polsk riksdag
Kontynuując mój dzisiejszy szał zakładania nowych wątków – zawiesze jeszcze jeden*.
Nie ma gdzie tu na tym mini-blogu specjalnie pogadać o rewelacjach naukowych, technicznych, informatycznych itp. A czasami warto by było wymienic się spostrzeżeniami i informacjami o różnych cudach i zdobyczach cywilizacyjnych co to się dzieją na naszych oczach – a to wielki zderzacz hadronów, a to cuda motoryzacji, inżynierii najróżniejszej i wiele, wiele innych. Ja tam co prawda to technicznie jestem niesłychanie doskonały – dla mnie wbić gwóźdź w ścianę tak, żeby jej nie rozwalić do połowy to już poważne przedsięwzięcie techniczno- organizacyjne, ale co tam – chętnie sobie poczytam co tam mają do powiedzenia inne mondre ludzie.
Zakres tematów technicznych, czy szerzej naukowych jak zwykle dowolny…
Zapraszam
…zawiesze jeszcze jeden* - no i w zasadzie to by pozostał do założenia chyba jeszcze wątek z gołymi babami – tak, żeby było wszystko na tip-top, ale to może już kiedy indziej.
Kamil Hismatullin, rosyjski haker (nie mylić z cyberprzestępcą) znalazł jedną z najbardziej kuriozalnych luk w YouTube. Jeszcze kilka dni temu w ciągu dosłownie minuty z serwisu można było usunąć każde nagranie. Nawet to, którym nie mogliśmy administrować.
"W ciągu kilku godzin mógłbym usunąć cały kanał Justina Bibera. [...] Postanowiłem jednak powiadomić o sprawie Google. Serwis odpowiedział bardzo szybko. Nic dziwnego - luka pozwalała na kasowanie gigantycznej ilości nagrań w bardzo krótkim czasie. Naprawili to w kilka godzin, a ja zgarnąłem pięć tysięcy dolarów. Żadne nagranie Justina Bibera nie ucierpiało". - pisze Rosjanin na swoim blogu.
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,17706869,_Zadne_nagranie_Justina_Bibera_nie_ucierpialo___Dostal.html#BoxBizCz
Niby taki zdolny chłopak, a biznesowa malapeta. Trzeba było najpierw puścić ofertę w sieci, że za np. 50 tys dolków usunie całą tom porzal sjem bobrze "produkcję" Bibera, Justina zresztą - pół dnia i by uzbierał taką, a nawet i znacznie wiekszą kwotę - sam bym pare złotych przesłał za posprzątanie tego śmietnika
A tak już na poważnie - podziwiam takich speców, którzy potrafią grzebać, grzebać, aż coś wygrzebią. Nagroda 5 tys. dolarów to śmieszna suma za wykrycie takiej luki, która mogłaby potencjalnie spowodować spustoszenie na tym portalu. Koleś powinien natychmiast dostać od YT ofertę pracy za więcej niż 5 tysiaków - miesięcznie. I zapewne już dostał - od kogoś innego...
Po drugie - strach pomysleć jakie luki dotychczas niewykryte są w poważniejszych niż rozrywkowe instytucjach - systemach bankowych, energetycznych, czy też obronnych
Stało się to krótko po północy z czwartku na piątek. Protony (jądra atomów wodoru) zostały rozpędzone do energii 6,5 bln elektronowoltów. Nigdy dotąd nie udało się takiej energii osiągnąć w ziemskim akceleratorze. To oznacza, że Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) wkracza na obszary całkiem jeszcze niezbadane. Co tym razem odkryje?
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,17739093,Wielki_Zderzacz_Hadronow_znowu_w_akcji__wczoraj_osiagnal.html#ixzz3X26yjLmU
Ni chuja nie kumam o co kaman, pocoto i la czego. Ale co tam - wypić zato zafsze morzna, no nje ?
Jak to o co? O liczbę barionową. Taki barion np. ma liczbę barionową jeden a mezon zero. A ten mezon na dodatek to ma kwarka i antykwarka zanurzonego w geometrii Łopuszańskiego i ładunek kolorowy zero przez to/
Elektron to właśnie jeden z mezonów jest. Więc chyba wszystko wyjasniłem teraz prosto i przystępnie...
Jak to o co? O liczbę barionową. Taki barion np. ma liczbę barionową jeden a mezon zero. A ten mezon na dodatek to ma kwarka i antykwarka zanurzonego w geometrii Łopuszańskiego i ładunek kolorowy zero przez to/
Elektron to właśnie jeden z mezonów jest. Więc chyba wszystko wyjasniłem teraz prosto i przystępnie... Oczywiście, rze rozumniem, ale ni chuja nadal nic s tego nje pojmuje
Jak mówi Ellen Stofan, szefowa projektów naukowych NASA, agencja odnajdzie ślady życia pozaziemskiego do 2025 roku. Na uzyskanie definitywnych dowodów potrzebnych będzie kolejnych 10-20 lat - podaje "Gazeta Wyborcza".
Jedno pokolenie dzieli nas od wytropienia go w Układzie Słonecznym, na lodowych księżycach orbitujących wokół Jowisza czy Saturna. W tym samym czasie powinniśmy znaleźć je na nadających się do zamieszkania planetach krążących wokół sąsiadujących z nami gwiazd - mówiła Stofan.
Przedstawicielka NASA zaznaczyła, że pod lodowymi powierzchniami Europy, Ganimedesa i Enceladusa odnaleziono oceany ciekłej wody, a ciemne smugi na powierzchni Marsa to prawdopodobnie pozostałości po rzekach. Dodatkowo w glebie na Marsie odnaleziono organiczne molekuły zawierające węgiel.
- Nasza galaktyka to dosyć wilgotne miejsce. Wodę można znaleźć w międzygwiezdnych chmurach, z których powstają systemy planetarne. Znajduje się też ona w odłamkach formujących krążące wokół gwiazd dyski. Te ostatecznie zamienią się w planety. Tak samo przebiegało to u nas. Źródłem wody są też komety, które wyparowują, kiedy nazbyt zbliżą się do gwiazd - tłumaczyła badaczka.
"Gazeta Wyborcza", NASA
Jak zwykle:
W kwietniu zawsze zapowiadają cuda, by zdobyć pieniądze.
No właśnie, mojej osobistej Cioteczce Jilly jak by zapłacili to już teraz by jeim wskazała ślady życia pozaziemskiego i to takiego co to żyje na Ziemi, a nawet w naszym umiłowanym kraju. Rozchodzi sjem o mą skromną osobę, bo jak stanowczo twierdzi moja Cioteczka - ja jestem z innej planety...
Do mierzenia odległości we Wszechświecie astronomowie używają supernowych, bo wierzą, że wszystkie wybuchają z taką samą siłą i jasnością. Ale ostatnie odkrycia to podważają. Co to może zmienić? Wszystko.
Do tej pory wiek Wszechświata wyliczano na 13,8 mld lat, ale astronomowie nie są już tego tacy pewni. Równie dobrze kosmos może być młodszy. Albo starszy. Zdecydują supernowe.
Wszyscy jesteśmy dziećmi supernowych. Ich wybuchom zawdzięczamy istnienie większości pierwiastków cięższych niż tlen oraz wszystkich pierwiastków cięższych od żelaza. Wędrują w przestrzeń międzygwiezdną, wzbogacając obłoki materii, w których formują się następne pokolenia gwiazd oraz otaczające je planety. Pojawiły się też w mgławicy, z której 4,5 mld lat temu powstał Układ Słoneczny. To im zawdzięczamy życie, choćby żelazo w hemoglobinie. A na pewno zawdzięczamy im wapń i krzem,...
Mgławica planetarna "Kocie oko" w konstelacji Smoka, oddalona o 3,3 tys. lat świetlnych od Ziemi. Po zakończeniu syntezy jądrowej w gwiazdach pozostają niezwykle zjawiskowe mgławice (z przyczyn historycznych zwane planetarnymi) (NASA)
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,17860980,Astrofizycy_popelnili_blad__ktory_moze_wywrocic_nasza.html#ixzz3ZF5jIAQ0
(Wytłuszczenie - moje)
Bardzo wzruszyła mje informejszyn, że Wszechświat może być młodszy albo....starszy. To cenna, ale i niepokojąca wiedza...
jesteście DURNIAMI UBOGIMI
to znaczy, że wasza WYOBRAŹNIA jest tak mizerna, jak wiedza. A wiedzieć możecie tylko to, czego się dowiecie.
jeden z drugim, oczytany wiedzą pisze albo wkleja łobrazki
a tymczasem JA tworzę WIZJE które kiedyś będą wiedzą podobnych DURNI jak wy
JA mogę z elektronu zrobić NIC i WSZYSTKO
JA mogę popchnąć ZIEMIĘ lub ją zatrzymać, do woli
Mogę ją UNICESTWIĆ
ZLEKCEWAŻYĆ
PODZIELIĆ
DOCIĄŻYĆ
ROZPŁODNIĆ
ale mi się na razie nie chce
Nic z tego czym się zajmujecie - nie będzie
technika bowiem jest bezpłodna
Szejść krufsko bobrza
Jak widzę nadal Ciem szarpie pierdolec nie ot parady. Widać izolatka niewiele dała. Nauka jest w pewnych przypadkach bezradna jednak, a nawet i mocne piguły chuja som warte na pewne schorzenia umysłu - njematotamto...
Z Marsa krów wróżcil. Nawet mu tam zdjęcie zrobili. na iterii.pl jest o tym artukuła nałukowa.
Z Marsa krów wróżcil. Nawet mu tam zdjęcie zrobili. na iterii.pl jest o tym artukuła nałukowa. To by sjem nawet zgadzało.
Napasł sjem krowa na tej pustyni marsjańskiej jakiegoś podejrzanego zielska, nawdychał tego powietrza/niepowietrza to i nie dziwota, że Mu otpierdala f dekiel tj. chciałem powiedzieć w łep...
Oficjalnie Mars jest planetą jałową, ale pojawia się coraz więcej dowodów wskazujących na to, że nadal może się tam znajdować woda i to w stanie ciekłym. Co jakiś czas marsjańskie łaziki przesyłają również na Ziemię niezwykłe zdjęcia, które przedstawiają coś, co wygląda na relikty funkcjonującej tam kiedyś cywilizacji, albo - co jeszcze dziwniejsze - jak żyjące stworzenia. Właśnie odkryto coś takiego.
Czy to zdjęcie z Marsa przedstawia żywe stworzenie?
/materiały prasowe
Fotografia wykonana przez należący do NASA łazik Opportunity jest rzeczywiście niezwykła. Oczywiście zaraz pojawią się sugestie, że mamy do czynienia z tzw. pareidolią, czyli zjawiskiem polegającym na doszukiwaniu się znanych kształtów w przypadkowych strukturach, ale to rzeczywiście nie wygląda na zwykły kamień.
Trudno powiedzieć, czy może to być jakieś żyjące stworzenie. Wydaje się to bardzo mało prawdopodobne, bo czym ta istota mogłaby się na Marsie odżywiać? Nie widać tam przecież żadnej roślinności. Jednak to nie pierwszy raz, gdy kamery zamontowane na pokładzie marsjańskich łazików fotografują coś co wygląda na żyjące stworzenie.
Być może po prostu nie mamy świadomości, że na czerwonej planecie mimo wszystko tętni życie, a odkrywane tam stworzenia nie są tylko złudzeniem, lecz realnymi istotami, o których istnieniu z jakichś powodów nie mamy zupełnie pojęcia.
Czytaj więcej na http://nt.interia.pl/news-czworonozne-zwierze-wypatrzone-przez-marsjanski-lazik-opport,nId,1728038#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
No nasz krowa - jak żywy, że też tam Go poniosło. Tera Go czeba jeszcze wysłać w celu eksploracji Aldebarana. Da radę przecież
....a myslałem Komandorze, że tak sobie pierdolnąłeś dla jaj o tym Marsie...
Ja zawsze jestem merytoryczny do bulu i swoje wypowiedzi, opinie opieram na fucktach nałukowych.
Wiec jak napisałem że krów był się paść na Marsie to znaczy, że był i mam na to dowody a nawet paszporty i zdjęcia.
Nie byłem na żadnym Marsie. Nie byłem na Wenus, a tym bardziej na księżycu, który powinien nazywać się Miesiączkiem.
Pisałem już w działach naukowych, ale obecnie mam zabronione.
Mars nie jest ciałem niebieskim, tylko Umysłowym Zwidem, jak każda gwiazda/planeta. Daję na to poglądowy dowód > http://mailgrupowy.pl/files/html/451182,index_html_e03d73c.jpg
Na tym obrazku przedstawiono PROMIENISTOŚĆ WZROKOWĄ, według schematu dla lewego oka. I w prawym Ciele Kolankowym znajduje się 6 jąder które rzucają Wizję takich planet, w kolejności:
1. Jowisz
2. Saturn
3. Uran
4. Neptun
5. Wenus
6. Mars
Są to blade planety, gdyż korzystają z blasku Żółtej Plamki oka (to Słońce) przyćmionej (rozproszonej) Ślepą Plamką wiązki nerwów w oku.
Tak więc całą Kosmogonię ma się w ? DUPIE, a konkretnie na początku kości ogonowej, gdzie znajduje się żródło promieniotwórcze czyli NIC.
!
Wszystko i Nic...
Okiej krowa,
Jak la mje to Twoja kosmogonia und niestworzone cuda wianki i niezwykłości ten tego... przemawiajo na korzyść Twom.
Chcesz cukerka ?
Daj mu batona "Mars"
Udało się odkryć ogniwo łączące proste mikroby ze światem złożonych organizmów, takich jak człowiek. Dokonał tego zespół badaczy, w którego skład wchodzi młoda polska uczona.
- Można by rzec, że odkrywamy, jak powstał człowiek, tyle że nie na etapie ewolucji małp człekokształtnych, lecz miliardy lat wcześniej, gdy kształtowały się komórki - mówi "Wyborczej" dr Katarzyna Zaremba-Niedźwiedzka z Uniwersytetu w Uppsali w Szwecji.
