ďťż

Wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości

Baza znalezionych fraz

polsk riksdag

Przytoczę znowu cytat z Barbary Stanosz:
„Myli się Pan jednak zakładając, że jestem gotowa powiedzieć, iż nie ma takiego boga, tj. że wzięta z doktryny metafizycznej wypowiedź „Bóg istnieje” jest zdaniem fałszywym. Wypowiedź tę wprawdzie odrzucam, lecz nie uważam jej za zdanie fałszywe: uważam ją za pozbawioną sensu, a wszak fałszywe (lub prawdziwe) mogą być tylko sensowne zdania.
Przyczyną, dla której odmawiam sensu tej wypowiedzi, jest fakt, iż w centralnej tezie każdej takiej doktryny – w charakterystyce domniemanego bytu nazywanego bogiem – występują terminy, które tylko z pozoru coś znaczą. Są one wprowadzane do języków tych doktryn w kontekstach, lub za pomocą pseudo – definicji (...) Ponieważ tak wprowadzone słowo „bóg” nie zostaje wyposażone w znaczenie, więc zdanie (ściślej: wypowiedź, która jest zdaniem z gramatycznego, lecz nie z semantycznego punktu widzenia) „Bóg istnieje” nie jest ani prawdą, ani fałszem; jest nonsensem. A skoro tak, to nie można mu sensownie zaprzeczyć: poprzedzenie nonsensu zwrotem „nieprawda, że” daje również nonsens. (...)
Oto powód, dla którego racjonalista nie powinien deklarować się jako agnostyk w sprawie istnienia bogów z doktryn metafizycznych.(...) Racjonalna postawa poznawcza wyraża się w ignorowaniu tego zdania, a wraz z nim doktryny, której jest ono ośrodkiem.
Nie wynika stąd, oczywiście, że należy ignorować zjawisko społeczne, jakim jest wyznawanie religii jakiegokolwiek rodzaju.”

Oczywiście nie są to słowa odkrywcze - to samo mówił choćby Russel i wielu innych. I choć do wierzących niewygodna dla nich prawda nie dociera pozostaje faktem, że cała literatura religijna jest jałowym bełkotem bez realnej treści, bez odniesienia do rzeczywistości, bez żadnego wkładu do dorobku poznawczego ludzkości.
Cała literatura religijna świata nie daje żadnej odpowiedzi na żadne pytanie o świecie czy pytanie egzystencjalne choć nawet rości sobie pretensje do wyłączności w udzielaniu odpowiedzi na wiele takich pytań. I to odpowiedzi ponadczasowych, ponadświatowych, ostatecznych!
Tymczasem ot, gromadzą się kółka zainteresowań literaturą rozmaitą:
- ci wierzą w Boga pojedynczego i mamroczą do podłogi,
- ci wierzą w innego Boga pojedynczego, ale mamroczą do ściany
- ci wierzą w Boga potrójnego i mamroczą do sufitu,
etc.,
etc.
Zamknięte kółka dobrane wyłącznie wedle religijnego gustu.
Nie ma między nimi dyskusji, ani tym bardziej ich dyskusji ze środowiskami pozareligijnymi, a wynika to z istoty zjawiska wiary - bezrozumnego uznawania za prawdę stwierdzeń nawet najbardziej niedorzecznych, a z założenia nieweryfikowalnych. Z czymś tak absurdalnym dyskusji być nie może.
Teologie wprawdzie butnie głoszą nawet stosowanie logiki w tworzeniu swej literatury religijnej, ale - jak mawiają informatycy: śmieci na wejściu dają śmieci na wyjściu. I skoro każda teologia inne śmieci ma na wejściu to kociokwik śmieci na wyjściu jest wręcz obezwładniający.

Tak czy siak nie ma w bibliotekach zgromadzonego bełkotu religijnego nawet jednego zdania które mówiłoby prawdę o świecie. Prawdę, której bez religii nie da się poznać.

Warto tu wspomnieć ludzi skądinąd mądrych, genialnych nawet którzy mimo swego geniuszu i ogromnych zasług dla dorobku poznawczego ludzkości nie zostawili po sobie ani jednego rozumnego zdania na temat swych wierzeń. Kopernik, Planck, Newton... znane są ich dokonania naukowe, nieznane religijne. A choćby Newton był wręcz fanatycznie zainteresowany religią, mówią nawet, że bardziej niż fizyką. I według jego F=ma do tej pory latają rakiety, a żadnego rozumnego zdania o Bogu nie spłodził (notabene Newton był unitarystą, uważał robienie z Boga czubka z roztrojeniem jaźni za niefortunne, tym zabawniejsi bywają chrześcijańscy trynitaryści jako argument za wiarą przytaczając wiarę Newtona).

Czy może się mylę? Czy religie poza niedorzecznymi mitami dały coś mądrego, coś pewnego, coś wartościowego, coś na czym można polegać? A przy tym może coś czego nie może dać jakiekolwiek źródło wolne od religii?



Przytoczę znowu cytat z Barbary Stanosz:
„Myli się Pan jednak zakładając, że jestem gotowa powiedzieć, iż nie ma takiego boga, tj. że wzięta z doktryny metafizycznej wypowiedź „Bóg istnieje” jest zdaniem fałszywym. Wypowiedź tę wprawdzie odrzucam, lecz nie uważam jej za zdanie fałszywe: uważam ją za pozbawioną sensu, a wszak fałszywe (lub prawdziwe) mogą być tylko sensowne zdania.
Przyczyną, dla której odmawiam sensu tej wypowiedzi, jest fakt, iż w centralnej tezie każdej takiej doktryny – w charakterystyce domniemanego bytu nazywanego bogiem – występują terminy, które tylko z pozoru coś znaczą. Są one wprowadzane do języków tych doktryn w kontekstach, lub za pomocą pseudo – definicji (...) Ponieważ tak wprowadzone słowo „bóg” nie zostaje wyposażone w znaczenie, więc zdanie (ściślej: wypowiedź, która jest zdaniem z gramatycznego, lecz nie z semantycznego punktu widzenia) „Bóg istnieje” nie jest ani prawdą, ani fałszem; jest nonsensem. A skoro tak, to nie można mu sensownie zaprzeczyć: poprzedzenie nonsensu zwrotem „nieprawda, że” daje również nonsens. (...)
Oto powód, dla którego racjonalista nie powinien deklarować się jako agnostyk w sprawie istnienia bogów z doktryn metafizycznych.(...) Racjonalna postawa poznawcza wyraża się w ignorowaniu tego zdania, a wraz z nim doktryny, której jest ono ośrodkiem.
Nie wynika stąd, oczywiście, że należy ignorować zjawisko społeczne, jakim jest wyznawanie religii jakiegokolwiek rodzaju.”

Oczywiście nie są to słowa odkrywcze - to samo mówił choćby Russel i wielu innych.
I choć do wierzących niewygodna dla nich prawda nie dociera pozostaje faktem, że cała literatura religijna jest jałowym bełkotem bez realnej treści, bez odniesienia do rzeczywistości, bez żadnego wkładu do dorobku poznawczego ludzkości.
Cała literatura religijna świata nie daje żadnej odpowiedzi na żadne pytanie o świecie czy pytanie egzystencjalne choć nawet rości sobie pretensje do wyłączności w udzielaniu odpowiedzi na wiele takich pytań. I to odpowiedzi ponadczasowych, ponadświatowych, ostatecznych!
Tymczasem ot, gromadzą się kółka zainteresowań literaturą rozmaitą:
- ci wierzą w Boga pojedynczego i mamroczą do podłogi,
- ci wierzą w innego Boga pojedynczego, ale mamroczą do ściany
- ci wierzą w Boga potrójnego i mamroczą do sufitu,
etc.,
etc.
Zamknięte kółka dobrane wyłącznie wedle religijnego gustu.
Nie ma między nimi dyskusji, ani tym bardziej ich dyskusji ze środowiskami pozareligijnymi, a wynika to z istoty zjawiska wiary - bezrozumnego uznawania za prawdę stwierdzeń nawet najbardziej niedorzecznych, a z założenia nieweryfikowalnych. Z czymś tak absurdalnym dyskusji być nie może.
Teologie wprawdzie butnie głoszą nawet stosowanie logiki w tworzeniu swej literatury religijnej, ale - jak mawiają informatycy: śmieci na wejściu dają śmieci na wyjściu. I skoro każda teologia inne śmieci ma na wejściu to kociokwik śmieci na wyjściu jest wręcz obezwładniający.

Tak czy siak nie ma w bibliotekach zgromadzonego bełkotu religijnego nawet jednego zdania które mówiłoby prawdę o świecie. Prawdę, której bez religii nie da się poznać.
Warto tu wspomnieć ludzi skądinąd mądrych, genialnych nawet którzy mimo swego geniuszu i ogromnych zasług dla dorobku poznawczego ludzkości nie zostawili po sobie ani jednego rozumnego zdania na temat swych wierzeń. Kopernik, Planck, Newton... znane są ich dokonania naukowe, nieznane religijne.
Czy może się mylę? Czy religie poza niedorzecznymi mitami dały coś mądrego, coś pewnego, coś wartościowego, coś na czym można polegać?
Każdy ma prawo do własnego zdania, ale nie do własnych faktów

Pokaż jakikolwiek "fakt" w swoim światopoglądzie bo pomimo wielokrotnych próśb nigdy tego nie zrobiłeś

Tak czy siak nie ma w bibliotekach zgromadzonego bełkotu religijnego nawet jednego zdania które mówiłoby prawdę o świecie. Prawdę, której bez religii nie da się poznać. Podaj więc wykaz lektur ateistycznych dających takie odpowiedzi
Każda lektura z dziedziny nauki (w sensie science), jest ateistyczna. Polecam jakąkolwiek współczesną dotyczącą przykładowo zjawiska powstawania piorunów porównać z lekturą np. księdza Benedykta Chmielowskiego (autora pierwszej polskiej encyklopedii).
To porównanie bardzo dobrze oddaje zerowy wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.

Tak czy siak nie ma w bibliotekach zgromadzonego bełkotu religijnego nawet jednego zdania które mówiłoby prawdę o świecie. Prawdę, której bez religii nie da się poznać. Podaj więc wykaz lektur ateistycznych dających takie odpowiedzi
Każda lektura z dziedziny nauki (w sensie science), jest ateistyczna.
Polecam jakąkolwiek współczesną dotyczącą przykładowo zjawiska powstawania piorunów porównać z lekturą np. księdza Benedykta Chmielowskiego (autora pierwszej polskiej encyklopedii).
To porównanie bardzo dobrze oddaje zerowy wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.

To pokaż co wniósł wasz ateistyczny bełkot do "dorobku poznawczego ludzkości" bo jakoś sobie nie przypominam ani jednego waszego twierdzenia zwiększającego treść poznawczą



Jak zwykle kłamiesz ateistyczny szarlatanie bo nauka nie zajmuje się w ogóle teizmem, więc nie może być z definicji ateistyczna, jest po prostu agnostyczna w kwestii teizmu ale agnostycyzm nic nie obala, tak jak każde "nie wiem" nic nie obala. Więc nauka po prostu nie jest "a-teistyczna", tak samo jak nie jest "a-kucharska" lub "a-malarska" tylko dlatego że i tym się nie zajmuje.

Mi nie musisz tego mówić, wiadomo że po zaoraniu religii przez naukę, nawet niby skrajny religiant w realu jest skrajnym scjentystą srającym na głoszony przez siebie światopogląd. Ks. Chmielowski jeszcze nie musiał tego robić.

Jak zwykle kłamiesz ateistyczny szarlatanie bo nauka nie zajmuje się w ogóle teizmem, więc nie może być z definicji ateistyczna, jest po prostu agnostyczna w kwestii teizmu ale agnostycyzm nic nie obala, tak jak każde "nie wiem" nic nie obala. Więc nauka po prostu nie jest "a-teistyczna", tak samo jak nie jest "a-kucharska" lub "a-malarska" tylko dlatego że i tym się nie zajmuje.
Oczywiście nauka nie zajmuje się teizmem, tak samo jak nie zajmuje się każdym innym belkotem o zerowej treści poznawczej (krasnoludkizmem, elfizmem etc.), nauka spuszcza te twoje religianckie farmazony do klozetu, i nie pocieszaj się biedaku "nie wiem" bo niczego to z twego bełkotu nie ratuje.
Za to w przeciwieństwie do religijnego zabobonu dziś nauka związana jest najbardziej i z gastronomią
i z budownictwem więc pitolisz od rzeczy.

Mi nie musisz tego mówić, wiadomo że po zaoraniu religii przez naukę,
nawet niby skrajny religiant w realu jest skrajnym scjentystą srającym na głoszony przez siebie światopogląd

Jedno z drugim w żaden sposób tu nie koliduje ale że jesteś bezmyślną ofiarą indoktrynacji neoateistycznej to już od dawna nie odróżniasz podstawowych zagadnień i masz jedynie kocioł we łbie

Pokaż jakikolwiek "fakt" w swoim światopoglądzie bo pomimo wielokrotnych próśb nigdy tego nie zrobiłeś Hmmm... choć byś nie wiem jak żonglował swoimi skojarzeniami na temat przeróżnych prądów myślowych; choćbyś nie wiem jak pluł na temat tego co w Twoim chorym czerepie roi się na temat moich poglądów; choćbyś kalkował po 1000 razy swoje wypociny, etc., etc. nie zmienisz faktu, że nie potrafisz przytoczyć jednego rozumnego zdania z bibliotek religijnego bełkotu.

Przykazanie wujka Goebbelsa o powtarzaniu kłamstwa sprawdza się w odniesieniu do takich jak Ty - powtarzane brednie utkwiły wam głowach jako prawda i klepaniem pacierzy utrwalacie obie ten stan. Na zdrowie!
Tyl że nie na wszystkich to działa.

Hmmmm, nie jestem fanem gotowania, bardzo rzadko korzystam z porad kucharskich, ale na razie nie spotkałem się z żadnym przypadkiem by książka kucharska sprzeniewierzała się metodologii naukowej.
Gdyby pojawiały się w niej jakieś debilne zapisy np. o konieczności "poświęcenia przez biskupa żeby się udała zupa" jak w zabobonach religijnych to co innego...


