ďťż

PRAWDY WIARY

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Prawdy wiary

O prawdzie wiary mówimy jako o przynależnej do życia konkretnego człowieka, prawdzie jego osobistych odkryć natury zjawisk dziejących się wobec niego. Prawda wiary objawia się temu człowiekowi, w przeciwieństwie do tego co ten człowiek poznaje jako wiedzę wyuczoną przez wielu ludzi jak również takąż religię. Prawda wiary człowieka ślepego jest inna niż widzącego, a prawda człowieka sparaliżowanego inna niż prawda biegacza.

Prawda wiary domniemana jest prawdą subiektywną, którą człowiek jako odrębna, indywidualna osoba pojął w życiu wiele razy i za każdym razem ona okazała się mu prawdziwą. Prawda, że ogień może poparzyć odkrywana jest przez wielu ludzi, ale wśród nich jest różna ilość takich, którzy wobec tej prawdy czują rzeczywisty respekt. Osoby które jeszcze nigdy się nie sparzyły, muszą same spróbować tego aby prawdę poparzenia poznać na własnej skórze, doświadczyć jej i tym samym odświeżyć zapis przodków tkwiący w osobniczej pamięci genetycznej.
Prawda domniemana może się nam objawiać pozazmysłowo, o tyle o ile nam się wyśni. Podczas snu ma się wyłączone zmysły wzroku, węchu, smaku i w znacznej mierze też słuchu i dotyku, ale wrażenia senne się w mózgu dzieją, to znaczy odgrywają z pamięci i możemy umysłowo pojąć prawdę, która dotychczas w życiu nie była odkryta. Oto budzimy się ze świadomością że ktoś, coś, że jakieś zjawisko nas zainteresowało, że chcemy doznać realnie sytuacji w którą mamy ochotę się zanurzyć zmysłowo. Powiedzmy, że śniła się nam kobieta o czarnych długich włosach i szeroko rozstawionych oczach, o urodzie z jaką dotąd nie mieliśmy za życia do czynienia, a której piękno nas we śnie podochociło.
Tak więc prawda subiektywna, do mnie samego dociera i jest przeze mnie przyjęta za domniemaną, jeśli odkryta jest jako zapis z ewolucyjnej pamięci, albo doznanie zmysłowe ewentualnie jako pragnienie doznania powstałe z marzeń sennych.

Świadectwo prawdzie daje ten, co ujawnia wobec innych swoją domniemaną prawdę.

Przeświadczenie prawdy to najsłabsze odkrycie prawdy rzekomej lub też czynność stawania się kolejnym pośrednikiem w dawaniu jej świadectwa. Przeświadczenie powstaje z nagromadzenia gotowych danych poznawczych, na zasadzie przewagi ilości informacji o prawdzie rzekomej, czyli zapodanej lub wyuczonej. Przeświadczenie o istnieniu prawdy nie jest przeżyciem prawdy subiektywnie domniemanej, tylko przepłaconą informacją której stajemy się mimowolnym nosicielem lub interesownym przekaźnikiem.

Prawda absolutna jest jak gdyby przeciwieństwem prawdy domniemanej. Prawdy absolutnej bowiem nikt nie posiadł za życia ani też jej nie może pamiętać z przekazu przodków pokoleniowych. Gdyby ktoś taką prawdę miał w sobie, stałby się wobec innych ludzi Bogiem ich wiary. O prawdzie absolutnej mówią ci, którzy mienią się być spadkobiercami świadków istnienia Boga na ziemi i nauczają innych o swym rzekomym przeświadczeniu, że dają świadectwo prawdy absolutnej która została objawiona wielu ludziom.

Prawda absolutna nie może być prawdą pojętą przez indywidualnego człowieka, gdyż z natury swej każdy stwór świata, choćby hipotetycznie najpierwszy, nie pamięta swojego stworzenia. W momencie gdy stworzenie Boże zaistnieje i jest zdolne samoistnie przyjąć do siebie cokolwiek, jest już po fakcie zaistnienia. Godzina Zero jest początkiem zanim zegar biologicznego pojmowania ruszy. Pamięć ewolucyjna też może sięgać najdalej tylko momentu hipotetycznie najpierwszego upływu czasu.
Prawda absolutna jest odkryciem Niczego, że Niczego takiego w tej prawdzie nie ma, że Niczego nie pojęliśmy i nie pojmiemy, że Go stale jest nam brak. Prawda absolutna jest Zerem na zegarze stworzenia i czas pojmowania prawd biegnie dopiero od chwili startu.
Tylko taka prawda może być wyznawana przez wielu ludzi jako wspólna prawda absolutna, niezależna od prawdy indywidualnie domniemanej, że prawda absolutna odkrywa Nic, Boskie Zero, brak czegokolwiek do pojęcia wiarą w istnienie życia. dnia Wto 11:25, 09 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz


ciekawe pojęcie "prawdy wiary".

temat jakby się kręci gdzieś tam w mojej głowie, bo sam "miałem" takie wydarzenia, i być może będę je miewał nadal, wydarzenia, w których próbowałem sprawdzić, czy pewne "prawdy" są faktycznie "prawdami", np. spróbowałem swojego moczu, wypiłem parę butelek wody z rzeki, a na następny dzień wymiotowałem i fizjologicznie następne dni miałem "wyśmienite", stąd wyciągnąłem rozczarowujący, konformistyczny wniosek, że być może "ci naukowcy" jednak mówią prawdę, i np. w takich rzekach pływają sobie pałeczki E.coli, albo inne "miłe bogu" stworzonka. Mocz natomiast był gorzkawy, zostawił okropny posmak. Co do wody, to była smaczna, jakby krystalicznie czysta. Może warte odnotowania jest to, że kiedy próbowałem tych rzeczy, przebywając w lesie i myśląc o odcięciu się od "wszystkiego", nie byłem raczej świadomy informacji o szkodliwości tych płynów.

