ďťż

Wolna wola vs determinizm itp

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag



Było odwrotnie, to ja determinizm Krystonowi tłumaczyłem gdzieś na tym forum. Podłapał i dalej sam udziwniał.


Mam wybór to mam kontrolę.

Zaklęcia nie działają. Nie masz wyboru, bo robisz to co chcesz, nie mając kontroli nad tym czego chcesz. Zanim zaczniesz wydziwiać, wyjaśnij naturę zachcianek: "Nagle naszła mnie niesamowita ochota na ogórki kiszone i bimber".

Naturą powiązania osoby dokonującej wolnych wyborów z owym wyborem jest nieprzewidywalność i odpowiedzialność, czyli takie dokonanie wyboru, w którym żadna zewnętrzna inteligencja nie jest w stanie przewidzieć wyboru przed jego dokonaniem, a sam wybór daje się ocenić w kontekście osoby.

Czy ten postulat jest spełniony?
a, jeśli miałby być spełniony...
W jaki sposób miałby być spełniony? - to już materiał do dalszych rozważań.

Wolna wola istnieje do ostatniej chwili przed czynem determinującym zdarzenie, przykładowo w Absolwencie Panna młoda uciekła Panu młodemu dosłownie z ołtarza. Nie da się przewidzieć zachowania żadnej istoty żywej ze 100% pewnością do ostatniej chwili, a to oznacza istnienie wolnej woli.

Oczywiście jeśli dowolny, zewnętrzny obserwator może w 100% przewidzieć wszystkie przyszłe poczynania człowieka to jego wolna wola jest picem.

No własnie - czy da się przewidzieć, czy nie?
Jeśli jednak da się przewidzieć, to wolna wola jest nie tyle picem, co postulatem niezrealizowanym w tym realnym świecie.
Bo jako coś potencjalnego, jako idea, wolna wola istniałaby bez względu na to, czy się do naszego świata stosuje.

To ostatnie zdanie jest dobre, ale nie do końca.

W naszym Wszechświecie twierdzenie Pitagorasa działa doskonale i działało zawsze, niezależnie czy człowiek istnieje czy nie, to jest prawo matematyczno-fizyczne naszego Wszechświata. W innym Wszechświecie to prawo nie musi działać.

Nie możesz więc powoływać się na idee że wolna wola musi działać w każdym Wszechświecie.

Wniosek:
Należy szukać matematycznego opisu wolnej woli w naszym Wszechświecie niezależnej od tego, czy człowiek istnieje, czy nie istnieje.

Taki matematyczny opis wolnej woli istnieje - to matematyczne operatory implikacji, istniejące w naszym Wszechświecie od chwili Wielkiego Wybuchu (podpis).

W naszym Wszechświecie sensownym jest założenie, że nawet jak Bóg istnieje to nie determinuje naszych poczynań.
Temat Boga można zatem uznać za zamknięty.

Masz pieska w domu:
Czy możesz przewidzieć każde jego zachowanie?
Czy na pewno przebiegnie do ciebie zawsze gdy go zawołasz?
Czy jesteś pewien że nie dziabnie znienacka kogokolwiek?

Ja wiem że to może przykre dla niektórych, ale matematyczną wolną wolę, czyli IDENTYCZNĄ jak człowiek, mają wszelkie istoty żywe.

czyli:
Nikt nie może być w 100% pewny że żywa istota podejmie decyzję X, dopóki ta żywa istota tego nie zdeterminuje, czyli nie wykona.
Jak wykona to mamy:
przeszłość = 100% determinizmu
Jak nie wykona to mamy:
przeszłość = 100% determinizmu dnia Czw 16:16, 18 Kwi 2013, w całości zmieniany 4 razy




Zachcianki = marzenia człowieka

To jest masło maślane. Dziw bierze, że ktoś galopujący w logice, wyjeżdżą z takim kiczem. Ale siara.


Rzeczy dzieją się same gdy będziesz patrzył na świat równo z wyborami, tzn. istnieje wyłącznie teraźniejszość, nie ma przeszłości.

Skoro rzeczy dzieją się same, to nie my je czynimy. Gdzie tu wolności? To nie ja zabiłem, samo się zadziało.

To podaj różnicę miedzy zachcianką a marzeniem.

Nie ma, przez co takim stwierdzeniem nic nie tłumaczysz. Dlaczego pada deszcz? Bo woda leci z nieba.

Wolność masz do ostatniej chwili przed zdeterminowaniem zdarzenia X.
Rzeczy dzieją się same jak będziesz patrzył na świat z równo z zachodzącymi zdarzeniami.

Tu się poplątałeś. Jeżeli patrze w przeszłość, to są zdeterminowane. Jeżeli patrzę teraz, to dzieją się same. A kiedy mam wybór?
Wybór masz nie z pozycji obserwatora który widzi „rzeczy dzieją się same” i ma zakaz zaglądania w przeszłość, ale z pozycji człowieka który realizuje swoje życie.

Miałem zachciankę (marzenie) „jak spadać to z wysokiego konia” i zdawałem na elektronikę z 11 kandydatami na jedno miejsce.
Ledwo zdałem tzn. miałem z egzaminów 4,2 i przyjmowali od 4,2.

Przenieśmy się teraz w czasie przed moim egzaminem na studia.
Oczywiście nie miałem pojęcia czy mi się uda.
Udało się.
Gdyby nie ten fakt to na 100% moje życie ułożyło by się zupełnie inaczej, np. algebra Kubusia nigdy by nie powstała, to absolutnie pewne.

Ty twierdzisz że świat jest zdeterminowany zatem skoro zdałem to musiałem zdać bo nasz Wszechświat jest zdeterminowany.
… ale ty jesteś cwaniaczkiem po fakcie!

Przenieśmy się teraz w czasie do „przed egzaminem” a ty mi odpowiedz na pytanie:
Czy Kubuś dostanie się na elektronikę, czy nie dostanie.

Fakty były takie:
Na pierwszej części egzaminu z matematyki Kubuś dostaje 11 punktów na 30 możliwych (daje słowo honoru), czyli grubo poniżej pały - katastrofa.
Była jeszcze druga cześć plus egzamin ustny + tylko pisemny z fizyki.

Jednocześnie wiesz że warunkiem dostania się na elektronikę (tu wybiegamy w przyszłość) jest ocena min. 4.2.