Przykazanie wujka Goebbelsa o powtarzaniu kłamstwa sprawdza się w odniesieniu do takich jak Ty - powtarzane brednie utkwiły wam głowach jako prawda i klepaniem pacierzy utrwalacie obie ten stan. Na zdrowie!
Tyl że nie na wszystkich to działa.


I vice versa, dokładnie, wasza kłamliwa neoateistyczna indoktrynacja spływa po mnie jak woda po gęsi gdyż wystarczająco dobrze znam historię epistemologii żeby nie dać się złapać na waszą prymitywną i samowywrotną demagogię

No ale skoro ty nie jesteś w stanie przytoczyć ani jednego rozumnego zdania z bibliotek ateistycznego bełkotu
1. Jesteśmy w wątku gdzie poszukiwane jest rozumne zdanie z bibliotek bełkotu teistycznego.

2. Jeżeli botowi nawet internet nic nie mówi, to chyba już nigdy do niego nie dotrze, ze droga naukowa działa w rzeczywistości i w rzeczywistości sprawdza się od wieków coraz lepiej.
A religie dają wyłącznie literacki bełkot.

No ale skoro ty nie jesteś w stanie przytoczyć ani jednego rozumnego zdania z bibliotek ateistycznego bełkotu
1. Jesteśmy w wątku gdzie poszukiwane jest rozumne zdanie z bibliotek bełkotu teistycznego.
2. Jeżeli botowi nawet internet nic nie mówi, to chyba już nigdy do niego nie dotrze
ze droga naukowa działa w rzeczywistości i w rzeczywistości sprawdza się od wieków coraz lepiej.
A religie dają wyłącznie literacki bełkot.

Ale ty nie produkujesz nic więcej a zatem nie wiem z czym masz problem

A ja pytam dlaczego uparłeś się akurat na "biblioteki teistyczne"
skoro wpierw nie wykazałeś że sam masz jakkolwiek pewniejsze sądy światopoglądowe
Internet to technologia a nie nauka Ach!
I to pewnie Kryszna go zesłał...?
Nie no jasne! Jakżeby coś ta niepewnego jak nauka mogło być przyczyną internetu!

Twoje bełkotliwe powtórki pominę, bo kopanie się z koniem to nie jest sport dla mnie.
Załóż wątek z jakimś konkretem, może da się pogadać.

A ja pytam dlaczego uparłeś się akurat na "biblioteki teistyczne" Bo jesteśmy na forum religijnym?
Bo tak pytam bo mi wolno?
skoro wpierw nie wykazałeś że sam masz jakkolwiek pewniejsze sądy światopoglądowe Nie widzę wątku gdzie byłby przedstawiony jakoś rzeczowo problem porównywania poglądów. Zrób go może.
Internet to technologia a nie nauka Ach!
I to pewnie Kryszna go zesłał...?
Nie no jasne! Jakżeby coś ta niepewnego jak nauka mogło być przyczyną internetu!
Twoje bełkotliwe powtórki pominę, bo kopanie się z koniem to nie jest sport dla mnie.
Załóż wątek z jakimś konkretem, może da się pogadać.

Założyłem tu wiele wątków ale jakoś w żadnym się nie pojawiłeś ze swoją indoktrynacją

To jest forum światopoglądowe i filozoficzne zindoktrynowany kołku a nie religijne, już ci to pisałem
No więc ja też cię pytam bo mi wolno: pokaż że w swym żałosnym samowywrotnym światopoglądzie masz jakkolwiek pewniejsze sądy od kogokolwiek innego, za krytykowanie którego się zabierasz
Nawet wojujący ateista Lewis Wolpert napisał książkę o nauce pt. Nienaturalna natura nauki, w której ma cały rozdział o wymownym tytule pt. Technologia to nie nauka, gdzie wyraźnie uczula żeby tego nie mieszać, więc bezczelnie manipulujesz szarlatanie i tyle
No przecie nie mieszam, przyznałem , że technologię zesłał Kryszna. Nie umiesz czytać?

To jest forum światopoglądowe i filozoficzne zindoktrynowany kołku a nie religijne, już ci to pisałem "Apologia teizmu" itp to jest forum religijne.
A po rozmowy na tematy filozoficzne i inne nie przychodziłbym do ludzi upośledzonych - już to pisałem
No więc ja też cię pytam bo mi wolno: pokaż że w swym żałosnym samowywrotnym światopoglądzie masz jakkolwiek pewniejsze sądy od kogokolwiek innego, za krytykowanie którego się zabierasz Nie tu, nie tak.
Macie śmietnik we łbach i śmietnik na forum.
A tu jest w wątek o tym o czym jest i Twój bełkot tylko dowodzi, że nie masz nic do powiedzenia. I nie masz skąd tego wziąć.
Nawet wojujący ateista Lewis Wolpert napisał książkę o nauce pt. Nienaturalna natura nauki, w której ma cały rozdział o wymownym tytule pt. Technologia to nie nauka, gdzie wyraźnie uczula żeby tego nie mieszać, więc bezczelnie manipulujesz szarlatanie i tyle
No przecie nie mieszam, przyznałem , że technologię zesłał Kryszna. Nie umiesz czytać?

To że sobie w tym punkcie pobłaznujesz pajacu pokazuje tylko, że miałem tu rację a ty nie masz nic więcej na ten temat do powiedzenia

Nawet wojujący ateista Lewis Wolpert napisał książkę o nauce pt. Nienaturalna natura nauki, w której ma cały rozdział o wymownym tytule pt. Technologia to nie nauka, gdzie wyraźnie uczula żeby tego nie mieszać.
A co to ma do rzeczy? Technologia jest jeszcze bardziej scjencystyczna niż nauka, bo milcząco zakłada, że zmysły przekazują nam prawdę obiektywną o rzeczywistości i na tym założeniu buduje. Natomiast współczesna technologia jest tak połączona z nauką (vide: biotechnologia), że twarde rozgraniczenie ma sens do czasów sprzed setek czy tysięcy lat a mniej dziś. I wracając do meritum, relacje między nauką a technologią wciąż nie zmieniają faktu, ze religijne bujdy są zerowo poznawcze.


A co to ma do rzeczy? Technologia jest jeszcze bardziej scjencystyczna niż nauka, bo milcząco zakłada, że zmysły przekazują nam prawdę obiektywną o rzeczywistości i na tym założeniu buduje.

Natomiast współczesna technologia jest tak połączona z nauką (vide: biotechnologia), że twarde rozgraniczenie ma sens do czasów sprzed setek czy tysięcy lat a mniej dziś. I wracając do meritum, relacje między nauką a technologią wciąż nie zmieniają faktu, ze religijne bujdy są zerowo poznawcze.

Tak samo jak twój samowywrotny światopogląd jest w dokładnie takiej samej mierze zerowo poznawczy gdyż odwołując się do technologii udającej naukę nie opiera się na żadnych uniwersalnych prawdach o świecie. Nie można zbudować światopoglądu w oparciu o zasadę działania Internetu lub nawet w oparciu o zasadę budowy sokowirówki ale wy właśnie takie bezsensy wypisujecie, co lepiej niż cokolwiek pokazuje wasz prymitywizm i infantylizm

technologia operuje zawsze na jakimś wycinku rzeczywistości więc nadal pomaga wam to jak umarłemu kadzidło bo światopogląd jest zbudowany z sądów uniwersalnych o świecie a nie cząstkowych.
Nie kumasz tego i chrzanisz potem takie bzdury że nabawiłeś się ateizmu po tym jak poszedłeś do apteki albo wcisnąłeś pedał w samochodzie
twój samowywrotny światopogląd jest w dokładnie takiej samej mierze zerowo poznawczy gdyż odwołując się do technologii udającej naukę nie opiera się na żadnych uniwersalnych prawdach o świecie. Nie można zbudować światopoglądu w oparciu o zasadę działania Internetu lub nawet w oparciu o zasadę budowy sokowirówki ale wy właśnie takie bezsensy wypisujecie, co lepiej niż cokolwiek pokazuje wasz prymitywizm i infantylizm
Zasada budowy głupiej sokowirówki jest bardziej poznawcza niż wszystko co nabełkotali starożytni bajkopisarze o twoim bożku Jehowie, i to pokazuje wasz prymitywizm oraz infantylizm.

technologia operuje zawsze na jakimś wycinku rzeczywistości więc nadal pomaga wam to jak umarłemu kadzidło bo światopogląd jest zbudowany z sądów uniwersalnych o świecie a nie cząstkowych.
(Bez)myśl religijna jest zerowo poznawcza także na "wycinku" rzeczywistości nam dostępnej, więc w niczym jej trupowi tu nie pomożesz.
Nie kumasz tego i chrzanisz potem takie bzdury że nabawiłeś się ateizmu po tym jak poszedłeś do apteki albo wcisnąłeś pedał w samochodzie
Nawet konstrukcja pedała w aucie jest bardziej poznawcza niż stek religijnych bzdur wszystkich religii z tysiąca lat razem wziętych.
A szczegóły o tym jak srasz na moc modlitwy i korzystasz z osiągnięć współczesnych nauk farmaceutycznych mamy w innym wątku.
twój samowywrotny światopogląd jest w dokładnie takiej samej mierze zerowo poznawczy gdyż odwołując się do technologii udającej naukę nie opiera się na żadnych uniwersalnych prawdach o świecie. Nie można zbudować światopoglądu w oparciu o zasadę działania Internetu lub nawet w oparciu o zasadę budowy sokowirówki ale wy właśnie takie bezsensy wypisujecie, co lepiej niż cokolwiek pokazuje wasz prymitywizm i infantylizm
Zasada budowy głupiej sokowirówki jest bardziej poznawcza niż wszystko co nabełkotali starożytni bajkopisarze o twoim bożku Jehowie, i to pokazuje wasz prymitywizm oraz infantylizm.

A teraz w skład twojego "przebogatego światopoglądu" weszła jeszcze sokowirówka. Wow. Czyli twój "przebogaty światopogląd" składa się nie tylko z zasady działania apteki oraz pedału w samochodzie, ale również i z sokowirówki. Zaiste "przebogaty światopogląd", przy pomocy którego niewątpliwie "obalisz" już teraz wszystkie inne światopoglądy

Wedle twojego żałosnego darwinowskiego samowywrotnego światopoglądu jesteś tylko troszkę bardziej zaawansowanym szympansem a twoja mózgownica to jedynie bezcelowa oscylacja atomów i reakcji elektrochemicznych, którym nie jesteś w stanie przypisać jakiejkolwiek wartości poznawczej większej od zera, więc twoje orzekanie o tym co jest poznawcze, a co nie, jest jedynie pustym treściowo bełkotem bez jakiejkolwiek wartości
w skład twojego "przebogatego światopoglądu" weszła jeszcze sokowirówka. Wow. Czyli twój "przebogaty światopogląd" składa się nie tylko z zasady działania apteki oraz pedału w samochodzie, ale również i z sokowirówki. Zaiste "przebogaty światopogląd", przy pomocy którego niewątpliwie "obalisz" już teraz wszystkie inne światopoglądy
Ten oparty na wierze w starożydowskiego bożka Jahwe chyba nie robi za wszystkie. No i czy to moja wina, że nawet głupia sokowirówka, hamulce czy leki mówią nam więcej o rzeczywistości (nawet tej wycinkowej) niż "święte" księgi wszystkich religii razem wzięte.

Wedle twojego żałosnego darwinowskiego samowywrotnego światopoglądu jesteś tylko troszkę bardziej zaawansowanym szympansem a twoja mózgownica to jedynie bezcelowa oscylacja atomów i reakcji elektrochemicznych, którym nie jesteś w stanie przypisać jakiejkolwiek wartości poznawczej większej od zera, więc twoje orzekanie o tym co jest poznawcze, a co nie, jest jedynie pustym treściowo bełkotem bez jakiejkolwiek wartości
To nawet nie moje orzekanie, ile twoje przygłupie. Sam srasz na to w co niby wierzysz, a w razie choroby (i nie tylko) kierujesz się przede wszystkim orzekaniem nauki, wedle której jesteś tylko troszkę bardziej zaawansowanym szympansem... itd. Sam się zaorałeś biedaku na amen.
w skład twojego "przebogatego światopoglądu" weszła jeszcze sokowirówka. Wow. Czyli twój "przebogaty światopogląd" składa się nie tylko z zasady działania apteki oraz pedału w samochodzie, ale również i z sokowirówki. Zaiste "przebogaty światopogląd", przy pomocy którego niewątpliwie "obalisz" już teraz wszystkie inne światopoglądy
Ten oparty na wierze w starożydowskiego bożka Jahwe chyba nie robi za wszystkie. No i czy to moja wina, że nawet głupia sokowirówka, hamulce czy leki mówią nam więcej o rzeczywistości (nawet tej wycinkowej) niż "święte" księgi wszystkich religii razem wzięte.

Pokaż jaką metodą niby wyliczyłeś to "więcej"

Jak widać nawet nie załapałeś ironii tępolu, że światopogląd nie może składać się z zasady działania sokowirówki, pedału w samochodzie czy apteki gdyż nie można zbudować na tym żadnego sensownego światopoglądu a twój światopogląd jest tak naprawdę oparty na dużo większej wierze i ilości metafizyki niż światopogląd z którego się naśmiewasz, przez co jesteś totalnie samozaorany

Po prostu manipulujesz porównując czyjś światopogląd do tego co światopogląden nie jest, czyli do technologii

światopogląd nie może składać się z zasady działania sokowirówki, pedału w samochodzie czy apteki gdyż nie można zbudować na tym żadnego sensownego światopoglądu Uparłeś się nie pojąć nawet okruszyny? Sokowirówka, pedał czy apteka to efekt poznania i wykorzystania prawideł rzeczywistego świata.
Religijne zaś bajędy to tylko nędzna literatura wałkowana w zamkniętych kółkach religijnych zainteresowań i bezwartościowa nie tylko dla poznania świata w ogóle, ale nawet dla innych zamkniętych kółek religijnych zainteresowań.
Przecie religijne nieuki tak samo plują na naukę jak i na bajędy innych religii. No może nie tak samo.... innych religii starają się nie zauważać udając przed sobą, że jest tylko jedna - ta ichnia. Natomiast nauki każde nieuctwo nienawidzi równo, bez względu na denominację.

