ďťż

WIERSZE miłosne do mojej narzeczonej

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Na samym wstępie mojej poezji nadmieniam, ze nadal boli mnie noga, lewa. Spać mogę najdłużej 4 godziny, bo odzywa się ten ból jak po oparzeniu.
Oparzyłem się nerwowo; wytworzyłem dodatkowy prąd oparzenia z ukochaną osobą, której jeszcze nie mam. I ten prąd nie może się rozładować.
Moją alergię oparzeniowo-bólowa wzmacnia odzież elektryzująca, a mam tego w pierony od żony. Wszystkie kurtki mam elektryzujące, wszystkie "ciepłe" spodnie, skarpetki. Kołdrę mam sztuczną i wiele poduszek wypełnionych sztuczną gąbką. Fotele mam pokryte elektryzującym materiałem, tapczany i wersalki też.
I to wszystko muszę zutylizować lub przerobić.

Jestem oparzony z lewej uczuciowej strony. Wszystkie moje myśli kieruję w stronę narzeczonej. Ile tych myśli mam na dzień? Setki.


Prawdopodną przyczyną bolu podudzia jest lęk przed przyszłością, bólu uda- trzymanie urazow z dzieciństwa
Owin na noc noge listkami kapusty, powinno przyniesc chwilową ulge. Walcz jednak z przyczynami nie skutkiem.
Pozbądz się wszystkiego co sztuczne. Ja spie na lozku zbitym w bali drewnianch, z materacem kokosowo-gryczamo -wlosianym. Tkaniny tylko naturalne; welna, bawelnam jedwab.
1.

Brakuje mi więcej Ciebie w mojej wyobraźni
Za mało się spotykaliśmy ostatnio
Jakże mi pisać wiersze
W taką pogodę

Nie mogę się więcej uwolnić niż to zrobiłem
Czekam na Twój znak na tak
Tylko się nie cofaj
Jak ostatnio

Jutro jakoś spędzę czas pomiędzy piecami
W szopie będę rąbał drwa do utraty tchu
A w internecie poszukam łożka
Na którym będziemy się gzić

Będzie tak, że wypieszczę każdy twój ruch
Będziesz musiała być mi powolna
A poza tym zgodzę się na wszystko
Abyś była tu
[quote="luzik"]Prawdopodną przyczyną bolu podudzia jest lęk przed przyszłością, bólu uda- trzymanie urazow z dzieciństwa
Owin na noc noge listkami kapusty.[/quote]

A co z przyrodzeniem?
Najbardziej pomaga mi jak kopnę parę razy tą nogą i podciągnę przyrodzenie z okrzykiem uniesienia. Czy może owijać to przyrodzenie kapustą? Moczyć w jedwabiu?



Na samym wstępie mojej poezji nadmieniam, ze nadal boli mnie noga, lewa. Spać mogę najdłużej 4 godziny, bo odzywa się ten ból jak po oparzeniu.

Acha. Niedokrwienie kończyn dolnych spowodowane zwężeniami lub niedrożnościami tętnic .Jeśli ból pojawia się nagle zapierdalaj do wracza i to w podskokach, bo to albo zakrzepica, albo zator.Jedno i drugie grozi zejściem. Jeśli ból jest długotrwały, łykaj polocard, polipyrynę lub aspirynę 1 dziennie i zapierdalaj na usg żył i tętnic.

Zapierdalaj -jest bluzgiem celowym, mającym oddać powagę sytuacji.
Może być jeszcze podagra, więc przyczyną jest niecierpliwosc, zlość, potrzeba dominowania. Musisz odzyskac spokoj, bezpieczeństwo, zyc w zgodzie z sobą i innymi.

A co z przyrodzeniem. Nic, ciesz się swoją seksualnością

Na samym wstępie mojej poezji nadmieniam, ze nadal boli mnie noga, lewa. Spać mogę najdłużej 4 godziny, bo odzywa się ten ból jak po oparzeniu.

Acha. Niedokrwienie kończyn dolnych spowodowane zwężeniami lub niedrożnościami tętnic .Jeśli ból pojawia się nagle zapierdalaj do wracza i to w podskokach, bo to albo zakrzepica, albo zator.Jedno i drugie grozi zejściem. Jeśli ból jest długotrwały, łykaj polocard, polipyrynę lub aspirynę 1 dziennie i zapierdalaj na usg żył i tętnic.

Zapierdalaj -jest bluzgiem celowym, mającym oddać powagę sytuacji.

Zakrzepica! Rany Boskie a myślałem że martwica.
Ostatni raz u lekarza byłem w roku 1987 zdaje się. Bo potem już nie używałem książeczki zdrowia jako biznesmen.
Być może, ze jeszcze pod koniec XX wieku wierzyłem w aspirynę, ale teraz nie.

Jak patrzę na moje żyły na ręce to wyglądają tak jak za młodu. Lubię się nimi tak bawić że przeciągam palcem po nich a potem puszczam krew i ona zapierdala jak trzeba.

Mój ból trwa już trzeci miesiąc. Jest to jak pisałem wrażenie oparzenia. najpierw powstały rozognienia potem strupy a teraz skóra wyładniała tylko pozostało uczucie mrowienia i swędzenia. Swędzi mnie już całe ciało łącznie z głową. Normalnie oparzyłem się czyli psychicznie żądam pary dla siebie, po prostu dziwki do pary.

Żeby ona mnie pieściła bo nie mogę bez tego w życiu już wytrzymać. To ogromna potrzeba miłości.

Może być jeszcze podagra, więc przyczyną jest niecierpliwosc, zlość, potrzeba dominowania. Musisz odzyskac spokoj, bezpieczeństwo, zyc w zgodzie z sobą i innymi.
A co z przyrodzeniem. Nic, ciesz się swoją seksualnością


Jak to niecierpliwy jak cierpię sobie? Jestem wystarczająco spokojny i nie robię rzeczy których bym nie chciał.
Przypomniało mi się że jest więcej takich poparzonych jak ja. Zaraz znajdę w necie...
https://www.youtube.com/watch?v=bRircB2hwSU
https://www.youtube.com/watch?v=bRircB2hwSU

Normalnie oparzyłem się czyli psychicznie żądam pary dla siebie, po prostu dziwki do pary.

Żeby ona mnie pieściła bo nie mogę bez tego w życiu już wytrzymać. To ogromna potrzeba miłości.


Widzisz Krowa, ja w mądrość ogranizmu wierzę teraz bardziej niż kiedykolwiek.
Nabieram się jeszcze czasami na jakieś konsultacje lekarskie, ale się do zaleceń nie stosuję. Mialam tak od dziecka. Tyle, że kiedyś o zdanie pytałam rodziców i i tak robiłam co chcialam.
Postanowiłam już nigdy nie korzystać z chemii ktora tylko zatruwa moj organizm. Wszystko co jest mi potrzebne znajdę w naturze, jeśli zaś mi to nie wystarczy to znaczyło będzie, że mój kres nadszedł.

Jeśli para nie jest nikim konkretnym to chyba sprawa jest do ogarnięcia. Pewnie wiec wkrotce Twoje swędzenie ustanie.

Zakrzepica! Rany Boskie a myślałem że martwica.
Ostatni raz u lekarza byłem w roku 1987 zdaje się. Bo potem już nie używałem książeczki zdrowia jako biznesmen.
Być może, ze jeszcze pod koniec XX wieku wierzyłem w aspirynę, ale teraz nie.

Jak patrzę na moje żyły na ręce to wyglądają tak jak za młodu. Lubię się nimi tak bawić że przeciągam palcem po nich a potem puszczam krew i ona zapierdala jak trzeba.

Mój ból trwa już trzeci miesiąc. Jest to jak pisałem wrażenie oparzenia. najpierw powstały rozognienia potem strupy a teraz skóra wyładniała tylko pozostało uczucie mrowienia i swędzenia. Swędzi mnie już całe ciało łącznie z głową. Normalnie oparzyłem się czyli psychicznie żądam pary dla siebie, po prostu dziwki do pary.

Żeby ona mnie pieściła bo nie mogę bez tego w życiu już wytrzymać. To ogromna potrzeba miłości.


Dałam Ci radę, niegłupią wcale, ale czy zechcesz z niej korzystać to już Twoja decyzja. Objawy które opisujesz są dosyć typowe, mogą wskazywać na wcześniej wspomniane, ale przyczyną może też być polineuropatia, czy powikłania cukrzycowe. Jak dla mnie możesz się leczyć kadzidełkami, seksem i miodem Manuka. Ludzie są różni..Ja wierzę nauce.
Ostatanio jakaś babina usiłowała mnie przekonać, że z astmy wyleczyły ją czakry na Wawelu. Innym razem znowu czytałam o rodzince z Bytomia, która owijała kończyny bandażami zamoczonymi w Domestosie.
Facetowi zgniła łydka, ciężko wyobrazić sobie ból jaki znosił kiedy ukochana małżonka polewała mu żywe rany chlorem.
[quote="AGAFIA"][quote]Zakrzepica! Rany Boskie a myślałem że martwica.[/quote]

Objawy które opisujesz są dosyć typowe, mogą wskazywać na wcześniej wspomniane, ale przyczyną może też być polineuropatia, czy powikłania cukrzycowe. [/quote]

Cukier! To musi być cukrzyca. Bardzo dużo cukru jem. Do białego sera cukier. Do kawy cukier. Do grysiku na mleku cukier. Do utartego jajka cukier. Do śmietany na chlebku cukier. Powidła z cukrem. Wódka Soplica Malinowa słodziutka. Pierożki z cukrem. Makaron z cukrem. Marchewka tarta z cukrem. Sałata zielona z cukrem. Ten no, seler też z cukrem. Czekolada wiadomo, cukierki też.
No dobra, ale dlaczego nie mam zwiotczenia mięśni? Już cztery razy rąbałem drzewo dzisiaj dla przyjemności. https://www.youtube.com/watch?v=-q8Ip2WBxDI
Panie Krowa, ja wiem, czego noga Pańska znieść nie może i nie chce. Grysiku.

Adam Barycki

Panie Krowa, ja wiem, czego noga Pańska znieść nie może i nie chce. Grysiku.

Adam Barycki


Dużo dzisiaj zjadłem, że wymienię (co wymienię na co?):
Wymienię:
- serek biały ze śmietaną i z cukrem oraz chlebek z masłem
- jajecznicę na szynce z trzech jaj z chlebkiem
- śledzia jednego w oleju z cebulką
- kaszę jęczmienną na mleku gotowaną
- drugiego śledzia w oleju z cebulką
- kilka kromek z powidłami
- trzy kawy pite co 6 godzin
- orzechy włoskie
- papierosy skręcane z papieru książkowego

To wszystko co wymieniłem (nie wiem na co?) wymienić chcę.
Chciałbym wymienić się na pocałunki z narzeczoną. Te śledzie w oleju w szczególności bo mnie aże mdli.

Przepraszam wszystkich, których nie wymieniłem, za co? Za pocałunki z moją narzeczoną.