Ustalmy czas - tuż po pierwszej części egzaminu z matematyki.
Powiedz mi teraz na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek że X, czyli Kubuś po TRAGICZNYM początku dostanie się na elektronikę?
Pewność musisz mieć absolutną bo w rzeczywistości Kubuś miał równo 4.2, a wedle ciebie cały nasz Wszechświat jest zdeterminowany.

Życzę powodzenia w rozwiązaniu tego zadania.


Powiedz mi teraz na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek że X, czyli Kubuś po TRAGICZNYM początku dostanie się na elektronikę?

Nie wysnuwam takiego wniosku, bo nie muszę. Nie jestem w stanie poznać wszystkich czynników, ze stanami twojej świadomości włącznie. Ale jestem w stanie poznać prostsze systemy, które są w pełni przewidywalne. Spytaj bilardzistów, oni z tego żyją.


Pewność musisz mieć absolutną bo w rzeczywistości Kubuś miał równo 4.2, a wedle ciebie cały nasz Wszechświat jest zdeterminowany.

To wszechświat jest zdeterminowany, a nie ja go determinuję. To wszechświat musi być w stanie prowadzącym do 4.2 i był. Ja nie muszę nic przewidywać.


Życzę powodzenia w rozwiązaniu tego zadania.

To zadanie jest kretyńskie, bo wymaga odemnie znajomości czegoś, czego nie jestem w stanie poznać.
To skąd ta twoja pewność że ktokolwiek inny zna wszystko co potrzebne aby z wyprzedzeniem przewidzieć wszystkie moje myśli?
… bo wtedy i tylko wtedy wszechświat jest zdeterminowany.


Losowo wyjmuję jedną kulę, skoro Wszechświat jest zdeterminowany to jaką kule wyciągnąłem?

Co to jest za pytanie? Ty nie rozumiesz czym jest przyczynowość. To jaką kulę wyjciągniesz, zależy od czynników. I tyle. Nie trzeba nic zgadywać. Jeżeli znasz z czynniki, to masz odpowiedź, jeżeli nie znasz, to nie znasz. Nie ma to nic wspólnego z wiarygodnością determinizmu.


Co do stanów mojej świadomości to nie tylko o moje stany tu chodzi ale o stany wszystkich egzaminatorów którzy wystawiali oceny, w sumie musiałbyś poznać „stany świadomości” czterech różnych mózgów. Każdy z tych mózgów narodził się ze ściśle określonych innych mózgów (ojciec i matka), dla nich z kolei istotni są dziadkowie itd. Czyli cofasz się do Adama i Ewy i ich potomków. Z kolei Adam i Ewa nigdy by nie zaistnieli bez Wielkiego Wybuchu, tak wiec warunkiem koniecznym dla mojego zdania egzaminu na elektronikę był Wielki Wybuch

Pięknie opisujesz determinizm. Tak właśnie działa.


Czy myślenie abstrakcyjne i marzenia to świat materialny?

Czy echo w lesie jest materialne? Zdawałoby się, że nie.


To skąd ta twoja pewność że ktokolwiek inny zna wszystko co potrzebne aby z wyprzedzeniem przewidzieć wszystkie moje myśli?

Ale po co ma znać? Czego to ma być warunek?

Weźmy te kule.
W urnie są dwie kule, biała i czarna, wyciągam jedną.
Jaką kule wyciągnąłem?
W determinizmie musisz wiedzieć z wyprzedzeniem jaką kulę wyciągnę, ty twierdzisz że na podstawie czynników przeszłych da się to rozstrzygnąć z pewnością 100%.
Skoro możesz przewidzieć przyszłość TOTALNIE wszystkiego w naszym wszechświecie do przodu, to nie możesz stawiać warunków że wiem na 100% co się wydarzy za 1 sek, ale nie wiem co się wydarzy za milion lat.
Jeśli możesz iterować do przodu o dowolnie mały odcinek czasowy, to tym samym możesz iterować do przodu o dowolnie długi odcinek.
Zgadza się? dnia Nie 11:14, 30 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz




.. ale jakich czynników, możesz wymienić te najważniejsze?

Wiesz coś kolwiek o fizyce? To takie wstępne pytanie.


… a może jednak wszechświat nie jest zdeterminowany?

I jest, i nie jest zarazem.


Matematycznie, w naszym punkcie odniesienia nasz Wszechświat nie jest zdeterminowany, co nie oznacza że z innego punktu odniesienia nie może być inaczej.

Jest zupełnie odwrotnie. Z naszego punktu widzenia jest zdeterminowany, ale z innego już nie.


Jest materialne, ale czy krasnoludki żyjące w tym lesie są materialne?

Zanim odpowiem, powiedz mi, czy to echo, czy krasnoludki... czym są więcej jak doznaniem dla ciebie? Czy jest coś co jest więcej niż doznaniem, albo coś co jest mniej niż doznaniem?

To znaczy że są doznania materialne (echo) i niematerialne (krasnoludki)?
Istnienie echa daje się wytłumaczyć i udowodnić na gruncie fizyki … a jak tu wytłumaczyć i udowodnić istnienie krasnoludków na gruncie fizyki?


Wymień te najważniejsze, zrozumiale dla każdego np. temperatura, ciśnienie …
… a może raczej sam fakt że włożyłem i wyciągnąłem?

Wielkość pojemnika, stan początkowy kuli, kąt włożenia ręki, prędkość wiatru.. co za różnica i tak nic ci z tego jeśli nie masz wszystkich danych.


Dowód iż w naszym punkcie odniesienia świat nie jest zdeterminowany, to operatory implikacji, gdzie zawsze masz w jednej połówce 100% determinizm, a w drugiej „rzucanie monetą”.

Niedoruchane teorie mnie nie interesują, szkoda czasu.


Twoja matematyka wytwór twoich fantazji, której musisz dostarczyć nieskończoną ilość „czynników” jak to sam nazywasz. Twoja matematyka załamuje się na głupiej kuli wyżej.

Ja nie potrzebuję żadnej matematyki.

To znaczy że są doznania materialne (echo) i niematerialne (krasnoludki)?

I te i te są jedynie obecnością przed twoim umysłem, niczym więcej, niczym mniej. Tutaj każda teoria jest gówno warta, dosłownie.

Moich marzeń nikt nie widzi, natomiast echo w losie słyszy każdy.
Czy już widzisz fundamentalną różnicę między echem w lesie a krasnoludkiem?