światopogląd nie może składać się z zasady działania sokowirówki, pedału w samochodzie czy apteki gdyż nie można zbudować na tym żadnego sensownego światopoglądu Uparłeś się nie pojąć nawet okruszyny? Sokowirówka, pedał czy apteka to efekt poznania i wykorzystania prawideł rzeczywistego świata.
Religijne zaś bajędy to tylko nędzna literatura

Dokładnie tak jak twój bełkot, zresztą pełen jeszcze większej ilości założeń branych na wiarę bo startując od zera musisz przyjmować na wiarę wszystko po kolei, nawet to, że twoje zmysły mówią cokolwiek prawdziwego o świecie, nie mówiąc o całej reszcie. Wedle twojego żałosnego światopoglądu jesteś tylko ciut bardziej zaawansowanym szympansem a twoja mózgownica to po prostu bezcelowy i ślepy zbiór oscylujących atomów oraz reakcji chemicznych, którym nie można przypisać jakiegokolwiek statusu o mocy generowania prawdy o czymkolwiek. Więc nie masz absolutnie nic lepszego niż religia na którą jedziesz, a wręcz przeciwnie, pływasz w przestworzach jednej wielkiej wiary, ale że jesteś zarazem bezdennie tępy to nawet nie widzisz błotka niekonsekwencji w jakim się taplasz po uszy

To pokaż jeszcze jak w oparciu o budowę sokowirówki zbudowałeś swój samowywrotny i wewnętrznie sprzeczny światopogląd,
którego nie jesteś w stanie umocować w jakimkolwiek pewnym fakcie. Przy Twoim głupkowatym pojmowaniu pewności i faktów bajędy o bóstwach są jeszcze głupsze niż przy po prostu rzeczywistej rzeczywistości.

I tak można by się z trollem przepychać do usranej śmierci, a troll będzie klekotał swoje zaklęcia i klekotał.
Czy na temat wątku troll ma coś do powiedzenia?

To pokaż jeszcze jak w oparciu o budowę sokowirówki zbudowałeś swój samowywrotny i wewnętrznie sprzeczny światopogląd, Twoje debilne paszkwile na mój światopogląd to tylko Twoje pobożne życzenia
Przy czym określenie religijny światopogląd to eufemizm, albo i oksymoron - światopogląd to pogląd na świat, a nie na zmyślenia.
którego nie jesteś w stanie umocować w jakimkolwiek pewnym fakcie. Przy Twoim głupkowatym pojmowaniu pewności i faktów bajędy o bóstwach są jeszcze głupsze niż przy po prostu rzeczywistej rzeczywistości.
I tak można by się z trollem przepychać do usranej śmierci, a troll będzie klekotał swoje zaklęcia i klekotał
Każdy ma prawo do własnego zdania, ale nie do własnych faktów.

To szkoda że pomimo ton bełkotu jaki tu naprodukowałeś nie pokazałeś choćby jednego "faktu" w swoim światopoglądzie


Ano napisał zero.

To ile razy trzeba do trolla mówić żeby jeden raz dotarło?

Czy potrafisz wykazać jakikolwiek wkład religijnej myśli do dorobku poznawczego ludzkości?
Jakikolwiek.

Byle do rzeczy i na temat.


Czy potrafisz wykazać jakikolwiek wkład religijnej myśli do dorobku poznawczego ludzkości?


Religia jest światopoglądem i tak jak każdy inny światopogląd nie składa się z udowodnionych twierdzeń tylko z osobistych przekonań, co widać choćby po tym, że pomimo wielokrotnych próśb sam nie jesteś w stanie podać ani jednego dowiedzionego twierdzenia w swoim żałosnym światopoglądzie, tak więc żądasz niemożliwego od innych i czegoś czemu nawet sam nie byłbyś w stanie sprostać, a więc jesteś po prostu klasyczną wredną mendą

Podaj jakiekolwiek udowodnione twierdzenie w swym światopoglądzie a wtedy ludzie wierzący zaczną z tobą o tym rozmawiać. A na razie jesteś tylko podstępną socjotechniczną kanalią i każdy to widzi, więc nie dziwię się, że nikt z chrześcijan nie chce z takim perfidnym kutasiarzem w ogóle wymieniać tutaj w sposób otwarty i szczery poglądów

Religia jest światopoglądem i tak jak każdy inny światopogląd nie składa się z udowodnionych twierdzeń tylko z osobistych przekonań,
co widać choćby po tym, że pomimo wielokrotnych próśb sam nie jesteś w stanie podać ani jednego dowiedzionego twierdzenia w swoim żałosnym światopoglądzie,
tak więc żądasz niemożliwego od innych i czegoś czemu nawet sam nie byłbyś w stanie sprostać
a więc jesteś po prostu klasyczną wredną mendą
Co do mendowatości i kutasiarstwa to tutejszych chrześcijan zapewne tylko ich Bogowie mogą przebić jako doskonałe mendy i kutasiarze. Wy jesteście tylko żałosnymi bełkotliwymi nieborakami mendowatością i kutasiarstwem maskującymi fakt iż nie macie nic na wymianę.
I nie tylko z takimi jak ja. Tyle przecież już razy zwracałem uwagę na fakt, że nie istnieje dyskusja między religiami. Nie istnieje z racji istoty zjawiska wiary - głupoty nienadającej się do dyskusji tylko do powtarzania w swoim gronie swoich bajek.

Religia jest światopoglądem i tak jak każdy inny światopogląd nie składa się z udowodnionych twierdzeń tylko z osobistych przekonań, Czyli trwasz na stanowisku, że wszystkie przekonania są tyle samo warte. I te naukowe, i te katolickie, i te muzułmańskie, i te hinduistyczne, i homeopatyczne, i astrologiczne...
Zresztą tu wyłazi jasno głupota wiary - pewność bez dowodów.
A może powiedz jasno, że Twoje opowieści religijne to nic pewnego.
Że wszystkie katolickie bajędy to może być jedna wielka ściema. Że rzeczywiście biblioteki kościelnego bełkotu mogą nie zawierać cienia prawdy o świecie przeszłym, teraźniejszym i przyszłym....
co widać choćby po tym, że pomimo wielokrotnych próśb sam nie jesteś w stanie podać ani jednego dowiedzionego twierdzenia w swoim żałosnym światopoglądzie, A tytuł wątku widziałeś w ogóle?
tak więc żądasz niemożliwego od innych i czegoś czemu nawet sam nie byłbyś w stanie sprostać Przypominam przede wszystkim tytuł wątku.
Poza tym ja nie proszę o nic aż tak pewnego jak to roi się w Twoim wynaturzonym pojęciu tzn. łącznie z np. 100% dowodem, że nie jesteśmy mózgami w słoiku... Ot taka zwyczajna wiedza o świecie jaką daje nauka wystarczy.
Co do mendowatości i kutasiarstwa to tutejszych chrześcijan zapewne tylko ich Bogowie mogą przebić jako doskonałe mendy i kutasiarze. Wy jesteście tylko żałosnymi bełkotliwymi nieborakami mendowatością i kutasiarstwem maskującymi fakt iż nie macie nic na wymianę.
I nie tylko z takimi jak ja. Tyle przecież już razy zwracałem uwagę na fakt, że nie istnieje dyskusja między religiami. Nie istnieje z racji istoty zjawiska wiary - głupoty nienadającej się do dyskusji tylko do powtarzania w swoim gronie swoich bajek.

Wypisz wymaluj ateistyczny bełkot jaki trafia tylko do was samych między wami
Schizofrenik Lewandowski uważa, że nic nie jest bardziej prawdopodobne niż cokolwiek innego. Ów chory pajac uważa też, że wszystko jest wiarą. Najlepiej chyba dać sobie z nim spokój. Na chłopski rozum - jak wytłumaczysz chomikowi, że 4x4=16? Nie wytłumaczysz, bo umysł chomika nie jest w stanie tego pojąć. Tak samo tępy łeb Lewandowskiego nie jest w stanie pojąć tego co my bez problemu rozumiemy i jest dla nas oczywiste. Tłumaczymy mu wiedzę z wyższych poziomów, ale on jej nie ogarnia, bo nie ogarnia tych poziomów. Za to ze swojego niskiego poziomu wydaje mu się, że wyższy poziom jest bełkotem, bo po prostu nie rozumie. Za to ja doskonale rozumiem jego bełkot i jego założenia i wyjaśniam dlaczego są one błędne. Na próżno, jak grochem o ścianę, bowiem sam jestem głupi. Jestem idiotą, bo próbowałem wytłumaczyć debilowi mądre rzeczy, a przecież powinienem wiedzieć, że się nie uda. I niby to przewidziałem, ale postanowiłem spróbować - to na nic. Proszę, oto co idiota potrafi zrobić aby tylko rozmyć swoją kompromitację i zalać ją bełkotem pustosłowia: http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/slepowzrocznosc,8496-125.html
Mój post był kończący, miał zaorać kabotyna tak żeby już nie dało się odpisać. Ten jednak nie zważa na logikę i rację i po prostu sobie pisze, myśląc że sama jego postawa wywoła w kimś wrażenie racji. Jednak nawet tutejsi teiści wiedzą, że to prymityw i idiota. Szkoda strzępić klawiaturę na takie ścierwo.

Jednak nawet tutejsi teiści wiedzą, że to prymityw i idiota. Moim zdaniem nic na to nie wskazuje.
Może inni nie mają aż tak niewyparzonych gąb, ale upośledzenie umysłów to samo, jednako choćby nie pozwalające na uzgodnienie pojęcia wiary przy ciągłym usiłowaniu wmówienia wiary oponentom, jednaka buta, jednaka niezdolność do wzięcia odpowiedzialności za swoje poglądy...

Miałeś pokazać że masz cokolwiek lepszego od tego co krytykujesz. To ile razy trzeba do trolla mówić, żeby jeden raz dotarło?
Przeczytaj tytuł wątku i daj cokolwiek na temat. Wtedy ewentualnie powstanie po mojej stronie konieczność pokazania czegoś lepszego.

Albo załóż nowy wątek z konkretnym problemem do rozważenia porównania co lepsze....

Schizofrenik Lewandowski (...) Ów chory pajac (...) tępy łeb Lewandowskiego (...) próbowałem wytłumaczyć debilowi mądre rzeczy (...) oto co idiota potrafi zrobić (...)
Mój post był kończący, miał zaorać kabotyna (...) to prymityw i idiota. Szkoda strzępić klawiaturę na takie ścierwo.

To ile razy trzeba do trolla mówić, żeby jeden raz dotarło?
Przeczytaj tytuł wątku i daj cokolwiek na temat. Wtedy ewentualnie powstanie po mojej stronie konieczność pokazania czegoś lepszego.


Nie ściemniaj sofisto bo i tak wiadomo, że nic lepszego nie masz bo już dawno byś to pokazał bez względu na wątek, ale właśnie nie pokazałeś bo nie masz
Jasiu nie wystarczy napisac ze zaorales. Nie potrafisz zrozumiec absolutnych podstaw, wiec nie masz mocy zeby cokolwiek zaorac. Chyba ze grzadke w ogrodku.

Nie potrafisz zrozumiec absolutnych podstaw

Pobełkocz sobie jeszcze

Nie ściemniaj sofisto bo i tak wiadomo, że nic lepszego nie masz
bo już dawno byś to pokazał bez względu na wątek, ale właśnie nie pokazałeś bo nie masz Popatrz, popatrz, a ja myślę, że religijne bełkoty pokazywałyby w każdym wątku to o co w każdym wątku (a w tym specjalnie) proszę.
A tymczasem dostaję tylko wymijający bełkot, albo rżnięcie głupa.

Nie ściemniaj sofisto bo i tak wiadomo, że nic lepszego nie masz Ale nic lepszego niż co, nieboraku?
Niż co?
Wszystko jest lepsze od niczego.
Jak leczyć choroby, komputer i to jak działa , jaka jest historia świata, jakie są i jak się zmieniały bajki religijne itp. itd. - to wszystko wiemy dzięki rozumnemu podejściu do świata...
Podrzuć wreszcie coś co wiemy o świecie dzięki religiom i wtedy ewentualnie porównamy to z wiedzą zdobytą na podstawie rozumnego poznania...
bo już dawno byś to pokazał bez względu na wątek, ale właśnie nie pokazałeś bo nie masz Popatrz, popatrz, a ja myślę, że religijne bełkoty pokazywałyby w każdym wątku to o co w każdym wątku (a w tym specjalnie) proszę.
A tymczasem dostaję tylko wymijający bełkot, albo rżnięcie głupa.
Każdy ma prawo do własnego zdania, ale nie do własnych faktów..

Nie wiem co u ciebie robi ten populistyczny podpis skoro nie jesteś w stanie przedstawić jakichkolwiek "faktów"
Nie dyskutuj z trollem, szkoda czasu. Pokazał już, że jest szmatą i kłamcą, a wpisy w jego kierunku są dla niego wodą na młyn bo bezsensownie je sobie potnie i potem napisze, że ma rację, bo przecież odniósł się do wszystkiego

Niż światopogląd jaki krytykujesz. Twierdziłeś kłamliwa kanalio, że twój światopogląd nie ma wiary a wystarczyło kilka pytań i zamknąłeś szczekaczkę po paru nieudanych próbach zabełtania tematu w ściekach twojej lingwistycznej sofistyki
Nie wiem co u ciebie robi ten populistyczny podpis skoro nie jesteś w stanie przedstawić jakichkolwiek "faktów" No choćby w tym wątku przedstawiam fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie.

Niż światopogląd jaki krytykujesz. Twierdziłeś kłamliwa kanalio, że twój światopogląd nie ma wiary a wystarczyło kilka pytań i zamknąłeś szczekaczkę po paru nieudanych próbach zabełtania tematu w ściekach twojej lingwistycznej sofistyki Prezentujesz urojenia omotane paszkwilanckim bełkotem.
Przede wszystkim ani Ty, ani żadne inne tutejsze mędrki nie są zdolne do uzgodnienia definicji wiary by było wreszcie jasne o jakich poglądach, o jakich sposobach budowania systemów przekonań mowa.
Nie wiem co u ciebie robi ten populistyczny podpis skoro nie jesteś w stanie przedstawić jakichkolwiek "faktów" No choćby w tym wątku przedstawiam fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie.