Jest współautorem publikacji, która ukazała się w dzisiejszym "Nature". - Kasia była pierwszą osobą, która dotknęła danych i namierzyła, że jest w nich coś interesującego - mówi szef zespołu badawczego dr Thijs Ettema.
Komin hydrotermalny na dnie Atlantyku, w pobliżu którego znaleziono Lokiego (.B. PEDERSEN)
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,17874376,Naukowcy_znalezli_Lokiego___naszego_mikroprzodka_.html#ixzz3ZUHAaVRf
Kurna, przeczytałem ten tytuł i już sobie myśle - no znaleźli wreszcie brakujace ogniwo ewolucji - jakiegoś Yeti, czy tam innego Sasquatch'a, ale gdzie tam - jakieś mikroby i jeszcze nam wmawiają, że to nasz pradziadunio.
...i jeszcze nam wmawiają, że to nasz pradziadunio
No dobra, pradziadunio pradziaduniem a prababunia dzie?
...i jeszcze nam wmawiają, że to nasz pradziadunio
No dobra, pradziadunio pradziaduniem a prababunia dzie? Ależ Ty nie kumaty.
No jak to dzie ?
Nasza prababunia to - Matka-Ziemia - prapoczątek wszystkiego !
(A co ? Se lubie się podlizać feministkom...od czasa do czasa )
Aaaaaa... no tak. Łono natury znaczy...
Ależ z Ciebie z seksistowskie bydle...
A zapomniałem dodać. Coś muczy w stratosferze....
Praprzodkiem jest oczywiście Tyłek; podobnie jak Pratyłkiem był Przodek.
Jest ili był? - oto pytanie!
no i nie wiem GDZIE z tym pójść...bo mnie Hus przegania z każdego wątku.....buuuuu....
ad wypowiedź Komandora: zna matematykę lepiej niż eksperci interii.pl podający rozwiązania zadań maturalnych (potem poprawili - pewnie krasnala zapytali
...bo widzisz Komandor, kierunek jest taki:
Matura 1960 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?
Matura 1970 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Koszty uzyskania przychodu wyniosły 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?
Matura 1980 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Koszty uzyskania przychodu wyniosły 4/5 tej kwoty. Ile procent stanowi zysk drwala?
Matura 1990 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Koszty uzyskania przychodu wyniosły 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal i jaki wpływ miała jego praca na otoczenie drzewa (uwzględnij sąsiadującą z drzewem florę i faunę)?
Matura 2000 r. (tylko dla zainteresowanych)
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Opisz w kilku zdaniach, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny? Jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew?
Matura 2010 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.
Matura 2020 r.
Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.
ps. brzmi jak żart ale czy do końca JEST żartem....
też czytałam te zadania maturalne....to chyba poziom gimnazjum raczej?
OK! Już koloruje!
Maniek! Pomożesz?
OK! Już koloruje!
Maniek! Pomożesz? W kolorowankach znaczy ?
No mogie pomuc, czemu nje...
Ale nie uważasz Komandorze, że my oba, nawet zusammen jakbym sje nie starali, jak nie mazali to nie dościgniema Jusera krowy w tych kolorowankach ?
No bo weźmy chociaż post krowy powyżej - cusz za feria barw, jakie finezyjne zastosowanie pasteli, co w połączeniu z głęboką głebią przekazu tekstowego czyni ten post WYBITNYM !
Powiedziałbym, że wyjątkowym na światowych stronach for dyskusyjnych...
No jestema bes szans w tech zawodach
CoFAKT to FakT. Nie damy RadY
nO Bo tO tRuDne JEst jEDnaK
No zoba Komandorze,
Walnelim po zdaniu, a zielonego w nieh nje ma ni chuja. I jak tó bendzie dobrze ? Bes szans jestema pszy krufce
DoZieLeNIAm
W czwartek na Placu Zbawiciela zostanie pokazana Nowa Warszawa. Samochód nie tylko stylistycznie nawiązuje do dawnej Warszawy. Zupełnie, jak miasto podnosi się niczym feniks z popiołów, a projektanci udowadniają, że można stworzyć coś z niczego.
„Historia auta sięga 2012 roku” – mówi Michał Koziołek, główny pomysłodawca projektu – „W 2013 roku mieliśmy już pierwsze szkice i pozyskaliśmy finansowanie. Według Politechniki Wrocławskiej, która wykonała audyt projektu, samochód skończony jest w 80%.”
Michał Koziołek podkreśla, że mimo nowoczesnego designu, który czerpie z aut luksusowych nie zapomniano o starej Warszawie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz konstrukcji. Nowa Warszawa ma mieć też pięciolitrowy silnik V10 o mocy ponad 600 KM.
„Z powodu produkcji łańcuchowej, a więc takiej w której jeden element jest zależny od drugiego, nie jestem w stanie podać dokładnej daty produkcji. Mogę jednak zdradzić, że pierwsza partia będzie liczyła 3 sztuki. Docelowo ma ich być 13, a cena auta to około 1,5 mln zł.”
http://warszawawpigulce.pl/pokaza-nowa-warszawe-na-placu-zbawiciela/
Nie znam sie na tym zupełnie, ale cena za te przyszłe cudo wydaje się bardzo umiarkowana -jedynie półtora baniaczka. Tyle co na waciki - w sam raz na przeciętną kieszeń Polaka
Firma Google znana Wszystkim głównie z zaawansowanej wyszukiwarki internetowej cały czas poszerza swoje horyzonty o nowe produkty i usługi. Jak większość przodowych firm na rynku posiada również w swoich laboratoriach szereg prototypowych rozwiązań.
Jednym z nich jest samochód od firmy Google, w pełni zautomatyzowany który potrafi sam jeździć kontrolując zarówno zachowanie samochodów, rowerzystów jak i osób które pojawią się na jezdni. Pojazd ten w pełni rozpoznaje światła z sygnalizacji świetlnej oraz odczytuje znaki, tak aby mógł sam bezpiecznie zawieź dwie osoby do punktu przeznaczenia.
http://applecenter.pl/2015/05/15/w-pelni-zautomatyzowany-inteligentny-samochod-od-google/
Wprawdzie na razie to prototyp w fazie testów, ale już jestem tym rozwiązaniem zachwycony.
Jakież możliwości - wreszcie będzie można się przemieszczać własnym pojazdem na kompletnej bani...bez konsekwencji
Dzisiejsza sztuczna inteligencja potrafi całkiem wiele, jednak z perspektywy następnych dziesięcioleci wciąż jest w powijakach. Kiedyś osiągnie naprawdę niewyobrażalne dziś możliwości. I właśnie to przeraża Stephena Hawkinga.
Jednym z gości londyńskiej konferencji naukowej Zeitgeist 2015 był wybitny fizyk Stephen Hawking. Podczas swoje wystąpienia, cytowanego przez TechWorld, stwierdził, że w ciągu stu najbliższych lat człowiek przestanie być najinteligentniejszą istotą na Ziemi. Ma się nią stać sztuczna inteligencja.
Komputery dzięki sztucznej inteligencji wyprzedzą ludzi w ciągu stu lat. Musimy zadbać o to, by ich cele były zbieżne z naszymi" - stwierdził.
Personifikacja złej A.I ((Fot. Robert Kędzierski))
http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,17937461,Stephen_Hawking_ostrzega__mamy_sto_lat__by_sie_na.html#BoxBizCz
Sto lat. No nie wiem - jakoś mnie ta perspektywa nie przeraża specjalnie. Chyba rzeczywiście jestem typ aspołeczny...
no dobra
dziś dam sobie spokój, a jutro, pojutrze...to juz nie ma przebacz - bierzemy się za moje ulubienice....
no dobra
dziś dam sobie spokój, a jutro, pojutrze...to juz nie ma przebacz - bierzemy się za moje ulubienice.... Znaczy sjem, rze co - gołe baby bendom ?
Jusz sjem nje mogie doczekać. Nawet wontek skłonny jestem założyć na tom okazje...
ale dlaczego akurat gołe baby?
yyyyy.......?
myślisz, że ja z tych ....ekhm..alternatywnie zorientowanych czy też tych o poszerzonej adaptywności?
ale dlaczego akurat gołe baby?
yyyyy.......?
myślisz, że ja z tych ....ekhm..alternatywnie zorientowanych czy też tych o poszerzonej adaptywności?
No nje, ale mje ulubienice to sjem kojarzom z jednym. No lubie gołe baby i jusz, tak mam hobby
no masz...a ja o liczbach pierwszych sobie myślałam... i trochę Euler i Riemann mi w głowie byli....i krasnal....i ten cytat, co już dawałam chyba (?) też mi się skojarzył:
"Liczby pierwsze dzielą się tylko przez 1 i przez siebie. Stoją na swoich miejscach w nieskończonym szeregu liczb naturalnych, ściśnięte, jak wszystkie, między dwiema innymi liczbami, ale mają w sobie coś, co różni je od innych. To liczby podejrzliwe i samotne "
ps. co do gołych....to jednak ...ekhm facetów wolę...taka karma... niestety!
TEZ boleję...bo dziewczęta są ładniejsze, nie robią bałaganu, ładnie pachną i potrafią gotować...no ale co robić...może w następnym wcieleniu?
Przecież wiem Mania, że chodziło Tobie o te tfu...cyferki. Jajeczka sobie robiłem, albowiem gdysz nosze się z zamiarem założenia wątku o bezeceństwach wszelakich. W tajemnicy powiem (tylko sza...), że Komandor obiecał wysłać na ten nowy wątek swoje własnoręcznie robione, ze swoim udziałem selfie z gołej plaży - jak się kwalił niedawno mje na pw. - Z.A.J.E.B,I.S.T.E !
No cusz, obaczyma, obadama, ocenima
A puki co - wygłupiajta sjem z temi cyferkamy tutaj do woli...
dla porządku...cytat - z książki Paolo Giordano, Samotność liczb pierwszych,
z matematyką jako taką - za dużo wspólnego ta ksiązka nie ma ( metafory matematyczne tylko); poza tym to czytadło,
...smutne czytadło i nie polecam
mnie znużyło i nie dałam rady skończyć, zieeew
Poeto? JAK wyedytowac własny post? kliknę wyślij i po...grzybach?
coś nie tak robię?
HELP!
(...)
Poeto? JAK wyedytowac własny post? kliknę wyślij i po...grzybach?
coś nie tak robię?
HELP! Niestety nie da się - do tego trzeba mieć te uprawnienia niby-moderatorskie. A tego nie chciałem dla wszystkich z powodów kasowania swoich postów przez różnych trolli tuż po wywołaniu przez nich zadymy - co było i jest ćwiczone wielokrotnie na innych forach.
Stworzono narkotyki z cukru
Dzisiaj, 25 maja (12:04)
Już wkrótce na świecie może być jeszcze większy problem z narkotykami. Naukowcy opracowali sposób produkcji morfiny i heroiny z... cukru.
A jak z cukru można pędzić to Polak na pewno da radę.
Sam nie wiedziałem gdzie to dać. Tutaj czy w używkach. Ale nauka to nauka...
Czytałem o tym już jakiś czas temu i nawet miałem zamieścić info w wątku o używkach. Jeśli to prawda, a wiele wskazuje, że tak - to cholernie niebezpieczna rzecz...
Technologia produkcji "przecieknie" jak nic, a wtedy, o kurwa...może być rzeź.
Wsłuchując się często w hasła głoszone przez najbardziej radykalne feministki moglibyśmy dojść do wniosku, że w zasadzie nie jesteśmy kobietom do niczego potrzebni - oczywiście poza jednym oczywistym powodem, czyli przedłużeniem gatunku. Ale gdyby wzorem "Seksmisji" kobiety uporały się z tym wyzwaniem i chciały się pozbyć mężczyzn, to raczej nie poradziłyby sobie z innym zadaniem, dzięki któremu człowiek jako gatunek staje się coraz doskonalszy.
Jak wyjaśniają eksperci, słowem-kluczem, które wyjaśnia, w jaki sposób mężczyźni przyczyniają się do rozwoju całej cywilizacji, jest "rywalizacja", czyli zabieganie mężczyzn o względy pań. Według naukowców z Uniwersytetu Anglii Wschodniej, których wnioski opublikowane zostały na łamach prestiżowego czasopisma "Nature", to właśnie rywalizacja powoduje, że pula genów jest ciągle ulepszana. Badacze nie pozostawiają złudzeń. Gdyby wszystko było rozstrzygane przez kobiety, populacja by na tym traciła, bo ludzie stawaliby się słabsi pod względem genetycznym.
http://facet.wp.pl/kat,70996,wid,17604060,wiadomosc.html?utm_source=o2_SG&utm_medium=Hotspot&utm_campaign=o2&smgnzebaxbaxhefticaid=114fe5
Oooo. i take badania to ja rozumiem i popieram f rozciongłości....
I chciałem jeszcze dodać, że wbrew uporczywym pogłoskom rozpowszechnianym bes feministki - Mikołaj Kopernik - nie był kobietom !
A Maria Skłodowska- Curie ? Cholera Jom tam wie, badania trwajo...
Niby naukowcy, a za grosz pomyślunku.
Po co kobietom mężczyźni?
Do ciurlania..
No właśnie? Po chuj... (?)
Czyżby to pieczone jedzenie, a nie ochrona przed drapieżnikami i ciepło było pierwszym powodem ujarzmienia ognia przez naszych przodków? I to znacznie wcześniej, niż zakładano?
To prawda, że szympansy nawet nie umieją posługiwać się ogniem. Skąd więc pomysł, że nie tylko mogłyby gotować, ale też, że wolałyby tak przygotowane jedzenie?
Uczeni uważają, że choć szympansy nie okiełznały ognia, to jednak mają zdolności poznawcze i intelektualne wymagane do kucharzenia.