O! Moja narzeczono!
Promyczku co rozświetlasz moje skołatane... nogi?
Ty co zapewne gapisz się w telewizor
Wymień ten telewizor na moją skundloną twarzyczkę
Te wszystkie wiadomości ze świata, te migawki narzeczono moja wymień
Wymień a będziesz odmieniona na wieki
Po wsze wieki
Powieki
Flaki
Zwłoki
Odwłoki

O! Panno Nadprzyrodzonej urody
Nieskończenie krystalicznej wody
Obmacana wzrokiem
Opielęgnowana dotykiem
Obmierzona od stóp do Głowy
Patrycjo Pe
Dziewico ma
manno z nieba
O pani moja dobra niesłychanie
Ty co masz cycki a ja n ie
Niech będą pochwalone twoje do mnie kroki
Ktoprych nie zrobiłaś
Nie nadrobiłaś
Nie dopędziłaś
Nie wykroczyłaś

Bramo rudowłosa
Prosty nosie
Strzelająca oczami ponad drzewa
Wołająca do chmur kłębiastych więcej nieba!

Módl się za mnie
Abym żył wiecznie
Abym nie skończył wszetecznie
Abym się nie gniewał
Abym dawał ci powszedniego chleba
Abym śpiewał ci ładne piosenki
Abym błagał o twoje wdzięki
Abym cię ubierał ładnie
Abym cię nosił paradnie
Abym ci całował stopy
Abym ci głaskał wargi sromoty
Abym ci wkładał w usta słodycz wielką
Abym się podlił robotą za pieniądze wszelką
Abym chłodził cię w upały
Abym nie odpędzał mamy
Abym tatulowi pomagał za płotem
Abym się uwijał po domu z ochotą
Abym ci się nie sprzykrzył
Abym się nigdy nie przeliczył

O!
Skarbie szczerozłoty
O!
Pełna pustej cnoty
O!
Nadziejo matko mego syna
O!

O!

O!

O! O! O! O!

Jam Twój Belmondo
Jam Chrystus łotr
Jam Dar z piekła rodem
jam Anioł stróż
Jam siekiera
Widelec
Nóż
Jam łyżka
Miska
Wiadro
Młotek
Jam kogut
świnia
Szczur
Kotek

Serdecznie dziękuję wam durniom ubogim i życzę spokojnej nocy
[quote="JaKrów fiurer"][quote="Adam Barycki"]Panie Krowa, ja wiem, czego noga Pańska znieść nie może i nie chce. Grysiku.

Adam Barycki[/quote]

Dużo dzisiaj zjadłem, że wymienię (co wymienię na co?):
Wymienię:
- serek biały ze śmietaną i z cukrem oraz chlebek z masłem
- jajecznicę na szynce z trzech jaj z chlebkiem
- śledzia jednego w oleju z cebulką
- kaszę jęczmienną na mleku gotowaną
- drugiego śledzia w oleju z cebulką
- kilka kromek z powidłami
- trzy kawy pite co 6 godzin
- orzechy włoskie
- papierosy skręcane z papieru książkowego

To wszystko co wymieniłem (nie wiem na co?) wymienić chcę.
Chciałbym wymienić się na pocałunki z narzeczoną. Te śledzie w oleju w szczególności bo mnie aże mdli.

Przepraszam wszystkich, których nie wymieniłem, za co? Za pocałunki z moją narzeczoną.

O! Moja narzeczono!
Promyczku co rozświetlasz moje skołatane... nogi?
Ty co zapewne gapisz się w telewizor
Wymień ten telewizor na moją skundloną twarzyczkę
Te wszystkie wiadomości ze świata, te migawki narzeczono moja wymień
Wymień a będziesz odmieniona na wieki
Po wsze wieki
Powieki
Flaki
Zwłoki
Odwłoki

O! Panno Nadprzyrodzonej urody
Nieskończenie krystalicznej wody
Obmacana wzrokiem
Opielęgnowana dotykiem
Obmierzona od stóp do Głowy
Patrycjo Pe
Dziewico ma
manno z nieba
O pani moja dobra niesłychanie
Ty co masz cycki a ja n ie
Niech będą pochwalone twoje do mnie kroki
Ktoprych nie zrobiłaś
Nie nadrobiłaś
Nie dopędziłaś
Nie wykroczyłaś

Bramo rudowłosa
Prosty nosie
Strzelająca oczami ponad drzewa
Wołająca do chmur kłębiastych więcej nieba!

Módl się za mnie
Abym żył wiecznie
Abym nie skończył wszetecznie
Abym się nie gniewał
Abym dawał ci powszedniego chleba
Abym śpiewał ci ładne piosenki
Abym błagał o twoje wdzięki
Abym cię ubierał ładnie
Abym cię nosił paradnie
Abym ci całował stopy
Abym ci głaskał wargi sromoty
Abym ci wkładał w usta słodycz wielką
Abym się podlił robotą za pieniądze wszelką
Abym chłodził cię w upały
Abym nie odpędzał mamy
Abym tatulowi pomagał za płotem
Abym się uwijał po domu z ochotą
Abym ci się nie sprzykrzył
Abym się nigdy nie przeliczył

O!
Skarbie szczerozłoty
O!
Pełna pustej cnoty
O!
Nadziejo matko mego syna
O!

O!

O!

O! O! O! O!

Jam Twój Belmondo
Jam Chrystus łotr
Jam Dar z piekła rodem
jam Anioł stróż
Jam siekiera
Widelec
Nóż
Jam łyżka
Miska
Wiadro
Młotek
Jam kogut
świnia
Szczur
Kotek

Serdecznie dziękuję wam durniom ubogim i życzę spokojnej nocy[/quote]

Ach ach ach!!!!!!!!

https://www.youtube.com/watch?v=HNOr1GxV8p0
[quote="Adam Barycki"]Panie Krowa, ja wiem, czego noga Pańska znieść nie może i nie chce. Grysiku.

Adam Barycki[/quote]

Oto moja narzeczona https://www.youtube.com/watch?v=JpNjJXuecU0. Jestem przekonany że to ona. Włosy długie ma chociaż nie tak długie. Czesze się na prawo, bo dziewczyny dzisiaj tak mają - pokłosie nieodwzajemnionych marzeń.
Pokoje wszystkich dziewcząt są takie same - puste ściany, jeden mebel do spania i odrabiania lekcji, w tonacji Twinky-Pinky.
Czyściutkie są dziewczynki; mają leciutkie ubranka i kolanka.
https://www.youtube.com/watch?v=JpNjJXuecU0

Ja patrzę do lustra czasem - tam czaję przyzwyczajonego osobnika. Włosy byle jakie mam, czeszę się brudnym grzebieniem, ściany mam obrypane i mnóstwo zakurzonych mebli. Ubrania moje są brzydkie, a kolanka zwichrowane. Ale śpiewam te same piosenki co dziewczynki co podobno oznacza zboczenie.

"Zboczył z prostej drogi i zabolały go nogi"
"Zobaczył Agafie i szlag go trafił"
"Gdy mu ciotka cycka dała obśmiała go klasa cała"
i inne wiersze
Jest 11:30 czy tak?
Dziwne, ale moja Patrysia już wróciła z kościoła. A miało być inaczej. Ostrzygłem zarost nożyczkami, przygładziłem włosy i co? Buty sobie naprawiłem, przyklejając skórę podkładki wewnątrz. Lodówkę starłem szmatą na mokro. Nie żebym specjalnie czekał na gościa ale miałem czas. A tu po ptokach.
Patrycję tylkom w locie ujrzał; powiedziała wesoło "Dzień Dobry" i poleciała.
Nie miała mojego płaszcza na sobie tylko obytą kurteczkę swoją.
Co to wszystko ma znaczyć?

Niedziela jest. Słońce świeci. I co z tym zrobić?
Myślałem że zaproszę Patrycję do teatru. Przeglądałem sztuki w Krakowie i Tarnowie i nic mi się nie rzuciło w oczy.
To może pójdę do Patrycji na obiad nieproszony? Normalnie pójdę asfaltem te 150 metrów, skręce w lewo, otworzę furtkę, pies zaszczeka albo i nie, a ja po schodach w prawo i już jestem.
I spytam się w progu:

- Czy mieszka tu Bóg Dobrodziej?

Stara jędza matka wraz ze swoją dupą na pewno się będzie kręcić w kuchni.

- I co ty taki "-eczek", ciepło dzisiaj?
- Zimno mi.

Zimno mi, noga mnie boli, nie mam co robić. Źle. Coś muszę poprawić.
Tak to jest Krowo jak miast znaleźć sobie ciepłą, gruba babę za dzierlatkami się uganiasz. I to żebyś się choć uganiał, ale gdzie tam. Siedzisz z dupą i bolącą nogą w domu i na okazje czekasz.
Tak to jest Krowo, że stare lwy to już nawet nie gonią, tylko czekają, aż niedoświadczone koźle samo im w pysk wpadnie, ale szansa na to niewielka raczej .

... ale szansa na to niewielka raczej



Panie Krowa, oczywistym jest, że musi Pan zmienić. Jak tylko po schodkach w prawo wejdzie Pan do kuchni, to nie pytaj Pan o dobrego boga, a powiedz Pan dupiatej matce, że kochasz Pan ją do szaleństwa i walnij babę w mordę, potem Pan się szczerze rozpłacz i ze szlochem wybiegnij z domu hajda przed siebie w pola na jakie dwa dni. Jak tylko po wsi między babami się rozejdzie co się stało, o i właśnie, żadna baba nie będzie wiedział co się właściwie stało i ta tajemnicza niewiedza nie da żadnej babie usnąć w spokoju, każda baba we wsi nie będzie myślała o niczem innem, jak tylko o Panu. A nie ma na świecie niczego bardziej ważnego dla baby od tajemnicy i tak, jak tajemnica nie rozbudza w babie żądzy chuci. Nie zdążysz Pan jeszcze wrócić z pola, a już wszystkie, bez wyjątku, baby we wsi będą w Panu zakochane do szaleństwa. A Patrycja najbardziej będzie oszalała z miłości do Pana, ale to wyjaśnię Panu kiedy indziej.

Adam Barycki
Śmierć, to może być i facet , niekoniecznie kobieta...

Tak to jest Krowo jak miast znaleźć sobie ciepłą, gruba babę za dzierlatkami się uganiasz. I to żebyś się choć uganiał, ale gdzie tam. Siedzisz z dupą i bolącą nogą w domu i na okazje czekasz.
Tak to jest Krowo, że stare lwy to już nawet nie gonią, tylko czekają, aż niedoświadczone koźle samo im w pysk wpadnie, ale szansa na to niewielka raczej .


Nie czekam na okazje. Już nie. I nie szukam na siłę. Zdecydowałem się na jedną dziewczynę i na razie będę w to grał. Ciepłe grube baby nie doprowadzają mnie do orgazmu. Nazywa to się miętki chuj. Niby jestem stary, ale wydaje mi się że wśród młodych byczków nie mam godnych konkurentów. Takie czasy nastały i zamierzam z tego korzystać.
Silny jestem, giętki, erotyczne sny mam. Największym moim utrapieniem może być opinia publiczna.
A w ogóle to zabawa jest, podchody, dziecinada.