A parę miesięcy temu wyruszyłem z domu i tak sobie szedłem z 60 km do Krakowa, nie jedząc i nie pijąc, zdrzemnąłem się na ogrzewanym dworcu, zostałem z niego wyproszony, i wracałem mieszając pieszą podróż z publicznym transportem, busem, podwózką na stopa i pociągiem. Nogi bolały, ścięgna paliły.

Odkryłeś prawdę absolutną? Mi się wydaje, że ciągle czegoś szukam albo na coś czekam, jakbym był niezadowolony.
czy nie uważasz krówko, że edukacja szkolna, biorąc pod uwagę intelekt czy myślenie jest przydatna, tak jak poparzenie się ogniem?

czy nie uważasz krówko, że edukacja szkolna, biorąc pod uwagę intelekt czy myślenie jest przydatna, tak jak poparzenie się ogniem?

Edukacja szkolna jest przydatna w warunkach czysto cywilizowanych, czyli przewidywalnych na krótki i łatwy dystans, bez względu na to czy daje pojęcie o prawdzie domniemanej czy nie. Po prostu czlowiek wyedukowany wie, jak postąpią inni ludzie, co daje mu bezpieczeństwo nieomylnego postępowania wobec nich oraz na krótki dystans. W dalszej perspektywie może się okazać, że w jakiejś części, w jakiejś dziedzinie, byliśmy edukowani "nieprawdziwie" i trzeba będzie zmienić przeświadczenie prawdy (wyedukowane="udowodnione" przez umyślnych).

Prawdę domniemaną, ja rozkładam lingwistycznie jako prawdę maną przeze mnie, a więc prawdę doświadczoną przeze mnie rzeczywiście.
Takiej prawdy doświadcza się na własnej skórze (pojęcia zmysłowe) np. przy poparzeniu, a stopień tego poparzenia może być odmienny dla każdego człowieka z osobna. Być może każdy człowiek ma oryginalne zdolności wpływać na doznawanie poparzenia, tzn. wzmacniać wrażenie i skutki poparzenia lub je osłabiać.

Z tego napewno wypływa taki wniosek, że prawda domniemana (moja) jest zależna tylko ode mnie i nie powinienem się na niej zawieść. Natomiast prawdy przeświadczone (poświadczone=nauczone) mogą się zmienić i mnie przyjdzie tylko przyjąć je ponownie do wiadomości i się dostosować. dnia Wto 22:30, 09 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz



ciekawe pojęcie "prawdy wiary".

Odkryłeś prawdę absolutną? Mi się wydaje, że ciągle czegoś szukam albo na coś czekam, jakbym był niezadowolony.


Nie, prawdy absolutnej nie odkryłem, to niemożliwe gdyż każdy człowiek jest "oryginalnie błędny", trochę odmiennie widzi, słyszy, przetwarza wrażenia, itd. Można powiedzieć że każde stworzenie jest "indywidualnie walnięte w mózg" przez Stwórcę Boskiego.
Kategoria "prawdy obiektywnej" jest naszym wymysłem, naszym Bogiem, naszą nadzieją że jest coś na świecie na czym moglibyśmy się wzorować.
Niestety a raczej stety, w świecie istnieją tylko "błędni odwzorowawczo", tylko mniej lub bardziej "walnięci w dekiel".
Tak jak Bóg Idealny w świecie nie istnieje, tak też w świecie nie mają prawa naturalnego żyć "idealnie dobrzy", "idealnie doskonali", bezbłędni ludzie, ani żadne inne bezbłędne stworzenia.

Tym samym nie istnieje "bezbłędna prawda" (prawda absolutnie wszytkich dotycząca) tylko istnieje prawda oryginalna, prawda konkretnego człowieka, czyli prawda "wzięta do siebie"= prawda do-mnie-mana.

Ale ponieważ życie ciągle się zmienia, okoliczności i czas płynie, tedy człowiek jest zmuszony ciągle zmieniać swoje poglądy. Jest zmuszony zmieniać swoje prawdy domniemane (jest z nich ciągle niezadowolony).
To sprawia że człowiek jest skazany na ciągły niepokój wewnętrzny ale jednocześnie uodparnia się. Ten niepokój go z jednej strony rozstraja, a z drugiej strony uspokaja, że niepokój wewnętrzny jest po prostu naturalny (przyrodzony, nie do pozbycia się, do zaakceptowania). dnia Czw 11:28, 11 Kwi 2013, w całości zmieniany 3 razy
Dziękuję.
do dupy na raki dnia Pią 0:01, 14 Lut 2014, w całości zmieniany 12 razy
Przeczytaj wiadomość Szamanie ...Violka( prawdziwa nie do-mnie-mana)
.................. dnia Wto 17:28, 18 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
CIAŁO i reszta (1)

Ciało - wszystko to co wypełnia pewną przestrzeń, przedmiot, ustrój jako całość.

Przedmiot - wszystko to co przeciwstawia się podmiotowi, wewnętrznemu "ja", objekt

Podmiot - "jaźń" przeciwstawiająca się światowi zewnętrznemu, subjekt

Ustrój - budowa, wewnętrzna budowa ciała, układ, a nawet strój i ozdoba
.... dnia Pią 1:13, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 5 razy
Koszyk dla ciebie, ciebie mam ( https://www.youtube.com/watch?v=bpFdpsD_3oE ) dnia Pią 1:08, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy
PRZESTRZEŃ jak mawiał Mickiewicz to PRZE-STWÓR, to znaczy że to jest ODSTĘP (dylatacja) po przecięciu STWORA na 2-ie PÓŁTUSZE (przez mózg i rdzeń kręgowy)
uffff...
A położenie PRZESTRZENI Stwora Ziemi znajduje się pod kątem mniej więcej 45 stopni do kopernikowskiego równika.

