polsk riksdag
Nr ewidencyjny: 0127/12
Nr obróżki: 0977
Roki ma około 2,5 roku, 3 lat. Czeka go kastracja i szczepienia. Po tym zabiegu może zostać oddany jedynie do adopcji tymczasowej ze względu na toczące się postępowanie w jego sprawie.
Został zabrany przez inspektorów OTOZ z mieszkania, gdzie został porzucony. Przez siedem dni był zamknięty, więc załatwiał się w mieszkaniu.
Po wyprowadzeniu na zewnątrz natychmiast "zrobił co trzeba", więc przypomnienie pieskowi zasad czystości w domu nie powinno być problemem. Roki bardzo lubi głaskanie, szuka kontaktu z człowiekiem, jest radosny i przyjacielski.
Jest przyzwyczajony do bytowania w mieście (mieszkał w jednym z najbardziej ruchliwych miejsc w Bydgoszczy), świetnie sobie radzi; nieznacznie ciągnie na smyczy - sądzę, że to kwestia przyzwyczajenia. Po tygodniu samotności też bym ciągnęła
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us
Piękny jest!
jak ludzie mogą tak traktować zwierzaki:(
Ale śliczna psinka ma super sierść i w ogóle taka sympatyczną mordkę
Co wy na to,żeby zamknąć jego właściciela na tydzień w zakluczonym pokoju bez łazienki?
Ale śliczna psinka ma super sierść i w ogóle taka sympatyczną mordkę
Co wy na to,żeby zamknąć jego właściciela na tydzień w zakluczonym pokoju bez łazienki?
Nie w tym rzecz, by postępować tak samo. Ludzie mają przeróżne problemy, które wykluczają posiadanie zwierzęcia, od zdrowotnych po uzależnienia.
Nie oceniajmy nie wiedząc co się stało, gdyż właściciel nie odnalazł się jeszcze.
Pieskowi trzeba miłości i przychylnej decyzji sądu, by nie powrócił tam
KochAna jesteś wyrozumiała,ale ja nie mam wyrozumiałości do ludzi którzy sprawiają ból zwierzętom. Nie ważne jaki powód. Jak ktoś ma zwierzaka to niech się zachowuje odpowiedzialnie i troszczy się o zwierze.
Ok, rozumiem. Ja też w pierwszej chwili byłam wkurzona, jak to przeczytałam...
Ale potem sobie pomyślałam 'a może wyszedł z domu, dostał zawału i leży gdzieś w szpitalu?' albo cokolwiek innego... Może to niezbyt prawdopodobne, przecież różnie bywa...
Ale potem sobie pomyślałam 'a może wyszedł z domu, dostał zawału i leży gdzieś w szpitalu?'
mi od razu przyszło do głowy, że mógł stać się wypadek. Różnie w życiu bywa...
to w takim razie znajomy czy rodzina powinna pomyslec o psie. no ale moze ja nie jestem wyrozumiala
a może ten ktoś nie utrzymuje kontaktu z rodziną??
ok, koniec
Nie no,nie kłócę się z Wami bo rozumiem,że coś takiego się mogło stać,że no na prawdę,jakaś skrajna sytuacja,która doprowadziła do cierpienia psa. Ale jednakże nie chce mi się wierzyć w skrajność
Marta nie przejmuj sie, ja chyba w sprawie zwierzat tez nie potrafie byc wyrozumiala
jesli chodzi o Rokiego,to czy gdy juz wszystko sie wyjasni,to czy On bedzie do adopcji stalej?
jesli tak,czy moglabym prosic o zmiane imienia,bo jednego Rokiego juz oglaszalam (http://www.schroniskobydgoszcz.fora.pl/znalazly-kochajacy-dom,18/roki-3,1310.html)
bede wdzieczna i przepraszam za problem....
Iga decyzja miasta powinna potwierdzić zasadność odbioru zwierzęcia z miejsca pobytu przez inspektorów. Nawet jeśli tak się stanie, jeżeli odnajdzie się właściciel może żądać zwrotu psa. A to już inna sprawa dla wymiaru sprawiedliwości. Jednak oddać go nie wypada (tak bym napisała najłagodniej jak tylko mogę), gdyż w świetle prawa został porzucony.
Jeśli prawa do psa przejdą całkowicie na OTOZ, wtedy pies może iść do DS.
Nie jestem w stanie stwierdzić po jakim czasie to nastąpi, gdyż prawo mamy skonstruowane tak a nie inaczej. Imię lepiej niech ma takie, jakie ma (tak był nazywany "w domu"), żeby nie było wątpliwości, że Roki to ten porzucony.
a może chociaż jakiegoś "vela" dodać?
w papierach imie zostanie,a oglaszac bede Go pod innym,jak bedzie mozna...
przepraszam za takie trucie,ale powoli nie ogarniam juz tych oglaszanych i boje sie,ze zapanuje wiekszy chaos jak ciagle bede oglaszac psy o takich samych imionach...
a chcialabym Go oglaszac,jak oczywiscie bylaby zgoda dnia Pią 13:47, 03 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Ig, piszę Ci pw
Dziś Roki pożegnał się ze schroniskiem,teraz ma na imię Kuba
Będzie mieszkał w fajnym domku z jeszcze jednym pieskiem i z tego co pamiętam kotem
ale gromadka ;p
Fajnie, że ktoś wziął Dżosio-Mysza
To adopcja tymczasowa czy na stałe?