Szympans (fot. Aaron Logan na licencji Creative Commons Attribution 2.5 Generic)
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,18076512,Szympansy_sa_na_tyle_inteligentne__by_gotowac_.html#ixzz3cOlyRs5I[quote]
Po chuj do tego artykułu redachtur zamieścił zdjecie tego sympatycznego zwierzatka - bukjedenjedynyfniebiesiech wie. Pewno sam dopiero pan redchtur dowiedział sie zes netu jak wyglada szympans. Chren z nim - tj. redachturem-idiotom, a nie małpom ofkors.
Okazywa sjem wienc, rze kobitki przyczyniły się znacznie do tej naszej skokowej ewoluszyn. No bo chyba jednak panie-małpoludy gotowały tj. piekły - jak panowie-małpoludy polowały na dzikiego źwieża.
To do Master Chiefa je!
-Oddaj fartucha małpo!
- Iiiii! Niiiiii!
no dobra
dziś dam sobie spokój, a jutro, pojutrze...to juz nie ma przebacz - bierzemy się za moje ulubienice.... Znaczy sjem, rze co - gołe baby bendom ?
Jusz sjem nje mogie doczekać. Nawet wontek skłonny jestem założyć na tom okazje...
a właśnie...w temacie wątku i dyskusji w innym wątku
( tak pięknie łeb jej ukręcił Poeta? )
zachęcam do przeczytania
fragment recenzji ( autor Z.Pagoda)
Hasło „hipoteza Riemanna” jest dla wielu osób jednym z licznych
niezrozumiałych określeń, których pełna jest matematyka. Jeśli nawet ktoś
słyszał o hipotezie, to nie bardzo wie, o co tak naprawdę w niej chodzi
i dlaczego matematycy z ogromnym zainteresowaniem śledzą jej losy. W ogóle
panuje przekonanie, głównie wśród ludzi niemających bliższych kontaktów
z matematyką, że w matematyce nie ma już ważnych nierozwiązanych
problemów. Naturalnie matematycy rozwiązują rozmaite równania, liczą
skomplikowane całki i pomagają w obliczeniach przedstawicielom innych
dziedzin. Od czasu do czasu stawiają i rozwiązują wymyślone przez siebie
problemy, lecz są to zagadnienia bardzo teoretyczne niedostępne dla
niewtajemniczonych. Do takich zaliczana jest często hipoteza Riemanna.
W latach dziewięćdziesiątych XX wieku uporano się po prawie 350 latach
z Wielkim Twierdzeniem Fermata. Na początku XXI wieku poddała się w końcu
klasyczna hipoteza Poincargo. Dzielnie trzyma się jeszcze hipoteza Goldbacha,
ale znaczenie hipotezy Riemanna jest chyba większe i specjaliści intensywnie nad
nią pracują. Jeśli do zrozumienia Wielkiego Twierdzenia Fermata lub hipotezy
Goldbacha wystarczy elementarna wiedza matematyczna, to w przypadku
hipotezy Riemanna jest już inaczej. Bez liczb zespolonych, szeregów i wielu
jeszcze innych pojęć wyższej matematyki trudno uchwycić sens tej hipotezy.
Kiedy i w jakich okolicznościach powstała? Dlaczego budzi tak ogromne
zainteresowanie w gronie matematyków? Jakie jest jej znaczenie i powiązania?
Czy jej rozstrzygnięcie poza satysfakcją wiedzy da matematyce konkretne
korzyści? A poza matematyką? Są to ważne pytania, na które nie da się tak
łatwo odpowiedzieć bez odwoływania się do nieelementarnej matematyki.
Trudnego zadania odpowiedzi na te i inne jeszcze pytania podjął się John
Derbyshire w książce, której pełny polski tytuł brzmi Obsesja liczb pierwszych.
Bernhard Riemann i największy nierozwiązany problem w matematyce.
Głównym bohaterem książki jest hipoteza Riemanna i sam Riemann. Nazwisko
Riemanna, doskonale znane wszystkim matematykom, niematematykom mówi
niewiele. Jeśli ktoś miał bliższy kontakt z matematyką, to mógł usłyszeć o całce
Riemanna; hasła „wykład habilitacyjny”, „równania Cauchy-Riemanna”,
czy wreszcie „tensor Riemanna” są znane głównie specjalistom. Autor nie
ogranicza się tylko do podania życiorysu tego wielkiego (jednego z największych
w dziejach) matematyka. Na podstawie jego listów i wspomnień przyjaciół
oraz działających w tym czasie matematyków dokonuje drobiazgowej analizy
psychologicznej osobowości Riemanna. Przedstawia okoliczności powstania
krótkiej pracy Riemanna, w której postawiona jest hipoteza. Na ile to możliwe,
dokładnie ukazane jest tło historyczne i sylwetki matematyków w taki czy
inny sposób związanych z problemem. Czytelnik ma szansę poznać sporo mało
znanych szczegółów z życia Eulera, Legendrea, Gaussa, Dirichleta, Landaua,
Hardyego i wielu innych.
Bardzo dokładnie opisane są dzieje samej hipotezy oraz jej powiązania
z innymi problemami matematyki, przede wszystkim z twierdzeniem o liczbach
pierwszych, którego historia jest także przedstawiona ze szczegółami. Nie
brakuje informacji o zaskakujących powiązaniach hipotezy Riemanna
z mechaniką kwantową. Derbyshire omawia rozmaite uogólnienia problemu
i przypuszczenia, z których hipoteza mogłaby być wnioskiem. Nie zapomina
wspomnieć również o nieudanych próbach rozstrzygnięcia hipotezy. Swoją
opowieść doprowadza do czasów najnowszych, kiedy książka powstała.
Nie jest to jednak książka z historii matematyki w klasycznym tego słowa
znaczeniu.
ps. SZCZEGÓLNIE serdecznie zachęcam niejakiego Agenta Tomka ....specjalistę od ...ekhm....procentów...oraz wielbiciela...tfu..."statystyki"
fragmencik na zachętę?
Kiedy zajmujesz się matematyką, ważne jest, byś wiedział, w jakim obszarze matematyki się znajdujesz, którą dziedzinę tego obszernego przedmiotu w danej chwili zgłębiasz.Ten szczególny obszar, w którym znajdują się szeregi nieskończone, jest nazywany przez matematyków analizą.
Analiza ta rozumiana jest w gruncie rzeczy jako gałąź zajmująca się badaniem obiektów nieskończonych, to znaczy nieskończenie dużych lub nieskończenie małych.Kiedy Leonhard Euler — o którym napiszę później dużo więcej — opublikował pierwszy wielki podręcznik analizy w 1748 roku, nazwał go Introductioin analisin infinitorum .Pojęcia „nieskończenie duży” i „nieskończenie mały” stwarzały poważne problemy matematyczne we wczesnych latach XIX wieku i wtedy w trakcie wielkich przemian w matematyce zostały z niej usunięte. Standardy współczesnej analizy nie dopuszczają stosowania tych pojęć. Jednak pozostały one w matematycznym słownictwie i dlatego w tej książce będę posługiwał się terminem „nieskończoność”. Użycie tego terminu jest jednakże tylko wygodnym skrótem myślowym stosowanym zamiast bardziej ścisłych pojęć. Każde stwierdzenie matematyczne, które zawiera słowo „nieskończoność”,może być sformułowane bez niego. Kiedy mówię, że szereg harmoniczny dąży do nieskończoności, to oznacza,że dla dowolnej liczby S, nieważne jak wielkiej, suma szeregu harmonicznego w ostateczności przekroczy S. Zauważmy. Nie ma tu już „nieskończoności”. Cała analiza została spisana ponownie w taki sposób w ciągu mniej więcej 30 lat około połowy XIX wieku. Żadne twierdzenie, które nie da się tak sformułować, nie jest dopuszczalne we współczesnej matematyce. Ludzie nie związani z matematyką pytają mnie czasami: „Ty znasz matematykę, czy nie? Powiedz mi coś o tym, nad czym się zawsze zastanawiałem, co będzie, jeśli nieskończoność podzielić przez nieskończoność?”. Mogę jedynie odpowiedzieć: „Zdanie, które właśnie wypowiedziałeś, nie ma sensu. To nie było stwierdzenie matematyczne. Mówiłeś o »nieskończoności« tak jakby była to jakaś liczba. Ale nią nie jest. Tak samo mógłbyś zapytać: »Co będzie, jeśli prawdę podzielimy przez piękno?«. Nie mam pojęcia. Wiem jedynie, jak dzielimy liczby. »Nieskończoność«, »prawda«, »piękno«— to nie są liczby”. Jakie jest więc współczesne określenie analizy? Sądzę, że dla moich celów odpowiednią definicją będzie sformułowanie, że analiza to nauka zajmująca się granicami. Pojęcie granicy znajduje się w centrum zagadnień dotyczących analizy. Na przykład cały rachunek różniczkowy, który jest największą częścią analizy, opiera się na pojęciu granicy....
No ładnie. Kogo teraz ustrzeli?
Oj Mańka, może zacznij jeszcze raz …, ale tym razem porządnie!
Oj Mańka, może zacznij jeszcze raz …, ale tym razem porządnie!
oj, Tomek
a skąd wiesz że nie zaczęłam porządnie? i to za pierwszym razem...
ps. program kursów dla agentów zawiera luki jak widzę
I zagadka MATEMATYCZNA dla Agenta:
Dlaczego monomorfizmy nie mogą mieć dzieci?
a skąd wiesz że nie zaczęłam porządnie …
I zagadka … Ależ mogą, o ile są normalne i mogą włożyć homomorficznie.
Nie wierz we wszystko co Ci gadają!
a skąd wiesz że nie zaczęłam porządnie …
I zagadka … Ależ mogą, o ile są normalne i mogą włożyć homomorficznie.
Nie wierz we wszystko co Ci gadają!
dwa razy kulą w płot
wydaję Ci się łatwym celem?
i chciałbyś zabłysnąć moim kosztem?
i to na polu nauk ścisłych?
wydaję Ci się łatwym celem?
i chciałbyś zabłysnąć moim kosztem?
i to na polu nauk ścisłych? - wobec powyższych – bezprzedmiotowe.
Przemysł pornograficzny szuka nowych sposobów na zwiększenie zainteresowania klientów swymi produktami. Najnowszym projektem jest nagranie sekstaśmy w przestrzeni kosmicznej, który zamierza zorganizować znana witryna PornHub. Firma już zaczęła zbierać w sieci pieniądze na ten cel.
http://technowinki.onet.pl/pornhub-chce-nakrecic-sekstasme-w-kosmosie/k6vt1k
Bara, bara w warunkach nieważkości. Ooo... i to jest to, a nie jakeś za przeroszeniem całki, różniczki i te no ...cotangensy, czy jakeś inne wygłupy
Racja! To czysta fizyka. Mechanika Newtona. Zachowanie pędu i energii, siły pozorne (bezwładności) i inne takie bardzo ciekawe przypadki.
Wszystkie trzy zasady do sprawdzenia doświadczalnie: I. (bezwładności), II., o raz III. (akcji i reakcji) do zademonstrowania bez ograniczeń ciążenia i tarcia oprócz tego co jest celem tego tarcia. Mniud dla moich oczu...
No i do tego wszystkiego...niebanalna scenografia, gwiazdy, roje ten no...meteorytów, wybuchi Supernowych. Ja pierdole, ale to będzie arcydzieło
https://www.youtube.com/watch?v=4X90Pluiwcw
Para para parampapara
Ja i dziewczyna młoda
Coś takiego, coś nowego!
Nie widziała dupa słońca
No i tego, żle!
(...)
Bo każdy wie ile to jest ta prędkość światła np. A prędkość ciemności? A?
Co chwila coś ciemnego odkrywają. a to energię, a to materię. A jam mam zamiar odkryć i ustalić prędkość ciemności, o!
No to lecę...
(...)
Wyobrażenie kosmitów jako małych, szarych ludzików z wielkimi głowami jest nieaktualne. Naukowcy przewidują, że przedstawiciele pozaziemskich cywilizacji mogą być podobni do ludzi, jeżeli zamieszkują planety zbliżone do Ziemi.
Mieszkańcy innych planet przypominają ludzi - jak chociażby Spock z serii "Star Trek" . Fot. Kadr z filmu "W ciemność: Star Trek:"
/materiały prasowe
Simon Conway Morris, paleontolog z Uniwersytetu Cambridge jest przekonany, że życie na innych planetach może być wynikiem procesu konwergencji (ewolucji zbieżnej). Polega on na powstawaniu morfologicznie i funkcjonalnie podobnych cech w grupach organizmów odlegle spokrewnionych, pochodzących z niezależnych linii ewolucyjnych. Tak właśnie byłoby z ludźmi i przedstawicielami pozaziemskich cywilizacji.
Czytaj więcej na http://nt.interia.pl/raport-kosmos/obce-formy-zycia/news-naukowiec-z-cambridge-kosmici-sa-podobni-do-ludzi,nId,1846179#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
Pacz Pan jaki pacan. Badał, badał i wreszcie wybadał. Tymczasem moja osobista Cioteczka Jylly już dawno do tego wniosku dojszła - bes specjalnych badań. W końcu od dawna stanowczo twierdzi, rze ja nie z tego śfata jestem. A przecież jestem taki sam jak inne ludzie - no morze ino bardziej....pulchniutki
No dobra, kosmitki są podobne... a co z miedzyodnużem?
Kontynuując mój dzisiejszy szał zakładania nowych wątków – zawiesze jeszcze jeden*.
Nie ma gdzie tu na tym mini-blogu specjalnie pogadać o rewelacjach naukowych, technicznych, informatycznych itp. A czasami warto by było wymienic się spostrzeżeniami i informacjami o różnych cudach i zdobyczach cywilizacyjnych co to się dzieją na naszych oczach – a to wielki zderzacz hadronów, a to cuda motoryzacji, inżynierii najróżniejszej i wiele, wiele innych. Ja tam co prawda to technicznie jestem niesłychanie doskonały – dla mnie wbić gwóźdź w ścianę tak, żeby jej nie rozwalić do połowy to już poważne przedsięwzięcie techniczno- organizacyjne, ale co tam – chętnie sobie poczytam co tam mają do powiedzenia inne mondre ludzie.