Na razie to na tym forum zaprezentowałeś tylko jakieś kwiczenie pozbawione jakiegokolwiek sensu

Na początku każdej dyskusji zarzucacie wierzącym, że wiara jest przekonaniem nie wspartym dowodem.
No choćby w tym wątku przedstawiam fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie.
Na razie to na tym forum zaprezentowałeś tylko jakieś kwiczenie pozbawione jakiegokolwiek sensu Tu na pewno zaprezentowałem "fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie".

Odnośnie tego rzekomego "kwiczenia pozbawionego sensu" poproszę ewentualnie konkrety w konkretnej sprawie. Nie gołosłowne opinie wszędzie.

Na początku każdej dyskusji zarzucacie wierzącym, że wiara jest przekonaniem nie wspartym dowodem. Jest wątek w którym nie jesteś zdolny do uczciwego uzgodnienia definicji wiary.
Jesteś w wątku w którym nie umiesz wskazać żadnego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
No choćby w tym wątku przedstawiam fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie.
Na razie to na tym forum zaprezentowałeś tylko jakieś kwiczenie pozbawione jakiegokolwiek sensu Tu na pewno zaprezentowałem "fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie".
Odnośnie tego rzekomego "kwiczenia pozbawionego sensu" poproszę ewentualnie konkrety w konkretnej sprawie. Nie gołosłowne opinie wszędzie.

Miałeś pokazać że twój światopogląd jest czymś lepszym od tego co krytykujesz, czyli jest choćby pozbawiony jakichkolwiek elementów wiary. Nie przedstawiłeś nic takiego. A więc jak na razie tylko kwiczysz bez sensu
Sami zindoktrynowani katole pokazują wyższość światopoglądu naukowego od światopoglądu religijnego. I to zakładając nawet, że oba miałyby być oparte na wierze.

Religianci chcąc uwiarygodnić swą bezrozumną wiarę w swoich i cudzych oczach chwytają się... nauki. Biblijne historyjki z pasją umocować chcą "naukowo": potop, zaćmienie słońca podczas śmierci Jeszui itp, itd. Jeśli im się w ich przekonaniu to uda, czują się lepiej. Można pokusić się o wzór:

Im więcej naukowych przesłanek (które przecież mają być "hipotetyczne, niepewne i samowywrotowe") przemawia za religijnymi bajkami tym samopoczucie religianta lepsze, im częściej wyręczać trzeba się cudami, tym dla samopoczucia religianta gorzej.

To najlepszy dowód wyższości światopoglądu naukowego nad religijnym. Jego wyższość uznają nawet religianci, oddający cześć bałwanowi scjentyzmu.

„Myli się Pan jednak zakładając, że jestem gotowa powiedzieć, iż nie ma takiego boga, tj. że wzięta z doktryny metafizycznej wypowiedź „Bóg istnieje” jest zdaniem fałszywym. Wypowiedź tę wprawdzie odrzucam, lecz nie uważam jej za zdanie fałszywe: uważam ją za pozbawioną sensu, a wszak fałszywe (lub prawdziwe) mogą być tylko sensowne zdania.
Przyczyną, dla której odmawiam sensu tej wypowiedzi, jest fakt, iż w centralnej tezie każdej takiej doktryny – w charakterystyce domniemanego bytu nazywanego bogiem – występują terminy, które tylko z pozoru coś znaczą.
Są one wprowadzane do języków tych doktryn w kontekstach, lub za pomocą pseudo – definicji
Ponieważ tak wprowadzone słowo „bóg” nie zostaje wyposażone w znaczenie, więc zdanie (ściślej: wypowiedź, która jest zdaniem z gramatycznego, lecz nie z semantycznego punktu widzenia) „Bóg istnieje” nie jest ani prawdą, ani fałszem; jest nonsensem.
Oto powód, dla którego racjonalista nie powinien deklarować się jako agnostyk w sprawie istnienia bogów z doktryn metafizycznych.(...) Racjonalna postawa poznawcza wyraża się w ignorowaniu tego zdania, a wraz z nim doktryny, której jest ono ośrodkiem.
Nie wynika stąd, oczywiście, że należy ignorować zjawisko społeczne, jakim jest wyznawanie religii jakiegokolwiek rodzaju.”

Oczywiście nie są to słowa odkrywcze - to samo mówił choćby Russel i wielu innych. A równie wielu innych mówiło coś innego. Też mi argument.

światopogląd nie może składać się z zasady działania sokowirówki, pedału w samochodzie czy apteki gdyż nie można zbudować na tym żadnego sensownego światopoglądu Uparłeś się nie pojąć nawet okruszyny? Sokowirówka, pedał czy apteka to efekt poznania i wykorzystania prawideł rzeczywistego świata.
Religijne zaś bajędy to tylko nędzna literatura wałkowana w zamkniętych kółkach religijnych zainteresowań i bezwartościowa nie tylko dla poznania świata w ogóle, ale nawet dla innych zamkniętych kółek religijnych zainteresowań.
Przecie religijne nieuki tak samo plują na naukę jak i na bajędy innych religii. No może nie tak samo.... innych religii starają się nie zauważać udając przed sobą, że jest tylko jedna - ta ichnia. Natomiast nauki każde nieuctwo nienawidzi równo, bez względu na denominację.

Religia daje odpowiedź na pytania egzystencjalne. Wyznawcy religii sa często naukowcami i często wyniki ich naukowych dociekań wykorzystujemy w praktyce. Mity mają znaczenie dla zgłębiania psychiki ludzkiej. Odpowiedzi uzyskane w toku badań naukowych, które są proceduralne są jednak weryfikowane. Natomiast mity tworzą nową rzeczywistość. Teisci przymuja iż w mitach tych zawarta jest jednak jakas prawda. Ateiści traktują je jako pewną interpretację rzeczywistości. Przydatna w codziennym życiu dlatego. Ż e nauka nie da nam ostatecznych odpowiedzi dotyczących powodu i sensu istnienia.

Religia daje odpowiedź na pytania egzystencjalne.
Wyznawcy religii sa często naukowcami i często wyniki ich naukowych dociekań wykorzystujemy w praktyce.
Teisci przymuja iż w mitach tych zawarta jest jednak jakas prawda.
Ateiści traktują je jako pewną interpretację rzeczywistości.
Przydatna w codziennym życiu
Ż e nauka nie da nam ostatecznych odpowiedzi dotyczących powodu i sensu istnienia Religijne pranie mózgu jest skuteczne....
Na razie religie nie udzieliły żadnej odpowiedzi na żadne pytanie, a przypisywanie Hoserom, Michalikom, Bergogliom jakichkolwiek specjalnych kompetencji w udzielaniu "ostatecznych odpowiedzi" jest tylko kolejnym dowodem skuteczności prania przez nich mózgów takich jak Twój.

Pozwolę sobie odwrócić pytanie postawione w wątku i odpowiedzieć na nie. Jeśli wartość poznawcza ateizmu jest na poziomie „klbrulhkisb nie istnieje”, to jest ona więcej niż znikoma.
Co to znaczy odrzucić zdanie bezsensowne? Zanegować? Ale przecież ono nie jest ani prawdziwe, ani fałszywe.
Znaczenie jest sposobem użycia i niczym więcej.
Bełkot. Te doktryny tworzą kontekst.
Jak rozumiem, "pseudodefiniowanie" znaczy "takie definiowanie, który odrzucam".
Nie, jest co najwyżej zdaniem, którego sensowności nie możemy zweryfikować. Brak możliwości pełnej czy nawet częściowej weryfikacji semantycznej nie jest niczym dziwnym.
Racjonalista popada więc w sprzeczność pragmatyczną. Chce z powodów poznawczych ignorować coś, czego nie może ignorować z innych względów, np. przebywania w środowisku "religiantów". Ale dlaczego inni mają go rozwiązywać za niego?
A równie wielu innych mówiło coś innego. Też mi argument. To nie był argument tylko wyjaśnienie, że myśl B. Stanosz wyrażona w wywiadzie nie stanowiła jakiegoś specjalnego novum w historii myśli.
A miliardy religijnych bełkoczą przez tysiąclecia i do tej pory nie powiedzieli NIC co by wniosło jakikolwiek wkład do dorobku poznawczego ludzkości

Jeśli dla ciebie pojęcie "wiara" nie jest "przekonaniem bez dowodu", (...) to w tym momencie leżysz
A jeśli zgodzisz się z taką definicją to wtedy tym bardziej leżysz

uprawiasz już tylko błędnologiczny eskapizm Red Herring, polegający na zabełtywaniu najprostszych pojęć erystycznym zagadnieniem pod tytułem "zdefiniujmy wpierw pojęcie definicji"
religia jest światopoglądem
a więc każdy subiektywnie ocenia jej przydatność poznawczą dla siebie
miałeś wskazać w czym jest lepszy twój światopogląd od światopoglądu tych, których krytykujesz, ale nie wskazałeś, czyli krytykujesz coś co w zasadzie sam praktykujesz i w tym wypadku jesteś obłudną kanalią
Na razie to na tym forum zaprezentowałeś tylko jakieś kwiczenie pozbawione jakiegokolwiek sensu
Miałeś pokazać że twój światopogląd jest czymś lepszym od tego co krytykujesz, czyli jest choćby pozbawiony jakichkolwiek elementów wiary.
A więc jak na razie tylko kwiczysz bez sensu No jednak nie.
Udowadniacie tu zaobserwowany i przedstawiony przeze mnie "fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie".
To wasze biblioteki religijnego bełkotu są kwiczeniem bez sensu.
To wypociny wszystkich religijnych mędrków świata (z wami tutejszymi włącznie) są wyłącznie kwiczeniem bez sensu. Kwiczeniem z którego nigdy nie objawił się żaden pożytek poznawczy.

No tak.... prostej odpowiedzi na proste pytanie od teisty nie dostaniesz.... za to chachmęcenia na bazie własnych durnowatych skojarzeń aż nadto!
A wartość poznawcza ateizmu jest rzeczywiście więcej niż znikoma. I nie może być inna ze strony czegoś co nie przedstawia żadnych poglądów, bo jest tylko brakiem poglądów teistycznych.
choć może nie równie: Twój wymysł jest świeżutki, a Bóg przez wieki obarczony balastem jałowego bełkotu
Odrzucić to znaczy odrzucić - jeb do kosza, a nie do rozważania. Dopóki zdanie nie ma sensu podlegającego rozważeniu.
Zanegować sensowność...
Po prostu, bez prób chachmęcenia.

Spróbuj jednak powiedzieć uczciwie, że słowa Bóg nie jesteś w stanie powiązać z niczym w realnym, wspólnym świecie
Z B. Stanosz: "Nie wynika stąd, oczywiście, że należy ignorować zjawisko społeczne, jakim jest wyznawanie religii jakiegokolwiek rodzaju.” Ale powinno wynikać. Ateista przecież chciałby, aby ów brak wiary w ogóle nie jawił się jako brak. Bo czymże może być brak odniesienia do hhllhel?

Nie uznaję konieczności definiowania przez pełne odniesienie do doświadczenia empirycznego (zmysłowego).

Skąd wiesz, jakie mam poglądy?
Ok., jest czystym brakiem. Ale gdy tylko ateista zacznie się konfrontować ze światopoglądowymi odmieńcami, to zaraz się okaże, że np. nie neguje jedno "x", a nie wiele "x", i tym samym twierdzi coś pozytywnego o negowanym czy odrzucanym, stwierdzi bowiem, że temu czemuś przysługuje liczba pojedyncza. Taka parszywa właściwość potocznego języka i gramatyki.
Czyli jak dam "yheaghe", a po jakimś czasie dodam do tego hdhgkldshg" to tworzę jakiś balast?
Wyjaśnij czy i jaka jest u Ciebie relacja między odrzuceniem a negacją zdania, bo dalej nie rozumiem.
Nie rozumiem... Budynki sakralne nie istnieją?
Ale powinno wynikać. Ateista przecież chciałby, aby ów brak wiary w ogóle nie jawił się jako brak. Bo czymże może być brak odniesienia do hhllhel?
Nie uznaję konieczności definiowania przez pełne odniesienie do doświadczenia empirycznego (zmysłowego). Cóż, to chyba kolejne potwierdzenie jak potrzebny jest tu wątek z definiowaniem definiowania.

A Boga nie jesteście w stanie zdefiniować nie tylko nie przez pełne, ale przez jakiekolwiek odniesienie do rzeczywistości
@astrotaurusie. Odpowiedź egzystencjalna to nie jest rodzaj wiedzy lub informacja. "Odpowiedź" to rodzaj kontaktu z niedostępna rzeczywistością.
Oczywiście masz rację, że swoje przeczucia niektórzy chcą upowszechnic i dziwnym jest że im się to udaje. Jest oczywistym iż wszelkie mity to tylko próby wyjaśnienia świata.
Zgodzisz się zapewne, że można wygenerować wiele ciągów wyrażeń typu "hjkll". "ggklei", "mjhle" etc. One są rzeczywiście bezsensowne. Kiedy jednak przechodzę do słów "materia", "idee", "Bóg" etc., spotykam się z czymś innym, z czymś o wyższym statusie zrozumiałości. Wiem przecież, które z tych wyrażeń są w liczbie mnogiej, a które w pojedynczej, które męskoosobowe, a które nie. Ty mi zaś mówisz, że należałoby jedno z owych wyrażeń traktować identycznie jak te, które rzeczywiście są bezsensownymi ciągami znaków, którym gramatyka niczego nie przypisuje. Idę dalej, mówisz mi, o ile dobrze Cię rozumiem, że przez samo zestawianie rzeczywiście bezsensownych ciągów wyrażeń nadano im balast, osiągnięto pozór sensu, wyrażenia stały się na przykład męskoosobowe albo nijakie. Jakoś tego nie widzę.

Myślę, że jeśli "A odnosi się do B, a B odnosi się do C", to "A pośrednio lub bezpośrednio odnosi się do C". Jednak w rozważnym wypadku bycie "A" polega lub ma polegać na nieodnoszeniu się do "C", na banalnym braku, który w idealnej sytuacji ani nie uwiera, ani nie stanowi żadnej przeszkody w działaniu praktycznym.

