polsk riksdag
Witam wszystkich forumowiczów, jestem tutaj nowy i generalnie nigdy nie robiłem postów dlatego jeżeli coś napiszę nie jasno proszę mnie poprawić. Nie chce mówić na razie jakie mam doświadczenie, a dokładny problem i prośbę o pomoc opowiem później, ponieważ chciałbym uzyskać świeże pomysły, Państwa spojrzenie. Proszę o pomoc w napisaniu lub skonstruowaniu takiego katechizmu codziennego ćwiczenia, od czego zacząć czy oddechowe, czy długie dźwięki, a może alikwoty, co po tym itd. Chętnie podzielę się doświadczeniem i opiszę jak to przebiega u mnie, na razie proszę jeżeli ktoś ma jakiś fajny pomysł, mile widziane własne przemyślenia, własne doświadczenia proszę o napisanie
Zależy co grasz. Długie dźwięki to podstawa, dobrze jest je grać na początku jak nie jesteś zmęczony. Potem skale, jak umiesz to czasem warto sobie przypomnieć i.... no u mnie to już reszta czasu na szeroko pojętą improwizacje :p ale chyba nie ma czegoś takiego jak ustalony harmonogram. Ja sobie ustalałem kiedyś, ale i tak to się wszystko zmieniało
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź, oczywiście spodziewałem się takiej to już wyjaśnię kto ja i po co piszę Oczywiście nie ma złotego środka, dla każdego co innego ważne aby ćwiczenia wnosiły coś do poziomu naszej gry itd itd wszystko się zgadza. a teraz mój problem:
jestem muzykiem studiującym saksofon, ćwiczę około 5-6h codziennie, może z wyłączeniem piątku bo mam dużo zajęć, oczywiście też mam swój styl rozgrywania, ćwiczenia, no i w miarę ustalony plan i metody ćwiczenia, ale mam problem ponieważ zdarza mi się coraz częściej że nie mogę się rozegrać(tak jak dla mnie nie rozegrana warga daje mniejszy komfort gry i mniejszą kontrolę nad dźwiękiem, oczywiście traci dźwięk na jakości, rozciąganie, oddechowe itd), mówiąc krótkomogę czasami 2h grać gamy długie dźwięki alikwoty, altissimo żeby się rozegrać no i mówiąc w żargonie cały czas mi nie leży, chodzi głównie o wargę, jakoś nie mam komfortu gry, nie mam swobody bo się denerwuje, a innym razem po 5 minutach mam wszystko ułożone... Nie wiem już czy źle ćwiczę, czy zmęcznie materiału, dlatego proszę o pomoc
http://www.ericmarienthal.com/education.html
Co prawda Eryk proponuje ćwiczenia rozpisane na 2 godziny, ale może coś z tego dobierzesz dla siebie.
Teddy mnie ubiegł, też miałem to proponować. Ostatnio to znalazłem i sam zacząłem stosować - przynajmniej na tyle na ile potrafię, bo "Finger busters" rozczytuję bardzo powoli. Bardzo fajna podstawa. Dla mnie to przede wszystkim ćwiczenia na poprawę motoryki, bo muszę sporo nadrobić w tej kwestii. Żeby uściślić - jestem amatorem
Większość z nas to amatorzy - propozycja Eryka jest dla nas, dzienne trudno o więcej niż 2 godz.
Dla zawodowców (do tej grupy zaliczam również uczniów i studentów) to za mało i chyba każdy powinien mieć personalizowany sposób ćwiczeń. Jak rozumiem saksepofon poszukuje inspiracji by swój cykl optymalizować.
Faktycznie te "palcówki" (Finger Busters) są czymś nowym w naszym forumowym dekalogu codziennych ćwiczeń. To ciekawa propozycja. Oczywiście Eryk podaje tylko przykład, ale dobrze by każdy zapisywał sobie trudne dla niego miejsca z utworów, czy etiud i przegrywał takie fragmenty podczas codziennych ćwiczeń.
W ćwiczeniach skal Eryk proponuje proste przebiegi po stopniach, ja natomiast bardziej skłaniam się, by skale ćwiczyć na wzór Hiacynty, tzn. również na "wzorcach" (patterns, motifs). Czyli w ćwiczeniach skal: stopnie, pasaże i poszczególne wzorce dla ćwiczonej skali; a w ćwiczeniu wzorców wybrany wzorzec kolejno dla poszczególnych skal.
Przy chromatyce Eryk od razu proponuje wzorzec. Dla chromatyki moim zdaniem ważna jest płynność, więc ja tu skupiam się bardziej na ćwiczeniach po stopniach, od poszczególnych dźwięków, łącząc w czwórki, szóstki itp. z różną artykulacją.
Marienthal nic nie pisze o codziennym ćwiczeniu alikwotów. Ciekawe, bo on przecież sporo dźwięków gra technika przedęciową, nawet w skali instrumentu. Dla wielu pedagogów (choćby Steve Lacy "Findings") ćwiczenie alikwotów jest równie ważne jak codzienne ćwiczenie długich dźwięków.
Nie pisze też nic o altissimo, to dla mnie zrozumiałe gdy nie pisze nic o przedęciach, zresztą, jak trzeba grać wyżej, łatwiej zmienić instrument.
Większość z nas to amatorzy - propozycja Eryka jest dla nas, dzienne trudno o więcej niż 2 godz.
nie licząc Chestera i jego "brata bliźniaka" którzy ćwiczą po 14 godzin dziennie
A tak serio, to moim zdaniem ćwicząc (chodzi o samą grę na instrumencie) te intensywne 2-4 h regularnie przez lata można osiągnąć i tak bardzo dużo. Zajmie to więcej czasu, niż jak się ćwiczy więcej, ale i tak można osiągnąć bardzo dobry poziom. Tylko trzeba być wytrwałym, ale myślę, że świadomość tego, to dobra motywacja.
ps. dzięki za rozpiskę. Coś z tego na pewno wplotę do siebie
Tak się to robi... hehe.
https://www.youtube.com/watch?v=p8GbMM0XDrA
I jeszcze jedna lekcja Marienthala... warto ściągną bo może zniknąć z youtuba.
https://www.youtube.com/watch?v=WGnE6flzVWw
dzięki. Tutaj gość pokazał fajne ćwiczenie, które każdy powinien opanować we wszystkich tonacjach - 251. To samo jest w zeszycie aebersolda o 251. warto się pomęczyć : )
Ćwiczeń nigdy za mało