ďťż

Żyjąca matryca krystaliczna

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag


Amerykański biolog dr James L. Oschman twierdzi w swojej książce „Energy Medicine – The Scientific Basis” (Medycyna energetyczna – podstawy naukowe), że ludzkie ciało to skomplikowana wielofunkcyjna matryca krystaliczna, która jak antena ciągle odbiera, transformuje i przesyła wszelkiego rodzaju sygnały informacyjne oraz energię. Matryca zbudowana jest głównie z dwóch typów kryształów: piezo-kryształów i ciekłych kryształów.
Jeśli zatem, jak sugeruje James L. Oschman, tworzenie struktur krystalicznych nie jest wyjątkiem lecz raczej regułą potrzebną do zaistnienia życia we wszechświecie, nasze umysły także zbudowane są na tej zasadzie i pracują w trybie kwantowym. Dzięki czemu mogą wpływać na rzeczywistość z tego samego kwantowego poziomu. Wymaga to jedynie bardziej intuicyjnego niż świadomego ingerowania w rzeczywistość, bo jak wiemy skupianie się na czymś sprawia, że struktura danej rzeczy przechodzi z rozedrganej fali w ustabilizowaną cząstkę, która opiera się naszym myślom i nie można jej dowolnie kształtować. Tymczasem rzeczywistość falowa pozwala nam na manipulowanie i wymienianie poszczególnych części oraz całych fragmentów informacji składających się na daną rzecz, zwierzę lub osobę. Żeby jednak nauczyć się tego powinniśmy wyzwolić się z ograniczających nas własnych schematów myślowych.
Swoją śmiałą teorią sugeruje, że w momentach osiągnięcia pełnej synchroniczności w strukturze krystalicznej ludzkiego ciała i wejścia na wyższy poziom wibracyjny może dochodzić do efektu kondensatu Bosego-Einsteina opisującego efekt kwantowy polegający na tym, że wiele cząstek zaczyna zachowywać się tak, jak jedna cząstka, co w przełożeniu na język ezoteryczny mogłoby oznaczać osiągnięcie pełnej jedności z otaczającą nas przestrzenią na wszystkich poziomach i wymiarach.

http://www.npn.org.pl/?p=4493
http://www.matrycakrystaliczna.vel.pl/matryca.html

Wiem, wiem, "to się w pale nie mieści"
Tylko, że wcześniej Rupert Sheldrake opisał podobną rzecz - pole morfogenetyczne.
A ludzie wierzący uważają, że Bóg jest taką Istotą wszechobecną, przyczyną powstania każdej materii - niczym ta matryca właśnie.
Taka mnie refleksja naszła, po przeczytaniu tego, dziwnego bądź co bądź, artykułu. Ciekawa jestem co na to filozofowie i fizycy (bo biologów tu chyba nie ma?).


No i jakie wnioski Niepoprawna?
Sprawdzałam dwa razy czy to nie Ty jesteś autorem

Nie masz zastrzeżeń do tej teorii krystalicznej matrycy?
Nie wiem czy mam, nie przeczytałem wskazanych źródeł, tylko cytaty, z którym ogólnie zgadzam się i nie ukrywam, że mam też własną opinię na ten temat.


