ďťż

Nauczyciele biologii w USA,a Teoria Ewolucji.

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Widać ewolucjoniści z najwyższej gałęzi muszą zwiekszyć siłe perswazji poprzez nowy element, który nazwali
"regularnymi kursami z biologii ewolucyjnej" ,na które mają obowiązek podążać nauczyciele biologii
oraz "regularne odświezanie u nich tej wiedzy". Coś mają oni cholerne problemy z poddawaniem nauczycieli indoktrynacji. No cóż
w zyciu studenta przychodzi moment ,kiedy zaczyna myśleć sam i już jest duży Jan zamiast małego Jasia. Wówczas potrzebne jest "odświezanie wiedzy"

Ewolucjoniści nie lubią ,kiedy w przypadku teorii ewolucji ktoś zaczyna samodzielnie myśleć. O czym swiadczy dobitnie ten oto fragment:

"...Wreszcie, ostatnia strategia, polega na przedstawianiu uczniom wszelkich opcji - naukowych i nie - pozostawiając wolną rękę w kwestii wyboru jednej z nich. To podejście jest również niepożądane, ponieważ wynika z niego, że dobrze ugruntowane fakty naukowe mogą być poddawane debacie na tej samej zasadzie jak czyjeś osobiste opinie...."

A więc samochód w kazdym kolorze pod warunkiem ,że będzie to kolor czarny. Faszyzm w czystej postaci!

Zanim zaczniej krytykować postawę tych nauczycieli jako nienaukową, to się zastanów czy masz wieksze kompetencje od tak dużej ilości biologów.

http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,39148

Nauczyciele biologii w szkołach średnich w USA niechętni nauczaniu ewolucji?

Większość nauczycieli biologii w szkołach średnich w USA nie podchodzi z entuzjazmem do nauczania biologii ewolucyjnej w klasach. Jest tak, mimo mającej 40 lat historii orzeczeń sądów, które uznawały nauczanie kreacjonizmu i inteligentnego projektu jako łamiącego konstytucję. Politologowie z Penn State twierdzą, że obowiązkowe kursy z biologii ewolucyjnej dla przyszłych nauczycieli, połączone z częstymi kursami odświeżającymi dla już nauczających, mogą częściowo zaradzić takiemu stanowi rzeczy.

"Istnieje sporo danych naukowych sugerujących, że zwolennicy ewolucji, metody naukowej i racjonalizmu przegrywają bitwę o amerykańskie klasy szkolne." Spostrzeżeniem tym podzielili się profesorowie politologii z Penn State, Micheal Berkman i Eric Plutzer, na łamach prestiżowego Science.

Badacze przyjrzeli się danym zgromadzonym podczas Narodowego Sondażu wśród Nauczycieli Biologii w Szkołach Średnich (National Survey of High School Biology Teachers). Sondaż zgromadził dane od bakałarzy pochodzących z reprezentatywnej próby 926 publicznych szkól średnich w USA. Okazało się, że zaledwie 28% nauczycieli konsekwentnie stosowało się do zaleceń Narodowej Rady Badawczej (National Research Council), instruujących, aby przedstawiać uczniom dowody na zachodzenie ewolucji, oraz aby konstruować plany nauczania z wykorzystaniem ewolucji jako leitmotivu łączącego pozornie odległe dziedziny biologii.

Z drugiej strony, Berkman i Plutzer informują, że 13% nauczycieli "w sposób otwarty promuje kreacjonizm lub inteligentny projekt, prezentując te koncepcje w pozytywnym świetle przez co najmniej godzinę czasu lekcyjnego." Wielu spośród tych 13% odrzuca możliwość, że metoda naukowa jest w stanie pogłębić zrozumienie kwestii pochodzenia gatunków, oraz uważa, że ewolucja, tak jak i kreacjonizm, to systemy wierzeń (przekonań), których nie można ani w pełni udowodnić, ani obalić.

