ďťż

[jazz corner] klasyka a jazz

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Wielu aktywnych uczestników Forum opowiada się po stronie jazzu. Pomyślałem więc o kąciku jazzowym. Nim administratorzy pomyślą o dedykowanym dziale - przedrostek tematu musi wystarczyć.

Panuje przekonanie, muzyka klasyczna i jazz to całkiem odrębne światy. Również tu, na Forum.
W kręgach osób zajmujących się zawodowo jazzem i nauką improwizacji to przekonanie jest jednym z fałszywych mitów.
Jazz i klasyka mają sporo wspólnych elementów, a współcześnie coraz częściej robi się mixy klasyki z jazzem.
Zrozumienie tych podobieństwa wzbogaca umiejętności improwizacji, pozwala dobierać odpowiednie style i docenić muzykę wielkich improwizatorów jazzowych. Jednym z przykładów są ciekawe, historyczne paralele:

Klasyczny barok (1600-1750, Bach, Handel) vs jazzowy Dixieland (1900-1930, Amstrong, Morton)
Klasycyzm (1700-1820, Haydn, Mozart) vs Swing/Big Band (1930-1950, Ellington, Goodman)
Romantyzm (1820-1900, Beethoven, Wagner) vs Bebop (1945-1960, Parker, Gillespie)
Impresjonizm (1890-1920, Debussy, Ravel) vs Cool (1955-1965, Davis, Brubeck)
Ekspresjonizm (1920-, Schoenberg, Webern) vs Avant-Garde (1965-, Coleman, Coltrane)

Ciekawe porównanie, prawda?


No jakieś tam podobieństwa są romantyzmu i bebopu, ale jak tak słucham, to tylko jak by w harmonii.. nie wiem, ale jednak jazz ma inne zasady, niż klasyka. Progresje akordów są inaczej budowane, jazz ma więcej mocniejszych ciążeń jak by. Ale fakt, jakieś podobieństwo jest - z tym, że nie przesadzał bym, że to jest jakieś uderzające podobieństwo : ) przynajmniej na moje ucho nie ma tutaj tych "brudnych" napięć tak charakterystycznych dla jazzu, ale już słucham np Schoenberga i faktycznie momentami mocno słychać wspólne elementy ze współczesnym jazzem. Fajne : ] dużo napięć

https://www.youtube.com/watch?v=w8BWBFcE3rI
Jakby nie patrzeć elementy harmonii są takie same.
1. Te same dźwięki - system równomiernie temperowany, skala chromatyczna.
2. Te same skale
3. Takie same akordy: trójdźwięki, czterodźwięki, pięciodźwięki.
Pokusiłbym się jeszcze o stwierdzenie, że progresja akordów w klasyce i w jazzie jest taka sama...
5. Takie samo budowanie napięcia i rozładowanie, w taki sam sposób.
6. Taka sama budowa formalna utworu: solo i akompaniament.

Ewidentną różnicą jest rytm. W klasyce regularny, swing w jazzie.
I dowolność: improwizacja jest wręcz elementem utworu jazzowego, natomiast jak w klasyce pojawia się ad libitum, to zazwyczaj dotyczy tempa, a bardzo rzadko melodii.
Coś czuję że nikt nie będzie się wypowiadał na temat jazzu tutaj bo nawet jak ktoś studiuje na wydziale jazzu to zauważcie że się nie udziela na forum w żaden sposób. Tak jakby to był zamknięty świat. Nigdy też nie spotkałem studenta wydziału jazzu który udzielałby się na forum od tak bezinteresownie a na żywo to tym bardziej. To może tłumaczyć duże prawdopodobieństwo że dzisiejszy jazz to nie jazz tylko jedna wielka mistyfikacja.