Panie Krowa, oczywistym jest, że musi Pan zmienić. Jak tylko po schodkach w prawo wejdzie Pan do kuchni, to nie pytaj Pan o dobrego boga, a powiedz Pan dupiatej matce, że kochasz Pan ją do szaleństwa i walnij babę w mordę, potem Pan się szczerze rozpłacz i ze szlochem wybiegnij z domu hajda przed siebie w pola na jakie dwa dni....
Adam Barycki


Właśnie ta gruba franca mi stoi na przeszkodzie. Ona ta swoją dupą wszystko zasłania. To taka Agafia czy Luzik.

Ciepłe grube baby nie doprowadzają mnie do orgazmu.

Silny jestem, giętki, erotyczne sny mam. Największym moim utrapieniem może być opinia publiczna.

A w ogóle to zabawa jest, podchody, dziecinada.


Orgazm można osiagnąć bez udzialu zadnej kobiety. Wiedzę taką zdobywa się dosyć wczesnie, więc zapewne wiesz.

Opinią publiczną nie należy się przejmować. Ta wiedza przychodzi znacznie pozniej.

Zabawa, podchody, dziecinada wskazane są w kazdym wieku.

A nie ma na świecie niczego bardziej ważnego dla baby od tajemnicy i tak, jak tajemnica nie rozbudza w babie żądzy chuci.

O tak, ale to chwilowe..

Opinią publiczną nie należy się przejmować.

Do granicy, za którą opinia publiczna zbroi się w widły. Historia nie zna takiego, który nie przejmowałby się opinią publiczną uzbrojoną w widły, a Pan Krowa hasa sobie na tej granicy i niewykluczone, ze dnia którego będzie sobie wyjmował widły z brzucha.

Adam Barycki

ale to chwilowe

Wielkie tajemnice są wieczne i wieczna jest huć do wiecznej tajemnicy. Owszem, czasem baba się zmęczy i wtedy takiej się wydaje, że szaleństwo ustąpiło, ale to chwilowe zamroczenie, zaraz szaleństwo powraca ze zdwojoną siłą i baba znowu kocha do szaleństwa, tak jak Pani mnie.

Adam Barycki
A Gloria Jean Watkins, George Sand, Julija Krystewa, Nancy Chodorow i w końcu Wladimir Putin?
PS. Jak nie Pani jedna, są takie baby, co szaleństwa chcą się pozbyć, jak nadwagi, jednak takie diety wcześniej, czy później kończą się jeszcze większą otyłością i tak samo szaleństwo, po takiej diecie anty szaleńczej, powraca jeszcze większa szaleńcza miłość do mnie.
To nie miłość a uzależnienie od emocji Adamie. Na Twoim miejscu może być 100 innych. Może też i być ich stu przed Tobą, i po Tobie.
Jak Ci kiedyś pisałam, żadną sztuką jest kogoś w sobie zakochać, prawdziwą sztuką jest sprawić by kochał cię na długo potem. A z tym już u Pana krucho
[quote="AGAFIA"]To nie miłość a uzależnienie od emocji Adamie. [/quote]

Można powiedzieć ze na świecie są tylko dwojakie rzeczy:
1. Emocje
2. Racje
Niemniej, racje są zbudowane z emocji. To szumowiny co się zbierają na powierzchni emocji. Można też porównać racje do skorupy ziemskiej, wewnątrz której aż gotuje się od emocji.

Kobiety ostygłe bronią racji jako czegoś ostatecznego. Czegoś co się na końcu skrystalizowało w kamień i lód. W kamień, lód i śmierć. Ale cóż, to wina mężczyzn bez wyobraźni.

https://www.youtube.com/watch?v=05Qdu0jkihU
Dlaczego kupiłem Ci czarny płaszcz kochanie?
Żebyś przymierzyła się do czegoś na poważnie?
Żeby dać ci znak czasu ode mnie?
Dozgonnie?
Przyjemnie?

Wybacz, tak trudno mi się oprzeć wyobraźni
Wyobraźni ze starych rzeczy poskładanej
Wiem, że najpierw powinienem się rozwieść
Rozstać z tym co optymalne
Tak czy nie?

Ja nie zadaję pytań Tobie dziewczyno
Ty i tak będziesz rozwinięciem mego Ja
Więc się pytam siebie a muzie w to graj
Może dzisiaj podjadę na przystanek
Okey?

Kobiety ostygłe bronią racji jako czegoś ostatecznego. Czegoś co się na końcu skrystalizowało w kamień i lód. W kamień, lód i śmierć. Ale cóż, to wina mężczyzn bez wyobraźni.

Nie ma potrzeby szukać winnych. Większość facetów bierze za żony kobiet tępych i oddaanych, ale nocami marzą o zimnych sukach.
Nie mam pojęcia dlaczego tak jest.

Ale cóż, to wina mężczyzn bez wyobraźni.

Niemniej, racje są zbudowane z emocji. To szumowiny co się zbierają na powierzchni emocji. Można też porównać racje do skorupy ziemskiej, wewnątrz której aż gotuje się od emocji.

I jeszcze samokrytycyzm .



Ale cóż, to wina mężczyzn bez wyobraźni.


Moralność od prawienia morałów. Niestety ja tez czuję się słabowicie, czasami. Myślę i myślę w kółko to samo i nic. Wiem że nic nie wiem.
Natomiast czuję że coś mam zrobić ze sobą i automatycznie ze światem który widzę.
Pamiętaj, zawsze idź tam gdzie promienistość

Pamiętaj, zawsze idź tam gdzie promienistość

Jest teraz 11:24 a za niecałą godzinę ma być Słońce.
Słońce ma być bo tak powiedziałem przy mojej narzeczonej Patrycji i pozostałych osobach, które jak zwykle udawały się czarnym Mercedesem do kościoła.
Ma być Słonce; zaklinam tę deszczową rzeczywistośc!

O jedenastej zajaśniały mi niebieskie dżinsy Patrycji przy bramie sąsiada. Byłem na to przygotowany, wdziałem świeżo nabyty kożuch z dużym jasnym kołnierzem i zszedłem po długaśnych schodach mej szkoły.
A już z prawej nadchodziła babcia Różowej Landrynki.

- Dzień Dobry! - przywitałem moją narzeczoną schowaną pod tujami i za chwilkę niedużą dodałem co mi się chciało: "Kochanie".

Ja to cudownie zabrzmiało to "dzień Dobry... Kochanie". Moje ty kochanie, o którym marzę każdego dnia, o każdej godzinie i w każdą pogodę.
Nie ma co, zrobiłem tym "kochaniem" dobre wrażenie na mojej Patrysi.

- Kożuch sobie taki kupiłem. Ładny, dobrze mi?

Ona potwierdziła. Jej buzia wyglądała spod kaptura, z nieba siąpił deszcz, a ja byłem znów pełen energii odmieniającej me życie na nowe.

Za czterdzieści minut ma być Słońce na niebie. Do jasnej cholery ma być i już.
https://www.youtube.com/watch?v=sgWMLyFadUw
Ja nie żartuję, ma być Słońce za kilkanaście minut. Bo moja Patrycja je ma mieć. Jest już wiatr, już goni chmury, już niedługo, za chwilę. ma ono być na naszym niebie...
Już już będzie słońce. Przejaśniło się od północy i dosłownie za chwilę Słoneczko się przedrze. Opóźnione ale serdeczne. Już już prawie je widzę i słyszę też warkot Mercedesa. https://www.youtube.com/watch?v=GraZjiPhGvA
Ach jaki słodki miałem dzień!
Zobaczyłem dziś w Patrycji oczach, że chce mnie widzieć. Nie odwracała wzroku gdzieś na bok, nie patrzyła w chmury. Może jeden raz a może dwa zerknęła na mnie, a uśmiech jej mówił, że ją to bawi, że jej moja obecność ubarwia świat.
Spytałem o mój kożuszek czy jej się podoba. Bo między nami jest ta niespodzianka którą jej sprawiłem kupując płaszcz ze skóry naturalnej. I ona to wie, że to ode mnie musi być, a nie że od św. Mikołaja.

Widziałem już to w jej oczach raz. Było to jakieś półtora roku temu, gdy była u mnie. Wpatrywała się w obraz przedstawiający sędziwego mężczyznę u boku z piękną młoda kobietą. On uduchowiony wpatrzony w kosmiczne gwiazdy, a ona w perłach i złocie, przywarta do jego boku.
Ozdobiona. I zabezpieczona.

Słońce wyszło dla nas. Było spóźnione, gdyż rzuciłem na nie urok poprzez bardzo brzydkie chmury. Wyszło pół godziny po terminie i świeciło kilka godzin. Gdybym nie wierzył w kochanie Patrycji nie uwierzyłbym w słońce dzisiejszego dnia.
Dzisiaj już nie jestem taki wesół chociaż Słońce mi świeci. Po prostu wiem, że cały tydzień będę musiał czekać aby zobaczyć Patrycję. Codziennie ona chodzi do szkoły i wraca pewnie jak jest już ciemno. Tu na wsi, jakoś mi nie wypada po ciemnicy łazić.
A wczoraj, gdy już na dobre świeciło zamówione Słońce, zobaczyłem babcię Rółżowej Landrynki przy kurniku. Zaraz też wyszedłem na ganek i zagadnąłem babsko:

- No i co, świeci Słońce?
- Ale jak wychodziliśmy z kościoła to nie świeciło.
- Bo oporne było. Miałem kłopoty z zaświeceniem.

Ja wiem, ze babcia Różowej Landrynki przeczuwa, że jej wnuczka a nawet jej córka przegrywają sprawy z Patrycją. Ja już bowiem nie wyglądam na Różową, ani na jej matkę, co dziwaczeje w myślach o mężu co ją opuścił.

- Nie chciałabyś się jeszcze raz zakochać? - spytałem onej matusi
- A może ja nigdy nie kochałam? - odpowiedziała pytaniem.

No i prawda. Kobiety zamążposzłe w ostatniej dobie emancypacji nie oddały serc mężom; one te serca zwabiły i zabiły.
Ja wiem. Stara babka to wiedźma. Wiedźma pogrzebowa. Wszystkie stare babki doby emancypacji liczą na pieniądze, choćby nawet miały za to nakupić trumien.
Za 44 dni moja narzeczona Patrycja skończy 18 lat. Nie zapamiętałem dnia jej urodzin, tylko obliczenie, że mianowicie urodziła się na nowiu 1998r.
To właśnie dobrze pamiętam, jak obliczyłem 280-dniową ciążę i wyszło, że dokładnie w tym dniu się urodziła, na nowiu.

- Bardzo ładnie Patrycjo. W sam raz, ani nie za późno ani nie za wcześnie.

Lubiłem przesiadywać w pokoju Patrycji, przy komputerze, a ledwie co mieściłem się na wersalce przy jej dorodnej dupie.