Zgodzisz się zapewne, że można wygenerować wiele ciągów wyrażeń typu "hjkll". "ggklei", "mjhle" etc. One są rzeczywiście bezsensowne. Kiedy jednak przechodzę do słów "materia", "idee", "Bóg" etc., spotykam się z czymś innym, z czymś o wyższym statusie zrozumiałości. Wiem przecież, które z tych wyrażeń są w liczbie mnogiej, a które w pojedynczej, które męskoosobowe, a które nie. Ty mi zaś mówisz, że należałoby jedno z owych wyrażeń traktować identycznie jak te, które rzeczywiście są bezsensownymi ciągami znaków, którym gramatyka niczego nie przypisuje. Idę dalej, mówisz mi, o ile dobrze Cię rozumiem, że przez samo zestawianie rzeczywiście bezsensownych ciągów wyrażeń nadano im balast, osiągnięto pozór sensu, wyrażenia stały się na przykład męskoosobowe albo nijakie. Jakoś tego nie widzę.

Myślę, że jeśli "A odnosi się do B, a B odnosi się do C", to "A pośrednio lub bezpośrednio odnosi się do C". Jednak w rozważnym wypadku bycie "A" polega lub ma polegać na nieodnoszeniu się do "C", na banalnym braku, który w idealnej sytuacji ani nie uwiera, ani nie stanowi żadnej przeszkody w działaniu praktycznym.


Podjąłes ciekawy problem. Jak powstało słowo Bóg. Skąd się wzięło?
Myślę, że słowo wzięło się z doświadczenia i naturalnej skłonności do ekspresji. Ono i jemu podobne pojawiły się na etapie kultury pierwotnej (niepiśmiennej) i przetrwały. Dalej odnoszą się do doświadczenia, np. charyzmatyków różnych religii. Jego intersubiektywność ma inny status niż doświadczenie w ramach nauki, czego innego potrzeba by je uznać lub odrzucić, ale nie widzę w tym niczego złego. Nauka właśnie tym różni się od religii, iż dostarcza wytwory, które nie znoszą różnicy między działaniem praktycznym i moralnym, tzn. nie dostarcza cudów we właściwym tego słowa znaczeniu, nie zobowiązuje do określonych rozstrzygnięć w sprawach ostatecznych… No chyba, że ktoś chce przerobić społeczeństwo na merytokratyczną modłę, a naukowców obsadzić w roli quasi-kapłanów pośredniczących między prawdą a ludem.
Czyli lud musi być głupi i nie może już myśleć samodzielnie?

A słowo Bóg to projekcja, personifikacja plus hiperbole, np wyabstrahowany czynnik "najlepszości" przypisany osobie. Za tym nie stoją żadne konkrety, a raczej logiczne sprzeczności, więc Bóg odrzuca logikę. Odrzuca też ludzkie sumienie i moralność narzucając w zamian własne zasady, własny sens. Czyli jest to chamska psychomanipulacja, którą należy zwalczać merytorycznie na każdym kroku. Nauka nie mówi co jest moralne, tylko pokazuje pewne zależności.

Czyli lud musi być głupi i nie może już myśleć samodzielnie?

jak ma myśleć samodzielnie Prosiaku? przecież "ja" jest tylko iluzją twoim zdaniem ... co znaczy "samodzielnie" u Ciebie?
Polecam Ci mój temat "autonomia robota" ;)

Roboty dzielą się na samodzielne i dusze grupowe. Dusze grupowe zawsze są głupie, a samodzielne dzielą się na głupie i mądre

A do tego jest dopisane uświadomienie sobie przez robota, że dane procesy mentalne zaszły w jego głowie, a nie w głowie Józka czy Staszka. Tylko o tyle są to jego myśli. A świadomość, która tego doświadcza, czyli ja albo Ty to jeszcze odmienna kwestia.
zdecyduj się jednak co postulujesz, "samodzielność" czy "autonomię robota" .... bo, to drugie, przecież już istnieje .... zresztą, jeśli jest prawdą, jest nieuchronne, zatem co ? kolejny "walczący z wiatrakami" ?

Pytam o wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości oceniając ten wkład na zerowy (...) Do skutecznego zakwestionowania musielibyście przedstawić choć jeden przykład. JEDEN

Ok. Wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości:

1. Filozofia i nauka

Kościół chętnie skorzystał z zastanego dorobku intelektualnego Greków, by opisać swoją wiarę i wskazać racjonalne dla niej podstawy. Kościołowi też zawdzięczamy to, że dorobek starożytnych przetrwał zawirowania dziejowe.

Teologiczne rozważania przyczyniły się do rozwoju innych nauk i systemów filozoficznych. Na przykład dzięki dyskusjom nad dogmatami o Trójjedynym Bogu Boecjusz wypracował pojęcie osoby, z czego korzystamy do dziś. Docenienie filozofii antycznej sprowokowało jej rozwój w chrześcijańskiej kulturze, a z nią znanych nauk (np. matematyki, fizyki, astronomii, anatomii, etc.). Dzięki kronikarskiej pracy mnichów, historycy jeszcze długo będą mieli dużo materiału na doktoraty.

Nie przypadkiem też wybitni filozofowie i naukowcy byli katolikami – że ograniczymy się do kilku przedstawicieli duchowieństwa – każdy zna św. Augustyna czy św. Tomasza, każdy słyszał o księdzu Koperniku, niewielu już pamięta o o. B. Gusmanie (pierwszy lot balonem), o. Fra Mauro (którego mapą posługiwał się Krzysztof Kolumb), papieżu Sylwestrze II (m.in. skonstruował dokładny zegar mechaniczny i wprowadził cyfry arabskie), o. R. Baconie (wynalazca lunety, wybitny filozof i naukowiec, opracował metodę naukową), o. G. Mendlu (prekursor genetyki), czy o ks. G. Lemaitre, który opracował hipotezę Wielkiego Wybuchu. Można jeszcze długo wymieniać świeckich chrześcijańskich filozofów naukowców wszelkich dziedzin.

2. Piwo

Oczywiście piwa nie wymyślił Kościół. Ten trunek jest najstarszym napojem alkoholowym na świecie, znanym w różnych kulturach. Jednak to Kościół, w osobach katolickich mnichów, przyczynił się do rozpopularyzowania piwa i uczynienia z jego ważenia prawdziwej sztuki. Nie przypadkiem najbardziej doceniane dziś marki wywodzą się właśnie z zakonnych tradycji piwowarskich. Klasztorne piwo często było zdrowsze niż niezbyt czysta w średniowieczu woda, oraz bardzo pożywne. O tym ostatnim świadczą zachowane prośby krakowskich dominikanek klauzurowych z Gródka do właściciela pewnego browaru. Przeorysza prosi “o jałmużnę dla naszego ubogiego klasztorku w formie beczułki piwa, aby tem posilić i pokrzepić moje siostry osłabione ciągłym postem, czuwaniem, no i bardzo skromnym wiktem bezmięsnym” (1938 r.).

3. Szkolnictwo

Tylko ignoranci mogą nazwać średniowiecze wiekami ciemnymi. To właśnie wtedy nastąpił ogromny rozwój powszechnego (!) szkolnictwa. Nie stało za tym żadne państwo, żadna świecka organizacja, tylko Kościół. Duchowieństwo było stanem dobrze wykształconym. Dla chrześcijan naturalne jest dzielenie się dobrem, dlatego szybko powstała ogromna sieć parafialnych i później katedralnych szkół. Z czasem w większych miastach i przy ważniejszych katedrach powstały uniwersytety. W późniejszych wiekach powstały szkoły świeckie, jednak w dalszym ciągu Kościół troszczy się o edukację, a katolickie placówki są doceniane.

Działalność edukacyjna szczególnie widoczna jest w krajach misyjnych, gdzie tylko dzięki szkołom zakładanym przez chrześcijańskich misjonarzy ludzie, o których często zapomniała cywilizacja, mają szansę na rozwój.

4. Szpitale

Podejdźmy do tego wybiórczo: w samej Afryce Kościół założył lub prowadzi ponad 1000 szpitali i ponad 5000 przychodzi. Do tego dochodzą inne placówki paramedyczne z centrami rehabilitacyjnymi włącznie, a sama pomoc nie jest zależna od wyznania – leczą się tam również innowiercy. Katoliccy misjonarze każdego roku wyjeżdżają, aby bezinteresowanie pomagać i nie jest to czynność trwająca od dziesiątek lat, ale od setek.

A bardziej z ostatniej chwili: w związku z wojną domową na Ukrainie, w Kijowie w kościele św. Aleksandra otworzono szpital polowy z salą operacyjną. Kościół to również ciche posługi, o których nikt nie mówi.

5. Sztuka

“Kościół zawsze był przyjacielem sztuki i nauki. Światowe dziedzictwo sztuki jest prawdziwym skarbem twórczych zdolności człowieka i daje wymowne świadectwo o ludzkiej inteligencji, która uczestniczy w dziele Boskiego Stwórcy. Kościół zawsze odwoływał się do sztuk pięknych, aby przy ich pomocy sławić dar życia, a zwłaszcza, aby godnie, należycie i pięknie spełniać swe święte obrzędy. Tym samym przyczynił się on do powstania niezrównanego dziedzictwa muzyki, sztuki i literatury, które wniosło znaczący wkład w rozwój kultury. Ponadto Kościół popierał rozwój nauki, zwłaszcza tej, która głosi godność i wartość życia ludzkiego.” (Jan Paweł II).

Kościół doceniając piękno, bronił zastanych dzieł i był największym mecenasem sztuki powstającej. Wszystkie muzea świata są świadkami ogromnego wpływu Kościoła na rozwój kultury. Od malarstwa, rzeźby, prądów w architekturze, po muzykę i literaturę. Do dziś artyści inspirują się dziełami, które niegdyś powstawały na większą chwałę Bożą…

6. Sądownictwo

Tam gdzie Inkwizycja tam i stosy. Stosy kłamstw na jej temat. Święta Inkwizycja wcale nie zajmowała się paleniem heretyków, ale prowadziła śledztwa i procesy w sprawach osób oskarżonych o herezję. Działania te były niezależne od władzy świeckiej. A czym się różniły? Przede wszystkim tym, że praca inkwizycji była rzetelna i uczciwa. Oskarżony miał prawo do obrońcy i nie można było wymuszać zeznań za pomocą tortur. Dorzućmy do tego fakt powołania do życia instytucji ławników i okaże się, że… dzisiejsze sądownictwo czerpie pełnymi garśćami.

7. Małe litery, znaki interpunkcyjne, spacje

MAŁOKTOWIEALEKOŚCIOŁOWIZAWDZIĘCZAMYRÓWNIEŻMAŁELITERYZNAKIINTERPUNKCYJNEISPACJE. Tak, to przepisujący mądre księgi benedyktyńscy mnisi, około VII wieku wpadli na pomysł nadania tekstowi pisanemu cech sprawiających, że jego czytanie będzie wygodniejsze.

8. Dzieła charytatywne

W samej Polsce Caritas wydaje rocznie kilkaset milionów złotych na pomoc potrzebującym. Podobnie jest na całym świecie. Kościół jest największą instytucją charytatywną. Od czasów św. Pawła organizującego zbiórki dla biednych z Jerozolimy przez diakonów powołanych specjalnie do takiej pomocy aż po czasy współczesne, gdy placówki kościelne przeznaczone do pomocy liczy się w setkach tysięcy, pomoc charytatywna jest jednym z najważniejszych wkładów chrześcijaństwa w rozwój zachodniej cywilizacji.

9. Zrównanie kobiet i mężczyzn

Jezus był najskuteczniejszym feministą w dziejach. Potrafił w silnie spatriarchalizowanym społeczeństwie stanąć w obronie cudzołożnicy, zrównując jej winę z winą mężczyzny, z którym zgrzeszyła, a spotkawszy przy studni grzeszną Samarytankę objawił jej, że jest Mesjaszem. W ten sposób przekroczył wiele barier, aby podnieść jej godność: jako nauczyciel nie powinien rozmawiać z kobietą sam na sam, poza tym była odrzucona przez społeczeństwo ze względu na jej grzechy i nikt nie chciał nią rozmawiać. On zaś niejako wybrał ją, aby ogłosiła spotkanie Syna Bożego.

Dziś w dobie uprzedmiotowienia kobiet, zniżenia jej godności do poziomu towaru, narzędzia do użycia, Kościół staje w ich obronie, podobnie, jak czynił to Jezus.

Żródło S7.

9. Zrównanie kobiet i mężczyzn

Hehe nawet się zaśmiałem przy tym fragmencie

Dziś mamy czasy, w których kobiety mają za duże przywileje, co jest winą lewicy, ale to temat na inną rozmowę.

Samodzielność różni roboty autonomicznie działające od robotów sterowanych.
tiaaa, ..... pierdu, pierdu nieuku
Dobra spadaj zamiast wylewać tu frustrację z tego powodu, że nie wiesz co odpowiedzieć

Czyli lud musi być głupi i nie może już myśleć samodzielnie? Lud ma myśleć samodzielnie tzn. pilnie wsłuchiwać się w głos naukowców, gdyż są oni dla niego najwyższym autorytetem, nawet w tych sprawach, które wykraczają poza możliwości dzisiejszej "science" lub "science" w ogóle. Taki rodzaj retoryki samodzielności (bądź samodzielny tzn. słuchaj autorytetu X) jest dziś używany powszechnie.

Poza tym Prosiak wdał się w ateologię, niech się teraz spiera z ateizmem semiotymcznym czy innym... A nie, pewnie nie będzie się spierał, bo tu nie idzie o prawdę, a postępowanie zgodne z zasadą "byleby niewierzyć". ;) Myślę, że wymienione teorie pochodzenia religii nie są spójne i przybierają różną postać w ramach odmiennych koncepcji... Ale mam coś ciekawszego do roboty, niż gadanie o tym.

6. Sądownictwo

Tam gdzie Inkwizycja tam i stosy. Stosy kłamstw na jej temat. Święta Inkwizycja wcale nie zajmowała się paleniem heretyków, ale prowadziła śledztwa i procesy w sprawach osób oskarżonych o herezję. Działania te były niezależne od władzy świeckiej. A czym się różniły? Przede wszystkim tym, że praca inkwizycji była rzetelna i uczciwa. Oskarżony miał prawo do obrońcy i nie można było wymuszać zeznań za pomocą tortur. Dorzućmy do tego fakt powołania do życia instytucji ławników i okaże się, że… dzisiejsze sądownictwo czerpie pełnymi garśćami.