Mój mózg = mój prywatny Wszechświat, niedostępny dla innych.
Czy możesz czytać w myślach innych ludzi?


.. ale przecie w determinizmie musisz przewidzieć do przodu także ruch absolutnie wszystkich atomów w naszym wszechświecie.

"koncepcja filozoficzna, według której wszystkie zdarzenia w ramach przyjętego paradygmatu są połączone związkiem przyczynowo-skutkowym, a zatem każde zdarzenie jest zdeterminowane przez swoje przyczyny."
Podaj mi gdzie w twoim eksperymencie załamujesz związek przyczynowo-skutkowy.


Moich marzeń nikt nie widzi, natomiast echo w lesie słyszy każdy.

Akurat tego nie będziesz w stanie udowodnić, bo nie jesteś w stanie odróżnić tych dwóch.


Czy już widzisz fundamentalną różnicę między echem w lesie a krasnoludkiem?

Fundamentalnie są one takie same, różnice to założenia. Zakładasz, że fizyka jest czymś więcej niż doświadczeniem twojego umysłu, ale nigdy tego nie udowodnisz.


Mój mózg = mój prywatny Wszechświat, niedostępny dla innych.
Czy możesz czytać w myślach innych ludzi?

Wszystko co znasz jest twoim prywatnym światem. Jak niby chciałbyś udowodnić, przed samym sobą, że nasz dialog to nie wymysł? Czytanie w myślach to pikuś, musiałbyś się wcielić we mnie, ale i nawet to nie będzie żadnym dowodem, bo nawet nie wiesz czego szukasz, co mogłoby być dowodem.


Grasz w jakąś zjebaną, socjalną grę, biegając po forach i próbując udowodnić swoje teorie. Komu je udowadniasz? Nie wiesz. Kim jesteś? Nie wiesz. Zakręcony, zdeterminowany bączek, który się kręci, aż padnie.


Twoje bredzenie na niższych poziomach jest tautologią, albo paradoksem. "wolna wola = marzenia", gdzie ani nie wiesz czym jest wolna wola, ani czym są marzenia. Rząglujesz wyimaginowanymi piłkami i czekasz na oklaski.

To jest moja teoria, masz prawo się z nią nie zgadzać.
Oczywiście że:
Wolna wola = marzenia

Jak nie wiesz czym są marzenia to idź do przedszkola i zapytaj 5-cio Latków - doskonale widzą i ci to wytłumaczą.


To jest determinizm!

Zgadzasz się z tym?

Nie, to jest twój kolejny wymysł. Determinizm może służyć do przewidywania zdarzeń, jeżeli znasz wszystkie siły w danym układzie. I to nie jest nic niezwykłego. Cała nauka się na tym opiera.


Póki co zdrowi na umyśle doskonale rozróżniają świat materialny od marzeń.
Mogą nie odróżniać rzeczywistości od rojeń wyłącznie chorzy psychicznie np. schizofrenicy.

Zwłaszcza podczas snu.... Różnice są założeniami. Dla ciebie, to i to jest takim samym doznaniem. Tylko przez to, że wierzysz większości, jesteś w stanie stworzyć sobie reguły, ale nie masz szans udowodnić sobie, że tej większości sobie nie uroiłeś razem z całą resztą. Co jeżeli cały twój świat jest urojony, a ty leżysz w śpiączce? Jak udowodnisz, że tak nie jest?


hehe…
W nosie mam twoje dowody, pokaż mi normalnego człowieka który nie odróżnia materii od marzeń, fantazji etc

A co to jest "normalny" ? Uznany przez większość? Taki, który przyjął normy społeczne? A kto stworzył te normy i czym są? Dla jednych nienormalne jest zabijać, a dla innych normalne jest jeść zabitych. I jak tu ocenisz, kto jest normalny? Statystycznie?


Mój mózg - mój Wszechświat, ale ty będziesz miał dostęp do niego wyłącznie w tych obszarach w których mnie się to spodoba np. opowiem ci mój ostatni sen.

Ty w ogóle nie kumasz o czym ja piszę. Skąd ty wiesz, że ja mam taki sam umysł jak ty nosisz pod czupryną? Skąd wiesz, że inni ludzie go mają?


Czy bez mojej pomocy możesz odtworzyć mój sen?

Sam, w większości przypadków nie potrafisz. Ale jak cię zahipnotyzuję, to może poznam taki, którego nawet ty nie znasz. I co wtedy kubusiu puchatku?


Nie,
Mam swoja teorię i próbuje przedstawić ja światu, możliwe że świat jej nie zauważy i umrę, no i co z tego?

Jakiemu światu? Chcesz przez to przyznać, że odpierdalasz pańszczyzne dla społęczeństwa, wypruwając sobie przy tym flaki?

Tak robie to dla IDEI, bo taką mam zachciankę, taka jest moja wolna wola.

NIE,
Determinizm to jest tylko i wyłącznie 100% znajomość przeszłości i przyszłości

Przeszłość to banał bo to jest determinizm na mocy definicji.
Zatem istotny dla dowodu determinizmu naszego Wszechświata jest wyłącznie determinizm przyszłości.

Zgadzasz się z tym?

Nie, bo definicje wymyślasz sobie sam.

Ta definicja nie jest moja.
Oryginalna była taka:
Jeśli ktokolwiek zna moje mysli z wyprzedzeniem to nasz wszechświat jest zdeterminowany, a wolna wola picem.

Padła ona na sfinii wiele lat temu, podał ja przybysz spoza sfinii (nie pamiętam Nicka), który zalogował się tylko po to aby mi ją przekazać.
Poprawność tej definicji potwierdzili miedzy innymi Wuj i Michał.

Ów przybysz podał też definicję Boga filozofów:
Bóg filozofów to taki Bóg który wie że wszystko wie że wszystko wie (od minus do plus nieskończoności) ale nie wie skąd wie. Jego wiedza nie może być uzupełniana o żadną nową wiedzę na mocy definicji.

Bóg Filozofów to zatem idiota pozbawiony wolnej woli, on NIC nie może. Z tą definicją również zgodzili się Wuj i Michał.

Tak więc idź spać i nie bredź więcej.

Pa,
Dobranoc


To jest olbrzymi problem jeśli chodzi o zdolność tworzenia metod pozwalających ludziom uwolnić się od ignorancji.

Zgadza się np. Benjankri.