Zakres tematów technicznych, czy szerzej naukowych jak zwykle dowolny…
Zapraszam
…zawiesze jeszcze jeden* - no i w zasadzie to by pozostał do założenia chyba jeszcze wątek z gołymi babami – tak, żeby było wszystko na tip-top, ale to może już kiedy indziej.
Mam podobnie- dzisiaj miałam problem ze złożeniem suszarki do naczyń, która rozłożyłam aby ja wymyć.
E tam,
Zmywarka to f końcó skąplikowana rzecz.
Ja kurwa mam problemy, żeby złożyć fajkę do kupy jak jom rozkrence do czyszczenia
Baik na Bajkale.
Zwróście uwagę na anteny dla łączności z Burhanem a może i nie z jednym.
Dromadery też klasa.
Relatywistyczny napęd elektromagnetyczny, czyli tzw. EM Drive, wywołuje od wielu lat niemałe kontrowersje. Jest to technologia, która - przynajmniej według znanych nam praw fizyki - nie powinna działać. Tymczasem uczeni badający ten napęd mówią o uzyskiwaniu ciągu, którego nie są w stanie w żaden sposób wyjaśnić.
Koncepcja napędu EM Drive znana jest już od 2001 roku. Silnik miałby działać dzięki falom elektromagnetycznym i nie wymagałby w zasadzie żadnego paliwa. Swoje badania nad tym napędem prowadziły już różne zespoły naukowe. Ostatnie testy przeprowadził inżynier z NASA, Paul March, któremu podczas prób w próżni również udało się uzyskać ciąg.
Najnowsze eksperymenty zostały przeprowadzone także przez profesora Martina Tajmara z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie. Fizyk poinformował niedawno, że jego silnik EM Drive również uzyskał ciąg, ale niestety, nie potrafi wyjaśnić jego działania. Jak dotąd nikt nie był w stanie tego dokonać, dlatego środowisko naukowe podchodzi do tematu bardzo sceptycznie.
Prace Tajmara szybko spotkały się z reakcją wielu ekspertów, którzy wskazują na prawdopodobne błędy, jakie mogły wystąpić podczas eksperymentu. Działanie napędu EM Drive zostało zatem poddane kolejnej analizie, ale tak naprawdę wciąż nie wiemy, na czym polega jego fenomen.
Gdyby jednak faktycznie opanować technologię budowy napędu EM Drive, to rozwiązanie to posiadałoby ogrom zastosowań. Dzięki takiemu silnikowi moglibyśmy opracować statki kosmiczne, które zabiorą nas na Marsa, w pobliże Jowisza czy Saturna w znacznie krótszym czasie, niż gdybyśmy korzystali z dotychczasowej technologii. Szacuje się, że dzięki EM Drive podróż na Księżyc potrwałaby jedynie kilka godzin, natomiast na Marsa - około 70 dni. Również podróże międzygwiezdne stałyby się rzeczywistością, a jednocześnie oszczędzilibyśmy mnówstwo pieniędzy na paliwie.
Czytaj więcej na http://nt.interia.pl/news-potwierdzono-istnienie-napedu-em-drive,nId,1860863#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
Wprawdzie niewiele z tego wywodu zrozumiałem, ale jak potwierdzono to....potwierdzono.
To co moi Myly Panstfo - organizujema jakomś wyprawę międzygalaktycznom ? Podobniesz niedrogo...
Na poczontek bym może zaproponował Aldebarana. Rodzinkie bym odwiedził i pszy okazji ostawilim bym tam Pana Baryckiego Adama. Na Aldebaranie wprawdzie sami naziści ponoć pomieszkiwujo, ale co tam la Baryckiego Adama ? Da sobie jakoś chłopina rade, no nje ?
Baik na Bajkale.
Zwróście uwagę na anteny dla łączności z Burhanem a może i nie z jednym.
Dromadery też klasa.
Pewnie to ma napęd EMD...
Zapomniałem dodać, że nazwę też ma istnie światową "FORWARD" a nie jakiś "ZiF" "Ural" czy "Ukraina"...
Oj zniszczycie ten kraj, zniszczyliście...
Najnowsze zdjęcia z łazika Curiosity rozgorączkowały internautów. - To dowody, że życie na Czerwonej planecie istnieje - twierdzą,
Trudno powiedzieć, czy "Czarna dama" jest żywym organizmem, czy też pomnikiem. Jesli to statua, to na pewno została wykonana przez istoty żywe - mówi Scott Waring z UFO Sightings Daily.
NASA
Więcej tu:
http://www.sfora.pl/swiat/Sensacyjne-zdjecia-Czarna-Dama-i-krab-na-Marsie-W-sieci-wrze-Obcy-istnieja-s79283-slide2
Jakieś dziwne te Marsjany i take niepraktyczne. Jebli se wizerunek Czarnej Damy na jakiejś pustyni, żadnej dróżki prowadzącej do obiektu, żadnych toi-toi w pobliżu, ani budki z goframi. Do dupy z takim zwiedzaniem...
My Polacy jesteśmy z rzepy.
Nie można we wszechświecie być za pomidorami, w tyle za pomidorami, za kiwi, za cytrynami. No i te pelargonie na balkonie pielić.
Nie można za bananami być, wchodzić w układy z KECZUPEM.
To obrzydlistwo!
Polaku miły!
"wejdź na gruszkę, nakop rzepy"
"pleć trzy po trzy" że jest cztery
i bez sensu ma byt być byciem, baz składu i ładu
jak rzepę gryźć umiemy biegle i jesteśmy jak rzepa czerstwi i zdrowi
kto zaś chodzi do McDonalda, nie daj boże z Kubusiem Puchatkiem ten jest wróg rzepy.
Zeby się wpisać w reguły foruma hushekowego, postaram się czasem coś napisać w dialekcie hushek-sprache.
Nasz fspaniały, albo tesz i nie nasz bo być już może germański onetpl (bo większość akcji ma Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o. - po naszemu byłoby skoczek Axel) wziął i wrzucił całą serię marsjańskich dziwów (oj dziwy na tym świecie, oj dziwy...):
http://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/zdjecia-marsa-kobieta-w-czerni-rozpala-wyobraznie-internautow/l2lzxe
Najbardziej znana jest chyba ta marsjańska czacha, ale jak widać jest na czerwonej planetce niezła menażeria. Prawdopodobnie Twardowski, z racji, że nie potwierdzono jego występowania na ziemskim Księżycu, wyemigrował i sobie ścignął (a mag to przecie znaczny) towarzystwo.
A jeszcze z linii kosmicznego frontu. Spotyka się team badaczy chcących badać Europę. Takeśmy się od Europy dobijali, a ta wciąż niezbadana.
Wydaje misie że na tej czerwonej planetce jeszcze niejedno znajdą.
Panie Dyszyński, a jak kiedy człowiek wyląduje na Marsie, to czy tam będzie miał duszę ze sobą, czy dusza pozostanie na Ziemi? No, a jak na Ziemi, to co wtedy z własnym ja takiego kosmonauty, jak sobie poradzi bez własnego ja? Czy w takiej sytuacji będzie jeszcze miał samoświadomość swojej samoświadomości, czy tylko świadomy będzie, że jest świadomy, ale czego, to już czort wie?
Adam Barycki
Panie Dyszyński, a jak kiedy człowiek wyląduje na Marsie, to czy tam będzie miał duszę ze sobą, czy dusza pozostanie na Ziemi? No, a jak na Ziemi, to co wtedy z własnym ja takiego kosmonauty, jak sobie poradzi bez własnego ja? Czy w takiej sytuacji będzie jeszcze miał samoświadomość swojej samoświadomości, czy tylko świadomy będzie, że jest świadomy, ale czego, to już czort wie?
Adam Barycki
Zadał Pan dość podstawowe pytanie, Panie Barycki. Myślę, że problem jest natury technologicznej - czy dusza astronauty przetrwa podróż przez pustkę kosmiczną? A może jest jakoś uwiązana do Ziemi?
Należałoby to sprawdzić. Albo ktoś musi się poświęcić, jako królik doświadczalny i polecieć na Marsa z optymistycznym założeniem, że dusza podąży za nim.
[quote="Adam Barycki"]Panie Krowa, a jak kiedy człowiek wyląduje na Marsie, to czy tam będzie miał duszę ze sobą, czy dusza pozostanie na Ziemi?
Adam Barycki[/quote]
Dusza to inteligencja człowieka, taki splot nerwowych połączeń.
Nie tylko dusza jest na ramieniu, jak mówi przysłowie, bo dusza jest głownie w głowie.
No zobacz durniu ten obrazek: http://mailgrupowy.pl/files/html/451182,index_html_e03d73c.jpg
.... jest tam splot nerwowych połączeń wzrokowych i przedstawiono jedno z ciał kolankowych, gdzie są zgrupowania jądrowe tzw, planet w kolejności:
1. Jowisz
2. Saturn
3. Uran
4. Neptun
5. Wenus
6. Mars
No i to jest dusza w niebie. Odpowiednie połączenia plamki żółtej (Słońca) z plamką ślepą (Miesiąca) daje nam w pozycji 6 Marsa.
To jest dowód nie do zbicia, tak więc Pan Dyszyński musi WYRZEC SIĘ BOGA i Kopernika zarazem
to co wyżej jest układem słonecznym w głowie każdego kręgowca czworonoga, ale trzeba pamiętać że ten układ jest wypromieniowany z Ziemi, a więc jest Geocentryczny w rzeczywistości.
Anteną odbiorczą jest kręgosłup (ściślej rdzeń kręgowy)
Na schemacie Krowy
zniekształcone są wielkości planet jądrowych i szlaki przewodzące, gdyż są one pół-orbitą dla każdego oka, a w sumie tworzą pełne orbity.
Dodam jeszcze, że ten układ planetarny narządu wzroku znajduje się w każdym innym zmyśle, na przykład w uszach jako układ radiacyjny (radioaktywny).
Całe Niebo jest w głowie każdego czworonożnego kręgowca... na przykład ryba albo rak nie mogą pójść do nieba.
Zostało już dowiedzione i co pewien czas pokazywane w telewizji, że w pewnych okolicznościach, Kopernik może być kobietą, a taki relatywizm nie wyklucza, że Kopernika mogło nie być w ogóle. W tej sytuacji trudno nie zgodzić się z Panem Krową, że nieistnienie Kopernika jest poparte w sposób ściśle matematycznie naukowy dowodem nie do zbicia. Troszeczkę gorszą sytuację mamy z bogiem, ponieważ bóg nigdy nie był kobietą, to i trudno zarzucić mu nieistnienie, ale z drugiej strony, skoro kobietą być nie może, to czyż być może wszechmogącym bogiem, oczywiście, że nie, a bóg niewszechmogący, to żaden bóg, co da się dowieść w sposób ściśle matematycznie naukowy. Tak więc i w tej kwestii Pan Krowa ma absolutną rację – boga nie ma. I pomimo niezbitych w sposób ściśle matematycznie naukowy dowodów, Pan Dyszyński kłamie i nawet brewka Mu nie tyknie.
Adam Barycki
Panie Krowa, czy chodzi pan do Nieba?
Adam Barycki jak mówi przysłowie, Niebo mam głownie w głowie.
Jestem jak naucza Pańska Nauka odwrotnie pisana Nauka Pana, krową.
Krowa jako człek czworonożny i zarazem ogoniasty chodzi nie tylko do Nieba ale i do Piekła.
Podróże do samego Piekła kończą się w ogonie. Kto ma urwany ogon, ten nie może sobie za Djabły wyobrazić Piekła.
Przy okazji wyjaśniam, że głowa dlatego jest głową, że w głowie głownie się znajduje to Niebo. A dlaczego się mówi na ogon ogon?
?
Ogon to prosto Ogoń, po rosyjku się czyta Agoń! To piekło ten agoń w ogoń. Tfu
David Hanson, amerykański twórca androidów i naukowiec, postanowił stworzyć robota i "nakarmić" go twórczością jednego z najważniejszych pisarzy science fiction - Philipa K. Dicka. Następnie zaczął rozmawiać ze stworzoną przez siebie sztuczną inteligencją. Usłyszał niepokojące słowa.
Dick to robot stworzony przez amerykańskiego specjalistę w tej dziedzinie - Davida Hansona. Nazwa robota nie jest przypadkowa - to hołd dla Philipa K. Dicka, jednego z najsłynniejszych pisarzy science fiction.
Robot został "nakarmiony" twórczością oraz różnymi wypowiedziami pisarza. Wprowadzono je do "cyfrowej świadomości". Następnie robot został poddany procesowi uczenia się nowych słów i sformułowań w czasie rzeczywistym. Połączył więc dane, które mu "wstrzyknięto" z nowymi informacjami, pojęciami i słowami. Robot uczył się też reagować na rozmówcę - analizuje wyraz jego twarzy i próbuje zrozumieć na tej podstawie ludzkie emocje.
"Jezu, człowieku... Przygotowałeś dziś dla mnie naprawdę wielkie pytania. Ale jesteś moim przyjacielem, a ja pamiętam o swoich przyjaciołach. Będę dla ciebie dobry. Nie martw się, nawet jeśli zmienię się w Terminatora. Wciąż będę dla ciebie miły. Będę cię trzymał w ciepłym i bezpiecznym miejscu, ludzkim zoo, gdzie będę się mógł oglądać cię do woli".
wielki.lenin.wiecznie.zywy:
Sztuczna inteligencja jest bez szans w starciu z naturalną głupotą.
Skoro technicznie i dla twardzieli, znaczy znalazłam swoje miejsce..
