ďťż

Buddyzm vs chrześcijańskie wartości.

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Mistrz nie przypadkowo oddziela te dwie przeciwstawne bieguny religijności, światopoglądów , aksjologii oraz poziomu świadomego życia.

Bieda , która uderza w "państwa buddyjskie" jest widoczna i nie trzeba tego kwestionować. Jeśli mówiąc o "biedzie" rozumiemy np niedostatki ekonomiczne ,brak bogactwa, życia luksusowego to jest słuszność. Jeśli chodzi ci o jakość życia, to niektóre z buddyjskich krajów są całkiem bogate. Dla przykładu Ameryka jest pod względem ekonomicznym bogata i potężna, ale poziom przestępczości jest tam jednym z najwyższych na całym świecie. Miliony osób starszych umierają w samotności w "domach spokojnej starości", ponieważ zapomniały o nich nawet ich własne dzieci. Przemoc w rodzinie, znęcanie się nad dziećmi, uzależnienie od narkotyków stanowią poważny problem. Co trzecie małżeństwo kończy się rozwodem. Co prawda Stany Zjednoczone są państwem zamożnym materialnie, lecz oferują bardzo ubogą jakość życia. Jeśli teraz przyjrzysz się niektórym krajom tradycyjnie buddyjskim, dzieci darzą rodziców szacunkiem, poziom przestępczości jest względnie niski, rozwody i samobójstwa są rzadkością, a tradycyjne wartości, takie jak łagodność, szczodrość i gościnność wobec obcych, tolerancja i szacunek dla innych, są wciąż silne. Choć gospodarczo zacofane - kraje te zapewniają lepszą jakość życia niż kraje wysoko rozwinięte. Jednak nawet jeśli zechcemy oceniać kraje buddyjskie wyłącznie pod względem ekonomicznym, to okaże się, że jednym z najbogatszych i najdynamiczniej rozwijających się państw na świecie jest Japonia, której znaczna część obywateli określa siebie mianem buddystów..

Inna kwestią to analiza , która trzeba poruszyć w skutek autonomicznych badań w Indiach buddystów i chrześcijan.
Chrześcijanie twierdzą że potrzeba jest cnót, wzrastaniu ku dobremu przez Chrystusa i boga, oraz jego pomoc. Wzorują się na dialogu ukrzyżowanego złoczyńcy i możliwości przebaczenia win nawet przed samą śmiercią jeśli tylko wyrażą skruchę . lub poproszą o wybaczenie. Ot taka magiczna , zbawcza moc przelanej krwi, że tak się wyrażę. Onacza to że każda niegodziwość , przewina i nawet zbrodnia będzie wybaczona jeśli tylko tchórzliwie się o to pomodlić, a nawet tak nikczemnie i niegodziwie żyć aż do prawie samej śmierci!
A gdzie znajdziemy ludzi wystrzegających się grzechu i zbrodni wśród chrześcijan czy buddystów?

Nieco światła rzucają na tą kwestię dane statystyczne dokonane w okresie paru lat , czyli proporcja zbrodni i przewinień chrześcijan w stosunku do przewinień buddystów wynosi 15 do 4. Na Cejlonie w Indiach zbadano losowo 2 miliony hindusów, buddystów, chrześcijan, itd. Żaden , absolutnie żaden orientalista, wybitniejszy historyk, uczciwy urzędnik czy podróżujący po buddyjskich krajach nie przyzna pierszeństwa chrześcijanom przed buddystami. Co ciekawe , nie omieszkam dodać ci ostatni są przecie ateistami, a przynajmniej wyznawcami nie teistycznych religii.
( może z wyjątkiem rzeczywistej sekty buddystów w syjamie). Nie wierzą oni ani w boga , ani nagrodę poza naszą ziemią. Ponadto ani mnisi ani żadni świeccy buddyści nie modlą się. Tutaj nie ma niedomówień to 100% ateiści , będąc jednocześnie kochającymi, współczującymi praktykującymi cnotę ludźmi.