Podałem ci definicję determinizmu autorstwa prawdopodobnie prof. Leszka Kołakowskiego.

Jeśli ktokolwiek zna moje myśli z wyprzedzeniem to Wszechświat jest zdeterminowany.

A Benjankrii nie może tego pojąć i doszukuje się dowodu determinizmu Wszechświata w przeszłości widząc przyczynowość i skutek.

.. a co masz widzieć w przeszłości Benjankrii?

Przyczynowość i możliwość wyboru?

W przeszłości musi ci wyjść prawo przyczyna-skutek bo na mocy definicji:
przeszłość = 100% determinizm.

Na Hitlera było kilka zamachów jak dochodził do władzy - ty chcesz gdybać co by było gdyby Hitlera zabili w 1933 roku?

Och, jak to się czepia! A właśnie, że dupa! Nic sobie nie poczytasz

Więc "Swoją drogą myślę, że te nasze teorie, choć z pozoru zupełnie inne, gdzieś się zazębiają jednak..." pozostanie twoją tajemnicą
Nie zazębiają się, lecz są rozłączne, czyli determinizm wyklucza brak determinizmu i odwrotnie.
Pomijam tu koncepcję: częściowego determinizmu

To wszystko można w kilku zdaniach!

Problem „wolnej woli” (brak determinizmu) i braku „wolnej woli” (100% determinizm można ująć w kilku punktach:
1.
Jeśli ktokolwiek zna moje myśli z wyprzedzeniem to Wszechświat jest zdeterminowany a wolna wola picem
Dlaczego Wszechświat?
Bo jeśli ktokolwiek zna moje myśli z wyprzedzeniem to może znać z wyprzedzeniem dowolnego x-a
2.
Jeśli ktokolwiek zna moje myśli z wyprzedzeniem to na pewno znał wstecz do Adama i Ewy i w przód do śmierci ostatniego człowieka na Ziemi
3.
Jeśli ktokolwiek czyta z wyprzedzeniem myśli wszystkiego co żyje (bo niby dlaczego tylko człowieka) to zna myśli wszelkich zwierząt na naszej planecie od momentu narodzin życia na ziemi do momentu śmierci życia na Ziemi
4.
Jeśli zna myśli z wyprzedzeniem wszystkich istot żywych to zna też ruch każdego atomu w naszym Wszechświecie od minus do plus nieskończoności - teoria Krystkona się kłania.
5.
Czy taki ktoś może cokolwiek zmienić w naszym Wszechświecie od momentu jego narodzin do momentu śmierci?
NIE
Bo na mocy definicji zna historię naszego Wszechświata od minus do plus nieskończoności i wiedza ta (na mocy definicji) nie może być uzupełniana o jakakolwiek nową wiedzę.
W tym modelu jakiekolwiek modlitwy do tego kogoś o cokolwiek są bez sensu - nie mają żadnego znaczenia.
5.
Kim jest ten ktoś?
Ten ktoś to Bóg filozofów.
Bóg filozofów to taki Bóg który wie że wszystko wie, ale nie wie skąd wie, bo zna wszystko od minus do plus nieskończoności i jego wiedza nie może być uzupełniana o żadną nowa wiedzę (na mocy definicji)
… ale jest w tym modelu logiczna sprzeczność, bowiem taki Bóg zapytany skąd ty to wszystko wiesz?
.. musi odpowiedzieć: NIE WIEM.
… czyli nie wszystko wie, jakby to się wydawało.

Podsumowując:
A.
Z punktu odniesienia człowieka nasz Wszechświat nie jest zdeterminowany (człowiek ma wolną wolę), co potwierdza algebra Kubusia.
B.
Możliwy jest totalny determinizm typu Krytkona, ale tego nie mamy żadnych szans rozpoznać, więc z naszego punktu odniesienia to badziewie.
C.
Wniosek:
Determinizm = badziewie = pestka w cebuli

P.S.
Znam Michała i Wuja na tyle iż myślę, że z powyższym się zgodzą (już o tym kiedyś dyskutowaliśmy) .. a i może Niepoprawna i Pan Barycki dołączy ?

Póki co wykluczam Benjankriego, z powodu kagańca na mózgu o nazwie „Determinizm” który nie pozwala mu się wychylić i przyjąć oczywistość:

W sensie bezwzględnym nasz Wszechświata może być zdeterminowany albo nie
… ale tego żadna istota na Ziemi nie ma szans ani poznać, ani udowodnić.

Dowód Benjankriego iż Wszechświata jest totalnie zdeterminowany to dowód na istnienie Boga filozofów.
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/refleksja-nad-niejednoznacznoscia-pojecia-wolnosci,6473-150.html#186309

Benjankrii,

Nawet jak zobaczysz kiedyś tego swojego Boga filozofów i będziesz rozgłaszał, że widziałeś to zdrowi postawią diagnozę "wariat" póki co niegroźny ... ale jak będziesz za bardzo podskakiwał i robił co ci ten Bóg rozkaże (przecież nie masz żadnych szans mu się przeciwstawić) np. morodował to zdrowi zamkną cię w zamku bez klamek z rozpoznaniem ... schizofrenia paranoidalna.

Jedynymi ludźmi którzy nie mają wolej woli są chorzy psychicznie np. schizofrenicy.

Są przypadki nagłego wybuchu tej choroby, czyli w miarę normalny człowiek morduje NAGLE nawet swoich najbliższych, bo tak mu rozkazał Bóg filozofów Benjankriego.

Środki masowego przekazu opisują wiele takich przypadków:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,9996475,Zamachy_w_Norwegii__mordercy_grozi_maksymalnie_21.html

Czy to jest dowód na determinizm Wszechświata?


Zachcianki = marzenia człowieka, zarówno pozytywne, jak i negatywne
Człowiek bez marzeń to martwy człowiek.

... no i co z tego ze mnie naszła, jak po te ogórki i bimber trzeba iść na melinę a mnie się nie chce - rezygnuję.
Nawet jak to wszystko będę miał w lodówce to otwieram lodówkę i mówię - gówno, dzisiaj nie będzie bimbru idę na spacer.

Ten twój determinizm wynika z tego że ty po fakcie, czyli po wypiciu bimbru analizujesz czy miałeś jakiekolwiek szanse aby tego bimbru nie wypić.