Zawór, lat 40, na rurze z zimną wodą. Kapie. Trzeba go wymienić na nowy. Nowy nabyłam w Brico. Ale starego nie da się wykręcić. Był podgrzewany, odrdzewiany, wykręcany kombinerkami, a nawet osobiście napierdałam w nań młotkiem i ani drgnie.
Help!!!
No a na pepsi, colę próbowałaś...?
Chociaż, najprawdopodobniej skończy się na wycięciu całego odcinka rury i wstawieniu nowego z nowym zaworem
Doradzam wizytę u fachowca:
https://www.youtube.com/watch?v=z4dMWaI6MBY
A zapomniałem. Jeszcze na klucz można przedłużkę z solidnego kawałka rury założyć. Dźwignia większa. I przy odkręcaniu nie targać na siłę w jedną stronę tylko trochę ruszyć w prawo i cofnąć w lewo. Znowu w prawo i z powrotem. Polać penetratorem i dalej coraz więcej. Gwint trzeba rozruszać.
Zawór najczęściej kapie tam, gdzie oś pokretła/kurka wchodzi do zaworu.
Oczywiście nie mówię o kulowym, tylko o "grzybkowym", wkręcanym.
Wystarczy dokręcić nakrętkę wokół osi pokrętła, lub ewentualnie wymienić
gumową uszczelkę/oring w tym miejscu. Naprawiałem tak kiedyś zawory,
chyba pamiętające jeszcze Freien Stadt Danzig.
Oczywiście nie mówię o kulowym, tylko o "grzybkowym", wkręcanym. A który to mój?
Komandorze, rurki się nie da, ściana przeszkadza. Nic to, może małżonek coś zaradzi..
Co tam rurki, kolanki i cieknonca woda z umywalki.
Na Marsie woda płynie...nie zmrożona, a żywa.
Oto jest sęsacja - może tam nawet rypki pływajo...a Wy kurwa take przyziemne - kolanka, śrupki, zardzewiałe ruły...fstydu nje mata i poszanowania la otkryć, ot co...
Co tam rurki, kolanki i cieknonca woda z umywalki.
Na Marsie woda płynie...nie zmrożona, a żywa.
Oto jest sęsacja - może tam nawet rypki pływajo...a Wy kurwa take przyziemne - kolanka, śrupki, zardzewiałe ruły...fstydu nje mata i poszanowania la otkryć, ot co...
M: Ale czy masz Pan chwilkę czasu?
K: Mam.
M: To idź Pan sobie do kina na jakiś film co Pan jeszcze nie byłeś. [Śmiech]. Jasiu, podkreśl wężykiem, że to jest dowcip.
K: Proszę Pana, ale woda mi się leje!
M: I musi się lać! Dana woda podlegająca ciśnieniu napotykając na otwór, czyli szczelinę, wypływa. Praw fizyki Pan nie zmienisz, nie bądź Pan głąb. [Do Jasia] Głąb, zapisałeś?
J: Nie-bądź-Pan-głąb.
Pan Majster to był prawdziwy intelektualista, można powiedzieć rzemieślnik-filozof.
Tylko te petenty upierdliwe take, rze brak słuff...
Słusznie więc Jasia-praktykanta na naóce napuścił na tego drobnomieszczańskiego fjutka
Pani Agafio, toż komuna już dawno precz przepędzona, teraz nareszcie mamy wolną i niepoległą Polskę, nie ma potrzeby jak za siermiężnej komuny mordować się z zardzewiałą rurą. Zostaw Pani zardzewiałą rurę ze starym domem i jedź Pani do Londynu, tam Hindusi od państwa dostają za darmo mieszkania i wynajmują je emigrantom z Polski, a jak się co zepsuje, to państwo angielskie w trymiga naprawia, aby, broń boże, nie obrazić Hindusa. Tylko raz w miesiącu jest pewna niedogodność, do mieszkania zagląda opieka społeczna sprawdzić, czy aby hindusom czego nie brakuje i wtedy na te parę godzin, cała rodzina hinduska (63 osoby) przychodzi do mieszkania i udaje przed komisją, że tam mieszka. A tak po za tym, to tanio i luksusowo, jak to w wolnym świecie.
Adam Barycki
http://www.sfinia.fora.pl/forum-kubusia,12/o-algebrze-boole-a,7718-925.html#249196
Holokaust logiki matematycznej ziemian!
Podsumowanie:
Nie jest możliwe, aby średnio zdolni ziemscy matematycy nie zrozumieli tej historycznej dla logiki matematycznej chwili, czyli obalenia prawa kontrapozycji w implikacji!
W tym momencie Komandor, Pan Barycki i Zbyszkomiller mają szansę na rehabilitację, czyli do natychmiastowego przejścia na jedyną właściwą w logice matematycznej Religię, algebrę Kubusia - inaczej wieczne piekielne męki gwarantowane.
Witamy w świecie normalnych, panowie ziemscy matematycy, w logice matematycznej wszystkich 5-cio latków i humanistów!
Wasz przyjaciel,
Kubuś
Pan Kubuś:
„Jeśli jutro nie otworzę parasolki to na pewno => nie będzie padało
~OP=>~P =1 ?!
Oczywisty, matematyczny debilizm.”
A niech Pan, Panie Kubusiu, przed ogłoszeniem tej jakże ważkiej dla ludzkości prawdy, skonsultuje tę prawdę z Panem Wujem Zbójem, równie jak i Pan, a kto wie, może nawet i wybitniejszym jeszcze od Pana naukowcem, bo z wszystkich prac naukowych Pana Wuja Zbója wynika, że to jednak od otwarcia parasola zależy, czy deszcz pada. Zresztą i nie mniej od Was Panowie wybitny naukowiec, Pan Dyszyński, również uważa, że co prawda problem jest zbyt złożony, aby mieć absolutną pewność, ale nie można wykluczyć, że czasem deszcz zależy od parasola, a czasem, parasol od deszczu, a to, choć nie tylko, w dużym stopniu zależne jest od obserwatora, który to, jak to obserwator, raz jest trzeźwy, a raz pijany i na dwoje babka wróżyła, co może zobaczyć. Jednak najlepiej będzie, jeżeli jeszcze dodatkowo skonsultuje Pan, jeżeli nawet nie całe dziesięć tysięcy swoich naukowych artykułów, to przynajmniej najważniejsze osiemset z Panem Krową, a wtedy, jeżeli nawet nie dojdziemy do prawdy absolutnej, to przynajmniej będziemy mieli pewność, że Pan Hushek, na pewno nie da rady posprzątać swojego bloga i w ten sposób blog Pana Husheka pozostanie najbardziej naukowym blogiem na całej planecie, a może nawet i w całym wszechświecie.
Adam Barycki
Bo Kubuś zna tylko tabelki i algorytm ale logiczne myślenie mu obce.
Jest jak procesor, nie myśli, nie wnika, nie rozumie tylko z reaguje jak w tabelce wartości.
Ale jednak od procesora się nieznacznie różni bo ma poziom intelektualny 3 latka (pięciolatek ma wyższy). Ta różnica objawia się tym, że temu procesorowi to w sumie lata co mu włożą na wejściu i co wypluje. Dali gówno mają gówno. I już.
Ale nie Kubuś. Ona ma chwile refleksji. I się dziwi jak to jest że wkłada gówno i ma gówno.
A gówno polega na tym, że chociaż formalnie dla tępej maszyny można określić wartość logiczną zdania z parasolem to nie ma ono żadnego sensu ponieważ zależności wynikające z naszej wiedzy są odwrócone.
Niestety równie tępi jak Kubuś wykładowcy logiki takimi właśnie zdaniami się podniecają i epatują swoich studentów i potem mamy. Trauma poznawcza czy inny dysonans.
Bo logika to tylko narzędzie. Bez rozumnego i inteligentnego użycia jest bezwartościowe a nawet niebezpieczne.
Nie wystarczy mieć młotek, piłę i gwoździe aby z desek zbudować piękne meble. Daj Papuasowi, nawet pokaż jak działają i do czego służą. I tak nie zbuduje. Nie można z tego wysnuć wniosku, że narzędzie jest do dupy. Do dupy jest operator czyli Ty drogi Kubusiu - Papuasie.
Można również uważać, ze klucz plakaty jest do dupy bo nie nadaje się do pompowania materaca dmuchanego a pompka również bo za nic śruby nie można nią przykręcić....
Ale już z wiertarką do grzebania w uchu bym uważał Kubusiu...
Miotaj się Kubusiu miotaj dalej.
Panie Kubusiu, wierzę głęboko, że insynuacje Pana Komandora nie zrobią na Panu żadnego wrażenia i w sposób ściśle matematycznie naukowy odeprze Pan wraże spekulacje łajdaka prącego zawzięcie ku zacofaniu. Proszę wzorami ściśle matematycznymi udowodnić Panu Komandorowi, że kluczem można jak najbardziej napompować materac, wystarczy tylko kluczem odkręcić zawór kompresora i materac nie tylko nadmuchamy, ale nawet, jak kto w trakcie nadmuchiwania klucz ukradnie, to i materac rozerwie w strzępy. A i pompą ssącą możemy nie tylko śrubę odkręcić, ale jak dobrze przyłożymy do śruby w ścianie, to nie tylko śrubę, ale kawał ściany wyrwiemy razem ze śrubą, a wtedy dodatkowo przez tę dziurę w ścianie, dzięki ścisłej matematyce, może nam się uda zobaczyć nawet gołą sąsiadkę w kąpieli.
Adam Barycki
Pan Kubuś:
„Jeśli jutro nie otworzę parasolki to na pewno => nie będzie padało
~OP=>~P =1 ?!
Oczywisty, matematyczny debilizm.”
A niech Pan, Panie Kubusiu, przed ogłoszeniem tej jakże ważkiej dla ludzkości prawdy, skonsultuje tę prawdę z Panem Wujem Zbójem, równie jak i Pan, a kto wie, może nawet i wybitniejszym jeszcze od Pana naukowcem, bo z wszystkich prac naukowych Pana Wuja Zbója wynika, że to jednak od otwarcia parasola zależy, czy deszcz pada. Zresztą i nie mniej od Was Panowie wybitny naukowiec, Pan Dyszyński, również uważa, że co prawda problem jest zbyt złożony, aby mieć absolutną pewność, ale nie można wykluczyć, że czasem deszcz zależy od parasola, a czasem, parasol od deszczu, a to, choć nie tylko, w dużym stopniu zależne jest od obserwatora, który to, jak to obserwator, raz jest trzeźwy, a raz pijany i na dwoje babka wróżyła, co może zobaczyć. Jednak najlepiej będzie, jeżeli jeszcze dodatkowo skonsultuje Pan, jeżeli nawet nie całe dziesięć tysięcy swoich naukowych artykułów, to przynajmniej najważniejsze osiemset z Panem Krową, a wtedy, jeżeli nawet nie dojdziemy do prawdy absolutnej, to przynajmniej będziemy mieli pewność, że Pan Hushek, na pewno nie da rady posprzątać swojego bloga i w ten sposób blog Pana Husheka pozostanie najbardziej naukowym blogiem na całej planecie, a może nawet i w całym wszechświecie.
Adam Barycki
Panie Barycki, Pan przynajmniej dowcipkuje sobie z sensem - jakby Pan zapomniał to przypomnę, że to zdanie jest Pana autorstwa, w każdym razie, Kubuś ukradł je Panu
Natomiast Komandor to głąb, nieuk i woda na młyn kapitalizmu.
Spoko Panie Barycki to Wookie naprowadził mnie na ten dowód, z faktu że ludziki chwilowo nie kumają nie wynika że nie zaskoczą - muszą zaskoczyć, wkrótce to się stanie.
Kubuś
Gdyby ludzie nie mieli innych zajęć z pewnością zastanawialiby się nad brakiem logiki w Kubusiowym zdaniu, o parasolce, które to zdanie Pan Kubuś ukradł Panu Adamowi, co wskazywać może, że zdanie nie jest Kubusia, a należy do Adama. Ale ludzie grabią liście, myją gary, a nawet mają problemy z zaworami, których to problemów żaden geniusz, póki co nie rozwiązał.
Bo Kubuś zna tylko tabelki i algorytm ale logiczne myślenie mu obce.
… Niestety równie tępi jak Kubuś wykładowcy logiki takimi właśnie zdaniami się podniecają i epatują swoich studentów i potem mamy.
Komandorze do koryta po papu proszę!
Logika debili, czyli fragment podręcznika do I klasy LO:
https://pl.wikibooks.org/wiki/Matematyka_dla_liceum/Logika#Implikacja
Jeśli pies ma osiem łap, to Księżyc krąży wokół Ziemi
Co niby Komandorze ma z tego zdania warunkowego wynikać?
… to się dzieje na serio, to nie są niestety majaczenia przygłupa … że palcem nie wskażę którego.
P.S.
Skoro nauczyciele logiki matematycznej są tępi (z czym się zgadzam - patrz cytowany podręcznik matematyki do I klasy LO) to kto jest nie tępy?
Abstrakcja i rzeczywistość. Narzędzie i jego użycie.
Czy 2+2 równa się 4. Równa. Ale czego?
Dodając dwa jabłka do dwóch śliwki masz cztery? Cztery czego? Przecież masz nadal masz dwa jabłka i dwie śliwki? Owoców? Ależ to już inna kategoria. Bardziej ogólna.
Czy jak masz dwa jabłka i dodasz dwa jabłka to masz ich dwa razy więcej? A jak te dodane są mniejsze?
Czy w końcu prędkość 1c + 1c wynosi 2c?
Czy to oznacza, że idioci piszą w podręcznikach, ze 2+2=4?
Tak samo z tą logiką dla LO. Ten przykład pokazuje abstrakcyjny schemat bez wnikania czy to zdanie samo w sobie ma sens i czy nie, czy zachodzi miedzy tymi opisanymi przez składowe zdania wydarzeniami/obserwacjami związek czy nie.