Pozostałych nauczycieli badacze określają mianem "ostrożnych 60% - nie są oni konsekwentnymi orędownikami biologii ewolucyjnej, ale też otwarcie nie popierają nienaukowych alternatyw.

Ci nauczyciele stosują jedną, lub więcej, z trzech strategii unikania kontrowersji. A zatem, niektórzy nauczają biologii ewolucyjnej, ale tak, jakby odnosiła się ona tylko do biologii molekularnej, pomijając jednak możliwość wzbogacenia perspektywy uczniów o lepsze zrozumienie genezy różnorodności gatunków.

Nauczyciele postępujący zgodnie z drugą strategią, uzasadniają nauczanie ewolucji odwołując się do klasówek i egzaminów. To tak jakby mówili do uczniów: "nie interesuję mnie czy wierzysz w ewolucje, czy nie, tak długo jak jesteś w stanie opisać ją na egzaminie".

Wreszcie, ostatnia strategia, polega na przedstawianiu uczniom wszelkich opcji - naukowych i nie - pozostawiając wolną rękę w kwestii wyboru jednej z nich. To podejście jest również niepożądane, ponieważ wynika z niego, że dobrze ugruntowane fakty naukowe mogą być poddawane debacie na tej samej zasadzie jak czyjeś osobiste opinie.

W podsumowaniu Berkman i Plutzer stwierdzają, że "'ostrożne 60%' nie wyjaśniają istoty badania naukowego, podważają autorytet uznanych ekspertów oraz legitymizują argumentację kreacjonistów". W rezultacie "mogą oni mieć poważniejsze znaczenie w utrudnianiu edukacji naukowej w Stanach Zjednoczonych aniżeli mniejsza liczba otwartych kreacjonistów."

Biologia jest wybierana przez studentów szkół średnich częściej niż jakikolwiek inny przedmiot naukowy (w amerykańskim rozumieniu, czyli ze zbioru tzw. nauk przyrodniczych). Dla 25% studentów jest to jedyny przedmiot naukowy z jakim będą mieli styczność w szkołach średnich. Dzieje się tak mimo tego, że solidna edukacja naukowa jest niezmiernie ważna w demokracji, która liczy na udział obywateli w dyskusji dotyczącej polityki państwa, również w zakresie kwestii wysoce technicznych.

Wg Berkmana i Plutzera, Stany Zjednoczone potrzebują lepiej wyszkolonych nauczycieli biologii, którzy będą śmiało promować wysokie standardy edukacji naukowej w swoich lokalnych społecznościach. Koledże i uniwersytety powinny wprowadzić obowiązkowe kursy z biologii ewolucyjnej dla przyszłych nauczycieli, oraz kursy odświeżające dla aktualnie nauczających.

Badacze konkludują: "W połączeniu z ciągiem wygranych spraw sadowych oraz rozsądnych dyrektyw ze strony państwa, zabiegi te dadzą realną nadzieję na poprawę i rozpowszechnienie rzetelnej edukacji naukowej wśród przyszłych pokoleń".

Źródła:

* High school biology teachers reluctant to endorse evolution in class
* M. B. Berkman, E. Plutzer. Defeating Creationism in the Courtroom, But Not in the Classroom. Science, 2011; 331 (6016): 404 DOI: 10.1126/science.1198902 (artykuł dostępny bezpłatnie) dnia Śro 2:59, 02 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz


monitor
Bez ewolucji tak samo jak i bez Bóga, ludzie doskonale sobie radzą ale oboje; EWOLUCJA I BÓG istnieć nie mogą istnieć, nie mając swoich wiernych wyznawców czy wielbicieli.