- No jak piszesz "meczet" ? No jak? Przez "trz" ?

Już wtedy, półtora roku temu interesowałem się Islamem i meczetami. Oczyma wyobraźni widziałem meczet w pobliskim miasteczku, gdzie po zdewastowanej przez Niemców Cukrowni pozostał wielki komin, mogący być minaretem.

Oczywiście chodziło mi po głowie stworzenie u siebie w szkole jakiegoś ośrodka kultury gdzie Islam byłby potraktowany po przyjacielsku a może i z miłością. Z miłością do młodych oddanych kobiet.

Bo co mamy dzisiaj? Ano feminizm rozpanoszony, w którym kobiety nie umieją kochać, oddają się naukowo-technicznym eksperymentom a mężczyzna blednie i eunuchowieje.
Oto piosenka, w której młoda kobieta bez pretensji do świata naukowo-technicznego nakazuje chłopcu aby był dużym chłopcem, dokładnie steruje nim, no bo ona nie umie być suką. Nie nauczyli jej w szkole być suką.

https://www.youtube.com/watch?v=H0h_EhCnDpI
Dzisiaj naszła mnie wątpliwość, czy mianowicie cokolwiek co mi się zdarzyło miało miejsce.

Co to znaczy, że coś mogło nie mieć miejsca?
No na przykład całowałem się z Marceliną w próżni. Była ona, byłem ja i nic wokoło. Czy to możliwe?
Albo takie coś, że patrzyłem na Patrycję, moją narzeczoną jak siedziała na fotelu z podwiniętą nogą, albo przechadzała się w łososiowych majtasach.
No i teraz to pytanie, jak ona siedziała skoro nie miała miejsca? Albo skąd wzięła łososiowe majtasy, skoro one nie miały miejsca?

Dobrze jest z tym, ze ta moja teraz narzeczona Patrycja istnieje. Dobrze że się przechadza, tylko gdzie? Gdzie przechadzanie Patrysi ma miejsce? Skąd się też wzięły jej łososiowe w kolorze majtasy?

Straszne myśli mnie nachodzą, nie wiem skąd one przychodzą, ale to straszne, ze Patrysia nie ma miejsca żadnego i że ja też nie mam miejsca.
Hmmm, a więc jesteśmy razem bezdomni.... Nie mamy miejsca. Istniejemy znikąd wzięci, do nikąd zmierzamy i nigdy nigdzie miejsca nie zagrzejemy.

Hmmm....
A więc Człowiek istnieje tylko sam, a reszta bezosobowa jest wymysłem.

bardzo to podniecające co sobie wymyśliłem, ze Patrysia przechadzała się w łososiowych majtasach. Och, gdybyście widzieli jak niepoważnie, jak cudownie głupio wygląda spod łososiowych majtasów to co się wydaje. One się falbanią w ruchu, układają na dupie że tak się wyrażę i to robi wrażenie.
Jak to?
Jakże to robi wrażenie?

- Wstań Patrycja zmierzę cię - powiedziałem kiedyś i oczywiście nie miało to miejsca.

Ona nie wiedzieć skąd wzięła centymetr krawiecki i zmierzyłem w biuście 88 cm, w biodrach 98 cm (oj dużo!) i w talii bodajże 74cm. Bardzo uważałem przy mierzeniu aby Patrycji nie dotknąć. Ale zdarzyło się kiedyś ze NIECHCĄCY ją dotknąłem i wtedy powstało u mnie wrażenie podniosłe. Co tu dużo mówić - stanął mi.
Nie było miejsca dla ciebie
W gospodzie i tak dalej...
https://www.youtube.com/watch?v=eEVkUnyzT0E



Już wtedy, półtora roku temu interesowałem się Islamem i meczetami. Oczyma wyobraźni widziałem meczet w pobliskim miasteczku, gdzie po zdewastowanej przez Niemców Cukrowni pozostał wielki komin, mogący być minaretem.



Arabskie
"Ludzie przesypiają życie, a budzą się wtedy, kiedy umierają."
[quote="luzik"] Arabskie
"Ludzie przesypiają życie, a budzą się wtedy, kiedy umierają."[/quote]

No niech ci będzie. Niech Ci będzie że przespałaś życie, a obudziłaś się wtedy, gdy przyjdzie ci umrzeć. Tak z tego wynika. Orzekłaś tak, to pewnie będziesz mieć.
Ja trwam w poczuciu, że nie umieram, chociaż noga mnie boli, a w głowie to zawsze miałem popierdolone. Nic się nie zmieniło od mego urodzenia.

Obudziłem się ze snu, który miał jakieś miejsce. Najbardziej do mojej nogi i snu pasuje piosenka takiej to: https://www.youtube.com/watch?v=isK0OsLRB9I

Obudziłem się, za oknem mgła, o której śpiewa ta młódka. Zostawiam ją. Zostawiłem ją w śnie bez zaskoczenia. Wszedłem niby do jej mieszkania i oparłem się w korytarzu o ścianę. Ona bawiła gdzieś się w pokoju po prawej a potem wyszła na lewo do dziennego i patrzy z poziomu podłogi na moje nogi, potem wyżej i wyżej aż w końcu na twarz i pomija ją. Jej wzrok nie napotyka Niczego istotnego.
Ja poruszyłem się z obawą i wychodzę. Chcę zamknąć drzwi a ten kot (jaki kot?), ten kot łapę wtyka w szparę i nie mogę domknąć tych cholernych drzwi.
Kurwa co teraz? Będą mnie ścigać banderowcy, żem wymiękł, ze nie zgwałciłem dziewczyny. Jej matka mi tego nie przebaczy a ojciec zabije.



No niech ci będzie. Niech Ci będzie że przespałaś życie, a obudziłaś się wtedy, gdy przyjdzie ci umrzeć. Tak z tego wynika. Orzekłaś tak, to pewnie będziesz mieć.



No właśnie ja jeszcze się nie przebudziłam, a może czas.
I żeby jasność była, śmierć nie kojarzy mi się z czymś ostatecznym, to dalszy krok, jak w grze, przechodzisz do jej wyższego poziomu. Zostawiasz bolącą nogę, zryty łeb, czy co tam kto ma i jako czysta energia lecisz dalej.



No niech ci będzie. Niech Ci będzie że przespałaś życie, a obudziłaś się wtedy, gdy przyjdzie ci umrzeć. Tak z tego wynika. Orzekłaś tak, to pewnie będziesz mieć.



No właśnie ja jeszcze się nie przebudziłam, a może czas.
I żeby jasność była, śmierć nie kojarzy mi się z czymś ostatecznym, to dalszy krok, jak w grze, przechodzisz do jej wyższego poziomu. Zostawiasz bolącą nogę, zryty łeb, czy co tam kto ma i jako czysta energia lecisz dalej.

No ale jak kocham ten swój łeb i nogę co mnie boli bardziej od drugiej. Właściwie to ta prawa noga mnie nie obchodzi a lewa obchodzi. Dosłownie rzecz biorąc lewa noga jest daleko bardziej ode mnie. Muszem dogonić lewą nogą nogą praw. Hmmm.... czyli mam prawnie zadziałać.... A więc rozwód!

Muszem dogonić lewą nogą nogą praw. Hmmm.... czyli mam prawnie zadziałać.... A więc rozwód!

Rozwodząc (czy to z żoną czy z nogą) się wiele stracisz. Tak czy inaczej zostanie Ci tylko jeden filar.
stracić aby zdobyć
ile razy już zdobyłem aby stracić i ile razy straciłem aby zdobyć - Bóg jeden wie, to znaczy ja wiem, że to się bilansuje na zero, o ile nie powstanie coś nowego
zawsze mnie kręciły zmiany, a czy będę miał kiedyś święty spokój - nie obchodzi mnie teraz

stracić aby zdobyć
ile razy już zdobyłem aby stracić i ile razy straciłem aby zdobyć - Bóg jeden wie, to znaczy ja wiem, że to się bilansuje na zero, o ile nie powstanie coś nowego
zawsze mnie kręciły zmiany, a czy będę miał kiedyś święty spokój - nie obchodzi mnie teraz


Strategiczne myślenie.
Typowe dla cwanych kobiet, które odchodzą od mężów dopiero wtedy gdy na horyzoncie pojawi się ktoś następny, bo tak naprawdę to boją się bycia bezpańską.
Stracić aby zdobyć =1
Zdobyć aby stracić =1
Straty mogą jednak przewyższyć zyski.

stracić aby zdobyć
ile razy już zdobyłem aby stracić i ile razy straciłem aby zdobyć - Bóg jeden wie, to znaczy ja wiem, że to się bilansuje na zero, o ile nie powstanie coś nowego
zawsze mnie kręciły zmiany, a czy będę miał kiedyś święty spokój - nie obchodzi mnie teraz


Strategiczne myślenie.
Typowe dla cwanych kobiet, które odchodzą od mężów dopiero wtedy gdy na horyzoncie pojawi się ktoś następny, bo tak naprawdę to boją się bycia bezpańską.
Stracić aby zdobyć =1
Zdobyć aby stracić =1
Straty mogą jednak przewyższyć zyski.

Jakie tam myślenie? Chyba o nowej dupie Maryni i o nowym dziecku. Akurat odszedłem z potrzeby serca za nowym przeżyciem, dosłownie na czuja (ch) i okazało się, że w sąsiedztwie mojej szkoły znajdują się dwie panienki. Mnie jest obojętne czy blondyna czy ruda, aby tylko kręciła tyłkiem, zauważyła mnie i uwierzyła że jestem zdolny. Kluczem do takiej sprawy jest TYLKO SEKS. Jeśli to zagra to wszystko inne przyjdzie samo.
Oczywiście zdaję sobie sprawę ze swojego wieku i kondycji. Ale liczę że młoda kobieta doda mi skrzydeł.



Jakie tam myślenie? Chyba o nowej dupie Maryni i o nowym dziecku. Akurat odszedłem z potrzeby serca za nowym przeżyciem, dosłownie na czuja (ch) i okazało się, że w sąsiedztwie mojej szkoły znajdują się dwie panienki. Mnie jest obojętne czy blondyna czy ruda, aby tylko kręciła tyłkiem, zauważyła mnie i uwierzyła że jestem zdolny. Kluczem do takiej sprawy jest TYLKO SEKS. Jeśli to zagra to wszystko inne przyjdzie samo.
Oczywiście zdaję sobie sprawę ze swojego wieku i kondycji. Ale liczę że młoda kobieta doda mi skrzydeł.


Żwierze jesteś i tyle.
Może dodac, a może podciąć, czas pokaże.
https://www.youtube.com/watch?v=D7DbFth4otE

Zastanawiałem się nad wyrazem "zwierzę".
Oczywiście, wcześniej zastanawiałem się nad wyrazem "wyraz". A jeszcze wcześniej nad wyrazem RAZ.

Raz.
Raz to nie znaczy "jeden". Raz to raz, uderzenie. Zawsze jest jakiś PIERWSZY RAZ, pierwsze uderzenie, na przykład uderzenie w struny gitary, albo w struny głosowe.
W WOJSKU na komendę "kolejno odlicz" pierwszy żołnierz mówi RAZ, po to by następni się odezwali.