Głupota polega na tym, że te regułki tabelki traktuje się jak prawdę objawioną bez wytłumaczenia, ze prawdziwym logicznym myśleniu ważniejszy jest faktyczny związek a nie regułka czy tabelka. I prawdziwe logiczne myślenie polega na szukani tych związków i ich weryfikacji. Sama ocena zdań skladowych nie wystarczy.
tak jak fizyce nie można dodawać 2 Wattów do 4 sekund a tych do metrów.
Dla kogoś kto myśli i czuje matematykę, fizykę czy logikę to zrozumiale samo przez się. Wręcz intuicyjnie. Dla kujonów, które wykuły tabelki i wzory z algebry Boole'a niestety poza możliwościami poznawczymi. Pozostaje tylko niepokój niezrozumiały , który często objawia się potem takimi teoriami jak Twoja. Potęguje to jeszcze względna, mechaniczna sprawność posługiwania się wykutymi wzorami (w Twoim przypadku algebrą Boole'a)
Ja i owszem, mogłem napisać zdanie, że jeśli jutro nie otworzę parasolki to na pewno nie będzie padało, ponieważ, jeszcze póki co, nie jestem wariatem, aby chodzić po ulicach z otwartą parasolką, kiedy nie pada. Ale reszty nie napisałem, jak boga kocham, nie napisałem.
Adam Barycki
Z dedykacją dla geniusza Baryckiego oraz matematycznego głąba Komandora:
http://www.sfinia.fora.pl/forum-kubusia,12/o-algebrze-boole-a,7718-925.html#249300
Panie Kubusiu, nie będzie nam tu żaden głąb plwał do naszego talerza z zupą, bo onegdaj właśnie tu na Sfini w sposób ściśle matematycznie naukowy udowodnił Pan Dyszyński przy pomocy ekierki i cyrkla na przykładzie fotonu wpadającego przez bulaj do pędzącej w kosmosie rakiety, że właśnie c+c=2c, co absolutnie wyklucza Teorię Względności z zaszczytnego grona nauki. Tak Panie Komandorze, głąbie zacofany, Pańska wiedza o niedodawaniu prędkości światła jest już przestarzała, co nowoczesne badania naukowe Pana Dyszyńskiego udowodniły bezspornie. Niestety, muszę się ze wstydem przyznać, że i ja byłem onegdaj głąbem zacofanym, ale na szczęście obecni tu wybitni naukowcy pomogli w zrozumieniu prawdy o absolutnej bezwzględności geometrii euklidesowej, a ileż to musieli włożyć wysiłku w nawrócenie tumana, ileż to musieli nawyzywać mnie od nieuków i tumanów, aż w końcu dałem się przekonać do prawdy euklidesowej. Czego i Panu serdecznie życzę.
Adam Barycki
Gdyby ludzie nie mieli innych zajęć z pewnością zastanawialiby się nad brakiem logiki w Kubusiowym zdaniu, o parasolce, które to zdanie Pan Kubuś ukradł Panu Adamowi, co wskazywać może, że zdanie nie jest Kubusia, a należy do Adama. Ale ludzie grabią liście, myją gary, a nawet mają problemy z zaworami, których to problemów żaden geniusz, póki co nie rozwiązał.
masz kranik przelotowy , jak w tym skeczu .
zrobic tak jak radził WRL.
do odkręcenia uzyć WD 40 , nafty , tranu ,
Instytut Badań Edukacyjnych zbadał wiedzę niemal 1200 nauczycieli szkół podstawowych i gimnazjów. Badani rozwiązywali zadania oraz sprawdzali rozwiązania uczniów. Okazało się, że 50 proc. przebadanych nauczycieli nie akceptuje prawidłowych, lecz niestandardowych rozwiązań uczniów.
- Myślę, że to są takie podstawowe braki. To tak, jakby nauczyciel polskiego popełniał podstawowe błędy ortograficzne. To się w głowie nie mieści - ocenia Andrzej Blikle, przedsiębiorca i profesor nauk matematycznych.
- Te badania pokazują, że bardzo duża grupa nauczycieli matematyki sama nie czuje się dobrze w tym przedmiocie - komentuje wyniki minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Jak dodaje, nie pomogło na pewno to, że matematyka dopiero niedawno ponownie stała się obowiązkowym przedmiotem maturalnym.
http://kobieta.onet.pl/wyniki-alarmujace-20-proc-ma-braki-zbadano-poziom-wiedzy-nauczycieli-matematyki/fdrnxw
No proszę, matematycy w sporej masie nie tylko nie ogarniają matematyki Kubusia, ale zwykłej matmy na poziomie gimnazjum, a nawet i podstawówki...
Chciałoby się powiedzieć "Nauczycielu, ucz sie sam"
Panie Hushek, z tymi nauczycielami matematyki, jak i obecnie z każdym dyplomowanym magistrem, a i doktorem, jest zupełnie tak samo, jak z tym tak bardzo przez Pana podziwianym dobrobytem manifestującym się odmalowanymi elewacjami i pięknymi sklepami. Na wierzchu piękna kolorowa farba dobrobytu, a w środku ludzie pracujący już nawet za dwa złote i czterdzieści groszy na godzinę, tak samo z dyplomami, na wierzchu piękne dyplomy z pięknymi pieczęciami pięknego państwa dobrobytu, a za cudownymi papierkami analfabeci. Na wierzchu blichtr i pomada, a w środku stara baba i to właśnie ten fluid budzi zachwyt pośród takich analfabetów, jak Pan, Panie Hushek. Wszak sam Pan tu zachwycał się nie tylko wspaniałym dobrobytem, ale i równie wspaniałym wykształceniem młodzieży polskiej, kołtunie ślepy.
Adam Barycki
Barycki Adamie,
Jak widzę, mimo przeciwności losu postanowił Pan jednak testować wydolność swojego organizmu na harę. I odporność swojego mózgu, a zarazem i pamięci na tą zacna używkę. To budujące, że Pan się tak poświęca dla ludzkości, ale niestety - wyniki budujące są już daleko mniej...
Gdzie ja sie zachwycałem obecnym wykształceniem młodzieży, no gdzie ?!
Pan masz zdaje się omamy - przybastuj Pan z tymi eksperymentami wódczanymi - chociaż do południa. I badania naukowe trzeba jednak miarkować racjonalnie...
Panie Hushek, musimy tu w sposób ściśle matematycznie naukowy rozstrzygnąć, czy to Pan pisał, że edukacja wolnej i niepodległej III RP jest lepsza od PRL-owskiej, czy to mi się tylko tak wydawało w moim pijackim, acz ściśle matematycznym, zamroczeniu naukowym? Ponieważ ja jestem pijakiem, to moje zapewniania naukowe nie będą wiarygodne, ale zupełnie inaczej z wiarygodnością jest u Pana, Panu wszyscy uwierzą, jak tylko napisze Pan tu, że edukacja w PRL-u była lepsza od edukacji w III RP. Tylko jedno zdanie, Panie Hushek i racja ściśle matematycznie naukowa jest po Pańskiej stronie.
Adam Barycki
A więc jedno, no dwa/trzy zdania Panie Adamie:
Nie twierdziłem nigdy, że szkolnictwo wyższe obecnie stoi na wyższym poziomie niż za Pereelku. Pisałem natomiast, że obecnie jest ono o wiele bardziej dostępne - to są Panie Barycki Adamie - dwie zupełnie różne sprawy. To tak jak z tą matematyką - jeden problem matematyczny różni się zwykle od drugiego i nie można ich porównywać, ani stawiać na jednej płaszczyźnie...
Bardzo dobrze Pan zauważył, Panie Hushek, że matematyka jest narzędziem do analizy różnych problemów. I tak możemy sobie wyliczyć, że obecnie mamy więcej studentów, ale z dostępem do wiedzy jest zupełnie odwrotnie. Weźmy sobie przykładowo taki dostęp do wiedzy historycznej na poziomie PRL-owskiego dwunastolatka. Co najmniej 99% absolwentów PRL-owskich szkół podstawowych wie kiedy odbyła się bitwa pod Grunwaldem, a 80% dyplomowanych magistrów wyedukowanych w III RP tego nie wie. Tak samo zresztą, jak i nie ma nawet ćwierci wiedzy o tym, o czym wiedzę posiada 99% PRL-owskiej młodzieży po szkole podstawowej. I tu właśnie matematyka, a właściwie już rachunki na poziomie drugiej klasy PRL-owskiej szkoły podstawowej, pozwalają stanowczo stwierdzić, że za PRL-u Polska miała wielokrotnie, jak nie nawet kilkadziesiąt razy więcej młodzieży wykształconej na wyższym poziomie, niż ma obecnie.
Adam Barycki
W dobie internetu, lansu, dopalaczy i niemieckiego socjalu większość młodzieży nie przywiązuje wagi do edukacji. To nie jest wina szkolnictwa, a mentalności społeczeństwa. I tu przypomnę Panu, że to pokolenie z kogoś bierze przykład. ''Dorośli'' coś muszą robić źle..
A więc jedno, no dwa/trzy zdania Panie Adamie:
Nie twierdziłem nigdy, że szkolnictwo wyższe obecnie stoi na wyższym poziomie niż za Pereelku. Pisałem natomiast, że obecnie jest ono o wiele bardziej dostępne - to są Panie Barycki Adamie - dwie zupełnie różne sprawy. To tak jak z tą matematyką - jeden problem matematyczny różni się zwykle od drugiego i nie można ich porównywać, ani stawiać na jednej płaszczyźnie...
O nie nie Maniek. Nie mogę się zgodzić.
Bo zbyt duża dostępność z samej swojej natury ogranicza jakość.
Z kilku powodów. Bo jak jest zapotrzebowanie tak duże, że nie mogą go zaspokoić renomowane firmy i ich produkty to powstają podróby/
Kolejnym jest problem kasy - na zasadzie place i wymagam. Przecież nie po top opłacam wysokie czesne bym się musiał jeszcze ciężko uczyć i mnie oblewali. A z drugiej strony, prywatna szkoła uczelnia, czyli firma, normalny biznes nie będzie działał na szkodę właścicieli czy akcjonariuszy wyrzucając płacących regularnie nieuków bo tym samym pozbywa się wpływów a koszty są w sumie prawie identyczne czy w grupie jest 30, 20 czy 15 studentów.
Kolejnym powodem są normalne ograniczenia ludzkie. No tak już jest, że ludzie są równi ale ich zdolności i możliwości już nie. Nie każdy może zostać super biegaczem, choćby się zabiegał na śmierć. I niestety nie każdy może zrozumieć co do niego mówią w szkole maturalnej a tym bardziej na studiach.
Do czego to prowadzi.
Otóż do tego, że jak z powodów postmodernistycznej poprawności i jakiś wziętych z kosmosu idei, zacznie się dążyć aby np 80% młodzieży miało maturę a tylko 50% ma wymagane do zrozumienia potrzebnej ku temu wiedzy zdolności intelektualne, a z tych 50% tylko polowa ma i zdolności i chęci oraz ambicję to to co pozostaje. Pozostaje obniżyć systemowo poziom.
Poziom nauczania i wymagań a dodatkowo np oceny. Wymaganie nie 60% a 30" poprawnych odpowiedzi na maturze.
A dalej to już konsekwencja. Uprawnienia do studiowania ma zbyt wiele osób, które już na wstępie się do tego nie nadają. Nigdy nie powinny mieć matury.
Te rzesze ambitnych, lub poszukujących zwyczajnie odwleczenia dorosłości tumanów trafia właśnie do tych prywatnych szkółek dziwnych typu Akademia Paznokcia w Pruszczu Gd. gdzie zdobywają tytuły licencjata wizażu. kosmetyki czy czegoś tam... A ta to chociaż w nazwie jest szczera, a są o takich górnolotnych i poważnych, ze się UJ czy UW chowają.
A podnoszenie poziomu nauczania powinno się odbywać przez podnoszenie poziomu na poszczególnych szczeblach z zachowaniem naturalnego odsiewu.
To znaczy tak by absolwent podstawówki wiedział więcej i więcej rozumiał niż maturzysta sprzed 50 lat itd.
Poza tym nie zgodzę się z tą dostępnością wyższego wykształcenia. Te jeszcze zachowujące jaki taki poziom jest tak samo trudno dostępne jak było wcześniej. Nadal na np. informatykę na Uniwersytecie czy Politechnice Gdańskiej ciężko się dostać. Trochę łatwiej na Politechnice np Koszalińskiej.
Ale oczywiście do Akademii Niedzielnej Programowania im. Kubusia Puchatka w Pizdówkowie Dolnym bez problemu.
Ale i na tych uniwersytetach i politechnikach widać wyraźny podział poziomów na studiach dziennych stacjonarnych i na płatnych zaocznych bo nawet te placówki zaczynają myśleć biznesowo.
No i jeszcze jedna uwaga na temat dostępności. Jednak za PRL zdolnemu ale biednemu dziecku łatwiej było skończyć studia jak teraz.
Ja miałem dwoje dzieci, którym zapewniłem materialnie ukończenie studiów i wiem, że nawet te dzienne państwowo kosztują majątek. Mnie prawie kładły na łopatki a zarabiałem względnie patrząc bardzo dużo. Zwyczajnie nie wyobrażam sobie aby było kogoś zarabiającego powiedzmy 2500 (mąż) + 1500 (żona) na to samo stać, a już tych poniżej... bo jedno dziecko na studiach dziennych to wydatek rzędu 800-1000 PLN na miesiąc. I to bez fanaberii. A jak trzeba jeszcze zaplacić czesne?
Wiem, biedne dzieci też dają radę. Na smalcu i bigosie przywiezionym z domu w słoikach na cały miesiąc i ciężko pracując po nocach w jakimś TESCO przy rozładunku towaru.
A potem śpią na zajęciach...
tak więc Mańku dostępność i pospolitość ma zawsze związek z poziomem i jakością. Tak jak popularne i dostępne dla wszystkich polędwiczki sopockie za 10 PLNi i te niedostępne dla większości polędwiczki z delikatesów w cenie 50 PLN za kg. Jak dostępne i relatywnie tanie Opel Astra czy Skoda Fabia a niezbyt dostępnym i przez to nie tak popularnym Mercedesie S - klase o jakimś Bentleyu czy Rollsie nie mówiąc.