"...Wreszcie, ostatnia strategia, polega na przedstawianiu uczniom wszelkich opcji - naukowych i nie - pozostawiając wolną rękę w kwestii wyboru jednej z nich. To podejście jest również niepożądane, ponieważ wynika z niego, że dobrze ugruntowane fakty naukowe mogą być poddawane debacie na tej samej zasadzie jak czyjeś osobiste opinie...."
Widać ewolucjoniści z najwyższej gałęzi muszą zwiekszyć siłe perswazji poprzez nowy element, który nazwali "regularnymi kursami z biologii ewolucyjnej" ,na które mają obowiązek podążać nauczyciele biologii oraz "regularne odświezanie u nich tej wiedzy"
Ewolucjoniści nie lubią ,kiedy w przypadku teorii ewolucji ktoś zaczyna samodzielnie myśleć. I dlatego prócz garstki maniaków religijnych stosujących teologię "bożka-zapchajdziury" w instytucjach naukowych pracuje cirke kilkadziesiąt (kilkaset?) tysięcy osób, które kreacjoniści nazywają "ewolucjonistami". Ci ludzie wedle standardów "nauki kreacjonistycznej" nie myślą samodzielnie, gdyż "myślenie samodzielne" to odrzucenie rzeczywistości (a ci naukowcy nie chcą jej odrzucić).
Natomiast krętactwa z fałszowaniem danych naukowych to, wedle definicji kreacjonistycznej: myślenie samodzielne - w zasadzie by się zgadzało, bo fałszerstwo lepiej wykonać w ukryciu, a temu sprzyja działanie samemu (czytaj: samodzielnie).
Przykłady fałszerstw kreacjonistycznych ostatnich lat, na których opierają swoje "dowody naukowe":
1. Michael Behe próbując udowodnić propagowane przez siebie tezy o nieredukowalnej złożoności różnych elementów postanowił (było mu łatwo, bo jest biochemikiem i posiada odpowiednie zaplecze naukowe) obliczyć (i tymi obliczeniami potwierdzić swoje tezy) niemożność ewoluowania wici bakteryjnej (swego czasu koronny przykład nieredukowalnej złożoności). Użył do tego celu odpowiedniego metodologicznie oprogramowania, ale wynik go nie usatysfakcjonował - wyszło mianowicie, że niby nieredukowalna wić może wyewoluować w mniej więcej 20 000 lat przy założonych warunkach nie odbiegających od nam znanych. Zataił te dane i wyszły one na jaw dopiero w 2005 przy okazji procesu sądowego w Dover, gdzie Behe został powołany jak biegły.
Ciekawostką jest fakt, że już po tym procesie Behe, jakby nigdy nic wrócił do głoszenia swoich tez o nieredukowalności pomimo faktu, że już wszyscy zainteresowani wiedzą o jego oszustwie.
2. William Dembski (prywatnie znajomy Behego) stworzył "potworka logicznego" pod postacią "Prawa Zachowania Informacji" (nota bene ulubiony obecnie temat "rozważań" kreacjonistów). Przy przeprowadzaniu "dowodu naukowego" tego prawa jego autor dopuścił się oszustwa naukowego polegającego na podmianie definicji w trakcje dowodu.
Metoda wyglądała tak:
- Dembski stworzył własną (odmienną od rzetelnej) definicję informacji, która to definicja w ogóle nie przystaje do rzeczywistości - sam autor zaczął się mieszać używając jej a ostatnio o niej skrzętnie "zapomina",
- z użyciem powyższej "definicji" stworzony został ciąg logiczny opisujący "PZI" zgodnie z odgórnymi założeniami skonstruowanymi tak, aby pasowały do kreacjonistycznego światopoglądu (samo takie zachowanie się naukowca jest uznawane za oszustwo naukowe),
- używając powyższego "dowodu" autor próbuje opisywać zjawiska z dziedzin, w których występuje pojęcie "informacja" (ale już te właściwe i tu właśnie następuje podmiana definicji podstawowych).