Rzeczy dzieją się same gdy będziesz patrzył na świat równo z wyborami, tzn. istnieje wyłącznie teraźniejszość, nie ma przeszłości.

Przeszłość = 100% determinizm

... i w tym przypadku twoje gdybania PO FAKCIE czy mogłeś wypić czy nie to IDIOTYZM.

Człowiek ma wolną wolę, czyli możliwość wolnego wyboru.


Ja potrafię zdeterminować wszystkie twoje przyszłe zachcianki - ba nawet wszystkie twoje przyszłe myśli - jednym dobrym rąbnięciem siekierą.

No wiesz, zerwanie wiązań chemicznych gdzieś w okolicy szyi - prostopadły względem wektorów energii wiązań chemicznych, zgromadzonej w twojej skórze, mięśniach, naczyniach przepływ większej energii - taki, który troszkę zdemolowałby ten wolno wybierający układzik.

Czy taki zdemolowany układzik traci zdolność do wolnych wyborów?
Duszyczka się ulatnia i następuje wniebowstąpienie?

Czy byłbym bardziej subtelny gdybym tobą posterował twoimi zachciankami, myślami i decyzjami za pomocą składu chemicznego krwiobiegu? Albo przykręciłbym paliwo - albo nalał za dużo?

A Pan robocik wciąż nie może zaakceptować faktu, że odgrywa tu tylko wcześniej napisany już scenariusz.

Następnym razem jak będziesz chciałby być wolny to zrób prawą nogą dwa kroki a nie tylko jeden .
A co do Boga - to i tak nie dasz rady się pozbyć go ze swojej świadomości - tak samo jak nie dasz rady sprzeciwić się własnej moralności - tak jak nie dasz rady wyzbyć się swojego patriotyzmu - czy tysiąca innych emocji.

Taki software, i choćby nie wiadomo co to Pan robocik będzie odczuwał miłość do bożka jak mrówka robotnica do królowej kolonii.

Jak Pan robocik nie wierzy - to proszę odciąć sobie kawałek ciałka położyć na stole przed oczami - pod zapaloną lampką - i Pan robocik sobie samemu odpowie co tam tak w rzeczywistości leży? Żywe czy martwe? Myśli czy nie myśli? Czuje czy nie?


Twój błąd polega na tym, że próbujesz zaaplikować ślepe, bezduszne prawa fizyki, do bytów które mają uczucia, świadomość, osobowość. I mogą, w przeciwieństwie do elektronów, decydować o swoich odczuciach, decyzjach itd.


To nie jest błąd, każdy człowiek podlega pod te właśnie, bezduszne prawa matematyczno-fizyczne, czyli pod banalną teorię zbiorów.
A.
Kto wierzy we mnie będzie zbawiony
W=>Z =1
Ludzie wierzący mają gwarancję => zbawienia.
B.
Kto wierzy we mnie nie będzie zbawiony
W~~>~Z=0
Tu zarówno Chrystus, jak i człowiek jest kłamcą.

... a nie wierzący?
Prawo Kubusia wywodzące się z nowej teorii zbiorów:
W=>Z = ~W~>~Z
gdzie:
~> - warunek konieczny, czyli:
Brak wiary w Boga jest warunkiem koniecznym ~> abym nie był zbawiony
C.
Kto nie wierzy we mnie nie będzie zbawiony
~W~>~Z=1
~> - to jest warunek konieczny, ale nie wystarczający, bo banalna teoria zbiorów gwarantuje punkt D!
D.
Kto nie wierzy we mnie może ~~> być zbawiony
~W~~>Z =1
gdzie:
~~> - naturalny spójnik "może", wystarczy sama możliwość zaistnienia.

Dla kodowania zgodnego z punktem A otrzymujemy definicję implikacji prostej:
A: W=>Z
W=1, ~W=0
Z=1, ~Z=0
[linki]

Twój błąd polega na tym, że próbujesz zaaplikować ślepe, bezduszne prawa fizyki, do bytów które mają uczucia, świadomość, osobowość. I mogą, w przeciwieństwie do elektronów, decydować o swoich odczuciach, decyzjach itd.


To nie jest błąd, każdy człowiek podlega pod te właśnie, bezduszne prawa matematyczno-fizyczne, czyli pod banalną teorię zbiorów.


Jak widzisz odkryliśmy matematykę ścisłą pod którą podlega nie tylko człowiek, ale nawet sam Bóg!


Tylko przepraszam, ale kto stworzył tę matematykę?

Zarówno człowiek, jak i Bóg mają gwarantowaną, matematyczną wolną wolę po stronie p w implikacji odwrotnej i po stronie ~p w implikacji prostej dlatego są MATEMATYCZNIE nieprzewidywalni.

Definicja implikacji prostej w równaniu algebry Boole'a:
p=>q = ~p~>~q
gdzie:
=> - gwarancja matematyczna po stronie p (brak wolnej woli)
~> - warunek konieczny, "rzucanie monetą" po stronie ~p (100% wolnej woli)

Definicja implikacji odwrotnej w równaniu algebry Boole'a:
p~>q = ~p=>~q
gdzie:
~> - warunek konieczny, "rzucanie monetą" po stronie p (100% wolnej woli)
=> - gwarancja matematyczna po stronie ~p (brak wolnej woli)

Twórcą matematyki jest Bóg, obojętne co pod tym pojęciem rozumiemy, dla ateistów będzie:
Bóg = kosmiczna zupa dnia Śro 9:36, 10 Kwi 2013, w całości zmieniany 2 razy
Wiesz czym jest Bóg?

Tą częścią twojego instynktu, która jest odpowiedzialna za twoje zachowania społeczne - twoją zdolność go współpracy z innymi. To dzięki myślom o Bogu akceptujesz swoją pozycję społeczną i zasuwasz jak mrówka we współpracy z innymi i dla innych.

Niewiara to zaledwie oznaka większej od twojej aspołeczności, nic więcej.

Jesteś oprogramowaną maszyną - chcesz tego czy nie - ale czy to coś zmienia?


Wszelkie zjawiska w świecie są tłumaczone czynnikami przyrodniczymi, ponieważ przyjmuje się metafizyczne założenie, że źródłem tych zjawisk jest przyroda, materia. A skoro zadaniem nauki jest wyjaśnienie świata przyrody, to tym samym w świecie tym, nie ma miejsca na czynniki nadnaturalne. Świat przyrody jest domkniętym łańcuchem przyczynowo-skutkowym (takie jest założenie). Każde zjawisko ma swoją materialną przyczynę.