Wszelkie prawa zastrzeżone! dnia Wto 22:19, 12 Sie 2014, w całości zmieniany 3 razy
Pójdź krowo- zaciągnij się sam(a) na ubój rytualny.
ubój rytualny? dla niepojętnych, co wyszli z Egiptu pod kątem 90 stopni do kierunku na Rzym dnia Wto 23:51, 12 Sie 2014, w całości zmieniany 4 razy
Tylko uważaj, żeby twe ekskrementy nie wpadły w pętlę czasoprzestrzenną, gdy będziesz fekaliował azymut na WieTRZne Miasto.
NIEPOJĘTE KARMIENIE

Spożywanie pokarmów nie jest tym co się komu wydaje

jeśli ktoś ci daje
chleb, kiełbasę, mleko...
i ty to zjadasz jako wydane pożywienie
to nie znaczy że
.........................czerpiesz pożytek z pożywienia, tylko....
........................................................................................z dania
MIŁOŚĆ NIE JEDNO MA IMIĘ: Wariat i Majka dnia Pią 1:06, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 5 razy
DOZNANIA są SUBJEKTYWNE a WYZNANIA są OBJEKTYWNE; natomiast rzekoma INTERSUBJEKTYWNOŚĆ zogniskowana jest w OŚRODKU JĄDROWYM ZIEMI skąd wypromieniowuje rozproszona w INTEROBJEKTYWNOŚĆ

(wszelkie prawa zastrzeżone dla "krowy")
uważajcie na WujaZboja: on dyslektycznie myli subjekta z objektem.

A każde dziecko widzi, że SYGNALIZACJA ŚWIETLNA JEST UMIESZCZANA JAKO OBJEKT NA OBJEKTACH !!! Nie może być "Intersubjektywna" dopóki dzieci nie będzie łączyć JEDNA PĘPOWINA!!!
PRAWDY WIARY w języku polskim:

"Stachu pomacał cycki Majki"
"Stach pocałował Majkę w cycek"
"Stachu wyruchał cipkę Majki"
"Stach polizał Majkę w cipkę"

Wszystko zależy nie od Majki tylko od Stacha.
Jeśli Stachu pomaca cycki lub wyrucha cipkę, to dziewucha znajdzie się w dopełnieniu dalszym Kogo Czego nie ma? Majki (występuje na ostatnim miejscu w zdaniu)
Jeśli zaś Stach tylko pocałuje lub poliże Majkę, to Ona znajdzie się w dopełnieniu bliższym Stachowi a cipka lub któryś cycek przejdą na ostatek (będą w gruncie rzeczy nieistotne).

Tak więc, jak tylko Stachu będzie chciał, może władać Urodą Majki a ona sama nie będzie mieć prawie nic do gadania.
CZARNA DZIURA to Nic
.......................... to Nic innego jak MACICA
...........................którą widać W RZECZY SAMEJ (rzeczywistości) ŚLEPYMI w oczach PLAMKAMI
zaś
z drugiej strony przychodzi na ŚWIAT "Ród" - w przymierzu PRZYRODY (męskiej) z URODĄ (żeńską)
Czy to jest do pojęcia? OCZYWIŚCIE oczami i RZECZYWIŚCIE poczęciami. Wszystko to "widny Ród" a Nic to "ślepy Bóg".

(wszelkie prawa zastrzeżone przez "krowę") dnia Pią 0:04, 22 Sie 2014, w całości zmieniany 2 razy
KACZKA I GĘŚ dnia Pią 1:05, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy
wszystko się rozmnaża PARTENOGENETYCZNIE! Ludzie też. Poczęcie zarodka odbywa się przez NAZNACZENIE PROMIENNE (geometryczny PROMIEŃ znaczy POWŁOKĘ kuli). To, że asystuje w tym Ojciec "nie ma znaczenia" (Ojciec nie nadaje ZNAKU) .....

.... WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE DLA "KROWY"
CHORÓB NIE MA

Oczywiście jest Świat, który widzi każdy na swój sposób. Można powiedzieć, że jaki Świat człowiek widzi taki jest stan jego zdrowia lub choroby.
Każdy człowiek jest odmienny, nie inny, ale odmienny. Zmienia się jak chce. Jeśli ktoś chce być chory to będzie, a jeśli chce być zdrowy to też będzie.

Słowo "będzie" oznacza, że będzie w jego czasie, on potrzebuje czasu, aby wyzdrowieć lub aby zachorować.

Kiedy człowiek chce chorować?
Wtedy, gdy chce aby nim się opiekowano, aby jego ciałem manipulowano, żeby go hospitalizowano, leczono lekarstwami, poddawano go terapii, rehabilitowano.

Kiedy człowiek chce być zdrowym?
Wtedy, gdy wierzy w siebie, że ma wszystko dane od Boga Stwórcy aby potrafił sam siebie "zrehabilitować", "uleczyć". Niektórzy zwą to "samoleczeniem", ale nie jest to prawda, gdyż do "samoleczenia" potrzebni są inni ludzie, podobnie wierzący.

Wiara czyni cuda. Im więcej cudotwórców, tym mniej .... lekarzy, farmaceutów, pielęgniarek, polityków, celebrytów, religiantów, psychologów, terapeutów, prawników, ubezpieczycieli, doradców od 7-miu boleści.
Wrogów zdrowia jest moc. Tylko silni ludzie, silni Duchem, potrafią wrogów pokonać.
KOMARY NIE ISTNIEJĄ NAPRAWDĘ

Wydaje się to dziwne, że komary nie istnieją naprawdę. Jak Boga kocham nie istnieją.
Przed chwilą chciał mnie ugryźć komar. Palnąłem się w łeb i komar znikł. Tak jest ze wszystkim. A jednak komary gryzą. Niedawno czytałem że cały ślub rozpędziły. Państwo młodzi się rozlecieli, świadkowie, goście weselni.
Komary wiedzą co czynią, chociaż ich nie ma.
Inny przykład z narzeczoną moją. Pogryzły ją komary po nogach. A dlaczego? Bo komary chciały, żeby ona przyleciała do mnie, bidusia przenocować.