Osobiście potrafię w sposób bardzo prosty i zgodny z zasadami matematycznymi i fizycznymi obalić "dowód" Dembskiego. Kreacjoniści bardzo nie lubią tego wniosku i unikają jak ognia konfrontacji z tym dowodem.
Czy jest na tym forum ktoś ze zwolenników kreacjonizmu na tyle odważny, aby zmierzyć się z dowodem obalającym "PZI"?
Zarezerwuje sobie miejsce aby później tę wypowiedź edytować, bo trzeba tutaj sprostować jawne pomówienia (a raczej przepisany bełkot), które próbuje użytkownik Rutus siać na lewo i prawo.
Szczególnie postaram się zanalizować kreatywność sędziego Jonesa tj, jego jawne przepisanie w końcowym postanowieniu 90% broszurki agitacyjnej ACLU i to jeszcze zrobił to powielając te same błędy, które tam wystąpiły.

Pytam się jeszcze jaki jest cel odpisywać użytkownikowi o ksywce monitor, którego nie ma już na tym forum od trzech lat? dnia Śro 16:01, 13 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz



Szczególnie postaram się zanalizować kreatywność sędziego Jonesa Natomiast z cała pewnością nigdy nie zamierza Pan zanalizować oszustwa naukowego autorstwa Behego oraz wykrętu Dembskiego, bo po co, prawda? A może jednak?

Natomiast z cała pewnością nigdy nie zamierza Pan zanalizować oszustwa naukowego autorstwa Behego oraz wykrętu Dembskiego, bo po co, prawda?
Nawet nie wiesz kto dokładnie sformułował te zarzuty wobec nich tylko bezmyślnie przepisałeś wszystko z polskiej edycji wikipedii. Nie czytałeś artykułów źródłowych, z których brano te informacje i to jest już twój a nie mój problem.
Wiem o tym też dodatkowo z lektury postu użytkownika szatkowskiego wątku na tym forum, z którego nawiałeś jak już wszystko wyszło na wierzch:
http://adwentfree.pl/viewtopic.php?f=8&t=106&hilit=kreacjonizm&start=380

A co do sędziego Jonesa to już pękasz? Czyżbyś nie czytał w ogóle transkryptu z rozprawy dostępnego jedynie w oryginalnej wersji językowej?

PS. Nie odpisuje od razu, bo chwilowo czasu nie mam dla anonimowej ksywki, która mi przepisuje wikipedię. dnia Śro 19:48, 13 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy

Wiem o tym też dodatkowo z lektury postu użytkownika szatkowskiego wątku na tym forum, z którego nawiałeś jak już wszystko wyszło na wierzch:
Nawet nie wiesz kto dokładnie sformułował te zarzuty 1. Dembski sam odmówił zaprzysiężenia, nie musiał mu nikt "formułować" tego czynu.
2. Behe sam pod przysięgą przyznał, że fałszował wyniki badań (dokładniej: je zatajał), nikt mu tego nie formułował.

Czyżby użytkownik "szatkowski" to Pan?
2. Behe sam pod przysięgą przyznał, że fałszował wyniki badań (dokładniej: je zatajał), nikt mu tego nie formułował. To podaj mi cytat bezpośrednio z zapisu rozprawy a nie przepisuj z wikipedii. dnia Czw 2:26, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Komputerowy model nie miał nic wspólnego z wicią. Szczegóły można przeczytać w protokole: http://www.talkorigins.org/faqs/dover/day12am.html