Jakby nie patrzeć elementy harmonii są takie same.
1. Te same dźwięki - system równomiernie temperowany, skala chromatyczna.
2. Te same skale
3. Takie same akordy: trójdźwięki, czterodźwięki, pięciodźwięki.
Pokusiłbym się jeszcze o stwierdzenie, że progresja akordów w klasyce i w jazzie jest taka sama...
5. Takie samo budowanie napięcia i rozładowanie, w taki sam sposób.
6. Taka sama budowa formalna utworu: solo i akompaniament.

Ewidentną różnicą jest rytm. W klasyce regularny, swing w jazzie.
I dowolność: improwizacja jest wręcz elementem utworu jazzowego, natomiast jak w klasyce pojawia się ad libitum, to zazwyczaj dotyczy tempa, a bardzo rzadko melodii.


Progresja akordów w jazzie jest zmienna nawet jeśli jest z góry określona - jednak to tylko szkielet nic więcej. W klasyce masz tonację a w jazzie nie musi jej być. W jazzie jest o wiele więcej napięć niż w klasyce a raczej częściej się one zdarzają. W jazzie używasz nieskończenie wiele skal a w klasyce wystarczą zaledwie trzy. To samo zdanie ma jeden z najlepszych saksofonistów klasycznych który przeszedł na jazz stwierdzając równocześnie że to zupełnie inne podejście do muzyki i że jazz nie ma najmniejszego związku z klasyką pod każdym względem.
Nie może być raczej taka sama progresja i podejście do akordów, bo w klasyce z tego co wiem jest jedna tonacja, której trzyma się przez cały utwór - w jazzie nie ma jednej tonacji, tylko są centra tonalne, które same w sobie już sugerują podążanie inną drogą - jednak jazz to muzyka rozrywkowa : ) Kiedyś czytałem o harmonii jazzowej i napisane było, że budowa i rozwiązywanie napięć w jazzie, jest wg klasycznego podejścia błędem, bo np. nie zawsze rozwiązuje się na tonikę, albo nie zawsze z durowej dominanty, na akord durowy, tylko np na moll - nie wiem, czy takie rzeczy robi się w klasyce, ale chyba właśnie o tym było wspominane w tej publikacji, że jednak się tego w klasyce nie robi. Tak słuchając kawałków z epoki romantyzmu to słychać, że tam nie ma tego charakterystycznego napięcia co w jazzie, jest podobieństwo, ale jazz na moje ucho posuwa się dalej w swoim swobodnym podejściu do harmonii - ta improwizacja o której mówisz chyba robi te znaczącą różnice w graniu akordów, ponieważ często akordy grane przez pianistę są improwizowane -na podstawie tego pierwotnego szkieletu, robi się reharmonizacje i tworzy jak dla mnie wtedy esencje jazzu, tą właśnie niepowtarzalną różnicę.

swoją drogą w jazzie gra się akordy np z dodanym 11 stopniem czyli undecymą, nie wiem czy w klasyce się takie gra ?

Coś czuję że nikt nie będzie się wypowiadał na temat jazzu tutaj bo nawet jak ktoś studiuje na wydziale jazzu to zauważcie że się nie udziela na forum w żaden sposób.