"Ograniczone przez prawa logiki jest nasze pojmowanie, Bóg nie działa wbrew naszemu pojmowaniu, i dlatego w każdym naszym konkretnym wnioskowaniu możemy i powinniśmy zakładać, że prawa logiki ograniczają Boga - ale nie oznacza to, że Bóg jest rzeczywiście ograniczony".
W moim przekonaniu jest to jeszcze bardziej skomplikowane.
Oto DLA MNIE (!) jeśli tylko tak uznam, tak zechcę, tak mi się wyda, Bóg może stać się ograniczony! Bo ja tak zdefiniuję ograniczenie, tak ustawię warunki. W ostatecznym razie po prostu powiem "nie, bo nie", albo "jest, bo jest, bo ja tak mówię". I nie będę raczył schylać się do żadnej obiektywizacji, żadnej formy uzgodnień. Wtedy (powtarzam znowu DLA MNIE!) Bóg będzie (!) ograniczony. Dla kogoś innego, może już nie.
A dla samego Boga?...
Czy Bogu dla siebie samego wolno być ograniczonym?... Jeśli by nie mógł być ograniczonym, to chyba byłby ograniczony tym właśnie warunkiem. Tak więc powiem znowu - tak, Bóg może się uznać za ograniczonego! Ja mu tego nie jestem w stanie zabronić, nikt nie jest w stanie.
Czyli mamy sytuację, w której Bóg wszechmocny ograniczonym może być na dwa sposoby - od człowieka i od samego siebie.
Oczywiście można tu teraz zakręcić, tzn. szukać jakiejś formy obiektywizacji, jakiegoś KRYTERIUM, które ostatecznie pokaże, że człowiek nie miał racji. Ale człowiek - o ile wolnym jest rzeczywiście - kryteria może ustalać sam, a w szczególności może odrzucać wszystkie, choćby nie wiem jak przekonywujące, kryteria z zewnątrz. Kryteria więc nic tu nie zmienią, jeśli jedna ze stron pozostanie ze swoją wiarą-wyborem nie synchronizowania swojego stanowiska z innym stanowiskiem. I o tym własnie piszę.

W naszym Wszechświecie Bóg jest ograniczony matematycznie przez prawa matematyczne które sam stworzył - patrz wyżej.

A.
Jeśli jutro nie będzie pochmurno to na pewno nie będzie padać
~CH=>~P
Brak chmur jest warunkiem wystarczającym => dla braku opadów
Krystalicznie czysta matematyka!
~CH=>~P = CH~>P = ~(~CH*P)

Gwarancja matematyczna => wyrażona spójnikiem 'i"(*):
Nie może zajść przypadek że jutro nie będzie chmur i będzie padało
~(~CH*P)
Tu Bóg jest bezsilny, zgadza się?

Oczywiście można twierdzić że Bóg jest wszechmogący i może wszystko. Jeśli może wszystko to może czytać nasze myśli z wyprzedzeniem, ale wtedy nasz Wszechświat jest zdeterminowany, wolna wola jest picem, pojęcie kary i nagrody (piekła i nieba) również.

Wszystkoizm Boga automatycznie generuje Boga filozofów, pozbawionego wolnej woli.

Bóg filozofów to taki Bóg, który wie że wszystko wie od minus do plus nieskończoności, ale nie wie skąd wie.

Oczywiście mamy tu sprzeczność czysto matematyczną (nie wie skąd wie).

Już sama możliwość czytania naszych myśli z wyprzedzeniem jest warunkiem wystarczającym do stwierdzenia determinizmu naszego Wszechświata. Oczywiście w naszym punkcie odniesienia stoi to w jawnej sprzeczności z matematyką ścisłą pod którą podlega nasz Wszechświat - patrz przykłady wyżej.

Twierdzenie:
Jeśli Bóg ma wolną wolę, to nie jest w stanie przewidzieć ze 100% pewnością co sam za chwilę zrobi. dnia Czw 6:04, 18 Kwi 2013, w całości zmieniany 6 razy


Lokalność w logice
W moim przekonaniu lokalność dotyczy także logiki, czyli nadrzędnych, ogólnych reguł porozumiewania się. Takie pojęcia jak tożsamość, albo sprzeczność, mogą być różne w zależności od zastosowanego kryterium. Oto prosty przykład - punkt na płaszczyźnie. Czy w danym miejscu istnieje jeden punkt na płaszczyźnie? - w geometrii tak. Ale w ogólnym ujęciu mogę powiedzieć, że w tym samym punkcie geometrycznym mieści się nieskończona liczba "punktów" różniących się np. kolorami. Zatem wprowadzając nowy sposób opisu możemy sprzeczność zamieniać w zgodność i na odwrót. Można sobie wyobrazić przestrzeń systemów logicznych, w których po kolei każda reguła, definicja jest zastępowana przez jakąś alternatywną ich wersję - tylko kwestią wyboru jest, jaką logikę z owej przestrzeni przyjmiemy.

Aby trochę to zilustrować podam parę przykładów alternatywnych, czasem egzotycznych logik.
Logika woluntarystyczna, trywialna - o tym co jest prawdziwe decyduje zawze rzut monetą - orzeł daje prawdę, reszka - fałsz.
Logika woluntarystyczna mniej trywialna - stosuję prawa znanej nam ludzkiej, standardowej logiki, ale tylko do momentu, gdy miałoby to zagrozić mojemu dobremu samopoczuciu - w takim przypadku mam prawo zawsze dowolną rzecz ogłosić prawdą, bądź fałszem WYŁĄCZNIE W OPARCIU O WŁASNE WIDZIMISIĘ.
Logika estetyczna - prawdziwe jest to, co wydaje mi się odpowiednio ładne. Wszystko pozostałe traktuję jako fałszywe.
Logika literowa - Startujemy ze standardowego języka, ale reguła prawdziwości jest dziwaczna: wszystkie stwierdzenia zawierające parzystą liczbę lister A są prawdziwe, wszystkie z nieparzystą ilość liter A są fałszywe.
Logika autorytarna - o prawdziwości sformułowań zawsze decyduje konkretna osoba autorytet, ona może dowolnie ogłaszać prawdziwość sądów - np. uznać twierdzenie 1+1=2 za fałszywe, a bezsensowny zbitek "3sdgf45jo37t44u" za najwyższą prawdę.
itp. itd.

