ďťż

Rodzice nagradzają, a obcy karzą

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Fajny artykuł o bezstresowym wychowywaniu dzieci. Cytat - też z tego artykułu - dałem jako tytuł, a jednocześnie celne podsumowanie idei bezstresowego "wychowywania", czyli de facto chowania dzieci do bycia totalnie nieprzygotowanymi do zderzenia z życiem.

http://kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/jak-wychowac-dziecko-by-nie-wyroslo-na-egoiste-i-narcyza/tnx5bn
Ludzie naiwni myślą, że jak oni nie ukarzą, nie zestresują swojego kochanego dziecka, to dziecku w życiu będzie lepiej. Realia są takie, że DO PEWNEGO CZASU dziecku będzie trochę przyjemniej, ale gdy dziecko wyjdzie na świat, gdy zderzy się z rzeczywistością jaką mamy, czyli taką, w której panują wilcze prawa, kary, stres, złośliwość, nienawiść, a nawet śmierć, to ZDERZENIE Z OWYM ŚWIATEM z nawiązką nadgoni i "zrekompensuje" tamtą rodzicielską opiekuńczą bezstresowość. Dziecko (młody dorosły) stanie wobec okrucieństwa świata kompletnie zaskoczone, nieprzygotowane, bezbronne. A cios wymierzony przez okoliczności, których rodzice nie będą w stanie kontrolować, być może załamie dziecko zupełnie. Chyba, że to dziecko okaże się na tyle silne, aby jakoś nadgonić te lata usypiania jego czujności przez nierozsądnych rodziców.



Fajny artykuł o bezstresowym wychowywaniu dzieci. Cytat - też z tego artykułu - dałem jako tytuł, a jednocześnie celne podsumowanie idei bezstresowego "wychowywania", czyli de facto chowania dzieci do bycia totalnie nieprzygotowanymi do zderzenia z życiem.

http://kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/jak-wychowac-dziecko-by-nie-wyroslo-na-egoiste-i-narcyza/tnx5bn
Ludzie naiwni myślą, że jak oni nie ukarzą, nie zestresują swojego kochanego dziecka, to dziecku w życiu będzie lepiej. Realia są takie, że DO PEWNEGO CZASU dziecku będzie trochę przyjemniej, ale gdy dziecko wyjdzie na świat, gdy zderzy się z rzeczywistością jaką mamy, czyli taką, w której panują wilcze prawa, kary, stres, złośliwość, nienawiść, a nawet śmierć, to ZDERZENIE Z OWYM ŚWIATEM z nawiązką nadgoni i "zrekompensuje" tamtą rodzicielską opiekuńczą bezstresowość. Dziecko (młody dorosły) stanie wobec okrucieństwa świata kompletnie zaskoczone, nieprzygotowane, bezbronne. A cios wymierzony przez okoliczności, których rodzice nie będą w stanie kontrolować, być może załamie dziecko zupełnie. Chyba, że to dziecko okaże się na tyle silne, aby jakoś nadgonić te lata usypiania jego czujności przez nierozsądnych rodziców.


Rodzice często w ogóle nie interesują się swoimi dziećmi ani ich nie karzą ani nie nagradzają.

Rodzice często w ogóle nie interesują się swoimi dziećmi ani ich nie karzą ani nie nagradzają.
Ja osobiście uważam, że zarówno karę, jak i nagrodę należy traktować jako MANIPULACJĘ. Czyli w pewnym sensie - wychowawczo - najlepiej byłoby, aby jej nie było...
Ale, wbrew pozorom, nie postuluję "zniesienia" ani kar, ani nagród. Bo życie jest skomplikowane. Bo w życiu nie jest tak, jak by się chciało. Bo dziecko startując w życie ma psychikę mocno niedojrzałą, a przez to ocenia wszystko dość prosto - mechanicznie, czyli przyjemne, to OK, nieprzyjemne, to uciekam. Ponieważ życie i tak nami manipuluje, to od manipulacji nie odejdziemy, czyli kara i nagroda, same będąc manipulacjami, są w istocie...
PRZECIWMANIPULACJAMI życia. Mówiąc inaczej są pewnym "złem koniecznym", przejściowym, stosowanym z braku czegoś lepszego, albo z faktu, że jakoś dziecku trzeba wyrysować przestrzeń wartości.
Ale CELEM ostatecznym jest taki stan świadomości dziecka, w którym będzie ono dokonywało wyborów samodzielnie, czyli nie opierając się na zewnętrznym sterowaniu, na manipulacji ludzi i świata, a na własnym autonomicznym osądzie. Wtedy dopiero dziecko będzie "wychowane".

Z drugiej strony ograniczenie wpływu wychowawczego tylko do nagród jest wg mnie oszukiwaniem dziecka, bo ostatecznie przekazem od rodzica będzie, że fałszywa sugestia, że świat nas nie karze (dziecko samodzielnie będzie musiało się o tym przekonać i do tego w warunkach, do których rodzic nie będzie miał żadnego dostępu, żadnej kontroli), albo że stosunki dziecko - rodzic "są z jakiejś innej planety", jakieś odrealnione wobec sytuacji na świecie. Zatem lepiej jest, gdy zarówno kary, jak i nagrody pochodzą (w jakiejś części, bo nie tylko od niego) od ROZSĄDNEGO RODZICA, który jednocześnie z nimi TŁUMACZY, co i jak.
Świat będzie stosował swoje kary i nagrody niezależnie, ale nie będzie przy tym niczego tłumaczył, a więc dziecko będzie musiało tutaj dochodzić do konkluzji samodzielnie. Dlatego przynajmniej kilka sytuacji, w których rodzic nagradzał, albo karał, a przy tym ukazał pewne zrelatywizowanie samych kar i nagród, ukazał że to człowiek jest celem, a nie kara dla kary, czy nagroda dla nagrody, takie sytucje będą dla dziecka bardzo cenna wskazówką jak radzić sobie z tymi - już często całkiem bezosobowymi - karami świata.