Masz już sanghe? Promujesz dobroć na świecie?

...Co prawda Stany Zjednoczone są państwem zamożnym materialnie, lecz oferują bardzo ubogą jakość życia. Jeśli teraz przyjrzysz się niektórym krajom tradycyjnie buddyjskim, dzieci darzą rodziców szacunkiem, poziom przestępczości jest względnie niski, rozwody i samobójstwa są rzadkością, a tradycyjne wartości, takie jak łagodność, szczodrość i gościnność wobec obcych, tolerancja i szacunek dla innych, są wciąż silne. Choć gospodarczo zacofane - kraje te zapewniają lepszą jakość życia niż kraje wysoko rozwinięte. Jednak nawet jeśli zechcemy oceniać kraje buddyjskie wyłącznie pod względem ekonomicznym, to okaże się, że jednym z najbogatszych i najdynamiczniej rozwijających się państw na świecie jest Japonia, której znaczna część obywateli określa siebie mianem buddystów..

Inna kwestią to analiza , która trzeba poruszyć w skutek autonomicznych badań w Indiach buddystów i chrześcijan.
Chrześcijanie twierdzą że potrzeba jest cnót, wzrastaniu ku dobremu przez Chrystusa i boga, oraz jego pomoc. Wzorują się na dialogu ukrzyżowanego złoczyńcy i możliwości przebaczenia win nawet przed samą śmiercią jeśli tylko wyrażą skruchę . lub poproszą o wybaczenie. Ot taka magiczna , zbawcza moc przelanej krwi, że tak się wyrażę. Onacza to że każda niegodziwość , przewina i nawet zbrodnia będzie wybaczona jeśli tylko tchórzliwie się o to pomodlić, a nawet tak nikczemnie i niegodziwie żyć aż do prawie samej śmierci!
A gdzie znajdziemy ludzi wystrzegających się grzechu i zbrodni wśród chrześcijan czy buddystów?

Nieco światła rzucają na tą kwestię dane statystyczne dokonane w okresie paru lat , czyli proporcja zbrodni i przewinień chrześcijan w stosunku do przewinień buddystów wynosi 15 do 4. Na Cejlonie w Indiach zbadano losowo 2 miliony hindusów, buddystów, chrześcijan, itd. Żaden , absolutnie żaden orientalista, wybitniejszy historyk, uczciwy urzędnik czy podróżujący po buddyjskich krajach nie przyzna pierszeństwa chrześcijanom przed buddystami. Co ciekawe , nie omieszkam dodać ci ostatni są przecie ateistami, a przynajmniej wyznawcami nie teistycznych religii.
( może z wyjątkiem rzeczywistej sekty buddystów w syjamie). Nie wierzą oni ani w boga , ani nagrodę poza naszą ziemią. Ponadto ani mnisi ani żadni świeccy buddyści nie modlą się. Tutaj nie ma niedomówień to 100% ateiści , będąc jednocześnie kochającymi, współczującymi praktykującymi cnotę ludźmi.

W tych stwierdzeniach jest dużo racji.
Dla mnie, jeśli coś naprawdę poważnie stawia chrześcijaństwo pod znakiem zapytania, to właśnie ten element: jakoś nie widać, aby chrześcijanie byli lepsi od innych religii, czy ateistów (bo z tego co mi wiadomo przestępczość np. w ateistycznych Czechach, jest niższa, niż w katolickiej Polsce).
Gdybym był papieżem, czy innym odpowiedzialnym za chrześcijańską trzódkę, to bym główkował nad tym faktem dniem i nocą....
To nadmierne główkowanie, to właśnie różnica między chrześcianami, a buddystami. Wartości są takie same. Innymi słowy, papierz (i jego poprzednicy) za dużo główkował. Dzięki temu, ze buddyzm nie ma jednej "głowy", nie ma też głupich pomysłów z niej pochodzących. Zresztą wartości i doktryny, są w buddyzmie pomijalnie mało ważne, więc nawet gdyby ktoś w nich zaczął gmatwać, niewiele by zdziałał.