Michale, jeśli chodzi o logikę to mylisz się FUNDAMENTALNIE.
Człowiek podlega pod logikę matematyczną, a nie ją tworzy, logika nie podlega zatem pod widzi mi się człowieka.

Oczywiście otaczająca rzeczywistość zależy od punktu odniesienia, prawda/fałsz, dobro/zło itp. również zależy od punktu odniesienia.
Nie ma tu żadnego znaczenia że grupa X-sów uzna za prawdę to co w grupie Y-ków jest idiotyzmem, czyli fałszem. Przykładowo w średniowieczu palono czarownice (chorych psychicznie), odprawiano egzorcyzmy i to była dla ówcześnie wierzących prawda - dziś głupota (fałsz).

Jakie znaczenie od strony logiki matematycznej ma fakt, że Bułgarzy kiwają głową na tak/nie odwrotnie niż reszta ludzkości, że Anglicy jeżdżą lewą stroną, że homoseksualista kocha mężczyznę, że ateista nie wierzy w Boga, że nazista nienawidzi Żydów etc.

Od strony logiki matematycznej nie ma ŻADNEJ różnicy między Żydem a nazistą, homo i hetero, ateistą i wierzącym etc Wszystkich obowiązuje IDENTYCZNA logika naszego Wszechświata, algebra Kubusia - patrz podpis.

Logika matematyczna jest jedna i nie odróżnia X-xa od Y-ka.
To że X lubi A a Y nie lubi A, nie ma ŻADNEGO wpływu na logikę matematyczną pod którą wszyscy podlegamy - patrz podpis.

Michale, jeśli chodzi o logikę to mylisz się FUNDAMENTALNIE.
Człowiek podlega pod logikę matematyczną, a nie ją tworzy, logika nie podlega zatem pod widzi mi się człowieka.

Ja stoję na stanowisku (a nie tylko ja), że logika to po prostu zbiór ogólnych reguł porozumiewania się. Człowiek "podlega" logice, o ile chce tworzyć komunikaty spójne z innymi komunikatami, a od tego chce być zrozumiany przez kogoś o różniącym się myśleniu (choć jednocześnie na tyle podobnym myśleniu, że porozumienie ma szansę zaistnieć).
Człowiek nie komunikujący się z niczym i nikim (łącznie z sobą) logice nie podlega, choć oczywiście podlega jakimś ograniczeniom tego świata. Ale nie ma pewności, że te ograniczenia dadzą się wtłoczyć w jakąkolwiek formę opisu, stabilnych zależności. Inaczej mówiąc (w kolokwialnym znaczeniu słowa "logika") ograniczenia dla człowieka mogą być też "nielogiczne".
W tym kontekście stwierdzenie "świat jest logiczny" w moim przekonaniu jest formą antropomorfizmu. W rzeczywistości jego treść należałoby poprawnie sformułować jako; "człowiek potrafi z użyciem logiki dokonać satysfakcjonującego go opisu świata".
To, że możliwych do zastosowania logik jest wiele da się z kolei wyczytać w Wikipedii, np. pod hasłem "logika wielowartościowa".
Nasz Wszechświat jest binarny, nie ma tu czegoś takiego jak rzeczywista logika wielowartościowa, istnieje wirtualna logika wielowartościowa (np. języki wysokiego poziomu w programowaniu).

Przykład logiki dwuwartościowej:
Stan 1 - pada deszcz
Stan 2 - nie pada deszcz

KONIEC!
Logika byłaby więcej niż dwuwartościowa gdyby jednocześnie mogło padać i nie padać (stan 3).

Jak znajdziesz choćby jeden komputer który posługuje się rzeczywistą logiką inną niż dwuwartościowa to będziesz bogiem.

Sprzętowym fundamentem dowolnego komputera jest algebra Boole’a, logika dwuwartościowa. Fundamentem dowolnego języka programowania jest język asemblera, także dwuelementowa algebra Boole’a.

To że istnieje teoretycznie nieskończona ilość języków programowania wyższego poziomu niż asembler nie oznacza że istnieje więcej niż jedna LOGIKA, w rzeczywistości istnieje wyłącznie logika dwuwartościowa.

Wirtualnie może się tak wydawać, że logika wielowartościowa istnieje.

Wyobraź sobie że zachorowałeś na raka, póki co masz więcej niż dwie możliwości:
A - operacja i leczenie
B - znachor
C - modlitwa do Boga
etc

… ale koniec końców zawsze musisz wybrać jedną z dwóch możliwości:

Dla A msz do wyboru:
1 - idę na operację
0 - nie idę

Dla B masz do wyboru:
1 - idę do znachora
0 - nie idę
etc

Zawsze musisz wybrać jedną z dwóch możliwości tzn.
Nie możesz jednocześnie iść na operacje i nie iść, iść do znachora i nie iść itd.

Dlatego wszystkie nasze decyzje są BINARNE!

P.S.
W rzeczywistości niektórzy ludzie wybiorą wyłącznie A, inni A+B a jeszcze inni A+B+C.
Czy to oznacza że pewną grupę obowiązuje logika n-wartościowa a inną n+1 wartościowa?
Oczywiście NIE!

Nasz Wszechświat jest BINARNY! dnia Czw 16:16, 18 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz


Stan 1 - pada deszcz
Stan 2 - nie pada deszcz

KONIEC!
Logika byłaby więcej niż dwuwartościowa gdyby jednocześnie mogło padać i nie padać (stan 3).

Świat nas tu zaskakuje:
czasem ledwo dżdży
czasem spada jedna kropla na godzinę - czy to już "pada", czy jest stan pośredni
czasem są mgły, które się znują i osiadają, ale nie padają
choć w tych mgłach może pojawić się kropla, która spadnie
w powietrzu jest wilgoć, która - nawet bez widocznej mgły - jest pochłaniana przez rośliny i może osiadać na przedmiotach
parowanie i skraplanie w stanie równowagi ciągle zachodzą
do tego dochodzi sublimacja i resublimacja
do tego dochodzą niesione z wiatrem zawiesiny, pyłki, cząstki cieczy różnych i ciał stałych, które osiadają na przedmiotach tworząc coś podobnego do opadu
Ale to już była dygresja

W moim przekonaniu świat nie jest ani binarny, ani niebinarny. To ludzie myślą o świecie na sposób binarny, albo niebinarny. Świat jest... nieskończenie złożony we wszystkich swoich przejawach i nieopisywalny w całości.
Nasz Wszechświat jest binarny a wynika to z matematyki ścisłej, fundamentu wszelkiej logiki.