Marcin, odpowiadasz mi teraz w stylu "wiem, ale nie powiem"
Chciałem z ciebie coś wyciągnąć, no ale ... cóż. Jak dość powszechnie wiadomo nasze ciało zbudowane jest z molekuł, a te z atomów połączonych w molekuły siłą energii elektromagnetycznej. Na połączenia wpływa wywołując zmiany energia elektromagnetyczna, zatem można i robi się to, wpływać na ciało w różny sposób poprzez oddziaływanie energią e. W medycynie istnieje wiele takich urządzeń, choć ich działanie jest, można by rzec prymitywne w stosunku do tego jak dokładnie można oddziaływać na ciało w ten sposób. Niemniej na ciało działa energia e. we wszystkich zakresach. Z drugiej strony nie potrzeba urządzeń, aby wpływać na ciało, bo wystarcza ludzka myśl, co też na co dzień praktykujemy ruszając sowimi ciałami poprzez oddziaływanie myślowe, która to myśl o czymś wytwarza energię e. i wpływa na nerwy w celu wykonania czynności jaką zamierza myśl. Robiono nawet takie badania gdzie badanym ludziom podłączono elektrody z opaską do głowy, które reagowały na zmiany napięcia spowodowane zmianami koncentracji myśli. Opaska z elektrodami podłączona była do urządzenia wzmacniającego i przetwarzającego sygnał na ruch krążka po płycie, na której ten w polu magnetycznym (?) lewitował/ślizgał się, a badani grali w grę podobną do hokeja „trzymając ręce w kieszeni”. Grali myślą.
No to jest zadziwiające, ale w miarę do ogarnięcia. Natomiast nie mogę pojąć, jak myślą można wpływać na inny przedmiot, na coś niepołączonego z własnymi neuronami. Nawet w tym eksperymencie myśl nie działała na odległość, a poprzez elektrody... Choć krążek nie był już podłączony, faktycznie. No i przecież wiele urządzeń przesyła sygnał na odległość... ale ludzka myśl? To brzmi jak science fiction.
No ale wracając do mojego pytania o Twoje zastrzeżenie - w tym artykule jest też opinia Huberta Ruhsa, terapeuty, który uważa, że to przy narodzinach stajemy się obciążeni wspomnieniami i myśleniem, które nas blokują, "oddzielają" od matrycy. Twoje poglądy są zdaje się inne w tym względzie. Ty pisałeś, że człowiek (każda istota), rodzi się, by się wybudzić z podświadomości.
No i jeszcze zadziwia mnie stwierdzenie, dopiero koncentracja uwagi na czymś (jakimś obiekcie) sprawia, że "elementy subatomowe wyłaniają się z falowego niebytu przybierając na chwilę strukturę korpuskuły". Co to znaczy w praktyce?
Ta cała teoria dla mnie brzmi tak, jakby absolutnie wszystko zależało od naszych myśli. Nawet to, że się w ogóle rodzimy (no bo skoro materia jest wynikiem koncentracji uwagi na czymś...). Tylko w takim razie jak to jest, że umieramy? A może to nie własnej myśli zawdzięczamy istnienie?

P.S. To ja pierwsza chciałam coś wyciągnąć z Ciebie/Was.

Choć krążek nie był już podłączony, faktycznie.
"elementy subatomowe wyłaniają się z falowego niebytu przybierając na chwilę strukturę korpuskuły"
To jest niejasne, „elementy” - czyli tu są już cząstkami, „wyłaniają się” - dlaczego? „falowy niebyt” – człowiek używa nieodpowiednich pojęć, jeśli coś jest falowe, to jest już bytem. No i te elementy – „korpuskuły” stają się tu dopiero korpuskułami ?????????
Te słowa nie mają sensu, może w szerszym kontekście, ale nie można używać tutaj słowa „niebyt”. Wygląda na to, że oni rozumieją to po omacku.
Pisałeś Marcin, że ten krążek był "zawieszony" w polu magnetycznym. No nie ważne. Czyli można jednak poruszyć łyżeczką, za pomocą myśli? Tylko jak?

Z tym "niebytem" myślę, że chodzi o coś innego niż nieistnienie. Raczej o niebyt w sensie materialnym (?). Nie korpuskuły, tylko ta struktura falowa zamienia się w strukturę korpuskularną.

Oj tam, Marcin jak Cię to średnio interesuje, to nie ma sensu rozmawiać. Skąd możesz wiedzieć jak rozumie to autor tekstu, skoro go nie przeczytałeś w całości? Czytając jedynie wyrywki z całego artykułu, zawsze można dojść do wniosku, że autor "rozumie to po omacku".