Masz już sanghe? Promujesz dobroć na świecie?

A jak myślisz?

Dla mnie, jeśli coś naprawdę poważnie stawia chrześcijaństwo pod znakiem zapytania, to właśnie ten element: jakoś nie widać, aby chrześcijanie byli lepsi od innych religii, czy ateistów (bo z tego co mi wiadomo przestępczość np. w ateistycznych Czechach, jest niższa, niż w katolickiej Polsce).
Gdybym był papieżem, czy innym odpowiedzialnym za chrześcijańską trzódkę, to bym główkował nad tym faktem dniem i nocą....


Dla papieżów to nie jest problem. (adepcie)
Pan L. Wałęsa zaufał Matce Boskiej Częstochowskiej
(najbardziej spopularyzowana MB w Pl. ) a to odpędziła i przegoniła Saracenów w Kons. a to cud nad Wisłą... etc ( kto zna ten pamięta cuda) , zaufał ...i nie doznał porażki, dziś z duma na piersi nosi ten fetysz!

Fetysz zawiódł kiedy indziej ...jak stanęły na przeciw siebie dwie matki boskie
CZĘSTOCHOWSKA VS KAZAŃSKA

Wygrała ta ( jak zazwyczaj to się dzieje) która miała więcej wyznawców, czyli ta która się nie wykrwawiła. Częstochowska musiała iść się podmyć!

Masz już sanghe? Promujesz dobroć na świecie?

A jak myślisz?
Nie wiem.

Masz już sanghe? Promujesz dobroć na świecie?

A jak myślisz?
Nie wiem.

Mam i zarazem nie mam.
(Mógłbym mieć, ale kosztem poświęcenia własnego rozwoju.)
Czy zatem warto adepcie?
Nie wiem co jest dla ciebie podstawą wartościowania. Ja takowej podstawy nie posiadam.

Nie wiem co jest dla ciebie podstawą wartościowania. Ja takowej podstawy nie posiadam.

Zatem nie warto.
No, ale powiedz wreszcie w jakiej tradycji praktykujesz, czy jak to się tam nazywa. Mistrzowi nie wypada się wstydzić, chyba się już uporal z tak banalnymi emocjami.

Dla papieżów to nie jest problem. (adepcie)
Oświecony człowiek wypowiada się za siebie. Bo to jedyne co potrafi odpowiedzialnie (!) potwierdzić.
Natury porywcze, nie dbające o odpowiedzialność za słowo "wiedzą" za innych i wypowiadają się za innych - za ich pragnienia, myśli, zamierzenia.
To świadczy o ich agresywnej naturze i braku szacunku dla realiów. Tak zawsze postępują ludzie na początku ścieżki doskonalenia - czyli zanim zrozumieją marność swego nieopanowania, swych żądz bycia poważanym, zanim ujrzą wartość oświecenia. Dopiero wtedy będą mogli wstąpić na ścieżkę
- najpierw początkującego ucznia
- potem ucznia
- wreszcie adepta
...bo o pozycji prawdziwego mistrza, niech lepiej w ogóle nie marzą, jako że daje to efekty podobne do cytowanej wypowiedzi.

No, ale powiedz wreszcie w jakiej tradycji praktykujesz, czy jak to się tam nazywa. Mistrzowi nie wypada się wstydzić, chyba się już uporal z tak banalnymi emocjami.

Pamiętaj że nie jestem sekciarzem, ale i religioznawcą
(było w czym wybierać ..i jest ) Trochę się zmieniło, od kiedyś do teraz.