Raz jest słowem kluczem, otwierającym drogę do wyrazów. Jeśli uderzysz dziecko w dupkę, ten PIERWSZY RAZ to ono krzyknie i złapie oddech, zacznie żyć.
Oglądałem też taki fil jak słonica matka kopała nowonarodzone słoniątko aż do skutku, ze ono wreszcie poruszyło się do życia. Słonica ta kopała dziecko kilka, a może kilkanaście razy, RAZ za RAZEM, RAZ< RAZ> RAZ > RAZ a dopóki nie okazało się to zbawiennym, skutecznym, myślałby kto ze ona się pastwiła nad dzieckiem.
Bicie dziecka bardzo często traktuje się jak pastwienie w społeczności regulowanej przez zinstytucjonalizowanych pomagierów, co na dłuższą metę w istocie nie pomogą.

Raz!
Zazwyczaj po pierwszym razie następuje wyraz. Może to być "Ałaaa" a może to być SEKSUALNE WYCOFANIE NARZĘDZIA ZBRODNI
Na RAZ wrażam seksualne narzędzie zbrodni (do rodni) i następnie wyrażam, przy akompaniamencie wyrazu "Ach".

Zwierzę.... Zwierzę pochodzi od WIERZEŃ. Zwierzam się tobie, z seksualnych wrażeń a ty mi odpowiadasz wyrażeniami NIEDOWIERZANIA. No cóż, ty która niby masz do czynienia ze zwierzakami, zapominasz starodawnego pochodzenia od ZWIERZĄT. Ani chybi musisz się czuć wykastrowana z prawdziwych wyrazów.

Ałaa!
Ach, ach... https://www.youtube.com/watch?v=Ns3Y_AbFXTs
(wyrażnie słychać bicie, razy, zadawane dziecku, tobie)
Cały świat polega na zadawaniu Razów i oddawaniu Wyrazów.
https://www.youtube.com/watch?v=RsR9zg4LMRE
Niestety tzw. "rozwój społeczny" prowadzi nieuchronnie do kastracji. Tworzy się KASTĘ PANÓW i Zniewolonych Poddanych...

Poddany wykastrowany z możliwości RUCHU ma podłączane rurki życiowe. On leży a do niego dociera RAZ SPECJALISTY na przykład... buty od szewca. On dalej leży i trwa, a do niego dociera DIETA dietetyka. A on dalej leży. On nawet nie pobiera, nie bierze ręką, on trwa. Specjalista od akcji wyświetla mu film o miłości, a jak delikwent zapłacze, to zdiagnozują mu katar sienny.

No cóż, delikwentów i specjalistów społecznych trzeba NAUCZYĆ ROZUMU, bo inaczej sami staniemy się delikwentami, albo specjalistami. Zarówno jedni jak i drudzy są BEZNAMIĘTNI, pozbawieni zwierzęcych odruchów, pozbawieni razów i wyrazów.

Heil Breivik!
Dziękuję ci za razy. Niech się darzy! Ty jesteś jak Bóg Ojciec, jak matka kopiąca słoniątka do życia wiecznego. https://www.youtube.com/watch?v=cOp64cIHo4o

https://www.youtube.com/watch?v=D7DbFth4otE

Zastanawiałem się nad wyrazem "zwierzę".
Oczywiście, wcześniej zastanawiałem się nad wyrazem "wyraz". A jeszcze wcześniej nad wyrazem RAZ.

Powinien Pan rozważyć także układ liter "wyra" ("wyro" - teraz już w liczbie pojedynczej - to potoczne określenie na łóżko). Gdy człowiek zmęczony, rzuca się na wyro, a wtedy już się jego stan nieco poprawia.
Początkiem "wyraz" jest układ liter "wy". Ten zaimek odnosi się do innej, niż my, często obcej części populacji.
Z kolei sam przyimek "w" na początku wyrazu wskazuje na relacje zawierania, bycia w środku czegoś.
Warto by zwrócić uwagę, że pomijając w słowie "wyraz" drugą literę otrzymamy - nieco już chyba staropolski, archaiczny - zbitek słowny "wraz", oznaczający robienie czegoś razem, teraz np.: "pójdźmy bracia wraz".
Po zmianie kolejności liter, da się z "wyraz" utworzyć "ryza" - to używane powszechnie określenie na 500 arkuszy papieru do druku.
Pomijając w "wyraz" drugą i trzecią literę dostaniemy słowo "waz" - liczbę mnogą i drugi przypadek od rzeczownika "waza", a więc powszechnie używanego naczynia stołowego.
Z pierwszej, trzeciej i czwartej litery słowa wyraz daje się utworzyć "war" - określenie nieco staromodne, oznaczające gorący płyn. Ale przestawiając litery dostaniemy "rwa" - początek wyrazowy powszechnej dolegliwości rwa kulszowa.
Da się z liter "wyraz" ułożyć także słowo "zryw" - też staromodne, a używane przez historyków w konteście np. "zryw niepodegłościowy Polaków" - np. przy opisie powstań narodowych.
Tu warto wspomnieć o kolejnej permutacji liter wyrazu wyraz: ary - liczba mnoga od nazwy znanej papugi.
Mniej sensownie, ale chyba jeszcze ciągle jakoś dopuszczalnie językowo, byłoby użycie liter "raw" - Rawa , to rzeka, a gdyby były minium dwie takie rzeki, mielibyśmy opcję dostępu do "dwóch raw".
Nie wspomnieliśmy jednak o samej literze "a" - ona pięknie łączy zdanie współrzędnie złożone w licznych konstrukcjach językowych, dając efekt przeciwstawienia treści, ewentualnie połączenia ich.
Sam przyimek "z" używany jest do określenia przynależności, pochodzenia - np. Ewa z Krakowa.
W słowie "wyraz" mamy zawarty też dwuliterowy zbitek "ra", który jest nazwą dla boga słońca, czczonego w starożytnym Egipcie.
Odwrócenie liter da nam za to "ar" - jednostkę powierzchni używaną powszechnie przy podawaniu rozmiaru areału (np. "areał" właśnie od tego chyba pochodzi).
Wziąwszy pod uwagę dwie ostatnie litery słowa "wyraz", po odwróceniu ich kolejności, otrzymamy słówko "za" oznaczające położenie czegoś przysłoniętego względem obiektu na pierwszym planie.

Powinien Pan rozważyć także układ liter "wyra" ("wyro" - teraz już w liczbie pojedynczej - to potoczne określenie na łóżko). Gdy człowiek zmęczony, rzuca się na wyro, a wtedy już się jego stan nieco poprawia.
Początkiem "wyraz" jest układ liter "wy". Ten zaimek odnosi się do innej, niż my, często obcej części populacji.
Z kolei sam przyimek "w" na początku wyrazu wskazuje na relacje zawierania, bycia w środku czegoś.
Warto by zwrócić uwagę, że pomijając w słowie "wyraz" drugą literę otrzymamy - nieco już chyba staropolski, archaiczny - zbitek słowny "wraz", oznaczający robienie czegoś razem, teraz np.: "pójdźmy bracia wraz".
Po zmianie kolejności liter, da się z "wyraz" utworzyć "ryza" - to używane powszechnie określenie na 500 arkuszy papieru do druku.
Pomijając w "wyraz" drugą i trzecią literę dostaniemy słowo "waz" - liczbę mnogą i drugi przypadek od rzeczownika "waza", a więc powszechnie używanego naczynia stołowego.
Z pierwszej, trzeciej i czwartej litery słowa wyraz daje się utworzyć "war" - określenie nieco staromodne, oznaczające gorący płyn. Ale przestawiając litery dostaniemy "rwa" - początek wyrazowy powszechnej dolegliwości rwa kulszowa.
Da się z liter "wyraz" ułożyć także słowo "zryw" - też staromodne, a używane przez historyków w konteście np. "zryw niepodegłościowy Polaków" - np. przy opisie powstań narodowych.
Tu warto wspomnieć o kolejnej permutacji liter wyrazu wyraz: ary - liczba mnoga od nazwy znanej papugi.
Mniej sensownie, ale chyba jeszcze ciągle jakoś dopuszczalnie językowo, byłoby użycie liter "raw" - Rawa , to rzeka, a gdyby były minium dwie takie rzeki, mielibyśmy opcję dostępu do "dwóch raw".
Nie wspomnieliśmy jednak o samej literze "a" - ona pięknie łączy zdanie współrzędnie złożone w licznych konstrukcjach językowych, dając efekt przeciwstawienia treści, ewentualnie połączenia ich.
Sam przyimek "z" używany jest do określenia przynależności, pochodzenia - np. Ewa z Krakowa.
W słowie "wyraz" mamy zawarty też dwuliterowy zbitek "ra", który jest nazwą dla boga słońca, czczonego w starożytnym Egipcie.
Odwrócenie liter da nam za to "ar" - jednostkę powierzchni używaną powszechnie przy podawaniu rozmiaru areału (np. "areał" właśnie od tego chyba pochodzi).
Wziąwszy pod uwagę dwie ostatnie litery słowa "wyraz", po odwróceniu ich kolejności, otrzymamy słówko "za" oznaczające położenie czegoś przysłoniętego względem obiektu na pierwszym planie.


Twoje tutaj pisanie można określić słowem BEZŁAD.
W słowotwórstwie polskim a szerzej SŁOWIAŃSKIM (pochodzącym od SŁOWA) jest ład.
Przede wszystkim wymawiamy głoski a nie litery. Wyrazy nie składają się z beznamiętnych liter, tylko co najmniej z głosek. I zarówno ludzie, jak i zwierzęta dając głos, wyrażają to głoską.
Głoskę można przedstawić OBRAZOWO jako rdzeń, jądro rzeczy. W językoznawstwie słowiańskim nazywamy to RDZENIEM SŁOWOTWÓRCZYM.

Słowo RAZ jest głoską i rdzeniem słowotwórczym. Gdybyśmy dali temu głos nie pełno brzmiący "RA.." to na skutek jakiejś przeszkody w dokończeniu tej głoski; na przykład chrypki, albo zejścia śmiertelnego, wzorem niedokończonego Hejnału Mariackiego.

Rdzenie słowotwórcze - głoski można porównać do tego co widzi człowiek skupiając wzrok. Na przykład widzimy kota i właśnie widok tego kota jest rodzajem sedna rzeczy.
Do kota możemy coś dodać na przykład Po-KOT albo w jakimś zdaniu myśliwego wiele zwierząt ubitych leży "po-kot-em".

Przestawianie liter takie jak zaprezentowałeś BEZŁADNIE bywa owocem DYSLEKCJI SŁOWNEJ zwanej prawidłowo DYSLEKSJĄ przez "S". Bierze się to ze spokrewnienia słowa "lekcja" z anglosaskim "lesson".
Taka dyslekcja gmatwa oddanie istoty rzeczy jaką jest mowa pochodząca od dawania głosu.