Błażeju, myślę, że to co napisałeś, może być nie dość jasne, dla nieuków pokroju Prosiaka ... w "sądownictwie świeckim", sędzia był zazwyczaj i oskarżycielem (stroną) w jednej osobie ....


Lud ma myśleć samodzielnie tzn. pilnie wsłuchiwać się w głos naukowców, gdyż są oni dla niego najwyższym autorytetem, nawet w tych sprawach, które wykraczają poza możliwości dzisiejszej "science" lub "science" w ogóle. Taki rodzaj retoryki samodzielności (bądź samodzielny tzn. słuchaj autorytetu X) jest dziś używany powszechnie.

Poza tym Prosiak wdał się w ateologię, niech się teraz spiera z ateizmem semiotymcznym czy innym... A nie, pewnie nie będzie się spierał, bo tu nie idzie o prawdę, a postępowanie zgodne z zasadą "byleby niewierzyć". ;)
Myślę, że wymienione teorie pochodzenia religii nie są spójne i przybierają różną postać w ramach odmiennych koncepcji... Ale mam coś ciekawszego do roboty, niż gadanie o tym.


To nie gadaj.

@lucek, naprawdę sądzisz, że gdyby nie religia, to sądownictwo byłoby dziś gorsze i mniej sprawiedliwe?

To jakieś schizofreniczne projekcje. Nic takiego nie ma miejsca powszechnie.
Schizofreniczne urojenie plus atak personalny gdy brak argumentów.
Cytat:
Myślę, że wymienione teorie pochodzenia religii nie są spójne i przybierają różną postać w ramach odmiennych koncepcji... Ale mam coś ciekawszego do roboty, niż gadanie o tym.

To nie gadaj.
Na razie wystarczy jedna.
Ateiści mnie śmieszą, bo od razu wiedzą wszystko o oponencie, jakiś rentgen do jego poglądów mają i zamiast myśleć samodzielnie potykają się o własne nóżki.

Może retorycznie przesadziłem z tym powszechnie, ale dość często.

I tam. W mojej opinii wypowiedziałeś zdania sprzeczne z założeniami ateizmu semiotycznego. Dla niego "Bóg jest projekcją" równa się "hhjk kjhyui kjhbg".

Ateiści mnie śmieszą, bo od razu wiedzą wszystko o oponencie, jakiś rentgen do jego poglądów mają i zamiast myśleć samodzielnie potykają się o własne nóżki.


Nie wiem wszystkiego o oponencie, więc już Twoja teoria upada, za to Ty twierdzisz, że wiesz jacy są ateiści, więc... kiepska projekcja

Ta, teraz wycofujesz się z własnych stwierdzeń. Najpierw było powszechnie, teraz dość często, a potem okaże się, że mowa o marginalnym zjawisku.
No i tak jest, więc nie wiem gdzie tu sprzeczność.
A słowo Bóg to projekcja, personifikacja plus hiperbole,
Nie wiem wszystkiego o oponencie, więc już Twoja teoria upada, za to Ty twierdzisz, że wiesz jacy są ateiści, więc... kiepska projekcja Czyżby? Przed chwilą sugerowałeś, ze moje doświadczenie życiowe nie pozwala mi na podkreślenie tego, jak często spotykam się z retoryką "myśl samodzielnie, słuchaj x", "bądź wyjątkowy, kup produkt...". Numery z tej samej bajki.


Skorygowałem go i przyznałem się. Pozwalam Ci o tym trąbić, ile dusza zapragnie. Znaj łaskę.


W takim razie zmieniłeś zdanie, najpierw pisałeś:

Czyżby? Przed chwilą sugerowałeś, ze moje doświadczenie życiowe nie pozwala mi na podkreślenie tego, jak często spotykam się z retoryką "myśl samodzielnie, słuchaj x", "bądź wyjątkowy, kup produkt...". Numery z tej samej bajki.


I tu akurat sam przyznałeś, że mam rację

I nie chodziło o retorykę, tylko o to, że dotyczy to rzekomo nauki i w jakiś dziwny sposób wiążesz to z ateizmem.

tylko nawet nie umiesz przeprosić za #strawmana
Desygnat słowa Bóg nie istnieje i jest to słowo równoznaczne z "tewolktutes"

Desygnat słowa Bóg nie istnieje i jest to słowo równoznaczne z "tewolktutes"

Poza sytuacjami kiedy mówimy o jakimś mentalnym wyobrażeniu Boga (czyli czego?),

wtedy jest mowa nie o Bogu tylko o mentalnym wyobrażeniu, można wybrać jedno z wielu konkurencyjnych.
Dla neurobiologa Bóg będzie czymś co powstało w korze wyspy z powodów ewolucyjnych. Z pkt widzenia psychologicznego słowo Bóg jest personifikacją i projekcją, z pkt widzenia historycznego Bóg jest kolejnym przedmiotem kultu (Słońce, politeizm, matka natura, teraz Bóg jako wymysł osoby idealnej).
I nie chodziło o retorykę, tylko o to, że dotyczy to rzekomo nauki i w jakiś dziwny sposób wiążesz to z ateizmem. Mówiłem o scjentyzmie. Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, że niejaki Comte, ojciec pozytywizmu, przeszedł od ściśle pojętego scjentyzmu do tworzenia religii Człowieka, wykorzystującej katolickie ceremoniały...

Desygnat słowa Bóg nie istnieje i jest to słowo równoznaczne z "tewolktutes"

Poza sytuacjami kiedy mówimy o jakimś mentalnym wyobrażeniu Boga (czyli czego?), wtedy jest mowa nie o Bogu tylko o mentalnym wyobrażeniu, można wybrać jedno z wielu konkurencyjnych. Dla neurobiologa Bóg będzie czymś co powstało w korze wyspy z powodów ewolucyjnych. Z pkt widzenia psychologicznego słowo Bóg jest personifikacją i projekcją, z pkt widzenia historycznego Bóg jest kolejnym przedmiotem kultu (Słońce, politeizm, matka natura, teraz Bóg jako wymysł osoby idealnej).

Że też muszę tłumaczyć takie oczywistości jak dziecku...


Debilu desygnat "Boga" jest dokładnie tej samej natury, co desygnat "psychologii", "neurobiologii", itp .... tylko nie wystarczy mieć mózg ... trzeba go jeszcze używać ....

Pytam o wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości oceniając ten wkład na zerowy (...) Do skutecznego zakwestionowania musielibyście przedstawić choć jeden przykład. JEDEN
Ok. Wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości:
Mylisz rzeczy. Mówisz o ludziach/instytucjach religijnych a nie myśli religijnej. Zakonnikowi Gregorowi Mendelowi wiara w trojjedynego boga w żaden sposób nie była użyteczna przy badaniu cech dziedzicznych grochu. Aby dostrzec tę różnicę wyobraź sobie, że budzimy się jutro i nikt na świecie nie wie kim był Jezus, Mahomet, co to hostia, nikt nie rozróżnia jedzenia koszernego od niekoszernego. Chyba nie będziemy głupsi.
A teraz wyobraź sobie, że budzimy się rano i nikt na świecie nie pamięta nic z chemii, biologii, fizyki. Jak długo przetrwa świat? Nawet antyscjentystyczny Jasio za którym wszyscy tęsknimy padnie jak mucha a jego zdrowaśki przydadzą mu się jak kadzidło umarłemu.

Aby dostrzec tę różnicę wyobraź sobie, że budzimy się jutro i nikt na świecie nie wie kim był Jezus, Mahomet, co to hostia, nikt nie rozróżnia jedzenia koszernego od niekoszernego. Chyba nie będziemy głupsi.

A teraz wyobraź sobie, że budzimy sie jutro i znika cały ateizm, wszystkie "Racjonalisty", teksty w stylu "Boga urojonego" i inne pamflety na wierzących.

Chyba również nie będziemy głupsi.

Natomiast gdyby z dnia na dzień zniknęłaby cala religia, to pozornie nic by się nie zmieniło -ale jestem przekonany że po jakimś czasie ludzie zorientowaliby się, że czegoś tu brakuje.

Mylisz rzeczy. Mówisz o ludziach/instytucjach religijnych a nie myśli religijnej.

A to ciekawe. Jak jakiś ksiądz/ duchowny/ instytucja religijna przyczyni się do dorobku poznawczego ludzkości z korzyścią, dla ludzkości to jest to zasługa co najwyżej pojedynczego księdza czy instytucji. Ale jeśli dojdzie do jakiejś złej zasługi księdza/duchownego/ instytucji religijnej to jest to argument rozciągany na księży/ instytucje/ myśl religijną i religie w ogóle.
No nie ma desygnatu słowa Bóg. I o to właśnie się rozchodzi. Jest przypisywanie temu słowu różnych zastępczych desygnatów i są różne definicje, które odnoszą się generalnie do odczuć poszczególnych ludzi (ale nie można zbadać jak samo wychowywanie w religii na to wpływa) i ich przekonań.

Najbardziej przemawia do mnie taka oto teoria:

Człowiek czcił różne bóstwa, Słońce itd. Kiedy zadawał sobie pytanie o to skąd się wziął (pytanie o przyczynowość, którą zaobserwował w przyrodzie), po co żyje (rozciągnięcie celowości [ludzkiej kategorii umysłu] na całość mentalnego modelu życia), co jest dobre i złe (czyli absolutyzacja swojej kategorii umysłu czyli dobra wynikającego ze szczęścia i przyjemności i zła wynikającego z cierpienia i bólu). I to wszystko łączy się w jednym punkcie zwanym przez człowieka "Bóg". Człowiek przypisuje swoje kategorie umysłu do fikcyjnej osoby, która miałaby stać za tym co tu się dzieje. Idzie za tym też próba przypisania Bogu odpowiedzialności za to co się dzieje (lub wymyślenie Szatana odpowiedzialnego za zło, skoro Bóg jest dobry - rozszczepienie) i próba znalezienia nadziei w tym bycie (ciekawe czemu nie po prostu w myśleniu). Na sam byt nałożona jest idealizacja, a samo stworzenie modelu takiego bytu jest mentalnym uproszczeniem, które jest naturalne.

Mózg spaja doświadczenie w całość, choć realnie bodźce docierają do nas w różnych momentach i są płaskim zestawem danych z różnych stron. I razem tworzy to wrażenie całości. Podobnie mózg szuka spójności i wrażenia całości w otoczeniu i ideach. Mózg tworzy racjonalizacje dla swoich podświadomych motywów - uczuć i emocji, których nie da się przełożyć prosto na logikę i słowa. Tworzy też racjonalizacje do nieracjonalnych uczuć mistycznych, które mózg też może naturalnie przeżywać (a być może to właśnie defekt i dragi dają podobne efekty). Szuka odpowiedzi na to, na tamto i na jeszcze coś innego i spotyka się w końcu zawsze z kresem myślenia który objawia się jako błędne koło w myśleniu. I każdy człowiek zostawiony dłużej sam sobie bez możliwości zaspokojenia swoich popędów, uciszenia myśli w danym momencie i pozbawiony bólu fizycznego, w końcu dochodzi do tego punktu. Ludzie od tego uciekają bo to jest pustka. Wydaje się to przerażające, bo wiąże się z rozpadem osoby, którą jesteśmy. Np jestem Jasiu, chodzę do szkoły i mam psa Kajtka. Ale im większa dojrzałość tym większa komplikacja i już Jan nie będzie miał tak łatwo żeby siebie opisać. Ludzie próbują zespolić to co z założenia jest niespójne i szukają w tym procesie spełnienia. Kiedy dochodzi się do wniosku, że tak to właśnie działa i kiedy odróżnia się racjonalizacje i interpretacje od faktów to nagle dzieje się coś przerażającego. To podobnie jak kiedy człowiek przykłada wagę do wiedzy i nagle on sam staje się już przypadkiem medycznym i psychologicznym. Relacje z rodziną i własne emocje mają swoje przyczyny. Problemy mają przypisane potencjalne rozwiązania. Ale to jest bullshit i oszustwo halucynującego umysłu. I człowiek, który zda sobie z tego sprawę czuje się wreszcie wolny. Ale tu jest druga skrajność, przed którą się właśnie ucieka, czyli to, że nic nie wiadomo, nie ma dobra i zła, nie ma mnie jako osoby. No nie ma, bo myślimy o prawdzie absolutnej, czyli o pojęciu, które tak czy siak powstałoby bez wsadzania tam osobowego Boga jako wierzenia, podczas gdy realną wartość ma właśnie brak wiary we własną wiedzę na temat prawdy absolutnej. I wtedy człowiek jednocześnie ma większy kontakt z prawdą subiektywną i podchodzi bezstronnie do faktów intersubiektywnych. Z tego punktu widać kto chce nam wcisnąć swój produkt - ulepszacz, który miałby spowodować, że pozbędziemy się problemów, albo będziemy lepsi niż inni, albo że znajdziemy sens życia. I w dodatku teiści nie potrafią zdefiniować tego w co wierzą, czyli można śmiało założyć, że większość z nich nie wie w co wierzy, a ile osób tylu Bogów. Tak to jest właśnie z desygnatem Boga

Wystarczy wyrzucić z myślenia opiekuna tatusia mówiącego co jest dobre, a co złe, czy też państwo opiekuńcze i fachowców "troszczących" się o Twoje życie. Schemat jest taki: najpierw sztucznie wyprodukować potrzebę obniżając nastrój, a potem obiecać rozwiązanie i dać najwięcej na początku, potem coraz mniej i nigdy tyle żeby faktycznie wyleczyć problem. W zamian człowiek powinien pojąć, że prawda to sposób pojmowania doświadczenia, dobro i zło są sposobem miary, a uczucia nie są racjonalne, idee są utopijne, a postrzeganie świata zdrowego i kreatywnego człowieka nigdy się nie domyka w spójne schematyczne myślenie.

