojej dyskusji i poniżej były wypowiedzi o solipsyzmie,więc z dobrodziejstwem inwentarza wziąłęm wszystko zusammen do kupy i wykonałem tekst uogólniający ; jeśli wrócisz w te okolice, to uwidzisz związek..!
swoja droga CZY ISTNIEJE PRAWDA ABSOLUTNA? takie pytanie jest bardzo niebezpieczne dla idealizmu w ogóle ,materializm daje sobie z tym rade w ten sposób,ze dyskryminuje juz zadanie takiego pytania,ale takze idealizm HEGLA łatwo sie z tym rozprawia ,stajac po stronie HERAKLITA ;
chciałbym wiedziec czy odejście baryckiego z forum jest prawda absolutna ,czy wzgledna,czy przyblizona ,czy potencjalna ,czy aktualna..?