Taka dyslekcja gmatwa oddanie istoty rzeczy jaką jest mowa pochodząca od dawania głosu.
Ano gmatwa...

stracić aby zdobyć
zawsze mnie kręciły zmiany, a czy będę miał kiedyś święty spokój - nie obchodzi mnie teraz

Stracić aby zdobyć =1
Zdobyć aby stracić =1
Straty mogą jednak przewyższyć zyski.
Oczywiście zdaję sobie sprawę ze swojego wieku i kondycji. Ale liczę że młoda kobieta doda mi skrzydeł.

Ostatnio czuję się wyraźnie gorzej. Nic się nie poprawia z nogą. Dodatkowo słabszy jestem. Co chwila bym odpoczywał, przesiadywał, przeleżał moje życie. Noga się poprawia jak gdzieś dalej się przejdę, ale już jak się wezmę do jakiej roboty to marnie.
Może to pogoda tak wpływa, wiatry wiejące z zachodu, wieszczące pomruk Zachodniej Europy względem Polski.
Ja wierzę w to, że pogodę tworzą ludzie. O, dzisiaj są mocny wiatr ale jest i słońce. Ile razy pomyślę coś dobrego, to słońce się pokazuje, a jak złego to mgły i wiatr. Zimno mi. Dreszcze mnie przechodzą. Marnawo, ale się nie poddaję zawczasu. Nie mam zamiaru korzystać z jakiejkolwiek pomocy od niegdysiejszej rodziny.
Czasem napiję się wódki, ale niewiele, aby tylko lekko się rozchmurzyć. Właściwie to co w wódce takiego jest, że świat różowieje?
naukowcy mają swoje wytłumaczenia, jak to naukowcy. Mają swoją siłę przekonywania, ale takie cuda mnie nie dotyczą.
No więc wódka chyba powoduje zapomnienie jakieś. I jednocześnie przypomnienie. Mówi się także o kimś pijanym, że mu czacha dymi. Ciekawe jak to mu dymi czacha? Coś się w głowie zapala i gasi. Idzie z tego dym. A potem się mówi że ktoś jest zgaszony.
Ech, chyba lepiej nie pić wódki.
Skończę pić tą kawę, zapalę papierosa i dawaj z tymi łóżkami co je naprawiam. Nie wolno się poddawać.

No skoro tak, to może wierszyk napisze:

Czy pamiętasz kochanie jak ci odwijałem nogę?
Ty ją skręciłaś na schodach zdaje się
Przyszedłem jak raz i usiadłem na twym łóżku
Byłaś zaciekawiona jak wziąłem ją w me dłonie
A potem
Już powstałaś i przeszłaś na kanapę przy ławie
Ja jadłem jakąś zupę podaną
I przerwałem
Pochyliłem się nad twą chorą nogą, odpiąłem agrafki i chwyciłem za koniec bandażu
Ty patrzyłaś jak na film co robię
Rozhuśtałem twoją nogę
I śmiałaś się z niedowierzaniem że to się dzieje
Kochanie
[quote="JaKrów z Nogą"] Ty patrzyłaś jak na film co robię
Rozhuśtałem twoją nogę
I śmiałaś się z niedowierzaniem że to się dzieje
Kochanie[/quote]

Ładne nie?
Patrycjo, chcę kochać cię https://www.youtube.com/watch?v=4Rs0FNADXAw
Wczoraj cały dzień paliłem suche badyle. Nie wiem dlaczego to robiłem. Przecież urosną nowe i znów się staną suchymi badylami.

Ja jestem jak ten suchy badyl. To znaczy dla społeczeństwa jestem suchym badylem do spalenia. Tak właśnie myślałem paląc suche badyle, że nie wiem po co żyję.
Na to przyszła Jolka suchy badyl. I powiedziała, że ładnie mi w tych zaroślach. Że warto żyć, przebywać w zaroślach.
Acha. Rzeczywiście. Co mnie obchodzi społeczeństwo, jak sobie przebywam tu i tam.
Widziałem Patrycję wczoraj. A cóż to było za widzenie?
W tej chwili piję wódkę, taką nie nazwaną, z dwiema czarnemi jagódkami, bimbrowatą znaczy, ale na nakrętce jest napis JUHASZ... Prawie jak HUJASZ. I słucham muzyki ze słowami nie mającymi dla mnie znaczenia https://www.youtube.com/watch?v=U4cE7tfBVug

No więc jak paliłem badyle, CZY TE OCZY MOGĄ KŁAMAĆ?, czy moje oczy mogły kłamać jak paliłem suche badyle widziałem jak za ogrodzeniem Patrycja wylała z garnka pomyje na gnój. Nie widziała mnie, CZY JEJ OCZY MOGŁY JĄ OKŁAMAĆ?, CHYBA NIE, bo ja czorny jak święta ziemia paliłem suche badyle.

Niemniej, proszę ja was, jak paliłem suche badyle, to dym szedł w obejście Patrycji wraz z domownikami. Musieli poczuć ten dym, zachodzić w głowę, dlaczego on pali te suche badyle....

https://www.youtube.com/watch?v=U4cE7tfBVug na powonienie, CZY TE NOSY MOGĄ KŁAMAĆ?, czy dym może kŁAMAĆ? CHYBA NIE... W więc Patrycji nie obchodzi mój dym.

Dym nie obchodzi mej dziewczyny
Oczy jej kłamią i powonienie
Ja palę a ona nie czuje nic
To straszne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

.....WINO W LODÓWCE SIĘ CHŁODZI.... A że NIE!
W mojej lodówce nie ma wina
jestem niewinny!
Już wiem o czym jest ta piosenka, to znaczy nie wiem a czuję
Czuje chujem
https://www.youtube.com/watch?v=U4cE7tfBVug

Ta piosenka jest o tym, że jeśli uwolnisz się od przeszłości, od histerycznej historii, od niby swoich przejść, to tylko wtedy uwierzysz że możesz SERCE ZŁAMAĆ
Wymyłem się. Do miski po myciu wrzuciłem majtki, podkoszulek, koszulę i skarpetki; niech dogorywają. Resztą ciepłej wody umyłem naczynia. Opłukałem byle jak w zimnej wodzie. Ręce przygrzałem na piecu kaflowym. Pozbierałem trochę betów i powsadzałem do szafy. Kota wygoniłem na pole aby zdziczał trochę.
Przebrałem się w takie spodnie, w których nie rąbię drewna, nie palę w piecu, nie piłuję desek. W takie spodnie, które mi są niepotrzebne, w spodnie na pokaz.
Buty sobie zasznuruję... chwila... moment...
No więc mam już teraz buty zasznurowane, włosy przyczesane, już mi chyba wyschły i jest godzina 13-ta. Co robić?
Zazwyczaj koło tej godziny przyjeżdżają do mnie goście w postaci syna i żony. No więc muszę czekać, a nigdy nie wiem kiedy przyjadą, w który dzień, bowiem pozbyłem się telefonu.
Ale załóżmy ze do godziny 14-tej powiedzmy :45 nikt do mnie nie przyjedzie. Najlepiej żeby pogoda się zepsuła, żeby zaczął padać deszcz, wtedy zwiększa się szansa na nieprzyjechanie nikogo.
No to mam problem jak to nieładnie wygląda. Muszę czekać jak ten głupi dwie godziny.

To może napiszę coś ciekawego? Tylko co?

a/ o rybach mógłbym napisać to i owo
b/ o kocie mógłbym napisać, ale smutne coś, bo jest wykastrowany
c/ o mojej nodze mógłbym napisać, że nawet nie wiem czy ona chorzeje czy zdrowieje, zagadkowa jest moja lewa noga
d/ o badylach na moim polu już pisałem, więc mi się nie chce

To może napiszę o tym, że kobieta jest wymyślona przez mężczyznę?
Tak. Kobieta jest wymyślona przez mężczyznę. On się zastanawia jakim mógłby być gdyby nie był mężczyzną i z tego mu wychodzi kobieta.

Dawno dawno temu, mężczyxnie nie chciało się pracować przy chlewie, a wtedy chlew nazywał się "kobe". No i wymyślił takiego parobka do chlewa, czyli tę kobietę. Aż strach pomyśleć co było przedtem, zanim mężczyzna stworzył kobietę!
Strach straszny!!!
Bo przecież on przedtem, zanim miał kobietę to współżył ze świniami.
Ale świństwo!

O właśnie! Stąd nazwa świństwa, ze chodzi o te sprawy ze świniami. A fe!
Zapowiada się dobry dzień
Jednak nie wiem co to znaczy, dopóki nie oznaczę go sam

Dzień który się dobrze zapowiada, wymaga mojego udziału. Nie można dobrze zapowiadającego się dnia widzieć jako niezależnego ode mnie samego
"Jako się rzekło kobyłka u płota".

Pomimo tego, że dzień zapowiadał się dobrze, świeciło (trochę nieśmiało) słońce, ja czułem się podle. Nie wyszedłem zobaczyć jak Patrycja udaje się do kościoła. Czułem się jak zdechły Azorek. Co prawda napaliłem aż w trzech piecach, ale czułem zimno. A wyglądając przez okno widziałem mojego kota, jak rozgląda się wokoło ni to za czymś, ni to z obawy przed czymś. I ani jedno, ani drugie nie poruszyło się w zasięgu jego wzroku.
Tak i ja poczułem się wyglądający bezowocnie, samotny i przegrany.
Położyłem się zatem do łóżka pod koc, niech się dzieje co chce, ale mi tylko zziębły nogi.

Wstalem i poczułem smak do jedzenia. Utargałem takiej plecionki pszennej i napchałem się. A potem zeżarłem dwa kotlety, przywiezione przez żonę, żeby się nie popsuły. I jakoś się zmobilizowałem, wciągnąłem ładne spodnie i poszedłem odwiedzić dom Różowej.

Akurat babka żarła w pośpiechu sernik i pytam:
- Co tak pani kruszy bez talerzyka?
- Bom głodna po kościele.
- I co ksiądz mówił?
- Żeby przygotować się na wigilię.
- A Patrycja była?
- Była.

Przyszedł dziadek. Zaczął podnosić pokrywki na kuchni, że niby tu się przypala a tam kipi. Na to wszystko zbiegła Edytka i wsypala makaron do jakiegoś garnka. A ja swoje:
- O kurcze, prawdziwa dziewczyna!

Edytka czterdziestka rzeczywiście podpadała pod dziewczynę. Dupcia jak w podstawówce, ale cycki nad podziw, przynajmniej podtrzymywane stanikiem. Pyszczydło zaś zgodnie z dowodem osobistym.
- Dawno nie widziałem prawdziwej dziewczyny. Chodzisz do gimnazjum?
- Nie.
Gdy się przybliżyla do zlewu dotknąłem ją tak pomiędzy biodrem a kibicią i odrzekłem:
- Mięciutka.
Babka coś się żachła, to znaczy zakrztusiła się sernikiem i wyszła. A ja znow dotknąłem Edytki i mówię:
- Mięciutka jak prawdziwa dziewczyna.
Ta coś mnie niby ofuknęła, a za niedługo naszykowała dwa talerze z drugim daniem i poniosła na górę.
A więc Różowa nie zejdzie do mnie. Pewnie podszepnęła mamuśce aby ta jej przyniosła obiad, bo nie chce mnie widzieć ani słyszeć mego doniosłego głosu. Nie pierwszy raz odniosłem wrażenie, że Różowa nie chce mnie widzieć. Ale nie wiem do końca dlaczego.
Są bowiem takie sprawy na świecie, że ludzie nie mogą im patrzeć prosto w twarz.

cdn.