Jeśli dla ciebie pojęcie "wiara" nie jest "przekonaniem bez dowodu", (...) to w tym momencie leżysz
A jeśli zgodzisz się z taką definicją to wtedy tym bardziej leżysz
Czyli jak bym nie rozumiał pojęcia wiara leżę i już.
Za to uparty jak osioł troll który NIE ROZUMIE tego pojęcia, nie rozumie że można mieć systemy przekonań wolne od wiary jakiejkolwiek nie leży.
Może mieć poglądy samoniewywrotne,
może głosić z pozycji wyroczni, że na 100 % obdukcjonizm zredukował reakcjonizm czy tam że zaorał perfekcjonizm czy cuś takiego...
O niebłędnokółkowych pierdołach o Bogach, duchach, demonach nawet nie wspominam!
uprawiasz już tylko błędnologiczny eskapizm Red Herring, polegający na zabełtywaniu najprostszych pojęć erystycznym zagadnieniem pod tytułem "zdefiniujmy wpierw pojęcie definicji" Cały czas nie jesteś w stanie pojąć że uzgadnianie pojęć to jest podstawa komunikacji, a wszystkie religijne bełkotliwe stwory z tego forum wykazują brak rozumienia pojęcia wiara (jakże przecież fundamentalnego dla omawianych zagadnień!) i brak zdolności do uczciwego uzgodnienia go.
Na tym tle nierozumienie przez was pojęcia definicji jest taką sobie śmiesznotką, wisienką na torciku bezmyślnego bełkotu...
religia jest światopoglądem którego związku ze światem nie potraficie w żaden sposób wykazać.
Powiedz raczej że to zaświatopogląd.
a więc każdy subiektywnie ocenia jej przydatność poznawczą dla siebie Znajdujesz się w wątku pt: "Wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości".
Tenże dorobek jest kształtowany w wyniku dyskusji, uzgadniania z innymi modelu/opisu świata.
Gdybyś chciał powiedzieć coś na temat swoich subiektywnych ocen przydatności bajęd swojej religii dla siebie to jest bardzo stosowny ku temu wątek: http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/opowiedz-mi-swoja-historie,8510.html
Tu jest mowa o czymś innym.
miałeś wskazać w czym jest lepszy twój światopogląd od światopoglądu tych, których krytykujesz, ale nie wskazałeś, czyli krytykujesz coś co w zasadzie sam praktykujesz i w tym wypadku jesteś obłudną kanalią Jesteś w wątku w którym właśnie proszę by ktoś wykazał iż wasz bełkot ma cokolwiek wspólnego ze światem. Że wasz bełkot wyraża pogląd na świat rzeczywisty, wspólny dla wszystkich.
I choć do trolli można mówić i tysiąc razy zanim jeden raz do nich dotrze powtórzę po raz kolejny:
"No choćby w tym wątku przedstawiam fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie."

Na razie to na tym forum zaprezentowałeś tylko jakieś kwiczenie pozbawione jakiegokolwiek sensu Tu na pewno zaprezentowałem "fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie".
Skup się:
Pytam o wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości oceniając ten wkład na zerowy.

Czyli,
skup się:
przedstawiam fragment mojego poglądu na wspólny świat, fragment którego zgodności z rzeczywistością nikt z was mimo bibliotek religijnego bełkotu nie jest w stanie zakwestionować.
Do skutecznego zakwestionowania musielibyście przedstawić choć jeden przykład. JEDEN.

Miałeś pokazać że twój światopogląd jest czymś lepszym od tego co krytykujesz, czyli jest choćby pozbawiony jakichkolwiek elementów wiary. Nie da się, choćbym nawet chciał, czegoś takiego pokazać trutniowi głoszącemu, że wszystko jest wiarą.
A rozumne, uczciwe uzgodnienie pojęcia wiary jest poza Twoim - i generalnie wszystkich innych religijnych pyskaczy - zasięgiem.
Tak samo jak zrozumienie że głoszenie istnienia Wirakoczy czy innego Chrystusa i spodziewanie się jutrzejszego wschodu Słońca bazują na absolutnie różnych postawach umysłowych.
Można przyjąć Twoją debilną definicję i głosić "wierzenie" we wszystko realne i nierealne tyle że formułowanie zdań które niczego nie wyjaśniają jest poznawczo, komunikacyjnie bezwartościowe.
"Pożytek" czerpią z tego tylko nienawistne oszołomy z pokraczną mentalnością, dążące ze wszystkich sił do przypięcia oponentowi łatki wiary, do uświnienia go swoja przypadłością, do ustawicznego plucia: "wierzysz, wierzysz, WIERZYSZ !!"
A więc jak na razie tylko kwiczysz bez sensu No jednak nie.
Udowadniacie tu zaobserwowany i przedstawiony przeze mnie "fakt zerowego wkładu myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości.
I jakoś nikt faktyczności tego faktu zakwestionować nie umie".
To wasze biblioteki religijnego bełkotu są kwiczeniem bez sensu.
To wypociny wszystkich religijnych mędrków świata (z wami tutejszymi włącznie) są wyłącznie kwiczeniem bez sensu. Kwiczeniem z którego nigdy nie objawił się żaden pożytek poznawczy.

Bardzo zgrabna definicja twojego pustego treściowo bełkotania tutaj

Odpowiedź egzystencjalna to nie jest rodzaj wiedzy lub informacja.
"Odpowiedź" to rodzaj kontaktu z niedostępna rzeczywistością
Oczywiście masz rację, że swoje przeczucia niektórzy chcą upowszechnic i dziwnym jest że im się to udaje. Jest oczywistym iż wszelkie mity to tylko próby wyjaśnienia świata. Umysły ludzkie są niestety podatne na upośledzenie wiarą, więc nie wszyscy są w stanie zrozumieć gdzie jest granica miedzy wyobraźnią a rzeczywistością. Dlatego wierzący mity swej religii uznają za prawdę.
I nie jest to bardzo dziwne, bo wynika po prostu z właściwości ludzkich umysłów - czym skorupka za młodu....
Wiarę w bóstwa człowiek musi mieć zaszczepioną w najwcześniejszym dzieciństwie i wpisuje się to w ogólny mechanizm kształtowania osobowości, umysłowości w całym spektrum poglądów i zachowań (z wiarą, skłonnością do stosowania przemocy itp. itd) - dziecko chłonie jak gąbka z otoczenia wszystko i potem to często powiela przez całe życie nie będąc w stanie poddać wyuczonych uwarunkowań rozumnej weryfikacji samodzielnego myślenia w konfrontacji z rzeczywistością.

Zgodzisz się zapewne, że można wygenerować wiele ciągów wyrażeń typu "hjkll". "ggklei", "mjhle" etc. One są rzeczywiście bezsensowne.
Kiedy jednak przechodzę do słów "materia", "idee", "Bóg" etc., spotykam się z czymś innym, z czymś o wyższym statusie zrozumiałości.
Wiem przecież, które z tych wyrażeń są w liczbie mnogiej, a które w pojedynczej
, które męskoosobowe, a które nie.
Ty mi zaś mówisz, że należałoby jedno z owych wyrażeń traktować identycznie jak te, które rzeczywiście są bezsensownymi ciągami znaków,
którym gramatyka niczego nie przypisuje
Myślę, że jeśli "A odnosi się do B, a B odnosi się do C", to "A pośrednio lub bezpośrednio odnosi się do C". Jednak w rozważnym wypadku bycie "A" polega lub ma polegać na nieodnoszeniu się do "C", na banalnym braku, który w idealnej sytuacji ani nie uwiera, ani nie stanowi żadnej przeszkody w działaniu praktycznym. A konkretnie to o coś się rozchodzi?
tam. W mojej opinii wypowiedziałeś zdania sprzeczne z założeniami ateizmu semiotycznego. Dla niego "Bóg jest projekcją" równa się "hhjk kjhyui kjhbg".

Skąd się wzięło słowo Bóg. W języku polskim? Było jakieś inne określenie na siłę tzw. wyższą. Skąd te trzy litery BOG?

Ok. Wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości:
Nie przypadkiem też wybitni filozofowie i naukowcy byli katolikami – że ograniczymy się do kilku przedstawicieli duchowieństwa – każdy zna św. Augustyna czy św. Tomasza, każdy słyszał o księdzu Koperniku,(....)
Warto tu wspomnieć ludzi skądinąd mądrych, genialnych nawet którzy mimo swego geniuszu i ogromnych zasług dla dorobku poznawczego ludzkości nie zostawili po sobie ani jednego rozumnego zdania na temat swych wierzeń. Kopernik, Planck, Newton... znane są ich dokonania naukowe, nieznane religijne.
Kościołowi też zawdzięczamy to, że dorobek starożytnych przetrwał zawirowania dziejowe. Po millenium katolickiej ciemnoty jaka zapadła nad Europą odrodzenie zaczęło się od ponownej lektury starożytnych akademików (tu warto wspomnieć postawę katolickiego mentalnego barachła wobec arian - współtwórców tego ruchu) via Arabia - bogudzięki zdążyli nauczyć Europejczyków tego i owego zanim u nich zapadła ciemnota islamska.
I warto pamiętać, że jutro przypada rocznica kaźni Łyszczyńskiego - to zaledwie 300coś lat temu, po 1700 latach nauk waszego przedobrego bozi co to zabili go i uciekł.

Twoje zakłamanie w stylu najparszywszych gadzinówek predestynuje Cię do roli księdza katolickiego, ale nie cywilizowanego rozmówcy.

Nie da się, choćbym nawet chciał, czegoś takiego pokazać trutniowi głoszącemu, że wszystko jest wiarą.

Bo jest
To jest cała zawartość wypowiedzi Lewandowskiego i rafa o którą rozbija się jakakolwiek próba dotarcia do trolla.
Ostań z Bogiem.

tam. W mojej opinii wypowiedziałeś zdania sprzeczne z założeniami ateizmu semiotycznego. Dla niego "Bóg jest projekcją" równa się "hhjk kjhyui kjhbg".
Skąd się wzięło słowo Bóg. W języku polskim? Było jakieś inne określenie na siłę tzw. wyższą. Skąd te trzy litery BOG? https://pl.wikipedia.org/wiki/B%C3%B3g#Etymologia

Nie da się, choćbym nawet chciał, czegoś takiego pokazać trutniowi głoszącemu, że wszystko jest wiarą.

Bo jest
To jest cała zawartość wypowiedzi Lewandowskiego i rafa o którą rozbija się jakakolwiek próba dotarcia do trolla.
Ostań z Bogiem.

Bez przesady z tym trollem, fakt, że nie potrzebnie wdaje się w "dyskusje" z Prosiakiem, jednak J.Lewandowski słowo "wiara" stosuje, zdaje się do przekonań nie możliwych do uzasadnienia w sposób "obiektywny" tj. możliwy do uzasadnienia i przyjęcia przez każdego ... w tym sensie, choć "wiarę" sam definiuję inaczej, właśnie tak jest, w powszechnym uzusie, choć ja sam jestem znów innego zdania ...

np. astrotaurusie, zakładam, bo nie pytałem, że jesteś za "równością praw każdego członka społeczeństwa" (tak to sobie nazwę), powiedz jak tą wartość uzasadnić "obiektywnie" lub co znaczy w ogóle "obiektywny", w znaczeniu, o którym tutaj napisałem - wynikającym z kontekstu .... lub, może jesteś podobnego zdania, co ja.


w tym sensie, choć "wiarę" sam definiuję inaczej, właśnie tak jest, w powszechnym uzusie, choć ja sam jestem znów innego zdania ...
np. astrotaurusie, zakładam, bo nie pytałem, że jesteś za "równością praw każdego członka społeczeństwa" (tak to sobie nazwę), powiedz jak tą wartość uzasadnić "obiektywnie" lub co znaczy w ogóle "obiektywny", w znaczeniu, o którym tutaj napisałem - wynikającym z kontekstu .... lub, może jesteś podobnego zdania, co ja. Oranykota! Czemu tak ni z gruchy, ni z pietruchy w tym akurat wątku?!
To bardzo złożone pytanie....

Oranykota! Czemu tak ni z gruchy, ni z pietruchy w tym akurat wątku?!
ok, wycofuję ... co resztą jest mi na rękę nie będę musiał dyskutować ...

Zgodzisz się zapewne, że można wygenerować wiele ciągów wyrażeń typu "hjkll". "ggklei", "mjhle" etc. One są rzeczywiście bezsensowne.
Niekoniecznie.
"hjkll - ciąg znaków bez znaczenia" - to ma sens.

Wyższy status zrozumiałości - to brzmi bombastycznie!
Ja tam preferuję zwykłe rozumienie.


Ale czy jesteś pewien, że tutejsi teiści albo Ty sam potrafisz tę cechę przypisać uczciwie słowu Bóg uwzględniając całą wiedzę o religiach świata?

Tak, uważam że wszystkie nonsensy trzeba traktować jako nonsensy.
Jeśli rozumiem do czego tu nawiązywałeś zwrócę uwagę, że B. Stanosz mówiła o zdaniach poprawnych z gramatycznego, ale nie z semantycznego punktu widzenia.
W wielu religiach Bóg jest definiowany jako stwórca wszechświata. Chyba nie ma wątpliwości co do znaczenia pojęcia stwórca i wszystko jest ok z rozumieniem kiedy czytamy np. bajędy z Biblii: "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię". Kiedy jednak mówimy o świecie rzeczywistym w którym nikt nigdy nie wykazał aby cokolwiek było stworzone, nie wolno przypisywać żadnemu obiektowi cechy "stwórca".
Myślę, że jeśli "A odnosi się do B, a B odnosi się do C", to "A pośrednio lub bezpośrednio odnosi się do C". Jednak w rozważnym wypadku bycie "A" polega lub ma polegać na nieodnoszeniu się do "C", na banalnym braku, który w idealnej sytuacji ani nie uwiera, ani nie stanowi żadnej przeszkody w działaniu praktycznym.
A konkretnie to o coś się rozchodzi? Pod A podstawiam ateistę, pod B teistów i im podobnych, pod C obiekt przekonań od których ateista się odżegnuje. A teraz dla dopełnienia podam skrajny przypadek uwikłania. Czerpię z książki Orhana Pamuka "Śnieg", ni to reportażu, ni to powieści sensacyjnej o współczesnej Turcji. Tak się składa, że w pewnym prowincjonalnym mieście, w którym toczy się akcja, zachodzi wyjątkowo ostry konflikt między zwolennikami świeckiej ideologii nacjonalistycznej, głoszącej ideały europeizacji, sekularyzacji i neutralności światopoglądowej a islamistami i nie tylko. Rząd w imię neutralności światopoglądowej zabrania chodzenia w chustach kobietom uczęszczającym do publicznych szkół, a oporne wydala. W reakcji wiele kobiet, w tym całkiem spore grono córek dawnych rewolucjonistów, lewicowców ongiś skazywanych za skłonności komunistyczne, reaguje histerycznie, popełnia samobójstwa. Rząd reaguje m.in. wywieszaniem banerów opartych na Koranie "Allach zabrania samobójstwa"... Łamie swoje własne zasady neutralności i świeckości w imię kształtowania postaw obywateli, posługuje się zdaniem, które dla semantycznego ateisty jest z góry bezsensowne.