Pisałeś Marcin, że ten krążek był "zawieszony" w polu magnetycznym. No nie ważne. Czyli można jednak poruszyć łyżeczką, za pomocą myśli? Tylko jak?
Z tym "niebytem" myślę, że chodzi o coś innego niż nieistnienie. Raczej o niebyt w sensie materialnym (?).
Nie korpuskuły, tylko ta struktura falowa zamienia się w strukturę korpuskularną.
Oj tam, Marcin jak Cię to średnio interesuje, to nie ma sensu rozmawiać. Skąd możesz wiedzieć jak rozumie to autor tekstu, skoro go nie przeczytałeś w całości? Czytając jedynie wyrywki z całego artykułu, zawsze można dojść do wniosku, że autor "rozumie to po omacku".
że wiele cząstek zaczyna zachowywać się tak, jak jedna cząstka, co w przełożeniu na język ezoteryczny mogłoby oznaczać osiągnięcie pełnej jedności z otaczającą nas przestrzenią na wszystkich poziomach i wymiarach.
Dzięki czemu mogą wpływać na rzeczywistość z tego samego kwantowego poziomu. Wymaga to jedynie bardziej intuicyjnego niż świadomego ingerowania w rzeczywistość, bo jak wiemy skupianie się na czymś sprawia, że struktura danej rzeczy przechodzi z rozedrganej fali w ustabilizowaną cząstkę, która opiera się naszym myślom i nie można jej dowolnie kształtować
Zdaniem Ruhsa wszystkie żywe istoty otoczone są rodzajem wielowymiarowej siatki krystalicznej, która ma bezpośredni wpływ na ich ciała subtelne. Świadome połączenie się z tą matrycą umożliwia dostęp do zjednoczonego pola czystej świadomości i wejście na poziom kwantowy postrzegania, na którym można dokonywać dowolnych zmian w „obiektywnej” rzeczywistości. I chociaż każdy ma taką możliwość to na skutek „błędów wychowawczych” sami się na nią zamykamy

W tą transcendemtną Rzeczywistość można wejść prosto (względnie), opracowałem ćwiczenie medytacyjne polegające na otwieraniu czakr, węzłów energetycznych rozmieszczonych w naszym organizmie, otwierane są przy pomocy stymulacji uwagi, otwarcie wszystkich jest otwarciem siebie na doświadczenie Boga. Nawet zwykłe ćwiczenia medytacyjne, czyli świadome utrzymywanie uwagi, trzeźwość zawieszona na uwadze/świadomości prowadzi do uspokojenia umysłu i odkrycia siebie na płaszczyźnie, na której doświadczenie zaczyna spójnie falować. Ale faktyczne codzienne doświadczenie Zjednoczenia wymaga pozbycia się swoich odgórnych założeń, czyli Wyzwolenia, choć można starać się wywoływać taki stan umysłu na co dzień. Ale czym innym jest wiedzieć a czym innym wierzyć.
Podobno chakra może być prawo lub lewo stronna i jaka jest trzeba zobaczyć, w jaką stronę rosną włosy.
Nie wiem tylko, o jakie włosy chodzi.

Masz rację Marcin, należałoby przeczytać tekst źródłowy dotyczący tej teorii. Nie wiem czy ta struktura krystaliczna to coś jakby podświadomość, czy może coś jeszcze innego... Co do kwestii intuicji (jak to zostało ujęte), to i Ty pisałeś, żebym nie skupiała uwagi na niczym konkretnym, jeśli chcę doświadczyć samoświadomości. Nie wiem, czy Twoja teoria różni się od teorii matrycy krystalicznej, czy to tylko kwestia różnic w sposobie werbalizacji myśli.
Prawdę mówiąc, niczego z tego nie rozumiem. Nie wiem, o co chodzi Oschmanowi.
Teoria trochę naciągana jednak w pewnym sensie jesteśmy jakąś strukturą w strukturze wszechświata, każdy nasz ruch czy myśl ma swoje odbicie w naszym otoczeniu, może nie sprowadzał bym tego do jakiegoś kryształu, jednak możliwe że atomy w naszym ciele mają jakieś subtelne powiązania z otoczeniem lub nawet nasze ciało, DNA jest integralną częścią tego wszechświata tak samo jak inne cząstki chemiczne. Czasami trudno odróżnić czy to my poruszamy otoczeniem czy to otoczenie kieruje nami, wszystko o czym myślimy zostało wykreowane przez otoczenie, które my z kolei możemy kreować. Teoretycznie nasze myśli to pewna synchronizacja fal mózgowych, której nie doświadczamy podczas snu, można wysnuć przypuszczenie, że nasz mózg może synchronizować się z czymś jeszcze niż tylko sam ze sobą lub też odwrotnie, to wszechświat synchronizuje się z naszym mózgiem. Tak przy okazji od jakiegoś czasu rozważam model w którym wszechświat jest siecią neuronową, możliwe że skłonił mnie do tego jego wygląd z dużej perspektywy. Wydaje się to być możliwe, ponieważ promieniowanie odległego wszechświata dociera do pojedynczych gwiazd gdzie następuje pewnego rodzaju sumowanie informacji podobnie jak w sieci neuronowej, informacją wyjściową może być zmiana aktywności gwiazdy... teoretycznie możliwe, pytanie tylko co taka sieć neuronowa miała by obliczać.
Nie rozumiem. Dlaczego obliczać?
Może źle się wyraziłem, ponieważ do tematu podchodzę z perspektywy komputerowych sieci neuronowych. Tak samo jest z naszym mózgiem można powiedzieć, że myśli lub dokonuje pewnych obliczeń. Wszystko zależy od podejścia. Można uznać wszechświat za zbiór danych na których dokonują się pewne procesy obliczeniowe, właściwie wszystko można sprowadzić do informacji, wszechświat to samo przekształcająca się struktura, macierz na której rozłożone są jakieś dane, przekształcające się zgodnie z kodem, który zwiemy prawami fizycznymi. Podstawowym układem w sieci neuronowej jest neuron, który sumuje docierające informacje i reaguje na nie, nie jest to proces skomplikowany więc można przypuszczać, że pewne materiały lub struktury chemiczne mogą mieć właściwości sieci neuronowej.
Większość informacji ulega identyfikacji, nie obliczeniu.