Własnie wrócilam z dlugiego spaceru ze Skubim->poszedl do ludzi,z ktorymi czesto spotykam sie na spacerach na polanie,mieszka blisko.
Skubi ,jak trafil do domu juz potrafil sztuczke "wstydzi sie" Madry pies
To adopcja czasowa,chyba,ze nie znajda sie na niego inni chetni
Własnie,Nastka dobrze,że piszesz,właśnie chciałam pisać,że to mniej więcej tak jak w przypadku Daszy.
Skubi? :O
mi powiedzieli,że Kuba xP
Psiak wabi się Mopik, po wielu perturbacjach sam znalazł sobie imię. Jest wspaniałym, łagodnym chłpoakiem i niesamowicie szybko się uczy. Dla ścisłości mieszka z trzema kotami i psem. Codziennie wychodzi na kilka spacerów, ale najważniejszy jest popołudniowy, wówczas z całym stadem psów idziemy na dwu, trzy godzinne łazęgi.
Gwoli wyjaśnienia, nikt nas nie informował, że Mopika obejmuje jedynie adopcja czasowa, to raz, dlatego też za trzy tygodnie jedziemy do schroniska zapłacić za psiaka i podpisać umowę na stałe. Schroniskowi opiekunowie proponowali to już przy pierwszej wizycie. Dwa nie wyobrażam sobie sytuacji, w której za jakiś czas ktoś zechciałby nam go po prostu zabrać, jest członkiem naszej rodziny i tak pozostanie. Bałagan administracyjny nie jest jego winą i nie będzie ponosił za niego odpowiedzialności. My....cóż....jeśłi zajdzie potrzeba ędziemy o niego walczyć "kłami i pazurami", a tego nam nie brakuje
I jeśli mogę mieć prośbę, przerzućcie wątek malucha w odpowiedniejsze miejsce, tu nie pasuje.
Fajnie,że z Mopikiem (hah),wszystko dobrze
Świetna informacja! Tyle spacerków to tylko pozazdrościć, towarzystwo też niezłe
Gwoli wyjaśnienia, nikt nas nie informował, że Mopika obejmuje jedynie adopcja czasowa, to raz, dlatego też za trzy tygodnie jedziemy do schroniska zapłacić za psiaka i podpisać umowę na stałe. Schroniskowi opiekunowie proponowali to już przy pierwszej wizycie. Dwa nie wyobrażam sobie sytuacji, w której za jakiś czas ktoś zechciałby nam go po prostu zabrać, jest członkiem naszej rodziny i tak pozostanie. Bałagan administracyjny nie jest jego winą i nie będzie ponosił za niego odpowiedzialności. My....cóż....jeśłi zajdzie potrzeba ędziemy o niego walczyć "kłami i pazurami", a tego nam nie brakuje
Martyna, napisz do Ani (KochAna),ona robila interwencje w sprawie Rokiego, naswietli Ci tez jego obecną sytuacje prawną
Jego sytuacja prawna została mi przedstawiona przypadkiem, jak byłam z nim na spacerze i wiem jaka jest. Stąd moja wypowiedź.
Sprawdzić! U nas nie ma pomyłek czy adopcja jest czasowa czy na stałe. Sprawdzimy w papierach. Proszę najpierw sprawdzać!
Może tak mniej wykrzykników? Taka mala prośba na początek.
Przeciętny laik jadąc do schroniska nie ma obowiązku ani często kwalifikacji do zajmowania się biurokracją. Pies był odwiedzany tydzień nim trafił do naszego domu, tydzień to 7 dni dla pracowników schroniska na ewentualne sprawdzenie wszelkich związanych z adopcją procedur lub uprzedzenie potencjanlego właściciela o komplikacjach.
Najważniejszy jest dla mnie Mopik nie papierki...................................
Poza tym lex retro non agit.......
Pozdrawiam
Niestety Martyna ma rację. Ja tez spotkałam się z często sprzecznymi informacjami ze strony pracowników schroniska. Mimo, iż tydzień wcześniej umawiałam się na adopcję kotów, kilkakrotnie potwierdzałam wszystko telefonicznie to w dniu przyjazdu nikt nic nie wiedział..i błąkaliśmy się miedzy różnymi budynkami póki nie pomogli nam wolontariusze. Powiem szczerze, że takie sytuacje zniechęcają do współpracy ze Schroniskiem i odstraszają potencjalnych wizytujących...ale najważniejsze są zwierzaki!
Prawda . Mopik już się u nas w pełni zadomowił. W przyszłym tygodniu wizyta u psiego fryzjera i chipowanie. Troszkę walczymy z kłopotami jelitkowymi (paskudne qpy), ale damy radę.
Chłopak do perfekcji opanował spanie w pościeli i zaanektował fotel, któym niestety dla niego musi się dzielić z kotami.......a koty...no właśnie, dlaczego te koty nie chcą się z nim bawić??????
Mopik to urodzony aporter, co on wyprawia z piłeczką i gumowym kółeczkiem, ho, ho, nie da się opisać trzeba zobaczyć.