Fundament algebry Boole’a:
p*~p=0
p+~p=1

Człowiek rozumie pojęcie p wtedy i tylko wtedy gdy rozumie pojecie zaprzeczone ~p.
Jeśli człowiek nie jest w stanie zdefiniować pojęcia p i ~p to pojęcie p jest dla niego nierozpoznawalne, jest pojęciem nie z naszego Wszechświata.

Przykłady pojęć nierozpoznawalnych:
1.
hajhdhjdshjg - NIE hajhdhjdshjg
2.
Przykład abstrakcyjny:
Wyobraźmy sobie Wszechświat gdzie panuje idealnie stała temperatura:
T=const
Oczywiście w takim Wszechświecie pojęcie ciepło-zimno nie istnieje i bez znaczenia jest ile wynosi to const np. const=36,6 stopnia Celcjusza

Pojęcia rozpoznawalne:

deszcz # nie deszcz
kot # nie kot
kolor czerwony # nie czerwony
gdzie:
# - różne w znaczeniu logiki:
Jeśli p=1 to ~p=0
1 - prawda
0 - fałsz

Michale, wiesz co to znaczy pojęcie „deszcz” tylko i wyłącznie dlatego że umiesz zdefiniować pojęcie „nie deszcz”.
Bez znaczenia jest tu że indywidualny X (Michał) zaliczy do deszczu mgłę a Y nie zaliczy.
Człowiek jest do bólu precyzyjny, skoro uznajesz że dla ciebie (czy też jakiegoś X-a):
deszcz = mgła
to czy wyobrażasz sobie taką informację?
Maciarewicz:
Mam najnowszy dowód iż katastrofę Smoleńską spowodował deszcz.
Oczywiście normalni uznają to za kolejne wariactwo Macierewicza.
Czy taka informacja jest precyzyjna?

A.
Jeśli X mówi:
Ten kolor jest czerwony, to dla X-a dokładnie ten kolor jest czerwony.
Załóżmy że dla X-a kolor czerwony to przedział od purpurowego do jasno czerwonego.

Oznacza to tylko tyle, ze nie zależy mu na superprecyzyjnym określeniu koloru czerwonego.
Fundament algebry Boole’a jest tu zachowany:
czerwony # nie czerwony
X musi to rozróżniać

B.
Panienka Y która kupuje sobie buty to na pewno bardziej sprecyzuje o jaki kolor jej chodzi.
Proszę o przysłanie butów w kolorze jasno czerwonym:
jasno czerwony # nie jasno czerwony
Panienka Y musi to rozróżniać

C.
Malarz który ma poprawić fuszerkę w świeżo pomalowanym pokoju musi być już do bólu precyzyjny.
Malarz w mieszalni farb:
Proszę przygotować mi 1 kg farby w kolorze RAL 9013

Oczywiście tu komputer musi odróżniać:
RAL9013 # RAL9014
mimo że dla człowieka ta różnica jest kompletnie niewidoczna.

Jak widzisz wszędzie wyżej jest spełniony binarny fundament naszego Wszechświata:
p*~p=0
p+~p=1

Michale, wszelkie decyzje człowieka są WYŁĄCZNIE binarne, jak podasz jeden jedyny przykład gdzie tak nie jest to kasuję algebrę Kubusia, bo tym samym ją obalisz.

Czekam …

Michale, wszelkie decyzje człowieka są WYŁĄCZNIE binarne, jak podasz jeden jedyny przykład gdzie tak nie jest to kasuję algebrę Kubusia, bo tym samym ją obalisz.

Czekam …

Wziąłem w rękę długopis. Zamierzałem go podnieść do góry. Decyzja, na jaka wysokość podniosę długopis zawiera się w continuum przejścia od 0 cm do ok. 80 cm.

W twoim zadaniu masz błąd polegający na tym że nie rozumiesz co to znaczy pojęcie "podnieść" cokolwiek.

Długopis możesz podnieść na wysokość W różną od stanu spoczynkowego (W=0), czyli:
W#0 cm
wtedy wartość logiczna podnoszenia:
P=1

albo nie podnieść, wtedy:
W=0 cm
Tu wartość logiczna podnoszenia:
P=0

Jeśli wykonałeś:
W=0,0 mm to go nie podniosłeś
czyli:
P=0 - skłamałeś mówiąc że podniosłeś długopis

To jest FUNDAMENTALNY błąd na poziomie DEFINICJI.
W naszym przypadku chodzi od definicję "podnoszenia" - nie możesz uznać za podniesiony długopis, którego nawet nie tyknąłeś (W=0 cm).

To jest śmiesznie prosty błąd niejednoznaczności matematycznej popełniany w podręcznikach matematyki dla szkoły podstawowej!

Tu masz link do problemu:
Część IV
Definicje czworokątów w algebrze Kubusia

To jest kapitalne zastosowanie algebry Kubusia, które powinno być zrozumiałe nawet dla byle jakiego, ziemskiego matematyka.

Sedno problemu pokazuje ten humorystyczny dialog z III klasy szkoły podstawowej

Problem w tym, że w logice Ziemian mamy precyzyjnie zdefiniowany wyłącznie kwadrat.
Nie mamy pojęcia jak precyzyjnie narysować na tablicy prostokąt, romb czy równoległobok.
W logice Ziemian nie da się precyzyjnie, czyli jednoznacznie narysować żadnego z czworokątów: prostokąta, rombu czy też równoległoboku.

Pani:
Jasiu narysuj trapez
- Jaś narysował kwadrat
Pani:
Nie o taki trapez mi chodziło, narysuj inny
- Jaś namalował prostokąt
Pani:
… no i nie trafiłeś, narysuj inny
- Jaś namalował romb
Pani:
Nie to miałam na myśli.
Jaś:
.. ale skąd ja mam wiedzieć co Pani ma na myśli?
Ja myślałem że chodzi Pani o kwadrat, później myślałem ze chodzi Pani o prostokąt …
Pani:
Siadaj pała,
Nie ważne synu co myślisz, ważne by twoje myśli z moimi się zgadzały
(ulubione powiedzonko polonisty że szkoły średniej Kubusia)