he, no póki co wypowiedziały się trzy osoby Ja chętnie będę się wypowiadał tutaj. Fajnie, że powstał ten dział. Jazz nie jest zarezerwowany tylko dla tych po uniwerku
W klasyce jest 11, 13 itp. Wszystko widać jak na dłoni w akordzie Chopinowskim.
Żubr ale my nie mamy nic wspólnego z jazzem
Wystarczy lubić jazz i to już jest coś wspólnego
Mamy na Forum co najmniej dwie osoby studiujące jazz. Ciekawe jak go uczą. Mam nadzieję, że coraz lepiej. Może w kąciku jazzowym coś dopowiedzą.
Nam pozostaje literatura, płyty i koncerty.
Mieszanie klasyki z jazzem jest wyczytane. Sam tego nie wymyśliłem, a szkoda.
Wracając do skal i harmonii - i klasyka i jazz korzysta z wielu skal i akordów, z tercdecymowych też.
Możliwe, że klasykowi wystarczy dur i mol. Ale jazzmanowi też wystarczą trzy skale: dur, mol (trochę inny) i dominantowa (miksolidyjska).
Jakby nie patrzeć, są wspólne elementy, nawet sporo.
Jednak to dwa różne światy. W jazzie dominuje swoboda, klasyka to rygor i dyscyplina.
Stąd wielu jazzmanów nawet zaleca podstawy klasyczne. Jednak, by zacząć grać jazz, ze względu na to odmienne podejście, wielu spraw trzeba się nauczyć od nowa. Nie skal, czy akordów - pulsu, jazz ma inne serce.
Ustalona progresja może nie jest istotna przy grze solo, czy w brejku. Natomiast jak gra się już we dwoje, trzeba się na coś umówić i tego się trzymać, bo inaczej będą jaja.
Jazz może być prosty a nawet skomplikowany ale jedno musi być wspólne - szczerość. Tych dwóch co studiuje jazz powinno się nim dzielić tutaj a nie siedzieć i nic nie robić. Jeśli ja bym studiował jazz to byłoby mi cholernie głupio i czułbym się jak kretyn nie dzieląc się nim z innymi.
Tak.
Granie jazzu bez słuchaczy przestaje być jazzem.
Dotknąłeś istoty.
Jasne, że biegłość skal i akordów ułatwia przekaz. Istotą tego przekazu jest otwartość.
Nie otwartość tylko szczerość. Bo co z tego że ktoś klepie wyuczone na pamięć solówki jak to słychać jak nie wiem. Sami dla siebie jesteśmy też słuchaczami i o tym nie zapominajmy. Fajnie by było zrobić dział o jazzie taki dla początkujących i tych bardziej zaawansowanych którzy to studiują lub studiowali.
Do dzieła zatem.
ja tam uważam, że z jazzem mam dużo wspólnego : ] nie rozumiem, dla czego miał bym uważać, że nie mam. a żeby grać jazz nie trzeba znać wszystkich skal. Jeżeli potrzebujesz dziesiątek skal, żeby ułożyć sensowne solo, to raczej nie czujesz jazzu - mówię tutaj o ogrywaniu standardów. Bo skale nie zmienią tego, że masz do wyboru te same dźwięki - skala Ci narzuca co masz grać i to jest spoko, ale do pewnego momentu jak dla mnie. Jeżeli nie umiesz zagrać fajnego solo używając prostych skal z dodaniem chromatyki, to tylko sam siebie oszukujesz.

Wracając do jazz-klasyka: https://www.youtube.com/watch?v=_F-Kxh2wgsg
No dobra, są różnice.
Może o prowadzeniu/kształtowaniu dźwięku w klasyce i w jazzie.
Tutaj, czy zakładać nowy temat?
myślę, że tutaj będzie spoko
Ta ogólnie pojedynczy dźwięk wydawany na saksofonie (też) można podzielić na 3 fasy:
1. Początek, atak
2. Prowadzenie dźwięku.
3. Zakończenie, release.

W klasyce dźwięk zaczyna się wyraźnym uderzeniem w punkt, szybko narasta do właściwego poziomu. Zaczynamy dźwięk podobnie jak wymawiamy "ta". Dźwięk prowadzony jest równo, przez czas jego trwania i urywa się z końcem.
Częstym błędem początku dźwięku są początkowe "piki", czyli początek głośniejszy niż samo prowadzenie. Ale w końcu po coś wynaleźli kompresory
W jazzie początek dźwięku jest miękki, łagodny, jakby zaczynany w legato. Raczej chuchnięcie niż uderzenie językiem. Takie "duuu" do końca nuty. W literaturze nazywa się to "tongue stop".

Fajnie widać to na spektrum nagrań. Czy w elektronice, jak ktoś bawi się w tworzenie muzyki.
to zależy z tym początkiem: jak zaczynasz na słabej części taktu słingować, to od razu uderzasz językiem, żeby zaakcentować
Akcentowanie to inna inszość - daj mi się rozwinąć
a, no chyba ze tak