Dziwią się ludzie, gdy im mówię, że komary nie istnieją naprawdę.
To w takim razie czy istnieje człowiek ugryziony przez komara którego nie ma?
Niby istnieje, ale naprawdę to nie. Nieistniejącemu człowiekowi tylko wydaje się że go ugryzł komar.
I powstaje pytanie: Kto wydaje ugryzienie?
Oczywiście że Bóg. To on wydaje nam nieistniejącym ugryzienia.
A więc jest tylko Bóg, Stwórca ugryzień?
Niestety nie. Boga też być nie może. Dowodem na to jest zdanie:

Bóg nie ma ugryzienia, bo gdyby miał, to by komar istniał.
Przyjmijcie moje błogosławieństwo na jutrzejszą Niedzielę.

PS.
Niedziela jest. Jest to dzień święty, w którym Bóg Niczego nie dzieli.
GŁÓD - PRZYJMOWANIE RZECZY DO SIEBIE

"Dzięki" nauce, ludzie tracą POCZUCIE RZECZYwistości.
.... traci się POCZUCIE RZECZYwistości, wtedy gdy porównuje się RZECZY między sobą (waży, mierzy), zamiast przyjmować je do siebie samego.
Rzeczywistość to nie wszystko... jeszcze jest rzeczywonność, rzeczydźwięczność, rzeczysmaczność i rzeczypłodność.

PAMIĘĆ
podanie STANOWISKA jest zachowawcze (wynik 0)

TWÓRCZOŚĆ
aby cokolwiek wynikło należy być jednoznacznym (wynik 1)

OBLICZENIE
jest to przedstawienie OBLICZA (racjonalizm), wizerunku jak co wygląda kogo zdaniem; na końcu owego stawiamy kropkę.

NIEŚMIERTELNOŚĆ
można wymyślić wiele definicji BOGA UMARŁEGO ale nie można pojąć go jak JEŃCA ŻYWEGO.

(WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE DLA "KROWY") dnia Śro 8:23, 27 Sie 2014, w całości zmieniany 4 razy
Ja, ogłaszam się Wieszczem Narodowym a mienię nazwiskiem "krowa".

Oto co głoszę:

1. W Rzeczywistości (rzeczy samej) tkwi Bóg, za którego wypowiadają Słowa Narody mieniące się Słowianami.
2. Słowa ułożone kolejno w zdania budują świadome Ciała, co się wyraża prawdziwie, iż Słowa w Ciała się obracają.
3. Świadome Ciała wypromieniowują pogodną Duszę, na cztery widne Świata strony, co przodkom Słowian oczywistością się widziało, czczoną pod nazwą Światowid.
4. Symbolem wiedzy o Świecie jest poczwara liczbowa 4, a symbolem pojęcia w Jedność liczba 5.
5. Pamiętaj, abyś przez 4 kolejne dni pracował, zanim piątego dnia będziesz godnie się jednoczyć a dnia szóstego ku zadowoleniu świętować.
6. Ozdobą męską jest mężność, odwaga, oblubianie niewiast i przysposabianie młodych; zaś ozdobą żeńską jest uległość, uroda, miłowanie mężów i wychowywanie dzieci.
7. Pamiętaj, ażebyś dawał zanim weźmiesz, zdobywał a nie umierał, miał ochotę zanim ci się odechce, jednoznacznie się wypowiadał w zdrowiu, a w chorobie odpoczywał.
8. Nie kultywuj zmartwień, nie żyj w w cnocie i nadmiernej czystości, nie urządzaj uroczystości odprawiania zmarłych, nie obnoś się z rządzą śmierci.

Ja, "krowa" dnia Śro 9:01, 27 Sie 2014, w całości zmieniany 6 razy
Jest 5 prawd wiary (1-sza, 2-ga, 3-cia, 4-ta, 6-ta)
i 3 przykazania (5-te, 7-me i 8-me)

Tłumaczę:
Prawdy wiary są tajemne, skryte głęboko wewnątrz (każdego człowieka) a przykazania (wskazówki) są objawiane na zewnątrz (kultura religijna).
Ten podział oznacza, że "spowiadamy się" (sobie samemu z 5-ciu prawd wiary):

1 - Bóg
2 - Słowa i Ciała
3 - Świat
4 - Pojęcie
6 - Mąż i Uroda

a na zewnątrz ujawniamy kulturę religijną w czynach:

5 - praca
7 - ochota
8 - niecnota
1. W Rzeczywistości istnieje Bóg, za którego wypowiadają Słowa Narody mieniące się Słowianami.

Wyobraźmy sobie że patrzymy przez lornetkę. To jest podobnie jak patrzymy Oczami, bo oczy mają soczewki podobnie jak lornetka. Takie patrzenie, normalne w kierunku Świata nazywamy: Oczywistość.
Rzeczywistość wygląda odwrotnie, tak jakbyśmy odwrócili lornetkę i Świat by patrzył przez nasze oczy do środka, do samej głębi naszego Ja, które znajduje się "w rzeczy samej" wewnątrz. Nazywamy to: Rzeczywistość

Oczywistość jest widna, wszyscy ją widzimy, natomiast głębia naszego Ja, nasza rzeczywistość jest tajemna.