Komputerowy model nie miał nic wspólnego z wicią
Nie, jednak tak samo jak on oleje wasze tłumaczenia w stylu "przypominam polski jest póki co językiem urzędowy"
http://www.talkorigins.org/faqs/dover/day12am.html W podanym źródle - w innym odnośniku - znajdują się "rewelacje" dotyczące pojemności arki Noego, co potwierdza moje opisy dotyczące podskórnego wykorzystywania pojęcia hiperewolucji przez kreacjonistów. Mamy tam np. "informację naukową" o pojemności arki przeliczoną na liczbę gatunków, które zostały na nią wzięte (dobrze, że rozsądnie pominięto wzmianki o zapasach żywności na rok!), podano: 15764 zwierząt ogółem (po parze zwierząt "zwykłych" i po 7 par "czystych" o ile pamiętam).
Samych nicieni mamy na Ziemi ok. 40000 gatunków. Ssaków ponad 40000 gatunków, o owadach miłosiernie nie wspomnę (ryby, płazy, gady i ptaki to tylko ewolucjonistyczne brednie i chciejstwo bez pokrycia, bo czy ktoś udowodnił takiego np. żółwia? nie, nie jego "istnienie" tylko samo zwierzę). To wszystko wyewoluowało (wedle ideologii kreacjonistycznej) z cirke 15800/2=7900 gatunków (zwierzęta "czyste" po 7 par pomijam) i to w ciągu 4000 lat! Takiego tempa nie przewiduje nawet ta wredna i "nikomu niepotrzebna" teoria ewolucji.
I po co kreacjoniści psioczą na ewolucję, skoro tylko ona, i to z rozdmuchanymi do niewiarygodnych rozmiarów parametrami, pomaga przemycić mity pierwotnych ludów pasterskich do kręgu naukowego?
Pytanie - skoro inne wątki tej strony (bo "rewelacje" o datowaniu radiometrycznym już rozbroiłem i to na tym forum) są równie wiarygodne z naukowego punktu widzenia co ten o pojemności arki, to czy powyższy traktujący o relacji sądowej jest w pełni wiarygodny? A może wyłącznie on?
wykasowano dnia Nie 0:05, 01 Maj 2011, w całości zmieniany 13 razy

Komputerowy model nie miał nic wspólnego z wicią. Szczegóły można przeczytać w protokole: http://www.talkorigins.org/faqs/dover/day12am.html
W podanym źródle - w innym odnośniku - znajdują się "rewelacje" dotyczące pojemności arki Noego, co potwierdza moje opisy dotyczące podskórnego wykorzystywania pojęcia hiperewolucji przez kreacjonistów. Mamy tam np. "informację naukową" o pojemności arki przeliczoną na liczbę gatunków, które zostały na nią wzięte (dobrze, że rozsądnie pominięto wzmianki o zapasach żywności na rok!), podano: 15764 zwierząt ogółem (po parze zwierząt "zwykłych" i po 7 par "czystych" o ile pamiętam).
Samych nicieni mamy na Ziemi ok. 40000 gatunków. Ssaków ponad 40000 gatunków, o owadach miłosiernie nie wspomnę (ryby, płazy, gady i ptaki to tylko ewolucjonistyczne brednie i chciejstwo bez pokrycia, bo czy ktoś udowodnił takiego np. żółwia? nie, nie jego "istnienie" tylko samo zwierzę). To wszystko wyewoluowało (wedle ideologii kreacjonistycznej) z cirke 15800/2=7900 gatunków (zwierzęta "czyste" po 7 par pomijam) i to w ciągu 4000 lat! Takiego tempa nie przewiduje nawet ta wredna i "nikomu niepotrzebna" teoria ewolucji


Pytanie - skoro inne wątki tej strony (bo "rewelacje" o datowaniu radiometrycznym już rozbroiłem i to na tym forum) są równie wiarygodne z naukowego punktu widzenia co ten o pojemności arki, to czy powyższy traktujący o relacji sądowej jest w pełni wiarygodny?
Gdybyś był w pełni uczciwy to byś przyznał, że w tym momencie zwyczajnie ZMYŚLASZ, bo na podaną stronę w ogóle nie zajrzałeś a tę śpiewkę o Arce Noego stworzyłeś na potrzebę chwili - nie ma tam takiego tekstu jaki nam tutaj ładnie prezentujesz.
A tekst relacji sądowej jest skopiowany ze strony internetowej Sądu Dystryktowego USA dla Środkowego Dystryktu Pensylwanii gdzie toczyła się owa rozprawa, więc jest w pełni wiarygodny: http://www.pamd.uscourts.gov/kitzmiller/kitzmiller_342.pdf