To nie są całkowicie rozłączne i nieporównywalne problemy. Wręcz przeciwnie.
W dobie internetu, lansu, dopalaczy i niemieckiego socjalu większość młodzieży nie przywiązuje wagi do edukacji. To nie jest wina szkolnictwa, a mentalności społeczeństwa. I tu przypomnę Panu, że to pokolenie z kogoś bierze przykład. ''Dorośli'' coś muszą robić źle..
Słuszna uwaga, faktycznie nastawienie na osiągniecie sukcesu przy minimalnym wysiłku jest coraz większe.
Ale czy aż tak bardzo zmieniła się mentalność? Nie! Raczej możliwości i środki, narzędzia.
My nie mieliśmy internetu ale mieliśmy np. bryki gdzie można było znaleźć streszczenie lektur.Podobną rolę odgrywały ściągi często przepisywane od bardziej pracowitych kolegów...
Nie. Ja zawsze powtarzam, że wcale się tak bardzo ta młodzież od nas, w ich wieku, nie rożni tak bardzo jak wmyślimy. We wszystkim
Ale oczywiście do Akademii Niedzielnej Programowania im. Kubusia Puchatka w Pizdówkowie Dolnym bez problemu.
Do mojej akademii wkrótce walić będą drzwiami i oknami po nauki wszyscy ziemscy matematycy od głąba Komandora po prof. matematyki X-a.
Po co?
Po kurację mającą na celu usunięcie z ich mózgu kagańca jedynie słusznej wiedzy, aktualnie dostępnej "logiki matematycznej".
Odplamianie zdegenerowanego mózgu to 3-krotne pranie w pralce automatycznej w proszku Persil z 5 krotnym płukaniem tegoż mózgu.
Mam nadzieję Komandorze, że jako jeden z pierwszych zgodzisz się dobrowolnie na tą kurację, żyć w matematycznej ciemnocie nie sposób przecież:
Jeśli sfinie latają to krowy szczekają
Jeśli jutro nie otworze parasolki to na pewno => nie będzie padało
etc
Humaniści i 5-cio latki nie muszą wstępować do Akademii Kubusia bo mieli to szczęście, że ziemskie debilki zwane dumnie "matematykami" nigdy nie wyprały im mózgu z naturalnej logiki matematycznej człowieka.
Kubuś
"Wyniki alarmujące. 20 proc. ma braki". Zbadano poziom wiedzy nauczycieli matematyki
Instytut Badań Edukacyjnych zbadał wiedzę niemal 1200 nauczycieli szkół podstawowych i gimnazjów. Badani rozwiązywali zadania oraz sprawdzali rozwiązania uczniów. Okazało się, że 50 proc. przebadanych nauczycieli nie akceptuje prawidłowych, lecz niestandardowych rozwiązań uczniów.
- Myślę, że to są takie podstawowe braki. To tak, jakby nauczyciel polskiego popełniał podstawowe błędy ortograficzne. To się w głowie nie mieści - ocenia Andrzej Blikle, przedsiębiorca i profesor nauk matematycznych.
- Te badania pokazują, że bardzo duża grupa nauczycieli matematyki sama nie czuje się dobrze w tym przedmiocie - komentuje wyniki minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Jak dodaje, nie pomogło na pewno to, że matematyka dopiero niedawno ponownie stała się obowiązkowym przedmiotem maturalnym.
http://kobieta.onet.pl/wyniki-alarmujace-20-proc-ma-braki-zbadano-poziom-wiedzy-nauczycieli-matematyki/fdrnxw
No proszę, matematycy w sporej masie nie tylko nie ogarniają matematyki Kubusia, ale zwykłej matmy na poziomie gimnazjum, a nawet i podstawówki...
Chciałoby się powiedzieć "Nauczycielu, ucz sie sam"
Wszystko się zgadza, my, kosmici wiemy o tym i wkrótce to naprawimy. Sprowadzimy ziemskiego potwora, zwanego "logiką matematyczną" do poziomu 5-cio letniego dziecka ... bo jedyna poprawna logika matematyczna obowiązująca w naszym Wszechświecie to algebra Kubusia, czyli poziom 5-cio latka.
@Komandorze,
Jakże się wzruszyłem tom Twom rzewno opowieścią...no nie mogie - łzy mje płyno po oczach, rze ja nje mogie. Było pienknie kedyś, a teras to dupa zbita Panie Dzieju.
Ale ja nie o tym pisałem Jarku. O dostępności do nauki mianowicie pisałem, nie o jej jakości.
Tak nawiasem mówąc - ilość - z czasem przechodzi w jakość - jak by nie kombinować Najsłapsi otpadajo...
Arze w PRL-u kształcono godnie - som na to pszykłady do dziś - natenpszykłat - wyprane trwale muzgi
.
Za strony NHS czyli angielskiego odpowiednika izby pielęgniarskiej, które zarządzani też szkoleniem i nadawaniem kalifikacji pielęgniarkom.
I tylko o tym pisałem a nie rzewnie roztkliwiałem się nad PRL.
Oraz naszemu małpiemu i często bezmyślnemu do właśnie podnoszenia dostępności do studiów bez oglądana się na ich potrzebę i faktyczny poziom.
A życie to i tak zweryfikuje. I pielęgniarka magister i tak samo będzie podcierała tyłek jak ta po liceum medycznym kiedyś. A wielka magister od wizażu będzie miała zwykły gabinet fryzjerki, kosmetyczny czy piękności jak jej poprzedniczka po zawodówce i egzaminach w cechu.
I jeszcze jedno. Ja tu nie tęsknie za PRL tylko za starymi czasami w ogóle. Kiedy inżynier coś znaczył, a magister to hoho.
Bo to nie tylko polska maniera i ogłupienie ale ogólnoświatowa.
A jak się koniecznie chce podnieść poziom nauczania to nie poprzez dostępność matury czy studiów.
Zwyczajnie należy podnieść poziom poszczególnych szczebli oczywiście wydłużając w nich lata nauki bo więcej materiału.
Np szkoła podstawowa 10 lat. Liceum 4 a może 5. Studia I stopnia 4. Drugiego 3.
Czy teraz uczeń Huszek zrozumiał czy też liczy na obniżenie wymagań bo nie podoła a ma być dostępne? Nie u mnie tak nie będzie..
j(...)
Czy teraz uczeń Huszek zrozumiał czy też liczy na obniżenie wymagań bo nie podoła a ma być dostępne? Nie u mnie tak nie będzie.. I tak, i nie....
Zgadzamy się co do tego, że tytuł naukowy kiedyś znaczył o wiele wiecej niż te obecne. Zresztą nie tylko teraz - przedwojenna matura to zupełnie inna matura niż nawet ta za PRL-u, nie mówiąc już o magisterce, nieprawda ? To jedno...
Po drugie - dostępność tego wyższego, choćby i "niedzielnego" szkolnictwa wyższego podnosi jednak ogólny poziom edukacyjny, cywilizacyjny, kulturalny itd. - całego społeczeństwa. Ludzie z papierkiem mają jednak trochę wyższe aspiracje, ba...nie wypada niektórych rzeczy nie wiedzieć, nie znać się, choćby nawet pobieżnie na niektórych sprawach, zagadnieniach. Inna rzecz, że absolwenci różnych szkółek marketingu, zarządzania, bankowości itp. mają, a raczej mieli zbyt rozbudzone aspiracje i oczekiwania po uzyskaniu dyplomu. Krótko mówiąc - ja z licencjatem mam pracować z 2 tysie ? Nigdy - co najmniej piątka na start. W rezultacie ladują z tą piatką tysiaków, czy nawet i więcej - tyle, że na zmywaku w Londynie.
Po trzecie wreszcie - zawsze bedą szkoły bardziej elitarne i te mniej - tak jest wszędzie. I rzeczywiście należy dążyć, aby te szkoły wyższe, nazwijmy je z wyższej półki miały poziom jak najwyższy, ale do tego potrzebna jest jednak spora kasa i to nie prywatna - to powinno być w gestii MEN-u. Kasa na badania naukowe (ciągle marniutko na tle innych krajów), wyposażenie techniczne i merytoryczne uczelni, kasa dla wykładowców na tyle poważna, aby nie musieli oni ganiać po szkółkach niedzielnych i odpierdalać fuchy. Tak - odwalać fuchy - bez zaangażowania - na ilość godzin, nie na ich merytoryczny poziom.
I na koniec Komandorze,
To, że krytykuje PRL, nie znaczy wcale, że nie tęsknie czasami za tamtymi latami - w koncu człowiek był młody i piękny, beztroski, a nawet durny.
Dziś tylko piękny, no i durny ofkors - pewnych rzeczy nie przeskoczysz...
Zewsząd takie właśnie analizy „intelektualistów”, kurwa ich mać, docierają do mnie, że o głupkach pospolitych nie wspomnę. Małpi rozum i bezmyślność, to powszechne przyczyny nie tylko procesu przemian edukacyjnych, ale wszelakich procesów polityki społeczno-gospodarczej, to że do takich wniosków dochodzą takie małpy, jak Pan Hushek z Panią Agafią, to i nie dziwota, bo to głupki są pospolite, ale jak widać powszechnie, jest to również szczyt możliwości intelektualnych „intelektualnej elity”. Weźmy sobie dla przykładu tzw. „błędy” legislacyjne, które wg „elity intelektualnej” są błędami małpiego rozumu i bezmyślności, a przecie wystarczy tylko poddać „błędy” owe analizie rachunku prawdopodobieństwa, aby natychmiast zauważyć, że matematyka wyklucza, aby mogły to być błędy i wskazuje na celowe, a więc, rozumne działanie. Otóż nigdy się nie zdarzyło, aby „błędy” owe legislacyjne w zgodzie z rachunkiem prawdopodobieństwa, skutkowały naprzemiennie z korzyścią dla biednych i bogatych, a tylko i wyłącznie są korzystne dla bogatych i to bogatych tak bardzo, że zorganizowanych w struktury korporacyjne. Z tego co Pan pisze, Panie Komandorze, wynika, że taka prosta analiza na poziomie elementarnym jest dla Pan nieosiągalnym szczytem intelektualnym? A przecie to poziom zaledwie niższych klas PRL-owskiego LO.
No, ale gdzie mi zapijaczonemu głupkowi do ogromu szczytów intelektu współczesnych elit, za wysokie progi na moje zmęczone pijaństwem nogi. Ja pijak i głupek w oparciu o głupotę swą, mogę jeno wnioskować w pijackim zamroczeniu, że proces przemian systemu edukacji nie jest procesem spowodowanym błędami, a wręcz odwrotnie, jest to proces profesjonalnie zaplanowany i realizowany dla osiągnięcia zamierzonych skutków, a więc, degradacji umysłowej społeczeństwa. A kto i po co realizuje taką politykę społeczną, to już inny temat i nie chce mi się głupkom tego tłumaczyć, tym bardziej, że zaraz znowu przyjdzie znajomy, jak zwykle znowu poczęstować mnie wódką. A więcej sensu odnajduję w jego bełkocie, niż w Waszej głupocie.
Adam Barycki
Upojenie alkoholowe – stan umysłu, w który miliony naszych rodaków wprowadzają się w piątki i soboty, a niektórzy z nich codziennie, charakteryzowany przez anormalnie duże mniemanie o własnych zdolnościach motorycznych i retorycznych. Z kumulacji tych przekonań wynikają rozliczne szkody, tak fizyczne, jak i towarzyskie.
Kolejne stadia
trzeźwość – dla niektórych marzenie, dla innych najgorszy koszmar
podchmielenie – do 3 piw, bodziec do rozpoczęcia poszukiwań źródła ambrozji
gazik – jessst dopsze
podwójny gazik – a terass jesze lepiej
pekaes do Grójca – napierdolonyy pod sufit, pęka w szwach i niemiłosiernie rzuca na zakrętach
Messerschmitt – zawsze gotów, aby wywinąć beczkę albo wpaść w korkociąg, istnieje zagrożenie przeciągnięcia
stodoła – stoi, ale nie daj Boże popchnąć
wieloryb – leży na plecach i od czasu do czasu puszcza wesołego bełta w górę, który obmywa obolałe ciało
zwłoki – masa krytyczna przekroczona, rano nastąpi bolesne zmartwychwstanie
[quote="Komandor']I pielęgniarka magister i tak samo będzie podcierała tyłek jak ta po liceum medycznym kiedyś.[/quote]Wątpię. Byłam hospitalizowana przez 3 dni w listopadzie z powodu infekcji bakteryjnej po operacji #3 rekonstrukcji prawej kości/stawu olecranon (łokieć) i miałam okazję doświadczyć czym zajmuje się personel medyczny pomocniczy w aspekcie ich tytułów. LPN - Licensed Practical Nurse (odpowidnik polskiego liceum medycznego) przynosił mi rano kawę i mógł zmienić mi pościel. RN - Registered Nurse podawała mi leki. NP - Nurse Practitioner zakładała mi Pic Line przy pomocy tabletu aby rurka plastikowa wkłuta do żyły na lewym ramieniu wraz z krwioobiegiem zatrzymała się koło serca. Przez szpital przechodziło multum personelu i każdy miał specyficzne zadania jak w szwajcarskim zegarku. W Polsce to nie jest wolny wybór. To konieczność. Interperrsonal skills zdeterminują jak środowisko kulturowe przyjmie te miany, które nastąpić muszą. Nie ma innej opcji.
http://www.innerbody.com/careers-in-health/nursing-degrees
Zrobiłam literówkę w wyrazie „interpersonal” co znaczy miedzyludzkie lub pewnie teraz interpersonalne
Pisałem o UK nie USA to raz. Dwa - nawet jakby miała magistra z doktoratem i tak zaczyna od podcierania tyłka. A nawet gorzej bo na podcieranie jeszcze nie zasłużyła. Zaczyna od salowej. W UK oczywiście. Dopiero po min. 6 miesiącach praktyki jako nasz odpowiednik salowej awansuje do podcierania, mycia i może mieć fizyczny kontakt z pacjentem (opiekunka medyczna). Kolejny stopień (dyplomowana) też po jakimś czasie, nie pamiętam jakim, dopuszczają ją do podawania leków, mierzenia temperatury, ciśnienia itd.
Ja pisałem o starcie zawodowym i wspinaniu się po drabinie i nie neguje podziału ról - zależnej również od wykształcenia i oczywiście praktyki.
Wszystko jest na stronie brytyjskiego NHS. Linka nie dam bo nie mogę ale wystarczy wygooglać: nursing NHS careers lub training to be nurse NHS.
Pisałem o UK nie USA to raz. Dwa - nawet jakby miała magistra z doktoratem i tak zaczyna od podcierania tyłka. A nawet gorzej bo na podcieranie jeszcze nie zasłużyła. Zaczyna od salowej. W UK oczywiście. Dopiero po min. 6 miesiącach praktyki jako nasz odpowiednik salowej awansuje do podcierania, mycia i może mieć fizyczny kontakt z pacjentem (opiekunka medyczna). Kolejny stopień (dyplomowana) też po jakimś czasie, nie pamiętam jakim, dopuszczają ją do podawania leków, mierzenia temperatury, ciśnienia itd.
Ja pisałem o starcie zawodowym i wspinaniu się po drabinie i nie neguje podziału ról - zależnej również od wykształcenia i oczywiście praktyki.
Wszystko jest na stronie brytyjskiego NHS. Linka nie dam bo nie mogę ale wystarczy wygooglać: nursing NHS careers lub training to be nurse NHS. To przed reformą. Urywek z pracy naukowej Attree et al. (2011) "Practice environment and working lives Agenda for Change (DoH 1999a,b, 2004) modernized the NHS pay system to provide a new career structure, equal pay for equal work and payment for role and responsibilities rather than job title and length of service. (p. 795). Rola zależy od wykształcenia podobnie jak obowiązki. Efektywność to konieczność w „globalnej wiosce”. Dla nas efektywność jest jak powietrze. [/b
References:
Attree, M., Flinkman, M., Howley, B., Lakanmaa, R-L, Lima-Basto, M., & Uhrenfeldt, L. (2011). A review of nursing workforce policies in 5 European countries: Denmark, Finland, Ireland, Portugal, and the United Kingdom. Journal of Nursing Management, 19, 786-802.
Place może i tak ale wszystkie szczeble po kolei muszą przejść.
Ja Ci dam zboczeńcu obie strony. Absolutnie nie ma Pan racji, Panie Dyszyński i niech Pan w kobietach nie doszukuje się winy, a w sobie, zbrodniarzu. Należy tu zdecydowani rozróżnić gwałcicieli na dobrych, czyli absolutnie bez winy i złych potworów, jak najbardziej winnych zbrodni. Czym innym dla kobiety jest, kiedy ja dam takiej w mordę kułakiem, zerwę majtki i zgwałcę sukę, a zupełnie czym innym, kiedy taki degenerat, jak Pan, ubłaga taką, a ta w jakim zamroczeniu umysłowym zgodzi się na chuć Pańską. Taka kobieta zaraz oprzytomnieje i dozna strasznego poczucia krzywdy z powodu odrazy, jaka przez Pana stała się jej udziałem i w trymiga poleci na policję zgłosić Pańską ohydną zbrodnię. Zupełnie innych przeżyć doświadczy taka obita przeze mnie kułakiem i brutalnie zgwałcona, doznania owe wspaniałe będą jej się śniły po nocach, a za dnia z rozmarzeniem wspominać je będzie i gdyby mnie jaki policjant chciał aresztować, to oczy sukinsynowi by wydrapała. Tak więc, wina nie w kobietach, a w takich zbrodniarzach, jak Pan jest, degeneracie seksualny. Na całe szczęście, kobiety wiedzą, że oprócz takich plugawych sukinsynów, jak Pan, jestem ja i dlatego mogą żyć pełne nadziei na szczęście swe.
Adam Barycki
Dziewica zwana Implikacją, podziękowała szczerze za gwałt twierdząc, że dzięki temu może spokojnie umrzeć, że już nie musi żyć w piekle nieśmiertelności.
Kubuś
A czy ja Ci bronie implikację gwałcić? A gwałć sobie na zdrowie...
Możesz sobie nawet seksparty z alternatywą, koniunkcją i negacją zrobić.
Milej zabawy
A czy ja Ci bronie implikację gwałcić? A gwałć sobie na zdrowie...
Możesz sobie nawet seksparty z alternatywą, koniunkcją i negacją zrobić.
Milej zabawy
Komandorze, te kobiety zostawiam tobie, nie lubię kobiet głupich, bez jakiejkolwiek wolnej woli, a takimi są owe wymienione przez ciebie.
Z "maszynami" to kochaj się ty, ja wolę Implikacje, które z definicji mają wbudowaną wolną wolę i potrafią powiedzieć NIE!
https://www.youtube.com/watch?v=Czujclci6uA
Fajosko se tu dyskutujeta. Wprawdzie ni chuja nje ogarniam w czym rzecz i o co Wam biega, ale to zawsze mniło przebywać w kurtólarnym towarzystfiwe i ogrzewać sjem pot kagankiem oświaty...
Rzecz biega o to, że Kubuś nie lubi gwałcić, woli, ceni Implikacje ( taki Freudowski myk, bo chodzi o kobiety) które potrafią powiedzieć NIE, miast rozkładać nogi na za 15 trzecia. I niby ma rację, ale tylko niby. Bo sam gwałt, odbywa się bez zgody, czyli z tzw. NIE na ustach. Nie można zgwałcić kobiety, która wyraża zgodę na spółkowanie. Ot i cała Kubuisowa logika, logiki pozbawiona.
Chociaż może czegoś nie zrozumiałam. Są kobiety, które te nogi rozkładając, wcale nie mają na to ochoty. I to też jakby gwałt jest..
...ja wolę Implikacje, które z definicji mają wbudowaną wolną wolę i potrafią powiedzieć NIE!
panienka Implikacja jest przez Kubusia non-stop wściekle gwałcona.
Dziewica zwana Implikacją, podziękowała szczerze za gwałt twierdząc, że dzięki temu może spokojnie umrzeć, że już nie musi żyć w piekle nieśmiertelności.
Bo Kubuś lubi kobiety, które mówią NIE ale zgwałcone mu dziękują.
Ja niestety nie mogę nikogo zgwałcić. Chcę ale nie mogę. Marze o tym by mi powiedziano NIE ale zawsze mi mówią TAK.
Ja mogę powiedzieć Ci NIE, a Ty rób co trzeba. Mrrrrau...
Ależ Agafio, na pewno odpowiesz mi tak. Wystarczy, że zapytam:
Czy to prawda, że nie pójdziesz ze mną do łózka?
No i jak brzmi twoja odpowiedz?
Nie powiem
Ni teraz widzisz jaki mam poważny problem. Żadna nie mówi mi NIE tylko albo TAK albo miga się od odpowiedzi.
I jak tu żyć? Jak gwałcić?
Panie Komandorze, Panie Barycki!
Dzieją się rzeczy niewyobrażalne, panienka Implikacja jest przez Kubusia i inne zwierzatka 100-milowego lasu non-stop wściekle gwałcona np.
Wstrząsająca scena gwałtu na Implikacji przez Kobrę:
http://www.sfinia.fora.pl/forum-kubusia,12/o-algebrze-boole-a,7718-925.html#249684
Wrażliwi matematycy lepiej niech nie otwierają tego linku bo zawału mogą dostać czytając opis spółkowania Implikacji ze zwierzątkami (Kobrą).
Pan Barycki ma rację twierdząc że one to lubią!
http://www.sfinia.fora.pl/kawiarnia-script-src-http-wujzboj-com-sfinia-desec-js-script,17/zgwalcona-norwezka-seks-i-rozne-obyczaje,6827-175.html#249600
Ja Ci dam zboczeńcu obie strony. Absolutnie nie ma Pan racji, Panie Dyszyński i niech Pan w kobietach nie doszukuje się winy, a w sobie, zbrodniarzu. Należy tu zdecydowani rozróżnić gwałcicieli na dobrych, czyli absolutnie bez winy i złych potworów, jak najbardziej winnych zbrodni. Czym innym dla kobiety jest, kiedy ja dam takiej w mordę kułakiem, zerwę majtki i zgwałcę sukę, a zupełnie czym innym, kiedy taki degenerat, jak Pan, ubłaga taką, a ta w jakim zamroczeniu umysłowym zgodzi się na chuć Pańską. Taka kobieta zaraz oprzytomnieje i dozna strasznego poczucia krzywdy z powodu odrazy, jaka przez Pana stała się jej udziałem i w trymiga poleci na policję zgłosić Pańską ohydną zbrodnię. Zupełnie innych przeżyć doświadczy taka obita przeze mnie kułakiem i brutalnie zgwałcona, doznania owe wspaniałe będą jej się śniły po nocach, a za dnia z rozmarzeniem wspominać je będzie i gdyby mnie jaki policjant chciał aresztować, to oczy sukinsynowi by wydrapała. Tak więc, wina nie w kobietach, a w takich zbrodniarzach, jak Pan jest, degeneracie seksualny. Na całe szczęście, kobiety wiedzą, że oprócz takich plugawych sukinsynów, jak Pan, jestem ja i dlatego mogą żyć pełne nadziei na szczęście swe.
Adam Barycki
Dziewica zwana Implikacją, szczerze podziękowała wszystkim zwierzątkom za gwałt twierdząc, że dzięki temu może spokojnie umrzeć, że już nie musi żyć w piekle nieśmiertelności.
Kubuś
A czy ja Ci bronie implikację gwałcić? A gwałć sobie na zdrowie...
Możesz sobie nawet seksparty z alternatywą, koniunkcją i negacją zrobić.
Milej zabawy
Komandorze, te kobiety zostawiam tobie, nie lubię kobiet głupich, bez jakiejkolwiek wolnej woli, a takimi są owe wymienione przez ciebie.
Z "maszynami" to kochaj się ty, ja wolę Implikacje, które z definicji mają wbudowaną wolną wolę i potrafią powiedzieć NIE!
https://www.youtube.com/watch?v=Czujclci6uA
Rzecz biega o to, że Kubuś nie lubi gwałcić, woli, ceni Implikacje ( taki Freudowski myk, bo chodzi o kobiety) które potrafią powiedzieć NIE, miast rozkładać nogi na za 15 trzecia. I niby ma rację, ale tylko niby. Bo sam gwałt, odbywa się bez zgody, czyli z tzw. NIE na ustach. Nie można zgwałcić kobiety, która wyraża zgodę na spółkowanie. Ot i cała Kubuisowa logika, logiki pozbawiona.
Chociaż może czegoś nie zrozumiałam. Są kobiety, które te nogi rozkładając, wcale nie mają na to ochoty. I to też jakby gwałt jest..
Nie wiem czy zrozumiałaś czy ja nie zrozumiałem ale to co napisał Kubuś można w skrócie przedstawić tak (według mnie):
Kubuś lubi dziewice zwaną Implikacją bo ta mówi NIE a Kubuś to lubi.
...ja wolę Implikacje, które z definicji mają wbudowaną wolną wolę i potrafią powiedzieć NIE!
panienka Implikacja jest przez Kubusia non-stop wściekle gwałcona.
Dziewica zwana Implikacją, podziękowała szczerze za gwałt twierdząc, że dzięki temu może spokojnie umrzeć, że już nie musi żyć w piekle nieśmiertelności.
Bo Kubuś lubi kobiety, które mówią NIE ale zgwałcone mu dziękują.
Ja niestety nie mogę nikogo zgwałcić. Chcę ale nie mogę. Marze o tym by mi powiedziano NIE ale zawsze mi mówią TAK.
Ja mogę powiedzieć Ci NIE, a Ty rób co trzeba. Mrrrrau...
Ależ Agafio, na pewno odpowiesz mi tak. Wystarczy, że zapytam:
Czy to prawda, że nie pójdziesz ze mną do łózka?
No i jak brzmi twoja odpowiedz?
Sorry Komandorze, jesteś matematycznym głąbem bo nie znasz prawa Prosiaczka … które to prawa są doskonale znane każdemu 5-cio latkowi!
Komandor:
A.
Czy pójdziesz ze mną do łóżka?
L?
Implikacja:
NIE!
Matematycznie oznacza to:
L=0
Komandor:
B.
Czy prawdą jest (=1) że nie pójdziesz ze mną do łóżka?
~L?
Implikacja:
TAK!
Matematycznie oznacza to:
~L=1
I prawo Prosiaczka:
Fałsz (=0) w logice dodatniej (bo L) jest tożsamy z prawdą (=1) w logice ujemnej (bo ~L)
(L=0) = (~L=1)
Wniosek:
Mózg naszego Komandora (póki co) nie dorasta do pięt mózgowi 5-cio latka.
Dlaczego?
Bo nie rozumie biedaczek, iż odpowiedź NIE na pytanie A jest tożsama z odpowiedzią TAK na pytanie B.
Co więcej!
Nasz gołąbek Komandor nie rozumie iż zadał dwa tożsame matematycznie pytania!
Proponuję ci Komandorze iść po naukę logiki matematycznej do przedszkola, do 5-cio latków.
Mówię to całkiem serio!
…. Kubuś tam chodził po nauki i popatrz, jaki teraz jest mądry!
Nooooo.......
Wyluzuj pośladki, Rafał i nie interpretuj wszystkiegoo matematycznie. Życie to przede wszystkim dynamika nielinearna. O czym piszesz to tylko malutki aspekt życia - zaobserwowany, zmierzony, przeanalizowany - czyli pozbawiony empatycznej wyobraźni