Są bowiem takie sprawy na świecie, że ludzie nie mogą im patrzeć prosto w twarz.
cdn.


Gdy wyszedłem z domu Różowej, szukałem wzrokiem kota i znalazłem "bidusię" pod krzakiem. On wykastrowany, samotny, wyglądający nieznanej kotki siedział na skrzyżowaniu szlaków kocich i w końcu ruszył do mnie, położył u stóp na plecach i dawaj przekomarzać się. Takie określenie mi przyszło do głowy.

Jeszcze nie wiedziałem co dalej zrobić z dniem, który się dobrze zapowiadał. Żeby nie skończyć go na niczym, poszedłem z drugiej strony budynku, w nadziei, że uchwycę coś niecoś od strony domu Patrycji.
Zaraz też znalazłem dwa pióra bażancie i trochę pierza. Może lis chytry bażantka upolował, a mój kot zwęszył tego zwierza.
Za jakiś czas pokazał mi się za ogrodzeniem tatuś Patrycji i zdecydowałem się na przejście na jego stronę. Gdybym zobaczył mamuśkę to bym się wycofał.

- Daj zapalić - mówię.
- Tytoń mam mokry, ale dam ci sklepowego.

Zapaliłem i coś gadając z onym tatusiem pooglądałem w okno Patrycji. A tam matka się ruszała na przekór. Niemniej po jakimś czasie poszedłem do tego domu i znów w sieni stoję, a mać przy garach. Pokręciłem się niby, niby już na progu mam odejść, ale nie!

- A Patrycja żyje tu gdzieś? - spytałem i wpalantowuję się do pokoju.

Co było potem nie napiszę. Może tylko tyle że miło się rozmawiało. Sam nie wiem dlaczego nie napiszę.... Albo nie warto, albo nie chcę i już.
https://www.youtube.com/watch?v=el23Jo2fEyk&index=2&list=PL2AXKCo-V2rzRYIuK2_Pgj_LgR6pIJCAz
Ze względu na zimno jakie panuje w mojej szkole, jak również z uwagi na brak ciepłej wody oraz kulturalnych warunków oddawania moczu i kału, niniejszym rezygnuję z moich narzeczonych.

Ja Krówka

PS> Jeśli zaś chodzi o moją lewą nogę, to poprawia się bardzo wolno. Wolność mojej lewej nogi jest większa niż prawej.
Oby do wiosny Krowo.
Tak sobie dzisiaj o Tobie pomyslalam, gdy wchodzilam do dobrze ogrzanego domku z obrzydliwie zimnego dworu. Dla mnie cieplo (każde) to podstawa.
Moja szkoła została spierdolona przez wprowadzenie "nowoczesności".
W miejsce zgniłych drewnianych podłóg wylano beton.
Ściany drewniane które zawilgły i pogniły wymurowali z betonowego pustaka. I jakże ja mam beton ogrzać, a pomieszczenia są wysokie 2,8 - 3m.
Muszę przetrzymać zimę.

Dzisiaj doszedłem do wniosku, jak to się stało że budynek wilgotniał i opanowały go grzyb i zgnilizna?

Teraz wiem... Budynek chorował wobec widma likwidacji szkoły. To nie zarodniki grzyba go zaczęły toczyć. To zaraza tocząca całe szkolnictwo, z jednolitym programem, jak z Centralnym Ogrzewaniem Szkoły.

Zaraza, bakterie, grzyby, komary, gzy, wszy, kleszcze, meszki..... wszystkie te plagi nie tyle są pochodzenia biologicznego, co psychologicznego!

TAK!
Odkąd jestem w szkole grzyb zniknął. Już nie mówię o kałużach wody, co się lała z powodu przeróbek i uszkodzeń dachu. Zostało mi zimno, ale żeby je zlikwidować musiałbym obić betonowe ściany drewnem i skuć wszystkie posadzki betonowe. I to ręcznie, młotkiem, żeby się budynek nie zawalił.

Kocham moje życie, jakie sobie zgotowałem. Dzisiaj na przykład rąbałem kopaczką do ziemniaków po badylach nawłoci kanadyjskiej, co franca zaraziła moje pole. hektar w badylach mam, kanadyjskich kurwach.

To nie zarodniki grzyba go zaczęły toczyć. To były zarodniki słowiańszczyzny I słusznie uczyniły, albowiem to słowiańskie zarodniki, na pohybel łacinnikom!

Wylanie podlog betonowych to dobry pomysl. Powinienes teraz na ten beton rzucić legary a na nich przybic deski i byloby ekstra.
Moj dom jest ekologiczny bo z cegiel glinianych wypalanych na sloncu, mam sufity drewniane a podloga juz kafelkowa, bo przy psach latwiej czystosc zachowac a ogrzewam się gazem, choc mysle o kominku lub kozie chociaz bom cieplolubna.
Co ty możesz wiedzieć? Obiegowe rzeczy.

Mam pognite podwaliny przy ścianach zewnętrznych. Przewiewa je wiatr. Przez dziury zimno dostaje się do betonowej podłogi i ją wyziębia. Najpierw muszę wlać glinę w te podwaliny i dopiero wtedy podłoga betonowa będzie trzymać ciepło po ogrzaniu.
Ale jeśli tą podłogę odizoluję parkietem lub deską, to beton się nie nagrzeje.
Co zostało przerobione w budynku drewniano-glinianym, nigdy nie będzie grało, gdy się zastosuje nowoczesne materiały.

Oczywiście myślałem o wymianie podwalin na nowe drewno, ale nowe drewno nie ma żywicy i szybko będzie niszczeć.
Jak piłuj e nowe drewno to idzie jak w masło. natomiast stare drewno, 100-letnie, jest bardzo twarde i pachnie żywicą, która drewno konserwuje.

Podwaliny w mojej szkole zgniły po założeniu centralnego ogrzewania wodnego i kaloryferów przy ścianach.

Dobra.
Teraz siedzę na 100 metrach kwadratowych. Wybudowałem 3 piece kaflowe i grzeję w nich zazwyczaj raz dziennie. Akurat teraz zapaliłem drugi raz w piecu gdzie piszę na komputerze.
Ja oszczędzam na ogrzewaniu, bo nie mam dochodów, nie pracuję.
Mieszkam już 3-cią zimę, i spaliłem 2 tony węgla i trochę drewna ze starej stodoły. Myślę ze na opał nie wydałem więcej niż 2.500zł w dwa lata i trzecią zimę.

Mógłbym palić dwa razy dziennie. Ale po co, jak wychodzę na pole cos robić, albo na spacer. Pusty dom nie musi być dobrze ogrzany.
O, gdyby było więcej ludzi, to oni by się kręcili i mieszali powietrze. Wtedy ciepło nie siedziało by tylko przy piecu.

O, gdyby było więcej ludzi … Zatem chodzi o termodynamikę, a gdzie entropia?!

O, gdyby było więcej ludzi … Zatem chodzi o termodynamikę, a gdzie entropia?!

Entropia? Nima czegoś takiego. Termodynamiki też nima. Ekologii Luzikowej też nima.

Co jest?
Domysł, zmysł i pomysł.

Zapamiętaj sobie durniu:
Niczego na świecie nie ma, tylko wymysł (przeszłość), zmysł (teraźniejszość) i pomysł (przyszłość).
I to wszystko bez Słowian?!

Co ty możesz wiedzieć? Obiegowe rzeczy.



Wiem więcej niż by Ci się moglo wydawać.
Popatrz sobie https://www.google.pl/search?q=ekologiczne+budownictwo+glina+sloma&tbm=isch&imgil=jGwk2x0eeQTNrM%253A%253BJ87hwS

Co ty możesz wiedzieć? Obiegowe rzeczy.



Wiem więcej niż by Ci się moglo wydawać.
Popatrz sobie {na coś obiegowego?)

Obiegowe rzeczy są to wieści najczęściej żydowskie, pozory, że podobno gdzieś tam daleko, oczywiście podparte rodzimymi wiadomościami, ale to pozory i informacje co człowieka mają odwieść od jego pomysłów

Moim najnowszym pomysłem jest aby ocieplać pogodę zamiast domu



Moim najnowszym pomysłem jest aby ocieplać pogodę zamiast domu


A no to powodzenia

Moim najnowszym pomysłem jest aby ocieplać pogodę zamiast domu

A no to powodzenia



JaKrów z Nogą, ty to jednak durny jesteś luzik chciała cię docieplać .... a ty ................ o kwalifikacje pytasz to masz czego chciałeś ........



Nie, ja zimna suka jestem
Tiaaa .... pewnie obiecujesz, a potem .......

Tiaaa .... pewnie obiecujesz, a potem .......

Nie sądzę by Cieloczek czuł się przeze mnie zanęcany.

-----------------------------------------
"Obiecanki cacanki a głupiemu stoi?"

"Obiecanki cacanki a głupiemu stoi?"
zimna suka


teraz, to się jeszcze obrazi .... !!! Luzik przepraszam

"Obiecanki cacanki a głupiemu stoi?"
zimna suka



-----------------------------
"No widzicie, no widzicie ..."

P.S.
Się nie obrazi, spox
lucek, przepraszaj na kolanach luzikową, gościu:)

lucek, przepraszaj na kolanach luzikową, gościu:)
Się nie obrazi, spox

a powinna sie obrazić

a powinna sie obrazić

a to czy powinna czy nie to już do oceny Luzikowi pozostawić należy, chyba
oj, powinna

oj, powinna
nie powinna, bo lubię Luzik
hehehe
...... i czego się śmieje ?!?!
z ciebie, bo ma powód
nich mówi !!!!
ni musi
ni musi ale może

[ [ ]

to nudne
[

to nudne
Dzieci, tutaj Krowa wynurza, a może nawet wynaturza ;) się na temat swojej narzeczonej, więc dawajta coś w temacie albo sio.
tego....
https://www.youtube.com/watch?v=d6x2naAhNQs

Na stole stoi mi kurwa TOKAJI tego handlarza skurwysyńskiego, teścia mego syna, kurwa niby opatentowany na wino mszalne, a tak kurwa niedobry, że stoi i nawet nie chce mi0 sie korka wyciągać.
No.
Śniła mi się kurwa Patrycja, nie kurwa, tylko kurwa za buca nie wiem co w tym śnie było. Wzwód miałem i kurwa se myśle we śnie co z tym zrobić, ale nie. Wstałem i obleklem się w tak skurwysyńsko zimne odzienie, że mi przeszło.
No.
Powiedziałem Patrycji że ją kocham. Jak Boga kocham! Ona szła do kościoła po lewej a ja do niej też po lewej i doszłem a włosy miała tak ułożone na prawym uchu, że aż zapachniało mi miętą albo spirytusem? W każdym razie do prawego ucha powiedziałem jej "Kocham cię" i przeszedłem na prawą stronę jezdni a ona dalej po lewej szła.
No.
Kocham moje wzwody, bo znaczy się że mogę, byle by kochanie moje było jak senne marzenie.
No.
https://www.youtube.com/watch?v=d6x2naAhNQs
Przy okazji zamieszczam fotkę jak wygląda moja szkoła.
Nie jest ta fotka moja, tylko ze szkoły w innej miejscowości, która już została zburzona.
http://szkolawielgus.pl/images/Moje/Historia/0003.jpg

Moja szkoła ma większą działkę, Zachodnia weranda została przerobiona i muszę ją odbudować jak na zdjęciu. Kominy mam trochę niższe, bo odbudowywałem je a nie starczyło oryginalnej cegły.