Ok. Wkład myśli religijnej do dorobku poznawczego ludzkości:
Nie przypadkiem też wybitni filozofowie i naukowcy byli katolikami – że ograniczymy się do kilku przedstawicieli duchowieństwa – każdy zna św. Augustyna czy św. Tomasza, każdy słyszał o księdzu Koperniku,(....)
Warto tu wspomnieć ludzi skądinąd mądrych, genialnych nawet którzy mimo swego geniuszu i ogromnych zasług dla dorobku poznawczego ludzkości nie zostawili po sobie ani jednego rozumnego zdania na temat swych wierzeń. Kopernik, Planck, Newton... znane są ich dokonania naukowe, nieznane religijne.

Twoje zakłamanie w stylu najparszywszych gadzinówek predestynuje Cię do roli księdza katolickiego, ale nie cywilizowanego rozmówcy.

Kopernik był kanonikiem. Dawniej od kanoników nie wymagano posiadania święceń, lecz jedynie tonsury (tzw. kanonicy "świeccy"). Czy Kopernik był księdzem? Oto zagwozdka?

Odpowiedź egzystencjalna to nie jest rodzaj wiedzy lub informacja.
"Odpowiedź" to rodzaj kontaktu z niedostępna rzeczywistością
Oczywiście masz rację, że swoje przeczucia niektórzy chcą upowszechnic i dziwnym jest że im się to udaje. Jest oczywistym iż wszelkie mity to tylko próby wyjaśnienia świata. Umysły ludzkie są niestety podatne na upośledzenie wiarą, więc nie wszyscy są w stanie zrozumieć gdzie jest granica miedzy wyobraźnią a rzeczywistością. Dlatego wierzący mity swej religii uznają za prawdę.
I nie jest to bardzo dziwne, bo wynika po prostu z właściwości ludzkich umysłów - czym skorupka za młodu....
Wiarę w bóstwa człowiek musi mieć zaszczepioną w najwcześniejszym dzieciństwie i wpisuje się to w ogólny mechanizm kształtowania osobowości, umysłowości w całym spektrum poglądów i zachowań (z wiarą, skłonnością do stosowania przemocy itp. itd) - dziecko chłonie jak gąbka z otoczenia wszystko i potem to często powiela przez całe życie nie będąc w stanie poddać wyuczonych uwarunkowań rozumnej weryfikacji samodzielnego myślenia w konfrontacji z rzeczywistością.

Wielokrotnie o tym pisałam na różnych forach, że wiarę się pije z mlekiem matki. Matki! niestety. Tu wewnętrzny dopisek do Twojej relacji z lektury Pamuka.

Jednak to iż kobiety przekazują te wierzenia pierwotne wynika ze stosunku mężczyzn do nich. Dla mężczyzn jest to wygodne. Oni to nieświadomie cedują na kobiety. Cedują, bo nie chcą uczestniczyć w prawdziwym życiu kobiet. Wolą by one obracały się w oparach absurdu a ich zostawiły w ich niszach. Czy te światy musza być aż tak odległe? W kulturze muzułmańskiej doszło aż do zboczenia. Stad te zasłony, chusty i różne takie.

Kościołowi też zawdzięczamy to, że dorobek starożytnych przetrwał zawirowania dziejowe.
Rozwój nauki był zwalniany głównie przez Kościół. Samo spalenie biblioteki w Aleksandrii z podpuszczenia tamtejszego biskupa cofnęło naukę, a więc i cywilizację w regionie Morza Śródziemnego, o setki lat.
mat, nie ma "nauki" tak jak nie ma "religii" są tylko, zazwyczaj głupi ludzie, rządzeni ideami, których zazwyczaj, w większości nie rozumieją .... ideami tworzonymi przez nieliczne jednostki ... idea nauki, (nie jej idee) jest jedną z najbardziej pokracznych i niedorzecznych ideologii, ... idea religii jest jest spójna, jednak nie wiele ma wspólnego z ideami, które deklaruje, że będzie głosić .... zawsze większość to banda klakierów, a "elity" to oczywiście gargamele .... tylko, niech nikt się nie łudzi, sympatycznych smerfów nie ma

Kościołowi też zawdzięczamy to, że dorobek starożytnych przetrwał zawirowania dziejowe.
Rozwój nauki był zwalniany głównie przez Kościół. Samo spalenie biblioteki w Aleksandrii z podpuszczenia tamtejszego biskupa cofnęło naukę, a więc i cywilizację w regionie Morza Śródziemnego, o setki lat.

Rozwój nauki jest nieunikniony. Czy to źle, czy dobrze?
Odbywał się on w łonie społeczeństwa zdominowanego przez religie, odbywa się nadal. Czy jest gdzieś kres?
Sukces nauki wynika z tego iż jej zdobycze można było zastosować dla postępu. Jak ocenimy ten postęp? Może faktycznie warto wrócić w "mroki" średniowiecza

"Każde dziecko prędzej czy później zadaje rodzicom
pytanie „skąd się wziąłem”. W odpowiedzi często karmione jest bajkami w rodzaju „przyniósł cię bocian”, ale w końcu dowiaduje się, że indywidualne życie ludzkie powstaje zawsze z życia, a ściślej z zapłodnionego jaja. Jan Kozłowski.

http://www.pan.poznan.pl/nauki/N_305_05_Kozlowski.pdf

Ks. Heller nazywa Boga tajemnicą. Jak do tego ustosunkowuje się kościół, którego jest kapłanem?

Kościołowi też zawdzięczamy to, że dorobek starożytnych przetrwał zawirowania dziejowe.
Rozwój nauki był zwalniany głównie przez Kościół. Samo spalenie biblioteki w Aleksandrii z podpuszczenia tamtejszego biskupa cofnęło naukę, a więc i cywilizację w regionie Morza Śródziemnego, o setki lat.
Rozwój nauki jest nieunikniony.

Jak widac niekoniecznie.

Rozwój nauki odbywa się tam gdzie sa ku temu warunki, i przede wszystkim odpowiednia mentalność. Swoboda myśli, chęć zadawania sobie pytań, znajdywania nowych rozwiązań, pewna doza rywalizacji.

Spojrz na rozwoj cywilizacji w ciągu ostatniego tysiąclecia. Największy rozwój nauki i w ogole rozwój cywilizacyjny, dokonał się w chrześcijańskiej Europie. Daleko zostawila ona w tyle inne cywilizacje, niegdyś preżny świat islamu, czy wielkie imperia Wschodu: potęzne Chiny, bogate kulturowo Indie, czy specyficzna cywilizację japońską.
To nie jest tak że te inne cywilizacje nie mialy możliwosci rozwoju nauki. Miały -choćby poprzez kontakty handlowe z Europejczykami -ale nie chciały, przynajmniej dopóki nie zorientowali się jak daleko sa w tyle.
W artykule Jan kozłowskiego jest ciekawy argument potwierdzający tezę zawartą w temacie.
Kościół sprzyjał nauce bo miała ona przez swoje odkrycie uzasadniać wszechmoc Boga i wspaniałość dzieła jakie stworzył.
Co do tej wspaniałości można mieć duże wątpliwości, ale to rzecz gustu .
Natomiast kościół stał przez dłuższy czas na straży swoich dogmatów.
Dzisiaj próbuje te dogmaty wpisać w dokonania nauki. Przykładem takiego naukowca jest właśnie kosmolog Ks. Heller. Jeszcze niedawno wytyczne były takie: „aby niczego nie twierdzić lekkomyślnie i gdy coś jest niepewne, nie
głosić tego za pewne” [Św. August, De Gen. ad litt. inperfectus liber IX.]. Jeżeliby zaś zdarzył się konflikt, to według tego samego doktora, reguła postępowania dla teologa ma być następująca: „Wszystko to, mówił, co by uczeni, posługując się poważnymi
dowodami, zdołali wykazać o naturze rzeczy, wykażmy, że nie sprzeciwia się Pismu św.; gdyby zaś przedstawili w swych dziełach rzeczy sprzeczne z Pismem św., to jest z wiarą katolicką, wtedy, jeżeli możemy, udowodnijmy albo wierzmy bez żadnego wahania, że te poglądy są błędne” [Św. August, De Gen. ad litt. I, 21, 41.]”.

Kościołowi też zawdzięczamy to, że dorobek starożytnych przetrwał zawirowania dziejowe.
Rozwój nauki był zwalniany głównie przez Kościół. Samo spalenie biblioteki w Aleksandrii z podpuszczenia tamtejszego biskupa cofnęło naukę, a więc i cywilizację w regionie Morza Śródziemnego, o setki lat.
Rozwój nauki jest nieunikniony.

Jak widac niekoniecznie.

Rozwój nauki odbywa się tam gdzie sa ku temu warunki, i przede wszystkim odpowiednia mentalność. Swoboda myśli, chęć zadawania sobie pytań, znajdywania nowych rozwiązań, pewna doza rywalizacji.

Spojrz na rozwoj cywilizacji w ciągu ostatniego tysiąclecia. Największy rozwój nauki i w ogole rozwój cywilizacyjny, dokonał się w chrześcijańskiej Europie. Daleko zostawila ona w tyle inne cywilizacje, niegdyś preżny świat islamu, czy wielkie imperia Wschodu: potęzne Chiny, bogate kulturowo Indie, czy specyficzna cywilizację japońską.
To nie jest tak że te inne cywilizacje nie mialy możliwosci rozwoju nauki. Miały -choćby poprzez kontakty handlowe z Europejczykami -ale nie chciały, przynajmniej dopóki nie zorientowali się jak daleko sa w tyle.

Może tam jeszcze nie dotarła idea postępu, która naukę wspomaga. chociaż nie musi to być chwalebne. Może warto zatrzymać się na tym etapie?: Tytułowy Antek miał młodszą siostrę, Rozalkę. Kiedy Rozalka miała lat bodaj osiem, strasznie zaniemogła i jej matka wezwała do siebie Grzegorzową, wielką znachorkę. Znachorka próbowała leczyć dziecko po swojemu, ale kiedy nawet zaplucie podłogi wokół chorej nie pomogło, Grzegorzowa postanowiła zastować bardziej radykalne metody leczenia gorączki. Najpierw kazała matce Rozalki napalić w piecu chlebowym, a potem wsadzić dziewczynkę w ten piec na trzy zdrowaśki. Niestety operacja zakończyła się niepowodzeniem, pacjentka zmarła. Oczywiście nie od gorąca, ino dlatego, że choróbsko za wcześnie z niej wylazło. Przecież to oczywiste, prawda?

Myślę, że każdy kij ma dwa końce. Dokąd nie zachorował biskup wystarczyła znachorka. Do biskupa wzywano już jakiegoś LEKARZA nawet gdy był nielubiany za swe zbyt wyraziste poglądy.
Dzisiaj lekarz ma rząd dusz chociaż często niewiele sobą reprezentuje a księża na szczęście już się tak nie sadzą! Poza biskupami. Franciszek coś przełamuje chyba??

Podajesz sensowny opis bezsensownego ciągu znaków.
Ale dalej nie wiadomo, jak rzeczywiście bezsensowne ciągi znaków generują sens.
Wyższy status zrozumiałości - to brzmi bombastycznie!
Ja tam preferuję zwykłe rozumienie.
Zrozumienie może się odnosić zarówno do sensu, jak i znaczenia. Podobno chcesz większej precyzji...
Dla politeistów bogów jest np. wielu i nie ma, co tu negować. I analogicznie dla teistów jest jeden i też nie ma co tu negować.
Jeśli zaś chodzi o prawdę metafizyczną, to człowiek może o niej jedynie spekulować ze względu na swoje ograniczenia poznawcze i nie tylko.
Okazuje sie jednak, że zrozumiałość jest stopniowalna. Zresztą, nawet na gruncie światopoglądu ateistycznego wypowiada się zdania w Twoim niejasnym sensie mało zrozumiałe lub gołosłowne, na przykład: "po śmierci nie ma nic", "gdy my jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć nie ma nas", "co by było, gdybyś urodził się hindusem".
Czy jedno da się oddzielić od drugiego? Dla mnie gramatyka wpływa na zrozumiałość w sensie semantycznym.
Kształtuje pewne oczekiwania względem doświadczenia
W wielu religiach Bóg jest definiowany jako stwórca wszechświata. Chyba nie ma wątpliwości co do znaczenia pojęcia stwórca i wszystko jest ok z rozumieniem kiedy czytamy np. bajędy z Biblii: "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię". Kiedy jednak mówimy o świecie rzeczywistym w którym nikt nigdy nie wykazał aby cokolwiek było stworzone, nie wolno przypisywać żadnemu obiektowi cechy "stwórca". Nie rozumiem.
Pod A podstawiam ateistę, pod B teistów i im podobnych, pod C obiekt przekonań od których ateista się odżegnuje. Odżegnuje nie oznacza w żadnym wypadku nie odnosi, zatem Twoje dywagacje na temat wzajemnych relacji ABC darujmy sobie.

Spojrz na rozwoj cywilizacji w ciągu ostatniego tysiąclecia. Największy rozwój nauki i w ogole rozwój cywilizacyjny, dokonał się w chrześcijańskiej Europie.
Tyle że w żaden sposób nie potrafisz wykazać związku między rozwój oraz chrześcijańskiej w świetle tytułu wątku. Zwłaszcza po mojej wcześniejszej uwadze: "Po millenium katolickiej ciemnoty jaka zapadła nad Europą odrodzenie zaczęło się od ponownej lektury starożytnych akademików (tu warto wspomnieć postawę katolickiego mentalnego barachła wobec arian - współtwórców tego ruchu) via Arabia - bogudzięki zdążyli nauczyć Europejczyków tego i owego zanim u nich zapadła ciemnota islamska. "