PS. Chętnie zobaczę te twoje "rozbrajanie" rewelacji datowań radiometrycznych i okraszę je jeszcze odpowiednim komentarzem w oparciu o papiery naukowe a nie insynuacje. dnia Śro 11:53, 01 Cze 2011, w całości zmieniany 6 razy
BigMac;

Nie ma tutaj żadnej manipulacji: po prostu gość niezna angielskiego, nie rozumie podstaw biologii ,więc za każdym razem musi strzelać w ciemno.... Wuj natomiast zna angielski ,ale nie rozumie ,co po angielsku jest napisane o biologii i też musi strzelać w ciemno...



http://apologetyka.com/ptkr/brytyjczycy_wola_projekt_niz_darwina?set_language=en&cl=en

Nie ma tutaj żadnej manipulacji: po prostu gość niezna angielskiego,
Wuj natomiast zna angielski ,ale nie rozumie ,co po angielsku jest napisane o biologii i też musi strzelać w ciemno... Porównywanie Rutusa z Wujem zbójem uważam nie na miejscu. To kompletnie inna jakość prowadzonej dyskusji !
Wuj zbój otwarcie przyznał w rozmowie ze mną, że nie jest ekspertem w dziedzinie abiogenezy a tym bardziej chemii organicznej - ja w pełni to rozumiem, bo jego kariera naukowa nigdy tych zagadnień nie dotyczyła - nie ma specjalisty od wszystkiego - jakby mnie zaczął wypytywać o zagadnienia, którymi zajmuje się w trakcie prowadzonych przez niego prac badawczych też bym powiedział, że nie jest to moja działka.

Dlatego też specjalnie postaram się zmienić nieco formułę dyskusji pod zagadnienia, które dobrze zna jako, że nasze polemiki czyta choć wcale nie musi.


Porównywanie Rutusa z Wujem zbójem uważam nie na miejscu. To kompletnie inna jakość prowadzonej dyskusji !
Wuj zbój otwarcie przyznał w rozmowie ze mną, że nie jest ekspertem w dziedzinie abiogenezy a tym bardziej chemii organicznej - ja w pełni to rozumiem, bo jego kariera naukowa nigdy tych zagadnień nie dotyczyła - nie ma specjalisty od wszystkiego - jakby mnie zaczął wypytywać o zagadnienia, którymi zajmuje się w trakcie prowadzonych przez niego prac badawczych też bym powiedział, że nie jest to moja działka.

Co nie hamuje wuja przed zarzucaniem komuś braku obycia z nauką (mnie coś takiego zasugerował) i przypisywanie sobie tego obycia. Co nie przeszkadza wujowi w "kompetentnym" wypowiadaniu się na temat IP i TE. Na temat abiogenezy przeprowadziłem z wujem wiele dyskusji dawniej na tym forum i jakoś nie był taki pokorny (to znaczy świadom swoich ograniczeń), jak w Waszej rozmowie. Pisało tutaj kiedyś kilka ciekawych osób. Oni mieli obycie z biologią ,np. Oless. I oni byli tego samego zdania na temat wujowych kompetencji i opinii co ja.

Tutaj wuj pisał na temat abiogenezy:

http://www.sfinia.fora.pl/genesis,36/o-nie-prawdopodobienstwie-powstania-zycia,2981.html

Miał bardzo dużo do powiedzenia. Niech napisze coś tutaj:

http://www.sfinia.fora.pl/genesis,36/abiogeneza-w-prawdziwym-zwierciadle,5682.html

Kończę dyskusję w tym watku. Mam nadzieję ze wyjasniłem na jakiej podstawie opieram swoje wnioskowanie (a to jeszcze nie wszystko).

pozdrawiam; dnia Śro 13:19, 01 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz