ďťż

Cel prawa

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Interesujący problem przyszedł mi ostatnio do głowy, gdy próbowałem argumentować w pewnej dyskusji. Problem da się streścić prostym pytanie: jaki cel przyświeca/przyświecać powinien instytucji prawa?

Pozornie sprawa jest prosta - bo najczęściej jako cel podaje się "sprawiedliwość". Ale sprawiedliwość jest pojęciem ogólnym i w konkretnym przypadku różne osoby mogą mieć różne koncepcje co jest, a nie jest sprawiedliwe.
Przykładowo dla jednego sprawiedliwe jest zabranie pieniędzy, czy innego dobra komuś, kto ma go dużo i oddanie innemu człowiekowi, który akurat jest w wielkiej potrzebie (np. nie z własnej winy), podczas gdy równie dobrze można uznać to za niesprawiedliwość, bo przecież ktoś coś sobie wypracował, a teraz mu się to zabiera.
Inny problem z prawem, to dylemat dobro prywatne, a dobro wspólne. Czy prawo powinno preferować dobro, zasoby służące wielu osobom, a nie tylko jednej z nich?
Jeszcze inna ciekawa kwestia dotyczy zderzenia postulatu wyrównywania krzywdy, sprawiedliwości, z możliwością jego realizacji. Czy człowiek, któremu w czasie wojny zabrano majątek (niesłusznie) powinien uzyskać zadośćuczynienie ze strony ludzi, którzy w danym kraju mieszkają i płacą podatki, ale sami nie zawinili tamtej krzywdzie? Ta kwestia oczywiście jest związana z odszkodowaniami za mienie żydowskie, czy polskie przedwojenne, czy pokomunistyczne.
Jak daleko wstecz powinna sięgać zasada zadouśćuczynienia? Czy należy wykwaterować wiele rodzin, bo nagle się okazało, że ktoś ma prawo do nieruchomości, z racji okazania stosownych dokumentów sięgających XV wieku?...
Albo kwestie patentowe - co powinno być bardziej chronione: prawo do opublikowanego pomysłu, czy może swoboda wymiany myśli i ich zastosowań? Czy w ogóle idea "posiadania pomysłu" i czerpania z jego zastosowań korzyści w ogóle jest poprawna?
Albo jeszcze jedna kwestia: domniemanie wiedzy przy podpisywaniu umowy - jeśli widać wyraźną dysproporcję w wykształceniu prawnym stron (jedna zna drobiazgowo orzecznictwo i niuanse traktowania konkretnych zapisów, a inna traktuje te zapisy intuicyjnie, zgodnie z potocznym rozumieniem), to czy sam ten fakt powinien być brany pod uwagę przy rozstrzyganiu sądowym sporu? Jeśli go nie weźmiemy pod uwagę, to grozi nam niesprawiedliwe rozstrzygnięcie, jako że szczególny zbieg cząstkowych interpretacji może dość znacząco zmienić wydźwięk całości i w efekcie wychodzi na coś innego, niż by to wynikało z normalnego, językowo poprawnego potraktowania jakichś zapisów?...
A samo prawo do wnoszenia spraw do sądu - czy chorobliwe pieniactwo ma być hołubione przez system prawny? Ale gdzie jest granica pomiędzy pieniactwem, a słusznym domaganiem się rozstrzygnięcia sądowego sporu?

No i ostatnia kwestia: kosztów prawa.
Wiadomo, że wymiar sprawiedliwości kosztuje - raz trzeba na niego płacić podatki, potem trzeba jeszcze swoje wydać na adwokatów, a niezależnie dołożyć własny czas i inne koszta na przygotowanie i przeprowadzenie sprawy w sądzie. Od jakiego momentu nie opłaci się tutaj "skórka za wyprawkę" - tzn. korzyści z wygrania sprawy, czy ogólnie z uzyskania rozstrzygnięcia okażą się mniejsze, niż całościowy wysiłek skorzystania z aparatu prawa?...



Problem da się streścić prostym pytanie: jaki cel przyświeca/przyświecać powinien instytucji prawa?

Sankcjonowaniu status quo.

Problem da się streścić prostym pytanie: jaki cel przyświeca/przyświecać powinien instytucji prawa?

Sankcjonowaniu status quo.
To chyba takie proste. Bo duża część nowego prawa, potrafi nieraz wywrócić do góry nogami jakiejś status quo.