Therawada ;
"anapana" -nazywana tez jhana- jako nie słowo "medytacja" ale technika medytacyjna (jest różnie rozumiana)
vippasana, samadhi -z (użyciem właśnie obserwacji ryb),
satipatthana mniej, ale warta polecenia.

mahajana -tylko zen ( koan) sporadycznie , spontanicznie

Wardżajana -Szine, zdecydowanie odrzucam medytacje buddy medycyny , sidhi jak i wszelkie formy medytacji transcendentalnych.

To tak w wielkim skrócie. Ponadto preferuje techniki medytacyjne , ale indywidualne , dla osobistych potrzeb.
Zacznę od tego, że szanuję twoją otwartość.
Therawada, to tłumaczyłoby "purytańskie" podejście do tematu.
Jeśli samadhi, a z drugiej strony zen (chociaż nie podałeś jakie), to czemu nie Dzogchen? Mają tam zdecydowanie najlepszą z metod "biernej" medytacji.

Medytacja Buddy medycyny jest szalenie skuteczna, a czasem i niezbędną. Żeby jednak docenić jej wartość, trzeba dobrze znać temat (siebie).

Praca z koanami świadczy o stanie przed satori, albo wczesne stadium po satori, co wyklucza kolegę z grona mistrzów. No, ale umówmy się, że w środowisku gdzie dominuje katolicyzm, jest to swego rodzaju mistrzostwo.


Jeśli samadhi, a z drugiej strony zen (chociaż nie podałeś jakie), to czemu nie Dzogchen? Mają tam zdecydowanie najlepszą z metod "biernej" medytacji.


Masz rację adepcie, jednak zbytnia elastyczność Dzogchen szkodzi
nie tylko wielkiemu potencjałowi mistrza, ale pewnym osiągnięciom, tak samo jak zen bez koanu. Koany nie wykluczają mistrzów, no chyba że ktoś wierzy doktrynie, naturalnie tytaj scalam medytację z tantrą mahajany.
Czy wielki mistrz mający wizję, widzący pewne struktury, przenoszący się w czasie będzie medytował za pomocą Dzogchen?
od tego jest samadhi ( z użyciem obserwacji ryb, co stawia ją bierniejszą)

Czy wielki mistrz mający wizję, widzący pewne struktury, przenoszący się w czasie
od tego jest samadhi ( z użyciem obserwacji ryb, co stawia ją bierniejszą)
Powiedz, nie przystawiasz głowy do akwarium cmokając? Laske chcesz na to poderwać, czy tak tylko głupa udajesz?

Czy wielki mistrz mający wizję, widzący pewne struktury, przenoszący się w czasie
od tego jest samadhi ( z użyciem obserwacji ryb, co stawia ją bierniejszą)
Powiedz, nie przystawiasz głowy do akwarium cmokając? Laske chcesz na to poderwać, czy tak tylko głupa udajesz?

Aj głupiś adept. No chyba ciebie durniu nie chce poderwać, a dup mam ile trzeba to żaden problem. Medytacja z użyciem akwarium jest bardzo wymowną medytacją, ryby nie narzekają, ty nie wytrzymasz nawet 15 minut. Ale dla mistrza i ryby to jeden proces jeden świat.
No, macie swój mały świat.

No, macie swój mały świat.

Mały ale realny, ty nie masz realnego żyjesz w ułudzie, całe twoje życie jest fikcją, bo nigdy się nie zatrzymujesz, nawet nie widzisz adepcie kiedy i jak się starzejesz.

Trochę mnie ciebie szkoda...ty niczego nie jesteś świadomy, po prostu nie zauważasz.
Ignorancja jest błogosławieństwem.

Ignorancja jest błogosławieństwem.

Teraz sam mistrz ciebie zapyta adepcie;
Ignorancja jest błogosławieństwem wewnętrznie sprzecznym czy zewnętrznie sprzecznym ?
Czy ignorancja jest błogosławieństwem wewnętrznie i zarazem zewnętrznie sprzecznym?
Jeżeli jest to dlaczego oraz jak odróżnić wewnętrzną sprzeczność od zewnętrznej ?
Ignorancja powiadasz.