Z wnętrza naszego Ja, w tajemniczy sposób rodzi się nowe pokolenie. To Naród. My uczymy się i uczymy dzieci Słów, aby się wypowiadały za Naród, jak kto uważa, według siebie samego. Odczucie odbija się od samego dna naszego Ja, które nazywamy Bogiem.
Każdy człowiek ma swoje tajemne dno, swojego Boga, który przebijając się przez Ciało, wydostaje się na Świat poprzez nasze Słowa, słowa o nim Tajemnym, przepuszczonym przez każde Ciało, jak energetyczny grom.

Idźcie i nauczajcie 1-szej prawdy wiary, którą objawiłem jako Wieszcz Narodowy. dnia Pią 20:19, 29 Sie 2014, w całości zmieniany 3 razy
... dnia Pon 21:51, 01 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
https://www.youtube.com/watch?v=Y4EayTV-s20

A już noc zbliża się
W niej zatopić kły
Gdzieś powyżej ramiączka stanika
Tak, nie będzie ściągać dzisiejszych wrażeń
Bezdomnych
Kładąc się z nimi do łóżka

A on niewymieniony z imienia
Pan Nikt
Sprawca ran słodko wytatuowanych
Naruszy geometrię prostych, rozbije koła
Dla niej za czyste NIC
Przy jaźni skroplonej za szybą

Czekając na miłość... dnia Pon 21:57, 01 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
https://www.youtube.com/watch?v=dnAalGFMrSE

pójdę
zniszczyć miłość
idę
w światła noc
będę stąd
gdzie samochodów rzeka
a ja je zatrzymam w drodze
wsiąść nie wsiądę
ale mogę

twarz
mam
zmienię ją jak buty
jak mnie lubisz to dostaniesz
śliczną
szklankę czystej wody
ha!
będziesz głodny
swej tabletki dnia Wto 9:54, 02 Wrz 2014, w całości zmieniany 4 razy
Załóżmy, że człowiek (a resztę gadów pomińmy) istnieje jako kłębek energetycznych myśli.
http://www.youtube.com/watch?v=Y4EayTV-s20
Nie pytajmy skąd się one wzięły (same przez się?) tylko spytajmy o CZAS ich życia. Nie mówmy też, że one trwają jakiś Czas, gdyż myśli się zmieniają, to znaczy rozmnażają się, powiedzmy jak zapałki dzielone na dwoje, na czworo, na ośmioro, zapałki nadpalone, złamane, zagubione.
Załóżmy, że nie istnieje Ciało (materialne), że człowiek go nie posiada a jest ułudą nie wiadomo czyją; i co z tego, co z tego wynika? Niby Nic, bo niby nadal chodzimy do pracy, do szkoły, do lekarza, do kościoła... ale... nie musimy!
Jeśli człowiek jest ułudą, zwidem, duchem, to może sobie zniknąć bez śladu, może się pojawiać ni stąd ni zowąd i może wiecznie żyć, jeśli mu się chce. dnia Wto 20:35, 02 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zapałki...załóżmy, że jest nowe pudełko zapałek takie z kotem czarnym.
Można po zapaleniu wkładać każdą zapałkę z powrotem do środka, bo nie ma jej gdzie wyrzucić
albo zwyczajnie z powodu takiego przyzwyczajenia.
Powstaje wówczas nieład w pudełku, brudzą się te czyste i ono też się brudzi
palce się brudzą kiedy wyjmuje się następną zapałkę i kiedy zostaje ostatnia dobra
nie widać jej wśród tych spalonych - to denerwujące... a gdy nie można jej znaleźć wysypuje się
ze złością całą zawartość, robiąc przy tym dużo większy bałagan.
Można też wyrzucać każdą zużytą zapałkę gdziekolwiek, byle dobrze zgaszoną
żeby nie wzniecić pożaru. Można też zanim się ją wyrzuci, połamać ją dla zabawy
albo też z przyzwyczajenia.
Tak czy inaczej, kiedy wypala się ostatnią zapałkę draska też jest zużyta,
trzeba kupić nową paczkę - może być z kotem, herbem miasta albo jakimś hasłem przeciwpożarowym.
Można też oczywiście wybrać zapalniczkę albo w ogóle rzucić palenie.

...miało być o chęci jako takiej lub nie-chęci dzielącej duszę i ciało lub scalającej je w jakiejś potrzebie pojawiania się czy znikania...
[quote="schlevogt"]Zapałki...załóżmy, że jest nowe pudełko zapałek takie z kotem czarnym.
Tak czy inaczej, kiedy wypala się ostatnią zapałkę draska też jest zużyta...[/quote]

Mówiłem, prosiłem aby nie rozmawiać o gadach, tylko o człowieku. No więc dobrze, mówmy zatem o drasce:

Nie pytajmy skąd się draska wzięła (sama przez się?) tylko spytajmy o CZAS życia draski. Nie mówmy też, że ona trwa jakiś Czas, gdy myśl draskowa się zmienia, to znaczy rozmnaża się, powiedzmy jak zapałki na dwoje, na czworo, na ośmioro, zapałki nadpalone, złamane, zagubione.
Załóżmy, że nie istnieje draska materialna, że draska nie posiada ciała a jest ułudą nie wiadomo czyją; i co z tego, co z tego wynika? Niby Nic, bo niby nadal draska wznieca siarczysty ogień, albo leży na chodniku, na śmietniku, czy też bywa etykietą kolekcji... ale... nie musi!
Jeśli draska jest ułudą, zwidem, duchem, to może sobie zniknąć bez śladu, może się pojawiać ni stąd ni zowąd i może wiecznie żyć, jeśli jej się chce.
Kurwa! dnia Śro 11:31, 03 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy


Nie pytajmy skąd się one wzięły (same przez się?) tylko spytajmy o CZAS ich życia

Nie pytajmy więc skąd...tylko spytajmy o CZAS i CHĘĆ

Łatwiej jest mi sobie wyobrazić to, że ciało jest tylko czyjąś ułudą niż to, że ów kłębek energetycznych myśli nie mógłby żyć wiecznie jeśli mu się CHCE oczywiście.
...te przykładowe zapałki rozmnożone, nadpalone, złamane czy zagubione...
lub też leżące nieruchomo w pudełku, których niczyja CHĘĆ nie wprawia w ruch, nie nadpala, nie gubi, jak nie skłębiona w energię myśl, której się nie chce CHCIEĆ na przykład żyć wiecznie.
Można przecież chcieć poruszyć nogą, chcieć zagwizdać albo uderzyć w stół a tego nie zrobić - tak jak myśli mogą chcieć objawić ułudę, człowieka, draskę czy cokolwiek, co nie znaczy, że to nastąpi.
Tak jakby oprócz chęci potrzeba było jeszcze przepływu impulsu - by np. wprawić rękę w ruch aby spisała myśl, czy rzucić gdzieś w CZASIE myśl, która przekaże dalej swą energię, stanie się początkiem CZEGOŚ albo końcem,
dobrego czy złego, wojną czy odkryciem, bez znaczenia - w każdym razie owym pojawieniem się lub zniknięciem.
http://www.youtube.com/watch?v=lbZjrjk_f7s

zielony biegun szpili pod skórką
pachnie już wspaniale wojną
dwie długonogie walą przez ściernisko
wypij mleko
wczoraj bij ich w ryj
czy jesteś "za" czy "przeciw" miarkom zachodniej wódki?

ślimaki bardzo są ciężkie dzisiejszej nocy
jak kamienie gryzą w powieki
łypią z pode łba na sałatkę warzywną
patrzę ja patrzę a mi coś wisi
to kutas moje dzieci
dobranoc! dnia Czw 23:37, 04 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Nie jest prawdą, że Droga jest funkcją Czasu, ani na odwrót, że Czas jest funkcją Drogi. Również Prędkość ani Wolność nie są funkcjami Człowieka.
Człowiek niby chodzi, wykonuje czynności, niby robi je z jakąś prędkością, ale to tylko marne obliczenie, zakładające bezwzględny Czas lub Drogę, które bez Człowieka Nic nie znaczą.
Nie istnieje Czas ani Droga jeśli nie istnieje Człowiek, który "przemierza" swą drogę lub "przemierza" swój czas.

Co się stanie, jeśli Człowiek zastosuje się do "powszechnych" mierników dróg i czasu? Ano Człowiek ten umrze.
Człowiek umrze uwierzywszy w JEDNOLITĄ MIARĘ CZASU I DROGI.

"Obliczenie" Czasu i Drogi Człowieka oznacza, że on godzi się na JEDNOLITE oblicze, tak jakby był jedną z wielu kopii, jakby miał wspólną twarz, wspólne ręce i nogi, jakby jadł jedynymi ustami WSZECHLUDZI i srał jedną dupą.

Wiara w jednolitą miarę czasu i drogi prowadzi do jednolitego zgonu. http://www.youtube.com/watch?v=FCo7Wn7Gz6M dnia Pią 8:20, 05 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
BLONDI JEST DOBRA NA WSZYSTKO dnia Pią 0:56, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy
...... dnia Pią 0:54, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy
..... dnia Pią 0:53, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
ZGUBNA PAMIĘĆ

Pamięć czym jest niby wiemy, że pamiętamy przeszłość i to stanowi podstawę odniesienia. I kolejne słowo 'odniesienie' rozumiemy jako czynność budowania podstawy albo raczej jej przebudowywania, uzupełniania, wzmacniania, odnawiania i tak dalej. Z drugiej zaś strony, mamy do pamięci stosunek archiwalny, jakby nieżyciowy, gdyż "odnosimy" teraźniejszość w niebyt, tak jakbyśmy odkładali książkę na półkę, książkę dostępną w każdej następnej chwili, ale już przeczytaną.
Pamięć jako rzecz nie istnieje samodzielnie. Nic zatem nie można do pamięci przypisać innego jak siebie samego i dopiero wtedy pamięć niejako ożywa, mimo że jej pojąć jak rzecz nie można.

Pamięć jako podstawa odniesienia niby nam służy do powielania kroków w przyszłość, do odwzorowywania czynności w tzw. "codzienności", bo nie musimy się ich za kolejnym razem uczyć, zdobywać doświadczenie z trudem przecierania szlaku.
Pozornie wydaje się, iż dobra pamięć, pamięć zbliżająca się do ideału, pamięć nieomal doskonała, powinna dobrze służyć człowiekowi, tak jak zaprogramowanej maszynie zdolnej dokładnie odbijać wzór, tak aby zachowane zostały parametry dokładnościowe wyrobów, aby nie powstawały niepotrzebne błędy.

A jednak nie!
Rola pamięci jest zgoła odwrotna niż się sądzi. Pamięć w istocie, powtarzam, pamięć w Istocie (rzeczy zdolnej pamiętać) polega nie na doskonałym przywołaniu, ale na przywołaniu błędnym! Pamięć zachowujemy po to aby ją przywoływać z błędem, żeby ją zniekształcić.
Wszystko na Świecie dzieje się dlatego, tylko dlatego, że popełnia się "błędy" odwzorowawcze.... Gdyby nie te błędy, pamięć doskonale przywołana nie pozwoliłaby uczynić żadnego kroku naprzód.
Tak, moi drodzy - doskonałe przywołanie z pamięci, bezbłędnie obliczenie (oblicza), wyostrzenie wzroku na idealnym punkcie, oznacza że to już jest KONIEC. dnia Wto 7:49, 09 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy

Pamięć zachowujemy po to aby ją przywoływać z błędem, żeby ją zniekształcić.
Wszystko na Świecie dzieje się dlatego, tylko dlatego, że popełnia się "błędy" odwzorowawcze...

Ostatnio czytałem, że amnezja dziecięca jest wynikiem NADMIARU produkowanych neuronów w bardzo szybko rozwijającym się mózgu. Błąd dokonywany podczas "pobierania świata do pamięci" jest czymś niezbywalnym - w końcu przestrzeń świata zapamiętanego jest czymś znacząco różnym, od przestrzeni świata wywołującego wrażenia. Do tego każde wyciągnięcie czegokolwiek z pamięci zmienia świat i całą pamięć o tyle, że dokonuje (próby) kolejnego aktu porównania tego co potencjalne, z tym co zaistniałe. Od tego momentu wola człowieka, a w dalszej kolejności jego czyny i ich konsekwencje budują nową, inną rzeczywistość.
Właściwie jednak nie do końca w tym kontekście pasuje tradycyjne rozumienie słowa "błąd" - to nie jest błąd w tym sensie, że mamy jasną, dobrze określoną różnicę pomiędzy stanem prawidłowym i nieprawidłowym i to klasyfikujemy jako błąd, jako coś mylącego. Tutaj błąd oznacza raczej problem konwersji (zawsze niepełnej) pomiędzy dwoma, jakże różnymi, rzeczywistościami. W tej konwersji jest więc nie tylko "błąd", ale jest i kreacja, jest wolność, jest życie. Ten "błąd" nie "myli", jak zwykły błąd - ten "błąd" musi być Z NATURY RZECZY. Bo tylko tak się da to zrobić.
... dnia Czw 17:31, 11 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
.... dnia Pią 0:39, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
... dnia Śro 13:36, 17 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
.... dnia Śro 13:39, 17 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
http://www.youtube.com/watch?v=jPL9ljeYv2w dnia Śro 13:37, 17 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy
.... dnia Śro 13:43, 17 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Pewnego razu człowiek o imieniu Rysiek szedł wydeptaną ścieżką, która dzisiaj jest poboczem utwardzonej drogi. Szedł i prowadził rower, gdy z naprzeciwka zmierzał doń inny człowiek. Gdy się spotkali, obydwaj oniemieli. Byli podobni do siebie jak dwie krople wody, chociaż inaczej ubrani. Stali naprzeciwko siebie i Nic nie mówili. Nie przywitali się z sobą, nie wypowiedzieli słów pochwalających Boga ani pozdrowień na Dzień Dobry. Nie wiadomo jak długą chwilę tak stali, po czym każdy z nich poszedł dalej w sobie znanym kierunku.
Tak oto rzeczywistość głęboka spotkała się z oczywistością daleką. Na granicy dwóch Światów, świata oczywistego i świata rzeczywistego człowiek o imieniu Rysiek spotkał się z samym sobą. I nie przywitał się jak z kimś innym, jak z drugą osobą, i nie pochwalił Dnia ani Boga wobec kogoś innego, gdyż to był on sam, Bóg i Dzień w tej samej osobie.
Gra w życie wciąż trwa. Mat miał chwile zwątpienia, a ostatnio wczoraj, gdy poczuł w piersiach, w mostku, jak go złapała na króciutko Śmierć, taka mała śmiertka, która wpierw przestrasza mózg zanim on uruchomi moc. A potem się prawie wkurwił, że mu się piasek sypie w tryby, piasek z pamięci o przegranym dotąd życiu, to jest przegranym w jednej wygranej grze, o czym musi zapomnieć bo to stanowi opór cielesny dla gry następnej, na której mu tak bardzo zależy jak nigdy.
Powtarzał sobie, że nie może się rozmienić na drobne, nie może zboczyć pod wpływem wiatru w oczy, który być może już niedługo przestanie wiać. Wiedział, że chwile zwątpienia poprzedzają chwile uniesienia.
Mat był autorem i aktorem odkrywającym nową Sztukę Życia. Nie była to filozofia, jako nauka teoretyzowania o siłach wyższych, panujących nad człowiekiem, którym on musiał się poddać. Sztuka Życia jaką sobie Mat wymyślił, będzie sztuką taką, która będzie się mu dziać, że jemu się uda wygrać jako jednostce, jako rzeczonemu przez duchownych starej modły prochowi marnemu, który pokona co niby nadprzyrodzone swoim przyrodzeniem.
http://www.youtube.com/watch?v=y-cHHNEYze8 Nadzieja to plan. dnia Śro 19:39, 17 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Wydaje mi się, że będę żył ze 120 lat.
Wielu z was ulega bez walki, godzi się z powszechną opinią, o długości życia, godzi się na choroby, na niedołęstwo i śmierć taką o jakiej wie.
Wiedza i statystyka zrobiła z ludzi średniaków, poddanych nauce, a religia katolicka rozpowszechniła kult śmierci jako warunku pójścia do nieba, zniweczyła osobiste pragnienie życia. Ludzie cywilizowani kulturalnie nie wierzą w siebie, w swoją moc przekonania, pokonania słabizny.
Cywilizowany człowiek uważa siebie za ziarnko piasku na pustyni piaszczystej, za "proch marny", za nieboraka schorowanego, który będzie błagał o pomoc innych, a w końcu się zasra i umrze.

Gdyby człowiek nie wierzył w choroby to by ich nie miał...
Gdyby człowiek nie wierzył w zrządzenie losu, to by nie ulegał wypadkom...
Gdyby człowiek odrzucił pamięć o bolączkach byłych, nic by go nie bolało...
Gdyby człowiek odrzucił medycynę, to by się sam uleczał, bez żadnych środków, bez ziół, bez diety, bez pijawek, bez baniek, bez miodu rozgrzewającego, bez lodu spędzającego gorączkę.