Teoria trochę naciągana jednak w pewnym sensie jesteśmy jakąś strukturą w strukturze wszechświata, każdy nasz ruch czy myśl ma swoje odbicie w naszym otoczeniu, może nie sprowadzał bym tego do jakiegoś kryształu, jednak możliwe że atomy w naszym ciele mają jakieś subtelne powiązania z otoczeniem lub nawet nasze ciało, DNA jest integralną częścią tego wszechświata tak samo jak inne cząstki chemiczne. Czasami trudno odróżnić czy to my poruszamy otoczeniem czy to otoczenie kieruje nami, wszystko o czym myślimy zostało wykreowane przez otoczenie, które my z kolei możemy kreować. Teoretycznie nasze myśli to pewna synchronizacja fal mózgowych, której nie doświadczamy podczas snu, można wysnuć przypuszczenie, że nasz mózg może synchronizować się z czymś jeszcze niż tylko sam ze sobą lub też odwrotnie, to wszechświat synchronizuje się z naszym mózgiem. Tak przy okazji od jakiegoś czasu rozważam model w którym wszechświat jest siecią neuronową, możliwe że skłonił mnie do tego jego wygląd z dużej perspektywy. Wydaje się to być możliwe, ponieważ promieniowanie odległego wszechświata dociera do pojedynczych gwiazd gdzie następuje pewnego rodzaju sumowanie informacji podobnie jak w sieci neuronowej, informacją wyjściową może być zmiana aktywności gwiazdy... teoretycznie możliwe, pytanie tylko co taka sieć neuronowa miała by obliczać.
A co oblicza nasza sieć neuronowa?

Nawiasem mówiąc, w którymś z opowiadań Lema (chyba Lema) było słówko o takim modelu wszechświata, w którym galaktyki są atomami, a informacja przenosi się w formie światła czy fal grawitacyjnych. Jeden z bohaterów rzekł: "cóż to byłby za potężny geniusz!". Inny zauważył jednak trzeźwo, że jeśli się zważy, ile czasu zajęłoby mu pomyślenie "ja istnieję", to trudno jest go nazwać geniuszem .

Ogólnie zaś rzecz biorąc, takie modele (wszechogarniającej sieci neuronowej, matrycy "krystalicznej", bioelektrycznego mózgu, itp), nawet jeśli byłyby stuprocentowo sensowne i dopracowane (model bioelektrycznego mózgu jest sensowny i zaawansowany), są tylko i wyłącznie skonstruowanym z części naszych doznań opisem związków zachodzących pomiędzy tymi wybranymi doznaniami. W żadnym wypadku nie mówią one nam jednak, czym te doznania są i skąd one pochodzą.