Siedzę zazwyczaj w drugim oknie od lewej. To jest część mieszkalna dla nauczycieli, a po prawej duże sale szkolne.
https://www.youtube.com/watch?v=0n-X3_lapPs

Historia mojej Patrycji rozpoczęła się w malinach
- Co tam robisz sąsiadko?
- Jem maliny.
- Chyba się kończą.
- Nie. Dopiero się zaczynają.

No jasne. Moje maliny uznałem za kończące się a ona za rozpoczynające. A potem, potem zauważałem ją jak się wystawiała na podwórku.
- A ty co? Masz taką minę jakbyś śmiała się i płakała jednocześnie.

Ona odeszła kołysząc tłuszczem na biodrach. Szesnastka.
A gdy już miała siedemnaście tych lat podchodziłem jak się opalała, siadałem obok na wystawionym fotelu i zagadywałem. O miłości.

Jutro do niej pójdę. wdzieję kożuszek z okazałym białym kołnierzem. Może być że ta stara pokraka będzie bronić wejścia. Ja zdam się na wyczucie. Tak albo nie. To zależy od wiatru chyba. No ale jeśli będzie u niej chłopak to się wycofam. I znów powrócę, dopóki będzie wesoło patrzyć w moje oczy.

Jutro do niej pójdę. wdzieję kożuszek z okazałym białym kołnierzem.

Nic z tego.
Paliłem badyle w ognisku, a że mam dłonie popękane to unikam wody jak ognia. A ze brudny jestem to do Patrycji nie pójdę.
Przed południem nawet myślałem, że pójdę i każę sobie ugotować ziemniaków, tylko żeby ta stara pokraka nie gotowała. Patrycja chodzi do szkoły gastronomicznej i myślałby kto że to dobrze. Nic bardziej mylnego:

- Zjadłbym jaśka. Umiesz przyrządzać? - zwróciłem się do mojej narzeczonej.
- Nie. Jeszcze do tego nie doszliśmy. - odpowiada Patryś.

Oż kurwa! Oni jeszcze nie doszli do tego jak zagotować jasiek i posypać solą. Ale zupę "ogórkową" z cytryn, bananów, migdałów, oliwek i anyżku to od razu brali. Oczywiście po Europejsku, żasden szanujący się kucharz nie może ugotować jaśka i posolić.

Uwielbiam jasiek. Bardziej od mojej narzeczonej.

- Zjadłbym jaśka. Umiesz przyrządzać? - zwróciłem się do mojej narzeczonej.
- Nie. Jeszcze do tego nie doszliśmy. - odpowiada Patryś.
Oż kurwa! Oni jeszcze nie doszli do tego jak zagotować jasiek i posypać solą.
Uwielbiam jasiek. Bardziej od mojej narzeczonej.


Kupuję kurtkę moro, z naszywkami majora LWP.
Co ma moro do jaśka?
Sprzedający kurtkę poprosił abym do niego zadzwonił. Ale ja nie mam telefonu, więc poszedłem do domu Różowej Landrynki. Dzwonię:
- Ja w sprawie moro.
- Tak. Ale 70zł to za mało. 75zł ?
- Dobra. 75zł. A ma pan dużą czapkę?
- Futrzaną, rozmiar 57.
- Kurwa, za mała, mam 59. Chyba żebym rozciął.
- Nieee.
- A ma pan bagnet AK-47?
- Nowy czy używany?
- Może być używany, tylko wie pan, nie wyszczerbiony, najwyżej zadrapania na rękojeści. Ostry ma być.
- Za 135zł.
- Panie, 160zł moro i bagnet.
- Niee.
- 170zł i jedziemy z koksem.
- To 171zł.
- Jest. Podaj pan dane i załatwione.

Babcia Różowej Landrynki jakoś dobrze wyglądała.

- Przyjedzie Majka?
- Przyjedzie. Zje pan jaśka?
- No jasne. Żerny jestem.

Jem ten jasiek zrobiony jako fasolka z kiełbaskami w sosie pomidorowym i rozważam zakup moro w stopniu majora. I nie minęło 10 minut a tu wpada Różowa i dalejże witać się z pieskiem.

- Chodź no tu, przywitać się z babią. - mówię i jem dalej.

Długo to trwało witanie z pieskiem, za czym zbiegła z góry mamuś Edytka, coś tam schowane musiały gadać ale w końcu weszły do kuchni.

- Gdzie jest kawa? - pyta Różowa.
- Nie ma. jest tylko rozpuszczalna.- odpowiada babcia.
- Nie.
- Chodź do mnie. - mówię do Różowej - Boisz się?

Szuka czegoś ta dziwka po szafkach aż jej jakiś pojebany talerzyk wyprysnął w moją stronę.

- Zabić chciałaś pana Maćka.

Ja podniosłem toto obite z podłogi, swój talerz po fasolce odsunąłem i wstaję.

- Jajka panu dam. - mówi babcia.

Biorę ja te jajka a akurat mamuśka Różowej siedziała przed lodówką to jej włosy pociągnąłem. Ta się na mnie obrusza czy cóś, a ja grzecznie:

- Za jajka mi się zaczepiły.

Ale nie było mi dość, więc wziąłem więcej jej włosów w lewą dłoń, lekko przyciągnalem i potrzymałem dwie sekundy dłużej niż przedtem. Miłe miała Edytka włosy w dotyku, widać umyła i wysuszyła. A ta cicho sza.

- No to dobranoc. Dziękuję.
coś
https://www.youtube.com/watch?v=IOZ61uGgAvQ

Różowa w formie była. Dupa wyrośnięta, w rajtkach chyba kolorowych, obciśnięta majtkami pod spodem, tak że tłuszcz cellulitisowy wylewał się z ich formy. A Mamuś dołem bardzo drobna. Dupeczka jak u chłopczyka, za to cycki wyrośnięte. Hmmm.... jak u babci.
Tak. Góra Edytki i dół Różowej Landrynki do kupy, stanowiły babcię.

A ja gram.
Jem fasolki, makarony, jajka. Z babcią się pogada i o kotach i o kurach. A te dwie niedorozwielitki coraz bardziej mnie się boją.
Wezmę nóż, bagnet AK-47. Ubiorę mundur majora i ... je kurerwki zastrzelę....

W niedziele! Ha ha ha ha!


Jem fasolki, makarony, jajka. Z babcią się pogada i o kotach i o kurach.


Karmi Cię, znaczy zagięła na Ciebie parol.
To je babski dom, w którym rządzi babcia. Co młodsza generacja tym bardziej bezradna w sprawach gospodarczych. Zapłacić potrafią fachowcowi, póki mają pieniądze. A ja wszystko potrafię, nie wyjąwszy chuja. Zresztą kochać też, ale niewyrachowanie. Wolność to nie je bajka dla kobiet.

WOLNOŚC TO NIE JE BAJKA DLA KOBIET
TEMAT: Biała porcelanowa figurka, akt, naga kobieta.

- A jaka duża ta figurka? - spytałem w necie jakiejś Gabrieli

- Witam, Wymiary to:
Wysokość- 28cm/28,5cm.
Szerokość z przodu- 14cm.
Szerokość z boku- 15cm.

- To mogę kupić za 120zł + koszty przesyłki Pocztą Polską powiedzmy 10zł = razem 130zł.
Może być?
Niech pani poda dane do przelewu, a ja podam adres.

- Dobrze, może być 120zł,
tylko dziś zorientuję się dokładny koszt wysyłki i około godziny podam Pani jaki jest, bo będzie trochę większy niż 10 zł, ze względu że będzie to paczka i zechę zabezpieczyć, zeby się nie uszkodziło
Tak że dziś koło 22.30 podam dokładny koszt wysyłki i dane do przelewu, a Pan niech wyśle dane do wysyłki i numer tel.

Może tak byc ?
około godziny 22.30 tam nie dopisałam. ;)

podam Panu*
Przepraszam za błędy

- To zapłacę 136zł i załatwiajmy od razu.
Telefonu nie mam tylko u sąsiada.

- no dobrze.
Zaraz podam dane do przelewu
Jeśli będą pieniążki na koncie to wyślę figurkę

A dlaczego Panu się tak śpieszy z wysyłką ?

- taki mam już charakter

- No dobrze
Dziś Pan prześle pieniążki ?

- Zaraz prześlę bo siedzę na komputerze

- Czekam na przelew to od razu dziś bym wyslała

- A te łabędzie to jaki producent, coś pani wie? Stare czy nowe. Niektóre dziobki bez malunku?

- Producenta niestety nieznany. Łabędzi mam 6,
3 z fabrycznie zalewanymi czerwonymi dziobkami w środku a czy bez, takie zostały zakupione.
a 3 bez.
Są nie zniszczone bardzo ładnie się błyszczą mają około 5lat .

- Podobają mi się. Mogę zapłacić za figurkę i łabędzie wraz z przesyłką 190zl.

- Czy może być równe 200zł, czyli 10zł więcej ponieważ, chcę dobrze zabezpieczyć szklane rzeczy aby dotarły do Pana w całości, więc przesyłka trochę więcej wyniesie.
Co Pan na to ?

- Dobrze 200zl.

- Dobrze, w takim razie jestesmy umówieni na 200zł
Figurka kobiety Czeskiej z porcelany
i 6 łabędzi.
Czekan na przelew
a ja pakuję paczkę do wysyłki ;)

- Zapłaciłem. Pozdrawiam.

- Dobrze dziękuję paczkę spakuję i wysle

Paczkę spakowałam
Jutro z samego rana ja wysle bo teraz nie zdążę bo mama do pracy na 14
Prosze sie nie denerowac
jutro jeszcze dokupie folię bąbelkową i wszystko owinę i wysle

- Dobrze
Niech pani raczej zawinie w papier i nawet w jakieś szmaty. Ja sobie spalę w piecu, a folii nie lubię.

- aha no dobrze ;)
https://www.youtube.com/watch?v=c-kcwGpItzQ