Kto uwierzy w siebie, w swoją moc, kto nie będzie się bojał, panikował - ten zarobi mnóstwo lat życia i będzie sprawny, da sobie radę bez pomocy.
Dziwne, ale człowieka głęboko wierzącego w SIEBIE trudno jest pozbawić życia. ŻADEN "BÓG WSZECHMOGĄCY" TAKIEMU NIE ZASZKODZI NA ZIEMI.
Wiara w siebie otwiera wszystkie drzwi, znosi wszystkie przeciwności i dopóki trwa życie mogłoby być PRZEPIĘKNE gdyby nie ludzie małej wiary, pogarbieni, niedołężni, schorowani i umierający na własne życzenie. dnia Śro 23:19, 01 Paź 2014, w całości zmieniany 6 razy
Polak Mały

Kto ty jesteś?
Polak mały,
Polak – znaczy człowiek śmiały,
Śmiały myślą, mową , czynem,
Polak – prawym Słowianinem,
A Słowianin – to poganin!
Tako uczą mię rodzice,
Tako wierzę. Tym się szczycę.
Potrzeba Ci wiary
Że życie to droga donikąd,
Że błoga nirwany ponęta -
Pociecha w sam raz niewolnikom,
Pasuje w sam raz dekadentom.
Z takimi to nam nie po drodze,
Nas inna przygoda urzeka,
Co płaczą, co duchem ubodzy,
Nie pójdą śladami człowieka!
Bo człowiek to moc i potęga,
I wola, i duma junacka,
Wciąż wyżej i dalej on sięga
I z bogiem się żadnym nie cacka!
Potrzeba ci wiary, Polaku,
Byś panem się czuł a nie sługą,
Litanie pozostaw żebrakom,
Posłuchaj! To woła Zadruga!
Do braci upadłych
Jak do was wołać – o skatoliczeni!
Co was obudzi, poruszy?
Jakie zaklęcie odmieni
Chore, spaczone dusze?
Z klęczeństwa kto was uleczy
I piękno życia ukaże,
Tęsknot nauczy człowieczych,
Lęk zdejmie z waszych twarzy?
Człowiek zdobywca zuchwały
Wszechświat wypisał na tarczy,
A wam, niewdałym,
Wisinakrzyżu wystarczy.
Prawdy z niemocy zrodzone
Bojaźń wam szepce niemęska,
Jedno wam zawsze sądzone -
Klęska, klęska, klęska
.
PODEJŚCIA DO DRZWI dnia Nie 0:23, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 8 razy
..
PODEJŚCIA DO DRZWI

Obudziłem się rano. Chyba to dobrze napisałem. dnia Nie 0:23, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
...
PODEJŚCIA DO DRZWI

Obudziłem się rano. Chyba to dobrze napisałem. Następnie co? Wypuściłem kota na pole. Ja zawsze wypuszczam na pole, nie na dwór i nie do lasu. Ale liście są, pełno liści. O liściach mógłbym napisać długi, szeleszczący list. dnia Nie 19:46, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
POSŁOWIE

- Nie żal ci konia Lola. A czym się różni człowiek od konia?
- Że koń nie mówi. I ma ogon.
- Nie mówi... Ale człowiek też ma ogon, w rozwoju zarodkowym.
- Nie ma.
- Ma przecież kość ogonową. Tylko nie wiem co się z ogonem stało, jak zniknął. Ale wiesz, tego konia nigdy nie było, jak go teraz nie ma. Tak samo jak ja nie mam rodziny, oni poumierali. A ty się nigdy nie urodziłaś, tylko jesteś w tej chwili.
[quote="krowa"]Wydaje mi się, że będę żył ze 120 lat.
Wielu z was ulega bez walki, godzi się z powszechną opinią, o długości życia, godzi się na choroby, na niedołęstwo i śmierć taką o jakiej wie.
Wiedza i statystyka zrobiła z ludzi średniaków, poddanych nauce, a religia katolicka rozpowszechniła kult śmierci jako warunku pójścia do nieba, zniweczyła osobiste pragnienie życia. Ludzie cywilizowani kulturalnie nie wierzą w siebie, w swoją moc przekonania, pokonania słabizny.
Cywilizowany człowiek uważa siebie za ziarnko piasku na pustyni piaszczystej, za "proch marny", za nieboraka schorowanego, który będzie błagał o pomoc innych, a w końcu się zasra i umrze. [/quote]

Wczoraj straciłem czas...
Gdyby brać to stwierdzenie dosłownie, to by znaczyło, że Czas umarł, że zabiłem go lub zgubiłem. A tymczasem ja po prostu nie robiłem Niczego Dobrego.

Jakie te słowa są wciągające; zaraz przychodzi mi na myśl ten Bóg, Niczyj, Dobry Bóg którego nie robiłem wczoraj, czyli że robiłem coś Złego...

No to napiszę:
Wczoraj robiłem Złego Boga tracąc Czas na pierdoły.

I rzeczywiście, przypominam sobie że pierdziałem co raz to, a chciałem coś wymyślić co mną pokieruje w jakąś stronę. Ale ja nie zamierzam Nigdzie iść daleko bo wiem, że daleko szukać Niczego nie potrza. że Bóg Niczyj jest blisko, najbliżej jak się da. A może "jak się uda" ?

Teraz może napiszę co ze mną się działo ostatnio...

Mianowicie Nic Nowego się nie działo u mnie. U mnie naumnie. Ciągle mam ten sam zamysł i nie mogę się od niego oderwać. To chore jest?
Czy ja jestem chory naumyślnie na umyśle? Zapalę sobie skręta tytoniowo-papierowego i dalej w las...